Historia tego cmentarza jest smutna. Wiem, że pochowany był na nim mój prapradziadek, Maksymilian. Cmentarz został zaorany przez lokalne Nadleśnictwo w latach 60. XX wieku. Konserwator zabytków ukarał ich wielotysięczną karą, ponieważ była tam szesnastowieczna krypta lokalnego rodu szlacheckiego. W latach 90. XX wieku przyjechała tutaj wnuczka ostatniego właściciela (Niemka) i chciała wytoczyć Nadleśnictwu proces.
Po zniszczeniu cmentarza mówiono o włóczących się po wsi cieniach, zwierzęta były niespokojne. Odbiło się to ponoć na osobach stużujących przy maszynach, którymi wykonywano asfaltową drogę. Stały po drugiej stronie ulicy.
Mój pradziadek, który był wtedy przewodniczącym Gromady Wsi, musiał wielokrotnie chodzić do nich i ich uspokajać, ponieważ widzieli cienie lub świetliste postacie.
Można by rzecz, że człowiek czuje się tam jak w puszcze, niczym ta sardynka. Otóż nie do końca, uczucie jest bliższe kanapce w folii aluminiowej (pazłotko team).
Skrzydlata Polska nr 39/1986
Polski śmigłowiec PZL Kania z Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik.