Tumgik
#jednodniówki
suerte-przewodnicy · 1 year
Text
Zastanawiacie się nad tym gdzie można udać się na wycieczkę z Warszawy na jeden dzień. Na naszej stronie znajdziecie propozycje ciekawych miejsc niedaleko Warszawy, które warto by odwiedzić.
Miejsca docelowe naszych wycieczek wyjazdowych, dobraliśmy tak aby podróż do nich nie trwała dłużej niż 3 godziny i są położone w odległości do 200km od stolicy. Dzięki temu zostaje nam jeszcze dużo czasu na zwiedzanie czy odpoczynek.
Zapraszamy grupy szkoły, seniorów, osoby dorosłe, firmy i inne grupy zorganizowane na jednodniowe wycieczki autokarowe z Warszawy i jej okolic.
0 notes
martasielska · 5 years
Photo
Tumblr media
[PL↴] My relationship status with Italy is always set on: that’s complicated 💔. We can never be together for too long. I’m all the time looking for something new, the moment I taste it, I feel fulfilled, but after a few days I go my own way. That’s why I’m never bored. I had three-day-long romance with Rome, one-night stands with Milan, Naples, Ravenna, Bergamo and Lecco. This time it’s another one-nighter – with Bolonia! 🍝 . Mój związek z Włochami można określić jako: to skomplikowane 💔. Nigdy nie udaje się nam być razem dłużej. Wciąż szukam czegoś nowego, gdy tylko ich posmakuję, czuję się spełniona, lecz po kilku dniach ruszam w swoją stronę, dzięki czemu nigdy się nie nudzę. Miałam już trzydniowy romans z Rzymem, jednodniówki z Mediolanem, Neapolem, Ravenną, Bergamo i Lecco. Tym razem kolejna przygoda na jedną noc, Bolonia! 🍝 ___ #italy #italy🇮🇹 #lecco #comolakeitaly #italytrip #onenightstand #onedaytrip #bologna #bolognaitaly #grupapodróżniczki #wearetravelgirls #sheisnotlost #travelling #travelbloggeritaliane #travelbloggerslife #portrait #sielska (at Lecco) https://www.instagram.com/p/BpaMcLfn3fX/?igshid=1t0ctnstl7pl8
1 note · View note
nonamesystems · 6 years
Photo
Tumblr media
4x na 100%
  Dzisiejszego dnia, rok temu byłem w szczytowej formie. Pojechałem do znajomych w Milówce: wspinając się przez Salmopol, Kubalonkę podjazd pod Karczmę Ochodzitą…, aż po szaleńczy zjazd ~70 km/h S-jedynką, po której wcale nie można było jechać! A następnego dnia wracałem przez Żywiec, podjazdem pod Kocierz i dalej na Zator…, podjazdem przez Płazę na Chrzanów… To oczywiście trasa rowerem. Nie była najdłuższa, robiłem dłuższe jednodniówki w ok. 9 godzin. Czy żałuję, że to wszystko już dawno skończone? Absolutnie nie ma czego, przez kilka sezonów odwiedziłem właściwie wszystkie ważne miejsca, w których przez lata i w różnych okolicznościach bywałem samochodem. Wniosek po tamtym nasuwa mi się jeden - nigdy nie robić czegoś nowego na 100%, zawsze zachowywać dystans, dawać na luz, żadnej spiny. No może gdybym to jeszcze robił z grupą osób, ale to też mi nie odpowiadało - taka ma natura. Wydaje mi się, że wspomniane „na 100%” odnosi się - patrzę po sobie - bardziej do osób, które nigdy w życiu nie uprawiały sportu od wczesnych lat i na „bardziej poważnie”. To jest groźne, gdy  nastaje taki czas, rodzi się jakaś ambicja, chęć sprawdzenia się, choć ja bym to nazwał bardziej trafnie - po prostu PAJACOWANIE - a potem, gdy już faktycznie pojawiają się przyzwoite wyniki następuje halt. Udało się i… i co dalej? To taki przełom, którego ciąg dalszy rzadko oglądamy w filmach, dlatego polecam Rocky, wspaniały życiowy dramat w trzech pierwszych częściach + jeszcze piątka (z pominięciem IV). Wracając do swoich wspomnień, to moje „na 100%” niestety zablokowało mi chęć rejestracji rzeczywistości (wiadomo - zabrakło procentów), a tyle ciekawych miejsc / miejscowości mijałem po drodze i - no właśnie - tylko mijałem, bo przecież czas i średnia na Endo qurwa musi być dobra. I po chór ta spina? Żeby dostać jednego / dwa lajki na Fejsie? JPRDL można było się zatrzymać w klimatycznym miasteczku np. Opolszczyzny, omieść okiem zakamarki, zrobić zdjęcia smartfonem…, samochodem też tylko przejeżdżałem, więc dlaczego nie teraz?! ale NIE, bo „na 100%” się liczy! 
I to się wszystko skończyło, po prostu jebło nagle z niespodziewaną siłą. Nastała cisza ale i równowaga, wróciłem do zdjęć - bez spiny, ale świadomie i z SERCEM, a z tamtego czasu zostawiłem sobie bieganie, ale też wyłącznie z ochotą, bez Endo, bez czasu, tylko stary iPod, słuchawki z odpowiednią muzą, ochota i zadowolenie, przemyślenia, przewietrzenie głowy, uśmiech, że jest fajnie! 
Czy to ma być dziś jakiś rachunek sumienia, czy co? Po prostu nie mam pod ręką osoby, której bym mógł takie żale i pretense wyrzucić, więc niech słucha kto chce - w dniu moich kolejnych urodzin ;)
0 notes