I hope you'll find your peace, falling on your knees, prayin'.
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Hayley przyszła na świat w sierpniu 1995 roku, jako drugie, a zarazem ostatnie dziecko Collinsów. Mieli oni wcześniej syna – Logana, z którym mała Hayley nie od początku dobrze się dogadywała. Zaczęło się klasycznie od walki o uwagę obojga rodziców, zazdroszczenie sobie nawzajem wszystkiego, co się dało. Najwidoczniej żadne nie było zachwycone pojawieniem się na świecie tego drugiego. Dopiero wraz z dorastaniem, zamiast kolejnego buntu przyszło wzajemne zrozumienie i chęć wspierania siebie nawzajem. Mogłoby się wydawać, że wszystko zaczynało wkraczać na dobre tory, a rodzina stanowiła wzór. Ależ oczywiście, chyba jedynie na obrazku. Hayley bardzo szybko zaczęła nabierać kobiecych kształtów, zdecydowanie wyprzedzała pod tym względem swoje koleżanki. Panu Collinsowi fakt ten również nie umknął. Co noc zakradał się do pokoju nastolatki, pod byle pretekstem sprawdzenia, czy aby na pewno już śpi, czy nie ma koszmarów jak za dziecka, czy nie boi się już potworów spod łóżka. Nie bała się. Jedynym potworem był on, kiedy kładł na jej drobnym ciele swoje łapska i dotykał w sposób, jaki ojciec ani żaden inny mężczyzna nie ma prawa dotykać kobiety bez jej zgody. Usiłował wmówić dziewczynie, że to normalne, że każda córka winna jest to swojemu ojcu za wszelkie trudy wychowania, za zmienianie pieluch, karmienie i pozwalanie żyć pod jednym dachem. Ucieczka wydawała się prosta, prawda? Ale taka nie była. Zagroził, że jeżeli nie wróci do domu na noc, znajdzie ją, zabije, poćwiartuje i rozrzuci w różne kierunki świata, by nigdy nie odnaleziono ciała. A więc koszmar trwał. Bicie, poniżanie, molestowanie, zastraszanie. Matka nawet nie chciała o tym słuchać, a bratu wstydziła się powiedzieć. Czuła się sobie winna, jak nigdy. Całkowicie zrezygnowała z dopasowanych ubrań, z biżuterii czy makijażu, by przypadkiem nie sprowokować nikogo swoim wyglądem. Była chwila spokoju, bo ojciec trafił do szpitala z podejrzeniem zawału. 2 tygodnie bez tyrana pozwoliły Hayley odetchnąć, by zaraz po tym trafić z powrotem w objęcia samego szatana, jak tylko została z nim sam na sam w domu. Wiedziała, że nie ma wyjścia. Zdruzgotana chwyciła nóż do listów z szafki stojącej obok łóżka, który początkowo zamierzała wbić w siebie, by odebrać sobie życie, ale w ostatniej chwili, kierując się zwierzęcym instynktem samozachowawczym, dźgnęła swojego oprawcę trzydzieści dwa razy w klatkę piersiową, tym samym tracąc na dobre swoją niewinność i stając się morderczynią. Pod osłoną nocy wywlokła zwłoki z pokoju, jak bydło wrzuciła do bagażnika starego samochodu i wywiozła pięćset kilometrów od domu, na dawne pole bitwy, które przyjęło nie jednego już zbrodniarza, a samochód uroczyście stanął w płomieniach po upozorowaniu nieszczęśliwego wypadku. Ojca nikt nie szukał. Matce alkoholiczce wystarczyło wcisnąć ckliwą bajeczkę, o tym, że znalazł sobie inną w odległym kraju, na odległym kontynencie, wysłać kilka listów niby do dzieci, kilka razy do roku. Nie obchodziło ją to, zresztą, czy cokolwiek ją obchodziło, skoro była w stanie wsiąść do samochodu kompletnie nietrzeźwa? Mówią, że celowo wjechała na śliski tego dnia most i celowo nie zwolniła. Chciała się zabić. Chciała osierocić dzieci. Okazało się, że istniał kruczek prawny i po śmierci matki, jej fundusz, założony przez dziadków przechodził w całości na dwójkę rodzeństwa. Takim nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności Collinsów było stać na przetrwanie, a nawet studia medyczne, które Hayley ukończyła z wyróżnieniem i zrobiła specjalizację z chirurgii urazowej. Wydawać by się mogło, że od tej pory wszystko zaczynało się układać. Cóż... nie na długo. Okazało się, że Logan wcale nie jest tym, za kogo go miała. Pewnego razu, po powrocie wieczorem do domu z pracy, natknęła się na niego w salonie z kobietą. Nie były to jednak miłosne harce, choć tak wyglądały. Zauważyła, że Logan zachowuje się nadzwyczajnie dziwnie. Jego twarz pokryła się ciemnymi szlaczkami – żyłami, oczy poczerwieniały, a ze szczęki wyrastały dwie pary kłów, które teraz znikały w szyi tanio wyglądającej blondynki. Była w ogromnym szoku, nie potrafiła pojąć, co się stało z jej ukochanym bratem, kto zrobił mu taką krzywdę, ale wiedziała jedno – nie pozwoli, by męczył się z tym do końca swoich dni. Obiecała sobie, że nie spocznie, póki nie odnajdzie leku na wampiryzm i nie uczyni chłopaka człowiekiem, jakim zwykł być. Nawet jeśli będzie to wymagało wielu poświęceń i zajmie wieki. Wyjechała do Shadow Town, miejsca znanego z licznych dziwnych przypadków, legend o nadnaturalnych istotach i zatrudniła się w szpitalu, by poszukać informacji u samego źródła.
0 notes