Text
Hej! Dziwnie mi pisać coś tutaj, po około dwóch latach przerwy, ale cóż, chyba już pora wrócić.
Co się działo przez te dwa lata? Może to będzie mały szok, ale trochu wyzdrowiałam. Nigdy do końca nie zniknęły mi myśli o byciu chudym, odchudzaniu, kaloriach, moim ciele, ale byłam zdrowsza. Jadłam, nawet polubiłam swoje ciało. Kiedy nie myślałam o nim nałogowo, nagle zaczęło wyglądać całkiem nieźle, nie przeszkadzało mi aż tak jak dawniej. Oczywiście były gorsze momenty, kiedy nie mogłam na siebie patrzeć, ale nie ukrywam, że były też takie, kiedy nie mogłam się napatrzeć. Złożyło się na to wiele czynników - jestem w zupełnie innym momencie życia niż te dwa lata temu - studiuję, jestem w zdrowym związku, mam znajomych. Zmieniło się dużo, ale jak kiedyś tu napisałam - zawsze wracam. Zbliżają się wakacje, potrzebuję coś zmienić, ostatnio stale męczy mnie ponownie uczucie, że powinnam schudnąć. Więc wracam. Nie wiem jak mi to pójdzie, nie wiem czy potrafię się jeszcze głodzić, ale szczerze - nie obchodzi mnie to. Będę się starać, to się liczy. Mam zupełnie inne podejście niż kiedyś, więcej zrozumienia dla siebie, mniej nienawiści.
To dlaczego tu wracam? Ponieważ potrzebuję dyscypliny. Potrzebuję gdzieś w jakiś sposób publikować to jak mi idzie, kiedyś mi to bardzo pomagało. Nie będę na pewno "idealnym tumblerowym motylkiem", więc jeśli komuś przeszkadza, że nie będę tu szerzyć nienawiści do siebie to od razu polecam mnie odobserwować. Prowadzę ten blog jako swój pamiętnik, dla siebie. Tak jak mówię - zmieniło się dużo.
Moim celem będzie 60 kg. Tak, nie jest to mała waga, ale nie zamierzam się wygłodzić (jak kiedyś), a jedynie poprawić swoją sylwetkę. Nie wiem ile ważę teraz, jeszcze się nie ważyłam, ale zrobię to w najbliższym czasie (podejrzewam, że jest to ponad 70 kg). Jeśli chodzi o cel czasowy, to chciałabym schudnąć do sierpnia, ponieważ wtedy lecę na wakacje ze znajomymi, więc to będzie duża motywacja. I tak, jest to mnóstwo czasu jak na schudnięcie ponad 10 kg, ale ponownie - nie będę schodzić 10 kg w miesiąc jak dawniej, mimo, że kiedyś mi się to udało bezproblemowo. Daję sobie sporo czasu i bezpieczny cel - zobaczymy co będzie dalej.

Więc oficjalnie witam ponownie! 🫶
13 notes
·
View notes
Text
Chcę się z Wami czymś podzielić, część może to odebrać, jako następne "magiczne" ględzenie, ale...!
Ogólnie przeglądając tmbl, jak zwykle większość postów jest o treści "jestem grubą świnią" tak w skrócie. Bardzo dużo motylków ma negatywne nastawienie i cały czas powtarza te obelgi jak mantrę w swoją stronę. Nie ukrywam, też przez długi czas tak robiłam i chociaż trochę już siedzę w temacie manifestacji, afirmacji i tym podobnych rzeczy, jakoś nigdy, aż do ostatniego czasu nie wpadło mi do głowy, żeby spróbować tego przy odchudzaniu.
Jakoś dwa tygodnie temu się zważyłam i dostałam zawału, widząc na wadze prawie 58kg i wtedy mnie oświeciło. Zamiast się załamywać i powtarzać sobie w głowie w kółko, że jestem gruba, znowu się ulałam, wyglądam paskudnie, to zaczęłam patrzeć na siebie w lustrze, wyobrażając sobie, że jestem chudziutka. Przez ten czas non stop powtarzałam sobie, że schudłam, mam szczuplejsze ręce, nogi, wystające żebra, obojczyki i kości biodrowe. Po niedługim czasie naprawdę je zaczęłam widzieć i czuć pod palcami. Udało mi się też objąć dłońmi najgrubsze miejsce na udzie, a na nadgarstkach zawinę wszystkie palce i jeszcze zostaje luz. Przed chwilą zeszłam z wagi i po tych dwóch tygodniach z 58 zrobiło się 52,4kg, a praktycznie w ogóle nie pilnowałam się z jedzeniem. Na majówkę normalnie wleciał pare razy grill, piwka i takie rzeczy. Z tyłu głowy bałam się, że będzie jeszcze gorzej, ale liczby i wystające kości nie kłamią.
Chciałam się tu z Wami tym podzielić, ponieważ może zmiana myślenia na pozytywne, przyniesie oczekiwane skutki większej ilości osób 😊. Tylko pamiętajcie, żeby rozsądnie dobierać myśli, bo w łatwy sposób można przyciągnąć sobie również jakąś paskudną chorobę, a tego raczej nikt by nie chciał 🦋.
61 notes
·
View notes
Text
Znalazłam przypadkiem hallsy bez cukru o smaku coli i inne o smaku ice tea, ale są super!!
Jedna paczka ma 76 kcal (tych ice tea, colowych jeszcze nie sprawdzalam ale na pewno podobnie) a to jest jednak paczka cukierkow na cały dzień przynajmniej dla mnie, ktoś może je jesc przez parę dni co nie
Super zastępują słodkie, bo to wciaz słodkie cukierki i ma się je długo w buzi więc przechodzi ochota na jedzenie i też oszukujemy organizm że cały czas coś jemy, mega polecam, kupiłam w żabce
16 notes
·
View notes
Text
Boże zrobiłam sobie owsianke na 350 kcal (owsianka z kawałkami mango i jogurtem jagodowym veganskim bez cukru) i tak się najadlam ze nie dałam rady zjeść całej!
Uwielbiam takie napychacze. Nie mam problemu ze zjedzeniem 5 tysięcy kcal jakis tlustych rzeczy na raz XD a jak sobie zrobię taka dowalona owsianke z owocami i jeszcze jogurtem to jem to 30 minut i dojeść nie mogę. Więc polecam bardzo jak ktoś potrzebuje coś w miarę nisko kalorycznego, (wiadomo można zrobić taką z mniejszą ilością kcal) a zapychajacego + mnie jedzienie tego w trakcie zaczyna po prostu nudzić i dlatego też nie dojadam
16 notes
·
View notes
Text
Nie mogę na siebie patrzeć to za mało powiedziane, ja nie mogę żyć w tym ciele, nie mogę, nie chce go czuć, mieć
34 notes
·
View notes
Text
Po raz drugi w tym tygodniu usłyszałam że za dużo ważę. Od bardzo bliskiej rodziny.
Dostałam ataku paniki, poszłam od razu na spacer, trochę biegłam cały czas dusząc się płaczem. Jak wróciłam odmówiłam zupy. Przynajmniej nie zjadłam więcej.
I motywacja ogromna. Bo już miałam wpierdalać, ale nie - nie będę. Schudnę jak najwięcej i szybko, żeby zobaczyli efekty.
3 notes
·
View notes
Text
Dzień 4
Zjedzone: 950 kcal
Spalone: prawie 400 kcal
Kroki: 12 tysięcy 👍
Woda: nwm 2 litry
Myślałam, że zjebałam, bo zjadłam po szkole tarte czekoladową z malinami w kawiarni. Nie wiem ile mogła miec kcal, ale policzyłam sobie za nią 400. Myślałam że będzie okropnie dużo tych kalorii dzisiaj, ale wyszło nawet w normie. Mam nadzieję, że ta tarta nie miała więcej niż te 400 kcal. Jak myslicie? Za to po zjedzeniu jej dużo chodziłam, więc taki plus, że spaliłam coś tam.
Ale ja pierdole, mama się dowiedziala ile ważne przez bilans szkolny i powiedziała, że nadwaga. Ze powinnam schudnąć tak 8 kilo żeby być w normie. Żebym zrzuciła póki jestem młoda, bo później będzie ciężej. W chuj mnie to zabolało. Oczywiście jest super motywacja i dobrze mamo, jak ode mnie tego oczekujesz to tym bardziej schudnę. :) Takie słowa to jak cios w środek brzucha, ale wciąż motywują. I czuje się przez nie swobodniej z głodzeniem się, bo przecież skoro nawet ty oczekujesz że mam schudnąć to co za problem ze będę odmawiała obiadów i deserów. Rano się chyba jeszcze zważę, bo boję się że przytyłam po dzisiaj.
Trzymajcie się chudo. 🦋
8 notes
·
View notes
Text
Dzień 3
Zjedzone: 900 kcal
Spalone: 230 kcal
Kroki: 7 tysięcy łe
Woda: są 2 litry
Japierdole poszłam spać o 17 i wstałam o 23, ale przynajmniej nie jadłam przez ten czas. Odmówiłam zjedzenia paru słodkich rzeczy, więc jestem dumna. Może jutro pójdę się zważyć.
3 notes
·
View notes
Text
Dzień 2
Zjedzone: 1200 kcal Boże ja wiem jak to wygląda i sama jak na to patrze mam ochotę płakać, ale naprawdę z doświadczenia wiem że tak jest lepiej
Spalone: tak gdzieś 350 kcal
Kroki: 12 tysięcy
Woda: z 3 litry
Nie najlepiej, nie najgorzej, ale zmieściłam się w limicie 1300 kcal, więc okej.
6 notes
·
View notes
Text
Największa motywacja.
Wyobraź sobie jak ładnie będziesz mogła się ubierać gdy tylko zrzucisz te obrzydliwe kilogramy 🦋



52 notes
·
View notes
Text
Dzień 1
Dobra lecimy z tym.
Zjedzone: 950 kcal
Kroki: 6700 szału nie ma
Spalone: 200 kcal
Woda: ponad 2 litry na pewno, może 2,5 - nie będę liczyć tego jakoś dokładnie tylko tak mniej więcej, ważne żeby ponad 2 litry zawsze było, ale z tym raczej nie mam problemu.
Nie piłam żadnego energetyku ani kawy, więc taki plus na dziś. Zmęczona jestem, ale zawsze pierwszy i drugi dzień diety jest najgorszy i nie do przeżycia. Będzie łatwiej.
Chce utrzymywać takie limity, myślę, że max 1300 kcal, oczywiscie do takiej liczby nie będę się chciała w ogóle zbliżać, ale przeważnie tak około 900 kcal jest okej. Wiem, że dla niektórych to w chuj dużo, ale ja po wielu doświadczeniach wiem, że tak jest dla mnie najlepiej. Fasty się zawsze kończą źle w moim przypadku, tak samo mega niskie limity, więc po co. Najwięcej schudłam i najdłużej to utrzymałam właśnie na takich limitach 700-900 kcal przeważnie. Więc będę tak jeść. Jestem najedzona. Nie głodna. A wciąż to nie jest jakoś dużo i powoli będę chudnąć.
#chce by? lekka#chce byc idealna#chce schudnąć#motylek any#pragnę chudości#chce być lekka#chude cia?o#grubaska#chudo??#chude nogi
14 notes
·
View notes