Tumgik
#kiedy myślałaś że jest okej ale nie jest
thin-vanillaa4 · 4 years
Text
~Przeżyłaś już rozpoczęcie roku? Świetnie! Teraz mam dla ciebie zestaw kilku skutecznych porad, które mogą ci pomóc w nauce i jej organizacji. Zwłaszcza, jeśli w tym roku maturka 🥰🙈 ~
--- Nie stresuj się, staraj się być systenatyczna i dokładna. Jako dobry motylek bądź przynajmniej świadoma tego co braliście na ostatnich lekcjach. Często są nie zapowiedziane kartkówki, na które nikt nie jest przygotowany. Zabłyśnij, bo czemu nie? ❤
Staraj się korzystać z lekcji. Jeśli twoją kulą u nogi jest matma, patrz co dzieje się na tablicy. Możesz nie rozumieć ale przynajmniej zaczniesz myśleć i nie będziesz bezmyślnie przepisywać do zeszytu. 🙆🏻‍♀
Fajnie gdybyś po lekcjach czytała, co masz e zeszycie bądź w książkach to już ci pomoże, nie mówiąc już o wkuwaniu. 😇
Koloruj i podkreślaj co tylko się da. Mi samej dużo łatwiej jest się tak uczyć, kolory lepiej się po prostu zapamiętuje, bo wiemy że to jest ważne. 😊
Motywacja? Nie łam się, przynajmniej kilku tysięcy osobą nie chce się tak jak tobie. Wyobraź sobie ten bezstrach na matmie lub chemi, bo poświęciłaś kilka godzin więcej. Ustal sobie cele, realne. Godzinka z matmą a na następny dzień godzinka z angielskim. I co już jest lepiej. 🤗
Wskazówka to najlepiej wyciszyć wszelkie media, bo one cię tylko rozpraszają. I jasne możesz potrzebować laptopa czy telefonu, ale instagrama napewno już nie. 😄
Nie odwlekaj nauki! Jeśli masz to zrobić zrób teraz. Nie najpierw się zdrzemne, to to czy tamto. Nie! Robisz to teraz i szybciej masz wolne. A przecież przyjemnie siedzieć sobie na luzie, nie myśląc o lekcjach. 😃
Czyste stanowisko do nauki. Na pewno lepiej się uczyć i zmusić do nauki, kiedy mamy czyste biurko. Rozłożyć sobie wszystko, powoli i starannie robić. Ja tak bardzo lubię się uczyć, jest przyjemniej i naprawdę aż się chce. 🥰
Próbujcie i szukajcie tego przy czym uczy się wam najlepiej i najefektywniej. Może to nikogo nie zdziwi, ale dla mnie jest to właśnie muzyka. 🤩
Jeśli masz w ogóle nie rozumiecie matmy, a nie macie możliwości na korepetycje to oglądajcie filmiki jak tłumaczą inni dany temat. Skorzystajcie z tego, że macie dostęp do internetu. Jest mnóstwo darmowych filmików na każdy temat z matmy. Wystarczy chcieć. 😋
Anieglski to samo ale więcej! Tutaj możecie korzystać nie tylko z filmów które tłumaczą, ale też ze wszystkich w których mówi się po angielsku. Słuchajcie bardzo dużo, to pomaga waszemu mózgowi na wsłuchanie się i przygotowanie do tego języka. 😁
Planuj! Kolejne dni, nawet jeśli nie masz tego dnia nauki. Rób to dla siebie, naprawdę jeśli maturka to bardzo ci się przyda, a jeśli nie wierz mi, podziękujesz sobie za to. 😚
Odpuść! Temat sprzeczny co do całokształtu tego postu, ale również istotny. Szczerze, po prostu odpuść sobie przedmioty których nie bedziesz zdawała na maturze i które są ci zbędne do życia. Jeśli sie je uczysz, ucz się na tyle żeby było Okej bez zagrożeń. Większą wagę przykładaj do przedmiotów z którymi wiążesz przyszłość, to korzystniejsze dla ciebie. ☺
Problemem też jest to, że kiedy już się zabieramy do tej nauki, nagle wszystko jest nie tak. Musimy zrobić wszystko, ale tylko się nie uczyć. Sposób na to, to miejsce gdzie będziesz mogła się skupić, bez rzeczy które będą cię rozpraszać. Powiedz domownikom, że bedzięsz się uczyć i żeby ci nie przeszkadzali.
Przygotuj sobie wode i jakąś przekąske, może pokrojone owoce. Taki staranne przygotowania dają poczucie takiej chęci. Przestronna przestrzeń, coś do picia i chęć zrozumienia = efekty. 😍.
Niestety, bez pracy nie ma kołaczy. Liczmy się z tym, że od samej chęci nic się nie stanie. Siadaj do nauki jeśli masz tylko chęć, a nie powtarzaj przez cały dzień że musisz się uczyć i na końcu idziesz spać.
Żeby lepiej zapamiętywać i uczyć się, opowiedziałabyś komuś tłumacząc czego się nauczyłeś lub mów to sobie, tłumacząc. Dzięki temu lepiej zapamiętujesz. 😗
Próbój do skutku! Pierwszy przykład nie wyszedł? Nie myślałaś chyba, że będzie tak łatwo? Nie poddawaj się jednak! Za setnym wyjdzie, a to uczucie jest nie zastąpione. 🥺
Kojarz sobie. Jeśli łączysz ze sobą pewne fakty, albo myślisz o czymś właśnie podczas nauki, czasem twój mózg może cię zaskoczyć. Przypomni ci o pantofelku, kiedy będziesz przypominała sobie jak ktoś spadł ze schodów. Nie wierzysz? Spróbuj, nasz mózg bywa zaskakujący. 😎
Apropo będąc w temacie. Jeśli rozpylicie jakiś zapach podczas nauki, będziecie słuchać muzyki lub robić coś podobnego, przed ważnym egzaminem zrób to samo. To znaczy, jeśli uczysz się na ważny egzamin psiknij perfumami. I przed egzaminem rozpyl ten sam zapach. Nasz mózg pod wpływem tego przypomni sobie o tym, czego się uczyłeś, bo zapach ten właśnie tak mu się skojarzy. Mi na przykład wlaśnie tak pomaga muzyka. 😽
Czasem nauka wymaga poświęcej, nie rzucaj jej tylko dlatego, że ktoś nie ucząc się ma lepsze oceny, i że to nie fair. Każdy ma w sobie coś innego, być może nauka wychodzi mu dobrze, ale są rzeczy banalne których nie zrobi. Skup się na sobie, na tym co ty umiesz a na tym co chcesz umieć. Jeśli będziesz systematyczna, uda ci się. Wiadomo, że czasem się nie chce, więc rób to co musisz zrobić i zrób sobie wolne. Nie jesteśmy robotami, żeby tak zasuwać. W każdym razie mam nadzieje, że trochę ci pomogłam. Trzymaj się i powodzenia. ❤
~thin-vanillaa4
114 notes · View notes
Text
Triple Play (tłumaczenie pl)
Tumblr media
Autor: ibelongtonegan (Tumblr)
Zgoda: jest
Pairing: Negan x Reader x Simon
Długość: one- shot
Liczba słów: 4890
Link do oryginału
Opis: Niektóre sekrety powinny zostać niewypowiedziane... albo nie?
Ostrzeżenia: sceny 18+, przekleństwa, ogólnie jest to typowy smut ;)
Od tłumaczki: Hej hej! Jest to moje pierwsze tłumaczenie na Tumblr więc proszę o wyrozumiałość :) Mam nadzieję, że przypadnie Wam ono do gustu ;) Przypominam, że cały czas się uczę i mój angielski nie jest idealny.
Enjoy! ;)
T/I-Twoje imię
❤❤ ❤❤ ❤❤
„Okej T/I, twoja kolej. Dwight, Negan, Simon", Laura zaświergotała, a jej głos zasyczał przez zakłócenia.
Twoje usta wywinęły się w szeroki uśmiech, kiedy podniosłaś radio do ust.
„Pieprzyć Negana, poślubić Simona, zabić Dwighta".
„Cholera dziewczyno. Szybko Ci poszło!" śmiech Arat rozbrzmiał w głośniku. „Mogłabyś przynajmniej udawać, że się nad tym zastanawiasz".
Słońce Wirginii grzało z całej siły, kiedy przedzierałaś się przez pole z trawą sięgającą kolan. Wyciągnęłaś butelkę z plecaka, ale kilka łyków letniej wody niewiele dało, aby zwilżyć twoje suche gardło.
Negan wysłał ekipę poszukiwawczą dla dwóch pracowników, którzy byli na tyle głupi, żeby włamać się do magazynu i ukraść różne potrzebne rzeczy, ale nie byli wystarczająco mądrzy, żeby wziąćsamochód, by móc uciec. To była tylko kwestia czasu, zanim zostaną schwytani, ale miałaś nadzieję, że nastąpi to przed obiadem. Był piątek i w skład dzisiejszego menu wchodził makaron z serowym sosem. Ciepły posiłek i zimny prysznic, nie pragnęłaś niczego więcej.
Wytarłaś wierzchem dłoni pot z czoła, skanując linię drzew pod kątem ruchu, ale wszystko wyglądało spokojnie. Oprócz rozkładającego się szwendacza, który wyszedł z lasu jakąś godzinę temu, poszukiwania przebiegły bez żadnych niespodzianek. Żeby zabić czas, Arat zaproponowała zagranie w 'Pieprzyć, poślubić, zabić", na rezerwowym kanale, który jak twierdziła, był bezpieczny od wścibskich uszu, ponieważ nikt nigdy go nie używał.
„Biedny D, dlaczego byś go skrzywdziła?"
Laura nie mogła ukryć wyrzutu w głosie. Była zakochana w Dwighcie od zawsze, ale nigdy nie odważyła się zrobić kroku naprzód, nawet kilka miesięcy po ślubie Sherry z Neganem.
„Jest spoko kolesiem, ale zupełnie nie w moim typie, cóż bywa".
„Dobra, a co z Simonem?" wtrąciła się Arat. „Nie sądziłam, że jesteś typem osoby, która chce kiedykolwiek wziąć ślub".
Kiedy transmisja się zakończyła, w tle ucichł chór cykad.
„Nie jestem, ale nie będę mogła się z nim pieprzyć, jeśli poślubię Negana".
„Czekaj... co?"
Rozbawiony uśmiech zagościł na twoich ustach na tą gorączkową reakcję.
„Cóż znasz zasady, jeśli poślubisz Negana, nie możesz być z nikim innym oprócz niego prawda? Ale co jeśli chcę pieprzyć zarówno jego, jak i Simona? Jedynym sposobem jest poślubienie Simona i zdradzanie go z Neganem. Albo jeszcze lepiej, przekonanie ich do trójkąta".
„Dobra rozumiem Simona. Jest zabawny, ma dumny krok i ten wąs, musisz się czuć jak w niebie, kiedy jest na twojej cipce", rozważała Laura. „Ale Negan... mam na myśli, jest gorący, ale również nieprzewidywalny, niebezpieczny i ostry. Musi być zwierzęciem w łóżku. Obstawiam, że nawet jego wyraz twarzy, gdy dochodzi, jest przerażający".
„Postanowiłam przyjąć misję i poszukać świętego spokoju. Myślę, że sprawił, że Sherry doszła co najmniej trzy razy zeszłej nocy. Szczęśliwa suka", westchnęłaś z zazdrości, przypominając sobie grzeszne dźwięki, które słyszałaś z pokoju Negana.
„To dlaczego nie zgłosisz się na ochotniczkę, żeby zostać jego żoną?"
„Harowałam jak wół, żeby zostać Zbawcą i nie oddam tego dla siedzenia bezczynnie w pokoju żon, jedzenia cukierków i malowania paznokci cały dzień. Wolę zachować pracę i fantazjować o Neganie i Simonie masturbując się w nocy".
Rozmowa została przerwana przez twoje radio wysyłające długi sygnał, który przywrócił cię do rzeczywistości i zadania. Przerwałaś obserwowanie i włączyłaś główny kanał.
„Poszukiwania zakończone, mamy tych gnojów w areszcie", usłyszałaś zachrypnięty głos Negana, jego cierpliwość ewidentnie się skończyła. „Wszyscy wypierdalać z powrotem do bazy, teraz!"
Poczułaś, jak serce Ci się ściska z żalu dla uciekinierów. Nie było wątpliwości, że otrzymają dokładne przypalanie żelazkiem po obiedzie.
❤❤ ❤ ❤ ❤ ❤
Godzinę i prysznic później byłaś w drodze do stołówki w towarzystwie Arat i Laury. Zapach roztopionego sera i przypraw wypełniający korytarze sprawił, że w ustach zebrała Ci się ślina.
W kilka minut pochłonęłaś talerz makaronu i wypiłaś duszkiem dwie szklanki wody, by ugasić pragnienie po słonym posiłku. Czułaś się pełna i senna, oparłaś brodę na dłoni, podczas gdy Arat i Laura wdały się w gorącą dyskusję na temat tego, którego z nowicjuszy chciałyby odpowiednio przelecieć, poślubić i zabić.
„Dobry wieczór, panie", Simon zatrzymał się przy twoim stole, opierając dłonie na biodrach. Po tym, jak szybko skinął głową dziewczynom, jego oczy spoczęły na tobie. „Chce Cię widzieć T/I, w jego pokoju".
Zmarszczyłaś brwi. Negan nie wzywał nikogo oprócz swoich żon o tak późnej porze i nigdy wcześniej nie prosił Cię o spotkanie w swoim pokoju.
„Coś nie tak?"
„Wszystko w porządku. Szef chce tylko zamienić z tobą słówko na osobności. Nie każmy mu czekać", Simon kiwnął głową w kierunku drzwi, a na twarzy zagościł jego zwyczajny uśmieszek.
Wstałaś od stołu i puściłaś oczko Arat, i Laurze, po czym podążając za Simonem, opuściłaś stołówkę.
„Myślałam, że po obiedzie ukarze uciekinierów", bardziej stwierdziłaś, niż zapytałaś, próbując dotrzymać kroku Simonowi.
„Jutro", wymamrotał. „Jest jeszcze jedna sprawa, którą chce dzisiaj załatwić".
Zaskoczyła Cię jego oschła odpowiedź, ale przypisałaś to głodowi, ponieważ nie widziałaś go wcześniej na obiedzie.
Simon zaprowadził Cię na najwyższe piętro i zatrzymał się przed wielkimi mahoniowymi podwójnymi drzwiami. Pukając dwukrotnie, przekręcił gałkę nie czekając na odpowiedź i dał Ci znak, żebyś weszła do środka.
Kwatery Negana nie wyglądały jak pozostałe części Sanktuarium. Czułaś się, jakbyś weszła do apartamentu w pięciogwiazdkowym hotelu i nie mogłaś przestać rozglądać się ze zdumieniem. Pokój był bogato wyposażony w meble i dodatki z drogiego sklepu z aranżacją wnętrz, który Zbawcy splądrowali na twojej pierwszej misji. Było tu wielkie łózko z baldachimem po Twojej lewej ozdobione szarą satynową pościelą i starannie ułożonymi poduszkami, a po prawej wygodna skórzana czarna kanapa z dwoma pasującymi fotelami otaczającymi stolik kawowy. W rogu stał bar wraz ze skórzanymi stołkami i dużym wyborem alkoholi. Prywatna łazienka była ukryta za czarnymi drzwiami na przeciwnej ścianie, ale wyobrażałaś sobie, że jest równie ekstrawagancka. Negan miał słabość w życiu do lepszych rzeczy takich jak piękne kobiety, dobre jedzenie, a jego luksusowy apartament nie był wyjątkiem. Twój pokój w porównaniu z jego wyglądał jak mysia dziura.
Negan siedział za biurkiem, kilka dokumentów było rozłożonych przed nim tuż obok szklanki wypełnionej bursztynowym płynem. Jego skórzana kurtka była luźno przewieszona przez tył siedzenia, ale charakterystyczna czerwona chusta wciąż była owinięta dookoła jego szyi. Delikatne światło biurkowej lampy rzucało tajemnicze światło na jego twarz. Podniósł wzrok z księgi rachunkowej, którą trzymał w dłoni i skinął głową, żebyś podeszła bliżej wskazując na krzesło przed sobą.
Simon przeszedł za tobą i podszedł do kanapy, ciężko siadając, skóra zaskrzypiała pod jego ciężarem. Byłaś zaskoczona, widząc, że ma zamiar zostać, ale Negan wyglądał, jakby nie miał nic przeciwko, że jego prawa ręka zostaje w pokoju. Wziął mały łyk drinka i odchylił się do tyłu, wpatrując się w Ciebie z nieczytelnym wyrazem twarzy.
Negan zawsze traktował Cię sprawiedliwie, doceniając twoje umiejętności poszukiwawcze i nagradzając ciężką pracę. Wspinałaś się po wyimaginowanej drabinie kariery w społeczeństwie od zwykłego robotnika do porucznika dzięki swojej wytrwałości, odwadze i umiejętności radzenia sobie z porywczością i prostackim poczuciem humoru Negana. Razem z Arat i Simonem byłaś jednym, z jego najbardziej zaufanych żołnierzy wykonując rozkazy i towarzysząc mu w misjach. Byłaś w nim zauroczona od samego początku i często łapałaś się na wpatrywaniu w budzącego respekt przywódcę, ale na pierwszy rzut oka nigdy nie wyraził zainteresowania tobą.
Simona zaczęłaś pożądać na pierwszej misji do Alexandrii, kiedy to przydzielono Cię do jazdy tą samą ciężarówką i podczas długiej podróży od razu złapaliście wspólny język. Simon był zabawny, mądry i uroczy na swój gburowaty sposób, i wkrótce obaj mężczyźni zagościli w twoich snach, jak wasza trójka kończy, uprawiając gorący, niechlujny seks na każdej pionowej i poziomej powierzchni, jaką tylko da się wyobrazić. Mimo to starałaś zachowywać się profesjonalnie w ich obecności, nie pozwalając, by twoja sekretna obsesja kolidowała z twoją pracą.
„Chcesz mi coś powiedzieć?" Negan wyrwał Cię z zamyślenia.„Wyspowiadać się z czegoś?"
„Przepraszam, ale nie jestem religijną osobą", ściągnęłaś usta, tłumiąc uśmiech.
Simon parsknął za tobą śmiechem, ale Negan wydawał się niewzruszony twoją bezczelną odpowiedzią. Zakręcił kilka razy szklanką z whisky, a jego dotyk zostawił przypadkowe ślady na zamglonej powierzchniszkła.
„Dobra, wybacz mi Ojcze, bo zgrzeszyłam. Wzięłam wczoraj dodatkową porcję szarlotki na kolację. Była zbyt pyszna, abym mogła się oprzeć".
Negan zmrużył oczy i pogłaskał się po brodzie, a palce w rękawiczkach drapały kilkudniowy zarost w kolorze soli i pieprzu.
„Albo, jeśli chodzi o powieść kryminalną, której nie oddałam do biblioteki, wiem, że minął już prawie miesiąc, ale wciąż mam jeszcze dwa rozdziały do przeczytania i chcę się dowiedzieć, kto jest zabójcą".
Usłyszałaś dźwięk, zanim twoje oczy były w stanie zarejestrować ruch, gdy Negan uderzył swoją szklanką o biurko. Myślałaś, że roztrzaska się na milion kawałeczków, ale cudownie przetrwała uderzenie, a kostki lodu obiły się o siebie w proteście.
„Ostrożnie T/I, nie chcesz testować mojej cierpliwości".
Ciężko przełknęłaś, czując, jak dreszcz przebiega wzdłuż kręgosłupa. Negan zwykle miał ochotę na żarty, ale najwyraźniej nie był w nastroju do nich teraz i nie mogłaś wyrzucić z myśli, że to ty byłaś tego powodem.
Wstał i trzymając swoje skupione spojrzenie na tobie, obszedł biurko i oparł się o nie, chwytając dłońmi za krawędzie. Jego krocze było na poziomie Twoich oczu i wyprostowałaś się natychmiast w swoim siedzeniu, żeby uniknąć patrzenia na imponujące wybrzuszenie w jego spodniach.
„Nie wiem, co chcesz, żebym powiedziała", zdecydowałaś się być szczera.
Negan odepchnął się od biurka i zaczął krążyć wokół Ciebie. Jego widoczna obecność za tobą sprawiła, że włosy zjeżyły Ci się na głowie, ale walczyłaś z chęcią obrócenia się do tyłu.
„Nie lekceważę Zbawców, którzy mają przede mną tajemnice".
„Nie mam pojęcia, o czym mówisz", zapewniłaś, ale natychmiast tego pożałowałaś, kiedy twarz Negana pojawiła się w zasięgu twojego wzroku.
„Pieprzysz" warknął przy twoim uchu. „A co z tą małą dziewczynką gadającą przez radio tego popołudnia?"
Jego słowa sprawiły, że krew odpłynęła Ci z twarzy. Zamykając oczy, marzyłaś, żeby ziemia cudownie się otworzyła i Cię pochłonęła.
„Wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy podczas porannej misji usłyszałem, jak jedna z moich najlepszych dziewczyn przyznaje przez kanał rezerwowy, że fantazjuje o mnie i mojej prawej ręce masturbując się w nocy".
Jeśli krew wcześniej odpłynęła z twojej twarzy, teraz natychmiast wróciła, gdy poczułaś, jak twoje policzki robią się gorące.
„Te bzdury bardzo, bardzo mnie rozczarowały".
Negan cofnął się o krok i skrzyżował kostki, opierając się z powrotem o biurko. Intensywność jego spojrzenia sprawiła, że twoje serce zamarło. Starałaś się zgadnąć jak dużo z twojej rozmowy przez radio z Arat i Laurą mógł usłyszeć. Jeśli szczęście było z tobą, usłyszał tylko ostatnią część. Jeśli nie...
...nie chciałaś nawet tam wracać.
„My tylko... żartowałyśmy. Głupia pogawędka pomiędzy dziewczynami dla zabicia czasu", wzruszyłaś ramionami, czując kroplę potu na czole.
Negan przyglądał się uważnie twojej twarzy, przetwarzając wypowiedziane przez Ciebie słowa.
„Co o tym myślisz Simon?"
„Ona kłamie szefie", radosna odpowiedź przyszła z kanapy.
Zaczęłaś potrząsać głową w proteście, ale Negan złapał Cię swoją dłonią w rękawiczce za podbródek, zmuszając do spojrzenia na niego.
„Myślę, że masz rację", dumał śpiewnym głosem, jego twarz była tak blisko twojej, że mogłaś wyczuć zapach jego ciała i delikatny ślad whisky w oddechu. „Podejdź tutaj i daj mi rękę, dobrze?"
Usłyszałaś, jak ciężkie buty Simona przemierzają pokój i zatrzymują się za tobą. Negan dał mu porozumiewawcze spojrzenie i zanim się zorientowałaś, twoje ramiona zostały szarpnięte do tyłu i mocno przytrzymane za krzesłem.
„Na.czym to stanęliśmy ślicznotko?" Negan puścił twój podbródeki kucnął naprzeciw Ciebie, opierając ręce na twoich kolanach. „Ach tak. Fantazjujesz o tym jak ja i Simon Cię pieprzymy".
Oblizał swoje usta powoli, a twoje oczy instynktownie śledziły ten ruch.
„O co chodzi T/I? Zabrakło Ci języka w gębie? Wcześniej przez radio byłaś bardzo rozmowna", Negan zakpił.
Zacisnęłaś.nogi, żeby zachować większy dystans między waszymi ciałami, ale Negan ścisnął twoje uda ostrzegawczo i rozszerzył je.
„Powiedz.mi, co myślisz o zeszłej nocy?"
Wierciłaś się na krześle, a polecenie Negana dźwięczało w uszach w ogłuszającej ciszy.
„Powiedziałaś, że słuchałaś, jak pieprzyłem Sherry. Co myślisz o tym, żeby uszło Ci to na sucho?"
Twoje oczy rozszerzyły się jak spodki i rozpaczliwie starałaś się wymyślić jakąś wiarygodną wymówkę, ale twój umysł stał się zupełnie pusty. Dzielenie się perwersyjną fantazją przez radio ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami było jednym. Ale przyznawanie się twarzą w twarz przy obiektach tych fantazji?
„Ostrożnie T/I", Negan ostrzegł, wyczuwając twoje zawahanie, jego usta zacisnęły się w cienką linię. „Chcę prawdy tym razem".
Westchnęłaś zirytowana na uczucie bezwładności, które Ci towarzyszyło, będąc w uścisku Simona. Tak bardzo nie chciałaś przyznać się do porażki, ale osaczyli Cię. Trzymałaś swoją głowę wysoko i rzuciłaś Neganowi wyzywające spojrzenie. Jeśli chciał usłyszeć prawdę, miałaś zamiar mu ją powiedzieć, do diabła z konsekwencjami.
„Byliśmy w sali konferencyjnej, jak zwykle w poniedziałek szkoląc nowych poruczników. Nie zgodziłam się z twoim rozkazem i wywiązała się przez to między nami kłótnia. Wiedziałam, że trafiam w twoje czułe punkty, ale im bardziej się denerwowałeś, tym bardziej mnie to podniecało".
Negan spojrzał na Ciebie z lekkim uśmiechem, tak jakby wcześniej ten sam pomysł przeszedł mu przez myśl.
„Zdecydowałeś, że jeśli byłam wystarczająco odważna by pyskować w obecności twoich ludzi, powinnam zatem zostać ukarana również w ich obecności. Simon przygwoździł mnie do stołu, a wasza dwójka na zmianę mnie pieprzyła".
Źrenice Negana się rozszerzyły, a ta prymitywna reakcja zachęciła Cię, by kontynuować.
„Wszyscy porucznicy patrzyli na nas z pożądaniem i zazdrością, że mogli tylko patrzeć, ale nie mogli mnie dotknąć czy spróbować. Byłam całkowicie obnażona i zdana na twoją łaskę, ale mimo to czułam się bezpiecznie i kontrolowałam sytuację, ponieważ to było dokładnie to, czego chciałam. Żeby być wziętą, zdominowaną, oznaczoną i wykorzystaną dla twojej przyjemności. Drażniłeś się ze mną, doprowadzając mnie na krawędź, dopóki nie stałam się bałaganem. I w końcu wszedłeś we mnie, zapładniając mnie".
Negan potrząsnął głową.
„I ukrywałaś to wszystko przede mną? Niefajnie. Nie masz pojęcia, jak bardzo niefajne to jest. Ale nie martw się, zaraz naprawimy tę sytuację".
Twoje serce zamarło, jak tylko dotarło do Ciebie znaczenie jego słów.To było to. Miałaś zostać zdegradowana, stracić przyjaciół, szacunek Zbawców i nigdy więcej nie móc zbliżyć się do Negana i Simona. Albo nawet wyrzucą Cię z Sanktuarium. I wszystko przez to, że nie umiałaś trzymać gęby na kłódkę. Teraz wiesz czemu przypalanie żelazkiem uciekinierów, zostało odłożone. Negan musiał uznać twoją karę za pilniejszą.
„Zwróć na to szczególną uwagę, ponieważ powtórzę to tylko raz. Twoja mała brudna spowiedź przez radio sprawiła, że ja i Simon byliśmy twardzi jak stal. Postanowiliśmy więc, że spełnimy twoje życzenie".
Mrugnęłaś dwukrotnie, oczekując, że zaraz obudzisz się z najdziwniejszego snu, jaki kiedykolwiek miałaś. Postanowiłaś, że już nigdy więcej nie będziesz opychać się jedzeniem przed snem.
„Ale mam dwa warunki. Jesteś ze mną ślicznotko?"
Skinęłaś słabo głową, gdy palce Negana kreśliły zygzakowate wzorki na twoich jeansach.
„Po pierwsze: tak bardzo, jak myśl o pieprzeniu Cię na oczach moich ludzi łaskocze moje jaja, nie mam zamiaru pozwolić tym skurwysynom patrzeć na Ciebie. Będziesz tylko ty, ja i Simon".
Ta propozycja wydawała się bardzo uczciwa.
„Po drugie: doskonale wiesz, że nie dzielę się moimi kobietami z nikim, poza wyjątkiem, kiedy uprawiam seks z moimi żonami i pozwalam im pieprzyć się nawzajem, ponieważ lubię na to patrzeć. Co moje to moje".
Oddech uwiązł Ci w gardle, kiedy przesunął swoje ręce wyżej, a czubki palców musnęły wierzch Twoich ud.
„Ale ponieważ twoja fantazja dotyczy również mojej prawej ręki, jestem gotów nagiąć reguły ten jeden raz".
Gorąco uderzyło w twoje podbrzusze, gdy obserwowałaś go zahipnotyzowanajego zwykle wyjątkowo piwnymi oczami, które teraz ściemniały do koloru ciemniej czekolady.
„Więc dzisiaj wieczorem dostaję ekskluzywne członkostwo do twojej cipki, bez wyjątków. Będziesz dzisiaj moją małą hodowlaną suką", pogłaskał Cię przez ubranie, wywołując u Ciebie żałosny jęk. „Jeśli chodzi o inne części ciała, sharing is caring*". Negan spojrzał na Simona, który błysnął swoimi perłowo białymi zębami, po czym jego wzrok ponownie wrócił do Ciebie.
Gapiłaś się na niego i brakowało Ci słów. Jedna część Ciebie kibicowała Ci, żeby wykorzystać okazję i przyjąć tę nieprzyzwoitą ofertę, druga zaś twierdziła, że w każdej chwili możesz się obudzić. Negan podniósł swoją rękę w rękawiczce do twojego policzka i przejechał kciukiem po dolnej wardze, oczekując odpowiedzi. Pozwoliłaś swojemu ciału przemówić i otworzyłaś usta, by przejechać językiem po jego kciuku, kreśląc lśniącą ścieżkę na czarnej skórze. Jeśli rzeczywiście to był tylko sen, miałaś zamiar się upewnić, że będzie mokry.
„Cholera Simon, wiedziałem, że będą z nią kłopoty od momentu, kiedy ją poznaliśmy", ciągnął Negan, a jego oczy były pełne pożądania.
Chwycił Cię za tył głowy i pociągnął do góry, łącząc wasze usta w namiętnym pocałunku, jego język badał zaborczo wnętrze twoich ust. Simon odepchnął krzesło i przylgnął do twoich pleców, zatrzymując twoje ciało między nim i Neganem. Nawet przez dwie warstwy ubrań mogłaś poczuć zarys jego erekcji, który sprawił, że cicho jęknęłaś.
„Powoli Simon", Negan uśmiechnął się szelmowsko, ssąc i skubiąc twoją szyję. „Nie chcemy, żeby jeszcze doszła".
Przymykając oczy, oparłaś głowę na ramieniu Simona, żeby ułatwić Neganowi lepszy dostęp do twojej skóry. Zatraciłaś się w przyjemności, podczas gdy dwaj mężczyźni się tobą zajmowali, prawa ręka powędrowała do wybrzuszenia Negana, podczas gdy drugą chwyciłaś tył głowy Simona i oparłaś się plecami o niego.
„Wygląda na to, że ktoś tu jest podniecony", Simon wymruczał, wbijając się w twój tyłek.
„Nie jest jedyna", Negan syknął. „Rozbierzmy ją z tych pieprzonych ubrań, zanim dojdę w swoich spodniach".
Uniósł twoją koszulkę nad głowę, a Simon rozpiął spodnie i ściągnął je z nóg wraz z butami. Czułaś się skrępowana, stojąc przed dwoma mężczyznami w samej bieliźnie, ale intensywny wzrok Negana wypełniony pożądaniem i pełen zachwytu pomruk Simona odepchnęły wszystkie Twoje niepewności. Simon rozpiął twój stanik, a ty opuściłaś ręce, pozwalając mu zsunąć się na podłogę. Następnie sięgnął do twoich majtek, ale Negan powstrzymał go chrząknięciem, przypominając mu o wyłącznych prawach terytorialnych do tego miejsca, które ustanowił wcześniej.
Simon wydawał się niewzruszony niepowodzeniem i wdrożył swój plan B, zasypując twoją szyję niechlujnymi pocałunkami. Umieścił prawą rękę na twojej i pokierował ją od swojego krocza do twojego przodu, namierzając twój pępek koniuszkiem palca, zanim wślizgnął je do majtek i zaczął pocierać twoją cipkę.
Jego pomysłowość zrobiła na tobie duże wrażenie, ale Negan nie podzielał tego samego zdania.
„Ręce precz Simon, jej cipka jest moja", obnażył zęby.
Ten prymitywny gest połączony z zaborczością w jego głosie sprawiły, że w środku wiłaś się ze zniecierpliwienia. Simon uniósł swoje ręce z zadowolonym spojrzeniem i oblizał opuszki palców, zamykając oczy z zachwytu, gdy rozkoszował się smakiem twojego podniecenia.
Negan szarpnął twoje majtki w dół, a dezaprobata przez twój udział w zbrodni Simona była widoczna na jego twarzy. Simon uklęknął na ziemi i podniósł ubranie do nosa, by je poczuć, zanim pozwolił mu opaść na wierzch sterty ubrań.
„Myślę, że powinniśmy ją dogonić Simon", Negan zasugerował, upajając swoje oczy twoją nagością.
Ściągnął swoją koszulkę, odsłaniając kępkę ciemnych włosów na klacie i różne tatuaże, kilka było wyblakłych, kilka wyglądało na świeże. Usłyszałaś, jak Simon odpina pasek za tobą i obejrzałaś się przez ramię, by spojrzeć ukradkiem. Był większy niż Negan, jego mięśnie były wyraźnie zarysowane, a klatka piersiowa całkowicie ogolona. Patrzyłaś, jak sterta ubrań rośnie przy ich stopach, do czasu aż stali przed tobą całkowicie nadzy, a ich kutasy dumnie sterczały na tle brzuchów. Simona był gruby i żylasty, Negana długi i gładki, ale oba były imponujące same w sobie. Przygryzłaś dolną wargę, pragnąc ich skosztować.
„Podoba Ci się to, co widzisz ślicznotko?" Negan machnął do Ciebie sugestywnie swoim językiem. „Uklęknij i pokaż Simonowi, do czego te niewyparzona usta są zdolne", poinstruował, wskazując na podłogę. „Ale spraw, żeby jeszcze nie dochodził".
„Nie składam obietnic, których nie mogę dotrzymać", mruknęłaś.
„Zobaczymy, kiedy zaczniesz się dławić jego kutasem", Negan odpowiedział ponuro, zanim odwrócił się do swojej prawej ręki. „Pokaż jej, kto tu jest kurwa szefem".
Simonowi nie trzeba było powtarzać dwa razy, położył swoją rękę na twoim ramieniu i popchnął Cię na dywan. Chwyciłaś jego kutasa i zaczęłaś go pompować, po czym zlizałaś kilka kropel preejakulatu z główki. Westchnął głośno, kiedy objęłaś ustami główkę i delikatnie ją zassałaś, ciesząc się słonym smakiem. Połykałaś go centymetr po centymetrze, śledząc swoim językiem każdą żyłę, dopóki nie został schowany głęboko w twoim gardle. Jego dłonie zacisnęły się na twoich włosach, abyś się nie ruszała, wywołując u ciebie stłumiony jęk, a twoje usta wibrowały wokół jego długości. Kiedy nie mogłaś już dłużej znieść uczucia dławienia, zaczęłaś się ruszać, kołysząc głową w przód i w tył.
Otwierając oczy, szukałaś Negana i znalazłaś go rozłożonego wygodnie na krześle, w którym niedawno siedziałaś. Obserwował twój każdy ruch z szeroko rozłożonymi nogami, głaszcząc się leniwie. Instynktownie odzwierciedliłaś jego tempo i ssałaś Simona w synchronizacji z dłonią zaciskającą się na jego penisie. Negan zassał zęby, obserwując, jak twoje policzki uwypuklały się rytmicznie.
Odsunęłaś się i zawirowałaś językiem dookoła czubka, tak jakbyś łapała krople z topiącego się loda. Simon obniżył swoją rękę na tył twojej głowy, rozkładając palce szeroko dla pewnego przytrzymania i zaczął pieprzyć twoje usta z pasją. Gardło kurczyło się i piekło z każdym pchnięciem, ale nie miałaś nic przeciwko uczuciu dyskomfortu, czując, jak przypływ krwi dociera do rdzenia, a on wykorzystuje Cię tak, jak to sobie wyobrażałaś.
„Wystarczy", Negan warknął, ale Simon był zbyt zatracony w przyjemności, żeby słuchać, z zamkniętymi oczami i głową odchyloną do tyłu. Nie odrywałaś wzroku od Negana, pokazując mu, że go usłyszałaś i podwoiłaś swoje starania, tworząc koło z kciuka, i palca wskazującego dookoła podstawy penisa Simona, a wolną ręką chwyciłaś jego jądra. Wiedziałaś, że igrasz z ogniem, ale dreszczyk emocji był zbyt kuszący, by mu się oprzeć.
Usta Negana wykrzywiły się, obnażając zęby, zerwał się z krzesła, ruszając ku tobie, jego męskość kołysała się z każdym krokiem jak metronom. Poczułaś ostre szarpnięcie za włosy i pozwoliłaś Simonowi wyślizgnąć się z twoich ust, a strużka śliny zwisała z twojego podbródka.
„Powiedziałem, wystarczy!" Negan powtórzył i pociągnął Cię do pozycji stojącej. „Simon zrób sobie przerwę, zanim dojdziesz".
Poczułaś mocne uderzenie na swoim tyłku i krzyknęłaś ze zdziwienia.
„Może to jest twoja fantazja ślicznotko, ale ja tu wydaję pieprzone polecenia i nie zawaham się wymierzyć surowej kary, jeśli nie będziesz przestrzegać moich rozkazów", kipiał ze złości.
Wciąż trzymając Cię za prowizoryczny kucyk, popchnął Cię w kierunku łóżka i wskazał na materac.
„Na plecy, ręce nad głowę".
Położyłaś się na poduszkach tak, jak Ci powiedziano. Negan uklęknął pomiędzy twoimi nogami i rozsunął je kolanami.
„Dobrze, spójrzmy tutaj na ten kremowy mały bałagan!" jego oczy lśniły czystą radością.
Podpierając się na łokciach, wargami prześledził twój wzgórek, jego usta ledwo Cię dotykały, a połączenie kilkudniowego zarostu i ciepłego oddechu łaskotały rozkosznie. Twoje dłonie zacisnęły się w pięści na pościeli, kiedy lizał twoją cipkę od dołu do góry, po czym koniuszkiem języka ją otwarł i rozkoszował się twoimi sokami ze smakiem. Spojrzał na Ciebie przez swoje długie rzęsy, obserwując twoją reakcję. Jego usta były lepkie od podniecenia, gdy robił Ci bezwstydnie minetę, jakbyś była ostatnim posiłkiem na Ziemi.
Spojrzałaś w prawo, znajdując Simona siedzącego na kanapie i obserwującego waszą dwójkę sennymi oczami. Bardzo się starał przestrzegać rozkazów Negana, ale było oczywiste, jak mocno pragnął się dotknąć, gdy wiercił się na swoim miejscu, a jego kutas błagał o uwagę.
Negan przeniósł swój język na twoją łechtaczkę i zassał ją między zęby, uczucie było jednocześnie wspaniałe i przytłaczające. Płakałaś i wbijając pięty w materac, uniosłaś swoje ciało, by odsunąć się od niego, ale owinął swoje palce dookoła twoich ud, przytrzymując Cię w miejscu. Jego język kontynuował ten zmysłowy atak naprzemiennie pomiędzy powolnymi, delikatnymi ruchami, a szybkimi i zachłannymi. Zróżnicowane tempa i intensywność połączona z dreszczykiem emocji wynikającym z nieznajomości jego następnego ruchu doprowadzały Cię do szaleństwa z pragnienia.
Szarpnęłaś biodrami, aby zwiększyć kontakt pomiędzy waszymi ciałami, on jednak miał inne plany i usiadł wygodnie na swoich piętach. Pociągnął Cię w dół za talię, dopóki nie klęczał pomiędzy twoimi udami, ustawił się przed wejściem i zaczął ocierać się o twoją cipkę, pokrywając swoją długość twoją wilgocią.
„Negan...", jęknęłaś i uniosłaś miednicę, żeby wsunął się w Ciebie, ale powstrzymał Cię, kładąc dłoń na twoim brzuchu.
„Jeszcze nie".
Zniecierpliwiona sięgnęłaś do jego penisa, ale odtrącił twoją dłoń.
„Powiedziałem jeszcze nie! Simon, chodź tu!"
Poczułaś, jak łóżko się zapada, a stwardniałe dłonie przygwożdżają twoje nadgarstki do materaca. Przechylając głowę w bok, kontynuowałaś obciąganie Simonowi, spragniona skończyć to, co wcześniejsza interwencja Negana przerwała.
Wygięłaś swoje plecy w łuk na materacu, gdy Negan uszczypnął twój prawy sutek i turlał go między palcami. Twój lewy sutek ścisnął zębami, zanim wciągnął go do ust i dmuchnął na sztywny, a jego ślinę można było odczuć jak chłodną maść na rozgrzanej skórze.
„Proszę...", westchnęłaś niepewna czy prosisz go, żeby przestał, czy żeby kontynuował.
„Myślę, że nauczyła się swojej lekcji", Simon stłumił swoje słowa, a przeciążenie doznań spowodowane twoimi ustami na nim i widokiem jak Negan bawi się z tobą, popchnęły go niebezpiecznie na krawędź.
„Nie wydaje mi się Simon. Wygląda na to, że w każdej chwili może wyssać Cię do sucha, a chciałbym w końcu ostro pieprzyć tę piękną cipkę".
Negan ustawił się przed twoją mokrą cipką i wsunął do środka centymetr po centymetrze. Krzyczałaś w ekstazie od słodkiego nacisku, który rozciągał Cię szeroko. Kiedy był całkowicie schowany w tobie, znieruchomiał i chwytając Cię za kostki, rozłożył szeroko twoje nogi.
„Widzisz Simon, jak bierze mojego dużego, grubego kutasa jak mistrza?"
W końcu zaczął się poruszać w boleśnie wolnym tempie, czerpiąc przyjemność, jak twoje ciepło go ogarnia. Krzyżując twoje nogi dla lepszego dopasowania, położył stopy na swoich ramionach, penetracja była tak głęboka, że z każdym pchnięciem wydawałaś krzyk. Całe twoje ciało pokryło się cienką warstwą potu, a wilgotne kosmyki włosów przykleiły do czoła. Byłaś obnażona i na łasce dwóch mężczyzn, ale nigdy wcześniej nie czułaś się tak wolna i pełna. Napięcie narastało w twoim brzuchu i zamknęłaś oczy, by zatracić się w tej chwili.
Negan wycofał się jednak gwałtownie, zarabiając od Ciebie sfrustrowane kwilenie, które wynagrodził Ci klapsem prosto w spuchniętą łechtaczkę.
„Na czworaka, ślicznotko. Chcę wypełnić tę płodną cipkę moją spermą".
Simon puścił twoje ramiona i usiadł wygodnie, opierając się o zagłówek. Przekręciłaś się i uniosłaś na łokciach, ledwo będąc zdolna do utrzymania własnego ciężaru. Negan podniósł twój tyłek i położył dłoń pomiędzy łopatkami, popychając Cię na kolana Simona. Kiedy był już zadowolony z ustawienia, ponownie wszedł w iebie, wbijając palce w twoje biodra.
„Zamierzasz dojść na moim kutasie jak dobra dziewczynka?" warknął i dał Ci mocnego klapsa w tyłek.
Krzyknęłaś twierdząco i kontynuowałaś zadowalanie Simona, ścigając własną ulgę. Kilka sekund później poczułaś jak każde zakończenie nerwowe w twoim ciele mrowi, a ciepło rozlewa się po kręgosłupie. Palce zwinęły się do wewnątrz, gdy twoje ciało poddało się nieuniknionemu, a fale ekstazy ogarnęły Cię, otępiając zmysły przez kilka minut. Wibracje twoich jęków wokół niego sprawiły, że Simon uległ własnemu orgazmowi. Zaczął drżeć i pulsować, po czym wytrysnął swoje nasienie do gardła. Połknęłaś łapczywie każdą kroplę, nim wypuściłaś jego kurczącego się członka z ust.
Negan pozwolił Ci przetrwać twój orgazm, a następnie ponownie przyspieszył. Łapiąc twoje włosy w pięść, pociągnął głowę do tyłu, wykręcając twoje ciało w nienaturalny kształt i zaczął Cię znowu pieprzyć. Jego ręka owinęła się dookoła twojej szyi, a jego palce zaciskały się wystarczająco mocno, aby w twoich oczach pojawiły się czarne plamki, a krew szumiała Ci w uszach.Krople potu spadały z jego klatki piersiowej na twój tyłek łaskocząc boki, a następnie na pościel, gdy Cię ujeżdżał ani przez sekundę nie tracąc rytmu.
Jego ruchy stały się bardziej naglące, nim schował się w tobie ostatni raz. Jęknął pod nosem serię przekleństw, zanim wgryzł się w twoje ramię, dochodząc i pokrywając twoje wewnętrzne ściany swoim nasieniem. Jego palce rozluźniły ucisk wokół gardła, pozwalając bardzo potrzebnemu tlenowi wypełnić twoje płuca, a drugi orgazm intensywniejszy od pierwszego pochłonął Cię. Upadłaś na łóżko z całej siły, zostawiając kończyny, a gdy pokój wrócił do ostrości, twoje wyostrzone zmysły zaczęły postrzegać wszystko naraz.
Negan przekręcił się na plecy, schodząc z Ciebie i opierając ramię na oczach, gdy Simon położył się na poduszkach, a chytry uśmieszek pojawił się na jego ustach.
„Cholera szefie", wytarł brew kciukiem. „Gdyby tak wszystkie marzenia się spełniały".
Twoja odpowiedź była zmęczonym, ale zadowolonym pomrukiem zgody. Dziewczyna mogła marzyć, ale spełnianie tego było o wiele lepsze.
❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤
Zmieszana obudziłaś się o świcie. Rozglądając się po twoim otoczeniu, zdałaś sobie sprawę, że wciąż jesteś w łóżku Negana. Na zewnątrz było ciemno, ale pierwsze promienie słońca przebijały przez ciężkie zasłony. Czułaś się wyczerpana i obolała, twoja skóra była lepka od resztek potu i wyschniętej spermy. Ślad po ugryzieniu na twojej szyi był wciąż wrażliwy, ale nosiłaś go z dumą jako dowód roszczenie sobie praw przez Negana do Ciebie. Odwracając głowę, znalazłaś go leżącego wygodnie na brzuchu, oddychającego głęboko i równomiernie, ale strona łóżka Simona była pusta, a pomięta pościel zdążyła zrobić się już zimna.
Usiadłaś ostrożnie, poszukując swoich rzeczy w słabym świetle, kiedy poczułaś silne ramię wokół talii.
„Gdzie się wybierasz ślicznotko?" szorstki głos Negana sprawił, że zadrżałaś.
„Z powrotem do mojego pokoju?" spojrzałaś na niego przez ramię.
„Nie-e",przyciągnął Cię do piersi. „Zostajesz. Chcę Cię całą dla siebie na drugą rundę. A potem mogę nawet zmienić zdanie na temat pieprzenia Cię na poniedziałkowym szkoleniu".
„Nie odważyłbyś się!" próbowałaś wyswobodzić się z jego uścisku, ale było łatwo Cię obezwładnić po żartobliwej walce, a jego doświadczone palce znalazły miejsce, w którym miałaś łaskotki.
„Pyskuj dalej ślicznotko, a przekonasz się wraz ze wszystkimi sprośnymi pomysłami, jakie mam w głowie".
Nęcąca obietnica sprawiła, że zrelaksowałaś się przy nim, mroczne słowa wyszeptane o zmierzchu ukołysały Cię z powrotem do snu, a kolejne fantazje zaczęły się już kształtować w twojej wyobraźni.
*uznałam, że nieprzetłumaczone brzmi lepiej
6 notes · View notes
Text
DB2 - Rodział 10
"Where is she?"
Oczekiwanie na jakąkolwiek wiadomość ciągnęło się godzinami, jedni siedzieli na krzesłach, inni chodzili w kółko, Marco schował się do kawiarni, gdzie poszedł po coś do jedzenia.
- Gdzie ona jest? Czy wszystko z nią w porządku?
Patrząc do góry, Justin zaklął pod nosem.
- Teraz nie ma czasu na Twoje pierdolenie.
- Ty byłeś na tyle mądry, żeby zostawić moją córkę, teraz jego kolej.
- Ty skurwysynie. - Wstając, Justin podszedł do niego, chwytając go za kołnierzyk koszuli, a wszyscy ruszyli, by go powstrzymać.
- Justin, przestań!
- James!
Odciągając go, Bruce złapał za plecy Justina, próbując dostać się do niego.
Justin chciał go udusić, a nawet zabić. W jego życiu było wielu ludzi, których nienawidził, ale nikt, nawet Ci z najgorszej otchłani przeszłości, nie równali się z mężczyzną, który właśnie stał na przeciwko niego.
- Może popracujesz trochę nad kontrolą złości, chłopcze, zanim ktoś Ci coś zrobi.
- Mów tak dalej, a kto wie, może to ty będziesz leżał w grobie, obok wszystkich facetów, których zabiłem. - Warknął, piorunując go wzrokiem.
- Czy to jest groźba?
- Już dawno powinieneś się nauczyć, że coś takiego jak groźby nie są moją mocną stroną. Wszyscy ci ludzie, o których słyszałeś w wiadomościach? Wszystko to moja zasługa.
Wyprostował się, wszystkie emocje odpłynęły.
- Co? - Ślad uśmiechu pojawił się w kąciku jego ust, gdy przechylił swoją głowę na bok. - Ktoś Ci odciął język? - Zaśmiał się. - Już nie jesteś taki do przodu, co?
Rozprostował swoją kurtkę, prostując się, pomimo, że wszyscy naokoło wiedzieli, że się wystraszył. - Mojej córce jest o wiele lepiej bez ciebie.
- Nie... Wiesz co? Pierdol się. Byłem dla niej dobry. - Zaśmiał się. - Okej, zjebałem... Dużo rzeczy. Zrobiłem parę pojebanych rzeczy i czasami nawet wyżywałem się na niej, dlatego, że bardzo dużo działo się w moim życiu, ale kocham twoją córkę. Chroniłem ją, jak najlepiej potrafiłem i jeśli mógłbym do niej wrócić, uwierz mi, wróciłbym. Pomimo wszystko, nie ma dla mnie nic ważniejszego niż ona i jej szczęście. Zrobię wszystko, żeby upewnić się, że nigdy nie zostanie zamieszana w coś podobnego.
Zwilżając swoje usta, cofnął się o krok, cisza wypełniła całe pomieszczenie, gdy przejechał palcami przez swoje włosy, na chwilę odwracając wzrok w kierunku Johna, a potem znowu popatrzył na Jamesa. - Nie musisz mnie lubić czy rozumieć, ja sam czasem siebie nie lubię, ale naprawdę dużo się teraz u nas dzieje. Nie potrzebuję ciebie wiszącego mi na plecach. Dzisiaj myślimy tylko o Carly i o tym, by wyszła z tego żywa.
Cofając się, wziął głęboki oddech. - Ale, żeby wszystko było jasne, twoja córka ma takie same szanse na bycie postrzeloną na spacerze, na środku ulicy i wtedy, jak jest ze mną. Nie możesz jej uchronić przed wszystkim. Może Ci się wydawać, że tak jest, ale skoro ja nie mogę, to jak ty mógłbyś?
- Gdzie ona jest?
- Dzwoniła wcześniej, ale zapewne padła jej bateria w telefonie, już tutaj jedzie. Została, żeby zadzwonić do rodziców Carly.
- Czyli po ulicach lata jakiś szaleniec, a ty doszedłeś do wniosku, że dobrze będzie, jeśli moja córka zostanie bez opieki? Co, jeśli ten, kto zrobił to Carly, ciągle gdzieś tutaj jest?
- Nie wiesz, jak to działa, ale jeśli uderzą w nas raz, nie zrobią tego ponownie. To byłoby powtórzenie, a to nie jest coś, z czego słyną.
- Świetne wytłumaczenie. - Prychnął.
- Posłuchaj... - Zaczął Justin, ale przerwał mu John.
- Wystarczy. - Przerwał im John. - Przestańcie z tym ciągłym kłóceniem się. Właśnie operują moją żonę, a wszyscy tylko się kłócą. Dajcie wreszcie kurwa spokój. - Odwrócił się w stronę ojca Kelsey. - Wiem, że nas nie lubisz, i rozumiem to, ale jeśli usłyszę, że jeszcze raz się do nas odezwiesz, to sam cię stąd wykopię. Nie wiesz o nas nic albo o tym, przez co musimy przechodzić, więc twoje opinie teraz gówno znaczą.
- John.
- Co? - Warknął.
Bruce wskazał na lekarze, który właśnie szedł w ich stronę.
***
Jęcząc, Kelsey zamrugała, by przyzwyczaić oczy do ciemności, bo sama siedziała pod oślepiającym światłem. Próbując ruszyć swoimi ramionami, popatrzyła na dół, zdając sobie sprawę, że jej nadgarstki były związane na jej plecach.
- Daj spokój. - Wydusiła z siebie, jej oczy były przekrwione od płaczu. - Daj spokój, nie rób mi tego. Proszę. - Szarpała swoje nadgarstki, wiedząc, że tak naprawdę i tak niewiele mogła zrobić, ale nie mogła się poddać.
- Cholera. - Przeklęła, płacząc. Nie dlatego, że była wystraszona, ale dlatego, że jej najlepsza przyjaciółka była na skraju śmierci, a ona ciągle się z nią nie zobaczyła.
Musiała się z nią zobaczyć.
- Wypuść mnie! - Krzyczała Kelsey najgłośniej, jak potrafiła, jej nadgarstki paliły z bólu. - Proszę, wypuść mnie. - Błagała. - Proszę, zrobię wszystko.
- Wszystko, co? - Przerwał jakiś głos, popatrzyła w górę, starając się cokolwiek dostrzec poprzez ciemny pokój, jednak nigdzie nie mogła wychwycić ruchu.
Okręcając głowę w każdym kierunku w poszukiwaniu głosu, Kelsey mocno pokiwała głową. - Tak. - Wydyszała.
- Powinnaś wiedzieć, że takie obietnice, mogą taką ładną dziewczynę, jak ty, przyprawić o dużo kłopotów.
- Czego chcesz?
Zaśmiał się. - A dasz mi to?
Ścisnęła mocno usta, cisza wypełniła całe pomieszczenie.
- Tak właśnie myślałem.
- Dlaczego tutaj jestem?
- Tak dużo pierdolonych pytań. - Wyszedł z mroku, ciągnąc ze sobą krzesło i stawiając je na środku, gdzie siedziała, upewniając się, że siedzi na przeciwko niej. - Czy ty w ogóle wiesz, jak zamknąć buzię?
Zaskoczona twarzą, którą zobaczyła przed sobą, Kelsey mrugnęła dwa razy, bojąc się, że ma jakieś omamy. - Dlaczego mi to zrobiłeś?
- Tobie? Nie, zrobiłem to twojemu chłopakowi.
- On nie jest moim chłopakiem.
- Ależ jest. Tak bardzo, jak próbowałaś zbliżyć się do mnie, tak mocno nigdy  nie dałaś sobie z nim spokoju, prawda? - Nie dał jej nawet szansy, by mu odpowiedziała, zanim odezwał się znowu. - Ciągle coś do niego czujesz.
- To jest jakiś porachunek Waszych ego? Zrobiłeś to wszystko, tylko dlatego, że kocham kogoś innego?
- Nie, zrobiłem to, bo twój chłopak jest zjebem, który zabił mojego brata i zasługuje, żeby zapłacić, za to co zrobił.
- O czym ty mówisz?
- On był jedyną osobą, którą miałem w swoim życiu. On mnie przygarnął, gdy nie miałem nikogo innego. Dał mi dom, dał miejsce na świecie, kiedy myślałem, że zostałem z niczym.
- Tanner...
- On był jedyną osobą, którą miałem i on zabrał mi Go. Zostawił mnie z niczym.
- To nieprawda, Tanner. Masz mnie.
Śmiech wyrwał się z jego ust. - Ciebie? Trzymałaś się blisko mnie, bo myślałaś, bo miałaś nadzieję, że pomogę Ci o nim zapomnieć i może przez sekundę mi się to udało, ale ty mnie nie kochasz. Nie dbasz o mnie. Nikt tego nie robi, tylko Luke.
Jej twarz zmieniła się. - Luke?
Odwrócił się, by popatrzeć na nią. - Lukas Delgado.
Cisza wypełniła pokój, gdy wszystkie elementy łamigłówki zaczęły układać się w całość. - Luke jest twoim bratem?
- Był. - Poprawił ją gorzko. - Był moim bratem.
- Jak to jest w ogóle możliwe? - Zdębiała, łącząc brwi. - Przecież Wy nawet nie macie tego samego...
- Nazwiska? - Skończył za nią. - Nie jesteśmy spokrewnieni, ale w sumie moglibyśmy.
- Miałeś tyle okazji, dlaczego akurat teraz?
Popatrzył na nią.
- Po tym wszystkim, przez co przeszliśmy, musiałeś pamiętać, że ciągle byłeś jednym z moich najlepszych przyjaciół. Dużo o mnie wiesz i zadecydowałeś, że dzisiejszy wieczór jest najlepszym czasem na zemstę?
Wzruszając ramionami, wyprostował się. - To był idealny moment. Wszyscy byli rozproszeni, a twój chłopak w ogóle nie wiedział, co robić.
Zszokowana, Kelsey oparła się o swoje krzesło, nie będąc w stanie dopuścić do siebie tego, co się dzieje. To nie jest prawdziwe - to nie może być prawda.
- To się nie dzieje. Twój brat był okropną osobą.
Jego oczy pociemniały i zanim nawet mogła przeprosić, za to co powiedziała, Tanner chwycił ją za gardło. Łapiąc ją tak, że musiała na niego popatrzeć, spojrzał na nią z niesmakiem prostując się. - Nigdy tak nie mów, ty głupia szmato.
Kelsey wiedziała, że powinno to zignorować, ale nie potrafiła. Nie wtedy, kiedy Luke tak dużo jej zrobił, rujnował jej życie przy każdej możliwej okazji. - Był tchórzem, okropną świnią. Myślał, że musi coś udowodnić, a jedyne co zrobił, to uczynił życia wszystkich naokoło beznadziejnymi.
Uderzając ją w twarz, odciągnął jej włosy w tył, gdy jej twarz opadła w prawą stronę, krzyk przeszył powietrze.
- Nie znasz mojego brata. Kompletnie nic o nim nie wiesz. - Wyrzucił z siebie zdenerwowany, a wstręt był widoczny w jego oczach.
- Znam Twojego brata lepiej niż Ci się wydaje. - Kelsey odpowiedziała, nie mając zamiaru się wycofywać.
- Pierdol się.
- Kazał nam wszystkim przejść przez piekło dla jego własnej zabawy. Czy to jest typ osoby, którą chciałbyś być?
- Ochraniał siebie i to, co do niego należało.
- Tak to właśnie nazywasz - ochroną? - Pokręciła głową, zdumiona. - To było prześladowanie. To była przemoc. Zobacz, co mi robisz. Odpowiedz mi, czy naprawdę chcesz stać się taką osobą?
- Może tak. - Stał wyprostowany, jakby chciał coś udowodnić. - Dla niego zrobię wszystko.
- Chcesz coś zrobić dla Luke'a? Bądź lepszą osobą. Rób dobre rzeczy. Bądź lepszy ni on. Nie chcesz być z siebie dumny - nie chcesz zrobić czegoś po swojemu? - Mocno przełykając ślinę, pokręciła głową. - Wiem, że jesteś dobrą osobą, Tanner. Proszę Cię, nie rób tego.
Popatrzył na nią długo i mocno, jakby rozważał, to co powiedziała. - Przepraszam, że musiałaś się znaleźć w samym centrum tego wszystkiego.
- Wcale nie muszę. Tanner, proszę. - Błagała go, jej twarz stała się mokra od wszystkich wylanych łez. - Carly mnie potrzebuje.
- Nic jej nie będzie. - Wyciągając telefon, zaczął wykręcać numer. - Twój chłopak, z drugiej strony. - Zacisnął zęby. - ...z nim może być inaczej.
Jej oczy rozszerzyły się, gdy popatrzyła na telefon w jego dłoni. - Tanner, nie. Co ty robisz?
Tylko na nią zerknął i uśmiechnął się.
***
Nagle wszyscy się uciszyli, John od razu zaczął iść w stronę lekarza, spotykając się z nim w połowie drogi.
- Nazywam się doktor Hendricks.
- Co z nią? Czy wszystko będzie dobrze.
- Kula uderzyła w główną tętnice. Carly krwawiła przed i po operacji, dlatego straciła bardzo dużo krwi.
- Czy udało sie to Panu naprawić?
- Udało mi się wyciągnąć kulę i zaszyć ranę w jej sercu, ale Carly ciągle pozostaje w stanie krytycznym. Dziecko weszło w  nerwowy stan podczas operacji, ale udało nam się uratować i ją, i dziecko.
- Dziecko?
Zaskoczony, bliżej mu się przyglądnął, zanim popatrzył na teczkę w swojej dłoni. - Tak, jest w trzynastym tygodniu.
- Ona co?
- Mamy to w jej aktach. Przychodzi na co tygodniowe badania, nie wiedział Pan?
- Nie.
Zaciskając usta, skinął głową. - Jeśli ma jakąś inną rodzinę, radziłbym się z nimi skontaktować.
- Ja jestem jej rodziną. - Wyszeptał, wstrząśnięty nowymi informacjami, gdy wszyscy stali w ciszy.
- Przepraszam. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, teraz pozostaje tylko czekać.
Czując, jak telefon wibruje w jego kieszeni, Justin przyłożył do niego rękę, mając nadzieję, że go uciszy, nie będąc w stanie odwrócić wzroku od lekarza, zanim niechętnie odszedł i wyciągając telefon z kieszeni. - Halo?
- Bieber.
Jego twarz zamarła, milczał.
- Już nie jesteś taki wygadany, co?
- Kto mówi?
- Kelsey zaczyna się już trochę męczyć i sądzę, że to ty powinieneś ją ode mnie odebrać.
- Co do kurwy nędzy jej zrobiłeś?
- Myślę, że będziesz musiał poczekać i zobaczyć.
- Daj ją do telefonu.
- Och jak kurewsko słodko. - Zamamrotał sarkastycznie, a potem nastąpiła cisza.
Odwracając się, popatrzył z powrotem na chłopaków, tylko John patrzył na niego.
Popatrzył na niego zdezorientowany, zanim oboje w ciszy zrozumieli co spotkało ich dwójkę, każdego z nich przeniknęła tylko ciemność.
Sięgając po kluczyki, Justin zaczął biec w kierunku wyjścia ze szpitalu bez żadnego słowa.
Po drugiej stronie usłyszał jakieś trzaski, trochę szurania, parę wymienionych słów, zanim znowu nastała cisza.
- Justin.
- Kelsey. - Wydyszał. - Skrzywdził cię?
- Nie, wszystko jest w porządku. Nie słuchaj go, dobrze? Proszę, upewnij się tylko, czy z Carly...
Ucinając ją, Tanner zabrał jej telefon, jego głos był pełen irytacji. - Twoja dziewczyna nie lubi się słuchać, co?
- Oddaj jej ten pierdolony telefon. - Mocno przyciskając przycisk windy, żeby zjechać na parter, w tym samym czasie uderzając ręką w powierzchnię drzwi.
- Najpierw tu przyjedź, a potem będziesz mógł z nią znowu pogadać.
- Przysięgam na Boga, że jeśli ją tkniesz...
- Zachowaj groźby na czas, gdy już tutaj będziesz. Co powinno nastąpić niedługo, jeśli chcesz dołączyć do naszej imprezy, bez ciebie zaczyna się robić strasznie nudno.
Jego szczęka zacisnęła się. - Zabiję cię, kurwa mać.
- Spotkamy się na Riverton i może będziesz miał nawet szanse. - Zaśmiał się. - Dam Ci dwadzieścia minut, z dobroci mojego serca, zanim naprawdę zacznie się robić ciekawie.
Słysząc, że się rozłączył, Justin szybko wybiegł przez drzwi, gdy tylko się otworzyły. Idąc w stronę parkingu, wyciągnął pistolet zza paska swoich jeansów, upewniając się, że jest naładowany, schował go znowu na swoje miejsce, zanim otworzył drzwi i wsunął się na swoje siedzenie.
Odpalając silnik, nie marnował sekundy na zawracanie tylko od razu wyjechał na drogę.
Patrząc uważnie, szybko jechał ulica, co chwilę zmieniając pasy, musiał co chwilę upewniać się, że nigdzie nie ma policji, jeszcze tego mu brakowało w obecnej sytuacji.
Czuł, jak pocą mu się ręce, nie wiedząc, co zostanie na miejscu.
Ostatnią rzeczą, jakiej teraz pragnął, to to, że pomimo, że nie są razem, jej i tak dzieje się krzywda.
Nie powinni robić jej krzywdy.
Wykręcając numer, Justin przycisnął telefon do ucha, czekając, aż ktoś po drugiej stronie odbierze.
- Justin Bieber?
- Namierz mnie za około dwie godziny. Jeśli to nie będzie, tam gdzie, naprawdę jestem, przyjedź.
- Poczekaj.
Kończąc połączenie, Justin zaparkował auto, był na miejscu.
Patrząc za okno, wyszedł z auta, zamykając za sobą drzwi. Lokalizacja wydawała mu się znajoma, ale nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego.
Powoli podchodząc do budynku, Justin rozejrzał się po terenie, zanim pchnął drzwi, wchodząc do kompletnie ciemnego pomieszczenia.
Czekał.
- Wyrzuć swój telefon i broń.
Robiąc krok w przód, Justin zatrzymał się ponownie, słysząc znowu głos.
- Wyrzuć ten jebany telefon i broń albo ją tutaj kurwa zastrzelę.
Przełykając mocno ślinę, zastanawiał się, zanim zrobił, to, o co poprosił, nie chcąc ryzykować jej krzywdą. Wyciągając broń zza spodni, rzucił nią, zanim wyciągnął swój telefon i zaprezentował mu go w powietrzu, a potem zrobił z nim to samo, słysząc, jak roztrzaskuje się na podłodze.
- Grzeczny chłopiec.
- Pierdol się.
Zaśmiał się, zanim cisza znowu ogarnęła całe pomieszczenie.
- Justin. - Usłyszał jej pełen napięcia głos.
Odwracając swoją głowę w stronę głosu Kelsey, widząc cień jej ciała pod bardzo wątłym światłem, zaczął biec w jej stronę, zanim poczuł, że jakiś ogromny przedmiot uderza go w tył głowy, zwalając go z nóg.
- Justin!
14 notes · View notes
1and4ever-fic · 4 years
Text
10. 'Killing time.' (10)
- Więc, osobą, której mam dać odpowiedź, jest Brad Pitt. Jeden z najlepszych w swoim fachu.
Loki otworzył szerzej oczy. Czyżby zrozumiał coś nie tak jak potrzeba?
- Myślałam nad tym, co prawda, krótko, ale zdecydowałam się na tak.
Zdziwił się jeszcze bardziej. Znowu zrozumiał coś nie tak.
- Jeśli ty myślisz w tym momencie o małżeństwie - Minnie otworzyła usta z niedowierzania - to uważam, że jesteś za młoda, ��eby to zrobić.
- C-co? Myślę, że nie zrozumiałeś o czym ja w ogóle mówię w tym momencie.
- No zrozumiałem, że chcesz mu dać odpowiedź czy chcesz za niego wyjść. Więc...
- Nie, w żadnym wypadku! - autobus się zatrzymał przy restauracji, w której mieli mieć spotkanie. Wysiedli. - Mówiłam o udziale w filmie obok niego. To byłby zaszczyt, gdyby poprosił o rękę kogoś takiego jak ja, w każdym razie nigdy o takim wydarzeniu nie myślałam. Nie mam nawet chłopaka.
- Aaa...
- Byłeś kiedyś w kinie?
- Nieraz. Z Jane byłem raz. Pierwszy raz. Na początku nie wiedziałem co to kino.
- Czyli wiesz?
- No tak. I...?
- I właśnie tam będzie wyświetlany film, w którym zagram.
- Aaa... No okej. To gdzie teraz idziemy?
- Te, tutaj drzwi. Restauracja. O, już czeka! - ucieszyła się.
Gdy tylko przekroczyli próg, Brad od razu ją zauważył.
- Cześć. Poznaj Jake'a. Jake, to właśnie Brad.
- Cześć, miło mi poznać. To... Jaką decyzję podjęłaś? Bo, po pierwsze uważam, że nadajesz się do tej roli. Tym bardziej, że reżyser mi powiedział, że idealna dziewczyna do filmu wcale nie jest aktorką. Więc, jaka odpowiedź? - Minnie uśmiechnęła się znacząco, jakby miała zaraz wygrać w pokera w Las Vegas i zgarnąć całe postawione pieniądze do gry.
- No oczywiście, że się zgadzam! - powiedziała lekko głośniej, ale nie na tyle, żeby kelner czy ludzie zwrócili jej uwagę za zbyt głośną rozmowę. - Tylko, że nawet scenariusza nie dostałam.
- Wiem, mam początek tutaj. - z teczki wyjął bardzo gruby plik kartek. - Na samym początku, strona tytułowa, jesteś napisana ołówkiem, bo praktycznie wszyscy wątpili, że się zgodzisz.
Uśmiechnęła się znacząco jeszcze raz. Spojrzała na Lokiego. Uważnie obserwował jej ruchy, jak bierze scenariusz do rąk, przewraca kartki i czyta nie które dialogi.
- A kiedy zaczynamy zdjęcia? - spytała chwilę później.
- Jutro. - odpowiedział, upijając łyk kawy z porcelanowej filiżanki.
Minnie na tą odpowiedź otworzyła szerzej oczy.
A przecież jutro jest piątek. Thor jej obiecał, że zabierze ją z powrotem do Asgardu. I... co? Właśnie przyjęła rolę, którą, być może, zabłyśnie.
- Nie. Ja się nie mogę zgodzić. Nie, po prostu nie. - od razu zaczęła odrzucać ofertę, która może nawet wpłynie na jej przyszłość. - Po prostu nie. - powtórzyła te słowa.
Loki, jako Jake, spojrzał na nią, położył rękę na barku i przyciągnął do siebie. Wtem zapytał ją na ucho:
- Ale dlaczego? Przecież to nie jest byle oferta, a wiem, że ci na niej zależy.
Minnie z powortem się wyprostowała, kładąc dłoń na dłoni.
- Nie mogę.
- Ale wiesz, że zdjęcia będą kręcone wtedy, kiedy wszyscy aktorzy z danej sceny będą na planie, tak? Przecież beze mnie nie mogłabyś zagrać jednej, na przykład. A ja bez ciebie jednej.
- Aha. No, w każdym razie, tego nie wiedziałam akurat. Będę dostępna we wtorek dopiero. Mam wyjazd integracyjny ze szkoły i muszę na nim być. - przygryzła lekko dolną wargę, kłamiąc świadomie. Przecież nie powie Bradowi, że razem z nordyckim bogiem imieniem Thor, jego dziewczyną i bratem poleci do Asgardu. Wyśmiałby ją, zadzwonił do szpitala psychiatrycznego i nawet pewnie by jej nie odwiedził.
- Jak uważasz. Weź od swojego ojca mój numer telefonu, prywatny najlepiej, i jak będziesz wolna, to zadzwoń.
Kelner podał każdemu po wysokiej szklance z idealnie wypolerowanego, krystalicznego szkła i wodę w białym dzbanku. Minnie nalała sobie i Lokiemu, a Brad sobie.
- Wiesz, ogólnie jak mi tylko wczoraj powiedziałeś o tym, od razu myślałam, że żartujesz. Potem doszłam do wniosku, że to mogłaby być prawda. A teraz uważam, że to najprawdziwsza prawda. Więc zgoda, będę we wtorek na planie.
- Okej. To bądź w Central Parku. We wtorek.
- Wiem, wiem. Jasne. A teraz przepraszam, idę, nie? - spojrzała na Lokiego w ten sposób, że chce już iść. - Idziemy, nie? - spojrzała na niego zadowolona.
Wstali. Minnie podziękowała Bradowi za propozycję wystąpienia w filmie, omówili ostatki szczegółów, a w tym czasie Loki robił się niecierpliwy i chciał jak najszybciej wyjść.
- Mi... - dziewczyna wyszła z restauracji, gdy tylko chciał wymówić jej imię. - Do domu idziemy?
- Chyba tak. - Minnie otuliła się bardziej kardiganem. - Mam nadzieję, że na nikogo nie wpadniemy, kto mógłby mnie znać czy coś... - wiatr odgarnął jej włosy za plecy.
- Jest chłodniej niż wcześniej. - powiedział.
- Tak, bo jest wiatr, a jak jechaliśmy w tą stronę go nie było.
Ich konwersacja przebiegała tak łatwo, prosto, bez żadnych kompikacji. Wiatr rozwiewał jej włosy, szli powolnym krokiem, nigdzie im się nie spieszyło. Aż do czasu, gdy na polu widzenia blondynki pojawiła się Cassandra.
- Minnie?! - pisnęła przyjaciółka i pobiegła do Minnie. - Matko, jak ty... Jejku, myślałam, że nie żyjesz! - Cass przytuliła mocno dziewczynę.
- Jak mnie tak ściśniesz, to nie będę żyć. Dlaczego? - ruszyli z miejsca. - Dlaczego niby myślałaś, że nie żyję?
- Bo się nie odzywasz cały tydzień, to raz twoja mama mówi, że cię nie było na weekend, nie ten, tylko poprzedni, to masz jakąś wysypkę na ciele i nie możesz wychodzić na dwór, bo pozarażasz, to masz zjazd rodzinny. Więc to nie jest fair. Mogłaś do mnie napisać chociaż. - rozgadała się Cass i zrobiła smutną minę. Spojrzała na Lokiego. - Kto to? - spytała zdziwiona już.
- Jake. - odparła Minnie z wzruszeniem ramion. - Jeden z moich najlepszych kumpli z Europy. Jest ze swoim bratem u mnie właśnie i jego dziewczyną. - Cass podniosła brew. - Nie on, tylko jego brat ma dziewczynę. O ile nie są już zaręczeni, w co szczerze wątpię.
- Wiesz, znam swojego brata od zawsze i nie sądzę, żeby planował jakieś małżeństwo w najbliższym czasie.
- Wiem przecież. Ale... - jej oczy posmutniały, ponieważ znała prawdę o pochodzeniu Lokiego i w ten sposób chciała mu pokazać, że to wie i że współczuje. - No to, Cass, co robisz dzisiaj?
- Lecę do Patricka.
- Znowu chory?! - pisnęła Minnie, rozejrzała się czy czasem nikt tego nie widział z dłonią na ustach. - Ojej, współczuję.
- Nie. Egzaminy jakieś ma.
- Pracy szuka pewnie.
- T-tak, ale on musi mieć te testy czy aby na pewno się nadaje do wykonywania tego zawodu.
- Jasne, oczywiście. - zamyśliła się.
I szli tak aż do skrzyżowania, gdzie to Cassandra skręciła w prawą ulicę, a Minnie z Lokim szli prosto. I znowu szli prosto, bez krzyków, tylko spokojna rozmowa.
0 notes
allanimelove · 5 years
Text
Spotkanie po długiej rozłące (Judar, Ban)
Tumblr media Tumblr media
Judar
   Westchnęłaś głośno, opierając swoje ramiona o ramę okna. Po wykonaniu wszystkich swoich obowiązków udałaś się do swoich komnat, aby odpocząć. Wchodząc do pomieszczenia, spotkałaś się z ciszą, która towarzyszyła ci przez dłuższy czas. Jeszcze kilka tygodni mogła ona się spodziewać, że spotka ona tam swojego chłopaka, który potrafił się tam pojawić bez zaproszenia. Jednak pewnego dnia z niknął bez żądnego słowa. Co prawda już wcześniej mu się to zdarzało, ale nie aż na tak długo. Chciałaś wejść do pomieszczenia, kiedy nagle poczułaś, że woda spada na ciebie. Pisnęłaś z kontaktu twojej skóry z lodowatą wodą. Nie musiałaś nawet zastanawiać się, kto to zrobił, ponieważ po pomieszczaniu rozniósł się śmiech twojego chłopaka.
- Całkiem miłe powitanie,- mruknęłaś, przeczesując swoje mokre włosy z twarzy. - Jednak łaskawie raczyłeś się pojawić, Judar.
  Jednak magi nadal się z ciebie śmiał, co zaczęło cię powoli denerwować. Zdawałaś sobie sprawę, że Judar uwielbiał dokuczać innym, jednak gdzieś w głębi siebie miałaś nadzieje, że skoro jest z tobą w związku, to nie będzie ci dokuczał.
- To wszystko specjalnie dla ciebie — powiedział złośliwie ciemnowłosy, podchodząc do ciebie. Odwróciłaś głowę, nie chcąc, spotkać się twarzą w twarz z nim. Przykro ci było z tej całej sytuacji. Czy on nie mógł chociaż przez chwilę zachowywać się poważnie? Przecież nie widzieliście się od dłuższego czasu, więc chociaż przy ponownym spotkaniu mógł być poważny. Odtrąciłaś jego dłoń, kiedy próbował on, położyć ją na twojej głowie.
- Daj sobie spokój okej? - pozwiedzałaś cicho, czując, jak twoje gardło się zaciska. Ominęłaś go, chcąc się udać do drugiego pokoju, aby przebrać się z mokrych rzeczy. Jednak czerwonooki złapał twoje ramie, zanim zdołałaś się oddalić.
- No dobra, już rozumiem — powiedział, przyciągając cię do siebie. Próbowałaś się wyrwać się z jego uścisku, ale za każdym razem zaczynał trzymać cię coraz mocniej. - Możesz się w końcu przestać wyrywać! - krzyknął w końcu, zirytowany twoim zachowaniem. Przestałaś się wyrywać, czekając, co dalej zrobi ciemnowłosy. - Posłuchaj mnie (Imię), rozumiem, że nie podoba ci się, że tak znikam bez słowa, ale nie chcę, abyś martwiła się na zapas.
- Na zapas?! Właśnie przez takie znikanie bez słowa martwię się jeszcze bardziej! - krzyknęłaś, odwracając się do niego. Zaczęłaś uderzać pięściami w jego klatkę piersiową, mamrocząc jakim dupkiem był twój chłopak. Judar nie powiedział nic więcej, po prostu przytulił cię do klatki piersiowej, cierpliwie znosząc twoje biadolenie. Nie planował obiecać ci, że następnym razem, będzie mówił ci o swoich wypadach. Jednak postara się zostawić, jakiś mały ślad, że nie będzie go przez jakiś czas.
Tumblr media
Ban
  Poczułaś, jak kolana uginają się pod tobą kiedy, zobaczyłaś Bana idącego w twoją stronę. Nie widziałaś go od przeszło dwóch lat, kiedy on nagle zniknął, nie zostawiają po sobie żadnego śladu. Przy pierwszych dniach zniknięcia myślałaś, że ponownie udał się do lasu wróżek, aby wykonać swoją powinność. Wiedziałaś o jego przeszłości i o tym, co się stało z Elaine, jednak teraz byłaś okropnie zmartwiona. Jasnowłosy poszedł do ciebie, z zaczepnym uśmieszkiem na jego twarzy. Czy on myślał, że wszystko rozejdzie się po kościach? Skrzyżowałaś ramiona, chcąc mu pokazać, że w tej chwili ma się wytłumaczyć.
- Co się stało [Imię]? - zaczął, kładąc swoją dłoń na twojej głowie, mierzwiąc ci włosy - Nie cieszysz się, że wróciłem?
- Czy się cieszę? Czy się cieszę! - krzyknęłaś, a w afekcie położyłaś dłonie na jego klatce piersiowej i pchnęłaś. Ban nie spodziewając się, że to zrobisz, zatoczył się lekko do tyłu. - Znikasz bez słowa na dwa lata! Dwa lata! Oczywiście, chłopak spodziewał się, że będziesz zła, jednak coś zakuło go w sercu, kiedy tak zareagowałaś. Dwa lata temu myślał, że zniknięcie be słowa będzie dobrym pomysłem, jednak teraz zaczął ego żałować. Nie chciał narażać cię na niebezpieczeństwo. Wiedział, że ruszyłabyś wraz z nim, nie zważając na jego słowa. Nie wybaczyłby sobie, kiedy zostałabyś ranna, dlatego musiał teraz się z tobą skonfrontować. Bez zastanowienia złapał cię za nadgarstek, po czym przyciągnął cię do swojej klatki piersiowej. Przytrzymał cię trochę mocniej, kiedy zaczęłaś wyrywać się z jego uścisku. Dopiero kiedy się uspokoiłaś, ujął palcami twój podbródek. Uniósł twoją głowę, po czym złożył na twoich ustach delikatny pocałunek.
- Przepraszam, okej? - powiedział, ponownie przykładając swoje usta do swoich.
0 notes