Tumgik
janda-blog · 6 years
Text
„W DNIU ZAKOCHANYCH CHCIAŁABYM POZDROWIĆ ZAKOCHANYCH W ŻYCIU.”
Tumblr media
Tak swój wpis w dzienniku internetowym z 14 lutego 2014 roku zaczyna Krystyna Janda. A my jej w tym wtórujemy, bo temat cały czas aktualny. Uważamy, że Walentynki to świetna okazja do okazywania uczuć, do bycia życzliwym i wrażliwym na drugiego człowieka, do rozprzestrzeniania dobra i radości, do celebrowania miłości. Zawsze warto to robić. Zawsze!
„Bardzo polubiłam to święto. Polacy rozgościli się w nim, przyzywając je nie tyle do wyznań miłosnych i ujawniania skrytych uczuć, co do okazywania sympatii wobec znajomych, współpracowników, przyjaciół, partnerów, małżonków, narzeczonych i ludzi miłych w ogóle. Tych których zwyczajnie lubią lub mają w stosunku do nich długi miłej wdzięczności czy sentymenty inne. Bardzo to przyjemne. To dzień w którym przypominają sobie żeby powiedzieć o uczuciach. Walentynki w Polsce to nie tyle KOCHAM co LUBIĘ. A ci co KOCHAM to i tak KOCHAM także w dni powszednie i nie ma nic milszego niż tego okazywanie i mówienie o tym oraz dawanie tego dowodów.
Tumblr media
Walentyn-kuję więc moja mamę, moje dzieci, przyjaciół, wszystkich pracowników Fundacji, wszystkich aktorów tu grających, wielu ludzi z publiczności z którymi widujemy się regularnie. Walentyn-kuję wszystkich tych z którymi spotykam się częściej lub rzadziej z obopólną przyjemnością, także tych z którymi mijamy się z uśmiechem. Walentyn-kuję moje zwierzęta, bez nich byłoby o wiele smutniej”- czytamy we wpisie Krystyny Jandy.
To święto zdominowało cały świat, a we Francji zyskało nawet miano święta narodowego! Czy dotyczy tylko zakochanych par? Bynajmniej. To święto dla wszystkich, bez wyjątku! A Ty kogo będziesz w tym roku Walentyn-kować i jak?
Tumblr media
Tego dnia motyw serca staje się wszechobecny: w lizakach, kartkach, czekoladkach i innych słodyczach. Słodkie serca są najpopularniejszym prezentem w Stanach Zjednoczonych. Hiszpanki najczęściej otrzymują sprzęt AGD, Włoszki czerwona bieliznę, kobiety w Walii są obdarowywane drewnianymi łyżeczkami, zdobionymi w motywy serduszek, a w Niemczech czerwonymi różami i piernikowymi słodyczami w kształcie serca. Ale święto zakochanych jest coraz bardziej popularne również poza Europą. W Japonii świętowanie wygląda ciut odmiennie. Tego dnia to kobiety obdarowują zarówno swoich mężów, jak i kolegów ręcznie pieczonymi ciastkami czy czekoladkami. Ciasto, które dostaje ukochany różni się od tego, które daje się innym mężczyznom z obowiązku. Chińczycy z kolei obdarowują swoje drugie połówki owocem pomarańczy, który trzymali podczas snu pod pachą!
Jak to wygląda w Polsce? U nas dominują słodycze: bombonierki, cukierki i lizaki. A może warto w tym roku zainspirować się praktycznymi Hiszpanami, którzy cenią nie tylko to co piękne, ale też to co pożyteczne? Dodatek np. jednego z kremów JANDA z pewnością sprawi, że pamięć o kochającej osobie pozostanie w sercu na dłużej. Nie zaszkodzi też bukiet kwiatów, które z kolei najczęściej dawane są we Francji… Ostateczne decyzje pozostawiamy w Twoich rękach i w Twoim sercu. Zaskocz ukochanych w tym roku!
Tumblr media
1 note · View note
janda-blog · 6 years
Text
PRZECIWZMARSZCZKOWY „OPATRUNEK” DLA SKÓRY
Tumblr media
Wyobraź sobie krem, który nie tylko bombarduje skórę składnikami aktywnymi pobudzając ją do nowego życia, do redukcji zmarszczek i przeciw-działania wiotkości, ale także silnie regeneruje i wzmacnia. Jest niczym aksamitny, otulający kompres przeciwzmarszczkowy, z którym nie chcesz się rozstawać. A teraz uświadom sobie, że taki krem już jest i naprawdę przemienia skórę!
Składniki aktywne są bardzo ważne w kremie, ale o jego skuteczności regeneracyjnej w głównej mierze decyduje dobra baza. Dlatego JANDA, inspirując się dermatologią, stworzyła bazę korneoterapeutyczną. Bazę, która spełnia najważniejszą jej potrzebę pielęgnacyjną – przywraca dobrą kondycję i zdrowie naskórka.
Zacznijmy od początku. Co to jest korneoterapia? Anna Bukowska, dyrektor ds. rozwoju marki, chemik-kosmetolog: Korneoterapia, to termin stworzony w latach 60’ tych XX wieku, przez niemieckiego dermatologa dr Klingmana. To inaczej terapia naskórka, polegająca na nakładaniu składników identycznych lub bardzo zbliżonych do tych naturalnie występujących w skórze. Głównie chodzi o precyzyjny dobór związków lipidowych i hydrofilowych, które efektywnie uszczelnią barierę naskórkową i stworzą swoista powłokę ochronną. Takie działanie ma moc przywracania zniszczonej, osłabionej skórze właściwości zdrowej tkanki. Dr Klingman wykazał, że zdrowie i prawidłowe funkcjonowanie skóry (także jej układu odpornościowego) zależy od zdrowia wierzchnich warstw naskórka. Mając tę wiedzę, oczywistym staje się, że ten kierunek działania jest kluczowy dla efektywnej pielęgnacji, szczególnie w przypadku skór dojrzałych i suchych. Co więcej, jeśli nie zostanie spełniony, najdoskonalsze nawet składniki aktywne nie dadzą poprawy wyglądu skóry lub poprawa ta będzie ograniczona.  
Co w takim razie jest siłą korneoterapii w kremach JANDA? AB: Wszystkie kosmetyki w linii zostały oparte na naprawczej bazie korneoterapeutycznej oraz opracowane z udziałem biomimetycznych emulgatorów. W bazie znaleźć można m.in. ceramid-3, pochodne cholesterolu, skwalan czy olej z inca inchi. Ten ostatni składnik jest szczególny. To szlachetny olej, który słynie z bardzo wysokiej zawartości NNKT czyli niezbędnych, nienasyconych kwasów tłuszczowych (mogą one stanowić nawet 98% jego masy). Ma jedno z najwyższych stężeń kwasu omega 3, który jest absolutnie najważniejszy zarówno dla ogólnego zdrowia jak i dla zdrowia naszej skóry. Kwas omega 3 to kwas alfa-linolenowy. Nie jest on syntetyzowany przez organizm ludzki i dlatego należy go dostarczać wraz z pokarmem. Podany na skórę ma szczególną własność wbudowywania się w lipidy naskórka, gdzie staje się substratem do tworzenia ceramidu-1, kluczowego dla prawidłowej struktury lipidów w naskórku. Jeśli bowiem jest go zbyt mało, lub jest nieprawidłowo wytworzony, nie tworzy się właściwa struktura lamelarna lipidów naskórka. Przez co staje się on podatny na mikrouszkodzenia.
Tumblr media
Ale cera dojrzała ma też inne potrzeby. Czy wzmacnianie naskórka to nie za mało? Baza korneoterapeutyczna jest podstawą działania regeneracyjnego naszych produktów, ale nie dostarcza składników aktywnych, nie stymuluje skóry, nie działa głęboko. Dlatego też, kremy uzupełniliśmy o wysokie dawki składników, aktywnie redukujących zmarszczki, przeciwdziałających wiotkości i przebudo-wujących skórę. Można w nich znaleźć Technologię terapii wiotkości oraz składnik, który działa niczym trener personalny nawodnienia skóry. To absolutnie rewolucyjne surowce, jedne z najnowszych i najbardziej zaawansowanych, które pozwalają nam mówić o wielkiej sile działania kremów. Stosując regularnie całą linię naprawdę można spodziewać się rekordowych efektów.
Brzmi ciekawie. Czy możesz powiedzieć coś więcej o technologii terapii wiotkości? Pojawienie się wiotkości skóry z wiekiem najczęściej kojarzy nam się z utratą i niedoborem kolagenu. Co zasadniczo jest prawdą, ale nie do końca. Po pierwsze musimy zdawać sobie sprawę, że kluczowych dla skóry jest kilka typów kolagenu. Uważa się, że najważniejszy jest kolagen typu I i III, bo one budują masę skóry właściwej. Jednak nie można zapominać o kolagenach, które występują na granicy naskórka ze skórą właściwą jak kolagen IV czy VII. Są one niczym nić zszywająca te dwie warstwy. Im ściślejsze zszycie, tym bardziej jędrna i mniej wiotka skóra. Im luźniejsze połączenie między warstwami tym gorzej funkcjonująca skóra, większe zmarszczki i obwisłości. Istotne jest zatem nie tylko pobudzanie produkcji kolagenu, ale szczególne zwrócenie uwagi, aby wzmacniać połączenia skórno-naskórkowe. My znaleźliśmy właśnie taki składnik - zaawansowany, nowoczesny peptyd, który zmienia morfologię struktur skóry właśnie w tych obszarach. Rekordowo zwiększa produkcję czterech typów kolagenu (w tym IV i VII), a także hamuje aktywność metaloproteinaz – enzymów rozkładających kolagen. Ten niezwykły składnik zastosowaliśmy w maksymalnej zalecanej dawce. To ważne, bo nie wystarczy dodać “coś co działa” do kremu, to “coś” musi być w odpowiednim stężeniu, żeby miało szansę działać. Inaczej to wyłącznie marketing…  Dlatego też możemy mówić, że regularnie używany krem daje efekty redukcji zarówno zmarszczek grawitacyjnych, wertykalnych jak i mimicznych (głębokich i utrwalonych). To jeden z nielicznych składników, którego siła działania jest tak duża. Spłyca bruzdy, bez wpływania na skurcze mięśni. To naprawdę przełom!
A trener samonawodnienia skóry? Co to takiego. To jeden z moich ulubionych składników. Nie dostarcza bowiem do skóry związków wiążących wodę, związków które i tak ulegają później rozkładowi i działają czasowo, ale pobudza receptory komórkowe w naskórku do produkcji substratu - związku wyjściowego do wytworzenia całego szeregu składników nawilżających zaliczających się do NMF – naturalnego czynnika nawilżającego w skórze.  To świetne rozwiązanie, ponieważ skóra sama dostosowuje się do niedoborów. Trener samonawilżenia „motywuje” nawet dojrzałą skórę do wzmożonej aktywności w tym wglądzie. To jest niczym samodostarczanie składników nawilżających. Najlepsze rozwiązanie z możliwych!
Tumblr media
2 notes · View notes
janda-blog · 7 years
Text
Masz cerę naczynkową? Nie popełniaj tych błędów!
Tumblr media
Czy wiesz, że większość mieszkanek Europy Środkowej i Północnej ma cerę naczynkową? Zła wiadomość: Jest ona  trudna i wymagająca w pielęgnacji, a bagatelizowanie problemu może skutkować powstaniem trądziku różowatego. Dobra: Przy odrobinie chęci, wysiłku i wiedzy jak o nią dbać i jakich grzechów unikać, możesz „zmylić” przeciwnika. 
NIE PODRAŻNIAJ Pech chce, że cera naczynkowa, bardzo często oznacza też wrażliwą lub co najmniej skłonną do podrażnień. Dlatego w pierwszej kolejność z łazienkowej półki powinny zniknąć:
Peeling mechaniczny – silne tarcie powoduje przekrwienie skóry. Wystarczy zamienić, go na delikatny peeling enzymatyczny, który delikatnie ułatwia złuszczanie komórek naskórka.
Wszelkie detergenty z wysoką zawartością SLS (to bardzo skuteczny składnik myjący, dający gęstą kremową pianę, ale niestety mocno odtłuszcza skórę i może podrażniać). Warto szukać delikatnego oczyszczania na bazie betain, czy glukozydów. Dobrze też sprawdzą się płyny micelarne dla skór wrażliwych.
Maski rozgrzewające – choć uczucie gorąca może pojawić się wyłącznie na skutek zastosowania odpowiednich składników działających na receptory czuciowe. Dla skór naczyniowych, czy wrażliwych nie będzie to ani potrzebne, ani przyjemne.
Peelingi chemiczne – choć można dziś bez problemu kupić w drogeriach i aptekach kosmetyki z kwasami owocowymi w niskich stężeniach 5% czy 10%, to przy tak reaktywnej i delikatnej cerze zabiegi powinien wykonywać lekarz. W przeciwnym razie, ryzykujesz nieprzyjemnym podrażnieniem.
 NIE ZAPOMINAJ O OCHRONIE Brak stosowania kremu z filtrem to jeden z największych grzechów jakie możesz popełnić. Promieniowanie UV ma znaczący wpływ na nasilenie problemu, bo prowadzi do dalszych uszkodzeń naczyń krwionośnych. Naprawdę (szczególnie latem) warto zaprzyjaźnić się z wysokim filtrem np. Luksusowym kremem ochronnym do twarzy SPF 50 JANDA. Świetnie sprawdzi się także jesienią, jeśli zdecydujesz się na zabieg w gabinecie lekarskim, czy u kosmetyczki.
 SAUNIE DZIĘKUJEMY Zbyt ciepła woda w wannie czy pod prysznicem, a już na pewno sauna to powolny niszczyciel twojej cery. Długotrwałe przebywanie w zbyt wysokiej temperaturze wymusza na naczyniach ich maksymalne rozszerzanie się (tak chłodzi się nasz organizm). Pamiętaj, że w Twoim przypadku wskazana jest woda lekko ciepła, chłodna, zimna lub w ramach treningu naczyń,  naprzemiennie ciepła z zimną.
 ZA „CIENKIE” KREMY ZIMĄ Kiedy nadchodzi mróz, warto zmienić krem na naprawdę skutecznie chroniący. Taki, który zabezpieczy skórę przed wiatrem i suchym, mroźnym powietrzem. Zasada jest jedna: cerze naczynkowej potrzeba zimą solidnej warstwy lipidowej, która będzie dla niej niczym kożuch dla ciała. Nie dopuści do nadmiernego odparowywania wody. Dlatego warto zimą zmienić krem na bardziej tłusty.
Tumblr media
 ZBYT SUCHE POWIETRZE W DOMU W okresie grzewczym powietrze w czterech kątach staje się coraz bardziej suche, a my niestety często niewystarczająco dbamy o jego nawilżenie. Warto o tym pamiętać, szczególnie jesienią i zimą, bo sucha skóra to skóra bardziej wrażliwa, którą dużo łatwiej jest podrażnić.
 ZŁA DIETA Tak, ona także ma wpływ na wygląd naszej cery, a w przypadku rozszerzonych naczynek szczególnie warto zwracać uwagę na to co się je.
Duża dawka wit. C – twoje menu powinno obfitować w warzywa i owoce, które mają jej najwięcej. Witamina ta jest niezbędna w syntezie kolagenu, także tego budującego ścianki naczyń włosowatych. Najwięcej kwasu askorbinowego znajduje się w czarnej porzeczce. W dalszej kolejności w truskawkach, poziomkach, kiwi, awokado, cytrynie i mandarynka. Z warzyw natomiast w natce pietruszki, czerwonej papryce i chrzanie.
Ważna wit. K – jest ona kluczowa dla prawidłowego krzepnięcia krwi. Gdzie ja znajdziesz? W zielonych produktach! Najwięcej w rzeżusze, kapuście pekińskiej, szpinaku, sałacie i brukselce. Gdzie jeszcze? W kalafiorze, choć on akurat zielony nie jest…  zjadasz tym lepiej. Warto też zajadać się pietruszką, koprem, oregano, bazylią i cykorią.
Przeciwutleniacze – polifenole, flawonoidy, chronią ścianki naczyń przed uszkodzeniami. Znajdują się praktycznie we wszystkich warzywach i owocach (to m.in. im rośliny zawdzięczają swój piękny kolor). Pamiętaj zatem, by każdy Twój posiłek w ciągu dnia miał roślinny dodatek np. jabłko, brokuł, kapustę, cebulę morele itp. Co do popicia? Najlepiej zielona herbata, która stanowi świetne źródło polifenoli.
ZREZYGNUJ Z BEŻU Ten odcień korektora czy podkładu świetnie tuszuje  m.in. cienie, przebarwienia, szarość cery, ale nie zmniejsza widoczności naczynek. Aby czerwony stał się mniej widoczny warto zastosować zielony. Dlatego naprawdę warto sięgać po kremy z zielonym pigmentem, korektory czy bazy. Nie bój się, że będziesz wyglądać jak żaba! Pigment ładnie rozprowadzi się po skórze i nie będzie widoczny, za to stłumi intensywność czerwonych ognisk. Takie produkty są świetną bazą pod beżowy podkład. My polecamy Korygujący krem do cery naczynkowej z efektem CC - JANDA.
Tumblr media
2 notes · View notes
janda-blog · 7 years
Text
Jak wydobyć piękno? – czyli krótko o fluidach fleksyjnych
Tumblr media
Bo nie chodzi o to, żeby makijażem przykryć urodę, nadać skórze sztuczne piękno, ale żeby podkreślać to co najlepsze w Tobie. Dlatego fluidy JANDA wyrównują koloryt skóry cudownie i komfortowo i elastycznie. Bez efektu maski i ściągnięcia skóry. Dopasowują się do mimiki twojej twarzy. Po prostu.
Dlaczego tak trudno dobrać podkład? Bo tu rolę gra szczegół. Kolor, trwałość, nanoszenie, nawilżenie, komfort, efekt maski, ściągnięcie skóry itp. Mnogość czynników decyduje o sukcesie. A do tego każda z nas ma trochę inne preferencje... Taki podkład to prawdziwa ekwilibrystyka dla technologów. Ale efekt prac potrafi zaskoczyć. Naprawdę.
Co oznacza określenie fleksyjny? Anna Bukowska, dyrektor ds. rozwoju marki: Fleksyjny czyli taki, który jest elastyczny, który dopasowuje się do ruchów skóry, sam pozostając na swoim miejscu. Bardzo nam zależało, żeby podkład doskonale współgrał i był dopasowany do cery dojrzałej. Gromadzenie się tego typu produktów w zmarszczkach, to efekt, którego panie dojrzałe boją się… bo produkt, który ma upiększać, podkreśla niedoskonałości i tym samym szpeci. Być może dlatego właśnie kobiety w pewnym wieku rezygnują z podkładów…? Nam udało się ten problem wyeliminować. To nasz wielki sukces! Sukces, który nazwaliśmy – fleksyjnym fluidem.
Jak w takim razie udało się Wam to osiągnąć? AB: Znaleźliśmy wyjątkowy składnik, który został zawarty w Technologii fleksyjnego krycia. Pokrywa on skórę zaawansowaną, trójwymiarową siecią fleksyjną. To składnik całkowicie naturalny, który dzięki swojej wyjątkowej strukturze i elastyczności dopasowuje się doskonale do ruchów skóry, do mimiki twarzy, pozostając cały czas na swoim miejscu. Dzięki niemu na swoim miejscu pozostają też pigmenty, które są schwytane w „oka” tej sieci i w niej, w pewnym sensie uwięzione. Efekt? Przedłużona trwałość podkładu, brak gromadzenia w załamaniach skóry i super komfort na cały dzień.
Tumblr media
Czy fluidy JANDA mają w sobie coś z makijażu scenicznego – czy są mocno kryjące? AB: Zależało nam wyłącznie na podkreśleniu piękna, które każda z nas ma w sobie. Na wydobyciu, tego co ukryte. Żeby kobieca twarz zachwycała urokiem, który wynika także z pewności siebie. Z poczucia, że dobrze wyglądamy i dobrze czujemy się ze sobą. Nie lubimy przesady i sztuczności oraz dyskomfortu jaki dają tego typu produkty sceniczne – tego nieprzyjemnego odczucia ściągnięcia skóry. Dlatego od początku naszym założeniem był fluid na co dzień. Prawdziwie komfortowy.
 A co z pielęgnacją? Obecnie dostępne na rynku fluidy są często „wielofunkcyjne” – nie tylko upiększają, ale też dbają o skórę… AB: Jak najbardziej. Technologia fleksyjnego krycia ma jeszcze jedną ogromną zaletę – świetnie dba o nawilżenie skóry. Dlatego podkłady JANDA nie wysuszają jej i nie ściągają! Zapewniają odczuwalną pielęgnację. Każdy z nich wzbogacony został także o składniki towarzyszące jak witaminy E i C, które w połączeniu z technologią fleksyjnego krycia wspomagają działanie przeciwstarzeniowe fluidów. Dlatego też są one doskonałe zarówno dla skór dojrzałych, jak i tych trochę młodszych.
Tumblr media
W ofercie macie tylko cztery odcienie fluidów… Czy to wystarczająca ilość na potrzeby współczesnego rynku? Przecież mówiła Pani, że odpowiedni kolor jest jednym z głównych czynników decydujących o zakupie… AB: Wiemy, że w porównaniu do innych marek, szczególnie tych typowo makijażowych, nasza oferta może wydawać się skromna… Jesteśmy jednak przekonani, że została skrojona na miarę potrzeb polskiej konsumentki. Wybraliśmy cztery najbardziej typowe dla naszej, słowiańskiej urody odcienie, a dodatkowo opracowaliśmy je technologicznie w taki sposób, aby idealnie stapiały się z odcieniem cery. Dlatego kolor, który w pierwszej chwili może wydawać się trochę za jasny czy za ciemny, po kilku sekundach staje się niewidoczny na skórze. Co więcej, sprawia wrażenie właśnie idealnego dopasowania! Nasze fluidy, to swoiste kameleony! Jesteśmy ogromnie dumni, że udało nam się osiągnąć tak niesamowity efekt. Dodam tylko, że było to możliwe dzięki specjalnej, japońskiej metodzie otrzymywania pigmentów. Naprawdę warto wypróbować, bo efekt zaskoczenia jaki dają fluidy jest niesamowity!
Zapraszamy do wypróbowania: www.janda.pl
1 note · View note
janda-blog · 7 years
Text
Po nitce do pięknej skóry...
Tumblr media
To co znamy, wydaje się bardziej przyjazne i daje poczucie bezpieczeństwa. Dlatego też często sięgamy po kosmetyki, które zawierają tzw. „nieśmiertelne” składniki. Czasem jednak warto dopuścić do głosu nowości. Surowce o dziwnie brzmiących nazwach, bo ich moc i siła działania mogą Cię zaskoczyć.
Nici piękna Te tzw. odmładzające czy liftingujące stosowane w gabinetach medycyny czy dermatologii estetycznej do zabiegów implantacji, dają natychmiastową poprawę napięcia skóry, a w czasie powodują także „nadbudowę” kolagenu (czyli zagęszczają skórę właściwą). Takie dwutorowe działanie jest pożądane także z punktu widzenie kosmetologii i pielęgnacji. Dlatego specjaliści z laboratorium JANDA postanowili opracować Technologię nieinwazyjnych „nici” kosmetycznych.
Czy istnieją kosmetyczne nici? Oczywiście w kremie nie znajdziesz nitek, nie zobaczysz ich gołym okiem (dlatego w nazwie serii Siła „nici” kosmetycznych pojawił się cudzysłów). Obecne są w nim natomiast składniki, które ze względu na swoją strukturę przypominają coś na kształt mikroskopijnych mikrowłókienek (do ich obserwacji przydałby się mikroskop elektronowy). Najważniejszym jednak aspektem, dla którego tak została nazwana seria jest działanie tych innowacyjnych związków w kierunku podobnym do zabiegu. Oczywiście żaden kosmetyk nie zastąpi procedury medycznej, ale może prawdziwie odmienić wygląd skóry. Sprawić, że nie tylko Ty, ale otoczenie zauważy różnicę. Bo gładka, dobrze nawilżona, miękka i promienna skóra, z mniej widocznymi zmarszczkami naprawdę zachwyca!
Tumblr media
Nieinwazyjne „nici” zagęszczające – czyli cenna żywica To niezwykle cenny składnik tłuszczowy, który otrzymywany jest jedną z najskuteczniejszych metod, czyli za pomocą ekstrakcji nadkrytycznej CO2. Co jest poddawane ekstrakcji? Łzy, a właściwie krople krystalicznej żywicy z endemicznego, greckiego drzewa. Wiemy, wiemy… Brzmi trochę jak magia, ale to co najważniejsze do zapamiętania to fakt, że ta olejowa esencja, którą stosujemy w kosmetyku ma niezwykłe własności odnowy gęstości skóry. Po pierwsze jako składnik tłuszczowy może wnikać w naskórek, po drugie dzięki obecności bardzo aktywnych związków, doskonale stymuluje fibroblasty do produkcji kolagenu. Nie robi tego tak, po prostu, ale poprzez zwiększenie syntezy tzw. proteiny młodości w fibroblastach, czyli komórkach skóry właściwej. Składnik ten bardzo znacząco wpływa zarówno na wzrost ilości włókien kolagenowych w skórze jak i na ich równomierny rozkład. Okazuje się bowiem, że wraz z wiekiem i z pogarszającym się stanem skóry, nie tylko mamy mniej kolagenu, ale też jest on nieprawidłowo rozmieszczony. Tworzą się swego rodzaju puste przestrzenie – niczym dziury w znoszonej, bawełnianej bluzce. Możemy je oczywiście próbować łatać, ale czy nie lepiej jest „utkać” te miejsca na nowo? Nieinwazyjne „nici” zagęszczające są właśnie niczym prządka. Skąd to wiadomo? Dzięki zdjęciom USG skóry (patrz poniżej). Jedno zdjęcie (z lewej strony) wykonano przed rozpoczęciem stosowania kremu z „nićmi” zagęszczającymi, a drugie po 28 dniach aplikacji kremu. Kolor zielony to kolagen (czarny obszar u góry powyżej, jasnej linii to naskórek, a ta “rozświetlona “linia” to obszar połączeń skórno-naskórkowych). Widzisz różnicę? Nie dość, że białka jest więcej, to „przesunęło” się ono, tak aby zapełnić puste przestrzenie przy granicy z naskórkiem.
Tumblr media
Tą poprawę gęstości i jędrności naprawdę widać i czuć w czasie. Nie wierzysz? Oto jedna z licznych opinii o naszym kremie Nr 1.
Jestem nim zachwycona!
Jestem niezmiernie zadowolona z działania tego kremu.  Konsystencja kremu jest bardzo, ale to bardzo gęsta (krem wręcz "odchodzi" od słoiczka), jednakże mimo początkowych obaw produkt zaskakująco łatwo rozsmarowuje się na skórze i bardzo szybko się wchłania. Warto zwrócić uwagę na śliczny, wyjątkowy, luksusowy zapach różanego ogrodu, który pozostaje na skórze jeszcze przez pewien czas po użyciu.  Krem ma zbawienne działanie na skórę mojej twarzy i szyi. Po kilkudniowym stosowaniu zarówno na dzień, jak i na noc poczułam, że skóra jest odpowiednio nawilżona, miękka, gładka i jędrna. Cera jest promienista i delikatnie napięta, wygląda na wypoczętą i zregenerowaną. Wygląda dobrze nawet bez makijażu, jednakże możliwe jest nałożenie go bezpośrednio po użyciu kremu.  Przyznam z czystym sumieniem, że dawno nie spotkałam się z tak dobrym kremem do cery dojrzałej.
Cukrowe „nici” dla napięcia skóry Pierwszym skojarzeniem na hasło „wielocukry” zazwyczaj są słodkie rarytasy. W drugiej kolejności kalorie i tycie 😊. Jednak w temacie kosmetycznym wielocukry są bardzo, bardzo cenne. Zawarte w kremach JANDA mikroskopijne nici polisacharydowe z alg morskich, kiedy są ze sobą splecione w skomplikowaną sieć, potrafią na skórze działać cuda. Tak, tak… już w 15 min. od naniesienia sprawiają, że zmarszczki stają się zdecydowanie mniej widoczne. Skóra wydaje się być lepiej napięta, a twarz zaczyna wyglądać młodziej, bardziej atrakcyjnie. To za sprawą specyficznej budowy wielocukrów, które podczas odparowywania wody z kosmetyku, jakby się kurczą, dając tym samym efekt napięcia. To co jest w nich absolutnie zachwycające, to fakt pozostawiania uczucia komfortu na skórze no i utrzymywania się efektu nawet ponad 6 godz. Można nawet powiedzieć, że „nici” te przeciwdziałają także starzeniu dziennemu. Czyli znacznie gorszemu wyglądowi wieczorem niż rano. Okazuje się bowiem, że po ich zastosowaniu po całym dniu nadal skóra wygląda lepiej, niż bez ich stosowania. No i jeszcze superbonus – nici napinające stymulują też produkcję ceramidów i kwasu hialuronowego w skórze. Są wszechstronne i może właśnie dlatego nadają kosmetykom JANDA tak unikalne własności i spektakularne efekty.
Zazwyczaj się nie chwalimy, ale tym razem robimy wyjątek, bo poniższa sytuacja naprawdę dodała nam skrzydeł.  😊
Ostatnio zadzwoniła do nas klientka z Włoch, z prośbą o realizację dość dużego zamówienia. Powiedziała, że po zastosowaniu naszego kremu Nr 1, koleżanki zaczęły pytać ją czy robiła sobie jakieś zabiegi i co robi, że tak świetnie wygląda. Klientka po jakimś czasie uświadomiła sobie, że zmieniła przecież krem. Teraz, nasz krem Nr 1, kupuje dla siebie i dla koleżanek!
Nie wierzysz? Wypróbuj! Kosmetyki kupisz na naszej stronie internetowej www.janda.pl lub w sieci drogerii Rossmann.
1 note · View note
janda-blog · 7 years
Text
Naczynka na celowniku
Tumblr media
Żadna z nas nie lubi, kiedy na twarzy pojawia się rumień lub gdy oplata ją sieć widocznych naczynek. I nie ma się co oszukiwać róż dobrze wygląda tylko na policzkach i to ten naniesiony pędzlem. Całe szczęście wiemy co robić, aby wyciszyć problem cery naczyniowej i sprawić by zaczerwienienia nie pogłębiały się w zastraszającym tempie.
Nie ma się co łudzić, że krem zadziała jak zabieg laserowy, czy elektrokoagulacja i zamknie naczynka. Nie cofnie zmian, które już powstały. Może jednak w znacznym stopniu ograniczyć pogłębianie się problemu. To bardzo ważny element profilaktyki i wspomagania leczenia. – „Prawidłowa pielęgnacja wraz z zabiegami medycznymi może zapobiec nasilaniu się problemu i na długo uspokoić skórę.” – mówi dermatolog dr Olga Warszawik-Hendzel.
Cera naczyniowa – to przypadłość charakteryzująca się skłonnością do nadmiernego rozszerzania się naczyń krwionośnych i słabego ich obkurczania się. Najczęściej uwarunkowana jest genetycznie. Przy płytko unaczynionej skórze, problem staje się bardziej widoczny i dokuczliwy. Cera naczyniowa w młodości może przekształcić się w problem trądziku różowatego w wieku dojrzałym. Warto temu zapobiegać.
Co może krem? Wzmacniać, łagodzić, działać przeciwrodnikowo, chronić przed uszkodzeniami i przyczyniać się do usprawnionej ich naprawy. Najlepiej oczywiście, jeśli wszystkie benefity zamknięte są w jednym słoiczku… Często jednak dopełniające się aktywności warto rozdzielić na krem dzienny i nocny, aby razem działały jak silna kuracja. Pierwszym zauważalnym sygnałem, że krem działa jest ukojenie i uspokojenie cery. Z czasem, przy regularnym stosowaniu specjalistycznej pielęgnacji, zauważalna staje się mniejsza skłonność skóry do zaczerwienień i o to właśnie chodzi! Problem może zostać zahamowany, uśpiony, ale warunek jest jeden - systematyczność stosowania i bezwzględna ochrona przed słońcem, wysokimi temperaturami oraz mrozem. Jeśli Twoja skóra mocno się rumieni, warto abyś na co dzień, na krem pielęgnacyjny stosowała dodatkowo taki z wysokim filtrem UV np. SPF 50 luksusowy krem do dobrego opalania do twarzy JANDA. Ochronisz dzięki temu w dużej mierze ściany naczyń przed zmasowanym atakiem niszczących wolnych rodników, które powstają m.in. pod wpływem promieni UV.
Jakich składników szukać w kremach? Istnieje grupa związków aktywnych od lat stosowanych i sprawdzonych w problemach naczyniowych. Naprawdę warto z nich korzystać. Jeśli więc w składzie kremu znajdziesz oczar wirgilijski, wyciąg z arniki górskiej, kasztanowca, czy miłorzębu japońskiego możesz być pewna, że produkt został właściwie ukierunkowany na wzmocnienie i redukcję naczynek. Świetnie jeśli w kosmetyku obecne będą witaminy jak: K, C lub PP, rutyna lub jej pochodne czy algi. Wszystkie te składniki na różnym poziomie i w odmiennym mechanizmie działają na ograniczenie zaczerwienienia skóry. Chronią przed powstawaniem stanów zapalnych, wzmacniają naczynka, poprawiają cyrkulację lub tak jak witamina K mają wpływ na szybsze wchłanianie się wybroczyn i wylewów podskórnych. To specjalistyczne i właściwie niezbędne surowce przy skutecznych produktach do cery naczynkowej. Jednak warto zachować otwarty umysł, bo każda z firm do tej puli dokłada jeszcze coś nowego, najświeższe innowacje kosmetyczne i nowości surowcowe.
Tumblr media
Składniki pod lupą
Opracowując linię JANDA do pielęgnacji cery naczynkowej skrupulatnie wybraliśmy te o wysokiej skuteczności, potwierdzonej badaniami, tak aby spełniały oczekiwania zarówno redukcji zaczerwienień skóry jak i redukcji zmarszczek. Zobacz co kryje nasza TECHNOLOGIA KOSMETYCZNEJ „KOAGULACJI”:
Trokserutyna – flawonoid, pochodna rutyny o największej stabilności, która świetnie wpływa na wzmocnienie ścian naczyń krwionośnych, działa silnie przeciwzapalnie hamując wydzielanie mediatorów stanów zapalnych. Poprawia też mikrocyrkulację zarówno krwi jak i limfy w skórze.
Witamina K – substancja pochodzenia naturalnego, dokładnie to witamina K2, która silnie uszczelnia i wzmacnia ściany naczyń krwionośnych, łagodzi podrażnienia, redukuje rumień oraz nasila wchłanianie wylewów podskórnych.
Reduktor zaczerwienienia – wyciąg z egzotycznej rośliny zawierający kwas kawoilochinowy o silnych własnościach przeciwutleniających. Chroni tym samym ściany naczyń, pomaga zmniejszyć objawy trądziku różowatego, zredukować stany zapalne oraz rozszerzenie naczyń, przywraca świetlistość cery.
Reduktor naczyń i zmarszczek – ekstrakt otrzymywany z alg morskich o specjalistycznych własnościach. Wzmacnia ścianki naczyń włosowatych stymulując wokół nich nabudowę kolagenu. Tak „wsparte” naczynia stają się mniej podatne na rozszerzenia i niekontrolowany rozrost. W efekcie nadbudowy kolagenu wyraźnemu spłyceniu ulegają także zmarszczki.
Skuteczne zabiegi Kiedy zmiany rumieniowe i zaczerwienienia są duże, krem sobie nie poradzi. Najlepiej w takiej sytuacji (czy to rozlanego rumienia, czy też pękniętych/rozszerzonych naczynek) po pomoc udać się do kosmetyczki lub lekarza. Do zabiegów najczęściej wykonywanych w gabinetach kosmetycznych należy zamykanie naczynek za pomocą elektrokoagulacji. Ta metoda stosowana zarówno w medycynie jak i kosmetologii polega na działaniu prądu elektrycznego punktowo, na naczynka. Łuk elektryczny doprowadza do ścięcia się białka w ścianach naczynka i w konsekwencji do zamknięcia jego światła. Pojawia się strupek, a po kilku dniach naczynko znika. W przypadku rozlanego rumienia lepiej zadziała terapia laserowa lub światłem o wysokiej energii IPL. Wiązka o określonej energii pochłaniana jest przez hemoglobinę obecną w naczyniach krwionośnych. Dochodzi do krótkotrwałego, ale silnego wzrostu temperatury i ścięcia się białka w ściankach naczynia. Jego światło ulega zamknięciu, a zaczerwienienie po pewnym czasie znika.
Ważne nawyki na co dzień Kremy i zabiegi nie wystarczą, jeśli nie zadbasz o odpowiednią higienę życia na co dzień. Zaniedbania szybko spowodują powrót problemu. Dlatego:
Unikaj przegrzewania skóry - wysoka temperatura powoduje nadmierne rozszerzenie się naczyń.
Wybieraj łagodne potrawy – ostre potrawy lub przyprawy mogą powodować tzw. uderzenie ciepła i zaczerwienienie skóry.
Chroń skórę przed mrozem i wiatrem – to absolutna konieczność, aby stan skóry nie ulegał pogorszeniu. Zimą stosuj lipidowo-barierową pielęgnację.
Stosuj krem z wysokim filtrem na co dzień.
Zamień peelingi mechaniczne na delikatne enzymatyczne – pocieranie skóry prowadzi do jej przekrwienia, a tego właśnie chcesz uniknąć.
Zrezygnuj z rozgrzewających maseczek i sauny – twoje naczynka mogą „nie wytrzymać” tak silnego rozgrzania. Aby ochłodzić skórę mocno się rozszerzają, a w przypadku skór naczyniowych mogą już rozszerzone pozostać. Nie ryzykuj!
Nie przesadzaj z alkoholem. On także rozszerza naczynia i wpływa na pogłębienie się rumienia. 
Konsultacja tekstu: dr Olga Warszawik-Hendzel, dermatolog
1 note · View note
janda-blog · 7 years
Text
Wszystko o kremach napinających – czyli o co chodzi z tym liftingiem?
Tumblr media
Kochamy kremy liftingujące. Nic więc dziwnego, że na drogeryjnych półkach jest ich mnóstwo. Ale czy zastanawiałaś się co tak naprawdę w nich działa? Na czym polega ich „magia” i czy pojawiają się tu innowacje warte uwagi? Odpowiadamy na nurtujące pytania.
Potrzeba sięgnięcia po krem liftingujący zazwyczaj pojawia się ok. 40 roku życia. Wcześniejsze lata zaliczamy jeszcze do okresu pięknej młodości i odsuwamy od siebie potrzebę stosowania silnie działającej pielęgnacji. Im bliżej nam do 40-tki, tym bardziej zauważamy spadek gęstości, jędrności i napięcia skóry. Choć często zmarszczki nie są jeszcze bardzo zarysowane, to zmienia się cała twarz, jej kształt i wyraz. Nawet z gładką skórą widać, że nie mamy już 20 lat (choć często na takie się czujemy). Przyczyna? Spowolnienie metabolizmu, spadek produkcji kolagenu i kwasu hialuronowego w skórze, a co za tym idzie zmniejszone jej napięcie i pierwsze objawy zaburzenia owalu twarzy. Jednak pogoda ducha i  uśmiech najważniejszy, a skórze na ratunek spieszą właśnie cud-kremy o działaniu liftingującym. Warto się i im przyjrzeć.
 Jak działa lifting? Większość kremów zapewniających efekt liftingu swoje działanie napinające zawdzięcza składnikom, których aktywność ogranicza się do powierzchni skóry. Kiedyś w tej roli najczęściej występowały peptydy i hydrolizaty. Obecnie w większości są to wielkocząsteczkowe polimery np. wielocukry. Podane w kremach w formie uwodnionej są elastyczne niczym giętkie niteczki czy mikrosiateczki. Jednak po naniesieniu na skórę ich struktura nieco się zmienia. Wszystko za sprawą odparowującej z powierzchni skóry wody, bo kiedy „ucieka” długie nici, czy mikrosiateczki kurczą się niczym wełniany sweter uprany w zbyt ciepłej wodzie, dając tym samym efekt poprawy napięcia skóry. Ot i cała magia. Ale choć sprawa wygląda dość prosto wcale taka nie jest, bo składników liftingujących na rynku jest naprawdę mnóstwo. Jak zatem wybrać ten najlepszy, aby efekt jego działania nie był chwilowy i na co jeszcze zwrócić uwagę kupując krem liftingujący?
Tumblr media
Dobry lifting czyli jaki? Najlepsze składniki o działaniu liftingującym oprócz wielogodzinnego efektu napięcia skóry (nie wszystkie dają długo utrzymujący się efekt) zapewniają jeszcze dodatkowe korzyści jak ochrona przed zanieczyszczeniami, poprawa nawilżenia, ochrona przed wnikaniem potencjalnych alergenów, stymulacja produkcji kolagenu i inne. Dodatkowo zaawansowane formuły kremów liftingujących komponowane są w taki sposób, aby wywołać także efekt wzmocnienia i przebudowy głębokich struktur skóry, bo tylko wówczas efekt kuracji może być długofalowy, a nie chwilowy. 
Biolifting – rzeczywista innowacja czy wymysł marketingu? Składniki pochodzenia naturalnego w roli napinaczy skóry pojawiły się już jakiś czas temu, jednak do tego, aby z ich mieszaniny przygotować efektywną „siateczkę” liftingującą potrzeba było ingerencji procesów chemicznych, a efekt i tak był niedoskonały. Otrzymana siatka, nie była jednorodna, co wpływało na jej zmniejszoną wytrzymałość. Specjaliści z laboratoriów JANDA odkryli jednak biolifting. Całkowicie naturalny, niezwykle bezpieczny i skuteczny, komfortowy i dający wiele korzyści dla skóry. Sercem nowoczesnej mikrosiateczki są galaktomannany z drzewa tara-tara i alg morskich, tworzące wzajemnie przenikającą się sieć przestrzenną. Dzięki opatentowanej metodzie, do jej otrzymania nie jest potrzebny żaden proces chemiczny. Ta sieć biopolimerów tworzy na skórze niezwykle cienki, ale trwały, elastyczny i wytrzymały film, który napina, ale bez nieprzyjemnego odczucia ściągnięcia skóry, bez dyskomfortu. Biolifting jest niczym niewidoczna powłoka, która utrzymuje skórę w lepszej formie, lepszym napięciu, a tym samym poprawia wygląd twarzy i redukuje zmarszczki. To jednak nie koniec benefitów jakie ma dla naszej skóry. Biolifting także świetnie nawilża, jest niczym ochronna tarcza na skórze, zabezpiecza ją przed wnikaniem potencjalnych alergenów i zanieczyszczeń ze smogu, stymuluje produkcję włókien podporowych w skórze. To prawdziwa rewolucja w kosmetologii, która  jest źródłem wielu korzyści dla skóry. Warunek skuteczności jest jeden – właściwa doza w kremie (te marketingowe nie działają).
Tumblr media
Potrzebny lifting strukturalny Jak już wspomnieliśmy wcześniej, składniki napinające działają głównie powierzchniowo. Dają świetne efekty, ale tylko na chwilę. Po wieczornym zmyciu skóry, zmyjemy też… efekt liftingu. Dlatego sięgając po krem napinający warto zwrócić uwagę czy zawiera w sobie dodatkowe składniki, które działają w głębi skóry. Tam, u źródła problemu, stymulują i nabudowują włókna podporowe jak kolagen i elastyna, których z wiekiem zaczyna brakować. Zagęszczają, ujędrniają i rekonstruują. Tylko takie połączenie daje naprawdę efektywną pielęgnację liftingującą (oczywiście o ile składniki zostały użyte w odpowiedniej dozie i mogą pokonywać barierę naskórkową).
Siła precyzji - Drony Kosmetyczne Aby zapewnić kremom liftingującym maksymalną siłę działania (nie tylko na powierzchni), specjaliści z laboratorium JANDA zastosowali ultranowoczesne nośniki – drony kosmetyczne. Te niezwykle maluteńkie struktury nie dość, że świetnie pokonują barierę naskórkową, to jeszcze dodatkowo „namierzają” odpowiednie komórki w skórze, aby dotrzeć tylko do nich. To tzw. działanie celowane, co w medycynie, w przypadku leków, zwane jest terapią celowaną. Lek dociera wyłącznie do konkretnych komórek w organizmie, nie obciążając pozostałych, a efektywność takiego leczenia jest niesamowita. Podobnie Drony kosmetyczne w kremach Szybki lifting JANDA dostarczają do fibroblastów (komórek skóry właściwej) aktywny peptyd o doskonałej skuteczności stymulacji produkcji kolagenu. Dron „przyczepia” się do komórki, by w następnym kroku do niej wniknąć i tam, powoli uwalniać substancję czynną. Jest całkowicie biodegradowalny i bezpieczny dla organizmu. Czy może być lepsze, bardziej precyzyjne dotarcie do celu? A precyzja to siła, jak w medycynie tak i w kosmetyce! Dlatego warto wypróbować Drony kosmetyczne! 
Zobacz schemat poniżej, który obrazuje przedostawanie się nośników przez kolejne warstwy komórek skóry i dużo większą efektywność dotarcia do celu składników aktywnych zamkniętych w Dronach Kosmetycznych (rys. z prawej)
Tumblr media
W ofercie kremów szybki lifting JANDA znajdziesz krem na dzień dobry, krem na dobranoc, krem pod oczy oraz napinającą supermaskę. Wszystkie produkty o pełnym spektrum działania liftingującego.
Więcej o produktach znajdziesz na naszej stronie: www.janda.pl
Cosmetic Drones® (Drony kosmetyczne) są znakiem towarowym zarejestrowanym przez Infinitec Activos S.L.
1 note · View note
janda-blog · 7 years
Text
Sprawdź, czy wiesz jak chronić skórę dziecka latem. Test dla mam.
Tumblr media
„Kocham słońce, lato i plażę. Z lubością wspominam wakacyjne chwile z rodziną. Ta beztroska, radość i spowolnienie czasu… Kiedy dzieci były małe i za nic nie chciały zejść z plaży, świadomość, że są bezpieczne, że są dobrze chronione, pozwala także mi z radością korzystać ze słońca. Cieszyć się wakacjami.” Krystyna Janda
Oto kilka rozmaitych stwierdzeń i pytań dotyczących ochrony przeciwsłonecznej dziecka. Znasz na wszystkie odpowiedzi? Dla jego zdrowia i bezpieczeństwa, a także twojego spokoju. Kremy z filtrem mogą być niebezpieczne dla małych dzieci. FAŁSZ. Ochronne kremy na słońce dla małych dzieci nie szkodzą ani dzieciom, ani niemowlętom. Przechodzą one rygorystyczne badania w specjalistycznych laboratoriach oraz są poddawane wymagającym testom dermatologicznym. Należy jednak uważnie wybrać preparat, by był dopasowany do wieku dziecka. Poparzenia słoneczne, szczególnie te z wczesnego dzieciństwa, w przyszłości sprzyjają powstaniu zmian nowotworowych. PRAWDA, niestety...  Naukowcy ostrzegają: dwukrotne poparzenie skóry w okresie dziecięcym zwiększa ryzyko zachorowania na czerniaka w wieku dorosłym aż 10-krotnie! Zdaniem lekarzy latem lepiej jest wychodzić z dzieckiem na spacery rano do godziny 10.00, gdy słońce nie jest zbyt silne lub po południu po godzinie 16:00. Pamiętaj jednak, by zabezpieczyć skórę dziecka kremem z ochroną UV/IR/VL.
Tumblr media
Smarujemy kremem te części ciała, które są odkryte. Ubranko zabezpieczy przed promieniami FAŁSZ.  Około pół godziny przed każdym wyjściem z domu należy posmarować całe ciało dziecka kosmetykiem ochronnym, nawet pod ubrankiem. Preparat bezpieczniej jest nałożyć nieco grubszą niż zbyt oszczędną warstwą. Samo bawełniane ubranko zapewnia ochronę na poziomie równym zaledwie SPF 5-8 . Na rynku dostępne są ubranka z tkanin chroniących przed promieniowaniem słonecznym – znajdziemy je głównie w sklepach sportowych, a oznaczone są symbolem UPF: ultraviolet protection factor. Krem dla dziecka może zawierać filtry chemiczne TAK/NIE. U niemowląt poniżej 1. roku życia oraz alergików należy stosować kremy ochronne bez filtrów chemicznych. Dla najmłodszych oraz alergików najlepszy będzie kosmetyk o wysokim współczynniku ochrony przeciwsłonecznej (SPF 50+, SPF 30), z filtrami mineralnymi, które niczym tarcza odbijają promienie słońca od skóry. W przypadku starszych dzieci (powyżej 3. roku życia) filtry chemiczne, które pochłaniają energię światła słonecznego, przetwarzając ją na nieszkodliwe ciepło, są bezpieczne i dobrze chronią przed negatywnymi skutkami promieniowania słonecznego. Dziecko szybciej niż dorosły ulega poparzeniu słonecznemu PRAWDA. Delikatna skóra dziecka nie ma jeszcze mechanizmów obronnych, właściwych skórze dorosłego człowieka. Jest przez to szczególnie wrażliwa na działanie słońca. Do jej poparzenia dochodzi naprawdę łatwo – czasem wystarczy 15 minut na słońcu, by pojawił się rumień, a nawet pęcherze. Nad wodą słońce operuje mocniej PRAWDA. Dlatego trzeba pamiętać, że woda nie tylko nie zabezpiecza przed poparzeniem, a wręcz przeciwnie - promienie słoneczne przenikają nawet na 30 m w głąb (na głębokość 1 m dociera ponad połowa promieni UV), w dodatku od powierzchni wody czy piasku odbija się 20 proc. promieni słonecznych, które wzmacniają siłę operowania słońca. Pamiętaj, by po każdej kąpieli dokładnie wytrzeć dziecko ręcznikiem (kropelki wody na skórze działają jak soczewki, przyciągając więcej promieni słonecznych) i posmarować kolejną warstwą kremu. 15 minut dla witaminy D PRAWDA. Nie ma potrzeby wielogodzinnego plażowania z maluchem, by w jego skórze zsyntetyzowała się witamina D3. Wystarczy kwadrans z odkrytą twarzą i dłońmi, nawet jeśli dziecko spędzi ten czas w półcieniu, by odpowiednia jej ilość została przez organizm wytworzona.
Tumblr media
JANDA DZIECIOM Dzieci są dla nas bardzo ważne. Dlatego z wyjątkową pieczołowitością stworzyliśmy Luksusowy krem ochronny dla dzieci do twarzy i ciała SPF 50
To, co wyróżnia ten kosmetyk, to TECHNOLOGIA PEŁNEJ OCHRONY, aby przeciwdziałać:
poparzeniom słonecznym (nowoczesne filtry UVB)
uszkodzeniom głębokich warstw skóry, grożącym powstaniem niebezpiecznych zmian (nowoczesne filtry UVA)
uszkodzeniom naczyń krwionośnych i stanom zapalnym powstającym na skutek działania światła podczerwonego (kompleks przeciw skutkom IR i VL)
stanom zapalnym – powodowanym przez światło widzialne i podczerwone (kompleks przeciw skutkom VL i IR)
Produkt przeznaczony dla dzieci powyżej 3 roku życia.
Sposób użycia: Nanoś równomierną, dość grubą warstwą, na całą powierzchnię ciała dziecka. Najlepiej minimum 20 min. przed ekspozycją na słońce. Zaleca się ponawiać aplikację produktu minimum co ok. 2 godziny oraz zawsze po wyjściu z wody czy wytarciu ciała ręcznikiem.
Produkt bez kompozycji zapachowej. Aby działać bezpieczniej!
 Pamiętaj, że żaden krem nie da 100% ochrony. Dlatego w miarę możliwości chroń dziecko przed bezpośrednim, silnym działaniem promieni słonecznych i zawsze pamiętaj o nakryciu głowy. 
2 notes · View notes
janda-blog · 7 years
Text
Ciesz się słońcem - czyli   poradnik dobrego plażowania. Po prostu.
Tumblr media
Lato. Beztroska. Radość. Zasłużony wypoczynek. Wyczerpany poziom życiowej energii domaga się co roku doładowania baterii. Naciesz się słońcem i wakacjami, zrelaksuj, wypiękniej. Oderwij się od codzienności, nabierz dystansu, uśmiechnij. To twój czas.
Plażowanie może być (i dla wielu z nas przecież jest!) przyjemnością. Zadbaj jednak, by słońce dało ci wyłącznie to, co najlepsze, a maksymalnie ogranicz wszelkie ryzyka związane z opalaniem. Oto kilka prostych zasad. Ważnych i dla urody, i zdrowia, i Twojej przyjemności. To będzie dobre opalanie!
                                    „Kocham słońce!”
                                            Krystyna Janda
Jasne strony słońca:
Szczęście
Kiedy dni robią się coraz dłuższe i słońce świeci mocniej, czujemy wreszcie przypływ pozytywnej energii. Nic dziwnego! Pod wpływem słońce nasz organizm produkuje więcej serotoniny, nazwanej hormonem szczęścia. Mamy więc lepszy nastrój, łatwiej radzimy sobie ze stresem, czujemy się po prostu radośniejsi i bardziej zrelaksowani.
 Choroby w remisji
W ciepłych miesiącach poprawia się komfort życia osób cierpiących na atopowe zapalnie skóry, łuszczycę czy artretyzm. Latem mamy też lepszy metabolizm, bardziej wyregulowaną gospodarkę hormonalną, poprawia się nasza wydolność. Czujemy to! I za to kochamy lato!
Witamina D
Pod wpływem promieniowania UVB wytwarzana jest w skórze witamina D3, która zapobiega krzywicy u dzieci, wzmacnia kości i zapobiega osteoporozie u dorosłych, zwiększa odporność organizmu, poprawia funkcjonowanie układu nerwowego, a nawet - zdaniem niektórych badaczy - może działać ochronnie przed pewnymi mutacjami nowotworowymi. W naszej szerokości geograficznej synteza witaminy D3 zachodzi w skórze wyłącznie od kwietnia do września, bo aż 90% powstaje pod wpływem słońca.
Czy wiesz, że... …kosmetyk z ochroną UV nie spowoduje, że nie zsyntetyzujemy witaminy D3. Naukowcy z St John's Institute of Dermatology w King's College w Londynie sprawdzili to podczas badań na turystach na Teneryfie i dowiedli, że używanie kosmetyków przeciwsłonecznych w zalecanych dawkach nie hamuje jej wytwarzania. 
Jak dobrze się opalać?
Tumblr media
1. Pośpiech nie wskazany Nie obawiaj się, że smarując skórę kosmetykiem ochronnym pozbawisz się możliwości uzyskania pożądanej opalenizny. Przeciwnie. Kolor będzie pojawiał się może nieco wolniej na skórze, ale utrwali się bardziej niż w przypadku ekspresowego opalania bez żadnego filtra. Unikniesz bólu po spieczeniu, schodzenia skóry niczym u liniejącej jaszczurki i co najważniejsze, groźnych, nieodwracalnych uszkodzeń w skórze. 
2. Kryj się w południe Wtedy słońce operuje najmocniej. Między 11 a 13 pójdź na obiad lub zrób sobie relaksacyjną sjestę. Zdaniem dermatolog dr Olgi Warszawik-Hendzel bezpieczniejszymi godzinami są poranne i popołudniowe. Do godziny 10 i po godzinie 15 słońce też opala, ale nie spala na skwarkę. 3. Wybierz dobrą ochronę Zależność jest prosta: im jaśniejsza skóra, tym wyższa ochrona SPF.  W przypadku naszej słowiańskiej urody, zwłaszcza przy dość wrażliwej skórze, najlepiej zawsze zaczynać od SPF 50+. W kolejnych dniach, kiedy już nieco się opalimy, można schodzić na niższe faktory: SPF 30, 20, 15, 10. Uwaga: Im dalej wyjeżdżamy na południe lub jeśli spędzamy wakacje wysoko w górach, tym bezpieczniej jest pozostawać przy wysokich filtrach (SPF 50 lub 30). 4. Nie zapominaj o ponownej aplikacji SPF (ang. Sun Protection Factor) wskazuje na to, jak długo możemy przebywać na słońcu po nałożeniu takiego preparatu, by nie narazić się na poparzenia słoneczne. Średnio po 15 minutach opalania bez zabezpieczenia skóra zaczyna się czerwienić. Jeśli więc użyjemy kremu z faktorem SPF 10, będziemy mogli przebywać na słońcu 150 min (czyli 2,5 godz.). Jak to policzyć? To proste: 15 (min) x 10 (SPF) = 150 (min). Pamiętajmy jednak, że pocimy się, ścieramy preparat leżąc na kocu lub wycierając się ręcznikiem po kąpieli. Dlatego zawsze zalecana jest ponowna aplikacja po ok. 1-2 godz.
I jeszcze jedno: filtry się nie dodają. Jeśli nałożymy na twarz krem z filtrem SPF 20, a na to podkład z filtrem SPF 6, to nasza ochrona pozostaje na poziomie filtra najwyższego – czyli SPF 20, nie zaś 26, jakby to mogło wynikać z dodawania. 5. Bądź hojna Z opinii dermatologów wynika, że z reguły stosujemy mniej kosmetyku niż to jest zalecane. Gruba warstwa, oznacza naprawdę solidną warstwę kosmetyku na skórze! Oszczędność powoduje, że tak naprawdę ochrona staje się niższa, czasem naprawdę znacząco. Dla przykładu: jeśli używamy kosmetyku o wysokości filtra SPF 50+, ale zastosujemy 4-krotnie mniej kremu ochronnego niż wynika to z zaleceń, to otrzymujemy  ochronę rzędu SPF 15. Skłania to więc dermatologów do zalecania faktorów wyższych niż wynika to z naszego fototypu.
 6. Zwróć uwagę na twarz!
Tumblr media
Ona wymaga jeszcze większej ochrony i uwagi, aby nie pojawiły się przebarwienia i zmarszczki. Nierówny koloryt skóry dodaje nam lat. Pamiętaj, że to właśnie słońce w głównej mierze odpowiada za powstawanie zmarszczek, przebarwień czy „pajączków”. Dlatego warto używać dobrego kremu ochronnego do twarzy, najlepiej o SPF 50. Zawsze.
7. Chroń skórę nie tylko przed UV Wybieraj produkty, które w swoim składzie mają substancje chroniące także przed promieniowaniem podczerwonym i widzialnym. Najnowsze doniesienia naukowe potwierdzają, że uszkadzają one skórę podobnie do promieniowania UVA. Przyspieszają starzenie, wywołają stany zapalne, generują wolne rodniki, uszkadzają kolagen.
8. Parasol to nie krem ochronny! Słońce, zwłaszcza promieniowanie UVA, nie mówiąc o promieniowaniu widzialnym, przenika także przez chmury, zatem zawsze warto zabezpieczać skórę kosmetykiem fotoochronnym. Podobnie z parasolem, czy odpoczynkiem w cieniu, tu promienie słoneczne przedostają się również, aczkolwiek moc operowania jest wówczas rzeczywiście nieco ograniczona. Pamiętaj, że 80% promieni odbija się od piasku lub wody! 9. Nie chomikuj Nie zużyłaś całego kremu w wakacje? Nie odkładaj go na następny rok. Wysoka temperatura, promienie słoneczne i tlen z powietrza, jaki dostał się do środka, z pewnością zmniejszyły jego skuteczność.  Lepiej zrobisz jeśli od razu wykorzystasz kosmetyk, smarując nim skórę np. przed spacerem, pracami w ogródku czy odpoczynkiem na balkonie – słońce świeci przecież nie tylko na plaży ;-)  
Tumblr media
Warto mieć zawsze przy sobie kosmetyk-niezbędnik. Taki, który świetnie nawilży skórę po dniu spędzonym na plaży i jednocześnie przyniesie ukojenie i ulgę w sytuacji poparzenia. Najczęściej znajdziemy w ich składzie przeciwutleniacze neutralizujące wolne rodniki (z witaminą E na czele), łagodzący pantenol i składniki o działaniu nawilżającym.
Tumblr media
0 notes
janda-blog · 7 years
Text
Kocham słońce!
Dla Krystyny Jandy wakacje to Włochy. Bo tam jest słońce. Zawsze. Co jeszcze ją tam przyciąga, co ceni, dlaczego nie umie odpoczywać w samotności, za co kocha słońce i jak chroni skórę? Razem wspominamy wakacyjne chwile i czekamy na nowe z utęsknieniem. Po prostu.
Tumblr media
fot. Robert Jaworski
- Jeśli powiem słowo „lato” - jakie skojarzenia nasuwają się Pani automatycznie…?
Włochy, słońce, plaża, wiatr, książki, poranne spacery, przyjaźń. - Od wielu lat spędza Pani wakacje we Włoszech. Dlaczego właśnie tam?
Bo tam słońce jest murowane od maja do października, bo tam różnica temperatury między powietrzem, a ciałem jest niezauważalna, bo tam włóczę  się po miastach, oglądam obrazy, architekturę, piękne przedmioty. Nikt się nie śpieszy, nikt mnie nie zna i nie ma o nic pretensji, nawet jak się zagapię, a zagapiam się i zamyślam często. - Jakim typem urlopowicza jest Pani: aktywnym czy leniącym się?
I takim, i takim. Zależy na co mam ochotę, ale lubię zwiedzać, obowiązkowo galerie obrazów, muzea, kościoły, a potem znów kilka dni czytam od rana do nocy na plaży lub gdzieś w zieleni. I znów pewnego dnia opanowuje mnie przyjemność z jazdy na rowerze, spacery itd. itd…Miło. - Dużo książek zabiera Pani ze sobą na wakacje…?
Teraz głównie scenariusze biorę w wersji papierowej, sztuki teatralne, literaturę czytam w czytniku lub ipadzie. No chyba, że nie ma wersji elektronicznej czegoś co właśnie chcę lub muszę, powinnam przeczytać, wtedy biorę książki. Nauczyłam się i lubię czytać w urządzeniach, oszałamia mnie to, że mam w takim małym urządzeniu bibliotekę prawie tak dużą jak moja domowa, która zajmuje cały pokój i mam ją zawsze przy sobie. - Czego jeszcze w Pani wakacyjnym bagażu zabraknąć nie może?
Ulubionej poduszki, a raczej wałka pod głowę, no i kosmetyków, mających zapobiec ewentualnym słonecznym katastrofom i konsekwencjom zbyt długiego pobytu na słońcu. - Jak wygląda taki typowy urlopowy dzień w Pani przypadku?
Rano spacer po lesie, śniadanie z przyjaciółmi i gadanie, gadanie, gadanie, potem czas w „podgrupach”, co dla mnie znaczy czytanie, plaża, obiad nad morzem. Powrót, dość długie oblucje posłoneczne, smarowania, nawilżania i chwila relaksu. Po południu najczęściej podróż do pobliskich miast i tam zwiedzanie, kolacja w jakimś nowym miejscu, powrót, czytanie, czytanie, czytanie. Wszystko to w towarzystwie, omawiając i aktualne sprawy i książki, które czytamy i wspomnienia sprzed lat i plany na rok nadchodzący. Zawsze ktoś z nas się do czegoś szykuje, roli, książki, spektaklu, filmu, uczymy się na pamięć, lub piszemy adaptacje. Rozmowom nie ma końca. Bardzo często czytam towarzystwu sztukę lub adaptację, nad którą pracuję na głos. To pozwala sprawdzić wiele rzeczy.
Tumblr media
fot.  Magda Umer
- Po ilu dniach wakacji potrafi przestać Pani myśleć o pracy?
Nigdy nie przestaję, nie wyobrażam sobie tego. Ale przecież przyszłe projekty, to także są moje przyjemności.   - Zanim pojawił się na długie lata wariant „włoskich wakacji”, jak i gdzie wcześniej, najczęściej, odpoczywała Pani latem?
O, w różnych miejscach, jeździłam po Polsce i po świecie, ale to wszystko było przed dziećmi. Odkąd spędzałam wakacje  z dziećmi, a teraz z przyjaciółmi już zawsze były to wakacje stacjonarne w Toskanii. Gdzie indziej, np. na Bali jeżdżę w innych porach roku. Mój zawód jest zaskakujący, wymaga często niestereotypowych zachowań, poznawania wielu nowych ludzi, miejsc, bywają zupełnie nieoczekiwane podróże. W wakacje wolę przewidywalność i spokój. - Woli Pani wakacje samotne czy w towarzystwie?
No ja nigdy nie odważyłam się - czy raczej nie przyszło mi do głowy - spędzać wakacji sama, czy bez dzieci. W ciągu roku jednak widywałam je dość mało, wakacje więc zawsze były święte i zawsze razem, tak jak i święta. - Dobrze jest w taki letni dzień położyć się czasem w ciszy samemu, pod słońcem, wyłączyć myślenie, albo i przeciwnie – nareszcie móc zebrać myśli w spokoju…
Czasem jest potrzebne jedno, czasem drugie…Ale czas na myślenie, swobodne myślenie bez pośpiechu, to dla mnie prawdziwy luksus. - Ma Pani jakiś ulubiony zapach/aromat związany z latem?
Zapach lasu piniowego. W Polsce uwielbiam morze i ten zapach wiatru, ale nie w sezonie. - Czy choć raz zdarzyło się Pani stracić kontrolę nad czasem i przez to przesadzić ze słońcem…?
Wielokrotnie, szczególnie kiedy dzieci były małe i za nic nie chciały zejść z plaży. A siedzenie z nimi nad brzegiem było obowiązkiem moim i męża. Teraz chowam się zawsze pod parasolem, nie opalam się już od dawna w pełnym słońcu. Opalam się podczas spacerów brzegiem morza i to bardzo ostrożnie.
Tumblr media
fot.  Magda Umer
- Czy przestrzega Pani jakoś szczególnych zasad plażowania?
Tak. Wakacje zawsze zaczynam od faktora SPF 50. Pomimo, że uwielbiam w rezultacie tę spieczoną skórę, to odkąd pamiętam starałam się chronić przed poparzeniami. Filtrami, parasolem, ubraniami (na plaży często byłam i jestem ubrana), kapeluszem z wielkim rondem. Intuicyjnie czułam, że tak trzeba, że tak lepiej. Zdrowiej. Lubię pierwszą, świeżą opaleniznę i bardzo nie lubię tej późniejszej, brązowej aż brudnej. Bardzo się cieszę, że teraz na plażę będę mogła zabrać moje kosmetyki.
- Skąd pomysł na JANDĘ na plażę?
Zawsze najbardziej przeszkadzała mi gęsta konsystencja, trudna przy nanoszeniu i lepienie produktów z wysokim filtrem. Nie były przyjemne. Ani przy smarowaniu twarzy i ciała, ani przy ochronie dzieci, które chciały szybko gdzieś biec… Na szczęście przez lata jakość i komfort produktów słonecznych znacznie się poprawił, a teraz mam też swoje plażowe kosmetyki. Szybko wchłaniające się, lekkie, komfortowe, cudowne. No i zapewniają pełną ochronę, także przed starzeniem😊 Jest wśród nich także balsam niezbędnik po opalaniu. Kojący, nawilżający, zmiękczający. Taki jak lubię.
Tumblr media
- Używa Pani tego typu kosmetyków z rozsądku czy z przyjemnością?
Z wielka przyjemnością. Skóra „pije je” spragniona, odnawia się dzięki nim i odpoczywa. - Słońce sprawia, że mamy więcej energii, takiej pozytywnej - uśmiechniętej...
Tak... Kocham słońce!  - Czy ma Pani to poczucie, że od wiosny, kiedy robi się słoneczniej, jakoś łatwiej ładuje się nam wewnętrzne akumulatory?
Mam kilkoro znajomych, którzy używają lamp zastępujących słońce, pomagających w stanach smutku i depresji. Ja nie muszę, ale prawdę mówiąc tak pracuję z takimi emocjami, przyjemnością i zainteresowaniem, że nie mam czasu na smutki. Na lato i wakacje czekam z upragnieniem, ale nie niecierpliwością. - Pani ulubiony miesiąc to…
Maj.
- Czy przez tyle włoskich wakacji odkryła Pani jakieś własne, prywatne „dolce far niente”? I czym ono dla Pani jest?
Nieśpiesznym myśleniem o życiu.
Tumblr media
1 note · View note
janda-blog · 7 years
Text
Twarzą w twarz ze słońcem
Tumblr media
Choć niektórzy byliby gotowi zapłacić każde pieniądze za cudowne odmłodzenie, tak naprawdę najważniejsza jest profilaktyka. Pewnych zmian w wyglądzie cofnąć nie można, ale zapobiegać lub opóźniać je - jak najbardziej. Warto wiedzieć jak robić to skutecznie.
To, na ile lat wyglądamy, zawdzięczamy w pewnym stopniu genom, na które wpływu nie mamy, ale zdecydowanie bardziej – stylowi życia i temu jak chronimy się przed słońcem...
Promieniowanie słoneczne odpowiada aż w 80% za starzenie się skóry. Gdybyśmy przez całe życie go unikali, a przynajmniej właściwie się przed nimi chronili, starzenie się byłoby naprawdę daleko odsunięte w czasie…  Ne wierzysz? Spójrz na te partie swojego ciała, które prawie zawsze zasłonięte są przed światłem. Nawet na plaży. Widzisz różnicę? Twarz natomiast zawsze, o każdej porze roku, wystawiona jest do słońca. Na promieniowanie różnego rodzaju.  Nic wiec dziwnego, że na niej w pierwszej kolejności pojawiają się zmarszczki wiotkość. Warto zdać sobie sprawę z zagrożeń i móc odpowiedzialnie się przed nim chronić. Tym bardziej, że najnowsze doniesienia naukowe pokazują, że fotostarzenie to nie tylko sprawka promieniowania UV…
Tumblr media
„Zawsze chroniłam się przed słońcem. Wysokimi filtrami, parasolem, kapeluszem z ogromnym rondem. Intuicyjnie czułam, że tak trzeba, że to potrzebne. To właśnie dobra ochrona pozwalała mi cieszyć się słonecznymi chwilami. Prawdziwie korzystać z lata.” Krystyna Janda
Starzenie posłoneczne to efekt także działania światła widzialnego VL! Z naukowego punktu widzenia, choć w znacznym uproszczeniu, fotostarzenie jest pewnym ciągłym, kumulującym negatywne skutki, procesem zapalnym w skórze. Okazuje się, że wpływ na nasze komórki, a więc zarówno na przyspieszanie procesu starzenia, ale też ryzyko chorób wywołanych przez słońce, wpływa nie tylko światło niewidzialne (promieniowanie UV oraz coraz lepiej poznane promieniowanie podczerwone - IR), a do tego duetu dołącza dodatkowo światło widzialne (VL), szczególnie to wysokiej energii. Co ciekawe: tylko 10% całego promieniowania słonecznego to UVA i UVB, natomiast aż 90% przypada na promieniowanie podczerwone (IR) i światło widzialne (VL).  O wpływie promieniowania UV wiemy już sporo, nowością są doniesienia dotyczące działania na skórę IR i VL.
Tumblr media
Starzenie x 3 Stosunkowo najlepiej poznane w kontekście fotostarzenia jest promieniowanie UVA. Potrafi ono przenikać przez szyby i ma możliwość penetrowania głębszych warstw skóry właściwej. Nie opalimy się jadąc autem, ale proces starzenia się tej części twarzy, na którą pada słońce, trwa właśnie w najlepsze… Degradacji ulegają białka podporowe skóry (te kluczowe dla jej jędrności, gęstości i napięcia) jak kolagen i elastyna, uszkodzeniom ulegają błony komórkowe, a nawet DNA, co w skrajnych przypadkach może prowadzić nawet do powstania zmian nowotworowych. 
Do terminu fotostarzenie doszło od niedawna termostarzenie, za które odpowiada promieniowanie podczerwone (IR), szczególnie nieprzyjazne dla skóry wrażliwej i naczyniowej. Negatywnym skutkiem jego działania jest tworzenie się okołonaczyniowych stanów zapalnych i uszkadzanie samych naczyń. Efekt? Powstanie trwałych teleangiektazji („pajączków”).   Jakby tego było mało, ostatnie doniesienia naukowe pokazują, że także promieniowanie widzialne (VL) jest wrogiem skóry, gdyż indukuje tzw. starzenie pozapalne. Według najnowszych badań naukowych wysokoenergetyczne VL w naskórku i skórze właściwej powoduje powstawanie wolnych rodników, odpowiedzialnych za uszkodzenia DNA i wpływa, podobnie jak UVA, na niszczenie włókien kolagenu i elastyny. Uszkodzenia powodowane przez VL są podstępne i długotrwałe. Chociaż światło to nie daje bezpośrednich objawów, takich jak zaczerwienienie lub obrzęk, może prowadzić, podobnie jak promienie UV, do przedwczesnego starzenia się, a nawet raka skóry. W obronie skóry Łączne działanie promieniowania widzialnego i niewidzialnego sprawia, że na twarzy pojawiają się zmarszczki, plamy pigmentacyjne, pękające naczynka… Smutne! Ale czy można coś z tym zrobić? Zapobiec? Odwrócić lub zatrzymać pewne zjawiska? Czy każda przyjemność musi być okupiona niechcianymi konsekwencjami? Już nie! To było prawdziwe wyzwanie: stworzyć kosmetyki, które pozwolą nareszcie cieszyć się słońcem! Bez kompromisów. Dające bezpieczeństwo, ale też maksimum przyjemności. Zmysłowo pachnące. Idealnie wtapiające się w skórę. Ochronne, a jednocześnie pielęgnacyjne. 
Nasza absolutna innowacja                                                 Prowadziliśmy zaawansowane badania, szukaliśmy najlepszych składników, testowaliśmy wszystko bardzo dokładnie! I mamy to! Poznaj kosmetyki ochrony słonecznej, które naprawdę działają wielopoziomowo... Teraz możesz stanąć twarzą  w twarz ze słońcem! Używając kremu o wysokim filtrze i wyjątkowo luksusowej formule chronisz skórę przed szkodliwym promieniowaniem UV, ale także skutkom działania światła podczerwonego i widzialnego.   Mówimy TAK słońcu, ale zdecydowanie NIE zmarszczkom, przebarwieniom, przesuszeniu skóry. 
Tumblr media
W kosmetykach ochrony słonecznej zastosowaliśmy cztery wymiary ochrony, aby przeciwdziałać: - poparzeniom słonecznym (nowoczesne filtry UVB) - fotostarzeniu (nowoczesne filtry UVA) - termostarzeniu (uszkodzeniom, m.in. naczynkom i stanom zapalnym powstającym na skutek działania światła podczerwonego) – kompleks przeciw skutkom IR i VL - starzeniu pozapalnemu (światło widzialne i podczerwone zwiększa ilość stanów zapalnych, co prowadzi do uszkodzeń kolagenu i przyspiesza pojawienie się zmarszczek oraz wiotkości) - kompleks przeciw skutkom IR i VL. Jak działa kompleks przeciw skutkom IR i VL? To naturalne składniki aktywne, które znacząco zmniejszają ilość cytokin prozapalnych i wolnych rodników generowanych w skórze na skutek działania światła podczerwonego i widzialnego. Przeciwdziałają uszkodzeniom włókien kolagenowych i działają łagodząco. 
Tumblr media
1 note · View note
janda-blog · 8 years
Text
Jak unikać błędów w letniej pielęgnacji cz.1
Tumblr media
Upragnione, wyczekiwane przez większą część roku. Słońce! Jak dobrze, że świeci, że ogrzewa. Ma pozytywny wpływu na nasze zdrowie, ale jego nadmiar jest szkodliwy. Szczególnie dla naszej urody. Dlatego latem warto wybierać mądrą pielęgnację. Taką, co nie tylko spłyci zmarszczki, poprawi kondycję skóry, ale także skutecznie ją ochroni. Tak na co dzień, w sam raz, bez przesady.
Czynniki środowiskowe, w tym głównie promieniowanie UV mogą przyspieszać pojawienie się zmarszczek nawet o 80% (szczególnie jeśli nadużywasz słońca)! Niestety. Dlatego kobiety, które jako młode dziewczyny intensywnie się opalały (czy to na plaży, czy w solarium), w wieku lat 30-40 często wyglądają jak własne babcie. Skóra jest nadmiernie wiotka, przesuszona, z licznymi przebarwieniami i pokryta siatką zmarszczek. Zmarszczek, których w tym wieku być jeszcze nie powinno… To smutny widok, który często oglądają dermatolodzy. Wyglądają starzej niż powinny, także ze względu na liczne przebarwienia i nierówny koloryt skóry. Niedoskonałości te potrafią dodać w oczach innych, więcej lat niż zmarszczki! Mamy jednak i dobrą wiadomość: nie musisz się na to godzić! Zacznij od kremu pielęgnacyjnego, który także zapewni skuteczną ochronę. Naprawdę warto, bo to inwestycja na przyszłość.
Zobacz co „robi” słońce w naszej skórze, a czego nie widać gołym okiem. Niewiarygodne! Dzięki kamerze nagrywającej w ultrafiolecie możesz zobaczyć to co ukryte. Warto.
youtube
Na co dzień, do biura
Nie musisz stosować najwyższych filtrów. Te o faktorze ochrony SPF między 15 a 20 wystarczą. Warto wybierać krem pielęgnacyjny, który zapewnia właśnie taka ochronę, a dodatkowo będzie działał przeciwzmarszczkowo, jak specjalny krem SPF 20 JANDA. Nie dość, że skutecznie  odbija promieniowanie słoneczne dzięki filtrom mineralnych (bardzo bezpieczne dla skóry), to jeszcze świetnie neutralizuje wolne rodniki, rozjaśnia przebarwienia, a dzięki aktywnym peptydom działa przeciwzmarszczkowo. Nie zapominaj o jego stosowaniu szczególnie, kiedy używasz latem kremów eksfoliujących i mocnych peelingów.
Na plażę i wycieczki
Tu już konieczne jest stosowanie kremów z filtrem SPF między 30 a 50 i jeśli jesteś typową Słowianką o jasnej karnacji nie łódź się, że wystarczy Ci faktor 8 czy 10.  Smarując się nim ryzykujesz poparzenia, czyli poważne uszkodzenia skóry. Jeśli zdarzyły Ci się w dzieciństwie pamiętaj, że podnoszą ryzyko rozwinięcia się chorób skórnych (jak nowotwory) w życiu dorosłym. Tak, to bomba z opóźnionym zapłonem i dobrze jest mieć to w pamięci.  
Minerały kontra chemia
Filtry ochronne niezależnie czy chemiczne, czy fizyczne muszą być bezpieczne dla skóry. Jednak ze względu na inny mechanizm działania filtry mineralne są bardziej wskazane do pielęgnacji skór wrażliwych. Odbijają one promieniowanie słoneczne, stając się swego rodzaju tarczą ochronną. Po prostu nie dopuszczają promieni do skóry. Nie zachodzi tu żadna reakcja, a filtry nie tracą swojej mocy w czasie (o ile ich nie zetrzesz). Ich stosowanie nie zawsze jednak jest komfortowe, bo często są widoczne na skórze w postaci jasnej powłoki. W kremie specjalnym SPF 20 JANDA postawiliśmy jednak na pełne bezpieczeństwo i efekt rozjaśniający, bo według nas, to dodatkowy atut :) Poza tym, aplikując krem widzisz, że nakładasz ochronę. To ważne. Później wystarczy chwila… i krem wtapia się w skórę, a w przeciwieństwie, do większości kosmetyków z filtrami chemicznymi, nie daje odczucia tłuszczenia i świecenia skóry. Nareszcie!
Test z matematyki
Ile to jest 10+15, albo 20+10? Banał. A ile to jest SPF 10 + SPF 20 lub SPF 25+SPF 15? Też wydaje Ci się proste? A co jeśli Ci powiem, że takie działanie nie istnieje? Bo filtry się nie dodają. To, jak chroniona jest Twoja skóra, wynika wyłącznie z tego jak wysoki filtr na nią nałożyłaś. Czy to w kremie, czy fluidzie, czy pudrze. Wygrywa najwyższy! Dlatego od razu warto wybierać kosmetyki, które zapewnią Ci taką wysokość ochrony jaka potrzebujesz, bo dodawanie w tym przypadku nie działa!
Po więcej informacji zapraszamy do strony produktu: http://www.bit.ly/28Nm9ik
0 notes
janda-blog · 8 years
Text
Nareszcie! Nowy program dermoestetyczny dla każdego!
Tumblr media
Do tej pory zarezerwowane były dla profesjonalistów lub miłośników dermokosmetyków. Sprzedawane głównie w gabinetach lub aptekach. Kosmetyki eksfoliujące i programy upiększające. W końcu wchodzą też na coraz większą ilość drogeryjnych półek. Bezpieczne, skuteczne, wyraźnie odmieniające skórę. Warto spróbować.
O co chodzi z tą eksfoliacją?
To nic innego jak po prostu złuszczanie. Zwykły peeling to też eksfoliacja, choć termin ten najczęściej stosowany jest do produktów wykorzystujących kwasy. I tu pewnie w niektórych z Was rodzi się niepokój, bo kwasy kojarzą się z chemią i niebezpieczeństwem. Tymczasem naturalnie występują w przyrodzie i… działają upiększająco i odmładzająco! Ocet, cytryna, mleko, jabłko, winogrona – wszystkie zawierają kwasy owocowe! Kwasy, które podane na skórę powodują jej odnowę, często całkowitą przemianę. Jak? Rozpuszczają lub rozluźniają połączenia między martwymi komórkami naskórka sprawiając, że łatwiej „odrywają” się i szybciej są usuwane. Odsłaniają, to co pod spodem, „świeższe”, ładniejsze i zdrowsze, a stosowane regularnie stymulują odnowę komórkową. Sprawiają, że cały naskórek zaczyna sprawniej funkcjonować, jakby dostał zastrzyk energii. Badania dowodzą także, że kwasy nawet w niższych stężeniach stosowane regularnie przez ok. dwa miesiące powodują zagęszczenie sieci włókien kolagenowych, dając rezultat poprawy jędrności i napięcia skóry. Niesamowite jednak i najcudowniejsze w kuracji kwasami jest, że odnawiająca się skóra w znacznym stopniu pozbawiona jest niedoskonałości jak przebarwienia, rozszerzone pory, zaskórniki, a nawet blizny. To dlatego terapie kwasami są jednymi z najczęściej stosowanych w gabinetach lekarskich i kosmetycznych. Działają niezwykle kompleksowo, dając świetny i bardzo widoczny efekt odmłodzenia wyglądu skóry i spłycenia zmarszczek. Teraz dostępny dla każdego!
Jak stosować program dermoestetyczny JANDA?
1.     W pierwszej kolejności należy określić swój typ cery: wrażliwa czy normalna. Od odpowiedzi zależy po jaki krem na dobranoc sięgniemy. Ten do cery normalnej i tłustej zawiera większą ilość kwasów owocowych jak kwas pirogronowy czy laktobionowy. Ten do cery wrażliwej oparty jest na kawiorze eksfoliującym i keratolinie. Jest doskonały dla „wrażliwców”.
2.     W drugim kroku stosujemy żelową maseczkę bioeksfoliującą jako wspomaganie kuracji nowej skóry (oczywiście jeśli tylko zależy nam na szybszych i bardziej spektakularnych efektach). Zawiera ona największą dawkę kwasów owocowych (5,5% AHA+BHA oraz 4,5% roślinnego źródła AHA) i osób ze skórą wrażliwą może dawać przejściowy efekt mrowienia czy zaczerwienienia. Nie należy jej stosować częściej niż dwa razy w tygodniu w przypadku skóry wrażliwej i 3 razy w tygodniu w przypadku cery normalnej. Intensywniejszą kurację warto rozpocząć jesienią, kiedy słońce przestanie już tak mocno operować.
UWAGA! Wszystkie kremy i maseczkę stosujemy wyłącznie na noc!
3.     Rano w celu wspomagania odnowy i regeneracji oraz aby zapewnić skórze pełen komfort zalecamy aplikację codziennej supermaski. Jest ona bogatym źródłem składników hydroodmładzających, silnie nawilżających, wygładzających i kojących. Relaksuje i rozpieszcza w sposób absolutny!
Szczególnie latem, po wchłonięciu maski polecamy nałożyć jeszcze specjalny krem pielęgnujący SPF 20 JANDA. Świetnie zabezpiecza skórę, chroni, ale także efektywnie pielęgnuje dzięki składnikom przeciwzmarszczkowym.
 UWAGA! Krem z SPF 20 warto stosować rano zawsze po wieczornej aplikacji kremy na dobranoc czy żelowej maseczki eksfoliującej.
Tumblr media
Nowa bioeksfoliacja JANDA – czy bezpieczna?
Tak i bardzo innowacyjna! W programie dermoestetycznycm JANDA zastosowane zostały liczne kwasy owocowe, ale także jeden unikalny, nowoczesny składnik – roślinny kawior eksfoliujący. Choć stanowi on źródło alfahydroksywasów, to działa w innym, nowoodkrytym mechanizmie biologicznej eksfoliacji, który został odkryty na Universitiy of Meryland Medical Center. Efektywnie i bardzo bezpiecznie stymuluje procesy złuszczania poprzez pobudzenie kanałów wapniowych. Zapewnia bardzo bezpieczne złuszczanie bez podrażnień. Obecny jest w kremach na dobranoc programu Nowa skóra JANDA (niezależnie od typu cery) i w żelowej maseczce eksfoliującej. Rewolucyjny, doskonały!
P.S. Wszystkie produkty zostały też przetestowane klinicznie pod nadzorem dermatologa.
 Czy lato to dobry czas na eksfoliację?
Z zasady poddając się eksfoliacji należy unikać ekspozycji na słońce. Profesjonalne zabiegi w tym czasie zdecydowanie odpadają. Te w kremach można stosować, ale raczej nie na wakacjach nad morzem. Na co dzień, przy trybie pracy biurowej i zabezpieczeniu skóry kremem z filtrem min. SPF 20 ich stosowanie nie jest ryzykowne.
 Czy eksfoliację w kremie można przyrównać do tej w gabinecie?
Zasada działania jest podobna, ale te do stosowania w domu działają na zasadzie małych kroków. Oznacza to, że na efekty trzeba chwilę poczekać. Dlaczego? Bo zawierają mniejsze stężenia kwasów. Większe stężenia są bardziej efektywne, ale podrażniają skórę, a ich aplikacja może powodować reakcje niepożądane. Dlatego zarezerwowane są wyłącznie dla profesjonalistów. Warunek jest jeden - domowe produktu kosmetyczne zawierające kwasy powinny mieć obniżone pH, im bardziej kwaśne tym większy efekt eksfoliujujący. Kremy o pH 6 zwyczajnie nie mogą działać złuszczająco, bo w takim środowisku większość kwasu staje się solą i traci swoją aktywność.
P.S. Wszystkie kremy na dobranoc i maseczka JANDA Nowa skóra mają obniżone pH do ok. 4!
 Chcesz wiedzieć więcej? Napisz do nas. Na [email protected]
0 notes
janda-blog · 8 years
Text
Skuteczna pielęgnacja „na oko” ;)
Tumblr media
Spójrz mi w oczy, a powiem Ci…ile masz lat i jakie „ grzeszki” na sumieniu (nie tylko pielęgnacyjne). To tu najwcześniej pojawiają się zmarszczki i związana z nimi potrzeba aktywnej pielęgnacji. A gdy jej brak… wyglądamy na smutne i zmęczone. I choć nie da się zatrzymać procesu starzenia, dzięki skutecznym, dobrze dobranym preparatom można dłużej zachować atrakcyjne spojrzenie.
O skórze wokół oczu najczęściej myślimy jak o jednym z „najtrudniejszych” obszarów pielęgnacyjnych. A może warto zmienić podejście? Spróbuj od dzisiaj okolice oczu traktować jak Twój największy, najcenniejszy skarb. Skarb, o który troszczysz się w sposób wyjątkowy. Z czułością, bez nadmiernych szaleństw, ale bardzo precyzyjnie. Takie myślenie pomoże Ci w poszukiwaniu odpowiedniego kremu i utrzymaniu dobrych nawyków pielęgnacyjnych.
Dobry początek
Nie czekaj, aż pojawią się zmarszczki i bruzdy. Pielęgnację okolic oczu warto rozpocząć już ok. 20 roku życia. Bo skóra w tych obszarach jest bardzo delikatna i nie wybacza zaniedbań. Jej grubość to zaledwie 0,5 mm, (kilkukrotnie mniejsza od innych partii twarzy). Dodatkowo ma znikomą podściółkę tłuszczową i niewielką ilość gruczołów łojowych. Osłabiona brakiem lipidów bariera ochronna nie zatrzymuje wody  tak jak powinna. Efekt? Zwiększona suchość, podatność na szybsze tworzenie się zmarszczek, zwiększona wrażliwość i podatność na alergie.  Na początku wystarczyć powinny niezbyt ciężkie formuły, bogate w składniki łagodzące, wzmacniające i silnie nawilżające jak pantenol, allantoina, kwas hialuronowy, wyciągi roślinne np. z arniki, ogórka, lukrecji. Z biegiem lat warto stosować produkty o większej komponencie lipidowej, które efektywnie będą wzmacniały naskórek. Bardzo dobrze sprawdzają się tu lipidy zbliżone swoją budową do tych znajdujących się w naskórku jak ceramidy, oleje roślinne bogate w kwasy omega i witaminy, jak np. arganowy, macadamia, kokosowy, z nasion pszenicy oraz biozgodny skwalan czy masło Shea.  Nie tylko tworzą dodatkowe zabezpieczenie, ale także wbudowują się w struktury naskórkowe uszczelniając je.
Zasada jest prosta i jedna dla wszystkich niezależnie od wieku: im bardziej przesuszona skóra pod oczami, im cieńsza i uboga w podściółkę tłuszczową, tym bardziej lipidowa powinna być pielęgnacja. Nie może ona jednak być tak ciężka jak to się czasem zdarza w kremach do twarzy, bo spowoduje obrzęki.
Aktywacja
W miarę upływu lat, warto baczniejszą uwagę zwracać na składniki aktywne kremów, wybierając je pod kątem odbudowy i zagęszczania włókien kolagenowych, bo to od nich zależy jędrność i sprężystość. Gęsto ułożone i prawidłowo uformowane, będą przeciwdziałać grawitacji i wiotkości. Jest kilka „nieśmiertelnych” składników przeciwzmarszczkowych, na które najczęściej powołują się eksperci jak retinol czy wit. C, ale nie należy się do nich ograniczać, bo rynek oferuje coraz to nowe, bardzo skuteczne składniki i rozwiązania. Aktywne peptydy to jedne z najlepiej przebadanych składników, które wyróżnia ogromna precyzja działania i wysoka skuteczność. Niektóre, z tych najbardziej zaawansowanych, jednocześnie wpływają na kilka kluczowych dla skóry procesów przyczyniając się do zwiększenie ilości kolagenu, białek łączących skórę właściwą z naskórkiem, kwasu hialuronowego itp., ale mogą także poprawiać krążenie limfy zapobiegając obrzękom. Warto też iść z duchem rozwoju nauk i kosmetologii i być otwartym na nowe składniki. Warte uwagi są te pochodzenia naturalnego otrzymywane z alg czy drogocennych roślin, których aktywność została poparta dowodami działania in-vivo (czyli na skórze probantów). Do silnie działających składników poprawiających napięcie skóry zaliczają się m.in. polisacharydy pozyskiwane z alg brunatnych, które oprócz efektu liftingu, poprawiają jeszcze nawilżenie skóry. W kwestii poprawy gęstości skóry doskonałe rezultaty zapewnia składnik pozyskiwany z endemicznego, greckiego drzewa (nieinwazyjne „nici” zagęszczające). Silnie zwiększa nie tylko ilość włókien kolagenu, ale poprawia także ich rozmieszczenie i jednorodność tkanki. To tak jakby zaszywać dziury w bluzce i jednocześnie odnawiać materiał, z którego jest uszyta. Skąd to wiemy? Z obrazów USG skóry robionych przed i po 4 tyg. stosowania kremu z tym składnikiem. Warunek skuteczności jest jeden – składnik musi zostać dodany do kremu w zalecanej dawce. Mikro ilości nie zadziałają. Warto mieć tego świadomość.
Bez poduszki
Niestety zmarszczki to nie wszystko. Bardzo często towarzyszą im tzw. poduszeczki, czyli zgromadzenie pod oczami zbyt dużej ilości limfy. Ich pojawienie się najczęściej ma podłoże genetyczne i wiele z tym nie zrobimy. Ratunek? Wybieraj kremy, które w swoim składzie oprócz składników przeciwzmarszczkowych i przeciwstarzeniowych mają takaż te poprawiające krążenie i wzmacniające ścianki naczyń krwionośnych jak wyciąg z kasztanowca, rutyna, escyna, hesperydyna itp., świetnie też sprawdzają się aktywne peptydy.
Wyjście z cienia
Cienka skóra wokół oczu sprzyja także pojawieniu się tzw. ciemnych podkówek, które podobnie jak poduszeczki są warunkowane genetycznie. Często też są wynikiem przeświecania przez skórę siatki naczyń krwionośnych. Co robić? To problem trudny, ale możliwy do rozwiązania dzięki pielęgnacji opartej na składnikach przyspieszjących rozkład hemu (składnik wpływający na ciemne zabarwienie skóry). Własności takie wykazują m.in. specyficzne ekstrakty z wodorostów jak np. z fucus vesiculosus.
Fachowa pomoc
Jeśli kremy przestają już wystarczać, można pomyśleć o zabiegach medycznych. Gabinety oferują zarówno te o silnym działaniu nawilżającym, drenującym czy poprawiające jędrność i napięcie skóry. Zawsze jednak procedury medyczne powinny być wspomagane przez skuteczną, silnie działającą pielęgnacje domową.
 Czy krem pod oczy może działać tak silnie jak ten aplikowany na twarz?
Odp. Anna Bukowska, Dyrektor ds. Rozwoju Marki JANDA, specjalistka chemii kosmetycznej.
Panuje przekonanie, że kremy pod oczy działają słabiej od kremów do twarzy. Przyczyną mają być uboższe w aktywne składniki formuły, a celem takiego podejścia minimalizowanie ryzyka wystąpienia działań niepożądanych jak np.alergii. Najczęściej jednak w pierwszej kolejności eliminuje się kompozycję zapachową, która należy do jednych z najczęściej podrażniających (my też przyjęliśmy taka strategię). Prawdą natomiast jest, że nie zawsze trzeba zmniejszać udział związków czynnych. Rynek surowcowy oferuje wiele substancji przebadanych i przygotowanych specjalnie do pielęgnacji oczu, a także bada pod kątem takiego użycia składniki dedykowane do pielęgnacji twarzy. Ważnym aspektem są także badania własne producenta, który potwierdza bezpieczeństwo kremu w testach dermatologicznych, okulistycznych i oftalmologicznych. Coraz więcej firm idzie tą drogą. Do naszych kremów daliśmy maksymalne zalecane dawki składników aktywnych, aby uzyskać prawdziwie efektywne formuły. Dziś wiemy, że było to bardzo dobre posunięcie, bo nasze kremy pod oczy należą do jednych z najlepiej sprzedających się w Polsce, a potwierdzeniem zadowolenia klientek są liczne opinie i podziękowanie jakie dostajemy.
Zapraszamy!
0 notes
janda-blog · 8 years
Text
Jak kochają babcie z całego świata...
Tumblr media
Od pierwszych dni naszego życia są jednymi z najbardziej kochających nas osób - nasze babcie. To one rozpieszczają nas na każdym kroku, zajmują się nami jak jesteśmy małe, starają się słuchać i doradzać. Zawsze możemy na nie liczyć, bo dla nich jesteśmy kochanymi wnusiami, nieważne czy mamy lat 5 czy 45. No i najważniejsze - dbają z całych sił o to, żebyśmy nigdy nie były głodne. Tak m.in. okazują nam miłość :), a my także za to je kochamy.
    Włoski fotograf Gabriele Galimberti przedstawił w swojej pracy coś, co można nazwać manifestem babcinej miłości. Wybrał się do kilkudziesięciu różnych krajów na całym świecie i sfotografował kobiety przed przygotowaniem potraw dla swoich wnuków, a następnie gotowe efekty ich kuchennej pracy. Dzieło – naszym zdaniem –  piękne, w oryginalny sposób ukazuje nieco inny aspekt babcinej miłości.
Zachęcamy do obejrzenia wybranych zdjęć.
http://www.boredpanda.com/what-grandmothers-cook-around-the-world/
    Zbliża się 21 stycznia, czyli okazja do tego, żebyśmy to teraz my pokazały naszym babciom jak bardzo je kochamy. Mimo że wiele z nas żyje w ciągłym niedoczasie, postarajmy się wygospodarować choć fragment z tego dnia i poświęcić go babciom, żeby mogły poczuć się potrzebne i kochane.
Zawsze dobrym pomysłem jest miły upominek (na naszej stronie – dostępne eleganckie zestawy https://www.janda.pl/39-zestawy-prezentowe), a może jako dodatek do prezentu tym razem to my ugotujemy babciom coś pysznego?
    Jeśli natomiast 21 stycznia jest Waszym Dniem – nie przejmujcie się tym, że odwiedzą was wnuki, a wy nie odkurzyłyście, w łazience panuje rozgardiasz, nie upiekłyście ciasta i nie macie czym poczęstować gości. To Wasze Święto– zrelaksujcie się; niech inni dbają o wasze dobre samopoczucie J
Wszystkiego najlepszego!
Zespół JANDA
0 notes
janda-blog · 8 years
Text
Zaskakujących 5 kodów miłości
Tumblr media
Czy wiecie, że każdy z nas ma preferowany, jeden główny sposób okazywania miłości? Tak, tak... Wartościujemy i inaczej odbieramy przytulanie, dawanie prezentów, szeptanie czułych słówek, czy po prostu codzienna troskę o drugą osobę, przebywanie z nią. Zauważył to i opisał dr Gary Chapman, psychoterapeuta rodziny. Każdy z nas posługuje się kodami miłości.
Wiem, że teraz rodzi się w Was bunt. Bo przecież to niedorzeczne. Wy wiecie, że idealnie jest wówczas kiedy te wszystkie sposoby się łączą. To typowa reakcja. Ale naprawdę warto chwilę się nad tym zastanowić, zadać sobie pytanie, kiedy najbardziej, najmocniej czujemy, że jesteśmy kochani. Może się okazać, że np. głównie się przytulasz, ale bardzo rzadko mówisz komplementy i miłe słowa drugiej osobie, lub że zamiast przytulania wolisz dawać lub dostawać prezenty, takie drobne znaki miłości itp. Jeśli zastanowisz się nad tym głębiej zawsze wyróżnisz jeden, główny kod, który u Ciebie dominuje, a dr Gary Chapman wyróżnił ich pięć i opisał w książce „ 5 języków miłości”:
1.     Wspólnie spędzany czas
Jest grupa osób, dla której najlepszą formą okazywania miłości jest wspólne przebywanie ze sobą. Nawet nie zajmowanie się ukochanym, tylko po prostu bycie. Dla nich to warunek konieczny, aby czuły się kochane.
2.     Obdarowywanie się prezentami Wszyscy lubimy je dostawać, jednak dla niektórych ich otrzymywanie od ukochanego jest największym dowodem jego miłości. Nie chodzi tu wcale o wielkie i kosztowne prezenty, ale o pamięć, o świadomość, że druga osoba o nas myśli, że jej zależy.
3.     Afirmujące słowa 
Dla pewnej grupy osób, to właśnie ciągłe pochwały, komplementy i wyznania miłości stanowią o żarliwości uczucia drugiej osoby. Możecie więc sobie wyobrazić jak może skończyć małżeństwo takiej osoby z milczkiem, zamkniętym w sobie introwertykiem, który  na dodatek jest zupełnie nieświadomy potrzeb partnera w tym temacie…
4.     Praktyczna pomoc 
Część z nas to tzw. ludzie czynu, dla których właśnie akty, a nie słowa czy prezenty są najważniejsze. Jeżeli więc Twój partner dużo pomaga Ci w domu, przy dzieciach, przy wnukach, to możesz podejrzewać, że właśnie aktywna pomoc jest jego głównym kodem miłości wyrażanej do Ciebie.
5.     Czuły dotyk 
To bardzo ważny i dominujący język dla wielu osób. W zasadzie skupia się na czułości i trosce okazywanej nawet przez położenie dłoni na ramieniu. Nie wymagane jest ciągłe tulenie się czy całowanie, ale szeroko pojęty kontakt fizyczny, nawet ten jakby przelotny.
Nasza rada: Jak już przepracujesz to zadanie sama ze sobą, spróbuj teraz w ten sposób spojrzeć na ukochaną osobę. Czy wyszło to samo co Tobie? Najczęściej wyniki tego miłosnego quizu są skrajnie różne.
No cóż. Właśnie dlatego tak często czujemy się niezrozumiani, niekochani. Problem najczęściej polega na tym, że partner swoją miłość okazuje nam w sposób inny, niż my oczekujemy. W sposób, który dla nas jest niezauważalny, który niewiele dla nas znaczy.  Dlatego warto wiedzieć, jaki kod/język miłości wyróżnia drugą połówkę i starać się tak często, jak to tylko możliwe mówić do niej w jej języku. Okazywać miłość, uczucia, w taki sposób, który do niej najbardziej przemawia, który najbardziej czuje. To ważne.
Warto też, szczególnie w styczniu, podjąć taką próbę okazywania miłości w sposób dopasowany do ukochanej osoby. Okazji ku temu na początku roku jest zaskakująco dużo.  Zobaczcie:        
6 stycznia - Światowy Dzień Pocałunku
8 stycznia - Dzień tych co najbardziej się Kochają
23 stycznia - Dzień Najbardziej Kochanych
31 stycznia - Międzynarodowy Dzień Przytulania
   Jak dołożymy do tego jeszcze dzień babci i dzień dziadka, w zasadzie styczeń powinien zostać ogłoszony międzynarodowym miesiącem miłości. My w każdym razie go takim ogłaszamy. :)
A co ze świętem zakochanych? Wygląda na to, że stało się już zbyt komercyjne i zeszło na drugi plan. Z zeszłorocznych badań GfK Polonia na temat Walentynek wynika, że według wielu osób jest to raczej święto dla handlowców. Aż „81 proc. respondentów uważa, że w obecnych czasach walentynki są świętem bardziej dla producentów i handlowców, prowadzącym do zwiększenia ich sprzedaży, niż świętem łączącym ludzi.” A żeby być blisko i czuć miłość warto rozmawiać. Także z tymi najmniejszymi z nas. Dlatego zachęcamy do przeczytania pięknej rozmowy Krystyny Jandy z dziećmi, która pokazuje miłość z punktu widzenia małego człowieka – nie obciążonego jeszcze doświadczeniami, a już chcącego o niej rozmawiać, dzielić się nią z innymi. Ten przepełniony mądrością felieton pokazuje, że miłości uczymy się wraz z wiekiem, przeżywamy ją bardziej świadomie, a równocześnie jest ona w nas obecna od najmłodszych lat.
Zachęcamy do przeczytania felietonu:
http://www.krystynajanda.pl/rozmowa-piata-o-milosci
    Życzymy Wam, żebyście nie tylko w styczniu i w Walentynki, ale każdego dnia, wygrywały konkurs na najbardziej kochające i najbardziej kochane kobiety na świecie. W tym konkursie nie ma rywalizacji; pierwszych miejsc jest nieskończenie wiele. Wszystkie możemy znaleźć się na podium. :)
Na zakończenie, skoro tak kochamy piosenki o miłości, piękny utwór i z pięknym układem choreograficznym. O miłości oczywiście :)
youtube
Wszystkiego dobrego!
Zespół JANDA
�=�i���
0 notes
janda-blog · 8 years
Text
Noworocznie, wcale nie o postanowieniach...
Tumblr media
    Jeszcze niedawno, wraz z nadejściem kolejnego roku należało kupić nowy kalendarz. Bezwzględnie. Dziś papierowe wersje terminarzy nieco tracą na wartości, na rzecz ich elektronicznych odpowiedników. Kalendarz na smartfonie czy tablecie można zsynchronizować z pocztą elektroniczną, ustawić odpowiednie przypomnienia, zaznaczyć wydarzenie na mapie, podzielić się tym ze znajomymi... ech te nowoczesne technologie...
    Są jednak takie kalendarze, które w formie elektronicznej nie mają sensu, bo ich głównym przeznaczeniem nie jest porządkowanie naszego czasu, a wzbudzanie zachwytu; kalendarze, które są sztuką samą w sobie.
   Taki właśnie jest Kalendarz Pirelli – ukazujący się od 1964r. Dzieło prezentujące artystyczne fotografie z aktami znanych aktorek i modelek.  
Tegoroczne, 43. wydanie miało swoją premierę pod koniec listopada w Londynie i wzbudziło wiele emocji. Dlaczego? Bo jest wyjątkowe i zupełnie inne niż poprzednie. Brak w  nim nagości, a na fotografiach możemy podziwiać nie gwiazdy światowego kina i modelingu, a kilkanaście wpływowych kobiet ze świata sztuki, sportu i kultury.
"Kiedy Pirelli skontaktowało się ze mną, chcieli, aby odejść od przeszłości. Zaproponowali pomysł fotografowania wybitnych kobiet. Gdy już ustaliliśmy tę kwestię, celem było by przekaz był szczery. Chciałam by zdjęcia, pokazywały kobiety dokładnie takie, jakimi są, bez pozorów" - mówi Leibovitz.       Poszczególne miesiące ilustrują między innymi: Serena Williams (gwiazda światowego tenisa), Yoko Ono, Yao Chen, amerykańska wokalistka Patti Smith, pisarka Fran Lebowitz, Kathleen Kennedy, Agnes Gund wraz z wnuczką Sadie Rain Hope-Gund, bizneswoman Mellody Hobson, reżyserka Ava DuVernay, artystka irańska Shirin Neshat oraz Natalia Vodianowa - założycielka organizacji charytatywnej wspierającej dzieci w trudnej sytuacji materialnej i jedyna w tym kalendarzu zawodowa modelka.
Pomysł autorki fotografii - Annie Leibovitz, jest bardzo oryginalny, kontrowersyjny, przez wielu krytykowany, pokazuje jednak, że piękno nie musi być wcale ukazywane w swojej klasycznej postaci. Nie uroda, ale to jacy jesteśmy i co robimy ma największe znaczenie. Bo to nasze dokonania definiują istotę piękna. Nie młodość, a doświadczenie. Nie fizyczne atuty, a piękny umysł. Warto o tym pamiętać. Tak po prostu, na co dzień.
Co o tej niekonwencjonalnej idei myślą same modelki?
77 – letnia emerytowana dyrektor Museum of Modern Art w Nowym Jork, Agnes Gund wspominała:
"Pomyślałam, że to dość dziwne. Co ja miałam z tym wspólnego?".
  Natomiast Serena Williams, na co dzień nosząca ubrania w rozmiarze 44, która na fotografii pozuje jedynie w bieliźnie powiedziała:
„Czułam się piękniejsza niż kiedykolwiek w całym moim życiu.”
Jak powstała 43. edycja Pirelli Callendar? Zachęcamy do obejrzenia filmu:
youtube
Bardzo lubimy takie podejście do piękna – tegoroczny kalendarz Pirelli wydaje się być mniej bajkowy, bardziej prawdziwy i bliższy zwykłym kobietom. Nie wpędza nas w kompleksy. Pokazuje, że to co robimy, nasza praca, nasze życie jeśli tylko odnajdujemy w tym radość i spełnienie, sprawia, że będziemy prawdziwie piękne i doceniane. Po prostu.
Wielu okazji do zachwytów w nadchodzącym Roku 2016, ogromu fascynujących pomysłów i obfitości narzędzi do ich realizacji. Niech ten rok będzie taki jak my - wyjątkowy i piękny. Wszystkiego dobrego!  :) 
Życzy zespół JANDA
1 note · View note