Tumgik
#marynarki dams
kostucha00 · 11 months
Text
21 Straszdziernika 2023, Sobota 🎃:
🥧: 635 kcal
🔥: 160 kcal
💤: 12 h
📙: 0 h
Wczoraj nie pisałam, ale po ponad 24 h na nogach stwierdziłam, że nie mam siły już pisać i po prostu poszłam spać.
Już się informacja pewnie rozniosła, że u mnie w Gdyni zamordowali tego 6-latka. Nie mam pojęcia co się ostatnio odwala w tym kraju. Jakiś czas temu była afera, że godzinę drogi ode mnie znaleźli ciała trzech noworodków z kazirodczego związku faceta i jego córki chyba z 2 lata starszej ode mnie, przed chwilą przedszkolak z Poznania, a teraz to. PiS tak straszył imigrantami, a tu się okazuje, że Polacy sami sobie są w stanie zapewnić takie atrakcje. Mama powiedziała, że nie puści mnie do szkoły, dopóki go nie złapią, bo gość jest żołnierzem marynarki wojennej i jest uzbrojony. Na angielski pewnie też nie dostanę przepustki, po tym jak w otoczeniu policji nagrywali Fakty przed domem pani, do której chodzę na korki xD. Kurde, a ja wczoraj wracając ze szkoły zastanawiałam się czemu wszędzie stoi policja... Szczerze, minęła ponad doba, więc facet może już równie dobrze być w innym województwie, albo w ogóle w Królewcu albo na Białorusi. Ale i tak na zakupy dzisiaj jechać nie mogłam sama, tylko z tatą, a i tak ledwo nas matka puściła, jakby facet miał grasować w Biedronce na głównej... Zawsze mnie zaskakuje jej katastroficzne myślenie — jak był covid to zaczęła robić zapasy i czytać blogi survivalowe, jak wybuchła wojna na Ukrainie to chciała uciekać z kraju do krewnych w Kanadzie. Wykończy się takim z podejściem (i ludzi w swoim otoczeniu).
* * * * *
Kupiłam sobie te batoniki — rano będzie wpadał jeden bez liczenia. Mam nadzieję, że mi nie odwali 😅. Znalazłam też idealnie dyniowatą dynię do wycięcia, a także nieco bezkształtną Hokkaido — będzie do muffinek, brownie albo czegoś innego, co sobie wymyślę. W planach mam też ciasto marchewkowe i zastanawiam się czy nie zrobić go w pierwszej kolejności, a z dynią poczekać do okolic Halloween. À propos Halloween — zaplanowałam sobie wycinanie dyni, wypad na groby, pierwszy rozdział czwartej części Felixa, Neta i Niki (akcja toczy się w Halloween) i dłuuugi maraton filmowy (w planach Frankenweenie, Gnijąca Panna Młoda, Miasteczko Halloween, Koralina, Harry Potter i Więzień Azkabanu, Dracula, Jeździec bez głowy, co najmniej jedna część Ghost Busters, i tyle odcinków Scooby-Doo, gdzie jesteś?, ile tylko dam radę). Także grafik mam napięty. I tu pojawia się komplikacja w postaci siostry zapraszającej mnie na imprezę do jej znajomych i bardzo nalegającej, żebym się zgodziła. Nie wiem czemu, zawsze odgradzała życie rodzinne od towarzyskiego grubą ścianą, a tu nagle taka furteczka :O. Wiem że będzie dużo ludzi (15-20 zaproszonych, można brać +1), dużo procentów, dużo decybeli, dużo dwutlenku węgla i nikotyny w powietrzu, i zapewne dużo innych substancji. Nie wiem czy iść. Żadnej z tych rzeczy nie lubię, z drugiej strony siostra bardzo nalega. Ale na takich, nazwijmy to, spotkaniach czuję się jak 8-letni jedynak bez kuzynostwa na obiedzie rodzinnym. Dzieciak versus dorośli. Kompletnie nie z tego świata. Może to miała na myśli moja matka, zarzucając mi wczoraj, że "przez ten mój autyzm mam ciasny łeb".
18 notes · View notes
madaboutyoumatt · 3 years
Text
505 - Josh
- Szkoda, abyś umarł tak szybko albo marnował jutrzejszy poranek przed pracą – Josh mruknął, nie zamierzając go traktować poważnie. Nie, kiedy zadawał takie pytania, bo szczerze powiedziawszy, to był najgorszy moment na pytanie czy się troszczył i czy mu zależało, skoro zabrał jego pijacki tyłek spod domu siostry, zawiózł pod blok i teraz wchodził z nim na górę. Gdyby naprawdę miał go gdzieś, wyrzuciłby go z auta już na wstępnie, nie zamierzając wdychać odoru samochodu i nie pchał się na górę.
To niekoniecznie było to, czego szukał Młody u niego, ale zawsze coś. Więcej niż dostawali inni.
- To nie będziemy go kontynuować – Josh dodał, zanim jeszcze na dobre weszli do klatki, ale rozmowę mogli kontynuować dopiero w tej małej klitce, zwanej mieszkaniem. Josh nie ściągnął marynarki, ale zdjął buty i odsunął je na bok. Bez pytania wszedł do kuchni, biorąc wysoką szklankę, łącząc wodę mineralną z przefiltrowaną, szukając w lodówce cytrynę. Znalazł połówkę w lodówce, więc niewiele myśląc umył ręce i wycisnął z niej sok, przelewając przez palce drugiej ręki, zbierając na dłoni małe pestki.
Wyrzucił je do kosza, stawiając szkło na wyspie.
- To ty miałeś gadać. To ty nie zachowujesz się fair, a teraz grasz primadonnę. Jeśli myślisz, że to mnie zniechęci, to się mylisz, bo jedynie mnie irytujesz. Jeśli droga z przystanku do Beatrice nie zarysowała obrazu mojej irytacji, możesz mnie ponaciskać jeszcze bardziej, ale nie radzę mnie wkurwiać – przesunął szklankę w jego stronę, niemo nakazując mu się napić. – Nie oczekuj ode mnie skruchy, bo tego Ci nie dam. Nie oczekuję też tego od Ciebie, ale skoro nie chcesz tego wyjaśniać, to ogarnij się sam. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, skoro chcesz być samodzielny.
Młody nie był pod jego opieką. Nie musiał mieć nadzoru, bo w żaden sposób nie reprezentował Josha, ani jako osoby, ani jako firmy. Mógł się upić do nieprzytomności albo puścić na bok, napić herbaty i przeczytać dobrą książkę. To był jego wybór. Josh chciał wspólnie obejrzeć film na kanapie, a potem się pieprzyć. Spędzić jakoś czas, aby się rozluźnić, a nie szarpać się.
0 notes
madaboutyoumatt · 5 years
Text
Josh
Josh pokręcił na to głową, bo on sam dalej był pod krawatem, za którym nie przepadał. Może wyglądał dobrze, może to była elegancja sama w sobie, ale dalej. Jeśli mógł, to unikał chodzenia tak sztywno, czując się nie na miejscu. Wolał bardziej sportowy styl, a nawet jeśli elegancki, to wygodny. Bez butów, które były sztywne, twarde. Bez smyczy na szyi. I przede wszystkim - bez miliona warstw, pod którymi było mu gorąco. Marynarki jednak nie mógł i nawet nie chciał zdjąć, nie wypadało.
Poza tym... Trochę się lepił. I pod koniec imprezy, już w pokoju, ze średnio zadowoloną miną, ściągał z siebie garderobę. Krzywiąc się lekko, ale nie jakoś bardzo, bo był za bardzo zmęczony.
- Topię się - zamarudził do Małego, ściągając koszulę, która dalej była lekko wilgotna, bo jeszcze niedawno latał, pomagając pakować ciasta dla rodziny, której nie będzie na poprawinach. Niby nie musiał, ale Jess musiała zabrać swojego pijanego narzeczonego na górę i nie wyrobiła się, aby pomóc z niektórymi osobami. Josh jedynie pocałował Małego w czoło, dziękując mu za to, że ten się nie spił.
Jutro nadrobią.
- Idź się umyć, poczekam na Ciebie - powiedział, kładąc się do łóżka. - Może uda nam się świętować. Wiesz, to nasza pierwsza taka impreza, trzeba skorzystać - uśmiechnął się, przeciągając się. Był w samych bokserkach, już umyty. Żaden z nich nie pił nie wiadomo ile, Matt bo nie miał towarzystwa, a Josh czasu i tyle luzu. Może dlatego Josh zaproponował jeszcze zabawę przed snem. Albo dlatego, że Matt wyglądał naprawdę seksownie w garniturze, a on był spragniony uwagi. Chciał ją dać też swojemu chłopakowi, po wieczorze spędzonym częściej osobno niż razem.
Dlatego był na siebie następnego dnia zły, że zasnął przed jego powrotem. Nie budząc się, nawet kiedy ten się kokosił obok niego. W tej samej pozycji, na środku łóżka, przykryty jedynie do pasa.
- Boże, moje stopy - zajęczał mu, gdzieś koło dziesiątej, wydymając lekko wargi. Dalej był zaspany, bo... Nawet nie wiedział jakim cudem udało mu się tylko pospać. Normalnie byłby w połowie dnia, a dzisiaj... Dzisiaj nawet nie chciało mu się wstawać od razu. Za to chciało mu się coś innego.
- Matt, kochanie - wymruczał, wsuwając dłoń pod jego bokserki. Dalej ledwo ciepły, ale jednocześnie gorący w pewnych miejscach. - No chodź, dam ci potem spać. Obiecuję - zaproponował, przenosząc się bardziej na niego.
Chociaż trochę rekompensując mu brak uwagi poprzedniego dnia, zanim nie podniósł się z łóżka, zaliczając łazienkę, ubierając się i idąc na dół, aby zobaczyć, co go zastanie. Poza pustkami, bo sporo osób jeszcze spało.
0 notes