amebadulce
amebadulce
amebadulce blog
5 posts
z pokolenia, które dokumentuje każdą myśl
Don't wanna be here? Send us removal request.
amebadulce · 2 years ago
Text
Lubię jesień i zapach opadniętych kolorowych liści. Aura doskonale rezonuje z moim nastrojem, który usprawiedliwia w mojej chorej głowie szukanie sobie powodów, racjonalizowanie i tworzenie sytuacji, żeby się napić. No więc wczoraj się napiłam. Wyjątkowo dobrze się dzisiaj czuję i nie zamierzam robić sobie wyrzutów sumienia, bo mi to odpala różne lęki, a nie mam na to siły. W poniedziałek zaczynam terapię. Ufff... mam poczucie, że w końcu coś z tym zrobię.
[edit] Żulczyk powiedział w podkaście Natalii Szymańczyk, że obstawia, że 1/4 Polaków jest uzależniona od alko. PARPA podaje 900tys. Spora dysproporcja, ale skłaniam się do strzału Żulczyka, bo czytam właśnie raport z Narodowego Testu Zdrowia Polaków z 2021 i tam się przyznało 10% Polaków do picia codziennie, a 21% do picia kilka razy w tygodniu. Lżej mi. Czekam na poniedziałek.
2 notes · View notes
amebadulce · 2 years ago
Text
Chyba na zawsze alkoholik w mojej głowie to będzie przede wszystkim ten sąsiad, ten z lat '90 stojący pod spożywczakiem na osiedlu. Zagadajuący dzieci pod klatką, albo siedzący na ławce z luźno opadającą głową. Zdarzało się, że spadł z roweru i leżał w trawie do czasu, aż żona wróciła z pracy i zaciągnęła go siłą do domu. W mojej klatce sporo było takich sąsiadów. Pod 11stką tata Łukasza, któremu zdarzało się spać na betonowym murku po drodze do naszej szkoły. Względnie spokojnie było w mieszkaniu pod numerem 13, ale już pod 14stką mieszkała rodzina, w której najpierw upijał się tatuś, potem tatuś z synkiem, a żeby było zabawnie to ich żona/ mama pracowała w nocnym, gdzie bałam się kupować papierosy i piwo jako nastolatka, że wygada mojej mamie, chociaż nie wymieniały ze sobą więcej niż "dzień dobry". Pod 15stką kiedyś sąsiad po sporzyciu alko, postanowił otworzyć drzwi siekierą czy też łomem i do dzisiaj zastanawiam się dlaczego absolutnie nikt w klatce nie zareagował, żeby wezwać policję, albo chociaż pójść tam pomóc kobiecie z dwójką dzieci, żeby on ich tam tą siekierą nie pozabijał (moja mama mówi mi, że "takie były czasy"). U Eli co mieszkała pode mną, tata Heniek c o d z i e n n i e walił piwko lub dwa, a u mnie ojciec wychodził wynieść śmieci i wracał wstawiony lub po prostu pijany zapierając się, że on absolutnie nie pije. Pamiętam wielką szafę przed drzwiami do mojego mieszkania na klatce i ojciec tam miał butelki wódki, które zawsze były pełne i kiedy matka krzyczała "piłeś", on wyciągał te butelki wypełnione wodą, unosił zadziwiony barki do góry, że jak on mógł pić skoro butelki są pełne??? To tylko moja klatka. W innych blokach tych klatek było przeważnie po cztery, bloków na osiedlu nie zliczę, a osiedli kilka. Kiedy więc chodzisz po klubach w Warszawie, pijesz kolorowe drinki i wracasz taxówką do domu, nie rzygasz po krzakach i nie śpisz na ławce w parku, to ciężko jest zauważyć, że jest się alkoholiczką, zwłaszcza jak nie nawalasz w pracy, a środowisko dookoła funkcjonuje łudząco podobnie i nikt nie zwraca uwagi, bo nie widzi jak codziennie wieczorem sączysz czerwone wino w wannie. No więc zanim doszłam do punktu, w którym uznałam, że jest źle, minęło 37 lat.
Dzisiaj mam 39. Wiem, że się ogarnę. Jestem alkoholiczką, nie piję od wczoraj.
9 notes · View notes
amebadulce · 2 years ago
Text
Wczoraj miałam naprawdę kiepski dzień. Wkurw i lęk przemieszane z rozczarowaniem i chęcią przewinięcia czasu do przodu, kiedy bym się już czuła lepiej. Jakoś dźwignęłam dzień, żeby wszystko co miałam do zrobienia zrobić, a na koniec wbiłam na pierwszy w życiu mityng AA online. Dołączyło ponad 50 osób. Część ludzi się chyba zna, bo rozmawiali ze sobą swobodnie i pozdrawiali się na kamerkach machając do siebie, a tacy jak ja całkowicie anonimowi alkoholicy ukryli się za wymyślonymi nickami. Nie włączyłam kamerki, a moja odwaga pozwoliła mi jedynie na przedstawienie się niezmyślonym imieniem. Cześć nazywam się Anka i jestem alkoholiczką, nie piję od 9 dni. Na wejściu skłamałam. 9 dni to ja chyba ostatnio wytrzymałam rok temu na majówkę, ale przez gardło by mi nie przeszło, że nie piję od niecałej doby. Nawet nie wiem czy to dozwolone na AA. Nie chcę pokazywać twarzy, nie chcę, żeby mnie widzieli, nie chcę, żeby mnie ktoś rozpoznał i mam nadzieję, że może kiedyś wyzdrowieję i będę mogła wymazać te mityngi z pamięci i udawać, że to się nigdy nie wydarzyło.
Siła wyrasta z tego samego miejsca co cierpienie. Nadal próbuję wykrzesać tę siłę, ale wylewa się jak na razie poczucie winy i wstyd.
Najgorsze są te godziny kiedy emocje mocno i ciężko ściskają w dołku. To ten czas kiedy najłatwiej jest się po prostu napić, zapomnieć i odetchnąć z ulgą, ale pisanie też mi pomaga, więc dzisiaj piszę.
3 notes · View notes
amebadulce · 2 years ago
Text
Słabo daję radę, ale staram się rozpalić iskrę z jednej myśli, że siła wyrasta z tego samego miejsca co cierpienie. Kiełkuje we mnie ta myśl łagodnie, ale nie wiem jak to zrobić: siła z tego samego miejsca co cierpienie, niby trochę to czuję, a za chwilę mi się to wymyka.
Wstyd mi. Czuję rozczarowanie. Zawiodłam sama siebie. Znowu. Zaczynam "nie pić" też znowu.
W moim świecie najlepiej rozpoczynać od początku. Rozpoczęcie z początkiem października nie wyszło, więc może z początkiem listopada wyjdzie. A na wszelki wypadek zaczynam dwa dni wcześniej. W głowie przebiegają lęki. Nie jakieś konkretne. Po prostu takie cienie w głowie...
Październik stracony. W zasadzie cały ostatni rok stracony, poprzedni też i 2021 też. Jak pamiętam to ostatnio było dobrze 13 grudnia 2019 i potem przez jakiś czas 2020.
Lato miało być takie wspaniałe i takie moje. Nie wyszło i to nawet nie z mojego powodu, a limit pecha wyczerpałam chyba na kolejne sto lat. Łatwo się w tym zatracić, ale nie mam depresji, jestem po prostu bardzo wkurwiona i to głównie na siebie. Najbardziej mnie boli strata czasu. Czy inni też mają poczucie, że znowu dali dupy? Czy tylko M I się wydaje, że nic nie wygląda tak jak bym chciała? Czy tylko ja się nad tym zastanawiam? Czy reszta jest z siebie dumna i zadowolona? Czy tylko ja jestem taka nieszczęśliwa???
Jestem wściekła za cały stracony czas i przepite pieniądze. Nie wiem co mogłam w tym czasie osiągnąć, ale na pewno COŚ. Jestem wkurwiona tak bardzo, że chce mi się płakać i chciałabym, żeby już było kilka dni, albo miesięcy jak jestem trzeźwa, a potem znowu myślę sobie, że nie mogę tak popędzać czasu tylko je przeżywać, smakować, cieszyć się... wiadomo, że nie będę się cieszyć, będę dożywać strach, samotność, nudę i żal za to, że nie jest tak jak bym chciała, żeby było.
1 note · View note
amebadulce · 2 years ago
Text
siła bierze się z tego samego miejsca co cierpienie
1 note · View note