Tumgik
#obiektywizm fotografii
wpowiekszeniu · 5 years
Text
Street, street, ach ten street…
Przez większe i mniejsze społeczności, grupy i fora poświęcone w mniejszym bądź większym stopniu fotografii ulicznej przetaczają się co jakiś czas dyskusje, czasami dość burzliwe, czym jest, a czym nie jest street photo, co w nim wolno, a czego nie. Czy definicja jest nam potrzebna, a może wystarczą ogólne granice lub wytyczne w stylu dobrych praktyk? Mimo, iż wydaje się to zadaniem karkołomnym, postaram się chociaż w części odpowiedzieć na te pytania.
Kim jest fotograf uliczny?
Fotograf uliczny jest obserwatorem życia, zjawisk i zdarzeń do jakich wokół niego dochodzi*. W przeciwieństwie do reportera czy dokumentalisty nie opowiada historii związanej z jakimś konkretnym wydarzeniem, konkretnymi ludźmi, sprawą, zjawiskiem czy z góry określonym tematem, a raczej pokazuje na swoich zdjęciach rzeczywistość jaką sam widzi, w swój wyjątkowy i specyficzny sposób. Nie opowiada historii, czy raczej nie musi tego robić. Jest to o tyle istotne, że fotograf uliczny może pokazać rzeczywistość przepuszczoną przez „filtr” swojego humoru, nastroju czy sposobu postrzegania świata. Wydarzenia, które przedstawia są prawdziwe i niereżyserowane, ale mogą być na tyle zmanipulowane czy ujęte w sposób symboliczny, że właściwie widzimy w nich coś zupełnie innego, niż miało to miejsce faktycznie.
Czym zatem street photo jest, a czym nie jest?
Jak już wyżej wspominałem, nie jest ani reportażem, ani fotografią dokumentalną. Mimo to jest jakimś, specyficznym, dokumentem życia codziennego w określonym miejscu i czasie. Fotografia uliczna nie jest i nie próbuje być obiektywna (o ile obiektywizm w ogóle istnieje). W przeciwieństwie do reportera czy dokumentalisty fotograf uliczny nie musi dbać o rzetelność przekazywanej informacji, a wręcz celowo może wprowadzać widza w błąd, nadając codziennemu widokowi czy zwykłemu zdarzeniu nowe czy inne znaczenie, wprowadzając tym zabiegiem pewien dysonans poznawczy czy zmuszając odbiorcę do refleksji. Prawdziwość przedstawionych sytuacji polega na niereżyserowaniu ich, bo to chyba byłoby już fałszowaniem rzeczywistości, a dostrzeganiu i wyłuskiwaniu drobnych niuansów, które w jakiś sposób poruszyły, zainspirowały czy spodobały się fotografowi. Wynika z tego, że w fotografii ulicznej nie każde zdjęcie musi nieść ze sobą ładunek informacyjny, czasami mogą być to po prostu emocje czy doznania estetyczne. Co za tą różnorodnością idzie, fotografie uliczne mogą być z jednej strony żartem, dowcipem, po prostu ładnym obrazem, a z drugiej śmiertelnie poważną opowieścią o współczesności fotografa czy o samym fotografie.
Co wyróżnia fotografię uliczną?
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że próbę zwięzłego definiowania zjawiska jakim jest fotografia uliczna powinno zacząć od tego czym gatunek ten się wyróżnia. W tym wypadku jednak przyznać należy, że cechy streetu są bardziej pochodnymi podejścia do niego, niż tego co na zdjęciach się znajduje, słowem jest to bardziej podejście i filozofia tworzenia fotografii, oderwana od miejsca w jakim powstaje. Wbrew swojej nazwie nie musi zawsze powstawać na ulicy, a też nie wszystko co powstaje na ulicy będzie streetem. Wydaje się, że istotą, sednem fotografii ulicznej jest połączenie prawdziwości wydarzenia, przedstawionej rzeczywistości z nadaniem mu innego znaczenia, zawarciem w obrazie jakiejś symboliki, anegdoty, wywołaniem pewnego dysonansu poznawczego czy zmuszeniem odbiorcy do zastanowienia się nad sytuacją, rzeczywistością i tym co na prawdę stało się na uwiecznionej scenie.
Zaufanie i wiedza…
W fotografii ulicznej bardzo istotne jest zaufanie jakim darzymy twórcę fotografii i wiedza na temat powstania ujęcia. Nigdy do końca nie możemy być pewni na ile dana sytuacja jest prawdziwa, a na ile wyreżyserowana przez fotografa. Na ile dane zdjęcie zostało przetworzone w czasie obróbki, czy z kadru zniknęły jakieś elementy, a może coś się pojawiło by uzyskać pożądany przez autora efekt wizualny. Nie raz i nie dwa w historii bliższej i dalszej, bardziej i mniej znanych fotografów ulicznych wychodziły na jaw manipulacje jakich dokonywali w czasie tworzenia zdjęć czy w postprodukcji. Dziwi jedynie to, że na siłę takie zdjęcia lansowane były jako fotografie uliczne. Dobre zdjęcie zawsze będzie dobrym zdjęciem, tyle że nie zawsze będzie zaliczać się do któregoś konkretnego gatunku fotografii i chyba nie ma sensu na siłę wpychać go, gdzieś gdzie ze swej natury nie przynależy**. Z kolei w przypadku postprodukcji, nadmierna ingerencja w obraz, w szczególności dodawanie i usuwanie z niego jakiś obiektów, wydaje się być już nadużyciem, gdyż doprowadza do przeinaczenia rzeczywistości i z punktu widzenie fotografii ulicznej zdaje się być niedopuszczalna. Mimo to pamiętać należy, że fotografia uliczna jest tworem żywym i ciągle zmieniającym się, żadna próba definiowania nie zamknie tego „podejścia i filozofii tworzenia” w sztywnych ramach i to chyba, paradoksalnie, największy urok tej dziedziny fotografii.
* Oczywiście rejestruje je przy pomocy aparat fotograficznego, ale to oczywista oczywistość.
**Chyba nie musze przypominać historii ze zdjęciem pewnego syryjskiego fotografa, które zostało podchwycone przez media i przedstawione jako fotografia prasowa, dokumentalna, reportażowa czy po prostu przedstawiająca prawdziwą sytuację. Na fotografii uwieczniony został chłopiec leżący między dwiema świeżymi mogiłami, wniosek nasuwał się sam. Dookoła zdjęcia zrobiło się sporo szumu i dopiero po czasie okazało się, iż był to wyrwany z kontekstu kadr z projektu artystycznego tego fotografa. Cała sytuacja nie była prawdziwa. Sytuacja w Syrii również w tamtym okresie nie była najlepsza, mimo to przekazywane przez media informacje powinny być rzetelne i prawdziwe. Dlatego wydaje się, że lepiej byłoby, gdyby zdjęcia pozostawały w tych gatunkach i zbiorach w których powstają, mimo że granice czasami bywają płynne i nieostre.
1 note · View note