#Cywil
Explore tagged Tumblr posts
Video
youtube
Cywil - That Feeling Love Can Bring
1 note
·
View note
Note
Hello 3 Signals, I have some questions and im really curious of your answers.
1. What belived did you held to called a heretic by the others? (I won't judge you)
2. Who do suspect was the one behind the malware attack?
3. What is your oppinion on slugcats, scavengers or other primitive species of this world.
4. If said primitive species started to build their cywilization what would you do? Guide them? Ingore them?
5. What is your opinion on the sliverists/antisliverists conflict? Do you support one of the side, if so which one?
Im lookin foreward for your responce. Sorry if some of the questions are touching private topics, if so you dont have to answer to them. Kind regards from RW enjoyer.
(In case it's unreadable) TS: [ I HAVE NOT SEEN MANY MYSELF. I ASSUME MY STRUCTURE IS TOO LOUD OR TOO STERILE FOR THEM TO SURVIVE. THAT MIGHT CHANGE OVER TIME... ]
TS: [ IF WE'RE STILL AROUND TO SEE IT HAPPEN; I DON'T THINK WE HAVE THE RIGHT TO IMPOSE OUR CREATORS' LEGACIES ONTO THEM. LET THEM DECIDE THEIR OWN FATE. ]
#this one is text heavy-#rain world#rain world oc#rw iterator oc#rw oc#rw iterator#oc three signals#answered#oc rp#I'm sorry if this is not a very satisfying answer#I did decide to keep it in character!#maybe we will get there though ^^)#optionally I may answer you directly out of character ^^)#SoS is a particularly touchy topic within his group as they used to be pretty close
40 notes
·
View notes
Text
Rozmowa o Star Trek Beyond
Nierecka, Star Trek Beyond
Autorzy: cooky, xetnoinu, 15.08-10.12.2016, OT Forum

cooky:
Star Trek Boyond. Z kin schodzi, a do tego w moim mieście jeszcze nie wszedł! No i z tego powodu czekam cierpliwie, bo powiedziałam sobie, że tym razem obejrzę sobie na dużym ekranie, jednocześnie wspierając rodzimych przedsiębiorców. I niech te efekty specjalne do mnie przemówią, jeśli już nie zrobi tego sama fabuła. :)
xetnoinu:
Oczywiście zdecydowanie w kinie. Tak marudzę, bo Trek moją miłością, więc wymagam więcej. Abramsowa jedynka i dwójka z perspektywy czasu jakoś się we mnie zagnieździły. Jedynkę to nawet lubię - jest elegancka wizualnie, stosuje stare sztuczki filmowe i nie ma przerostu formy nad treścią.
Obecny Trek ma tendencję do owego przerostu. Ma kilka scen wizualnie robiących wrażenie - ale fabuła jest na zwykły odcinek TNG a nie na kinówkę. Oczywiście jestem otwarty na dyskusję. Może to znak czasu i teraz fabuła ma wyglądać inaczej.
cooky:
Star Trek należy do tego rodzaju filmów, które obejrzeć po prostu muszę i to niezależnie od marudzenia innych. Chociażby tylko dlatego, żeby przekonać się, czy malkontenci rzeczywiście mieli rację. Jeśli tylko zawiadowca mojego rodzimego kina nie zrobi mnie w jajo i zgodnie z obietnicą w najbliższy piątek wyświetli to jakże wyczekiwane przeze mnie kino, będę mogła powiedzieć coś więcej.
W nadrywaniu koszulki dobry był Shatner. Nie powiem, ze względów estetycznych w TOS zabieg ten bardzo mi się podobał. Kirk z alternatywnej linii czasowej prezentuje za to szeroki wachlarz rozterek egzystencjalnych. Być może to brak ojca tak daje się we znaki.

xetnoinu:
Uderzyłaś w sedno. Jedną z rozterek nowego Kirka zobaczysz w trzynastym Treku. Jestem bardzo ciekawy, jak to skomentujesz. I czy akurat ta rozterka powinna paść w tym momencie wznowionej serii.
Kontynuując wątek koszulkowy. To w pierwszym Abramsowym Treku podobało mi się nawiązanie do TOS. Bijatyka była. Kirk oberwał ale chwalebnie. Koszulka cała ale nos niezupełnie. Było w barze - czyli bardzo trekowo. Nawet Picard miał do tego typu rozrywki słabość, jak dostał w serducho. No i były perypetie łóżkowe nowego Kirka i to od razu z kobietą inną w kolorze (dla pań tu nie było koszulki). A w najnowszym Treku, gdzieś to wszystko uleciało. Ersatzem jest motocyklowo-muzyczne nawiązanie do Abramsowej jedynki, co było dla mnie denerwujące.
Shatner był doskonałym produktem kultury masowej swojej epoki. Chłopak do bitki i do wypitki. Taki typ, co się byczym wrogom (w serialu to byli w koło Macieju jacyś kosmiczni naziści) nie kłania. Szowinista z wdziękiem - taki świszczypała za przeproszeniem, mężczyzna z miłostkami portowymi na koncie. I co tu począć w czasach postfeministycznych z herosem-dinozaurem. Czy teraz dowódca może w czasach skalpelowych i dronowych akcji zaakceptować takie śmiertelne pokłosie "czerwonych koszul" wśród swojej załogi i to tak bez większego mrugnięcia okiem. Czy można dziś znieść kapitana z takim jak Shatner podejściem do kobiet? Jeszcze kilka lat temu odpowiedź była oczywista - nie. Ale w dobie nowej fali terroryzmu i radykalizacji zaczyna wracać kult mocnego człowieka w popkulturze. Co ciekawe obrodził on najbardziej męską postacią we współczesnych serialach, he he ... a jest to Jessica Jones. Ta kobita to taki stary Kirk w żeńskiej wersji. Nie waha się narazić nawet przyjaciół - dla misji. Chla na potęgę, wszędzie wszczyna rozróby, facetów w łóżku najnormalniej wykorzystuje i ma tendencję do poświęcania siebie i naginania zasad. Czerwone koszule - czyli tu cywile - padają jak muchy. W odróżnieniu od starego Kirka dodano jej traumatyczną przeszłość - tak zresztą jak nowemu Kirkowi u Abramsa (Jessica dostała tę przeszłość jednak dużo bardziej skomplikowaną i raniącą psychikę). Oczywiście analogia może niezupełnie (Jessica ma supermoc) precyzyjna - ale jestem ciekaw, kiedy po już trwającej wielkiej fali popularności superbohaterów - pojawią się postaci jak z kina lat 80. - odnowieni dla popkultury bohaterowie "jednej kwestii" co ich zabili, a oni i tak uciekli.
Cooky! Był weekendzik. A gdzie Twoje spostrzeżenia na temat trzynastej trekowej kinówki ? Czekam, bom bardzo ciekaw. Pozdrawiam.

cooky:
Dochodzę do siebie po ortopedyczno – traumatologicznym epizodzie, szczęśliwie zakończonym jedynie na szynie Kramera i Altacecie. I gdy już nieco ochłonęłam, mogę znów pomyśleć o rzeczach mniej przyziemnych.
Celowo zwlekałam z oceną filmu, bo mam z tą trzynastką kłopot. Najprościej i najkrócej można o nim powiedzieć po prostu: [beeep] nie urywa. I to jest fakt.
Fabuła, jak trafnie zauważyłeś, spokojnie mogłaby posłużyć do nakręcenia jednego odcinka którejś z serii. Jakby okroić wszystkie pościgi, ucieczki i widowiskowe lądowania byłoby w sam raz.
Główny czarny charakter robi wrażenie tylko na początku. Im bliżej poznajemy jego motywy, tym robią się coraz bardziej banalne. Flota wystawiła mnie do wiatru, Flota mnie opuściła, Flota o mnie zapomniała, to ja jej teraz pokażę. I całkiem dobrze mu szło. Moim zdaniem nawet bez tej starożytnej broni by sobie świetnie poradził, ale nie! Trzeba było przez setki lat przeszukiwać kosmos, zamiast konwencjonalnie rozwalić osłony czy system podtrzymywania życia. Miał przecież dokładne plany stacji kosmicznej (Skąd? Ściągnął z internetu?). Efekt byłby ten sam. Spędził kilka standardowych żyć na gonieniu w piętkę. No chyba że gościu lubi po prostu działać nieszablonowo i wybiera mocne efekty specjalne.
Fakt, że armię uzbierał sobie całkiem pokaźną. A zaczynał od trzech ocalałych członków załogi. Nie mogę oprzeć się makabrycznemu pytaniu: pożywił się na nich? Zakładam, że przynajmniej Manas jest z nim od początku. Ale chyba tylko on. Resztę zwerbował albo rozmnożył. Może obiecał im złote góry, może ujął swoją osobowością. Faktem jest, że musiał tego i owego wsadzić do maszyny, bo wszystko wskazuje na to, że przejmując energię życiową, przejmuje też cechy fizyczne żywiciela, a Krall przedzieżgnął się przecież w jaszczura.
Wspomniana wyżej broń. No tak, brawo starożytni! Stwórzmy coś, czego nie będziemy w stanie okiełznać, a potem zamiast to zniszczyć, po prostu wyrzućmy w kosmos. Może będziemy mieli szczęście i zagubi się na amen. Ale czego można się spodziewać po cywilizacji, która stworzyła maszynę do przedłużania życia, a mimo to wyginęła?
Ale, ale… Była rozdarta koszulka. Chociaż tylko trochę i w dodatku w starciu z niehumanoidalną rasą, ale zawsze ;)
Dylematów kapitana byłam świadoma, po obejrzeniu zwiastunów. Tak naprawdę to on te dylematy ma już od samego początku. Wstąpił do Akademii, potem został kapitanem statku, potem poświęcił swoje życie dla załogi. No wypisz wymaluj rodzony ojciec. I nagle dopada go refleksja, czy jestem tym, kim sam chcę być, czy tylko realizuję oczekiwania wszystkich dookoła bym był taki jak ojciec? Swoją drogą od porównań do ojca to on raczej się nie uwolni. A że dopada go to akurat w takim momencie? Moim zdaniem miał za dużo czasu na myślenie. Bo jak przyszło do działania, od razu poczuł się lepiej. Być może jest to celowe przedstawienie tej postaci jako faceta, zgodnie z panującą od jakiegoś czasu modą, wrażliwego i uczuciowego. Nie mamy tym razem wątku miłosnego, więc uczucia, zamiast na jakiejś pannie tudzież mężatce, skupia na sobie. Zgodnie z obecnymi trendami mamy również dwie waleczne przedstawicielki płci pięknej, obowiązkowo kopiące samcze tyłki i jednego oficera kochającego inaczej. Cóż poradzić, takie czasy.
Szpiczastouchy też ma trudny orzech do zgryzienia. Z tym że on porównuje się do siebie samego. To dopiero pokręcone. I na koniec okazuje się, że nie zawsze potrzeby większości przeważają nad potrzebami mniejszości i jednostki. W tej alternatywnej rzeczywistości geny ludzkie jakoś bardziej się w Spocku ujawniają. :)
Duet Kirk – Spock rzeczywiście mocno okrojony, za to duet Spock – Bones ma się całkiem dobrze. Rozczuliła mnie ta męska pogawędka o okazywaniu szacunku. Miło widzieć, że przynajmniej niektóre rzeczy się nie zmieniają.
Ogólnie film nawet przyjemny, choć rzeczywiście do Abramsowej jedynki nawet się nie umywa. Można oglądać, nie wysilając szczególnie szarych komórek. Mam tylko nadzieję, że to nie kolejny znak nowych czasów.

xetnoinu:
Podsumowujesz swoją wypowiedź uwagą o znaku nowych czasów.
Mnie to trochę prześladuje. Oglądam ten Legion samobójców, trzynastego Treka, Batmana kontra Supermana - i nie wiem. Czy ja się czepiam, czy poetyka potoku nawalankowego rodem z jakiejś gry komputerowej - to nowy typ narracji? Że już nie trzeba przesadnie dokonywać ekspozycji bohaterów - bo w helpie, czy innym hipertekstowym didaskalium wszystko jest - i to strata minut na ekranie. Czy ważniejsze jest pokazanie kolejnej ekwilibrystyki w scenie walki (co zaczyna ją czynić już zupełnie odrealnioną) zamiast żmudnej orki w budowie relacji między postaciami?
Często ostatnio w kinie wiedzę, że główne postaci tak w trzy sekundy zmieniają front, poglądy. Nagle złoczyńcy stają się strażnikami zasad moralności. Ok, samo w sobie to motyw nieomal nowotestamoentowy, ale czy to znak czasów, że ich przemiana trwa tak natychmiastowo? Ale w młodszym otoczeniu ja to widzę na żywo w realnym świecie. Ludzie nagle potrafią zmieniać zdanie, a przesłanki do tego są porażająco błahe, nieadekwatne i niewystarczające.
I tak oto w trzynastym Treku Spock robi pstryk i zostaje z ekipą miast odtwarzać gatunek. Tak w Legionie samobójców banda najgorszej recydywy robi pstryk przy piwku i nagle staje się grupą wybawczą wszechrzeczy. I nikogo z młodszych niż ja widzów to nie rusza ... mam problem z tym znakiem czasów.
Dzięki Cooky za Twój głos. I mam prośbę. Przecież oglądasz jakieś filmy, takie do snu, do kotleta, do radości i do płaczu. Nie zawsze s-f. Wstaw do działu filmowego tytuły i kilka słów. Posucha serialowa jest tak duża, że ostatnio zgłębiam filmy już nawet bez sita czy to kino klasy b, czy d. Ale jakieś uwagi od wprawnego oka i przenikliwego umysłu byłyby cennym drogowskazem w unikaniu niemiłosiernych gniotów. I niech ciało się szybko regeneruje, bo szkoda ostatnich tchnień lata.

PS. Wspomniałaś, że zgodnie z obecną modą filmową muszą w fabule występować dwie kopiące tyłki innym babeczki i kochający inaczej oraz nieco zniewieściały i wewnątrzczuły - chłop-protagonista. Idąc tym słusznym spostrzeżeniem zacząłem sobie wyobrażać czternastego Treka w reżyserii sióstr Wachowskich.

Więc Uhura zarzuca uczucie do Spocka i idzie w konkury do jakiejś trilki. On, po rozpadzie związku, zbliża się do Łapiducha, bo to nawet logiczne-lekarze udzielają przecież pomocy, i im ta relacja nawet wychodzi. Kirk robi się zazdrosny o relację z najlepszym przyjacielem i staje się np alkoholikiem albo lepiej heteroseksoholikiem. Najlepiej tak patologicznym jak w filmie Wstyd. I tak oto tworzymy Treka naszych czasów. Dorzucamy entkowe sceny w sterylizacyjnej saunie. Panie rozbieramy do minispódniczek z TOS, panowie dostają rowerowe męskie obściski jako nowe mundury i otwieramy porządną kantynę na statku. Taką z Orionkami na rurach i abs-owymi panami w skórach. Panie oczywiście dominują. Po strzelankach i perypetiach z ratowaniem galaktyki Spock i Kirk dają sobie buziaka, ale kapitan się czerwieni i przeprasza, że jednak nie może. Robimy pstryk przemiany wewnętrznej i Kirk i Łapiduch zostają parą a Szpiczastouchy i Uhura ponownie razem. Trilka zmienia ciało i płeć oraz ... czerwoną koszulkę. Amen.
A poniżej ewolucja umundurowania:

cooky:
Jeśli chodzi o uniformy, to zawsze wywołuje u mnie radość pierwsza scena z pierwszego odcinka TNG. Picard wychodzi z windy i idzie takim korytarzem, który ma przeszklony sufit oraz podłogę i mija go kobitka w bardzo króciutkiej mini. He,he te korytarze zaprojektowali chyba wyłącznie z myślą o facetach służących na niższych kondygnacjach. :)
Chciałam dodać screena, ale za cholerę nie mogę. Pomoże ktoś?
xetnoinu:
Myślę, że poprawność dosięgła rodzaj męski, i pomocy nie będzie ;) Ale zapewniam, że panowie, ci co nie zauważyli, pewnie braki wizualne uzupełnią, he he.
cooky:
Sama sobie pomogłam. :)

Szklana podłoga i minispódniczka. A nie mówiłam? :D
.
Powrót do filmu
.
Powrót do listy nierecek :)
.
1 note
·
View note
Text
Perfekcyjne połączenie akcji i emocji
“Powrót do Gryfa” Marcin Mortka
Marcin Mortka wydaje kolejne części serii o Kociołku z zatrważającą wręcz częstotliwością. I dobrze, bo historia zwykłego kucharza, który dorabia jako najemnik i wraz ze swoją drużyną podejmuje się zadań specjalnych naprawdę wciąga, a czekanie na kolejne tomy to prawdziwa udręka.
Karczmarz Edmund (zwany Kociołkiem) z niepokojem oczekuje powrotu swoich przyjaciół, którzy wyruszyli na poszukiwania dusz trolli. Tymczasem w jego karczmie panuje dziwny przestój, niechybnie z powodu plemienia goblinów, które osiedliło się nieopodal. Lecz gdy w okolicy pojawią się wojska księcia Fryderyka, Kociołek będzie musiał porzucić domowe zacisze i stanąć w obronie swoich bliskich. Na szczęście po drodze napotka znajome twarze, które uczynią podróż znacznie przyjemniejszą.
Fabuła jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego tomu, a zrozumienie jej bez znajomości serii może się okazać problematyczne. Ukazuje okres przejściowy przed wielką, nadciągającą z nieznanego kierunku wojną ze Złym, która może pochłonąć całą dolinę. Jest jednak niezbędna, by bohaterowie jak i czytelnik zdali sobie sprawę z powagi sytuacji i doszli do odpowiednich wniosków.
Z tomu na tom seria o Kociołku staje się coraz mroczniejsza, co moim zdaniem jest jedną z jej licznych zalet. Autor nie obawia się poruszania ciężkich tematów takich jak brak zaufania do władzy czy okropieństwa konfliktów zbrojnych, w których cierpią cywile. W “Powrocie do Gryfa” do Doliny przybywa wojna, a bohaterowie odpierają kolejne ataki i to wycelowane w zwykłych ludzi.
Towarzyszy temu atmosfera osamotnienia i beznadziei. W końcu sam jeden Kociołek niewiele może zdziałać przeciwko armii, choć dwoi się i troi. Jest jednak niechętnym uczestnikiem obrony Wichru. O wiele bardziej wolałby wrócić do domu i zająć się ochroną własnej rodziny.
“Powrót do Gryfa” ma nieco inną strukturę niż poprzednie tomy. Tym razem narracja Kociołka jest przetykana opowieściami jego przyjaciół, rzucającymi nowe światło na nich i ludy, z których się wywodzą. Mortka perfekcyjnie wplata w kolejne książki coraz więcej informacji na temat towarzyszy Kociołka, jednocześnie nie zdradzając nam wszystkiego.
Każdy został napisany jako złożona postać, która potrafi zaskoczyć zarówno swoją historią jak i drogą jaką pokonuje na przestrzeni serii. Dzięki zróżnicowanej grupie jaką stanowi Drużyna do zadań specjalnych możemy też przyjrzeć się istotom o różnym charakterze czy pochodzeniu, współpracującym ze sobą i związanym przyjaźnią.
Jak to u tego autora bywa książka została napisana w lekkim, pełnym humoru stylu. Mortka potrafi jednak umiejętnie połączyć zabawę z powagą i szczerze poruszyć czytelnika, który pod wpływem jego prozy zapomni, że jeszcze rozdział wcześniej panowała zupełnie inna atmosfera.
W trakcie słuchania zastanawiałam się jaką ocenę dać “Powrotowi do Gryfa”. Skłaniałam się ku 4 / 5, ale fenomenalna, emocjonalna scena końcowa przechyliła szalę. Dzięki niej uznaję ten tom za najlepszą część Kociołka i z czystym sercem daję mu pełne 5 / 5. Świetna zabawa, mądra tematyka i szczere emocje, czyli fantastyka w najlepszym wydaniu.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
1 note
·
View note
Text


2) Talibowie; Taliban; طالبان; Taliban; طالب, ṭālib [„student, uczeń”]; określający się mianem Islamskiego Emiratu Afganistanu (IEA) – fundamentalistyczne ugrupowanie islamistyczne (sunnickie), powstałe we wrześniu 1994 w Kandaharze w Afganistanie.
Zalążkiem ruchu była grupa ok. 30 studentów medresy (szkoły koranicznej) w Kandaharze, skupiona wokół mułły Mohammada Omara. Grupa ta w połowie lat 90. była jedną z wielu nieformalnych organizacji planujących zbrojne przejęcie władzy w kraju i wprowadzenie nowego ustroju, opartego na prawie koranicznym. Stopniowo popularność talibów rosła; do ruchu przyłączały się kolejne osoby. Wynikło to zarówno z powszechnego rozczarowania postkomunistyczną rzeczywistością Afganistanu i zniechęceniem do rządu prezydenta Burhanuddina Rabbaniego, który nie potrafił rozwiązać problemów kraju, jak też z osobowości i zdolności organizacyjnych mułły Omara. Uważa się, że do popularyzacji ruchu przyczyniły się też pakistańskie służby specjalne, które w sposób niejawny popierały talibów, pragnąc zyskać większy wpływ na sytuację w Afganistanie. Nie bez znaczenia były również nastroje społeczne, bowiem po upadku rządów komunistycznych nastąpił okres brutalnej wojny domowej, w której poszczególne frakcje mudżahedinów ścierały się ze sobą o wpływy w państwie. W licznych starciach, m.in. na terenie Kabulu, ofiarami bardzo często byli niewinni cywile, niszczone były całe dzielnice z cywilnymi budynkami mieszkalnymi, a i dochodziło również do brutalnych gwałtów na kobietach. Ludność Afganistanu była coraz bardziej przerażona i zmęczona nieustannie ciągnącymi się walkami, w których nie wyłaniał się żaden zwycięzca. Wówczas nowa siła – Talibowie – była nadzieją dla ludności, że zostanie zaprowadzony w kraju pokój i wewnętrzne walki zostaną zatrzymane. Konserwatywne społeczeństwo Afganistanu z nadzieją patrzyło więc na nowy odłam, który wedle ich oczekiwań miał przynieść pokój krajowi pod sztandarami prawa opartego na Koranie. Talibowie charakteryzowali się noszeniem czarnych turbanów (dlatego tak też niekiedy ich określano) i białej odzieży.
By osiągnąć cel, jakim było przejęcie władzy, talibowie zaangażowali się w trwającą w kraju wojnę domową. Za sprawą konfliktu w szeregach rządzącego krajem Sojuszu Północnego, który znalazł ujście m.in. w walkach o Kabul pomiędzy wojskami prezydenta Rabbaniego i premiera Gulbuddina Hekmatjara, talibowie szybko stali się znaczącą siłą. W listopadzie 1994 zajęli Kandahar, w marcu 1995 kontrolowali już 12 z 34 prowincji Afganistanu, tj. ok. 1/3 obszaru kraju. Ich siły liczyły wówczas ok. 25 tys. bojowników. Rabbani i Hekmatjar porozumieli się w styczniu 1996, ale nie zatrzymało to postępów talibów, którzy 27 września 1996 (kontrolując już 2/3 obszaru kraju) zdobyli Kabul i ogłosili powstanie Islamskiego Emiratu Afganistanu. Głową państwa został mułła Omar, który przyjął tytuł "wodza wiernych" (arab. amir al-mu’minin), zaś funkcję premiera objął Mohammad Rabbani. Rząd talibów uznały tylko Pakistan, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie i separatystyczne władze Czeczenii. Reszta świata (w tym ONZ) za legalne władze uznawała wygnanego z kraju prezydenta Burhanuddina Rabbaniego i jego rząd. W ciągu następnych kilkunastu miesięcy talibowie przejęli kontrolę nad północną częścią kraju, zamieszkaną przez Uzbeków i u szczytu potęgi kontrolowali ok. 90% terytorium Afganistanu, dysponując ok. 110 tys. uzbrojonych bojowników. Obszarem, nad którym nie zdołali przejąć kontroli, była północno-wschodnia część państwa, zamieszkana głównie przez Tadżyków, a ich jedynym liczącym się przeciwnikiem był już tylko dowódca wojsk Sojuszu Północnego, Ahmad Szah Masud.
Na kontrolowanych przez siebie terenach talibowie wprowadzili surowe prawo, oparte na najbardziej rygorystycznych interpretacjach szariatu. Kobiety nie mogły uczyć się ani pracować i były zobowiązane do noszenia burki. Mężczyznom talibowie mierzyli brody, by sprawdzić, czy mają one taką samą długość, jak broda proroka Mahometa. Zakazane było m.in. oglądanie telewizji, słuchanie muzyki i korzystanie z Internetu, a także prognozowanie pogody, uznawane przez talibów za formę czarnej magii. Zabroniono też praktykowania wielu innych przejawów aktywności, niepotępianych przez Koran (m.in. uprawiania niektórych dyscyplin sportu); przywódcy ruchu uznali bowiem, że jakkolwiek czyny te same w sobie nie stanowią grzechu, to odciągają one społeczeństwo od salatu i Allaha. Talibowie prześladowali też mniejszości religijne, zwłaszcza szyitów, a także nielicznych żyjących w Afganistanie chrześcijan i wyznawców hinduizmu. 8 marca 2001 talibowie, uznawszy iż przedstawianie postaci ludzkich jest sprzeczne z Koranem, zniszczyli dwa gigantyczne starożytne posągi Buddy w Bamianie. Podobny los spotkał wiele mniejszych zabytków. Akt ten został potępiony przez wiele państw muzułmańskich i ONZ.Jednocześnie na kontrolowanych przez siebie obszarach talibowie zwalczyli chaos związany z ciągłymi sporami i walkami pomiędzy konkurującymi ze sobą frakcjami mudżahedinów, a surowe egzekwowanie prawa szariatu doprowadziło do znaczącego zmniejszenia stopnia przestępczości pospolitej i wyraźnej poprawy stanu bezpieczeństwa. Pod rządami talibów, Afganistan pozostawał jednym z największych producentów narkotyków na świecie. Mimo iż produkcja opium była oficjalnie zakazana, de facto była ona głównym źródłem finansowania rządów talibów. Trwające do 2021 działania wojenne nie przyczyniły się do zmniejszenia produkcji opium. Od 2002 odnotowuje się szybki wzrost areału przeznaczonego pod uprawy maku. W 2007 osiągnął on rekordową powierzchnię 193 000 ha.
W 1996 r. do Afganistanu przybył, poszukiwany przez Stany Zjednoczone w związku z oskarżeniami o terroryzm, przywódca Al-Ka’idy Usama ibn Ladin, a talibowie, z którymi łączył go radykalizm poglądów, udzielili mu gościny. Już w 1998 r. USA zażądały od talibów wydania ibn Ladina za zamachy w Kenii i Tanzanii. Talibowie odmówili, toteż w sierpniu 1998 na jeden z obozów należących do organizacji bin Ladena spadły amerykańskie pociski typu Tomahawk. W listopadzie 1999 ONZ nałożyła na Afganistan sankcje gospodarcze, również żądając wydania ibn Ladina. Sankcje wzmocniono w styczniu 2001 (m.in. zakazem sprzedaży broni do Afganistanu).
9 września 2001 Ahmad Szah Masud zginął w zamachu dokonanym przez dwóch Tunezyjczyków udających algierskich dziennikarzy. Dwa dni później zamachowcy-samobójcy dokonali ataku na cele w Stanach Zjednoczonych – budynki World Trade Center w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie. USA prawie natychmiast zażądały od talibów wydania Usamy ibn Ladina, którego uznali za organizatora zamachów. Ci odrzucili amerykańskie żądania, więc 7 października wojska USA rozpoczęły ataki (głównie lotnicze) na ich siedziby. Korzystając z hojnej amerykańskiej i rosyjskiej pomocy, Sojusz Północny ruszył na talibów. Wielu lokalnych dowódców (w tym także Pasztuni) szybko przeszło na stronę USA, zaś siły talibów poszły w rozsypkę. 13 listopada siły sojusznicze zdobyły Kabul, co oznaczało upadek rządu talibów. Kilka tysięcy amerykańskich żołnierzy rozpoczęło polowanie na ibn Ladina i mułłę Omara, jednak obaj zdołali uciec. Do stycznia 2002 siły talibów i Al-Ka’idy zostały całkowicie rozbite.
Pomimo rozbicia sił talibów, część bojowników tej organizacji przeczekała amerykański atak i, korzystając z warunków terenowych kraju, ukryła się w górach, skąd rozpoczęła walkę partyzancką z afgańskim rządem i oddziałami międzynarodowymi stacjonującymi w Afganistanie. W walce tej odnosili pewne sukcesy, m.in. 6 lipca 2002 zamachowcy zastrzelili w Kabulu wiceprezydenta kraju Hadżiego Abdula Kadira. Od wiosny 2003 nasilały się ataki na wojska międzynarodowe, siły wierne władzom w Kabulu oraz organizacje humanitarne, które musiały zrezygnować z działalności w zdominowanej przez Pasztunów, południowo-zachodniej części kraju. Ówcześnie talibowie działali głównie na prowincji, gdzie często kontrolowali duże obszary. Na terenach działania poza walką zbrojną z rządem prowadzili też akcje przeciw wprowadzanym przez władze centralne reformom, które uznawali za sprzeczne z zasadami islamu, np. zabijali nauczycieli uczących w szkołach dla dziewcząt. W 2008 r. liczebność talibów była szacowana na ok. 7–11 tys. uzbrojonych bojowników i bliżej nieokreśloną liczbę ich sympatyków, dostarczających zaopatrzenie i informacje. Pod naporem sił ISAF wielu talibów przeniosło się do Pakistanu i podjęło walkę z tamtejszymi władzami. W marcu 2009 rząd Pakistanu zezwolił talibom na sprawowanie władzy sądowniczej w dolinie Swat (północny Pakistan). Mohammad Omar zmarł w 2013, nowym przywódcą talibów został Achtar Mansur, który z kolei zginął w 2016 w ataku amerykańskiego drona. Mansura zastąpił Hibatullah Achundzada.
Na mocy porozumienia prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa i talibów zawartego 29 lutego 2020 Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych miały wycofać się do 31 sierpnia 2021. Prezydent USA Joe Biden przełożył datę wycofania wojsk do 11 września 2021. Równocześnie szybko umacniała się władza talibów. Na początku sierpnia 2021 talibowie posiadali ponad 200 z 407 dystryktów (powiatów) w Afganistanie i prowadzili walkę w 110 kolejnych. 15 sierpnia przejęli Kabul i kontrolowali większą część kraju. Po 9 dniach ofensywy Islamski Emirat Afganistanu zdobył kontrolę nad około 95% terytorium Afganistanu. Pozostałe terytoria (mniej niż 5%) kontrolują uznawane na arenie międzynarodowej władze. Ostatnią prowincją, gdzie siły rządowe stawiają opór wobec talibów jest Pandższir.
0 notes
Text
Pies do adopcji, Wrocław, 3 marca 2025
Cywil
Cywil to psi staruszek oddany przez właściciela. Psiak ciężko znosi sytuację w której się znalazł, to dla niego trudny czas. Po obowiązkowej kwarantannie będziemy szukali dla Cywila dobrego, wyrozumiałego i świadomego domu. Ludzi, którzy z empatią spojrzą na starszego psa, tęskniącego za ciepłem domowego kocyka. Marzy nam się szczęśliwe zakończenie tej historii💗 zapraszamy osoby zainteresowane adopcją do odwiedzin schroniska, a także wypełnienia ankiety przed-adopcyjnej. W przypadku zainteresowania adopcją prosimy o złożenie ankiety przedadopcyjnej . Ankietę należy uzupełnić i wysłać do na adres [email protected] lub złożyć osobiście w biurze adopcji schroniska. Na drugi dzień po zakończeniu kwarantanny przeanalizujemy ankiety i zadzwonimy do wybranych osób celem zaproszenia do adopcj i Nr. ewid. 154/25 W schronisku od: 2025-03-03 Kwarantanna do: 2025-03-24 Leczenie: Nie Płeć: Samiec Wiek: 14 lat Stosunek do ludzi: spokojny, miły

0 notes
Text
Znaleziono psa, Szczecin, 30 stycznia 2025
Cywil
Płeć: samiec Numer ID: 28/25 Wiek: 2 lata Rasa: owczarek niemiecki Wielkość: duży Boks: S-8 Sterylizacja/kastracja: nie Szczepienia: tak Odrobaczenie: tak Pies trafił do naszego schroniska w dniu 30/01/2025 r. Dowieziony przez pogotowie interwencyjne z ul. Antosiewicza

0 notes
Text

“Ocalone”
Teatr: Dom Spotkań z Historią (DSH)
Reżyseria: Maja Kleczewska
Bardzo obawiałem się „Ocalonych” z Domu Spotkań z Historią, bo ostatnio Kleczewska mocno mnie rozczarowała i od dawna nie ugodziła prosto w serduszko czymś, co bezpośrednio rezonowałoby z moimi uczuciami. Znając tematykę tego spektaklu bałem się jeszcze bardziej, bo wiedziałem o jak koszmarnym i istotnym wydarzeniu opowiadał.
Piotr Rowicki oddaje w ręce Agnieszki Przepiórskiej i Mai Kleczewskiej historię Ireny K. – starej kobiety, która w swojej młodości miała nieszczęście przeżyć w 1944 roku wydarzenia, które zaszły na warszawskim Zieleniaku, na którym rosyjski oddział SS Rona zorganizował obóz przejściowy. Zagoniono tam i zamknięto mieszkanki Ochoty, które gwałcono i mordowano. Ten czarny moment historii jest nam dane zobaczyć oczami czternastoletniej dziewczynki Irenki, która przeszła przez to piekło. Ten krótki opis w zasadzie wystarcza za zarys całej historii prezentowanej na scenie. „Ocalone” swego rodzaju próba zbudowania pomnika i upamiętnienia ofiar tego strasznego wydarzenia; wyrycia w końcu w zbiorowej świadomości, że bohaterami wojennymi nie są jedynie ludzie walczący czynnie na linii wroga, ale też, a może: przede wszystkim cywile dający opór bierny, często znacznie mocniej i okrutniej umęczeni niż żołnierze.
Nie sposób mówić o tym, co dzieje się na scenie w oderwaniu od aktorstwa Przepiórskiej; widzowie znający inne monodramy z serii jej projektów skupiających się na istotnych kobietach doskonale wiedzą jakim kameleonem potrafi być Przepiórska. Tutaj kolejny raz udowadnia jak ogromne pokłady zdolności w niej drzemią (nie będę ukrywał, że tak dynamiczne zmiany charakterologiczne postaci, ale też fizyczne przejścia miedzy nimi, budzą we mnie podziw). Pierwszy raz Irenę K. widzimy jako pokurczoną, trzęsącą się babcię, która wychodzi na scenę po to, by wygłosić mowę z okazji odsłonięcia pomnika upamiętniającego ofiary z Zieleniaka. Po chwili cofamy się retrospektywnie do młodości głównej bohaterki, aby poznać ją jako pełną nadziei dziewczynkę z klarownymi marzeniami na przyszłość, jeszcze nieprzygniecioną ciężarem wojennych wydarzeń – wtedy Przepiórska w mgnieniu oka przemienia się w wulkan energii, by po chwili znowu powrócić do skurczonej starej skorupy. Cała opowieść jest podana nam w formie nakładających się i przenikających obrazów; nie do końca wiemy, które są prawdziwe, a które nie i co działo się w jakim momencie; historie mutują, zmieniają się i tworzą kalejdoskop wydarzeń dobrych i tych strasznych, pokazując kompletny fragment życia. Ta opowieść pozwala ofierze w końcu, po 80 latach, wylać z siebie całe cierpienie i zakrzepły ból, jednocześnie będąc jedynie pretekstem do podkreślenia, że takich kobiet i dziewczyn były tysiące i każda z nich przeżyła coś równie potwornego i nieludzkiego i dźwigała swoje brzemię przez całe życie.
Dodatkowo w mojej ocenie na gratulacje zasługują filmy wideo, które z pomocą AI wygenerował Krzysztof Garbaczewski, a które są tłem dla całej historii; wyświetlane bez przerwy na białych ekranach za aktorką, bardzo dobrze ilustrują to co dzieje się w opowiadanej historii: czy to setki twarzy kobiet przechodzących jedna w drugą, niepokojąco zlewając się w siebie, symbolicznie oddając ogrom ofiar takich zbrodni; czy też wideo pokazujące obrazy wojenne: wijące się w przerażający sposób ciała bez twarzy; broń zamienia się w rękę, ręka w twarz, twarz w kolejne okropne wizerunki. Niemożliwie niepokojące wizje. Istotna dla mnie jest w tych wideo także początkowa próba zaprezentowania pomnika ofiar Zieleniaka – widzimy go jako wielką, lewitującą, czarną, płócienną kostkę przykrytą materiałem, która morfuje w różne formy, ale nie jest w stanie przybrać ostatecznie żadnego kształtu. Dobitne podkreślenie, że nie wiadomo jak do końca obchodzić się historią tak tragiczną i tak rozrywającą.
Uważam, że Kleczewska stworzyła spektakl istotny, momentami zbyt dosłowny i popadający chwilami w patos, ale może w przypadku takich opowieści nie da się inaczej. Ciężko mi to określić. Wiem jedynie, że to chyba jej pierwszy spektakl od czasu katowickiego „Pod Presją”, który mnie dotknął. Można by w pewnych momentach „Ocalonych” oszczędzić słów i pozostawić widza jedynie z niemą choreografią, ona by raczej zadziałała mocniej w chwilach, w których słowa nie są w stanie wyrazić cierpienia. Jednak sama opowieść (niestety prawdziwa), połączona z bezbłędnym aktorstwem Przepiórskiej, jest argumentem za tym, aby „Ocalone” zobaczyć i zapamiętać, że wojna niestety nigdy się nie zmienia.
0 notes
Text
Last episode of the month! This week, with tracks from Head High, Michel Ange, Barbara Boeing, Johannes Albert, Kapote, Romeo Louisa, David Bay, Jazzy, Yan Niklas, Cywil, MAJUSCULE, myself and many more. Schöne Woche an alle! #DeepTureAdventure
0 notes
Video
youtube
Poznańskie historie 14: kółko i trójkąt, czyli nasz wkład w rozwój cywil...
0 notes
Text
Krotko i zwiezle; wiadomosci z Izraela zebral Tomcio Paluch
Sąd zezwala na publikację: trzej cywile podejrzani o zabicie terrorysty podczas wydarzeń 7-go października. Izraelski sąd zezwala na publikację dotyczącą sprawy “zamordowania” terrorysty. W obliczu kontrowersji wokół zakazu publikacji i apelacji policji o przedłużenie aresztu podejrzany o “morderstwo” zaprzecza. Po publikacji policja ogłasza: „Izraelska policja prowadzi dochodzenie w sprawie…
0 notes
Audio
(Les Yeux Orange)
1 note
·
View note
Text
Ponad 100 000 martwych i rannych Palestyńczyków, i 40 000 Ukraińców btw. Cywile.
Ogólnie Izraeł teraz płacze na twitterze, że jak to można atakować tereny cywilne (22-40 rannych). A Putin "zachęcił do spokojnej negocjacji". To jest po prostu 🤦.
9 notes
·
View notes
Photo

Another day another screenshot re-draw but also a crossover! Initially I wanted to make this a crossover with The Bad Batch, however couldn’t find the right combination. Then one day the puzzle pieces fell to the right places as I talked with @kalm5 about Star Wars stuff and we came to conclusion that R2 is, basically a droid equivalent of the best-est of boys AKA a dog.
So if R2 is a dog then Anakin is like... his owner? or rather handler if we take into account TCW’s war setting... Thus the idea was born to crossover The Clone Wars cartoon with another vintage, black & white Polish TV series:
Przygody Psa Cywila (“The adventures of Civvie the dog”?) is a 7 episodes long mini series (30 minutes per episode) targeted at teens. It’s about militia sergeant Walczak, who after loosing his previous working dog, rescued and trained a puppy, he later named Civvie - which is a glorious pun, because it creates a juxtaposition of a “civilian" working in obviously militarized setting - Militia forces (At the time the TV series was made - 1971 - Poland was under a communist regime and didn’t have Police forces per se but a Militia forces that acted as a Police).
Each episode is a self-contained story - first two are dedicated to Civvie’s origin as a working dog, the rest is the “typical” adventures of the duo - rescuing missing kids, dealing with smugglers, chasing run-away prisoners, etc.
Unfortunately the series is not nearly as popular as Four tank-men and a dog, so you might find all episodes on-line, but not with English subtitles (at least I didn’t find such a version).
That a shame, you should feel robbed, because it’s one of my favorite mini-series!
Sergeant Walczak is a street-smart, polite and very experienced dog handler - considered one of the best by his colleagues at work. He has a very unique way of handling dogs - basically treating them almost like human beings. He talk to dogs as if they had had a deeper understanding of what’s going on... and Civvie seems to be above average when it comes to his intelligence: during downpour at the training facility all the dogs were ordered to sit... and sat in the rain totally miserable except Civvie who decided to be both law-abiding and dry - as the dog decided to sit under a small table, when ordered to fetch a stick across the body of water, Civvie didn’t swim for it like the rest of dogs but used a nearby bridge to cross and so on and on.
One they completed the training course at the dog training facility Walczak and Civvie became very tight-knitted - when in one episode Civvie goes missing, Walczak uses everything in his power to find his missing buddy. He basically ends-up in handcuffs and thrown to the jail due to his search for his beloved dog.
If that’s not Anakin’s and R2′s relationship (but translated to officer-working dog relationship) in a nutshell I don’t know what it.
There are also other characters that could have, in some way of the other, SW equivalents, like:
One character in the show just whispers Mace Windu to me. Lieutenant Zubek (who appears in first 2 episodes) is stickler for rules. He is pretty high-up at the dog training facility. Zubek is not really at knives with the sergeant as a person - but rather takes umbrage with Walczak’s rule-bending methods and tries to expose his lack of care to their higher-up (think Candace from Phineas and Ferb but militia setting in ‘70. Poland under communist regime) we only know as “Colonel”.
Colonel is a laid-back head of the dog training facility. He takes everything in stride and is not really bothered by, what in Zubek’s mind are Walczak’s misdemeanors. He understands Walczak’s good-natured way of handling dogs and tries to keep in check Zubek’s law-abiding, narrow mindset. So yeah, he is basically Yoda-esque character, but more... down-to-earth and humorous?
There is, of course, a lot more to The Adventures of Civvie the dog but for now I guess it’s enough of my explanations! It’s already way too long as it is!
===
STAR WARS: The Clone Wars/The Bad Batch © George Lucas/ Dave Filoni/ LucasFilm/ Disney
Przygody psa Cywila (c) Krzysztof Szmagier/TVP
#przygody psa cywila#the clone wars#clone wars#TCW#Anakin Skywalker#anakin#R2#r2d#droid#Cywil#pies cywil#adventures of Civvie the dog#Civvie the dog#sierżant Walczak#crossover#screenshot redraw#star wars#fanart#TAoCTDxSWTCW#star wars the slav wars
93 notes
·
View notes