Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Potrzebuję nowej szyby

No tak. Brakuje szyby. To widać od razu. Natomiast przy bliższych oględzinach okazało się, że uszkodzona jest również przednia szyba, lusterko oraz słupek drzwi kierowcy. W dodatku pojawiło się trochę nowych śladów na karoserii. I o ile te ślady mnie aż tak nie bolą, to zważywszy na pogodę za oknem, cholernie nie chce mi się wymieniać tej szyby. W szczególności, że w środku jest pełno szkła, które najpierw trzeba posprzątać. Mam taki plan żeby nagrać z tego jakiś film. Może się uda.
0 notes
Text
Gruz na przeglądzie
Dlatego postanowiłem wydać kilka cebulionów i zamówiłem 2 sztuki opon Zeetex HP2000 VFM w rozmiarze 205/45 R16 na przód i 2 sztuki Neolin NeoGreen+ w rozmiarze 195/50 R15 na tył. Oczywiście nie są to jakieś mega wybitne opony, ale gruz nie jest mega wybitnym autem i nie jeżdżę nim na co dzień. Do daily bym ich nie założył. Ale tutaj? To przecież komplet całkiem nowych letnich opon. I nie ma znaczenia, że mamy luty i za oknami jest biało. Z resztą? Kto w gruzie jeździ na nowych oponach? I nie mam na myśli nowych nalewek. No właśnie. Praktycznie nikt, więc mogą być letnie ;) Dotychczasowe opony Colway CM3 w identycznym rozmiarze wreszcie będą mogły sobie odpocząć. Na śmietniku. Zasłużyły.
Kolejną sprawą było załatanie dziurawego wydechu. Nie wiem ile kilometrów zrobiłem E36 w 2020 roku. Niewiele. Tego jestem pewien. Z czego jeszcze mniej to latanie bokiem. Niestety. A wydech się rozsypał. Gdzieś w okolicach tylnego tłumika. Puścił spaw. Drobiazg. No ale zrobił się za głośny i kręcenie się tym po ulicy straciło sens. Na szczęście temat udało się ogarnąć. Nie tanio ale chłopaki pospawali i jest ciszej. Tzn. muszą to jeszcze poprawić, bo zrobili manianę i teraz wydech obija się o zderzak. Fachowcy jego mać.
No i tak przygotowanym wozem - szkoda, że pogoda nie dopisała żeby go umyć - pojechałem na przegląd. Mam go już tak długo, że udało się zdobyć ostatnią pieczątkę w dowodzie. I wiecie co? Miałem ten wpis zamieścić na facebookowej stronie DriftMissileCar, ale ostatnio tak mnie wkurza ten serwis, że napisałem tutaj.
0 notes
Text
BMW E36 - M52 i pompa wspomagania z Forda
Jakiej pompy szukać?
Najlepiej pompy z Forda Escorta 1.4 16V o oznaczeniu 95AB-3A674-AB lub 7849701. Znalazłem, kupiłem i się rozczarowałem… Na szczęście nie była zbyt droga. Pompa z Forda po pierwsze wygląda zupełnie inaczej niż moja oryginalna pompa z M52, a po drugie - kompletnie nie pasuje. Postanowiłem nagrać krótkie wideo gdzie dość dokładnie pokazuję różnicę między tymi pompami na przykładnie pompy z M52B20.
youtube
Jak widać na filmie różnice są dość spore i nie sposób tego zamontować bez jakiś większych przeróbek, a jak wiadomo nie o to tu chodzi. Pompa miała przecież pasować plug&play.
I co teraz?
W moim przypadku odpuściłem sobie montaż tej pompy. Za dużo rzeźbienia i chyba łatwiej by było zamontować jakąś elektryczną pompę wspomagania z Opla Astry, ale może Wam się uda. Otóż ważny jest rok produkcji silnika. Jeżeli silnik został wyprodukowany przed końcem września 1995 roku - taki gdzie występuje metalowa obudowa filtra oleju - to macie ten sam problem co ja i nie kupujcie tej pompy, bo zwyczajnie jej nie zamontujecie. Te silniki posiadają osprzęt z M50 - zatem nie ma możliwości montażu pompy z Forda. Sorry.
A co z silnikami po wrześniu 1995 roku?
Jeżeli macie to szczęście (albo i nie) i posiadacie silnik wyprodukowany po 09/1995 roku, to najprawdopodobniej jest on złożony na nowszym osprzęcie i bez większych problemów zamontujecie tę pompę. Tak czy inaczej zanim zdecydujecie się na jej zakup, to wcześniej warto wejść pod auto i sprawdzić jak ona faktycznie wygląda.
0 notes
Text
GETTING LOST IN THE BUILD
Właśnie skończyłeś swój pierwszy trening. Bawiłeś się świetnie, spędziłeś kupę czasu dostrajając swojego Nissana, Toyotę, BMW czy cokolwiek innego z połowy lat 90. Założyłeś zajebisty gwint, dobre koło, torową zbieżność i masz kilka opon o charakterystycznej mieszance – tania albo za darmo. Silnik jest ledwo dłubnięty ponieważ chcesz nauczyć się przesuwać środek ciężkości samochodu (TAKUMI) – robisz wszystko jak należy. Uczysz się jak tor i twój skromnie ustawiony samochód do siebie pasują. Zaczynasz się uczyć poprawnej linii jazdy, punktów hamowania, a nawet miałeś całkiem fajne prędkości wejścia w zakręt. Pod wieczór twój samochód jest (zasadniczo) w jednym kawałku, patrzysz na świeżo zamordowane opony i nie możesz przestać się uśmiechać. Złapałeś bakcyla. Udało ci się.
Kolejnym logicznym krokiem byłoby upalanie tego samochodu i wymiana części gdy się psują lub przestają wystarczać. Na przykład: “gruz się strasznie przechyla w tym zakręcie, potrzebny mi nowy stabilizator żeby tego uniknąć”. Robienie tego po każdym wypadzie skutkować będzie ładnie zbalansowanym ustawieniem. Niestety tutaj gubi się sporo nowych kierowców. Może dlatego, że siedzą w internetach i czytają godzinami opisy epickich projektów opowiadających o niesamowitych swapach, a może po prostu lubią proces tworzenia i rozwiązywania problemów. W każdym razie samochód zniknie z ulicy i wyląduje “w budowie”. W teorii i przy kontrolowaniu tego – nie ma w tym nic złego. W końcu w niektórych częściach świata samochody znikają i tak z ulic na parę miesięcy ze względu na zimę. Można rozłożyć samochód na części i nie martwić się o szybkie jego złożenie. Warto wtedy porobić parę pierdół w stylu wybitych łączników, wymiany pogiętych drążków, zajechanych łożysk itd. W szczególności gdy jest to zabawka świeżaka.
Ostatnio zauważam coraz więcej świeżaków którzy raz czy dwa wyjechali poupalać, po czym zamykają samochód w garażu żeby zbudować z tego mega turbo hiper pro projekt. Po jednym czy dwóch dniach latania bokiem zakładają klatki, kupują lawety, biorą się za chore swapy z potężnymi turbinami, albo wsadzają V-ki. Pomijają cały etap. Z reguły pstrykają przy tym miliony zdjęć żeby się chwalić sobie podobnym swoimi malowanymi proszkowo wózkami które spawał sam Takumi Fujiwara, dolotami polerowanymi włosami łonowymi tajskich dziewic przykręconych do seryjnej reszty mówiąc wkoło, że wydają pieniądze tylko na to co najlepsze i że idą “jedyną słuszną drogą”.
Mimo że nie driftowałem za dużo, zauważyłem coś jeszcze zanim kupiłem swój samochód. Ludzie byli tak pochłonięci pakowaniem kasy w samochód, że zapomnieli o przyjemności z jazdy. Ludzie którzy w życiu nie zrobili kółka po torze, a nawet jakimś większym parkingu kupują budę 200sx’a i wydają wszystkie swoje pieniądze i czas na tworzenie potwora którym nie potrafią jeździć, bo nie mają nawet grama doświadczenia. Marnują potencjał swoich projektów nie cierpiąc nawet przyjemności z jazdy gdy w końcu się za nią wezmą.
Osobiście nie wkurzam się na swój samochód, więcej niż wtedy gdy przy nim dłubię. Nie ma niczego fajnego w rujnowaniu ciuchów, leżeniu na ziemi w zimnym jak serce byłej garażu (jeśli w ogóle ma się ten garaż) tylko po to, by zainstalować nowe tylne wahacze czy coś w ten deseń. Robię takie rzeczy tylko gdy się popsują lub gdy MUSZĘ je wymienić. Tak jak mówiłem wcześniej, tak powinno być: jeśli działa to nie naprawiaj, bo zepsujesz. Samochód powinien być rozwijany razem z umiejętnościami kierowcy. Kierowca o potencjale większym od swojego samochodu jest dużo lepszy, niż samochód o potencjale większym niż kierowca. Budowanie i jazda powinny iść ze sobą w parze. Budowanie samochodu nie będzie bardziej zabawne niż jego upalanie.
Samochody są po to by nimi jeździć.
Oryginalnie tekst został zamieszczony na: scrapedcrusaders.com. Tłumaczenie: Winiacz via Tanidrift.pl.
0 notes
Text
BMW E36 M52B20 Compact
Znajdziesz tutaj pełną specyfikację mojej zabawki do driftu, czyli BMW E36 316i Compact aka Drift Missile Car. W myśl zasady, że samochód powinien być rozwijany wraz z umiejętnościami kierowcy - to od czasu do czasu wpadają mniejsze lub większe modyfikacje. Oczywiście o wszystkim staram się informować na bieżąco.
0 notes