Zostaw tylko ślady. Nie bierz nic poza wspomnieniami.
Last active 60 minutes ago
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Mój wewnętrzny krąg wciąż się pomniejsza.
Albo ludzie sami z niego wychodzą.
Zostawiają mnie.
Zostawiają po sobie puste miejsce.
Dlaczego mnie zostawiliście? Dlaczego mnie nie wybraliście?
0 notes
Text
Pewnego razu w podstawówce dostałam prezent świąteczny, z którego nie byłam zadowolona. Mama wtedy powiedziała „ale św. Mikołaj nie wiedział, że one mają być większe”. Jej twarz i ton głosu bardzo mnie zabolały i poczułam się głupio. Pamiętam do dziś to uczucie, jakby mnie ktoś uderzył w klatkę piersiową. Jak nagle zawładnęło mną poczucie wstydu z powodu własnej niewdzięczności. Oraz to jak je przelałam na nią. Przez następne kilka lat próbowałam za to odpokutować. Był taki okres w moim życiu, kiedy miałam 10-12 lat, że niczego nie chciałam. Dosłownie, co jest dość dziwne jak dla dzieciaka. Mój ojciec od małego mnie maglował: „Ale czy chcesz to na zawsze czy tylko na teraz? Czy naprawdę tego chcesz? Przemyśl to dobrze, czy ci się nie znudzi.” Zrozumiałam wtedy, że ja nigdy nie chcę nic na zawsze, bo nie rozumiem co to znaczy „zawsze”. Dla dziecka „zawsze” to czasem tydzień, miesiąc, a czasem kilka minut. Wiedziałam, że nie chce rzeczy na zawsze, ale wiedziałam też, że nie tylko na teraz. Coś pomiędzy. Coś pomiędzy nie wystarczało.
Mniej więcej w tym okresie najmocniej wierzyłam w Niebo. Kilka lat później śpiewałam „nie bo tu nie ma nieba”, ale wtedy jeszcze takie herezje nie przychodziły mi do głowy i wierzyłam w Niebo mocno. Takie Niebo, w którym wszystkie nierealne marzenia i pragnienia (o ile są czyste) się spełniają i nigdy nie kończą. Nie ma nowych pragnień, a stare są zaspokajane. Bardzo chciałam mieć starszą siostrę i choć posiadanie jej było już niemożliwe, wciąż mogłabym mieć (lub czuć że ją mam. Miałam. Mam?) w Niebie. Żałowałam też, że nie urodziłam się w Holandii, ale to też mogło zostać ukartowane i zmienione w Niebie. W tym samym okresie, przez niespełna dwa lata, nie miałam żadnych pragnień ani niczego nie żałowałam. Czemu miałabym czegoś pragnąć albo żałować, że się nie stało, skoro mogło się stać w Niebie, co byłoby prawdziwszym staniem się niż jakby stało się tu, na Ziemi.
Jednakże, mimo braku pragnień ani żali, nie czułam się jakoś wybitnie szczęśliwa wtedy z tego powodu.
Wciąż oczywiście pozostawała kwestia, jak dostać się do Nieba. Co ciekawe, o siebie martwiłam się mniej niż o moją mamę.
Jednym z moich największych lęków w podstawówce było to, że moja mama pójdzie do Piekła. Bo nie chodzi do kościoła, bo przeklina, bo tata nie wierzy, że ona wierzy tak mocno jak on wierzy. A ja nie wiedziałam już w co i komu wierzyć, choć w Piekło wierzyłam.
Wciąż wierzę. Czy wierzę w Niebo?
Mam nadzieję, że tak. Ale pies trącił taką nadzieję. Albo wierzysz albo nie.
Za to też przyjdzie mi jeszcze odpokutować.
0 notes
Photo

na myśl o tobie chociaz raz muszę
zwymiotować
a ze czasem wypluje przy tym serce
a fuj, niestrawne
***
Bóg się do mnie uśmiechnie
a diabeł puści oczko
zna jego zagrywki (”nie ufaj mu” - mówi)
***
przytyłamokolejnemyśliotobie
***
umieść ludzi w swoim sercu
spal ich tam
lub zamroź na śmierć
***
nienawidzę cię w tej chwili, ale chwile mają to do siebie że przemijają. wiec daj mi troche czasu. tylko...to moze byc okropnie długa chwila.
***
jesteś niezły. ale nie całe życie jest sie niezłym. przychodzi moment gdy albo stajesz sie lepszy albo gorszy. (zazwyczaj gorszy)
***
i masz siniaki za polikami od słów których nie chcesz wypuścić
***
to moja wina ale od wina wolę wódkę
***
wszystko co dla mnie cenne mogę schowac w jednej dłoni. dlatego zawsze trzymam cie za ręke (niby kogo, mitomanko??????????)
***
czarno-białe zdjęcia morza są ładne nieważne co. dla mnie, ty jestes takim zdjęciem - zawsze ładna, ale całkowicie bezbarwna.
***
płomień w mojej duszy tak wielki, że w piekle bym zamarzła. nikt o mnie nigdy nie walczył, bo nikt nigdy nie musiał.
***
wiersze z dziurami na stopach to takie wiersze ktore raz przeczytane nosi sie za dlugo, az sie zedrą, ale tak sie do nich przyzwyczailiśmy ze nie mamy serca wymienić ich na nowe. ja dzisiaj takze mam, o, skarpetki z dziurami na stopach, a te dziurawe wiersze napisalam...nie wiem, chyba na kacu i to tym najgorszym, bo moralnym.
***
samotność nigdy nie uderzyła tak mocno jak dziś. zawsze przychodziła w pełnej obstawie, to znaczy w towarzystwie nienawiści, rozpaczy, żalu - a dziś pojawiła się sama. czysta jak łza. ( przyszła mnie wyruchać, jebana dziwka. ) kazdy oddech odczuwalam jak skradziony i niewdzięczny. byłam taka brudna,niepasująca, źle sklejona. żadna ostatnia kropla na szybie nie czuła sie tak samotnie jak ja. żaden pojedynczy promień słońca w chmurach nie czuł sie tak samotnie jak ja. co przysnęłam to snily mi sie same koszmary: albo ja kochalam kogoś, kto nie kochał mnie, albo na odwrot. (co gorsze???). i tak do rana, az samotnosc zastąpiło zwątpienie w lepsze jutro. zwątpienie w lepszą mnie.
***
i nie czuje już nic więcej.
więcej więcej więcej więcej więcej
nicnicnicnicnicnicnicnicnicnicnic
n i c .
więcej.
3 notes
·
View notes
Photo

pamiętam, około 4 lata temu
zła na siebie i na coś jeszcze, życie ogólnie, uderzałam głową w ścianę. po każdym uderzeniu nadchodziło sekundowe uczucie znieczulenia i było to takie błogie, że uderzałam znowu i znowu i znowu. ona to zauważyła, moja przyjaciółka, i podeszła. złapała mnie za głowę i pocałowała w bolące czoło. to było prawdziwe uczucie Opieki.
uderzam głową w ścianę od pół roku...albo dłużej, nie, nie wiem, pewnie tak. uderzam głową w ścianę. czekam, ale nic nie następuje. “nic dwa razy się nie zdarza..” - a spierdalaj, szymborska! mogę poczekać. ciekawe tylko, gdzie prędzej pojawi się dziura - w mojej głowie, czy w ścianie.
0 notes
Text
Klaudia
Pamiętam, że pierwszy raz znienawidziłam swoje własne imię, kiedy ludzie zaczęli je krzyczeć. Umieszczać w zdaniach zaczynających się złością, a kończących zwątpieniem. Wychodziły one z ust, które skończywszy mówić, dymiły.
*
Drugi raz był kiedy ludzie przestali je wypowiadać. Układali usta tylko by się wycofać, oddalić w szept, a litery przeciągnąć lub przekręcić.
*
Trzeci raz był kiedy wyryto je na grobie i już nigdy go nie wypowiedziano.
0 notes
Photo

rzygać mi się przez was chce.
---
przez wasze wpychanie do ust niewinnie słodkich słów jak to niezdrowe są te słodkie napoje (ale to od waszych słodkich kłamstw zepsują się zęby)
przez wasze zabawy w big brother’a i ukradkowe spojrzenia które tylko z pozoru wyglądają ostentacyjnie ( a może nie, ale to Ktoś Wyżej was obserwuje)
przez wasze kilometry i ciężkie godziny bo przecież jesteście jak pracownik kopalni złota w afryce (a wykopujecie tylko własny grób. amen)
przez wasze quod me nutrit me destruit (bo żywicie się same sobą więc nie dziwcie się że potem umieracie)
przez wasze “o sorry” “o dziena” “o kurwa” (czy któraś zna pełną formę tych zwrotów?)
---
rzygać mi się przez was chce
i moje palce powędrują do gardła.
0 notes
Photo

jest taka dziewczyna, co trzyma i ciągnie mnie mocno za nadgarstki, ściera skórę i potem krwawią. ale zawsze pamięta, by przynieść mi następnego dnia bandaże.
to ta dziewczyna, która była zbyt zimna, kiedy dotknęła ją śmierć - zadrżała i zawróciła. jej postanowienia kruszą się zanim złamią się pierwsze lody. dobra z niej łyżwiarka.
zabawne z niej stworzenie, kiedy w mlecznych oczach topi wszystkich wokół. jestem w nich jak ciasteczko. ale wszyscy jemy zdrowo. ona nie bierze byle czego.
była pierwszą osobą, którą starałam się dogonić, choć poruszała się wolniej niż ja. nigdy nie przestaje biec. żółw kontra królik.
odcienie naszych dusz są podobne. tylko że ja maluje kredkami, a ona permanentnymi mazakami.
nie mogę jej nigdy zawieść. boże, nigdy nie mogę jej tego zrobić.
0 notes
Photo

jechałyśmy wczoraj taksówką i jej kierowca korzystał z gps-u. zaczęłam się zastanawiać, czy wszyscy kierowcy taksówek korzystają z gps-u i czemu ludzie takich nie dostają. zawsze trafialiby do odpowiednich osób i miejsc; być może nie znaliby drogi ani punktu docelowego, ale wiedzieliby jak mają tam dotrzeć i że powinni - a moim zdaniem to całkiem wystarczająco. dlaczego ja nie mam takiego gps-u? może nie ma dla mnie żadnego celu? może będę kierowcą taksówki,przewożącym pasażerów do ich miejsc i ludzi, aż do końca moich dni? może moim przeznaczeniem jest wieczna droga? lub bycie przejściową drogą dla innych? chcę mieć swój cel/chcę być czyimś celem.
z serii: problemy pół procentowe o 1 w nocy
0 notes
Text
10 razy, kiedy potknęłam się o własną nieświadomość.
1. Moja psychika siada, ale ja wciąż stoję prosto na dwóch nogach.
2. Po śmierci zostajesz tym, w co wierzyłeś.
3. Już się nigdy do ciebie nie uśmiechnę...no rzeczywiście, strata w chuj.
4. Milcz i nie krwaw, serce.
5. Wiesz, że jesteś żałosny, jeśli nie potrafisz wstrzymać własnego oddechu, więc wstrzymujesz czyjś.
6. Cały czas zapominam, że nie mam czym ich zachwycić.
7. W duszy każdego człowieka kryje się jeszcze nieodkryte zło. Ciekawe co znajdę ja, i kiedy.
8. O kurde, zapomniałam, że chuj ci w dupę
9. Małe rzeczy przesłaniają nam duży obraz, jeżeli stoją wystarczająco blisko.
10. Czasami jestem jak Spongebob, a czasami jak Skalmar. Nie ma żadnego pomiędzy.
1 note
·
View note
Text
Nie chce cię kochać, bo będzie boleć {za późno}
Związani w jedność poprzez wzburzone fale, stoimy, skaczemy, upadamy, rozciągamy się lecz ciągle razem, choć piana w ustach topi języki i jakiś rozbitek pod powierzchnię cię porywa, ja wciąż cię trzymam. Za słowo.
Na jedną noc, na parę godzin, móc z tobą być, móc tyle powiedzieć, to zaszczyt ogromny aż nie wyobrażasz sobie, królu co z plebsem nie chodzisz, weź mnie na spacer, pokaż swe ogrody, może też zechcesz odwiedzić moje skromne progi. I nogi.
Przed Dniem Co Nastąpił kolczatka na sercu i kaftan na głowie, dbam o bezpieczeństwo, dbam o swoje zdrowie. Jak przed opłatkiem, siedzę z duszą na jednym ramieniu i diabłem na drugim – spowiadam się z myśli nieodpowiednich, co podobają mi się, o Tobie. A Tobie?
Po Dniu Co Nastąpił żadnych antybiotyków na zdarte serce i podeszwy, wypełniasz noc, gdy nie ma cię w dzień; gdy jesteś w dzień, to nadmiar cię w nocy. Nie patrzysz na mnie, nie widzisz, że już jestem twoja. Odezwij się, proszę. ni leków nasennych, nadziennych. Na ciebie.
Wypełniasz moje usta, zabierasz uczucia garściami, jesteś jak niezdrowy nawyk, ja – anonimowy <twojeimię>holik. Tak bardzo cię lubię, że aż mnie to boli. Tak bardzo cię pragnę, że chce mi się płakać. Tak bardzo jestem dla ciebie niczym, że właśnie tym się stałam.
1 note
·
View note
Text
Apeluję do nieczytania dalej poniższego tekstu.
Za późno. Twój błąd. Cóż, nigdy nie miałam autorytetu. )miałam śmieszny sen – przemawiałam do ludzi( Któregoś dnia świat się skończy, i choćby to nie było nawet w tym roku, wieku czy tysiącleciu, to kiedyś to nadejdzie, i będzie to wyłącznie nasza wina. Od zawsze wierzyłam, że rodzimy się po to, że jest nas tylu tutaj, żebyśmy mogli dbać o siebie nawzajem. Najpierw stworzono raj, a potem ludzi. I co było darem dla kogo? Na pewno nie my. A jeżeli jesteśmy prezentem, to jedyne co jest w nas piękne, to kokarda w jaką jesteśmy zawinięci. Brzydka niespodzianka. „Człowiek ma panować nad naturą.” Po co? Natura sama nad sobą panuje. Ona nie potrzebuje naszych westchnień nad cudem oddychania, poezji o kryształowych kroplach deszczu albo uczuć które bezwiednie pakujemy w cokolwiek co się da. Czy gdyby nie było naszych płaczów, świat nie byłby smutny? Byłby. Czy gdyby nie było naszych uśmiechów, świat nie byłby piękny? Byłby. Jemu nie są potrzebne nasze określenia, tak jak wiersz nie potrzebuje czytelnika by istnieć jako dzieło. Jest harmonijny sam w sobie, zawinięty-nawinięty-rozwinięty na złotej nici, która jest nieskończona w swym istnieniu. Jeżeli Ziemia jest prezentem, to robimy z niej „dobry” użytek (dobry dla nas, nie wątpię). Jeżeli ludzkość jest prezentem, to z grzeczności jesteśmy tolerowani, gdyż prezentów się nie oddaje, chociażby były zesłane od Boga; Każdy z nas chowa w sobie ziemię i wodę – jesteśmy chodzący planetami w tym (nie)ziemskim układzie i zostawiamy ślady po całych objętościach, szerokościach i długościach. To wydaje się takie bezsensowne. Skupiamy się na naszym celu istnienia, jakby człowiek był najważniejszą istotą na Ziemi, prowadzeni tylko tym tokiem, że wyszliśmy poza granice zaspokajania potrzeb fizjologicznych i lekko psychologicznych. Ale kto tu przewyższa co? Jesteśmy katastrofami, ale nikt nas nie upamiętni. Czy trawa będzie wdzięczna za bycie deptaną, zrywaną i zastąpioną betonowymi blokami? Czy zwierzęta będą dziękować za kolekcje kul w brzuchu i zdewastowane domy? Nie zrobilibyśmy czegoś takiego drugiemu człowiekowi, więc czemu robimy to im? Wszystko, co czynimy dla tej planety, jest dla dobra naszych własnych tyłków. Ta planeta potrzebuje tylko oddychać i żyć. Czy potrzebna jest jej do tego ludzkość? Nie. Ale ludzie, tak samo jak ona, potrzebują tylko oddychać i żyć. Ludzkość to największa choroba tej planety. Jesteśmy jak nowotwór. Zabijamy, ale my tylko chcemy żyć. I nie da się z nas wyleczyć.
1 note
·
View note
Photo

Dawno tu nic nie było halo halo ale kurz odbior
MIŁOŚĆ JEST DECYZJĄ
nie zamierzam tego rozwijać teraz bo mi się nie chce i kij mi w oko. I tak, to też jest moja decyzja, tyle że ta nie jest miłością :)
A)„you have no idea how unproductive it is to fall in and out of you, as often as i do” Zbieram słowa, które do mnie mówisz i noszę je na nitce wokół szyi każdego dnia, blisko pulsu w moim gardle i zdarza się, że słyszę jak bije Twoje serce, ale to ma miejsce coraz rzadziej i rzadziej. Za to coraz częściej i częściej nitka się zwęża. I chyba za tobą tęsknię, co jest głupie, bo nie tęskni się za czymś czego się nigdy nie miało, więc może jednak nie tęsknie, ale w sumie nie czuję już różnicy. Nie będzie żadnego ostatniego pocałunku, bo nie było pierwszego, za to był pierwszy i ostatni taniec i oba były tym samym. Myślę że jestem żałosna, bo nie potrafię rozróżnić kiedy patrzymy na siebie długo z przymrużonymi oczami (wyglądasz wtedy jak szczeniak), no nie potrafie rozróżnić co to znaczy. Myslisz wtedy o tym jak miło mi trzymac cie wtedy za reke czy jak miło by tą rękę zacisnąć na moim gardle? Zwykli ludzie się zakochują, ja musiałam się wkochać, jak kamień w wode. Aż się poobijałam po drodze. A polisy na życie od pana z reklamy nie ma, cóż, łotewa. Są dni gdy w ogóle o tobie nie myślę, i to wtedy trudniej mi zasnąć. I nie czuje do ciebie nic, a potem czuje dużo, ahh wiek adolescencji jest szczerze zabawny. hahahah. I NAPRAWDĘ CI WSPÓŁCZUJE ŻE SIĘ W TOBIE ZAKOCHAŁAM W CIEBIE WKOCHAŁAM, bo to znaczy że będę sobie teraz o tobie pisać i słuchać piosenek myśląc o tobie i kreując dziwne scenariusze na miarę oscarów. Ale ty się nigdy nie dowiesz, ups. Bo śledzisz kogoś innego swymi myślami. Ja rozumiem, też bym wybrała ją. Kochałaby cie lepiej i mocniej, unikała głupich spin i zawsze wiedziała co powiedzieć. Ale tego nie zrobi, hej, ja moge to zrobic, ale hej, nie zrobie. Trudno. Szkoda. Bądź szczęśliwy, ok? Z kimkolwiek. To mi wystarczy.
B) widzę to. (Trudno tego nie widzieć.)
Wylatuje z ciebie, a ty starasz się to wciągnąć z powrotem. (śmieszne, bezskuteczne)
kocham w tobie wszystko. Za dużo centymetrów ciała tu i źle odmierzone biodra tam. Morderczy wzrok z rana i połamane paznokcie. Martwy oddech i zimne ręce. Ciepłe ręce. Umiarkowane ręce. Silne ręce. Zmęczone ręce. Chamskie odzywki i ironiczny śmiech. Dziecięce dowcipy i brutalne przytulanie. Tłuste włosy i kościste ramiona. Byliśmy w muzeum i chciałam cię pocałować, ale zasady mówią by nie dotykać dzieł sztuki. Kocham twoje wady bardziej niż zalety. Gdyby jednego zabrakło, to mogłabym myśleć o tobie tylko z zamkniętymi oczyma. Bo zamknięte oczy są do grzechu, strachu i kłamstwa.
I ty to widzisz (mimo iż raczej nie rzuca się w oczy)
wylatuje to ze mnie, ale nie staram się tego wciągnąć z powrotem (śmieszne, bardzo skuteczne)
C)chcę być twoim bólem. Chce być wszystkimi powodami od A do Z, od -10 do 10, od "nie obchodzi mnie to" do "boli w chuj", przez które płaczesz w nocy i wijesz się walcząc z kołdrą. Chcę być twoimi worami pod oczami. Chce być twoją nienawiścią, agresją, smutkiem. Chce być twoim wrogiem i przyjacielem który zdradził. Chce być tym co cie zawodzi i co denerwuje. Chce być prześladującą przeszłością i niepewną przyszłością. Chce być koszmarem i niespełnionym życzeniem.
Chcę być twoim bólem, bo wtedy będę mogła się zabić i uwolnić Cię od tego wszystkiego.
D) kochanie swoich przyjaciół jest osobliwym sposobem kochania. Trochę jak rodzine, troche jak rodzeństwo, trochę w sposób homoseksualny, troche jak kogoś zupełnie obcego, w sposób który pozwala na pocałowanie w policzek, na uderzenie w ramię, na te dziwne reakcje i wspólne tajemnice. Miłość przyjaciół jest najbardziej rozszerzoną wersją miłości. Która nigdy nie była zakazana ani uznana za obrzydliwą, choć czasem osiąga te granice, kiedy tłum zbiega się z widłami. Nie rozumiem tego. Ale nie rozumem się kocha. Ani sercem. Miłość to decyzja. To wybór.
2 notes
·
View notes
Photo

niektóre są ukryte przez
długie rękawy i workowate
bluzy, zakrwawione oczy i czerstwy oddech
napisane delikatnym grafitem na pudełkach po butach
terapiach i wiadomościach o 2 w nocy.
Moja miłość nie może cię uratować. Moja miłość nie może ci pomóc, nie. Moja miłość nie przegania demonów w twojej głowie, nie sprawia że ostrze jest tępe, a ty nie upadasz w przeciwnym kierunku. Mówią, że nie możemy uratować człowieka, ale możemy go kochać. W rzeczywistości dużo możemy, ale ile robimy i ile to daje jest bardzo nieproporcjonalne. Ty nigdy nie będziesz okej, ale zawsze możesz być nieokej ze mną. Tkwisz w czyśćcu, do którego nie docierają modlitwy, a twój Bóg nie istnieje. Za to mój tak i leczy twoje diabły dając im skrzydła, bo ból trzeba miłować. Wycałowałabym twoje blizny, ale mam słone usta. Leki, które ci dają zamieniają się w truciznę w zetknięciu z żołądkiem, a drabina po której się wspinasz nie ma szczebli. Nie masz nóg, poniosę cię. Nie masz rąk, będę walczyć za ciebie. Nie masz oczu, oddam ci moje, więc zobaczysz świat w mój sposób. Nie masz ust, zrozumiem cię bez słów. Nie masz serca, będę cię kochać podwójnie. Przyjedzie po ciebie karetka, nie będę siedzieć za kierownicą, nie będę ci trzymać za rękę; będę leżeć na łożu. Jak długo zanim będę śpiewać pieśni pogrzebowe? Każdy 'alarm' to lawina drgawek zakopujących mnie w strachu. Odbierz ten telefon do cholery! Nie mogę zrobić nic. To ty musisz uratować ciebie. Prawda czy fałsz? Nie wiem, nie jestem pewna. Ale odbierz ten telefon do cholery! Dość już. Koniec.
Nie płacz, siostrzane dusze nigdy nie umierają.
Serio, koniec.
1 note
·
View note
Text
zagubione w czarnej dziurze mojego szajsunga
1# W imię miłości przestali kochać. Nie dlatego, że tak im powiedziała miłość, ale ponieważ to oni chcieli jej coś powiedzieć. Ciepłe, miłe, słuszne 'spierdalaj'. Nie kochać, żeby nie zranić. Wyjątek od zasady, jakie to szlachetne. Jak to z nimi było wiedzą już teraz tylko stare pamiętniki rzucone za łóżko i usunięte sms-y. Pomylili kolejność -zrodzili się z końca. Ale ponoć koniec nigdy się nie kończy, bo jest początkiem. Masło maślane, serca zakochane. Usta nie musiały się układać w litery, ani litery w usta; o pocałunek nie musieli prosić. Prosili o więcej. I więcej i więcej, aż się z nich wylewało, ale nienażarte bestie wciąż łaknęły miłości. I wtedy miłość powiedziała: "dość, wkrótce nic ze mnie nie zostanie!". Więc ją zostawili, tak jak zostawili siebie i siebie nawzajem. Teraz milczą, ale wszystko można wyczytać z ich oczu. Są jak najjaśniejsze neony o najsmutniejszej barwie, układające się w napis "zamknięte".
1,5# środa i 1/15 wtorku to pierwszy dzień, który zakończyłam snem bez niego od czasu naszej znajomości. Szedł nocować do starej przyjaciółki. Żebym o nim przez ten rok nie zapomniała, napisał mi 32 razy 'kocham cię', czyli o 2 razy więcej niż zwykle, dzięki czemu jego słowa utrwaliły się na mojej skórze. Były bliższe niż tatuaż na moim karku, który mam od 2 lat. Kiedy nadeszła pora, o której zawsze idziemy spać, poszłam wziąć prysznic. Woda, to mogła być jedyna rzecz, zdolna zastąpić mi jego dotyk. On kochał wodę. Odkręciłam kurek i patrzyłam jak z chwilą kiedy krople dotykają mojej skóry, wyskakuje z niej tusz. Słowo po słowie, 31 'kocham cię' spłynęło do ścieków. Zostało tylko jedno, wyblakłe i ledwie widoczne. Już wtedy wiedziałam. Środa i 1/15 wtorku to pierwszy dzień, w którym obliczył objętość ciała innego niż moje.
2# Jeśli nie rozpoznajesz dźwięku, który jest twoim własnym głosem, to wiesz, że to czas byś przestał mówić. Uzyskałem te słowa od jakiegoś starca, chwilę zanim wszedłem na scenę. Nie wiedziałem czy było to ostrzeżenie, groźba, czy może jakaś dziwna pochwała albo złota myśl. Autostrada w mojej głowie wciąż była zbyt zatłoczona stresem, pędzącym z prędkością 200 uderzeń serca na sekundę. Nie wiem jak to się stało, ale nie wszystko robi się z zupełną świadomością. Zaprosili mnie, przyszedłem. Spytali, zgodziłem się. Miałem umrzeć, przeżyłem. Stoję na podeście jakby sparaliżowany trucizną a do ust dostawiają mi mikrofon. W tle leci soundtrack z filmu 'jak zniszczyłem sobie życie, przez zaufanie złym ludziom” a ja staram się zetrzeć sobie zęby, byle tylko nie pozwolić uciec żadnemu słowu. Oczy mam szeroko otwarte ale i tak nie ma na co patrzeć, bo widownia jest pusta. Ktoś łapie mnie za szczękę i zaczyna nią poruszać. Słyszę jak ktoś mówi, żegna się, przeprasza. Rozglądam się ale nikogo nie widzę. Dopiero kiedy korek w mojej głowie się rozluźnia, rozumiem że jest to mój własny głos. Jest jakiś inny, chropowaty, słaby i co najważniejsze smutny, jak nigdy dotąd. Nagle stoję na stołku a na szyi mam zapleciony supeł. Zamykam oczy, głuchnę, ale nie przestaję mówić. Nie jestem pewny ale wydaje mi się, że w tej chwili mam pełną kontrolę nad własnymi słowami. Skaczę. Mały krok dla człowieka, wielki krok dla społeczeństwa. Ludzie klaszczą, rzucają kwiaty a niektórzy żyletki. Ale to już mnie nie dosięga; mam swój własny głos.
2,3?# Przed pierwszą rozmową z prywatnym terapeutą: Osoba, która w nic nie celuje, na pewno trafi. Choć przy tym też trzeba się wysilić.
2,66# W trakcie pierwszej rozmowy z prywatnym terapeutą: To jest całkiem smutne, a nie szlachetne i mogę sobie te rady w dupe wsadzić, jeśli jeszcze znajdzie się tam miejsce bo wczorajszym bisie występu niesolidarności.
2,99# Po pierwszej rozmowie z prywatnym terapeutą: Bo tak sobie myślę, że jestem za głęboka. I jeżeli będzie pani chciała sobie popływać to tylko w rękach nadmuchiwanych zrozumieniem. A nurkowanie to już obce marzenie. Bo ja pani koła ratunkowego nie rzucę, bo woda raczej nie pomaga pływakowi, prawda? Szczególnie jeśli to manekin prosto od Chanel.
0 notes
Photo

Jestem chyba jakąś nową odmianą sowy (albo nie, nietoperza. bo sowa ma wielkie oczy i jest mądra dlatego przychodzi do niej kubuś puchatek, a ja raczej wysyłam sygnały i liczę na to, że dostane odpowiedź zwrotną która mnie poprowadzi a tak poza tym to przychodzą do mnie tylko prosiaczki a nie żadne kubusie). dlaczego wysilam się na personifikacje odwrotną? bo odrabiam dzień w nocy. i to na fejbsuku. tu nie wysusza mnie słońce i nie słyszę jak oddychasz. pusto, głucho, bezwonnie i bezdotykowo. nie wiem czy się zamyślasz czy martwisz czy może kroisz szynkę kiedy trzy razy wciskasz kropke, a ty nie widzisz jak skaczą mi kąciki ust kiedy przypadkiem napiszesz. uśmiechnięta buźka może znaczyć tyle co "życzę ci śmierci". egzystencja w internecie to egzystencja, zgadza się. ale to nie życie. internet sprzyja odwadze, ale także i kłamstwom.
a kłamie się najlepiej w nocy, czyż nie? wszystko na co nie mam odwagi, tu staje się realne.
1 note
·
View note
Photo

i choć powinnam myśleć o moich kochanych, których widzę nawet 150 km stąd, to kładę się na kanapie przed pytaniem, czy kiedyś pozwolisz mi policzyć wszystkie twoje pieprzyki (nie, nie mówię o tobie), jeżeli w ogóle jakieś masz, a jeżeli nie to na wszelki wypadek sprawdzę pod skórą. i gdy nie piszesz to umieram w rytmie Brand New, a gdy coś czasem wyślesz to umieram długo i bezkreśnie w tych paru słowach. zadzwoniłabym, ale nie mam w zwyczaju rozmawiać z pocztą głosową. a ty, ah, ty mnie zauważasz i podlewasz w ich oczach, mimo iż rzygam tobą o pustym żołądku, ale i tak wysyłam ci uśmiechniętą buźkę, bo lubię cię najbardziej z osób, które lubię najmniej. a co do ciebie.. masz zostać, masz być moją nagrodą. niech wszyscy widzą i zazdroszczą, że twoje miejsce jest tam, gdzie i moje. to gwiazdy nas spisały. twoje siniaki to konstelacje a ja jestem mleczną drogą. nie znudzimy się, idąc tą prostą ścieżką. życzę wam wszystkim szczęśliwego nowego słońca. z dużą dawką cynamonu oraz cytryny. i mnie.
0 notes