możesz podzielić się swoją historią jeśli chcesz możesz pozostać anonimowy blog ma na celu pokazać wszystkim cierpiącym że nie są sami i zawsze jest szansa żeby z tego wyjść
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Witajcie aniołki 👼👼👼
Chcemy powiedzieć że skrzynka zostaje otwarta.
Pamiętajcie :
możecie być anonimowi
jeśli piszecie w pytankach numerujcie wiadomości i przedewszystkim dodajcie jakieś symbole pod koniec każdego abyśmy mogli wiedzieć że to jedna historia!!!
Reblogujcie i zachęcajcie aby pokazać że nikt nie jest sam 🖤🖤🖤
~kp i cp, miłego dnia skarby 💙
9 notes
·
View notes
Text
Przez ostatnie wydarzenia blog nie był aktywny za co bardzo przepraszam, postaram się go uaktywnić ale potrzebuje w tym waszej pomocy
Reblogujcie ile się da❤️
Witajcie aniołki 👼👼👼
Chcemy powiedzieć że skrzynka zostaje otwarta.
Pamiętajcie :
możecie być anonimowi
jeśli piszecie w pytankach numerujcie wiadomości i przedewszystkim dodajcie jakieś symbole pod koniec każdego abyśmy mogli wiedzieć że to jedna historia!!!
Reblogujcie i zachęcajcie aby pokazać że nikt nie jest sam 🖤🖤🖤
~kp i cp, miłego dnia skarby 💙
9 notes
·
View notes
Text
Zaczęło się, gdy miałam jakieś 11 lat. Mój 15-letni wówczas brat zaczął ostro eksperymentować z narkotykami. Jakiś rok później ojciec popadł w alkoholizm. Dla 12-letniej dziewczynki to był koszmar. Bałam się wracać do domu ze szkoły, bo nie wiedziałam co tam zastanę. Często obydwoje pod wpływem się bili, wyzywali, raz musiałam o 2 w nocy dzwonić na policję, żeby tylko nic sobie nawzajem nie zrobili. W wieku 16 lat brat trafił do ośrodka dla uzależnionych. Widywaliśmy go raz w miesiącu, a rozmawialiśmy przez telefon raz w tygodniu przez pół godziny. Było ciężko, łącznie spędził tam równy rok, po wyjściu tylko raz tknął prochy. Ojciec nadal pił, był ciąg za ciągiem, matka przechodziła załamanie, nie wiedziałam co robić. Pewnego dnia przysiągł sobie, że więcej nie tknie alkoholu i trzyma się tego do dziś, ale trauma pozostała. Kiedy przestał pić, zaczęłam chorować na anoreksję. Nie wiedziałam o żadnych stronach typu pro ana, ani innych bzdetach. Po prostu mając ledwo 13 lat stwierdziłam, że jestem za gruba i z czasem coraz mniej jadłam, chociaż moje bmi wynosiło około 20? Ostatecznie schudłam 10 kg w dwa miesiące, kończąc z bmi 14 i lądując w szpitalu psychiatrycznym. Spędziłam tam trzy miesiące, rodzice wypisali mnie na żądanie, bo nie wytrzymywałam w tym zamknięciu. Warunek był taki, że w domu mam przytyć jeszcze 2 kg, aby moje bmi wynosiło 17,5 czy coś takiego. Kolejne dwa lata minęły w rodzinie całkiem dobrze, ale osobiście jestem coraz bardziej zniszczona. Zaczęłam próbować alkoholu, a mam cholernie słabą głowę i to nigdy nie kończy się dobrze. Od prawie roku palę nałogowo, mam pocięte wszystko co możliwe. Jedne rany się nie zagoiły, już są kolejne. Mam myśli samobójcze i anorektyczne. Cały czas chodzę do psychologa i psychiatry, faszeruję się lekami, a jest coraz gorzej. Nie wiem co mam ze sobą dalej robić.
Zapomniałam dodać o jednej dosyć ważnej kwestii, mianowicie mojej pierwszej miłości. Poznałam go w psychiatryku, był rok starszy, miał problemy z narkotykami. Od razu go polubiłam, był zabawny, ale tez dojrzały. Po wyjściu ze szpitala czasem ze sobą pisaliśmy, ale kontakt się urwał, gdy trafił do ośrodka dla uzależnionych, w którym spędził dwa lata. Po wyjściu napisał do mnie czy byśmy się nie spotkali, tak po prostu, dawno się nie widzieliśmy. Kiedy ponownie się spotkaliśmy od razu obydwoje zaczęliśmy na siebie patrzeć zupełnie inaczej niż w szpitalu. Spotykaliśmy się coraz częściej, podobał mi się jak cholera i widziałam ze ja jemu też. Uwielbiałam siedzieć z nim nad Wisła, gadać i palić tanie fajki. W końcu zapytał mnie o chodzenie. Oczywiście zgodziłam się, byłam niesamowicie szczęśliwa, wszystko było po prostu świetnie. Przechodziłam trudny okres, z którego on już po raz drugi mnie wyciągnął. Aż tu nagle jeb. Zerwał. Po prostu. Napisał na pieprzonym messengerze, że ma problemy, tak będzie lepiej i nie chce mnie zranić. Minęły dwa miesiące od tego czasu, nadal go kocham, nadal to przeżywam. Mam nadzieję, że przestanę jak najszybciej, bo to mnie niszczy.
0 notes
Text
Witajcie aniołki 👼👼👼
Chcemy powiedzieć że skrzynka zostaje otwarta.
Pamiętajcie :
możecie być anonimowi
jeśli piszecie w pytankach numerujcie wiadomości i przedewszystkim dodajcie jakieś symbole pod koniec każdego abyśmy mogli wiedzieć że to jedna historia!!!
Reblogujcie i zachęcajcie aby pokazać że nikt nie jest sam 🖤🖤🖤
~kp i cp, miłego dnia skarby 💙
9 notes
·
View notes
Text
Mój ojciec zawsze zdradzał matkę. Dowiedziałam się niedawno, do czwartej podstawówki ganiałam ze znajomymi po podwórku, a później nadeszła przeprowadzka.
Wtedy dostrzegłam wszystkie kłótnie. Piąta klasa była czasem kiedy to okaleczanie stało się modne..moja wtedy najlepsza przyjaciółka postanowiła się ciąć i mówiła że jest anorektyczką. Ja zawsze uważała że to głupie i nie mogłam słuchać kiedy doradzała co robić by powstały blizny. Odprowadzałam ją do domu, a ona mówiła że w domu je co popadnie. Robiła to wszystko dla atencji. Po latach bo dopiero w 3 gimnazjum dowiedziałam się od wtedy jej chłopaka że groziła mu że gdy odejdzie zabije się. Ona dawno już tego nie robi lecz i nie zdaje sobie sprawy że ona przyczyniła się do wszystkich ran na moim ciele. To przez nią zrobiłam pierwsze kreski żeby sprawdzić czy to pomaga. Ciągłe kłótnie w domu, chciałam zobaczyć czy to pomaga. I tak przyznaje się też chciałam żeby ktoś wreszcie się o mnie martwił bo w domu tylko czułam nienawiść od strony rodziców. Tylko problemy zaczęły narastać, zauważyłam że mogę rozmawiać z większą ilością ludzi na tumblr gdy mam blizny, mama przyłapała ojca na zdradzie i z dnia na dzień odszedł z domu. Nigdy nie wyjaśnił mi dlaczego..kolejne 2 lata to były ciągłe udręki po sądach, ojciec sądzi się o wszystko. Ja cały czas się ciełam, nie pomagało, nikt nie wiedział bo urwałam wiele kontaktów, robiłam to bu się uzależniłam po prostu chciałam widzieć pociete ciało. W drugiej gimnazjum zaczęłam się głodzić i w sumie szybko zrezygnowałam bo nie trwało to pełnego roku. Teraz będę szła do technikum, przeprowadzamy się bo ojciec nas wyrzucił, tak 3 osoby i 13 zwierząt do mieszkania 90 m2. Nie będzie nawet wody w kuchni. We wszystkim na szczęście wspierają nas dziadkowie od strony mamy, wzięli cześć zwierząt do siebie. On prawdopodobnie zamieszka w domu z kochanką. Ja idę do internetu, a moja mama z bratem pójdą na mieszkanie.
Kończąc chce powiedzieć coś o mamie która widziała pociete ciało parę razy, brakowało mi wsparcia, oczekiwałem że gdy zobaczysz przytulisz i powiesz że to nie jest rozwiązanie. A ty krzyczałaś, ciągle słyszałam że jestem do niczego, że mnie nie chcesz. Nie tnę się już, nie bije i nie gasze papierosów na rękach. Ale znów jem mniej i owijam talię bandażem.
Dziękuję mamo za wczorajsze słowa, po 3 latach poczułam że ci zależy i mnie kochasz.
@ostatni3uderzenie
9 notes
·
View notes
Text
Szkołę podstawową spędziłam dobrze, miałam dwie dobre koleżanki. Wszystko zaczęło się od gimnazjum. Były to 3 najgorsze lata mojego życia, które najchętniej wymazałabym z pamięci całkowicie. Więcej przedmiotów, czyli m.in. moje znienawidzone przedmioty ścisłe…i ludzie, którzy uważają się za dorosłych, a tak naprawdę są totalnymi dzieciakami.
Poszłam tam z nadzieją na fajny czas, a okazało się, że mam najgorsze wspomnienia, jakie mogłyby być. .Nie miałam żadnych koleżanek ani kolegów w szkole. Czułam się bardzo samotna, wyśmiewana. Nie miałam nikogo, z kim mogłabym porozmawiać, kto by mnie wysłuchał. Pamiętam, że ta moja "przyjaciółka"z podstawówki szybko się ode mnie odwróciła i w sumie do tej pory nie wiem, dlaczego. skończyło się na tym, że nie mówiłyśmy sobie nawet żadnego ‚,cześć,, nigdy więcej, co nie było moją decyzją. Ona zakolegowała się z innymi dziewczynami, co spowodowało, że ja zostałam sama. Było bardzo dużo sytuacji, kiedy to czułam się bardzo źle, byłam bardzo zawstydzona, blisko płaczu. Nie będę opowiadać o wszystkich. Miałam jednak swoje zainteresowania, którym oddawałam się po szkole i które sprawiały, że mogłam się nieco uśmiechnąć rysowanie, na którym spędzałam sporo czasu w domu, czy też pisanie opowiadań.
Teraz uważam, że ci wszyscy ludzie zachowywali się w taki sposób, bo sami byli nieszczęśliwi. Bo sami mieli problemy, byli sfrustrowani, źli, smutni, głodni tego, by sprawić komuś przykrość. Jednocześnie, w moim mniemaniu, wcale ich to nie usprawiedliwia. Gimnazjum skończyłam jako dziewczyna nieszczęśliwa, zamknięta w sobie, nieśmiała, cicha, bez uśmiechu na twarzy.W gimnazjum zaczęłam się samookaleczać, ale o tym później...
Dwa miesiące wakacji z poczuciem, że nigdy więcej nie wrócę do gimnazjum, pozwoliły mi odetchnąć trochę i podnieść się nieco, by być w stanie pójść do technikum z chociaż troszkę pozytywnym nastawieniem. Nie chciałam marnować czasu na coś, co kompletnie mnie nie interesowało, więc tego zwyczajnie nie robiłam. Wolałam zająć się tym, co lubiłam i co sprawiało mi przyjemność, a resztę zwyczajnie odbębnić. Dlatego też w domu sporo czytałam. Lubiłam czytać o psychologii, o rozwoju człowieka, o jego zachowaniach. Chociaż nigdy nie miałam w szkole przyjaciół, to nie czułam się już odizolowana. Zauważyłam, że większość uważa, że każdy musi iść na studia, bo jak nie, to nigdy pracy nie znajdzie i będzie w ogóle taki beznadziejny…Ludzie idą na studia dlatego, że „tak wypada” czy też, że rodzicom zależy, i dlatego później mamy tych lekarzy czy nauczycieli bez powołania.
Każdy z nas potrzebuje czuć się kochany, akceptowany. Poczucie własnej wartości budują zachowania, które dają komunikat: KOCHAM CIĘ TAKIM, JAKIM JESTEŚ. To zachowania takie jak: nasza niepodzielna uwaga, uzależnimy osobę od tego i gdy potem w świecie tej pochwały nie otrzyma, będzie czuć, że jest do niczego. Odrzucane przez wszystkich dziecko, niedocenione i osamotnione które non stop słyszy tylko rozkazy i słowa krytyki będzie próbowało tą pustkę uzupełnić. Poszuka uwagi w internecie, zagubione i zdesperowane wejdzie na stronę taką jak 6obcy żebrząc o słowa pochwały których tak bardzo brakuje ze strony rodziców. Nie mająca wsparcia w domu, odrzucona przez rówieśników w końcu zaczynasz zastanawiać się co jest z tobą nie tak.
Myślę że wtedy w gimnazjum wpadłam w depresję. Szukasz pomocy w internecie i znajdujesz strony na których ludzie żalą się podobnie jak ty odczuwają podobne emocje w końcu... Dochodzi do tego że już nie chcesz żyć zamyka się w łazience tniesz skórę żyletką i płaczesz.. a kiedy przychodzi dzień że znowu coś nie wyjdzie i potrzebujesz się ukarać potrzebujesz czuć ból ale żyletka już nie wystarcza podgrzewasz olej na patelni maczasz w nim drewniana łyżkę po czym przykładasz do ręki patrząc skórę po dłuższej chwili pojawiają się bomble ale jedyne co potrafisz to patrzeć bezmyślnie i płakać. Każdego dnia znajduje się ktoś kto pokazuje mi jak bardzo beznadziejna jestem. Każdego dnia jedyną rzeczą jakiej pragnę to śmierć.
Moje życie już dawno straciło jakikolwiek sens przez osoby, które uznały mnie za nie dość dobrą, za nieodpowiadającą głównym standardom. Sprawili że poczułam się nikim. Szkoda tylko że tymi osobami są głównie moi rodzice którzy najprawdopodobniej nieświadomie ale skutecznie zniszczyli moją psychikę poprzez bezustanną krytykę, poniżanie, upokarzanie drwiny...brak przyjaciół, koleżanek, znajomych, nie rozmawiam prawie z nikim z klasy w gimnazjum byłam wyzywana, wyśmiewana przez dziewczyny z klasy głównie przez to że nie byłam taka jak one (nie piłam,nie paliłam śmiały się z tego jak wyglądam i jak się ubieram) Boję się o swoją przyszłość. Mam wrażenie, że niczego nie osiągnę, wszystko stracę i po prostu moje życie będzie szło w złym kierunku...Gorszym, niż teraz... Czuje do siebie niechęć, nienawidzę siebie. Czuje się gorsza od innych ludzi. Zdecydowałam, że pewnego dnia to zrobię .Wszystko zaczęło się od błahych problemów tylko z czasem to narastało...Powoli będę się wyniszczać, aż w końcu nie będzie mnie tu wcale. Hemingway powiedział nam kiedyś, że człowiek, który już raz spróbował się zabić będzie próbował się zabić aż do skutku, skończyłam z samookaleczaniem jednak nie porzuciłam myśli samobójczych nadal chce to zrobić,jestem tchórzem, strach przy życiu trzyma mnie póki co palę i wyniszczam swój organizm by szybciej umrzeć. Zaczęłam głodzenie się, jadłam coraz mniej jednak w końcu dałam sobie z tym spokój kiedy moje wyniki znacznie się pogorszył, zrobiłam badania krwi które wyszły słabo zostałam skierowana do hematologa który stwierdził że jestem znacznie za chuda przepisał mi leki i następna wizytę mam w listopadzie. Leki kupiłam wykorzystałam może dwa opakowania i jakoś tak zapomniałam a z czasem przestałam je brać.
- @httpkarmen
3 notes
·
View notes
Text
ogłoszenie
dowiedziałem się właśnie że ktoś nie chce opowiedzieć swojej historii bo ,, jest za słaba ,,
zrozumcie że tu nie ma słabych historii,są tu wasze historie i każdy przeżył coś innego
jedni doświadczyli przemocy psychicznej czy fizycznej ,inni po prostu mieli gorszy okres przez brzydką pogodę, każdy przeżył coś innego i nie bójcie się że wasza historia jest ,,gorsza,,
-kp trzymajcie się kochani
49 notes
·
View notes
Text
Zaczęło się w 6 klasie, wtedy moje koleżanki stwierdziły że wola się przyjaźnić bez mnie . Zostałam sama nikt z klasy nie chciał się do mnie odzywać. Po jakimś czasie zaczęły się zaczepki, zaczęli mnie obrażać. A ja zaczęłam zajadać stres, który powodowała szkoła. Przytyłam, może nie stałam się gruba, ale zawsze byłam chuda z natury i było widać że przytyłam, a oni widząc to bardziej mnie wyzywali i obrażali. Pamiętam jak kiedyś dwóch chłopaków mnie zaczepiło, zaczęli drwić że mnie i przybili mnie do drzewa, żeby prosto w oczy mnie obrażać wtedy chyba przeżyłam największą traumę. Na szczęście to był koniec 6 klasy. W gimnazjum poznałam dwie koleżanki w 1 klasie wzięłam się za siebie znów mogłam powiedzieć, że jestem chuda. Jednak moja pewność siebie nie wróciła, a tym bardziej akceptacja. Pod koniec 1 klasy poznałam chłopaka zaczęliśmy związek. Wszystko się układało. Jednak nagle pojawiły się problemy w domu ojciec stał się agresywniejszy, a ja zaczęłam codziennie dręczy się wspomnieniami, jak byłam mała też taki był. Zaczęły się szarpaniny, wieczne kłótnie po prostu go znienawidziłam. Ale powtarzałam że sobie się ułoży, mam chłopaka nikt mnie na razie nie wyzywa. Po 2 lub 3 miesiącach on zaczął naciskać, że chce seksu, powiedziałem że nie jestem gotowa. Na jakiś czas odpuścił jednak zaczął się ode mnie oddalać widziałam że coś jest nie tak. Moja koleżanka napisała do niego z jakimś pytaniem, a on zaczął ją podrywać, pisać o seksie. Powiedziała mi o pokazała scr tej rozmowy, Zapytałam się dlaczego to zrobił, a on mnie po prostu wyśmiał i powiedział że on ma swoje potrzeby i to normalne że musi je spełniać. Był starszy miał 17 lat. Stwierdził że jak nie chce seksu to nasz związek nie ma sensu. W tamtym okresie miałam ciągle problemy z bólem głowy, mdlałam, jednak nikomu o tym nie mówiłam, a zaczęłam brać tabletki przeciwbólowe przeróżne silniejsze słabsze już potem żeby po prostu brać. Najsilniejsze działały. Uzależniłam się brałam je ale w pewnym momencie to przestało wystarczać czułam wstręt do siebie. W drugiej gimnazjum zaczęłam dość mocno wagarować z koleżankami, bałam się szkoły od 6 klasy. Mój ból w sobie i tęsknota za nim za Kubą zaczęła narastać, a więc zaczęłam drapać sobie ręce jednak po pewnym czasie i to nie wystarczało. A najgorsze było że koleżanka zauważyła że biorę tabletki i postawiła warunek albo dołożę albo dowie się cała szkoła i nie będę miała życia. I wiesz co zrobiłam? Zmieniłam to na cięcie siebie bo nie wytrzymałam psychicznie bez tabletek one mnie otumaniały nie musiałam myśleć o sytuacji w domu o tęsknocie za Kubą. Pamiętam jak na basenie tylko jedna koleżanka zauważyła że mam całe kostki pocięte i są w plastrach, nic nie powiedziała. Tylko pokazała plastry, sama się cięła z tego co wiem dalej to robi chciałam jej pomóc, ale taka osoba nie chce pomocy,wiem po sobie albo wychodzisz samemu albo wcale. Potem kilka razy gadaliśmy zaprzyjaźniłyśmy się nawet ona mnie ostrzegała jednak nic z tego nie robiłam,jak mogłam słuchać kogoś kto sam to robi? Jedne rany się goiły, powstawały kolejne nikt nie mógł nic zobaczyć przecież to kostki wystarczy założyć skarpetki i nic nie widać tylko kilka razy pocięłam nadgarstki jedną bliznę mam widoczną do dziś. Kostki, jedna wygląda lepiej druga gorzej. Mijał czas przyszedł listopad a ja już ze szkołą nie dawałam rady tęskniłam za nim coraz bardziej, a w domu robiło się coraz bardziej gęsto. W listopadzie postanowiłam że czas skończyć że sobą bo to nie ma sensu. Ostatni tydzień listopada miałam wyjść do szkoły i wylecieć pod samochód. Już raz próbowałam tydzień wcześniej kierowca w ostatniej chwili wychował i tylko się o mnie otarł, zaczął mnie przepraszać bo myślał ze to z jego winy. W dzień przed tym niby wpadnięciem pod samochód, nie wiem czy można to nazwać próba samobójczą? Wieczorem zadzwoniła koleżanka i zapytała czy wszystko ok ja na początku udawałam że tak ale kiedy ona nie dawała za wygraną wygarnęłam jej wszystko powiedziałam co planuje a jej reakcja była dziwna. Nie krzyczała, nie chciała nic nikomu mówić, nie po prostu powiedziała że ona mnie do życia nie zmusi i że to ja muszę chcieć żyć. I zapytała czy warto. Nie wyszłam przez następny tydzień z domu, po prostu leżałam i patrzyłam w ścianę nieraz płakałam jak nie było nikogo w domu. Rodzice zaczęli się pytać czy wszystko ok powiedziałam że jestem chora zgodzili się żeby ten następny tydzień została jak się źle czuje. Wiem że gdybym wyszła nie wróciłabym, zrobiłabym to. Czułam się po tym tygodniu trochę lepiej , ale nadal miałam ten pierwiastek samobójcy. Byłam wrakiem człowieka i to dosłownie, wyprany z uczuć i emocji. Rodzice chyba zrozumieli że trzeba rozmawiać, a nie szarpać mnie i kłócić się. Wybaczyłam im, ale nigdy nie zapomniałam, do dziś mam do nich żal. Po listopadzie pocięłam się może raz jednak żyletkę dalej trzymałam, dopiero w tym roku 12 lutego się jej pozbyłam. Żyletka była takim zapewnieniem, taką przyjaciółką która nie odejdzie która zawsze jest i będzie. Teraz wiem że nie jest mi potrzebna. Z czasem zapomniałam co to znaczy tęsknić za nim. Nie jest już pierwszą osoba która przychodzi mi na myśl po usłyszenia imienia Jakub. Jednak zostawił po sobie wstręt i strach przed miłością. Rodzice zostawili brak zaufania nie ufam nikomu w 100%. Pewność siebie dalej odzyskuje, ale nie dostaje napadu paniki z tego powodu że muszę wyjść do ludzi. Może to dziwne lecz tamten telefon zmienił to że żyję. Książki i mój pies dużo mi pomogły w grudniu po tym wszystkim. Miałam jeszcze co jakiś czas te myśli po tym - dziś ich nie ma. Kubę wspominam rzadko. A jak już to jako pierwszą patologiczną miłość. Inaczej tej miłości nie da się nazwać. Kochałam go, życzę mu jak najlepiej. Wiem że gdyby się nie pojawił to nic by nie zmieniło. Samobójstwo zaczyna się w głowie potem w otoczeniu. Jednak czy mogę powiedzieć o sobie niedoszły samobójca jak dalej żyje? Już żyje normalnie jak każdy licealista, demony przeszłości dają czasem o sobie znak mam większą chęć pomocy i zrozumienia dzięki temu. Nie mogę powiedzieć że to było złe bo dużo mnie nauczyło.
- @pozytywnadziewczyna
4 notes
·
View notes
Text
Moje staczanie zaczęło się od komentarzu osoby z mojej klasy w podstawówce. ,,Jak twoja twarz może być tak gruba, wyglądasz okropnie w swoich ubraniach, jesteś spasiona,, - od tych słów się zaczęło. Wspominając to teraz, nie byłam wtedy otyła. Jak każde dziecko miałam typową dziecięcą pulchność na twarzy, której z wiekiem się pozbywamy. Po tamtym zdarzeniu 7letnia ja poważnie zaczęłam się zastanawiać nad swoim wyglądem. Wtedy stawiałam na wygodę, nie patrzyłam czy coś do siebie pasuje. Nie chciałam też wyglądać jak wtedy popularna Hannah Montana. Byłam typową chłopczycą. Po tamtym zdarzeniu zaczęty przeładować mnie w szkole. Chciałam temu zaprzestać, zmieniłam styl i zachowanie, bo przecież oni tego chcą? Wtedy dadzą mi spokój. Udawała kogoś innego przez 2-3 miesiące a może i dłużej, ale to nic nie zmieniło,wiec wróciłam to swojego typowego wyglądu. 4 klasa, mój styl przerodził się w emo i zaczęło się moje odchudzanie. Nie głodziłam się od początku, tylko jadłam mniej. Jednak to było za mało, z reklam dowiedziałam się o herbatach odchodzących, które okazały się kłamstwem. Więc zaczęłam szukać pomocy w internecie. Najpierw monodiety które okazały się za ciężkie. Więc założyłam bloga, nie na tumblr, a na jakieś randomowej stronce. W pierwszym poście napisałam o sobie i tematyce bloga. Po miesiącu zdobyłam 6 stałych obserwujących, wspierali mnie w jedzeniu mniej i pisali miłe komentarze. Jedna z nich postanowiła nas zebrać, abyśmy mogli pisać codziennie i bliżej się poznać. Nie wiedziałam na co wtedy się godzę. Najpierw było miło, rozmowy nie różniły się od tego co wcześniej pisałyśmy w komentarzach. Dopiero gdy najstarsza z nas powiedziała o,, super rozwiązaniu,, wszystko zmieniło się o 180°. Tamtejsza 16 latka opowiedziała o blogu gdzie ktoś nazywa się,, motylkiem,,. Po wejściu na bloga pierwsze widziało się zbiór zasad dla bulimiczek i anorektyczek. Jej posty były pełne wyzwisk do siebie, porad w oszukaniu otoczenia i próśb do Any aby pomogła jej w odchudzaniu. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś takiego. Nie słyszałam o anoreksji, a tym bardziej o pro anie. Mieszkam na wsi o tym tu się nie mówi. W telewizji też nic nigdy nie było. Jako że nie wiedziałam co to odmówiłam jak pozostałe 5 dziewczyn. Jednak najstarsza wkręciła się w ten temat. Pokazała nam jak dużo schudła stosując się zasad - byłyśmy pod wrażeniem. Jej postępy spowodowały że zaczęłyśmy też to robić, nie wychodziło i cały czas wracałam do początku. Chciałam żeby ktoś mnie polubił. Końcem 4 klasy byłam przyzwyczajona do takiego trybu życia, dużo schudłam, ale zaczęło być mi mało. Byłam bardzo chuda a moje relacje z klasą wciąż się nie zmieniły. 5 klasa i bilans, nie wiedziałam czemu mam ukryć swoją wagę ale inne motylki powiedziały że muszę się ukrywać a jedynie w ich gronie jestem bezpieczna. Podały mi parę sposobów na ukrycie wagi, jednak bałam się tak bardzo że zaczęłam jeść. Pamiętam jak płakałam gdy jadłam sama, ale miałam 2 tygodnie by przytyć. Gdy nadeszła kolej mojej klasy prawie zemdlałam. Udali mi się przytyć więc pielęgniarka nic nie podejrzewała. Po tym zaczęłam od nowa, jeszcze drastyczniej niż wcześniej. Raz doszłam do wagi gdzie nie mogłam się skupić i ciężko było mi chodzić, przez to opuszczałam dużo godzin w szkole i postanowiłam trochę przytyć. Wtedy zaczęłam się ciąć, nienawidziłam siebie, ci którzy mnie prześladowali zaczęli robić to jeszcze w gorszy sposób. Zaczęło się od jednej kreski, nie głębokiej, nie ma po niej śladu. Stwierdziłam że to nie dla mnie i nie cięłam się do połowy klasy 6 gdzie zrobiłam 2 może 3 kreski. Także nie głębokie i zaprzestał do gimnazjum. Wtedy naprawdę zaczęło się mój problem. Założyłam tumblr i uzależniłam się od cięcia i od wszystkiego z tym związanego. Cięłam się dzień w dzień i przestawałam po jakimś tygodniu i znów, tak w kółko. Pewnie wiele z was jest ciekaw gdzie byli rodzice. W pracy. Są tam do dziś i nie wiedzą o niczym. Widzą mnie dopiero gdy dostanę słabą ocenę. A jak z tego wyszłam? Po pierwsze odcięłam się od osób dla mnie toksycznych i poznałam takich dla których naprawdę coś znaczę. Gdyby nie oni nie wyszłabym z tego, dzięki nim zobaczyłam że jestem coś warta. Są momenty słabości, ale wtedy wiem że mam do kogo z tym pójść. Teraz wiem że nie warto się w to wszystko pakować i potem naprawdę się żałuję tego co się zrobiło. Lepiej jest się przemóc i poprosić o pomoc.
-anonimka
4 notes
·
View notes