Tumgik
#nie ale naprawdę często o nich myślę
byeronism · 2 years
Text
Potop 1974
Mam dla tej dwójki ogromny soft spot w sercu, zawsze poprawiają mi dzień i jakoś tak pomysł na ten edit ciągnął się za mną tygodniami
20 notes · View notes
myslodsiewniav · 3 months
Text
Odpuszczam gonitwie myśli (tylko trochę), zauważam syndrom oszusta i swoje nawyki. I trochę o poczuciu dumy z dokonanych rzeczy w obszarze neurotypowym (nie do końca wiem, jak to jest czuć dumę - jak się okazało)
26 czerwca 2024
Widzę, że na tumblrze zaszły zmiany, ale nie mam czasu ogarniać kłódek. Po sesji.
Wczoraj złożyłam wniosek, ze wszystkimi dodatkami, ze wszystkimi formularzykami itp. Dopieszczone na maksa. I tak myślę: po chuj ja się tak staram, żeby to było TAK DOBRE? To tylko wniosek i w dodatku o nie dużą sumę pieniędzy (największą jaką się da, ale relatywnie nie dużą). Ech.
Spalam się na małe rzeczy. W tym tygodniu muszę jeszcze wyprawić w podróż moje dwie prace finałowe na międzynarodowy konkurs. Najlepiej byłoby wysłać je dzisiaj, ale tak serio-serio skończoną mam jedną. A druga wciąż rozgrzebana i trudno, nie poleci. Nie mam na to siły.
Uderzyła też znowu alergia - mnie tylko trochę, na przełomie kwietnia i maja było znacznie gorzej. Po porostu trochę boli głowa i mam problemy z oddychaniem, dlatego teraz nie odchodzę daleko od naszego domowegoo filtra powietrza. No i wróciły te bomble na dłoniach - myślałam, że ma uczucielenie na barwnik turkusowy, ale akurat nic farbami nie działałam w tym roku (bo nie mam czasu), więc musi chodzić o coś innego. Ech.
Ale mój narzeczony wygląda jakby się zjarał - oczy opuchnięte, powieki tak napompowane, że są w zasadzie pontonikami wokół przekrwionych gałek ocznych. Twarz go piecze - co chwilę trze ją dłońmi, do tego stopnia, że wczoraj sam z siebie poprosił mnie o jakiś delikatny krem (nie znosi mieć na sobie filmu z kremem, nie lubi uczucia "tłustości" - rozumiem, ja też, bardzo mnie to wkurza, ale kremy do skory twarzy zwykle przynoszą mi ulgę i nawilżenie, bo mam bardzo cienką skórę). Drapie się też po rękach i co kwadrans biega do łazienki - albo opłukać buzię, albo (w domu) wziąć prysznic. Do tego kicha seriami, tak średnio po 10 "apsik" pod rząd - jemu to przeszkadza bardzo, ale koledzy w pracy mają z tego ubaw, są wspierający. Tak myślę, że to naprawdę lepsza forma radzenia sobie z kumplem, który jest w trudnym momencie, którego stan zdrowotny utrudnia komunikację - całe szczęście ziomki w jego biurze wolą obśmiać (śmiejąc się z nim, nie z niego) i podać mu lekarstwo niż wkurzać się, że tyle trwa zanim odpowie na ich pytanie.
Wczoraj, w ramach radzenia sobie z poziomem kortyzolu... Ech... No nie, to nie tak. Od jakiegoś czas widzę, że jestem zestresowana, żongluję nadmiarem terminów i informacji, przytłacza mnie to. Zaczynam czuć się do niczego, wątpić w swoje umiejętności, wartość. Łapać sie na lęku, że nie zaliczę roku (co potwierdzi, że jestem absolutnie beznadziejnym przypadkiem głupka i hipokrytki, której zdawało się, że zna się na tyle by poradzić sobie z zaspokajaniem swoich atypowych potrzeb i zarazem realizacją etapów nauki przygotowanych dla osób neurotypowych - więc jeszcze dodatkowo we własnej głowie sobie dorzucam), na lęku, że jestem beznadziejną narzeczoną, córką i przyjaciółką - a jeżeli na coś faktycznie pracowałam to właśnie na bycie w swoim mniemaniu dobrą partnerką, córką i przyjaciółką. Realizuję swoje marzenie teraz i mam mniej czasu, chcę, aby przyjaciele to zrozumieli, ale też nie chcę zaniedbać naszych relacji. A ostatnio zaczyna wszystkiego być tak dużo, że chociaż odczytuję od nich wiadomości to odpisuję krótko, albo wcale (bo ze zmęczenia zapominam - chociaż w głowie mam ułożoną odpowiedź i często jestem przekonana, że to nie tylko napisałam, ale też wysłałam) - po prostu moja bateria socjalna się rozładowuje i pomimo chęci nie mam siły na to by odpisać. Nie mam też siły na robienie zdjęć ze spotkań (co zawsze dawało mi tyle frajdy). Więc ostatnio częściej używam słowa "przepraszam" niż bym chciała i to powoduje, że jakby sama sobie potwierdzam jak bardzo beznadziejna jestem.
Klasyczne ADHD.
To wszystko, te wszystkie uczucia to klasyczne ADHD.
Złapałam się na tym w zeszłym tygodniu robiąc sobie krótką przerwę i zabierając siebie samą i swojego pieska w naturę. Chodziłyśmy przez 4h po parku, a do mojej głowy docierał taaaaaaki mętlik myśli konfrontowanych z faktami, że miałam ochotę odgryźć sobie ogon.
Ostatnio tez przeczytałam - do snu - że ADHDowcy nie odczuwają uczucia "spełnienia/feeling of accomplishment". I to było ciekawe. Tym bardziej ciekawe, że WIEM, że mogę odczuwać spełnienie - i wiele razy je czułam! Ale faktycznie, aby poczuć dumę ze swoich dokonań i spełnienie potrzebuję 1- mindfulnessu w postaci bliskości z sobą i bliskimi, 2 - rutyny, 3 - w tej rutynie sporego czasu na świadome zauważanie swoich uczuć i dbanie o ciało (sport, joga, sauna, pływanko, czytanie itp) o którym z nawyku po prostu zapominam. Czyli w zasadzie [potrzebuję wszystkich punktów 1,2,3 sklejonych w jedno. Ale słuchając tego co ADHDowcy mają do powiedzenia na temat rozróżnienia spełnienia w sensie "accomplishment" oraz w sensie "fulfilment" zrozumiałam, że to kolejna sprawa, która mi się zlała w jedno. Dotąd nie rozużniałam znaczenia tych słów, to dla mnie były synonimy, słowa opisujące to samo, a one jednak opisują pewną różnicę w niuansach.
Z zaskoczeniem odkryłam, że moje uczucia spełnienia, to, które chwilę temu opisałam jako kombinację punktów 1,2,3 to "fulfilment", tym czasem uczucie "accomplishment" to dla mnie coś bliższego "poczuciu ogromnej frustracji poprzedzonej chwilową ulgą", niż dumy. Nie czuję w chwilach dla neurotypowych "spełniania/accomplishment" - czuję ulgę, że zdołałam coś wykonać na czas i nie zjebać tego, myślę w takich chwilach o sobie źle - że mogłam szybciej, lepiej, porządniej, że raptem pomimo swoich wad "jakoś się udało". Że nie popełniłam błędów (bo system nauczył mnie nie ufać sobie - ADHD dalej), że nie zostałam od razu wykluczona z procesu, że nie dostałam od razu 0 punktów. Czyli westchnienie ulgi "uf, udało się" i od razu przechodzę do przypomnienia sobie o liście rzeczy, które jeszcze muszę wykonać na czas i złożyć o czasie, znowu na tyle dobrze, żeby nie było się do czego przyczepić, żeby było tak dobre, by "załatać" ewentualne braki, które przecież będą (dysprtografia, synestezia itp).
Nie wiedziałam, że można czuć inaczej.
Że informacji: złożyłam, udało się. Może towarzyszyć coś innego niż, ulga i przypominanie sobie o wszystkim co jeszcze muszę zrobić, aby nie zawalić. Ewentualnie o przypominaniu sobie, że mogę zawalić i to okay, bo i tak to ja będę się bujać z konsekwencjami - w tym jest siła i odzyskanie sprawczości i odpowiedzialności.
Dlatego "bycie dla siebie łagodną" to dla mnie jak branie prysznica po dłuuuuugim boju w systemie. Terapia to najlepsze co dla siebie samej w życiu zrobiłam. Wzruszam się, jak o tym myślę.
Anyway.
Wczoraj, 25 czerwca 2024 r. złożyłam dopieszczony na 1000% wniosek o grant. Z załącznikami i rekomendacjami (wg. wniosku wystarczyła jedna rekomendacja, a ja postarałam się o dwie, i to od dwójki naprawdę bardzo kompetentnych naukowców. Co więcej - byłaby trzecia rekomendacja od Pani dziekan, ale formalnie nie może jej napisać, bo chociaż nie jest w jury konkursowym to jednak jej dział się zajmuje oceną i przetwarzaniem decyzji o przyznaniu grantu), z oświadczeniami, z harmonogramem i budżetem tak przygotowanym, jak podobno nikt w historii tego konkursu nie przygotowywał tych dokumentów.
Mam doświadczenie, dostałam pochwały, zostałam doceniona, mój zespół mnie wsparł, pracowałam nad tym dłuuuuugo. To naprawdę solidna robota i wiem, że jest solidna, bo wiem jak dużo informacji przestudiowałam.
I poczułam raptem ulgę, że "udało się" złożyć to na czas i zarazem nie wylecieć w przedbiegach. Jak zawsze. Syndrom oszusta na pełnej - mam przekonanie, że ja nic nie wiem, nie umiem, że ja ledwo osiągam jako-taki poziom, że pewnie wszyscy inni mają ten poziom i są ode mnie lepsi, a ledwo im doskakuję. Tak myślę, serio! Chciaż dostałam feedback, że w ogóle tak nie jest! Ba! Dostaję taki feedback regularnie! Że moje prace zaliczeniowe są na świetnym poziomie. Ba! Jeden Pan wykładowca napisał mi, że daje mi 5, bo jego historii prowadzenia kursu, który mi wykłada w tym semestrze, od lat, od początku, jeszcze nie dostał tak świetnie, profesjonalnie, szczegółowo i dobrze napisanej pracy. Do tego z dbałością o właściwe przedstawienie wniosków i oprawy graficznej. Skakałam ze szczęścia, gdy to czytałam, jednak i tak cos we mnie nie dowierza, że mogę być NAPRAWDĘ DOBRA.
Ale im więcej sama sobie zostawiam przestrzeni na dbanie o ciało, na spacerki, na odpoczynek, na mindfullnessu, tym wyraźniej łączę te dwa ja: to, które dostaje komplementy i feedbacki od profesjonalistów doceniające mój profesjonalizm, oraz to, które boi się ciągle, że jeżeli nie da z siebie 3000% to ktoś odkryje jak bardzo beznadziejna i nie-dość kompetentna jestem.
ADHDowicze potrzebują tego czasu na mindfullness.
Dlatego - po przetrawieniu tego co powyżej opisałam - skupiłam się na "moim wtorku" i na wybraniu się do saunarium. Oczywiście wczoraj, na saunie odliczałam w głowie kolejne kroki: że teraz, do końca tygodnia muszę zrobić i oddać zaliczenie z przedmiotu XXX, wysłać pracę na konkurs, a jeszcze tego dnia muszę przecież odbyć certyfikowane szkolenie (odbyłam, 2,5h miało być o AI, a było tak naprawdę o sprzedaży generycznego chłamu w postaci e-booków pisanego przez AI na Amazonie, na generowaniu zdjęć w AI i upieraniu się, że możemy je sprzedawać jako "nasze zdjęcia" i zrezygnować z najmu usług fotografa/grafika, o tworzeniu treści szkoleń przez AI, o pisaniu listów biznesowych przez AI - zabawne, bo o ile na studiach miałam nie raz omawiane, jak łatwo rozpoznać teksty tworzone przez AI, chociażby po składni i po kalkach językowych, po pokracznym słowotwórstwie, to na tym certyfikowanym szkoleniu dostałam przeciwieństwo tego: facet zachwalał te wszystkie "współpracuj ze mną, a rozkwitnę twój biznes" według niego brzmiało kreatywnie, ech... Ale typ podczas szkolenia zachęcił około 400 osób do zakupu jego narzędzi AI i kolejnej usługi szkoleniowej za około 2 tysiące każde, więc tak się robi prawdziwą kasę, a ja i moje wątpliwości etyczne są wciąż na głodowej pensji... Ech...), a po szkoleniu wywiesić pranie, skontaktować się z urzędem w sprawie wydanie certyfikatów i zaświadczeń, a w przyszłym tygodniu najpóźniej zrobić zaliczenie z XXX i je oddać, a potem przygotować się na egzamin, a potem, już po sesji zadbac o kolejno: wyjazd na chwilę by odpocząć, o urodziny mojej siostry, o urodziny przyjaciela, o urodziny szwagra, o urodziny taty, o odwiedzenie szwagierki, o realizację grantu, jeżeli dostanę grant, o odbycie kolejnych szkoleń... i tak dalej.
Trudno mi się wyrwać z tych przytłaczających myśli. Serio.
Mam listę terminów w głowie i w kalendarzu, kolejne rzeczy od siebie wzajemnie zależą i jak coś zawalę to kolejne etapy mogą się skomplikować.
Boje się.
Ale chcę spróbować z założeniem działalności, ale nie zrobię tego bez tej informacji o grancie, bo bez tego nie będę miała pieniędzy na realizację kursów, bez których nie dostanę dotacji.
Zluzowałam w saunie, ale wciąż to odliczanie kolejnych etapów przebiegało mi w głowie, aż... usłyszałam chrapanie. Myślałam, że to ja chrapię xD A to babeczka, która leżała na sąsiedniej półce. xD W nocy poprzedzającej złożenie wniosku nie mogłam spać - spałam ledwie 2h, a potem nie czułam senności. I to mnie martwiło. Ale w saunarium, słuchając tego miarowego, spokojnego chrapania sama się uspokoiłam. Natrętne myśli się wyciszyły. Byłam bliska zaśnięcia...
I to było takie przyjemne. :D
Wyszorowałam się, potem nabalsamowałam i wróciłam do domu.
Widzę, że przytyłam i poczułam, że ciało mnie boli (to fascynujące, jak w stresie można ten ból ignorować). Więc o siebie zadbałam: zjadłam duuuużo soczystych pomidorów i zaległam na kanapie z moim opuchniętnym narzeczonym i kochanym pieskiem. Oglądamy od nowa "BoJack Horsman" i ten serial, ech... jest dobry i boli w serduszko. Dużo triggerów we mnie wywołuje, ale cieszę się, że możemy z O. o nich porozmawiać.
A potem kupiliśmy bilety na pierwszy wypad po sesji, który porusza nasze ciała i przewietrzy głowy. Robiliśmy to będąc chooooolernie zmęczonymi, więc kilka rzeczy muszę dzisiaj na dworcu wyjaśnić, ale mamy to. Jedziemy spełnić kolejne moje marzenie <3
Mega się cieszę, chociaż sama podróż troszkę mnie martwi - zobaczymy czy to faktycznie tak dobry pomysł, jak się wydaje być. Może być tak, że to za mało czasu i za duża odległość, by faktycznie poczuć odprężenie. :/
Wczoraj w saunie też myślałam o Turcji i naszym dniu SPA w Hammam. OMG nie pamiętam w rezultacie, czy to opisałam, ale to było tak fantastyczne i tak fajne!
Dużo się dzieje, za dużo.
Nie mogę się doczekać wakacji.
A dziś wstałam z przewianym barkiem xD - kurwa, załatwiłam się na saunie! Nie mogę ruszać głową i lewą ręką. xD No kurwa super. xD
Od rana wchodzi smarowanie się maścią końską.
24 notes · View notes
rozoweniebo · 1 month
Text
cześć moje kochane motylki!🦋
chciałabym wam dziś podsunąć moje ulubione mealspo, które ostatnio bardzo często jem.
1. sałatka z ananasem
składniki:
ananas z puszki, mix sałat, papryka, jogurt naturalny, czosnek, cebula.
paprykę, cebulę i ananasa kroicie w drobną kostkę. do miski dajecie pokrojone składniki i sałatę. teraz pora na sos czosnkowy. bierzecie 3/4 (w zależności od wielkości waszej sałatki) łyżki jogurtu naturalnego. dodajecie czosnek i pieprz, mieszacie. wylewacie na wcześniejsze składniki. sałatka jest przepyszna, i bardzo mało kaloryczna. mi wyszło 136 kalorii, a naprawdę bardzo długo trzyma.
2. brokuł gotowany
brokuł gotowany ma tylko 33kcal na 100g, więc jest bardzo niskokaloryczny. sam brokuł bardzo zapycha, możecie dodać do niego np. sałatę, białka jajek, ogórka.
3. ziemniaki gotowane.
wydaje mi się że dużo osób zapomina o nich, a są niskokaloryczne i bardzo zapychają. w 100g ziemniaków jest tylko 66kcal. możecie je zjeść np. z sosem sojowym który też jest niskokaloryczny - 1 łyżka 6kcal, wcale go nie trzeba dużo a daje bardzo fajny słony smak.
4. gorący kubek, kisiel
wydaje mi się że większość osób wie, ale gorące kubki mają bardzo mało kcal a naprawdę mnie dobrze zapychają. tak samo z kiślem, trzeba patrzeć jaki się bierze i wziąć taki który ma bardzo mało kcal po przygotowaniu
5.makaron,galaretki konjac.
makaron i galaretki konjac to super alternatywa na posiłek niskokaloryczny, gdy chce bardzo wam się jeść i nie dacie rady, makaron konjac to dla was zbawienie. jest w biedronce za 5 złotych. niektórym może nie podpaść, bo ma galaretowatą konsystencję która nie każdemu spasuje. ja za pierwszym razem miałam się zrzygać jak go jadłam (brzydził mnie) ale teraz nawet nie myślę, po prostu jem i wyobrażam sobie ze to zwykły makaron.
6.skinnybars
są to batoniki sprzedawane w dealzie, oczywiście nie przypominają za bardzo prawdziwej czekolady ale mają tylko ~80kcal w jednym. kosztują one 6zł, warto mieć chociaż jedną paczkę, kiedy zachce wam się jeść słodkie, jest dużo lepszy niż zwykły baton który ma ok. 150/200kcal w porcji.
Tumblr media
na koniec ode mnie: pamiętajcie o piciu dużej ilości wody oraz kawy. obie bardzo zapychają, tak że się nie chce jeść. również chrom i błonnik dobrze działa, błonnik - zapycha, a chrom - sprawia że nie macie ochoty na słodkie, mniejszy apetyt
trzymajcie się chudo!
🦋
7 notes · View notes
Text
03.08.2024r.
Kartka z pamiętnika
tazapomnianaprzezwszystkichdziewczyna
Co to był za dzień , pełen wrażeń i skrajnych emocji . Totalny mix emocjonalny , czuję się taka zmęczona emocjami … złość i wybuch płaczu , brak motywacji , bezsilność i bezradność , frustracja i okaleczenia a później pełna motywacji i radości dziewczyna , z nadzieją na dobrą przyszłość , czułam się naprawdę bardzo dobrze a później ? Później znowu bum 💥 i kolejny wybuch emocjonalny, znowu złość i frustrację , krzyk i długi płacz . Totalny chaos.. ale koniec końców udało mi się zapanować nad emocjonalnym rollercoasterem , chyba po prostu mój organizm dostał za dużo informacji , bodźców z zewnątrz . Myślę , że musi chyba zaliczyć po prostu detoks / restart psychiczny i wróci do „normy” . Dziś trochę też „poszukałam” w przeszłości … czasem tak w randomowym momencie przypomni mi się coś z dzieciństwa i przypomniało mi się parę nie miłych momentów… ja to chyba od zawsze byłam tym innym dzieckiem , niestety ( albo i stety , zależy jak na to patrzeć heh ) eh … cicha , przestraszona i zamknięta w sobie dziewczynka , gdzie dzieci w przedszkolu / szkole wygadane i roześmiane i lubiane (?) … bardzo się bałam chodzić do szkoły , przedszkola … wyjście do szkoły często bylo trudną częścią dnia , łzy i strach to była moja „codzienność” w sumie to się nie dziwię tej małej dziewczynce która byłam , łatwa do upokorzenia osoba . Niestety w mojej szkole było takie coś jak ulubieńcy nauczycieli , często to były dzieci bardzo dobrze uczące się , utalentowane lub , że tak się wyrażę z wyższej sfery ( ja do nich nie należałam ) . Była kiedyś taka sytuacja , pamiętam jak zgłosiłam nauczycielce , mojej pani wychowawczyni , że chłopcy z starszej klasy mnie zwyzywali , sprawa poszła do dyrekcji , zostało powiedziane, że ja ich sprowokowałam a oni się bronili . Moi rodzice nawet nie zareagowali jak im o tym powiedziałam , mieli to w dupie . Ja dostałam oczywiście po zachorowaniu, próbowałam się bronić i tłumaczyć , że ja nic złego im nie powiedziałam ani nie zrobiłam tylko poprosiłam , żeby wyszli z szatni dziewczynek ( mieliśmy wf i szatnie na wf mieliśmy tam gdzie była szatnia ogólna , a chłopcy z wyższej klasy po prostu tam siedzieli , czemu to nie pamiętam dokładnie ) , miałam nawet świadka , koleżankę która była przy mnie jak ich prosiłam , żeby wyszli ale wychowawczyni nawet nie chciała o tym słuchać . Dziewczynka też nie należała do TEJ grupy . Pamiętam jak weszłam do tej szatni to zaczęły się sypać te słowa , czułam jakby świat zaczął mi wirować . Sprawa koniec końców skończyła się tak , że powiedziałam , że wyraziłam się nie kulturalnie bo nie miałam siły już im tłumaczyć , że z mojej strony nic im złego nie zrobiłam… taka o historia .
Tak po prostu chciałam to wyrzuć z siebie …
Jeśli przeczytałaś / przeczytałeś to jeśli mogę Cię prosić to zostaw coś po sobie .
Trzymajcie się ciepło !
tazapomnianaprzezwszystkichdziewczyna
8 notes · View notes
annpositivitylife · 2 years
Text
Jak lubić siebie ciut bardziej albo przynajmniej tolerować?
Zacznijmy od tego, że trudno jest kochać siebie, nie akceptując się W OGÓLE. Wszystko należy robić metodą małych kroczków, nie od razu Kraków zbudowano 😅.
Po pierwsze, czemu to robić? Lubienie siebie po prostu w praktyczny sposób ułatwia życie i podnosi poziom satysfakcji. Jest dużo zalet, między innymi łagodniejsze podejście do siebie, lepszy nastrój, lepsze radzenie sobie z krytyką, docenianie siebie.
Zastanów się, czemu nie lubisz siebie na pewnej płaszczyźnie życia albo w ogóle. Może wynika to z własnych wygórowanych oczekiwań, rodziców, toksycznych relacji? Może masz trudność z zaakceptowaniem jakiejś cechy, twojego zachowania, reakcji, niekoniecznie zależnych od ciebie, porównujesz się do innych?
Nie jest jednak tak łatwo, kiedy jesteśmy bombardowani obrazami idealnego życia, aesthetic girl, clean girl, perfect night rutine itp. Poza tym ludzie wokół nas, nacisk na sukcesy, produktywność, siłę, radzenie sobie ze wszystkim.. Poświęcanie sobie za mało czasu i odrzucanie swoich emocji wpływa, że tracimy kontakt ze sobą i to kto inny stanowi o nas, a nie my sami.
Jak zwykle w takich psychologicznych czy rozwojowych kwestiach, wszystko się jakoś łączy i nie ma jednej odpowiedzi, która załatwia wszystko. Pamiętajcie, że ja też nie jestem w stanie wiedzieć wszystkiego, no i piszę to tylko na podstawie własnych doświadczeń jako osoba zainteresowana psychologią, po wieloletnich zmaganiach z różnymi rzeczami.
Choć brzmi to paradoksalnie, zaakceptuj, że akurat w tym momencie życiowym w którym się znajdujesz, nie kochasz siebie najbardziej. To pomoże ci odrzucić presję. Bo wielu ludzi, także ja, wpada w pułapkę pogoni za czymś w rozwoju, a wtedy to traci sens tak naprawdę.. Pomyśl o tym, że nie traktujesz siebie jak niewolnika. Obserwuj swoje myśli- nie musisz wierzyć wszystkiemu, co wpadnie ci do głowy. Obserwacja siebie może pomóc w zmianie szkodliwych nawyków, takich jak ciągłe krytykowanie siebie w głowie, niedocenianie, czy stosowanie wobec siebie autoagresji. Myśl o tym, żeby traktować siebie jak osobę, którą lubisz. Szanuj swoje ciało, nie patrz na nie przez pryzmat mediów czy twoich kompleksów. Podziękuj mu, że masz energię, że możesz pracować, pisać, myśleć, przytulić innych, nie wiem, szyć, grać na pianinie, biec. Nie patrz na swoje ciało tylko w kategorii wymagań, pomyśl raczej, do czego ono ci POMAGA i za co jesteś wdzięczny. Staraj się znaleźć czas na pobycie ze sobą, odpoczynek. Pamiętaj, że jesteś człowiekiem, zasługujesz na przyjemność, chwilę wytchnienia. Perfekcjonizm bardzo zaburza postrzeganie siebie. Tutaj po raz kolejny pomaga traktowanie siebie jak przyjaciela.
Często mam tak, że autentycznie, uważam wszystkich za pięknych xD. Rzadko uznaję kogoś za brzydkiego. Może to dziwne, ale patrzę na człowieka i chociaż widzę, że nie wiem, nie wygląda jak z okładki, nie ma idealnych włosów, makijażu, może ma zmarszczki, trądzik, lekko krzywy nos, ale i tak jakoś mi się podoba. To jest też związane z czyjąś osobowością, lubię kogoś, to i myślę że jest ładny. Postaraj się spojrzeć tak na siebie. Czy naprawdę oceniasz tak negatywnie innych, tak krytycznie na nich patrzysz, analizując każdy szczegół i wymagając perfekcji? Pewnie nie. To dlaczego robisz tak samemu sobie? Jak miałam nie wiem, z 13/14 lat, wyczytałam w gazecie dla nastolatków, by uśmiechnąć się do siebie w lustrze, zauważyć w sobie coś ładnego, mówić sobie rzeczy w stylu "Jestem piękna, akceptuję siebie" (wtedy to jeszcze nie zostało określone jako afirmacja xD). Może brzmi to głupio, ale autentycznie takie coś mi pomogło lepiej na siebie patrzeć, także na swoje wnętrze, bo to się wszystko łączy.
Czas ze sobą. Medytacja, uważne jedzenie, zauważanie swoich dobrych stron. Jak czasem jest nam z tym trudno.. mamy zajebisty wynik z czegoś, ale nigdy nie jesteśmy w pełni zadowoleni. Cieszmy się z małych rzeczy xD i to jest prawda. Doceniajmy siebie na polu przyjaźni, osobowości, cech charakteru. Nie chodzi tu o samouwielbienie, ale o takie zdrowe podejście. Powiedz sobie- dobra robota. Zauważ, jak się zmieniłeś na przestrzeni lat, jak się rozwinąłeś, o ile jesteś mądrzejszy.
Nie żałuj sobie. Traktuj siebie z miłością, jak pełnowartościowego człowieka. Zrób sobie super długą kąpiel z olejkiem, kup coś słodkiego, usiądź z herbatą i po prostu bądź, pobaw się z dzieckiem, wyjdź na zakupy, potańcz do muzyki, spotkaj się z innymi, uszczęśliwiaj się!
Wiedz że masz w sobie wszystko, czego potrzebujesz. Taka jest prawda. Potrzebujesz poświęcenia sobie czasu i popracowania nad czymś, co już masz.
Akceptuj, że coś nie stanie się od razu. Czasem zdrowienie, naprawa relacji ze sobą trwa długo. Pewnie to całożyciowy proces, nie jest tak, że raz odhaczysz i już. To każdy dzień. Lepsze nastawienie, traktowanie siebie można wyćwiczyć. Początkowo to jest trudne, ale warto, nawet jeśli na początku czujemy się z tym sztucznie. To jest do pracy. Najlepiej ograniczyć destrukcyjne wpływy innych osób, chcących podciąć ci skrzydła, sprawiających że wątpisz w swoją wartość, ale nie zawsze się da.. niestety xD. Coś o tym wiem. Z mojej strony mogę powiedzieć że można spróbować powiedzieć tej osobie, żeby przestała, że cię to boli. W normalnej sytuacji powinno poskutkować. W innym przypadku, staraj się jak najbardziej oddzielać myślami od tej osoby, nie czuć też nienawiści wobec niej, bo to niszczy człowieka. Ja staram się wobec pewnych osób nawet o nich nie myśleć, nie zawracać nimi głowy, ani sekundy, choć jest cięzko. Pocieszam się, że kiedyś będą oni moją przeszłością. Zresztą czemu ktoś ma cię oceniać 🫣
36 notes · View notes
softkillerz · 2 years
Text
22 luty 2023 (dzień 4)
TW: depresja, leki, wspominanie o samookaleczeniu (sh) i myślach s.
Odkąd zaczęłam brać leki to cierpię na okropny memory loss - zwykle nie pamiętam co się działo przed chwilą albo po całym dniu, często po prostu nie zwracam uwagi na to co robię i po chwili zapominam. Przerabiałam już to wiele razy, a to klucze gdzieś zgubiłam albo kartę, zapomniałam co miałam zrobić przed chwilą, nie umiałam ogarnąć imion lub totalnie zawalałam sprawdziany. Psychiatra powiedziała, że taki efekt uboczny i tyle. Zdecydowanie jest teraz lepiej, jestem bardziej rozgarnięta. Myślę że jest to efekt uboczny po tym jak pani psychiatra na start dała mi tak źle dobrane leki, że zmiotło mnie z planszy na cały miesiąc, miałam okropne nasilenie depresji i stanów lękowych, nie mówiąc o myślach s. I sh, z którymi miałam okropny problem. Jakimś cudem nie wylądowałam na oddziale, a powinnam. Mogę śmiało powiedzieć że jest lepiej, jest jakiś postęp. Mam kilku przyjaciół którzy mnie bardzo wspierają, bez nich nie dałabym rady :))
Dziś okropnie mnie od rana bolały plecy, może trochę wczoraj przegiełam z jogą, dziś się trochę porozciagalam przez 20 minut i byłam na spacerze w lesie, piękna pogoda od rana. Definitywnie poczułam wiosnę, ptaki śpiewają, kwiatki rosną żyć się chce normalnie! Długo na to czekałam, bo zawsze rozkwitam wraz z nadejściem wiosny.
Tak jak obiecałam wstawiam w końcu zdjęcie siebie. Jest naprawdę wiele rzeczy, które nie podobają mi się w moim ciele. Pracuję nad samooceną od dawien dawna i ciężko mi stwierdzić czy jest znacznie lepiej. Są lepsze i gorsze dni po prostu, ale pracuje nad tym!!
Tumblr media
Śniadanie (późne): pierś z kurczaka w panierce z panko, mizeria i marchewka zasmażana, ziemniaki gotowane
Lunch: kawka z mlekiem i cukrem
Obiad: grzanki na słodko i wytrawnie: cebulka, brie, szynka parmeńska, miód i gruszka
Kolacja: serek homogenizowany waniliowy, activia truskawka-kiwi
Tumblr media
11 notes · View notes
butterfly2137 · 10 months
Text
22.54 21.11.23
Czuje się jak kiedyś
Co mam na myśli mówiąc jak kiedyś?
Czuje się jak najgorsze główno nie mam siły wyjść z domu najmodniejsze wyjście do toalety mnie męczy nie chodzę do szkoły nie chodziłem przez tydzień na żadną terapie na nic nie wychodziłem nawet na papierosa tylko zamknięty w 4 ścianach bez czucia zewnętrznego powietrza nie czuje głodu nie mam często siły wstać z łóżka całymi dniami leżę patrząc się w ekran nie mam siły nawet na wypowiedzenie słowa nie mogę spać nie mogę nic czuje jakby coś mnie po prostu wyrzeralo od środka nie mam siły żyć nie chce już a nie mam siły na nie życie chce poczuć że umieram ale nie mam nawet na to siły ledwo co to pisze nie mam na nic siły
Co myślę?
Nie myślę moje głosy myślą za mnie ja już nie wiem czy to ja myślę czy ktoś inny ja już nic kurwa nie wiem ale nic nowego jestem tylko śmieciem leniwyą kurwą przeszkadą dla innych tylko potrafię napisać największe główno jaki ten świat widział czyli moje życie z punktu wyjścia z choroby przeszedłem na wejście znowu do tego samego
Jakiego samego?
Takiego jak był początek potrafiłem tylko ryczeć i zarywać noce spiąć na lekcjach online budząc się potem sam na rozmowie z nauczycielem gdy inni już mieli inna lekcje ale wtedy było inaczej tylko ciągle kłutnie z rodzicami i babcia.
Babcia która była dla mnie najważniejsze odeszła w tamtym czasie tylko ona zauważła że jest coś ze mną nie tak mówiła mojej mamie żeby zwracali na mnie uwagę bo się kręcę przy nożach/bandażasz mieli to w dupie . Po moim pierwszym sh poczułem ulgę pierwszy raz od dawna czułem się chociaż trochę dobrze wyszedłem na dwór pierwszy raz od 3 miesięcy było inaczej.
Inaczej zapamiętałem dwór
Babcia zmarła.
Zrobiłem to ponownie na kostce tata zauważył że mam bandaż po prostu potrzebowałem atencji z strony rodziców a oni mi jej nie dawali ciągłe kłótnie pocielem druga kostkę mama kazała mi zdjąć już nie uwierzyli że to przez krzaki.
Psycholog mój pierwszy powiedział że jeżeli zrobię to jeszcze raz to szpital psychiatryczny(nie wiedziałem o tym) zrobiłem to na nadgarstku moja pierwsza próba s.
Nikt nie wiedział że to próba nadal myślą że była tylko jedna
Przyjęli mnie
Jak to możliwe?
Przecież jestem zdrowy?
Ja? I problemy? To ja jestem problemem.
Przecież było okej.
W szpitalu siedziałem 2 miesiące ale na tym się nie skończyło byłem ponownie 5 razy ogólnie 6.
Jestem zdrowy?
Nadal?
A może mi ta pomoc jest potrzebna?
Nie napewno nie.
To był tylko żart.
Niewinny żarcik.
Nie potrzebuję tej całej pomocy.
Za dużo.
Dajcie mi już żyć.
Proszę.
Cały czas całe te 4 lata żyłem w błędzie w niepewności że żyje ale już wiem że żyje i że muszę dla innych.
Dla innych? Co to znaczy?
Nigdy nie pomyślałem że chce żyć że żyje z chęcią tego nawet te szczęśliwe dziecko było oszustwem przez całe życie byłem oszukiwany
Po co tu jesteś? po co żyjesz?
Nie wiem kurwa dajcie mi spokój.
Tak naprawdę to nie pamiętam nic ze swojego dzieciństwa pamiętam tylko momety jak siedziałem przy lekcjach a moja mama na mnie krzyczała bo ona mi zawsze pomagala
Pomagała? Chyba przemocą.
Tak naprawdę pamiętam swoje życie od momentu jak się wszystko zjebało jak miałem 9 lat i spotkałem się pierwszy raz po lekcjach z kolegami z klasy palili gumy papierosy ale nagle wpadli na pomysł żeby zapalić normalne poprosili jakiegoś typa pod sklepem kupił im za ich kasę wypaliliśmy trochę i schowaliśmy resztę znaczy oni po 2 ja jednego kolejny dzień spotkałem się z jednym z nich to był weekend poszliśmy do naszej skrytki i powiedział
-chodz za murek
Ja się zgodziłem wziął jednego i dał mi całą poczke ale..
- musisz mi dać w zamian siebie
Powiedział po czym wsadził mi rękę pod koszulkę miałem 9 lat. Gdybym nie zrozumiał co się dzieje i nie uciekł to by mnie zgwałcił j a p i e r d o l e.
Jak można być tak zjebanym?
Chcieć zgwałcić 9 letnie dziecko.
Dlaczego ludzkość jest tak pojebana?
Zadaje sobie to pytanie od początku.
Dlaczego?
Dlaczego ja?
Dlaczego mi się musiało to przydarzyć?
To wszystko akurat mi?
Wszyscy mówią masz być taki taka sraka zamknij mordę i zacznij się interesować swoją dupa suko a nie mówisz mi jak mam kurwa żyć jak nawet nie chce żyć japierdole wszyscy mówią jaki masz być chuj im do tego wszyscy żyjemy po to żeby umrzeć kiedyś i tak umrzemy wszyscy to dlaczego nie mogę teraz co mnie powstrzymuje?
Inni?
I tak ich stracisz.
Japierdole zostaw mnie kurwa.
Narazie chce czuć jeszcze ten cały ból jak mocniej zaboli to już mnie nie będzie a narazie boli w chuj.
No i na co wam to było?
Takie dziecko?
Kto by chciał?
Dziecko które myśli o tym żeby się zabic?
I jeszcze mu dowalacie?
Super z was parka?
Cieszycie się z waszego pierwszego wymarzonego dziciaczka?
Bo ja nie.
Na moim 3 pobycie zaczęło się życie zaczęłem żyć na serio myślałem że z tego wyjdę a tu się pojawiła ona.
Weszliśmy w związek.
Zaczęło się piekło?
Tak.
Molestowanie? bicie? poniżanie?
Tak.
Czy jestem aż takim naiwnym dzieckiem?
Tak.
Czy zasługuje na to?
Tak.
Czy życie serio mnie aż tak tu nie potrzebuje?
Tego nikt nie wie.
Ale się dowiem.
Chce mi się krzyczeć ale nie umiem nic nie umiem chce mi się palić ale nie chce mi się wstac i wyjść na ten pierdolony balkon chce poczyc że żyje chociaż raz sam z siebie nie przy kimś chce siedzieć sam i mieć takie "ja żyję jak super" ale tej osoby już nie ma i nie wróci wiem to. Liczenie kalorii warzenie się 2 razy dziennie myślenie o samobójstwie
Jeszcze szcze ci nie starcza?
Życie dało mi klęskę jestem porażka albo to otoczenie jest porażka?
Nie.
To napewno ja.
To ja przecież.
Ale?
Nie ma ale szmato zamknij się.
Cały czas tylko to jedno po co ja się urodziłem i dlaczego jak miałem okazję to tego nie zrobiłem przecież nikomu na mnie wtedy nie zależało przecież ja nie byłem potrzebny a teraz?
Cierpię.
Jestem potrzebny?
Nie.
Oczywiście że nie.
Nic przecież nie ucierpi świat jak znikniesz.
Jest tyle ludzi nikt nie zauważy.
Masz przecież te tabletki wystarczy
wziasć
popić
I
Po sprawie
Po problemie.
Ale czy tego by oni chcieli?
Kto?
Ludzie którzy cię wspierają są przy tobie myślą o tobie starają się o ciebie...
Na przykład? Twój chłopak twoja mama twoji przyjaciele.
Ale.
Nie ma ale musisz dla nich zostać.
Nie dam rady już dłużej.
Serio chcesz tego?
Chcesz już nigdy nie zobaczyć swojego chłopaka nigdy go nie pocałować przytulić nigdy nie pośmiać się z przyjaciółmi?
Nie wiem.
Zastanów się.
.
.
.
Nie chce.
No właśnie
23.41
5 notes · View notes
trudnadusza14 · 1 year
Note
Cześć. Dzieje się u Ciebie sporo, wzloty i upadki, też tak mam, choć nie jestem już sam, mimo czasami tych odczuć, bo Bóg jest ze mną, ten sam Który to wszystko stworzył i Ciebie też. Proszę daj mu się odnaleźć, abyś sama doświadczyła Jego obecności, może nie będzie łatwo, ale On będzie z Tobą. Uwierz w Jezusa, tylko tyle i pójdź za Nim. Co o tym sądzisz? Pozdrawiam
Witaj. Dziękuję za pytanie !
Wybacz że może być długo ale tak już mam😉
Powiem ci że ja mam mętlik w co wierzę,trudno określić. Po milionach filozoficznych rozważaniach uważam że niech każdy sobie wierzy w co chce. Ja myślę że może być wszystko i nic. W końcu w sumie niewiadomo jak to w końcu jest,chciałoby się to odkryć. Wierzę w wielu bogów i w wiele różnych rzeczy. Więc nie wiem czy to ten Jezus czy co innego,aczkolwiek religię mi trochę obrzydził kościół co nie oznacza że neguje istnienie Jezusa czy innych bogów
Wiara w Boga jednak nie dawała mi jakiegoś poczucia że ktoś jest ze mną.
Aczkolwiek bardzo ciekawe jest jak to w końcu jest. Może kiedyś się przekonamy 😉
A co do samotności,heh problem załatwiła kotka która mi chyba z nieba spadła. Jest normalnie jak anioł stróż. No a w aniołów stróżów naprawdę wierzę. 👼
Może moimi aniołami stróżami są zwierzęta. Nie mam bladego pojęcia i myślę że nie ma co się zastanawiać tak aż nadto nad tym bo tylko głowa od tego boli 😆
Tymbardziej że kiedyś też miałam chomika który umiał otworzyć klatkę i kiedy płakałam to ona do mnie schodziła i leżała przytulona i tak póki nie przestałam płakać
Nie wiem może jej dusza teraz przeniosła się do kotki
Aż mi się przypomniało że mi kiedyś w krytycznych sytuacjach po próbach śniła się taka postać dziwna. Miała białe włosy,facet,młody,byłam w jakieś sali kinowej a na ekranie oglądałam swoje życie
A ja tam byłam w białej sukni i zawsze mnie wysłuchiwał i jakby wracałam do życia z nadzieją że zawsze mogę porozmawiać z nim.
Albo jakieś postacie które robiły mi jakby taką terapię. Wierzyłam w te postacie i bardzo mi pomagały. Dalej często o nich myślę,czasem mi się śnią
Były jedynym sensem mojego życia parę lat temu
Mówili w snach że mam poczekać bo coś superowego osiągnę i bedę przeszczęśliwa
Ostatnio sen że jestem za daleko żeby się poddać. Szkoda że w bardzo krytycznych sytuacjach nawet o nich zapominam
Ale teraz przed tego kota zaczynają mi się przypominać z powrotem
Czasem mam wrażenie że ktoś z nieba przysłał tego kota
Bo to dziwne żeby kotka wyczuwała kiedy zemdleje lub będę mieć atak padaczki i eliminuje mi te stany depresyjne
I mam nadzieje że to się utrzyma
Albo te sny o niebie i aniołach
Przez co człowiek już nie wie w co wierzyć
Dlatego już chyba lepiej trzymać się że może istnieć wszystko bo świat i zaświaty skrywają tajemnice które nie prędko odkryje człowiek
Także jak już powiedziałam można powiedzieć że wierzę we wszystko ale mając stany jakie mam zdarza się że o tym zapominam
Trzymaj się i obyś nie straciła tej wiary bo to bardzo ważne mieć coś co nas trzyma by nie oszaleć 💙✨
3 notes · View notes
aneysajanis · 6 months
Text
‘Kolorowy Shōnen z uroczą kreską - Hanako, Duch ze Szkolnej
Toalety’
Moje pierwsze zetknięcie się z historią Hanako było wtedy, gdy moja przyjaciółka pożyczyła
mi pierwszy tom jej mangi. Dobrze zapamiętałam ten komiks, ponieważ bardzo, ale to
bardzo nie przypadł mi do gustu. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego wszyscy tak uwielbiają tę
serię. Nie dawało mi to spokoju. Dlatego właśnie zdecydowałam się wypróbować adaptację
tej mangi, której autorami są Aidalro, w formie 12-odcinkowego anime.
Tumblr media
Wyprodukowany przez studio Lerche Shōnen z gatunku komedia, nadprzyrodzone został
wypuszczony na ekrany 9 Stycznia 2020. Pierwszy sezon zakończył się 26 Marca tego
samego roku.
Został wyreżyserowany przez Masaomi Andō a za scenariusz odpowiada Yasuhiro
Nakanishi. Mimo, że papierowa wersja nie przekonała mnie do siebie, to po obejrzeniu
anime jestem naprawdę ciekawa dalszych losów bohaterów.
Tumblr media
Główną bohaterką tej historii jest Yashiro Nene. Jej przyjaciółka opowiada o plotkach, jakie
krążą na temat Uczelni Kamome, do której uczęszczają. Jedna z nich dotyczy ducha
dziewczyny Hanako, która przywołana w damskiej toalecie jest w stanie spełnić czyjeś
życzenie, jednak w zamian zabiera od tej osoby coś ważnego.
Yashiro postanawia przywołać tę zjawę, by zbliżyć się do obiektu swoich westchnień ale
zamiast dziewczyny pojawia się duch chłopca, który przedstawia się jako Hanako.
Postanawia on pomóc dziewczynie i tak po pewnych wydarzeniach, wybiera ją na swoją
pomocnicę. W trakcie dalszego rozwoju historii pojawia się też bardzo interesująca postać
chłopca-egzorcysty, Minamoto Kou, którego misją jest przeprowadzenie na Hanako
egzorcyzmów, jednak zaprzyjaźnia się on z duchem i Yashiro.
Tumblr media
Brzmi na bardzo pogmatwaną historię i taką właśnie jest. Przez to bardzo ciężko czytało mi
się tom pierwszy mangi, ale w anime wszystko zostało dobrze pokazane. Akcja ciągle idzie
do przodu, a bohaterowie mają zabawne i interesujące przygody.
Bawi mnie sposób, w jaki autorzy prezentują niektóre sceny. Słowo, które od razu
przychodzi mi na myśl, gdy oglądam to kolorowe anime to: 'kawaii'. Sposób przedstawienia
postaci i ich myśli często jest naprawdę uroczy i myślę, że dobrze się to sprzedaje w
przypadku tej serii. Gdyby nie wszechobecne podteksty seksualne, powiedziałabym, że jest
to serial dla młodszej widowni. W fabule znajdziemy bardzo ciekawe elementy, ale według
mnie powtarzalne i przewidywalne.
Tak naprawdę ten tytuł zainteresował mnie dopiero w 8 odcinku, kiedy pojawia się Mitsuba,
który jest moją ulubioną postacią.
Niestety sezon pierwszy urywa się w takim momencie, gdy wspomniany przed chwilą
bohater dopiero jest rozwijany i zresztą nie tylko on sam. To, co mnie najbardziej urzekło to
jego relacja z Kou. Oprócz tego w końcowych odcinkach jest nam dane poznać ducha
chłopca, którego wygląd jest niemal identyczny jak u Hanako. Nie bez powodu... Hola!
Gdybym rzekła coś więcej, mogłabym odsłonić zbyt wiele szczegółów tego anime, a
przecież nie chcemy tu spoilerów, prawda? Jednakże zakończenie sezonu z takimi
wydarzeniami i postaciami przekonuje mnie do rozpoczęcia kolejnego.
Tumblr media
Jeśli chodzi o kreskę to mogę powiedzieć, że według mojej opinii jest trochę nietypowa.
Choć może 'charakterystyczna' będzie tu lepszym słowem. Ze względu na uroczo
wykreowane postacie kojarzy mi się ona ze stylem kawaii. Pastelowe kolory tego dzieła są
bardzo ładnie ze sobą skomponowane. Myślę, że sama oprawa wizualna jest jednym z
najciekawszych elementów w tym tytule.
Podsumowując, "Hanako, Duch ze Szkolnej Toalety" mogę polecić osobom, które szukają
shōnena do obejrzenia na luzie oraz wszystkim, którzy gustują w dziecinnych klimatach i nie
mają zbyt wielkich wymagań co do fabuły. Mi osobiście historia przypadła do gustu i na
pewno z ciekawości wypróbuję kolejny sezon :)
~Aneysa
youtube
0 notes
myslodsiewniav · 2 years
Text
Bolesławiecka porcelana
Do mojej wciąż rosnącej listy spraw, którymi muszę się zająć, a które odkładam na później dołączyła kwestia wyboru podarku dla obecnych opiekunów naszej psiulki. Zarezerwowali ją dla nas, po tym jak wrócimy z wojaży i opiekują się nią, chociaż mogliby ją komuś innemu oddać. Reszta jej rodzeństwa rozeszła się w ciągu ostatnich kilku dni. Została u nich w domu ona jedna. W związku z tym, że piesek rośnie są narażeni na dodatkowe koszty, które planowali scedować na nowych opiekunów tj. podpisaliśmy umowę itp, ale to ostatni piesek w miocie, który z nimi zostanie o te 3 tygodnie dłużej, bo my po prostu mamy póki co bardzo dużo planów wyjazdowych na trzy kolejne tygodnie: w przyszłym tygodniu każde z nas osobno, za dwa tygodnie - jedziemy na koncert, a za trzy są moje urodziny i z tej okazji O. organizuje wyjazd-niespodziankę (dowiem się rankiem w weekend urodzinowy). Dlatego tymczasowi opiekunowie po dłuższych negocjacjach (z tego co nam wyjaśnili mają bardzo trudną sytuację mieszkaniową - właścicielowi domu przeszkadzają szczeniaczki, dochodzi do konfliktów) zgodzili się nią zaopiekować dłużej i zobowiązali się dopilnować szczepień i badań itp. Dali znać, że nie planowali takiego wydatku, ale w obecnej sytuacji, jeżeli naprawdę jesteśmy zdecydowani i chcemy maleńką adoptować to biorą te koszty na siebie. Proponowaliśmy nawet kilka razy w rozmowie, że pokryjemy te koszty - ale Pani opiekunka stanowczo nie życzyła tego sobie. Powtarzała, że w żadnym wypadku nie przyjmą pieniędzy za pieska. Tak jak nie pobierali opłaty za żadne inne szczenie w miocie. Że chcą tylko jej zapewnić kochający dom - bez łańcucha i budy. 
Dlatego od rana myślę o tym czym by tu się odwdzięczyć... 
Myślałam o tym by przywieźć im jakiś przysmak regionalny, ale u nas chyba nie ma takich “przysmaków” ^^’, przynajmniej nie przypominam sobie nic na tę chwilę. Jedyne co mi przychodzi na myśl to winnice dolnośląskie i lokalne browary, a od marca 2022 umówiliśmy się z O., że nie będziemy ludziom dawać w prezencie alkoholu - to zaskakujące jak alkohol stał się narzędziem kultury! A alkoholizm to choroba, stygmatyzowana, a mimo to alkohol w procesie socjalizacji to coś tak “normalnego”, nawet w pracy w nagrodę za dobrze wykonaną wręcza się alkohol (przykładowo w ciągu ostatniego pół roku mój chłopak za wyniki w pracy dostał 4 butelki różnego rodzaju oraz różnej objętości wódki oraz whisky... jedną butelkę otworzyliśmy jak wpadł kolega w odwiedziny: ja i mój chłopak wypiliśmy po drinku, a jak sięgnęliśmy by zrobić kolejnego okazało się, że butelka jest pusta, bo kolega wypił metodycznie całą resztę w tempie do którego przywykł ^^’; pozostałe 3 butelki czekają na kwiecień - będziemy robić wtedy nalewki. I jestem całkiem dumna z tego jak ograniczyliśmy alko). Chyba najbardziej się reklamują po prostu browary i winnice.
Internet podpowiedział mi, że jeszcze mamy do wyboru sery z serotoniny (i wiem gdzie kupić, bo dobre są, do cotygodniowej deski serów często kupowaliśmy) i porcelanę bolesławiecką co rusz podsyła. 
W mojej głowie porcelana z Bolesławca to jest “elegancki, ale mimo to trochę folkowy prezent z Polski” - ba! Kiedyś pracowałam przy produkcji tej porcelany xD Na studiach, na zajęciach z designu dużo o Bolesławcu było - najbardziej pamiętam, kiedy najbardziej chujowy prowadzący, który podczas wykładów bryndzlował swoje ego (zawsze, nie zależnie od tematu wykładów, typ musiał dodać co on już zaprojektował, jaka gwiazda znana z kina coś od niego kupiła lub robił dla niej/niego projekt, oraz porównywał design/architekturę budynków do samochodów i zawsze kończyło się pointą dotyczącego tego by nasza grupa wyjrzała przez okno i zobaczyła jego zajebisty samochód na parkingu, którym pędził na tenże wykład w jakimś zawrotnym tempie, bo tak dobrze zarabia jako architekt, a poza tym kobiety są chujowe i lepiej by dzieci rodziły, nie wróży nam sukcesu w branży, szkoda by kobiety do projektowania lub architektury się pchały, przykro mi, takie fakty, kto słyszał o odnoszących sukcesy kobietach w architekturze?, no właśnie, to dlatego, że kobiety nie mają zmysłu potrzebnego do projektowania, a mężczyźni zajmują się tym od wieków, a czy wszyscy widzieli mój samochód? ech, nie znosiłam typa, chociaż zaimponował mi chwaląc moją współlokatorkę na zajęciach - przyznał, że jej projekty są zajebiste i dobrze) , wracając: bryndzlował swoje ego powtarzając, że Polska odnosi sukcesy w designie i przykładem na to miał być osobiście wybrany i zamówiony przez Johnna Travolte zestaw zastawy bolesławieckiej. 
Jakoś mojej uwadze umyka regionalny charakter porcelany bolesławieckiej xD
Dopiero po kilku przeskrolowanych do kawki polecajkach zaczaiłam, że “Hej, to chyba najbardziej znany wyrób z Dolnego Śląska” O.O No i chyba będę się rozglądać za kubeczkami lub filiżankami. Wow! 
To tyle w temacie odkrycia, że Bolesławiec leży stosunkowo blisko na mapie xD 
A jeszcze zastanawiam się nad miodami i takimi typowo turystycznymi czekoladkami z krasnalami. Nie wiem czy ci Państwo mają dzieci - dla maluchów przywiozłabym książeczkę z bajkami itp. A dla dorosłych właśnie nie wiem xD 
Potem muszę jeszcze zamówić numerek z grawerem dla niuni. :3
4 notes · View notes
Text
02.04.2023 r. 22:52
Ale mam ku*wa dość. Czemu nadal mam wobec Ciebie jakieś uczucia? Czemu znowu łudzę się, że możemy normalnie się przyjaźnić?
Nawet nie chcesz się ze mną spotkać sam na sam, do końca nawet nie wiem czemu. Czasem myślę, że łatwiej by mi było gdybyś znalazł sobie kogoś nowego, bo przynajmniej bym myślała, że już "nic ode mnie nie chcesz", a tak to nie wiem co myślisz i tylko się domyślam. Jest to męczące.
W porównaniu do tego jak się czułam rok temu o tej porze to teraz niby mam resztę moich przyjaciół i wiem od nich, że niby się mną przejmują, ale i tak czuję się bardzo samotna. Wciąż jesteś osobą, z którą najbardziej bym chciała pogadać i gdybyś mi dał czas to najszczerzej pogadać.
Niby na ostatnim spotkaniu z A dużo rzeczy jej powiedziałam, ale jakoś wciąż uważam, że nie mogę jej powiedzieć wszystkiego, bo ciągle mam z tyłu głowy, że ona ma gorzej w życiu. No i nadal mam w głowie pytania i słowa, które chciałabym Ci przekazać, dzięki temu może w końcu nie wracałby Twój temat i mnie w rozmowach z J. Jeszcze po tym jak się spytałam Cię o te podrywy na tamtej imprezie to J do mnie, że on nie rozumie czemu ja tak nagle, już trochę po tamtym się Ciebie o to pytam. Jakby dla mnie to było oczywiste, że spytałam się, bo byłam zazdrosna i tłumaczę mu, że no spotkaliśmy się wtedy i spaliśmy ze sobą, i różne rzeczy wtedy powiedziałeś i że no tak się poczuła. A on do mnie, że no przecież nie jesteśmy już razem i coś tam (to chyba powiedział zanim wiedział o tym ze świąt), ale no wciąż nie wiem o co mu chodziło. On mi często gada jaka to ta jego była coś tam, że nowego chłopaka ma itp. Więc jest też o nią zazdrosny, a nie przeżył z nią nic z tego co ja z Tobą, więc jak już to ja bym mogła nie rozumieć czemu on się tak czuje, a nie na odwrót.
A co do spotkania z Tobą to bardzo go potrzebuję widocznie, żeby zamknąć Twój rozdział, skoro chyba nie zamierzasz wracać do mojego życia.
Dobija mnie też fakt, że już troszkę dziewczyny na studiach mnie poznały, a jeśli od tej strony emocjonalnej nawet nie to i tak moim zdaniem nie często zobaczyć kiedy ktoś ma gorszy humor. Przynajmniej ja to zauważam, staram się, a one nie, więc jak ostatnio znowu mam bardziej ch*jowy okres to nawet nikt tego nie dostrzega. Niby nie chce nikomu opowiadać co siedzi w mojej głowie, ale chciałabym trochę wsparcia. Od M ostatnio dostałam jak płakałam "przesyłam dużo miłości" czy jakoś tak, ale pragnę czegoś co uciszy te jeba*e głosy w mojej głowie i żyć znowu w miarę szczęśliwie, a przynajmniej mniej ch*jowo.
Co ja takiego Ci zrobiłam, że nie możemy mieć przyjacielskiej relacji, chociażby koleżeńskiej? Gdybyś tylko mi powiedział to może mogłabym to zmienić albo jakoś wyjaśnić tą rzecz, jeśli stała się kiedyś. I też nie rozumiem czemu to tak wygląda biorąc pod uwagę, że nasz związek trwał tak krótko. Jakoś moja siostra ze swoim byłym mają w miarę chyba normalną, koleżeńską relację, a byli ze sobą dłużej, więc więcej przeżyli wspólnych chwil. I jeszcze ostatnio mam wrażenie, że co do Ciebie napiszę to jesteś wkurwiony na mnie przez to co piszę i, że masz mnie dosyć, i właśnie, że wolałbyś ten kontakt urwać. Ale skoro sam chciałeś iść na tą imprezę, która mogła być przedwczoraj to uznałam, że nie przeszkadzałoby Ci spotkanie ze mną i napisałam dziś do Ciebie. Może to w końcu będzie dla mnie nauczka, żeby już do Ciebie nie pisać o spotkanie, o cokolwiek. Może odezwiesz się sam na kolejnego sylwestra i znowu będzie powtórka z rozrywki albo nie.
Czemu nie mogę mieć "normalnego" i szczęśliwego życia? Co takiego zrobiłam, że mam takie doświadczenia, a nie inne?
Naprawdę nie wiem czemu.
0 notes
memymemymemymemy · 9 months
Text
Trollface
Myślę, że trollface może być najważniejszym memem w historii całego Internetu. Jest swego rodzaju eposem społeczności internetowej. Myśląc o starych memach od razu w głowie rysuje się postać trollface'a, nie sposób omawiać historię memów bez niego.
Zadebiutował w 2008 roku na DeviantArcie w komiksie Carlosa Ramireza:
Tumblr media
Trollface jest, w dosłownym tłumaczeniu, "twarzą trolla", która ma zobrazowywać tak zwane internetowe trolle, które z definicji piszą/mówią rzeczy głupie, nieprzemyślane i często błędne tylko po to, żeby sprowokować drugą osobę do mocnej reakcji. Żyją tym, że denerwują ludzi w Internecie. Ale tej definicji na Wikipedii nie ma. I słusznie.
Trollface dzisiaj, na początku 2024 roku, ma 16 lat. W Internecie to chora, niewyobrażalna ilość czasu i trollface nie jest czymś, czym był na początku. Dzisiaj jest zakurzonym, rzuconym w kąt reliktem przeszłości, który jest nawet za stary żeby znalazł swoją ironiczną czy nawet postironiczną niszę.
Tumblr media
Trollface nie jest odosobnionym przypadkiem, żyjącym w próżni. Podczas jego królowania nad memami bardzo popularnym formatem memów były komiksy, które miały wiele powtarzających się postaci. Trollface, poker face, derp, me gusta, fuck yea, "bitch, please", epic win, rage guy - mógłbym tak wymieniać naprawdę w nieskończoność, ale nie o to chodzi. Najważniejsze w nich wszystkich jest to, że w prosty sposób przekazywały emocje postaci czy morał komiksu. Ich miejsce w codziennej konwersacji w Internecie zastąpiły emoji, jednak nie pojawiają się one tak często w memach jak postacie z komiksów i nie pełnią też takiej samej funkcji. Dzisiejsze emoji w memach są małym dodatkiem do tekstu, który nie jest obligatoryjny, czasem wręcz niepożądany. Kiedyś brak trollface'a czy derpa w memie-komiksie było rzeczą niedopuszczalną, bez której komiks nie był komiksem.
1 note · View note
hbrid64x · 10 months
Text
Odpuścił.
Wczoraj się skończył sen o przyszłości.
Tak, nawiązanie do piosenki Sylwii Grzeszczak, jakoś tak mi wpadł ten tekst.
No i co się stało?
Zamknij mordę.
No to jakiś czas temu powiedziałem mu, że osoby bi zawsze myślałem że priorytetem dla nich w wyborze do związku jest kobieta bo rodzina itd.
Wczoraj mi powiedział, że o tym myślał i doszedł do wniosku, ze prędzej czy później by się tak stało żeby wybrał kobietę.
Jedni mówią, że to wymówka, drudzy mówią, że powinienem odejść i odpuścić.
Ja go lubię, ba! Kocham. Ciężko jest z dnia na dzień przestać kochać, nie wiem co dalej będzie. Znaczy jeśli chodzi o nas powiedział mi, że mimo wszystko chce mieć kontakt i być przyjacielem. Mam nadzieję, że tak też się stanie. Nie odejdzie jak tamci.
Nie chcę palić mostów.
To mi powiedział, plan B? A może sam jest zagubiony i wróci? Myślę, że żadne z powyższych. Moim zdaniem jeśli miałby być z chłopakiem, to nie będę nim ja.
Dlaczego?
Ludzie mają tak skonstruowane mózgi, że na początku relacji jeśli jest coś nie tak to często odpuszczają, i spisują daną osobę na straty. Myślę, że moje uczucie i zachowanie zniszczyło tą relacje. Nie każdy kieruje się uczuciem, on wybrał rozsądkowo, że w przyszłości chciałby tworzyć rodzinę z kobietą. Nawet jeśli okaże się, że będzie z innym facetem to tylko będzie znak dla mnie, że nie byłem tym odpowiednim.
I co dalej?
Na ten moment nie wiem, staram się nie myśleć o przyszłości, bo gdy tylko zaczynam mam łzy w oczach, że go nie będzie w niej. Nie będzie go w tej formie w jakiej chciałem, żeby był. Celem na 2024 jest zapisanie się do psychologa czy nawet na psychoterapie. Te emocje i te uczucia są na tyle silne, że nie poradzę sobie z tym samemu. Z każdym dniem będzie ciutke lepiej, to wiem. Ale to są rany które się nie zagoją, tylko zabliźnią. W 2023, mimo, że się nie skończył był bardzo trudny dla mnie. Psychicznie zostałem zmiażdżony, poznałem tyle osób, i zostały tylko dwie, z którymi nie miałem relacji miłosnych. To obrazuje mi, że
Nie nadaje się
do związków. Starałem się całym sercem teraz, wprowadziłem znaczące zmiany w moim charakterze który miał być jak najbardziej odpowiedni dla drugiej osoby, uwierzyłem w słowa bez pokrycia i tak się spotykamy w tym miejscu. Na ten moment myśl, że miałbym kogoś poznać powoduje wymioty.
Łamanie przepisów
W wieku 16 lat obiecałem sobie, że nie będę plątać się w związki z osobami biseksualnymi. W tym roku zostało to złamane dwa razy, w przypadku Eryka i teraz Szymona. Nie żałuję poznania ich obu, to co przeżyłem teraz z Szymonem przez te dwa tygodnie było najlepszym co mogło mnie spotkać. Kocham go całym sercem, mimo to że nie na to znaczenia dla niego.
2024
W przyszłym roku chce się skupić na powrocie do Krakowa, zdaniu egzaminów kolejowych, spędzania więcej czasu z przyjaciółmi i naprawy zdrowia psychicznego. I chciałbym zakochać się w kimś, kto będzie się o mnie starał i dbał o mnie. Miejmy nadzieję, że będzie taka osoba. Jeśli by Szymon chciał spróbować, zgodziłbym się. Jest kimś kto naprawdę mi odpowiada.
12:14
21.11.2023
Praca
1 note · View note
jakubzakrzewski · 1 year
Text
Usunąłem swoją stronę, by pisać na Medium
Zdecydowałem, że usuwam bloga pod adresem irrealizm.pl i przenoszę swoją twórczość na Medium.
Pomimo że Internet zawsze był dla mnie ciekawym zjawiskiem pod względem socjologicznym (nawet napisałem o nim licencjat), najwyraźniej nie mogłem dojrzeć do tego, że działalność w sieci już dawno skończyła się wyłącznie w oparciu o własną stronę - bloga.
Kiedy ostatni raz wszedłeś bezpośrednio na jakąś stronę, by przeczytać artykuł? Nawet jeśli trafiłeś na bloga, bo odpowiadał na Twoje pytanie w Google, ile z nich czytasz do dzisiaj? Zresztą coraz mniej młodych ludzi używa Google. Odpowiedzi na pytania szukamy na TikToku lub patrzymy, co wygeneruje AI.
Social media, których często byłem przeciwnikiem, napędzają Internet. Warto mieć konto na wielu platformach i tam dzielić się swoimi spostrzeżeniami.
Cały czas żyłem w przekonaniu, jak będę prowadził autorskiego bloga pod swoją domeną - to naprawdę będzie moje. Skąd wiem, czy na przykład Twitter/X, nie upadnie z dnia na dzień i całe moje dokonania znikną razem z nim?
Kto tak naprawdę się tym przejmuje? Internet jest dynamiczny. Żyję się tu i teraz. Ktoś czyta tekst, ogląda zdjęcie - i od razu ucieka.
Z tego powodu zdecydowałem się usunąć swoją stronę irrealizm. Niedługo miała być druga rocznica jej prowadzenia. Taki prezent sobie wymyśliłem. Strona nie generowała pieniędzy, choć wyświetlenia w porównaniu do zeszłego roku wzrosły o 850%.
Myślę, że to był błąd - zakładać stronę z myślą, że będzie ona zarabiać, to znaczy dotrze do wielu ludzi. A jak miałaby dotrzeć, skoro jest w pewnym sensie sama?
Tutaj, na Medium, nawet jeśli nikt nie przeczyta posta, jako pisarz jestem częścią community. A jeśli część z Was tutaj dołączy, możemy stworzyć coś większego.
Zbliżony koszt prowadzenia takiej strony pod własną domeną to rocznie około 420 złotych. I dużo i mało - zależy, jak na to spojrzysz. Jeśli miesięcznie odkładałbym konkretną kwotę, pewnie wydawałoby się mało.
Ale po co mam za coś płacić, jeśli wszystko, czego potrzebuje, jest już dostępne za darmo? I to w lepszej wersji?
Zaobserwuj ten profil i spodziewaj się napływu tekstów, które wcześniej zgromadziłem na blogu:
https://medium.com/@jakubzakrzewski
0 notes
madaboutyoumatt · 1 year
Text
Omegaverse - Matt
- Tak, to jest trochę dziwne, prawda? W ogóle nie pasuje do jej charakteru i jej alfy. Jej alfa jest silniejsza niż moja omega, chociaż oboje jesteśmy recesywni, więc nie do końca to rozumiem, ale wiem, że każde spotkanie z teściową ją bardzo dużo kosztuje. – wciągnął makaron na chwilę milknąć, bo cholera po tym dobrym seksie był teraz głodny. – Nie wiem czy sama już wie dlaczego to robi. Na pewno zaczęło się od tego, że była zestresowana idąc poznać rodziców Thomasa, bo już wiedziała co nieco o nich. Podobno Thomas zaakceptował jej strój mówiąc, że jest dobry, a wiesz, że w stosunku do niej jest szczery, więc nie sądzę aby było z nim coś nie tak, ale jego matka się podobno przyczepiła do wszystkiego. Była nawet wielka awantura za zamkniętymi drzwiami, tuż przed ich wyjściem, że kim ona jest itd. Myślę, że to zabolało ją najbardziej, że patrzyli na nią nie jak na partnerkę ich syna a na jakiś wielki błąd. Więc starała się poprawić, chciała wypaść lepiej. Każdy pewnie by chciał na jej miejscu.
Zamyślił się na to czując to przyjemne mrowienie tam gdzie dłoń partnera go dotykała a palce Josha na moment zahaczyły o jedyną biżuterię z jaką Matt się nie rozstawał i nosił – bransoletkę na kosce, którą dostał właśnie od młodszego. Związek osób tej samej drugiej płci był czymś co zdarzało się często, ale miało podobno najwyższe wyniki pod względem rozwodów. Głównie przez bardzo ciężkie przechodzenie rui. Jedynie bety łączyły się razem, bo tak było najwygodniej, chociaż jeżeli wtedy chcieli mieć potomstwo musieli połączyć się kobieta z mężczyzną. Najwidoczniej zawsze było jakieś, ale, coś co stawiało wielkie przeszkody. Biologia potrafiła być zołzą.
Im też nie było łatwo, chociaż powinni być idealnie dobrani – alfa i omega. A jednak i spektrum dominacji i recesywności z nich okrutnie zakpiło i nawet jeżeli byli tą jedyną, idealną dla siebie parą musieli przejść przez męczarnie.
- Dlaczego mieliby mieć coś przeciwko? – spojrzał zdziwiony na modela poprawiając okulary, które trochę mu zjechały. – Pewnie nawet podejdą do tego z ulgą, bo przynajmniej wiedzą, że nie próbujesz mnie tylko wykorzystać. Wiesz przecież, że nie było im łatwo kiedy dowiedzieli się, że jestem omegą. Jedyną w naszej najbliższej rodzinie. Bety żyją w innym świecie. – spojrzał się gdzieś w na moment pogrążając się w tych myślach. Ile rzeczy musiał mu przekazać Max, bo nie było nikogo kto mógłby otwarcie mu to i owo wskazać aby było mu lżej? Z drugiej strony nie było mu też super ciężko przez to, że jego ruja bardzo późno się pokazała i był naprawdę dość mocno recesywny. – Twoi rodzice będą z tym ok? – trochę się zaniepokoił po tej rozmowie na temat Maddy. – Nie będą myśleli tak jak Thomasa rodzina? Mógłbyś znaleźć kogoś lepszego.
0 notes
uwannabemyslave · 1 year
Text
A może by tak któregoś dnia przestać się zadręczać, dostrzec, że to ja jestem głównym pierwszoplanowym bohaterem swojego życia. Inni są tylko po to żeby mnie uszczęśliwiać. Tak jak zwykle pieprzę bzdury. Zwykle to ja jestem „tą silną kobietą” która w głębi serca nie radzi sobie z własnymi demonami. Ale najbliższym chcę zawsze pomóc najlepiej jak tylko potrafię. Często swoim kosztem. Zbyt często zaczynam dostrzegać, że uszczęśliwiam kogoś wbrew sobie wręcz krzywdząc siebie. A ta silna kobieta która zawsze udźwignie Twój problem to tak naprawdę mała zraniona dziewczynka, która chyba nigdy nie była szczerze, bezinteresownie kochana. Nie chodzi już nawet o to, że widzę świat w szarych barwach. Chociaż może tak jest. Myślę, że powinnam się udać do psychoterapeuty. Ale czy nauczy mnie on żyć jak inni? Jak ludzie których szczerze się brzydzę i nich nienawidzę? Jak ludzie którzy patrzą tylko na swój czubek nosa? Jak ludzie którzy nie dostrzegają nawet swoich najbliższych? Jak ludzie którzy okłamują innych tylko dla swoich pobudek często materialnych? Powinnam się odciąć od tych ludzi. A może problem tkwi we mnie a nie w nich? Coraz częściej moi najbliżsi uświadamiają mnie w tym fakcie. Zawsze coś jest ważniejsze ode mnie. Czy chociaż dla jednej osoby mogłabym być tym pierdolonym oczkiem w głowie? Tą osobą dla której rzuci wszystko dosłownie wszystko. Moje puste oczy przepełniają się łzami częściej niż myślisz. Lubię to ukrywać za tym fałszywym uśmiechem. Tak dobrze wyćwiczony, że nawet moja mama go już nie odróżnia. Czemu jak czuję się gorzej psychicznie to zamiast zadzwonić do terapeuty, wchodzę na tumblera i planuję okoliczności własnego zgonu, pogrzebu. Nawet listę gości zdążyłam ułożyć. Przecież nie mogę się tak czuć. Społeczeństwo i tak stwierdzi, że to jakieś bzdury, podkoloryzowana historia. Ale czy na stypie zjesz sernik? Tego nie mogę Ci zagwarantować. Menu wybierze ktoś inny. Jednak zasugeruje barszcz z uszkami. Dlaczego? Bardzo go lubię plus ci głębiej analizujący nawiążą do krwi, która w moim organizmie już wystygła. Prawdopodobnie zdążyła również skrzepnąć. Krypta, tajemnica. Widzę tylko nawiązanie do wielkiego Edgara Alana Poe. Może to moje ego walczące z charakterem. Może biel walcząca z czernią. Ale czy w mojej duszy jest aż tak mrocznie? Czy może wątki wyżej wymienione zrobiły bałagan w mojej podświadomości. A może jestem aż tak zraniona i zagubiona. A może to już najwyższy czas żeby rzucić wszystkim, usunąć wszystkie sociale i zniknąć? Odnaleźć się i gdzieś z oddali popatrzeć na wszystkie znane lub mniej znane twarze patrzące na moją dębową trumnę. Może chociaż jedna osoba uroni szczerą łzę jedną? chyba tyle wystarczy.
0 notes