forlorncat
forlorncat
Without saying goodbye...
90 posts
Nikogo nigdy nie męczy miłość. Męczy nas czekanie, słyszenie obietnic, przepraszanie i ranienie. WITAJ W ŚWIECIE KTÓRY UKRYWAM.   
Don't wanna be here? Send us removal request.
forlorncat · 6 years ago
Text
Rok później
Dawno mnie tu nie było, oj dawno. Powinnam się pojawić wiele razy, w tak zwanym międzyczasie, bo działo się wiele złego. Nie będę jednak wracać do tych sytuacji, skupie się na obecnej. 
Kosmonauta odleciał z mojej planety, jest na obicie, czy wróci, czy pozwolę mu ponownie tu wylądować? nie wiem. Wydaje mi się że to już się wypaliło. Oczywiście nie jestem pewna. Nie kupuję tej zmiany, tego nagłego “dobra”. Nie i już. Za dużo zostało powiedziane, za dużo padło słów. 
Pan Świat oczywiście jest znowu w moim życiu. Oczywiście jak zwykle nic nie jest jasne. Dostaję sprzeczne sygnały, wysyłam sprzeczne sygnały. Lubię to jak pachniesz ale dziwnie całujesz. Chyba muszę się pogodzić z tym, że się Ciebie nie pozbędę ze swojego życia. Ile Cię trzeba dotknąć razy żeby się poparzyć ?
2 notes · View notes
forlorncat · 7 years ago
Text
Nie ma Cię, nigdy nie było...
Niby wszystko jest pozornie tak jak powinno być, jak należy - dobrze, a jednak jest mi źle. Pół roku tyle czasu minęło. Usłyszałam “kocham”, powiedziałam “kocham”, mówię często. Mówię bo chcę uwierzyć? Nie wiem. Przestałam to czuć. Są plany a ja nic nie czuje, nie to co powinnam. Mam wrażenie, że to na siłę. Ostatnio jak byłeś to prawie się złamałam. Mijały długie minuty, a ja patrzyłam na ciebie próbując nie powiedzieć czegoś przykrego, układając sobie w głowie. Jest mi strasznie przykro, powinieneś mówić rzeczy na głos. Mam dość brania na siebie wszystkiego co złe, starania się dla Ciebie, ciągłej walki z samą sobą, bycia ciągle radosną. Ja powinnam mówić rzeczy na głos; nie chce cię skrzywdzić, a krzywdzę tylko Ty o tym nie wiesz. Żyjesz w błogiej niewiedzy. Nie mogę się doczekać aż wyjadę i odpocznę (od ciebie). Liczę na to, że rozłąka spowoduje jakąś zmianę w moich odczuciach, że zatęsknię... Musisz mówić na głos to o czym myślisz. Boje się tego, że jestem niewystarczająca, nic nie mówisz, ja sobie dopowiadam. Sukcesem jest to że jeszcze jestem. Niczego sie nie domyślasz. Potrzebuję pomocy. Nie chcę by to się tak skończyło.
M.
0 notes
forlorncat · 8 years ago
Text
Nieuniknione
No i stało się. Tradycji zadość. A tak mało brakowało. Tak bardzo chcę odpuścić...
1 note · View note
forlorncat · 8 years ago
Text
Kosmonauta
Od ostatniego wpisu minęły 4 miesiące. To chyba dobrze biorąc pod uwagę, że zaglądam tu tylko w nostalgiczne wieczory przepełnione zmieszaniem smutku z obrzydzeniem do siebie i mojego życia. 
Nie udało mi się zacząć wszystkiego od nowa - zostałam w Łodzi. Dużym błędem był wybór miasta pod chłopaka, szczerze żałuje tej decyzji i nigdy nie pozwolę nikomu popełnić tego samego błędu. Nie wyszło mi to na złe, są plusy, miasto jest piękne, ludzie również. Jednak zastanawiam się czy zaczęcie magisterki w tym samym mieście było z mojej strony rozsądne. Niby nie uciekłam, kontynuuje to co zaczęłam, nie stchórzyłam ale zastanawia mnie czy to jednak nie było pójście na łatwiznę. Jak zwykle szukam dziury w całym,co?
Pan Świat zniknął z mojego życia, ciekawe tylko na jak długo. Czasem się odezwie ale to już nie to samo co wcześniej. Zastanawia mnie czym to wszystko było. Ile facet jest w stanie zainwestować w kobietę żeby ją zaliczyć? Trwało to od lutego do września. 9 miesięcy. Czemu traktuje go z takim sentymentem? Czy kiedyś chciał coś więcej? Czy kiedyś się dowiem, skonfrontuje z nim? Czy kiedyś znów to zrobimy? Czy to dobrze że o tym myślę? Zastanawia mnie czy mój brak akceptacji mojego ciała bardzo wpłynął na tą relacje. Zawsze uważałam się za gorszy sort, niższą klasę czy poziom. Zdaje sobie sprawę że to głupie ale mając problemy z samoakceptacją człowiek naprawdę siedzi i myśli co inni o nim sądzą i myśli te nie należą do tych kolorowych. W każdym razie Pan Świat mimo wszystko bardzo mi pomógł akceptować moje ciało. Cieszy mnie to bo on nie jest świadom tego jak bardzo mi pomógł i jakie korzyści teraz z tego czerpię. Oczywiście nie jest tak, że teraz patrząc zawsze w lustro myślę że jest dobrze. (O wilku mowa, Pan Świat właśnie się odezwał). 
Na mojej planecie wylądował tytułowy Kosmonauta. Kim jest? Hmm. Kim jesteś? Znamy się już dość długo, ale nigdy nie sądziłam że między nami może coś zaistnieć. Kosmonauta jest mądry, ambitny, zdecydowany, nawet całkiem zabawny i cierpliwy. Nie kocham go. Nie wykluczam opcji ze z czasem pokocham. W pełni na to zasługuje. I On i ja. Nie wierzę już w miłość od pierwszego wejrzenia, oj nie. Na to uczucie trzeba zapracować i dobrze o tym wiem. Nie pozwolę sobie ot tak poczuć coś i znów skończyć jak zawsze z flaczkami na wierzchu. Ona cały czas czeka w moim portfelu na moment żeby się zanurzyć w moim nadgarstku. Kosmonauta nie jest typem zdobywcy, więc powinnam się czuć bezpieczna, ufać mu. Ja jednak coraz częściej myślę, że to podstęp, oszustwo, kara za to jak go kiedyś potraktowałam, że chodzi o sam seks a cała ta otoczka jest po to żeby mieć co pukać. Nie wiem czemu tak myślę. Przytula mnie dużo, całuje, trzyma za rękę, stara się tak organizować czas, żeby spędzić go ze mną jak najwięcej. Ja w zasadzie robię to samo. Planuje z dużym wyprzedzeniem żeby być z nim. Uwielbiam z nim spać bo zasypiam i budzę się w jego ramionach. Kocham na niego patrzeć, całować po szyi. Jest cudowny. Ciepły i troskliwy. Czy aby na pewno tylko bardzo go lubię? Czasem doprowadza mnie do szału ale staram się być miła i wyrozumiała. Powinnam go czasem zmieszać z błotem, czemu tego nie robię? Czemu dla niego nie palę i staram się nie bluźnić? Co w nim jest takiego magicznego? Dlaczego każda pierwsza noc po odwiedzinach jest taka straszna? Dlaczego, skoro mi z nim dobrze, to mam wątpliwości co do jego intencji? A może najzwyczajniej moja pasja wynika z tego, że ktoś mnie zauważył i chodzi o bliskość, której tak potrzebuje jako mała dziewczynka?
Czy ktoś zauważył tak uderzające podobieństwo do Pilota? To samo imię, samoloty... nawet okres “romansu” ten sam... Albo czy ktoś wyłapał to ze nazwałam go Kosmonautą a wcześniej przyrównywałam się do kosmosu? 
Zbliża się mój ulubiony okres w ciągu roku - święta. Ciekawe czy moje obecne samopoczucie to kobieca fizjologia czy znów mam nawrót. Muszę uważać na to co mówię i robię bo jeśli to nawrót to kto wie czy dożyje do lata. 
0 notes
forlorncat · 8 years ago
Text
Nygus 2.
Mijają tygodnie, nikt nie podejmuje konkretnej akcji, motyle chyba już umarły. Zastój nie dał im możliwości życia. Lubię jak się tłumaczysz, jak się ze mną droczysz, jak powodujesz, że się uśmiecham do wyświetlacza. To są ułamki. nigdy całość. Czym jest seks? Jak to działa jak się jest dorosłym? Czy to wgl działa ?  Mam dość. Tak, znów się poddaję, znów składam broń, nie brnę dalej. Lepiej zawrócić zawczasu. 
0 notes
forlorncat · 8 years ago
Text
Nygus
Z wiekiem wszystko staje się trudniejsze. Pan Świat znów zawitał do mojego życia. Tym razem to ja powoli zaczynam tracić cierpliwość. Ile można. Nasze ścieżki przecinają się już chyba z 20 raz. W zasadzie magii nie ma. Uśmiechy są a motyli nie. I co tu począć? 
Edit : Są te motyle tylko inne niż wcześniej. Zupełnie inne są cholery.
0 notes
forlorncat · 8 years ago
Text
e a t   p r a y   l o v e   .
Nic magicznego się nie wydarzyło a ja czuję się obco, inaczej. Jak wytłumaczyć sobie to co się dzieje? To co mną kieruje? Od czego zależy to czy człowiek dorasta? Czy ja dorastam? Czemu wiem, że źle robię i nie zmieniam tego. Wiem co robię źle i zmienię to. Nowy rok nowa ja? Muszę przestać być takim beznadziejnym małym człowieczkiem, ciągle użalającym się nad sobą i oczekującym od życia niemożliwego. 
Rozwiązuje problemy i znów mam powód do dumy. Czuję, że odnoszę większy progres bo nie zastanawiam się co u ciebie, jak ci z nią. Nawet to że nie widzisz jak się zmieniam na lepsze mnie nie smuci. Zniknąłeś. Czyżbym faktycznie była już wolna? Czy ta cała żałoba się wreszcie skończyła? Czy to wreszcie czas żeby zacząć od nowa? Czy to już? Skąd mam to wiedzieć? Już nie myślę, że wychodząc na miasto spotkam cię i będzie niezręcznie. Wcale o tobie nie myślę, a gdy trafię na ciebie na którymś z portali nie jest mi żal, nawet gdy widzę jaką dodałeś piosenkę do swojej playlisty i słucham jej żeby wiedzieć o czym mówi mam na to szczerze wywalone. Trochę mi dziwnie że użyłam takiego słowa ale w tym momencie nie potrafię znaleźć innego tak dobrze obrazującego moje myśli. Nie zastanawiam się czy kierujesz je do mnie, choć w tej chwili myślę nad tym więc to chyba trochę jak strzał w kolano. Za dużo analizuję. Muszę to jakoś ograniczyć i to jest jedyny problem bo nie wiem jak go rozwiązać. Złe myśli zastąpiłam rozpisanym grafikiem, którego staram się trzymać. To chyba dobrze. 
Plan podróży już opracowany, choć już w tym momencie wiem, że porywam się z motyką na słońce. Wiem, że muszę zacząć od czegoś bardziej banalnego i prostego. Moim problem a raczej wadą jest stawianie poprzeczki za wysoko, zdecydowanie za wysoko, poza zasięgiem. Zawsze i każdej, nawet w miejscach gdzie jej nie powinno być. Czuję się pewniej mając ramowy plany przyszłości. Wiem że nie spełni się za rok czy dwa ale jestem pewna, że będzie tak jak z kotem. Jeśli czegoś bardzo chcę osiągnę to a wówczas radość będzie nie do opisania. Mija czwarty miesiąc od kiedy mam kota i dalej jestem niewyobrażalnie zadowolona. Wtedy też tak będzie. Czuję, że moje szczęście wygląda inaczej niż szczęście innych. Na ten moment muszę skończyć studia, wiem też że zostanę w Łodzi bo szkoda pieniędzy na Wrocław. Koniec popełniania błędów. Koniec zastanawiania się nad wszystkim. Zostanę tu jeszcze te dwa lata. Później będę mogła uciec daleko i żyć tak jak chcę. 
Zawsze zastanawiało mnie co zrobię z pieniędzmi, które mam oszczędzone. Nie jest to duża suma ale jet większa niż mój wiek co w zasadzie jest dobrym tekstem na podryw. Śmieszne. Od czasu gdy jestem świadoma jego wartości, nie proszę rodziców o nic co wykracza poza to co dostają przeciętni ludzie. Wydam je na siebie, na wyjazd. Jak zwykle myśląc o jednym odbiegam na straszne odległości od tematu przewodniego. I Jak tu żyć kiedy nawet nad myślami nie potrafię w pełni zapanować.
Męczy mnie to, że ludzie mówią mi, żebym znalazła sobie faceta. Że do mnie pasowałby taki albo taki. Ciągnięcie tego tematu jest mdłe ale wychodzę z założenia że lepiej się z tego pośmiać niż obrażać. Czasem zastanawiam się czy nie ogłosić ze wolę dziewczyny bo może wtedy by się to skończyło. Miała bym święty spokój, nie słyszała : “Co ty masz na sobie? w takim wielkim swetrze nie znajdziesz faceta.” A ja lubię te moje wszystkie wielkie swetry i bluzy. I przykro mi gdy to słyszę. Czasem nachodzą mnie myśli, że jestem niewyobrażalnie pusta, że wszystko co żyło we mnie umarło i nie mam nic do zaoferowania. Wypełnia mnie bezkresna nicość, porównywalna do kosmosu. Czarna, ciemna, niezmierzona, i że tylko najodważniejsi są w stanie się w niej znaleźć a nieliczni coś odkryć. Znów gdzieś w głębi poczułam, że określam się mianem lepszej niż inni. Zadziwiające jak mój umysł jest zawiły. Z jednej strony czuję to a z drugiej potrafię tak zmieszać z błotem samą siebie, że aż wstyd o tym mówić. 
Kluczem do szczęścia jest rozwój. Rozwój pod każdym aspektem jest magiczny. To na niego stawiam, na niego chciałabym stawiać. Dziś przemawia przeze mnie ta bardziej pozytywna wersja, co chyba nawet widać. Ciekawe na jak długo tym razem przejęła władzę. Ostatnim razem był to prawie rok, choć zdanie korony na niecałe 3 tygodnie pogrążyło sporo osiągniętych małych sukcesów. Mam nadzieję, że to już się nie powtórzy i nauczę się panować nad tym, nad sobą. Bo podobno Twoim jedynym limitem jesteś Ty.
0 notes
forlorncat · 8 years ago
Text
Pilot
Sylwester już za nami, nowy rok rozpoczęty. Nie ma co weszłam z przytupem ale tego trzeba mi chyba było. Postanowienia czy są? i Są i nie są; zeszłoroczne pisane przez pełną nadziei dziewczynkę legły w dużej mierze w gruzie
1. nie schudłam, 2. kontakt utrzymałam z czego jestem zadowolona, 3. nie podeszłam do egzaminu - myślę że będę kontynuować naukę na własną rękę w tym roku 4. sesji w pierwszym terminie nie zdałam ale osiągnęłam ładną średnią sięgającą 4.20 jednak nie dalo mi to szans w walce o stypendium 5. byłam wytrwała na tyle ile mogłam, jednak zaliczam do niedotrzymanych 6. 
Na ten rok, mimo że poprzedni dał wynik mierny, też mam kilka postanowień.
1. Zaakceptować swoją wagę, ale tak poważnie, żeby czuć się dobrze z tymi cyferkami, bo to tylko cyfry prawda? 2. Mimo, że obcym może wydawać się głupie pisanie tu o utrzymaniu kontaktu ze znajomymi, to ja wcisnę ten plan tu;  3. Chciałabym nauczyć się idealnie planować czasem tak aby wycisnąć z niego jak najwięcej, tak żeby 20 minut angielskiego dziennie i 35 minut ćwiczeń stało się normą, może nawet pokuszę się o nowy język np hiszpański albo włoski albo wrócę do niemieckiego.  4. Będę zaczynać a nie mówić ze zacznę; mając 21 lat dopiero ktoś mnie tego nauczył i to była dobra nauka 5. Spróbuję mniej wszystko analizować i oceniać  6. Zauważę sama siebie. 
BĘDĘ LEPIEJ ŻYĆ!
 W tym momencie wiem, że będzie to ciężki rok. Pełen niepewności i trudnych decyzji, pełen lęku przed tym co będzie. Trzeba wreszcie dorosnąć i brać odpowiedzialność ze to co robię. Świadomie kierować życiem. Gdyby ktoś mnie spytał czemu studiuję to co studiuję nie umiałabym odpowiedzieć. Nie wiem. Zastanawia mnie to, bo jeszcze nie mam pierwszego stopnia a już jakby czuje się wypalona. Czasem jestem nastawiona pozytywnie. mam plany, nadzieje związane z fizjoterapią. Jednak czuję, tam gdzieś w głębi, że to nie jest to co chcę robić. 
W ciągu naszego marnego życia poznajemy ludzi, w mniejszym lub większym stopniu, nie ma to znaczenia jak bardzo - chodzi o sam fakt poznawania. To jest najlepsze w życiu. Mi nie zawsze to wychodzi tak jak trzeba. Jakiś czas temu na krótki moment pojawił się w moim życiu pewien Pilot. W zasadzie to nie wiem czy pojawił się to dobre słowo. Mój sceptycyzm do znajomości zainicjowanych przez internet, poetycko mówiąc, spowodował ze na moim lotnisku wylądował tylko awaryjnie i po chwili poleciał dalej; już nie wróci. Bez kłamstwa: czuje się gorsza, nie umiem sobie przetłumaczyć że to normalne, że nie ma w tym nic dziwnego. Ludzie poznając się przez internet zakochują się i tworzą rodziny, wśród znajomych jest sporo par właśnie z internetu a ja nie umiem najzwyczajniej przemóc się żeby się normalnie spotkać, pogadać czy pospacerować. Nad tym też muszę popracować. Zdefiniować dokładnie gdzie jest mój problem. Wiem gdzie jest. Bo wmawianie ze ktoś ukradnie mi nerkę nie działa, śmieje się pod nosem a w głowie widzę jak pierwszy lepszy koleś nie może bo nie potrafi zlokalizować nerki albo mdleje na widok ilości krwi. Boje się tego że rozmawiając z kimś pozwolę na stworzenie mylnego obrazu mnie i po spotkaniu ludzie pomyślą o mnie ze faktycznie jestem zupełnie inna niż sobie wyobrażali i że ich zawiodę. Jak się tego oduczyć? Czy prowadzi do tego pragnienie bycia najlepszą we wszystkim? Niewiadomego pochodzenia sentyment do Małego Księcia powoduje, że słowo Pilot jest dla mnie na swój sposób magiczne. Bardzo blisko stoi Mały Książę, który chciałby aby świat był piękny jednak jest zawiedziony tym co widzi u ludzi, kocha ale odchodzi, uczy się czym jest przyjaźń. Trochę chyba jestem takim Małym Księciem, bo też muszę dorosnąć do miłości i przyjaźni, przejść przemianę - wreszcie dorosnąć. Pilot wniósł sporo do mojego życia. Rozmową otworzył mi drzwi, pokazał trochę życia, zmienił poglądy na kilka spraw. Przez niego mam mętlik. Oh Pilocie gdybyś wiedział co robisz z moim życiem, pomyślałbyś dwa razy. Rozbudziłeś tą część mnie która pragnie podróży, Afryki, dzikości, tą której nie lubię. Dawno nie pisałam o tym marzeniu. W rozmowie z Tobą na pytanie o marzenie nie wspomniałam za wiele o tym, wiesz czemu? Bo pomyślałam ze stwierdzisz ze zmyślam, że chcę się przypodobać, nie mówiłam ze marzy mi się latanie, że uwielbiam samoloty, uwielbiam je oglądać, zastanawiać się gdzie lecą, że część mnie pragnie żyć daleko stąd w Afryce dziko, nie zastanawiając się co będzie kolejnego dnia. Moim ulubionym wspomnieniem z Londynu są właśnie samoloty. Głupie jak cholera, Pojechała na wycieczkę, poznała bliżej tylu fajnych ludzi, zakochała się, widziała tyle pięknych miejsc a finalnie najlepszym wspomnieniem jest leżenie na trawie w Hyde Parku i oglądanie wielkich samolotów przelatujących na wyciągnięcie ręki. Myślę też że nie mówiłam tego bo to smutne marzenie. Wracam do niego w melancholijne wieczory takie jak ten. Przed snem zamykając oczy ląduję w Afryce, na werandzie starego domu, przy zachodzie słońca, popijając chłodną wodę ze szklanki, spoglądam na psa, a później przed siebie i widzę otwartą, bezkresną przestrzeń, sawanna, ciepło, wokół nie żadnych ludzi, żadnych zmartwień, nic; jestem ja i spokój. Dobrze mi z tym spokojem. Błogo mijają mi minuty i godziny. Moja oaza spokoju - moje marzenie. Później pojawiają się myśli dlaczego widzę tylko siebie. Czemu patrząc w przyszłość widzę tylko i wyłącznie mnie. odważną, samodzielną, samowystarczalną. Dlaczego nie widzę kogoś obok, kogoś z kim będę mogła się zestarzeć i wspominać? Ostatnia porażka była Ostatnią. Koniec z oczekiwaniem od innych. Tego też mnie nauczyłeś Pilocie. Ślepe patrzenie na ludzi, z którymi spędzamy sporo czasu, i określanie ich mianem przyjaciela jest złe. Myślałam że mam ich wielu. Meduza, Fogiel, Sos a nawet Beti. Jestem jak coś się dzieje, jak mnie potrzeba, recepta, kłótnia z drugą połówką, wyzywająca fotka. A czy kiedyś ktoś spytał mnie czego ja chce o czym tak naprawdę marzę, co oglądałam wczoraj? Mam dość starania się, dawania z siebie jak najwięcej, próbowania, drugi człowiek i tak tego nie doceni. Długo żyłam powiedzmy z pozytywną maska na twarzy, długo wytrzymałam, nikt jej nie widział. Zaczynam myśleć ze słowo przyjaciel ma tą samą wartość co słowo bóg. Po co walczyć o coś czego nie ma? Tej nauki akurat nie lubię, jednak niestety w tym przypadku też miałeś racje. Czasem zastanawiam się czy nie pokazać komuś tego co tu tworzę. Mam jednak wrażenie ze zapiski trafiające tu to myśli małej dziewczynki z głową w chmurach i nadgarstkach w bandażach. Może skoro nowy rok i nowa ja to to pokażę to komuś? Komu? Kto jest godny by tu zajrzeć? Godny... hmmm... Na tyle skrzywiony żeby to wszystko przeczytać i wyciągnąć z tego coś pożytecznego, coś co się przyda w życiu. Gdyby nie było tu moich zdjęć to z pewnością obraz mnie wytworzony w głowie odbiorcy skonfrontowany z tym jak wyglądam był by komiczny. Żyje tylko dlatego że jestem jedynaczką. Śmieszne to i smutne zarazem. Boże napisałam to. Prawie rok nie sięgnęłam po żyletki, choć obecnie jestem w posiadaniu 2 całkiem nowych. Kuszą. Z jednej strony nie czuje się chora, wiem że się nie zabije, ale z drugiej strony podobno duży procent ludzi popełnia samobójstwo w przeciągu roku po pierwszym samookaleczeniu. Czy samo to że o tym myślę nie świadczy że coś ze mną nie tak? IRONICZNE JUŻ NA TYM TUMBLRZE: “NIE WIEM”. Padło tu chyba ze sto razy. Mam taki mętlik że nawet zastanawiam się nawet jaka jest moja orientacja. Mętlik - najzwyczajniej lesbijki są brzydkie, w większości oczywiście, węc nie miałabym może takiego problemu z utworzeniem relacji. Wiem, że nie jestem najbrzydszą istotą na świecie ale widzę każdą ułomność mojego ciała i umysłu. To jest rozbrajające, dni w których czuje się pewnie mogę policzyć na palcach jednej ręki. Czemu nie potrafię zaakceptować siebie? Skąd to wygórowane i wyimaginowane wyobrażenie ideału? Po co być ideałem? Czemu nim nie być? Gdzieś tam w głębi pragnę być z kimś, opowiadać mu co robiłam na uczelni, jakich miałam śmiesznych pacjentów na praktykach, wyciągać do kina na głupie filmy, opowiadać o tym jakie błahe problemy maja dziewczyny, przytulać, całować codziennie przy wstawaniu z łóżka, kłaść się spać obok, śmiać z kota, spacerować, wygłupiać, czasem razem zapalić, planować, milczeć. Pragnienie to jednak przegrywa z niepewnością i przekonaniem o mojej samodzielności. Ktoś kiedyś powiedział mi że pomimo pozornie silnego charakteru potrzebuję faceta, który będzie mną rządził i kto będzie mnie sprowadzał na ziemię. Trafione w samo sedno. 
Młoda sajko wariatka z kotem na wydaniu! Lubi koty, autodestrukcje i koty. Wszelkich zainteresowanych prosimy o kontakt. A i specyficzne poczucie humoru i lekkie ironizowanie w pakiecie.
Przeraża mnie to że coraz częściej myślę o różnych dziwnych rzeczach i najbardziej bolesną myślą jest ta że jestem tu gdzie jestem bo wiem za dużo. Bo znam za dużo pojęć i gdybym ich nie znała moje myśli by tu nie zawędrowały. Marzenia. plany, wymagania - rozczarowania. Czytając to najłatwiej powiedzieć: jesteś panią swojego życia, ty decydujesz. Zasady, wymagania, oczekiwania, wierzenia, poglądy to one rządzą. A jednak spędzam czas na stronach, gdzie można kupić działkę na drugim końcu świata. Czy Afryka będzie moim kotem? Czy muszę cierpliwie czekać żeby się spełniło? Czemu jestem taka pokręcona? Czemu zakładam, że dam radę ze wszystkim sama? Czemu nawet dziecko planuje z probówki? Czemu nie umiem być taka jak inni? 
Jestem jeszcze młoda. 
0 notes
forlorncat · 9 years ago
Text
no title
Zbliżające się Święta jak zwykle działają na mnie w sposób skłaniający do przemyśleń. Nie są on dobre. Moja wyobraźnia, mój własny świat niczym nie przypomina tego z czym spotykacie się na co dzień. Sama zastanawiam się czy jestem taka czarna czy moja dusza taka jest czy tylko kreuje się na taką. Ciężkie dni i jeszcze gorsze wieczory mnożą się jak króliki. Czas wolny torturuje. Miliony pomysłów, planów, snucie marzeń a i tak wszystko powoli spełza na niczym. Zastanawia mnie mój przypadek. Wiedza, choć nie rozległa pozwala mi dokonywać diagnozy samej siebie. Pozornie wiem co robię źle, ale to mi w niczym nie pomaga. Co powoduje to cholerne uczucie samotności? Brak akceptacji siebie? Czemu nie umiem powiedzieć na głos co mi leży na sercu? Przyznać się do błędu, ponieść karę? A może to co przeżywam jest karą? A może wszyscy tak mają a tylko ja jestem ponadprzeciętnie złożona i przez to tak to interpretuje? Może jestem jak autystyczne dziecko, do którego wszystko dociera ze zdwojoną mocą, siłą, głośnością. Dlaczego uważam walkę o cokolwiek za nachalność i nadmierne pogwałcenie swojego dobrego imienia - mieszania z błotem godności. Może tak trzeba? Walczyć do utraty tchu bo nic samo z siebie nie przyjdzie a tym bardziej nie zostanie. Przecież nie warto chwytać za miecz jeśli walka będzie samotna, po co samemu walczyć o coś co już dawno umarło? Czy walka jest oznaką słabości i domeną głupców? Jak odróżnić honorowe złożenie broni od ucieczki z podkulonym ogonem?
A gdyby tak móc cofnąć czas? Czy bym się zdecydowała - trudne pytanie. Każde niepowodzenie które odniosłam niesie za sobą jakże ważną naukę. Czy warto? Jakby to było gdybym jeszcze raz mogła pójść z tobą na bal, przeżyć jeszcze raz twoje urodziny, wsiąść w auto i pojechać do ciebie tamtego wieczoru, nie brać do ręki noża czy żyletki, nie pić alkoholu u niego, nie całować go w jego urodziny, nie spotykać się z nim, nie pozwolić mu spać ze sobą, nie pozwolić mu odejść, nie poddawać się tak łatwo, nie być sajko. Jak? Z drugiej strony nie liczysz się tylko ty, mam prawo mieć gorszy dzień, miałam prawo być zmęczona i przytłoczona nadmiarem obowiązków i za wysoko postawioną poprzeczką, czemu miałabym nie brać ich do ręki skoro dają ukojenie, alkohol uwalnia, całowanie jest przyjemne a on miły, wspólne spanie to czysta przyjemność, za tamte noce nie oddałabym nic, on teraz jest szczęśliwy a istnieje prawdopodobieństwo tego że ze mną by nie był. Do dwóch ostatnich nie mam usprawiedliwienia. Dlaczego przewinęło się tu, po tobie, czterech facetów a ja dalej jestem w tym samym miejscu w którym byłam rok temu. Jak pokonać niepewność?
Zastanawia mnie również dokąd doprowadzi mnie to ciągłe szukanie dziury w całym. Czy wszyscy szukają? Czy może tylko ja bo coś mi jest i mój mózg nie pracuje poprawnie. Może mam nadmiernie pobudzony układ limbiczny, może faktycznie powinnam się leczyć? Może każdy tak ma? Może... Czemu ciągle czuję się niepełna, zepsuta, bananowa, lepsza i gorsza za razem? Skąd te problemy ? Czy one są prawdziwe? Może tworzę je żeby zwrócić na siebie uwagę? Przecież mówię o nich tylko tu a o tym miejscu nie wie nikt. A może wie i łudzę się że czytając odezwie się i porozmawia? Dlaczego nie potrafię poskładać się sama w całość, posklejać, naprawić? Czy na świecie faktycznie istnieje ktoś kto to za mnie zrobi? ktoś kto da mi się oswoić i oswoi i mnie? Czy istnieją związki idealne ? Czy warto czekać? Czemu czuję, że nie? Czemu jestem przepełniona przeczuciem że moje życie będzie jeszcze gorsze niż teraz? Czemu nie jestem pewna swoich decyzji?
Mam już powoli dość tych całych spadków samopoczucia. Jeśli tak ma wyglądać moje życie to nie wiem czy chce tak dalej...
0 notes
forlorncat · 9 years ago
Text
Sajko
W ciągu ostatnich 6 dni dużo się zmieniło. Nic się nie zmieniło. Ja się zmieniłam. Nie zmieniłam. Zastanawiam się czy jestem zdrowa. A może tak właśnie wygląda życie. Ciekawe czy da mi się jakoś pomóc. Czy wszyscy mają tak jak ja? Czemu walczę sama z sobą przy każdej decyzji? Czemu nie mam jednego zdania tylko dwie lub trzy wersje? Czy odważę się jeszcze kiedyś związać z człowiekiem. może nie związać ale przełamać żeby się zaangażować. Czy jestem sobą czy tylko udaję kogoś? Czy kiedyś skończę zadawać pytania? Czy ktoś mi na nie odpowie? Ciekawi mnie czy ktokolwiek to czyta, czy da się to znaleźć ot tak i przejrzeć. Zastanawiam sie nad swoją przyszłością. Chyba wyjadę z Łodzi. Są święta, zbliżają się. Mdli mnie samotność. Chciałabym mieć komu opowiadać o swoim dniu i kogo słuchać. Rozmawiałam ze starymi znajomymi. Serce mi pęka jak się ich słucha... Co jest ze mną nie tak że czuję się lepsza od nich, że określam ich w myślach patologią. Jak można tak traktować kogoś kogo sie kocha i nazywać tą spaczoną relację związkiem?! Kim jestem żeby oceniać. Czemu tak często czuję się ponad. Przecież jestem sama i sama na to zapracowałam to może faktycznie takie “chore” relacje są prawidłowe i to ja mam spaczony światopogląd bo w końcu to oni mają kogoś a ja już 2 rok jestem samotna. Jestem naiwna. Ostatnio jestem jednak z siebie dumna bo zaczęłam coś od chwili w której to postanowiłam a nie od jutra czy poniedziałku. Zastanawia mnie czy robię to dla ciebie czy siebie. Nie mogę poprawnie zdefiniować swojej motywacji.  Próbuję wysunąć właściwe stwierdzenie dotyczące jej ale to chyba nie możliwe. Czemu nie potrafię być klarowna tylko jestem burza w szklance wody? Pokochaj najpierw siebie aby pozwolić na to innym. Po co przecież jak ktoś ma mnie pokochać to taką jaką jestem. Nikogo nie chcę. Dam radę sama. Umieram juź. Tak bardzo pragnę się przytulić. Znów mnie mdli. Pomocy. Przez te dwa lata zmieniłam się tak bardzo szkoda ze nikt (Ty) nie mogłeś tego obserwować. Widzę że widzisz moje snapy. Dzieciuch. Brakuje mi dzielenia się z kimś swoją radością. Wielcy ludzie skażani są na samotność, chyba muszę być wielka. i wariaci. Powinnam się leczyć? Czy zmiana miasta nie będzie ucieczką? Chyba zawsze uciekam. Dziwne, mam wszystko a nie mam nic. Pojawisz się? Istniejesz? Spróbujesz? Odważysz się? Zaryzykujesz? Im więcej wiesz tym gorzeć ci w życiu. Podcinam sobie skrzydła. Spadam. Czy w lustrze to ja?
M.
1 note · View note
forlorncat · 9 years ago
Text
R U MINE ?
Mała zagubiona pyza znów wkracza do akcji. Życie to ciągłe zmiany. Jestem odkrywcza prawda? A na poważnie nie spodziewałam się tego co nastąpiło. Co pojawia się cały czas, ciągnie i otacza w każdej chwili. To tak jak bym wchodziła coraz głębiej do wody, najpierw po kostki później po łydki, dalej po kolana, uda. Świadomie brnę w otchłań. Po pas. A może tylko to sobie wmawiam? Jak zwykle NIE WIEM. Co jest ze mną nie tak, czy kiedykolwiek będę czegoś pewna. Czuję nacisk wody na klatkę piersiową, gorzej mi się oddycha, nie mogę wziąć pełnego wdechu. Pojedyncze komórki mojego ciała obumierają z powodu niedotlenienia. To nie jest niedotlenienie. Co to jest. umieram od środka - werteryzm. Czemu pozwoliłam sobie na to żeby znów się oswoić? Może nie całkowicie a tylko tak troszkę. Nie jest to dużo, ale nie taki był plan. Czuję się dziwnie. Zastanawiam się czy to chodzi o Ciebie, konkretnie o Ciebie o to co mówisz, jak mnie traktujesz, jak się uśmiechasz, czy bardziej ozięble tylko o to że ktoś poświecą mi okruszek swojej uwagi, której potrzebuję. Chciałabym się nie bać. Tego nie potrafię przeskoczyć, nie wiem jak mam się tego nauczyć. Gdzie jest granica? Czemu nie jest wyraźnie zaznaczona i opisana. Jest tak samo; a podobno jak coś już raz przeżyjemy to następnym razem wiemy jak się zachować. Nie wiem. A może o to właśnie chodzi  o to że jesteś straszy i liczę na to że mnie czegoś nauczysz ? Wyobrażam sobie za wiele, bo przecież nie ma nic za darmo. Nie nadaję się do budowania relacji. Martwi mnie... (w zasadzie to mnie to nie martwi ale wiem że powinno mnie martwić ) to że znów pomyślałam o niej. Nie mam żadnej przy sobie, pozbyłam się wszystkich już dość dawno jednak coś mnie ciągnie do niej, do nich. Pewnie to ze dają ulgę pozwalają się odciąć od złych myśli. Jaka ja jestem mała. Kiedy dorosnę? Dorosnę kiedykolwiek? Ciemność zalewa moje usta, spływa w dół i wypełnia płuca. Tonę, topię się. Umieram. Wyolbrzymiam. Czas na przerwę.
M.
0 notes
forlorncat · 9 years ago
Photo
Tumblr media
Chcę z Tobą porozmawiać. Naszą relacje ciężko zdefiniować, oj bardzo ciężko. Na swój własny sposób Cię kocham, jest to dziwne uczucie, pragnienie, porządnie, nienawiść. Była kiedyś, jest teraz, będzie.. Pragnę podziękować za wspólne chwile, nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo potrzebowałam ostatniej nocy. Przytulenia, uwagi. Twojego spojrzenia. Tęsknie cholernie za szczęściem. Dziękuję Ci za to że jesteś. Obyś był jak najdłużej. M
0 notes
forlorncat · 9 years ago
Text
S T A R C Z Y
Minęło sporo czasu, ja dalej nie jestem spokojna. Znów zbliża się kolejny rok, znów Łódź, znów jakieś mieszkanie, byleby przeżyć, przetrwać. Nie wiem od czego to jest zależne, dobra chyba wiem. Tyle przeżyłam przez te wakacje-niewakacje. Samodzielna a może lepiej Samotna podróż do Anglii dużo mnie nauczyła, sporo zyskałam doświadczeń, wyklarowałam sobie spojrzenie na pewne sprawy. Nie wiem po co pojechałam w zasadzie mam wszystko. Prawie. Ucieczka, frajerska ucieczka. Mam już bardzo dość tego wszystkiego udawania ale nie jestem pewna, nie wiem jak zwykle nie wiem. Czuje przeszywający smutek, którego powodem jest to ze nie mogę się z Tobą dzielić moją radością, dumą czy obawami. Ciągle się przewijasz, ciągle coś mi o Tobie przypomina. Drobnostki, szczegóły. Kiedy to się skończy to już przecież tyle trwa. Co ja mam zrobić? Czemu ty nie pomagasz? Już mam tego wszystkiego dość. Jak już myślę ze mi wszystko jedno to Ty wyskakujesz z czymś niby nie znaczącym a jednak dającym do myślenia. Ta głupia świeczka nie chce zostać zgaszona, nie poddaje się. Odezwać się? Nie chcę robić pierwszego kroku nie powinnam go robić bo się sparzę wiem to. Marazm. Jesienna depresja. Samotność. Wyobcowanie. Wrócisz? Chyba bym chciała żebyś wrócił. Bardzo. Wróć proszę. Potrzebuję Cię bardziej niż Ci się wydaje... 
M.
0 notes
forlorncat · 9 years ago
Text
Maski
Widzieli��my się; nie wiem co czuję, trochę ciężko mi to zdefiniować a co dopiero opisać. Nie jest mi chyba smutno to raczej coś co przypomina gorycz. Jestem jakby rozczarowana tym, że Cię nie ma obok bo nie możesz widzieć jaki progres odniosłam, jak bardzo jestem inna, ile osiągnęłam. Na pierwszy rzut oka nic wielkiego, jednak wiem, że Ty byś dostrzegł te moje małe sukcesy, które tak na prawdę są ogromne. Mam nową przyjaciółkę która jest jak siostra wie wszystko i którą kocham najmocniej na świecie; myślę że by Cię to cieszyło bo nie lubiłeś poprzedniej zresztą miałeś rację jej nie lubiąc. Zapewne też byś ją polubił bo nadaję z nią na tych samych falach, jesteśmy bardzo podobne. Jestem bardziej otwarta na ludzi, na rozmowy, na kontakt. Z tego był byś też zadowolony. Potrafię rozmawiać z obcymi dzięki nowej pracy i studiom. Też mnie to cieszy bo mając te 20 lat nauczyłam się zwalczać swoje wady. Na koniec myślę ze najbardziej zadowolony byś był z tego ze daje sobie radę sama, już nie płaczę, nie robię głupot, wrzuciłam na luz. Nie wiem czy chciałabym wrócić. Z jednej strony bardzo, bo widząc Cię ostatnio, patrząc Ci w oczy widziałam to samo spojrzenie przepełnione dobrem i miłością ale z drugiej strony zawiodłam się na Tobie a Ty na mnie. A może sobie to wmawiam, może pragnę tego i tak bardzo chciałam to zobaczyć ze najnormalniej widziałam odbicie siebie i mojego spojrzenia. Powiedziałeś proponując mi wspólny powrót, że uniosłam się dumą, to nie duma to obrona, obrona przed powrotem do stanu w którym o Tobie myślę. Miałam rację odmawiając, żałuję że uległam chłopakom i wracaliśmy razem - myślę o Tobie. Dawno nie myślałam. Zastanawiam się czemu stoję w miejscu, czemu nie mogę ruszyć do przodu, pozornie jest dobrze i w głębi też tak czuje a jednak stoję i nie ruszam się, nie mogę znaleźć tej zamkniętej furtki blokującej postęp.  Czuję jakbym wstrzymywała oddech, dławiła się własną krwią, topiła w niej. Brakuje mi Ciebie, Twojej bliskości, dalej, pomimo czasu, który minął tęsknię. Chciała bym na trzeźwo usłyszeć ostatni raz, że już mnie nie kochasz może pozwoliło by mi się to uwolnić. Nie wiem, nie wiem. Próbuję sobie wmówić że najsilniejsi ludzie to ci, którzy czują jak umierają od środka a mimo tego nadal wstają rano, ubierają się i wychodzą z domu. To o mnie to o mnie jestem niesamowita, coś znaczę dla świata, bo jak można tak kochać, zniszczyć to i podnieść się na tyle by unieść przytłaczający ciężar swoich win. Ty zaczynałeś swojego Tumblra od postu o maskach, jak by to było gdybyśmy je zdjęli, pokazali swoje prawdziwe oblicze. Ja zastanawiam się czy przypadkiem mimo pozornej dorosłości nie nosimy ich dalej, jednej na drugiej. Pławimy się domniemanie zdejmując je, jednak pod każdą znajduje się następna, błędne koło. 
0 notes
forlorncat · 9 years ago
Text
AGAIN
0 notes
forlorncat · 9 years ago
Photo
Tumblr media
4K notes · View notes
forlorncat · 10 years ago
Text
Podsumowanie
Rok powoli się kończy, zostało kilka dni. Stwierdziłam więc, że bez obaw mogę go już podsumować bo przez te kilka dni nie wydarzy się nic co mogło by zmienić moje przemyślenia. Leżę właśnie i myślę czy napisać że był pozytywny czy negatywny, wydaje mi sie ze na jakieś 70% był zły a reszta to dobre chwile. Nie osiągnęłam po raz kolejny tego co chciałam, zawaliłam przy tym relacje z całkiem interesującym człowiekiem, jeszcze bardziej znienawidziłam ludzi, stałam się bardziej niepewna, rozdwojona i zagubiona w swoim umyśle, nie podjęłam akcji kiedy to było wskazane zaprzepaszczając tym samym całkiem ciekawą okazję, podjęłam złą decyzję i to kilka razy, zrobiłam coś czego kiedyś się wypierałam. Ale zapisałam się na kurs angielskiego, na siłownie, zaprzyjaźniłam z nowymi ludźmi, więcej śmiałam i znalazłam pracę. Myślę jednak że tegoroczne dobro jest zdecydowanie przytłoczone przez zło, dlatego stwierdzam, że to kolejny rok którego nie będę dobrze wspominać. Mam też postanowienia na nowy rok, które chce spełniać. Niektóre są błahe inne bardziej wzniosłe. 
1. Chcę schudnąć do 60 kg; 2. Chcę utrzymać kontakt z Kornelem, Krystianem, Pauliną; 3. Chcę przystąpić do egzaminu Cambridge English: First i zdać go; 4. Chcę zdać sesje i dostać stypendium; 5. Chcę być wytrwała w swoich postanowieniach i nie ulegać innym  6. Chciałabym, żeby ktoś dostrzegł mnie...
CHCIAŁABYM ŻYĆ.
0 notes