Tumgik
#garth nader
Text
Tumblr media
Oh hello again
23 notes · View notes
muca3446 · 10 months
Text
Shout out to @Garth Nader Meme Stash go cheek out his memes
0 notes
adrturz-blog · 7 years
Text
Thor pobity
Biorąc pod uwagę szereg nieprzychylnych opinii o powieści graficznej „Thor. Wikingowie”, można mieć obawy, że rzeczywiście nie jest to dzieło warte poznania. Szczególnie, że w pewnym momencie wszelakie motywy z różnych epok historycznych się nawarstwiają, tworząc osobliwą mozaikę, trzymającą się całości za sprawą pozornie cienkiej nitki, zwanej osią fabularną. Jednak po lekturze można stwierdzić, że wiele z tych niepochlebnych opinii było po prostu bardziej niż przesadzone.
Za całość (mini-serię) wziął się Garth Ennis („Kaznodzieja”, „Punisher”) oraz Glenn Fabry („Nigdziebądź”, „Batman i Sędzia Dredd: Uśmiech śmierci”), i o ile ten drugi sprawił się w swym zadaniu tradycyjnie poprawnie, o tyle Ennis podszedł do historii o nordyckim bogu w sposób właściwy sobie. Bezceremonialnie i sarkastycznie potraktował konwencję, bohatera swoiście przerysował, a fabularną logikę przyczynowo-skutkowo oparł na prostym, aczkolwiek sprytnie przemyślanym triku. Jedyną rzeczą, która kuleje to brak wyważenia w konstrukcji intrygi, raz się dłużącej, innym razem podanej na szybko, co nie pozwala do końca zasmakować w tym pełnym ironicznego humoru skierowanego wobec komiksu superbohaterskiego dziele.
Na początek, Ennis serwuje nam motywację fabularną, względem której opierać się będą później rozwijane wypadki. Grupa wikingów, na znak kary za skargę królowi i brak opłaconej daniny, wyżyna wioskę. Nie jest to dobry znak dla północnych łupieżców. Powoli zaczynają cierpieć na deficyt miejsc do plądrowania i łatwego zarobku – u siebie w domu, zaczyna kształtować się państwowość, zapewniająca poddanym bezpieczeństwo, w Europie z kolei monarchowie nauczyli się radzić z najeźdźcami. Ewidentnie czuć kres wikińskich wypadów. Ostatnią deską ratunku jest dla nich zachód, niezbadana, dziewicza kraina, gdzie rzekomo żyją niezbyt rozwinięte ludy. Jednak ich wyprawa nie kończy się za dobrze – klątwa rzucona na nich przez wiejskiego czarownika sprawia, że ich rejs wydłuża się o przeszło tysiąclecie.
W taki sposób trafiają na Manhattan XXI wieku, gdzie mimo ogromnych zmian, postanawiają od razu zacząć rzeź i plądrowanie. Trup ścieli się gęsto, co nie umyka uwadze Thorowi, natychmiast rozprawiającemu się z najeźdźcami. Niestety, nie jest to jednak takie proste, potężny urok działa na szkodę superbohatera, który musi połączyć siły z Doktorem Strangem i cofnąć się w czasie, aby znaleźć odpowiednich wojowników do walki z osobliwym przeciwnikiem. Nie trzeba nikomu chyba wspominać, że w wersji Ennisa, nim sprawa zostanie rozwiązana, bóg piorunów nieźle oberwie.
Strukturalnie komiks prezentuje się dość koślawo, ale to właśnie w tym należy doszukiwać się jego esencji, czyli swoistej parodii (na poważnie) konwencji superbohaterskiej. Wiele bohaterów zostało potraktowanych schematycznie, posiada przerysowane cechy, a tradycyjne zachowania i działania zwykle – w tym utworze – działają niekoniecznie tak jak powinny. Na szczęście fabuła została doprawiona niemałą ilością niewybrednego humoru, sprawiającego, że „Thora” czyta się na specyficzny sposób przyjemnie. Czytelnik w trakcie dłużącej się sekwencji starć i prób powstrzymania wrogów przez superbohaterów, czeka na zakończenie, a gdy już ono przychodzi nie ma przy nim fajerwerków, ale nie można też powiedzieć, że jest niepoprawne, bo właśnie takie jest. I bodaj nic ponadto.
Fabry również nie daje wielkiego popisu, aczkolwiek zaprezentowane przez niego ilustracje utrzymują całkiem przyzwoity poziom i oddają ironicznego ducha komiksu. Oko cieszy chyba najbardziej detaliczność scen, modeli postaci, które nierzadko lepiej wyglądają, niż pokazują się od strony psychologicznej – szczególnie drużyna Thora i grupa wikingów głównego antagonisty (wydaje się, że stanowią wyłącznie tło dla poczynań istotniejszych figur). W materii cieniowania i nałożenia kolorów także nikt nie powinien marudzić, choć niemała w tym zasługa Paula Mountsa.
Ostatecznie „Thor. Wikingowie” jawi się jako nader ciekawy eksperyment Gartha Ennisa, bawiącego się w prześmiewanie tradycyjnej konwencji komiksu superbohaterskiego. Nie jest to wprawdzie dzieło pozbawione mankamentów, bo jakby się temu dokładnie przyjrzeć, to drobnych usterek znajdzie się w nim całkiem sporo. Dla czytelnika powinien być jasny jednak fakt, że utwór spełnia swoje zadanie – na swój sposób angażuje, rozśmiesza i zapewnia odrobinę niezobowiązującej rozrywki.
Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz.
0 notes
garthnader-blog · 9 years
Photo
Tumblr media
Needs moar action
0 notes
garthnadermemestash · 11 months
Text
Tumblr media
I'm a generous god
11 notes · View notes
Text
Tumblr media
So long and thanks for all the fish
9 notes · View notes
Text
Tumblr media
May the 4th be with you always.
12 notes · View notes
Text
Tumblr media
Qui gon jinn just hanging around like beetlejuice
8 notes · View notes
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
ANDOR memes
11 notes · View notes
garthnadermemestash · 10 months
Text
Tumblr media
Cornel West 2024
4 notes · View notes
Text
Tumblr media
Did you get your fe fees hurt? 😆🌽
3 notes · View notes
Text
Tumblr media
From a certain point of view
5 notes · View notes
Text
Tumblr media
💪
2 notes · View notes
Text
Tumblr media
Corncob junky munday
1 note · View note
garthnadermemestash · 8 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Even moar trump mugshot memes
456 notes · View notes