Blog osobisty 1000letniej wiedźmy tańczącej w świecie dorosłości.
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Czy ktoś jeszcze czytuje blogi?
Jeśli nie to może nawet i lepiej.
Od dłuższego czasu mam silną potrzebę wygadania się. Ot tak. Mała ilość znajomych powoduje niemoc wyrzucenia z siebie wszystkich emocji, a zresztą, drogi potencjalny czytelniku, wiesz jak to jest. Rzadko chce się mówić o wszystkim ludziom których się zna. Po to też prowadzę pamiętnik. Uwielbiam pisać i opisanie przeżyć danego dnia zawsze pozwala mi zrzucić z siebie trochę jego ciężaru. Ale... Nie wiem, pisanie do samej siebie nie wystarcza. tym bardziej, jak jest potrzeba podzielenia się ze światem codziennymi, nudnawymi ale i surrealistycznymi momentami przeżyciami. Żyję nieoczywistym życiem. Przeżywam relatywnie dużo. Stąd nazwa bloga. Konflikty zazwyczaj mam sama ze sobą, są to drobne lub większe konflikty wewnętrzne. Plus jestem damą pik. Jestem zazwyczaj czerwona na twarzy jak cholera. Nie mam żadnych naczynek, trądzików różowatych czy czegokolwiek, co można by zakwalifikować jako chorobę. Kiedy byłam mała, w czasie jakiś rutynowych badań wykryto, że mam trochę za gęstą krew. Zdarza się, Ojciec nadal sądzi, że to dlatego, że on jest ze wsi. Hue, hue, wsiowa dziewuszka, zdrowe, wiejskie rumieńce. Taaaaak. jestem dorosła, co uważam za ważne zaznaczyć po poprzednim, mocno infantylnym zdaniu. Ale po to tego bloga mam. Potrzebuję się wygadać z rzeczy, które wstyd byłoby opowiedzieć znajomym, a pozostawione we mnie ciążą. pisałam to już? Oh, sorry. I sorry za błędy. Zarówno te ortograficzne jak i interpunkcyjne, jak i powtórzenia literek (wina lapka) jak i.... no, za wszystkie, Jestem dyslektyczką! Znaczy, jednocześnie jestem jedną z tych, co nie do końca wierzą w to zaburzenie, a do psychologa poszłam przygotowana (obczytałam jak to zaburzenie wygląda, i adekwatnie się zachowywałam) bo zależało mi na dodatkowych benefitach na maturze... Eh, mogę chyba o tym pisać, to było tak dawno... Przedawniło się chyba. Będę chciała, aby ten blog był tak anonimowy jak się da. A paradoksalnie pragnęłabym, aby był dość osobisty. Pamiętam jak sama mając z 15 lat z wypiekami (hue, hue, takie wsiowe, od powietrza z gnojówką) na twarzy czytałam bloga jakiejś laski-utrzymanki, która opisywała swoje relacje z dużo starszymi panami. Może moje życie nie jest aż tak mroczne czy zawiłe, ale i tak pełne przeżyć.
i konfliktów.
Jeszcze nie wiem, czy pozostanę na tej platformie, ten wpis nie jest aż tak osobisty, ale jak ogarnę poziom prywatności, jaki jest w stanie zapewnić mi tumblr, to się określę.
1 note
·
View note