Hiroshi Sugimoto
Japoński fotograf i architekt urodzony w 1948 roku w Tokio. Inspiruje się pismami i dziełami Marcela Duchampa. W jego twórczości odnaleźć można również zainteresowanie dadaizmem i surrealizmem, a także nowoczesną architekturą końca XX wieku.
Sugimoto mówi o swojej twórczości jako o demaskacji czasu lub zdjęciach będących kapsułą czasu. Jego prace koncentrują się na przemijaniu, a także konflikcie między życiem a śmiercią.
Dzięki użyciu aparatu wielkoformatowego 8×10 i wyjątkowo długiego czasu ekspozycji, Sugimoto uzyskał reputację fotografa o najwyższych umiejętnościach technicznych. Jest także ceniony za koncepcyjne i filozoficzne aspekty swojej pracy.
Od 2008 Sugimoto prowadzi firmę architektoniczną - New Material Research Laboratory [http://www.shinsozai.com/#]
1 note
·
View note
“List do matki” Sergiusz Jesienin
Żyjesz jeszcze, biedna stara matko?
I ja żyję. Pozdrowienia ślę.
Niechaj sączy się nad twoją chatką
To wieczorne światło w sinej mgle.
Mnie pisano, ze ukrywasz trwogę,
Tęsknisz za mną, że cię trapi żal,
Że wychodzisz często znów na drogę
W swej salopie śmiesznej - patrzeć w dal.
A gdy siny mrok na wieś się kładzie,
Często widzisz, niby blisko tuż,
Jak ktoś mi nagle w karczemnej zwadzie
Wbił po serce fiński nóż.
Głupstwo mamo! Spokój nade wszystko.
To igraszka tylko sennych mar,
Już nie takie ze mnie pijaczysko,
Bym bez ciebie gdzieś tam z dala zmarł.
Po dawnemu łaknę twej pieszczoty
I o jednym marzę tylko w snach,
Bym czym prędzej od tej złej tęsknoty
Znów powrócić pod nasz niski dach.
Wrócę, wrócę, kiedy w słońca blasku
Rozwiosenni się nasz biały sad.
Tylko ty już więcej mnie o brzasku
Nie budź tak, jak osiem temu lat.
Nie rusz tego, co się odmarzyło,
Nie budź tego, co na wieki śpi.
Zbyt mnie wcześnie życie doświadczyło.
Strata złud i nuda wszystkich dni.
I modlitwy nie ucz mnie. Bo po co?
Co odeszło, już nie wróci, nie.
Tyś jedyną łaską i pomocą,
Tyś jedyne moje światło w śnie.
Więc zapomnij już tę swoją trwogę,
Przestań tęsknić, porzuć zbędny żal.
I nie wychodź tak często na drogę,
W swej salopie śmiesznej - patrzeć w dal.
0 notes
“Kokon” Nuri Bilge Ceylan (1995)
Rodzice wcieleni w role głównych bohaterów. Koszty pokryte z pieniędzy zarobionych na fotografii. Efekt - piękna poetycka impresja, niczym nie odstająca od dzieł niejednego cenionego twórcy.
„Kokon” to krótkometrażowy debiut Ceylana. Sen o poróżnionym małżeństwie, na nowo szukającym wspólnego języka. Ich uczuć i emocji nie odnajdziemy w skamieniałych twarzach, lecz w powiewie wiatru, w ogniu, w deszczu i delikatnych płatkach śniegu. We w pełni odczuwających siłach natury.
Kontrastem dla ich statycznych, leciwych postaci jest chłopiec - obserwujący, poznający świat drogą eksperymentów i aktów niszczenia. Pełnia życia i śmierć, młodość i starość. A wszystko zamknięte w etiudzie płynącej nieśpiesznym nurtem przemijania.
[“Kokon” zostawiony ze “Zwierciadłem” Tarkowskiego:
https://vimeo.com/115526326]
0 notes
Tuż przed wybuchem II wojny światowej premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill na spotkaniu z ministrem powiedział: “Starcie jest nieuniknione, pilnie potrzebujemy więcej pieniędzy na wojsko, musimy skądś wziąć te fundusze.” Minister wojny odparł: “Może więc obetniemy wydatki na kulturę.” Na to Churchill bez wahania: “Panowie, to o co my wobec tego walczymy?”
1 note
·
View note