Text
You son of a bitch!
What's the matter? The CIA Twitter got you pushing too many pencils?
(nie byłem tu lata, dajcie mi chwilę żeby się odświeżyć - jeżeli ofc to będzie platforma back-up’owa)
8 notes
·
View notes
Photo
Maybe I’m back
Here’s 40 (mostly) hip hop projects from the second quarter of 2018 (april/may/june) that I think are worth checking out. Clicking on the title of an album will take you to the bandcamp page or a stream for the album so you can listen to them. There’s been a ton of great music released over the last few months, so hopefully if you take the time to check out the albums that you haven’t heard you’ll find something you enjoy. Peace. - Top 30 albums from the first quarter of 2018 - Link to chart w/ album titles included - Spotify playlist with songs from these albums and more Busdriver - Electricity is on our Side Cavalier - Private Stock The Doppelgangaz - AAAAGGGHH MC Paul Barman - (((echo chamber))) Death Grips - Year of the Snitch Dr. Octagon - Moosebumps Denmark Vessey - Sun Go Nova Purpose & B.B.Z Darney - The Quintessential Kamasi Washington - Heaven and Earth ELUCID & Haj of Dumhi - No Edge Ups In Uganda Black Thought - Streams of Thought Vol. 1 Apollo Brown & Locksmith - No Question Pusha T - DAYTONA CashUs King - Lost In The Wilderness Lorde Fredd33 - Norf: The Legend of Hotboy Ronald Damu The Fudgemunk & Flex Mathews - Dreams & Vibrations Henry Canyons - Cool Side of the Pillow Dillon & Batsauce - On Their Way Blueprint - Two-Headed Monster Moodie Black - Lucas Acid al.divino - Monumentality Deca - Flux ewonee . - ‘73 Kadhja Bonet - Childqueen Moderator - Sinner’s Syndrome Del The Funky Homosapien & Amp Live - Gate 13 Codenine & Mr. Rose - 9 ROSES Ras G & The Afrikan Space Program - Stargate Music MIKE - renaissance man Blackfist - Strapped 4 Survival Cities Aviv - Raised for a Better View Royce da 5'9" - Book of Ryan Codenine & Paranom - MILLIONDOLLARMINK Elaquent - Baker’s Dozen: Elaquent cunabear - Ursine Valor Elder Orange - All My Friends Believe in Ghosts Freddie Gibbs - Freddie DJ Krush - Cosmic Yard Klaus Layer - Lost Track Estee Nack & Crucial The Guillotine - NOVELA
88 notes
·
View notes
Text

#214
Po długiej ciszy na blogu muszę napisać, że ta notka będzie moją ostatnią w tym miejscu. Wspominałem wcześniej, że planuję pewne zmiany na stronie, miało być częściej i bardziej róźnorodnie. Moje zaangażowanie w rozwój Avalonu jednak nad tym wszystkim przeważyło, a ja nie chciałem zapełnić tego bloga tylko tekstami, które pierwotnie tam się pojawiały.
Jeżeli jednak jesteście ciekawi, co od ostatniej notki wyszło spod mojej ręki, możecie pod tym adresem wyszukać recenzje, w tytule których jestem podpisany. Tam głównie moje opinie o kilku polskojęzycznych komiksach Marvela, ale także o “Unbeatable Squirrel Girl”, “Star Wars: Captain Phasma” i początkach Czarnej Pantery w “Panther’s Rage”. Dodatkowo regularnie piszę dla rubryki Avalon Pulse, gdzie na bieżąco co tydzień oceniamy premierowe zeszyty różnych interesujących serii m.in. “All-New Guardians of the Galaxy” i “Runaways”. Pod tym samym linkiem znajdziecie też moje komentarze do dwóch marvelowych eventów: “Secret Empire” i “Avengers: No Surrender”. Na deser recenzja filmu “Czarna Pantera”, który polecam, choć nie bez zastrze��eń.
Blog ten powstał głównie po to, bym miał gdzie pisać o czymś spoza Uniwersum Marvela. I choć po części pojawiały się tu takie teksty, udało mi się z mniejszymi lub większymi przerwami dostarczyć Wam czy to informacji czy to opinii o komiksach mniej popularnych ze świata Archie Comics, od BOOM! Studios a nawet Black Mask. Czy zamknięcie bloga oznacza koniec pisania z mojej strony o czymś więcej niż Marvel? Oczywiście, że nie. Na Avalonie małymi kroczkami zwiekszamy obszar naszego zainteresowania, obecnie co niedzielę pisząc o komiksach z Uniwersum Valiant. Za kilka tygodni pojawią się tam moje odświeżone teksty o “The Valiant”, “Book of Death” i “Faith”. A potem będzie tego jeszcze więcej, jeszcze różnorodniej.
Czy blog ma szanse powrócić? Raczej już nie tutaj na tumblr. Postaram się, by na Avalonie pojawiła się jakaś regularna rubryka, w której będę zamieszczał nieco krótsze teksty o tym na co warto zwrócić uwagę, a co nie załapie się na dłuższą recenzję. Więcej póki na ten moment nie obiecuję.
Dzięki, że tu zaglądaliście. Zajrzyjcie teraz raz na jakiś czas na Avalon. Rodzyn będzie tam dalej pisał.
PS. Notkę u góry zdobi fragment okładki “Mister Miracle” autorstwa Nicka Derringtona, która to seria zgodnie z moimi przewidywaniami była jedną z lepszych pubikacji ubiegłego roku. A na dole fragment okładki ostatniego numeru ubiegłorocznej miniserii o przygodach “Star-Lorda”, co by zakończyć grafiką Krisa Anki, którego inne dzieło zdobiło pierwszą moją notkę na tym blogu.
49 notes
·
View notes
Link
“Oficer K (Ryan Gosling) z policji Los Angeles wpada na trop tajemnicy, której ujawnienie może być zalążkiem rewolucji, kolejnym momentem zwrotnym dla ludzkości. Denis Villeneuve stworzył sequel doskonały i był w tym tworzeniu bardzo precyzyjny. Wszystko się zazębia, współgra z pierwszą częścią i pierwszym spotkaniem z Deckardem, akcją w Los Angeles, czasem i przestrzenią. Akt idealnej ciągłości w brzmieniu opowieści ogląda się tak, jakby Villenueve "dograł” drugą stronę na dwuwarstwowej płycie. Oba filmy (Scotta z 1982 roku i ten tutaj) stanowią jedność pod względem tempa i obrazu, ale również dialogów, problematyki wynikającej z poszukiwania jestestwa i odkrywania własnej tożsamości. Z „pierwszą stroną” współgra też muzyka (która potrafi wypłynąć nagle w swoim jednym, przeraźliwym tonie, jakby Ziemia przypomniała sobie nagle, że umiera), stylistyka, neo-noirowy sznyt, świat, nawet brud i pamięć bohaterów. Fabuła przenika, odwołuje się do wydarzeń, spotykamy starych znajomych, rozpoznajemy technologie i miejsca. “Blade Runner 2049” to popisowe kontinuum, a Villeneuve udowodnił, że można i wypada mierzyć się z kultem. Od pierwszych minut czuć fantastyczne przygotowanie do tematu, które idzie w parze z czasem przeznaczonym na realizację, zdobytym warsztatem i przebytą twórczą drogą. Podążył drogą twardej fantastyki odrzucając wszystkie założenia z tego, jak powinien wyglądać skrojony na miarę współczesny blockubster. Najważniejszą dla mnie częścią recenzji jest próba interpretacji reżyserskiego manifestu, czyli przesłania filmu “Blade Runner 2049”.Puentą, ideą przyświecającą twórczej wizji jest konkluzja, że wszyscy poszukujemy czegoś prawdziwego…“
Cała recenzja już na blogu. Spoilerów brak.






4 notes
·
View notes
Photo

Sesja #577
Gry: Blade Runner od Westwood Studios
Jak opisałbyś wpływ filmowego Blade Runnera na kulturę? Na jego podstawie powstały książkowe kontynuacje, komiksy, inspirowały się nim animacje, seriale telewizyjne i gry wideo. Nie wspominając o tej charakterystycznej atmosferze, która stała się nieodzownym elementem gatunkowego cyberpunku czy neo-noir. Film poruszał etyczne dylematy odsyłania na emeryturę replikantów i kwestionował wiarygodność ludzkiej tożsamości, pozostając przy tym wiernym książkowemu oryginałowi. Za podobnym podejściem opowiadało się studio Westwood, twórcy growego Blade Runnera z 1997 roku.
Zacznijmy jednak od początku. Na podstawie dzieła Ridleya Scotta powstały dwie gry. Pierwsza, Blade Runner, wyszła w 1985 roku dzięki British company CRL Group Plc. Był to dość prymitywny shooter, w którym gracz wcielał się w blade runnera i ścigał replikantów by wpakować im w plecy jeszcze więcej ołowiu. I to w zasadzie tyle. Nie było w tej grze niczego głębszego, czego można by się było spodziewać po gradaptacji filmu.
Drugi tytuł to zupełnie inna historia. Również Blade Runner – by przykuć uwagę potencjalnych graczy – stanowił kolektywny wysiłek studia Westwood i ludzi zaangażowanych w produkcję filmu. Rozmiar przedsięwzięcia był zdecydowanie większy niż pierwszej gry, z aspiracjami sięgającymi odtworzenia samego filmu. W grze wcielano się w postać Raya McCoya, świeżo upieczonego gliniarza, który wpadł na trop morderców zwierząt (dla przypomnienia: zwierzęta w świecie BR są na wyginięciu; prawdziwe kosztują fortunę, dlatego ludzie inwestują w ich mechaniczne odpowiedniki). Jak przystało na adaptację, gracze mogli odwiedzić charakterystyczne lokacje z filmu – okazjonalnie spotykając nawet znajome twarze, ot Rachel czy Tyrella. Deckard jest jednak wielkim nieobecnym – nie tylko z powodu nie wyrażenia zgody przez Harrisona Forda na podłożenie pod niego głosu, ale także dlatego, że fabularnie McCoy był zawsze kilka kroków za nim. Niemniej grę traktuje się jako swego rodzaju sidequell – przedstawione w niej wydarzenia dzieją się równocześnie do tych z filmu. Zresztą dość wiernie je kopiując.
Przygotowanie gry bazującej na filmie nie należało do najłatwiejszych zadań. Przede wszystkim dlatego, że prawa do niego były rozsiane po wielu właścicielach, więc Westwood ruszyło z produkcją dopiero po kilku latach. By uniknąć problemów natury prawnej Louis Castle – główny projektant i reżyser – zdecydował, że historia w grze będzie różnić się od filmu, ale wciąż będzie funkcjonować w tym samym otoczeniu. Tym samym gra nie musiałaby odwzorowywać BR jak miałoby to miejsce w typowej gradaptacji. Oczywiście, to wciąż tytuł, którego trzonem jest łapanie replikantów, ale z 13 różnymi zakończeniami i ciągłym kwestionowaniem natury NPCów (jak i głównego bohatera) – to czy uzna się ich za replikantów, czy ludzi zależy od gracza i testów Voigta-Kampffa – gra pozostaje wierna filmowi i poruszanym w nim dylematom.
Wizja Westwood była ambitna. Poczynając od pomysłu, przez design a kończąc na rozwiązaniach technicznych – patrząc z perspektywy 1997 roku, mieli przed sobą sporo pracy. Uzyskanie prawa do filmu było tylko pierwszym (małym) krokiem naprzód, ale niedługo potem okazało się, że umowa wykluczała wykorzystanie jakichkolwiek materiałów filmowych, nie wspominając chociażby o kultowej ścieżce dźwiękowej Vangelisa. Chociaż deweloperzy mieli możliwość ponownego obsadzenia aktorów w znanych rolach, praktycznie bezdyskusyjnie zaprzeczono, że Harrison Ford wcieli się w Deckarda. Niemniej w trakcie gry można usłyszeć Sean Young jako Rachel czy Joe Turkela jako Tyrella.
Mocnym wsparciem okazał się Syd Mead, który przygotowywał grafiki koncepcyjne tworzące fundament pod scenografię filmowego Blade Runnera. Artysta wysłał swoje prace do Westwood, ale szybko zorientowano się, że znacząco różniły się od tego co pokazał Ridley Scott. Prace Meada charakteryzowały się czystością, sterylnością i dopracowaniem, natomiast estetyka filmu była mroczniejsza, brudniejsza i bardziej „znoszona” (ale kolorystycznie grafiki stanowiły idealny suplement dla oświetlonego neonami, połyskującego od deszczu Los Angeles 2019 roku).
Zmiany w filmie podyktowane były kwestiami finansowymi: jeżeli producenci zgodziliby się na wizję Meada to każda scenografia kosztowałaby fortunę, a film ostatecznie nie doszedłby do skutku; zamiast tego zdecydowano się na mniej perfekcyjny design. Westwood postawiło na analogiczne rozwiązanie. Każdy element gry miał być przetworzony z gotowych już materiałów i grafik, a nie tworzony od zera. Z początku główny grafik studia, Gary Freeman, zaczął przygotowywać dość futurystyczne projekty, ale mocno rozjeżdżały się z filmową wizją. Dlatego stonował i podszedł do tematu bardziej „industrialnie”.
Dla porównania ostatecznego efektu rzuć okiem na otwierającą grę cutscenkę.
youtube
Technologia wykorzystana do produkcji była jak na tamte lata dość zaawansowana. W dobie akceleratorów 3D i 128 MB pamięci RAM, przygotowanie gry bogatej w graficzne informacje było nie lada wyzwaniem. Podobno gdy deweloperzy powiedzieli Intelowi, że chcą stworzyć grę w rozdzielczości 640x480 z 65 tysiącami kolorów naśladujących rzeczywiste barwy, 16-bitowym Z-bufferem (odpowiadającym za głębię obrazu) i 6 kanałowym audio w jakości CD usłyszeli, że żadna płyta główna nie pomieści tylu komponentów. Jak mówił Castle: „Na tym etapie czuliśmy się z tym dobrze, bo nie wspomnieliśmy im jeszcze o 750 tysiącach poligonów przeznaczonych wyłącznie na postacie.”
Westwood wykorzystało własną technologię wokseli (pikseli z wysokością, szerokością i głębokością) zamiast standardowego 3D, gdyż wyrenderowanie wszystkich 140 lokacji w trójwymiarze było poza możliwościami PCtów. Już samo poruszanie kamerą zajmowało 60% wydajności systemu, ale dzięki wykorzystaniu wokseli gra była grywalna w pewnych 15 FPSach.
Ostatnim elementem była ścieżka dźwiękowa. Jako, że muzyka Vangelisa była poza zasięgiem, Frank Klepacki – kompozytor studia – musiał odtworzyć wszystkie melodie samodzielnie. Efekt jego pracy jest niemal identyczny z filmowym pierwowzorem, co potwierdza chociażby jego aranżacja Blade Runner Blues grająca w mieszkaniu McCoya.
youtube
Koniec końców growy Blade Runner to ambitna produkcja, której nie udało się uciec od pewnych niedociągnięć. Rozwiązania graficzne okazały się ciekawym pomysłem, ale wokselowe modele postaci pozostawiały sporo do życzenia, natomiast sama historia przedstawiona w grze jednak zbyt mocno imitowała wydarzenia z filmu. Niemniej charakterystyczna, duszna neo-noirowa atmosfera i fakt, że graczom dane było doświadczyć świata wykreowanego przez Dicka i Scotta sprawiło, że gradaptacja stała się kultowym – ale niszowym – fenomenem. Niestety wszelkie oryginalne materiały zaginęły – jak łzy w deszczu – dlatego na remake lub reedycję gry raczej nie ma co liczyć. Ale jak powiedział Tyrell do Roya w kultowej scenie (tłumaczenie): „Im krótszy jest płomień, tym większy błysk. Twój błysk był jednym z najjaśniejszych. Spójrz na siebie. Mój syn marnotrawny. Nieźle się udałeś.”
I może to jest powód dla którego Blade Runner z 1997 roku przyjęto tak ciepło.
#thousand hi-fives#10005!#1000hifives#gry#gra#blade runner#deckard#ray mccoy#1997#oldschool#blade runner 2049#los angeles 2019#game#games
3 notes
·
View notes
Photo




Here’s Hell’s Kitchen Movie Club #1 as a photo post so you can easily embiggen the images. (Context here). Because really, all I want from Marvel is Frank Castle and Bucky sitting around cleaning guns and critiquing bad action movies. Art by Dave Acosta (@Dave-Acosta).
2K notes
·
View notes
Video
youtube
Sesja #576
Muzyka: Weekend Vibes: Propagandhi - Victory Lap
Ameryka tonie.* Trumpizmy, pizza-afery, never-trumpiści, ruchy alt-prawicowo-żabo-pepowe, Bernie Brosi, post-prawdy, post-fakty, zaklinanie rzeczywistości, Alex Jones itd. - to relatywnie niedawna fala która nawiedziła zachodnie mocarstwo. A ocean jest głęboki jak podział obywateli i szeroki jak okiem sięgnąć, ale retoryka ścierających się grup osiąga niekiedy poziom mułu rzecznego. Ameryka tonie i musi chwytać się brzytwy, lub czegoś równie ostrego. Cała nadzieja zatem w rękach Kanadyjczyków. Sąsiedzki chaos przebudził anarchopunków z Propagandhi z trwającej 5 lat śpiączki, by Ci sprzedali podstawowego lowkinga na ogarnięcie się mordom w Ameryce. Dlatego 29 września ukaże się kolejny bezkompromisowy album, który będzie jeździł po obecnym statusie quo jak po łysej kobyle. A przynajmniej na to liczę. Tytułowy singiel z płyty "Victory Lap" to jeszcze nie recepta na rewolucję, ale bardziej badanie terenu. Natomiast dźwiękowo to sprawdzona mieszanka metalu 80. i punka 90. i och słodki jeżu, jak to zajebiście grzeje.
* Tak jakbyśmy my tego nie robili, chociaż na mniejszą skalę [*]
#thousand hi-fives#music#punk#metal#thrash#propagandhi#anarchopunk#anarchy#notallcops#notallmen#itsonly99#10005!#1000hifives
4 notes
·
View notes
Photo

Sesja #575
Komiks: KITE MAN! ---
W obecnym runie Toma Kinga w Batmanie jest on postacią, która równie dobrze pasowałaby do Bandziorno. W końcu kim jest złodziejaszek, który wymamrotuje w trakcie napadów swoją ksywę, by chwilę później dostać oklep od Gacka lub wlecieć w ramiona glin z GCPD?
Żartem.
I w takiej roli występował przez ponad 20 zeszytów.
Aż wykluł się z niego piękny motyl.
W trwającej historii The War of Jokes And Riddles gość otrzymał drugą szansę w postaci 2-odcinkowej historii ilustrowanej przez Claya Manna. Z wywiadu przeprowadzonego dla CBR wynika, że Kite Man będzie integralną częścią głównego eventu - w końcu sam zgłosił się na ochotnika by dołączyć do drużyny Jokera, a to oznacza że przynajmniej ma jaja. Kite Man to Syzyf - czegokolwiek nie zrobi, czego by się nie podjął, jakkolwiek by się nie starał - i tak gówno z tego wyjdzie. Ale mimo to próbuje. I dlatego jest takim twardzielem, że należy mu się respekt.
--- HELL YEAH!
5 notes
·
View notes
Photo

Sesja #574
Muzyka: 15 tygodni DOOMy
Od ostatniego pełnoprawnego wydawnictwa DOOMa minęło tyle czasu, że kolejne pokolenie słuchaczy mogło z powodzeniem wychować się na jego dotychczasowej dyskografii. Wyobrażasz to sobie? Całe 8 wiosen. Te 7+1 lat chudych przechodzi z dniem wczorajszym w zapomnienie, bowiem Adult Swim poraz kolejny stanęło na wysokości zadania (de facto przeskakując i tak wysoko postawioną poprzeczkę) i ogłosiło "15 tygodni DOOMy" (tłum. własne). Bazując na swoim sprawdzonym projekcie singli stacja będzie co tydzień ujawniać kolejne utwory z niepublikowanych dotąd nagrań rapera, porządkując je pod wspólną banderolą The Missing Notebook Rhymes*. Pierwszy tydzień otwiera utwór Negus, który jednocześnie pojawił się na pośmiertnym albumie Seana Price'a, Imperius Rex (premiera odbyła się we wtorek). Utwór do odsłuchu: poniżej lub bezpośrednio http://www.adultswim.com/music/doom/ _____ * Materiał z The Missing Notebook Rhymes rzekomo istniał wcześniej jako drafty w notatniku DOOMa, który (w niewyjaśnionych okolicznościach) przepadł 7 lat temu z biura METALFACE w Los Angeles.
youtube
#thousand hi-fives#MF DOOM#music#DOOM#adult swim#The Missing Notebook Rhymes#rap#hip hop#sean price#10005!#1000hifives
0 notes
Video
youtube
Sesja #573
Gry/Muzyka: FLAKI, EKSPLOZJE, OGIEŃ I METAL.
Od czasu gdy przeczytałem, że w ścieżce dźwiękowej pierwszego Quake'a wybrzmiewał amalgamat zgrzytów Trenta Reznora (NIN) zacząłem rozglądać się za innymi FPSami z klimatyczną ścieżką dźwiękową. I jakoś tak topornie idzie mi znalezienie czegoś co mogłoby wybijać ponad średniość.* Albo po prostu zacząłem poszukiwania od dupy strony.
❗Stąd pytanie/prośba do Ciebie: podziel się ulubionym utworem ze strzelanek w komentarzach, bo chciałbym się w końcu pozytywnie zaskoczyć.
*Ok, jest jeden album, który masakruje bębenki - w dobrym znaczeniu rzecz jasna. To ścieżka dźwiękowa nowego DOOMa zaaranżowana przez Micka Gordona. Takiego połączenia industrialu i siermiężnej gitarowej jatki nie poczułem od czasu Metal Gear Rising. FLAKI, EKSPLOZJE, OGIEŃ I METAL.
#thousand hi-fives#music#game#games#doom#metal#fps#quake#nine inch nails#mick gordon#10005!#1000hifives
1 note
·
View note
Photo

Snake Eater by Nikita Abakumov
available on Displate.com
#Use code GEEKDOM in the cart and get 25% OFF all giclée-quality metal print#metal gear#metal gear solid#metal print#metal gear solid v: ground zeroes#snake#venom snake#big boss#naked snake
4 notes
·
View notes
Video
youtube
The new Legend of Korra graphic novel “Turf Wars: Part One” from @darkhorsecomics is out in comic book shops now!
We’re in love with the exciting story by co-creator @michaeldantedimartino and gorgeous art by @prom-knight!! Can’t wait to see the adventures of Korrasami bae in the Spirit World unfold after the series finale!
3K notes
·
View notes
Photo






Avatar Legacy by Christopher Sanabria
now available on giclee-quality metal prints
20 notes
·
View notes
Photo

2K notes
·
View notes
Photo


Chris Hemsworth and Mark Ruffalo sign for fans on the #MarvelSDCC stage! #ThorRagnarok
9K notes
·
View notes
Photo

Panel from Forever People No. 5 (DC Comics, 1971). Art by Jack Kirby.
From Oxfam in Nottingham.
1K notes
·
View notes
Video
youtube
Sesja #572
Muzyka: Weekend Vibes: Opasłe Księgi Wojny
Dzień w którym stwierdzę, że znudziły mi sie wersy MF DOOMa będzie tym w którym zacznę głuchnąć.
Tym razem nie jest to jednak nowy materiał, ale fanowski mix wykorzystujący tekst DOOMa z gościnnego It Ain't Nuthin u The Herbaliser. Drugą zwrotkę - tym razem RZA - wyciągnięto z The Night the Earth Cried Gravediggaz. Beat na którym dokonała się ta anielska kolaboracja należy do Omegah Red (ukrywającego się także pod pseudonimem Poison Flowerz) - japońskiego producenta zlokalizowanego w Shinjuku.
Cecha charakterystyczna? Zdecydowanie instrumentale, które sprawiają, że wcześniej wyrecytowane teksty obu raperów nabierają drugiej młodości brzmiąc przy tym jak coś pomiędzy wczesnym DOOMem a b-sidem z Madvillainy. Wiem, że może to brzmieć dla Ciebie jak świętokrawdztwo - sam bym bez poparcia tego dowodami pewnie zdzielił takiego śmieszka w czerep - ale poważnie, Omegah podołał.
Track: MF DOOM feat RZA - Books of War
0 notes