mojecialomowi
mojecialomowi
Moje Ciało Mówi
4 posts
Praktykuję wsłuchiwanie się w moje ciało i chcę tu przekazać wszystkie myśli, emocje i uczucia, które temu towarzyszą.  
Don't wanna be here? Send us removal request.
mojecialomowi · 4 years ago
Text
Kawa o 9:30.
Obok rodzinnego domu mojego taty znajduje się olbrzymia łąka, której koniec zdobi las, a po jej prawej stronie znajduje się polna droga. Istnieją takie dni, w których chcę po prostu wpatrywać się w ten las, niebo nad nim, czasami w łosia czy sarny, które akurat przechodzą. Chcę po prostu patrzeć i o niczym nie myśleć. Zwykle potrzebuję tego, gdy w moim wnętrzu nie ma spokoju; gdy tysiąc różnych myśli i emocji przepływa przez moje ciało, a ja nie do końca wiem, jak sobie z tym poradzić.
Szukam harmonii w naturze, gdy nie mogę znaleźć harmonii w sobie.
Często płaczę (serio, nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak często). To też  pomaga mi odnaleźć spokój, ale w inny sposób. Płaczem się oczyszczam i pozwalam tym silnym emocjom wyjść na zewnątrz i w pewnym sensie (dobrym sensie) pozbywam się ich. Wiem, że kiedyś wrócą. I dobrze. Są mi potrzebne do bycia człowiekiem. Ale tu nie o tym. Patrzenie na ten krajobraz; na to jak zmienia się pod wpływem różnych pór dnia nie otwiera drzwi myślom, ale pozwala naturze wejść do mojego wnętrza i ułożyć te myśli na półkach. 
Myślę, że oba te sposoby są dobre, bo przywracają mojej duszy spokój.
Wewnętrzny spokój jest dla mnie bardzo ważny. Ulegam silnym emocjom, czego następstwem są różne zachowania i często bardzo trudno jest mi odnaleźć w tym wszystkim harmonię. Chyba dlatego tak bardzo cenię rzeczy, które pomagają mi osiągnąć ten stan.
Nie potrafię opisać uczucia wewnętrznego spokoju, więc posłużę się takim przykładem:
Wyobraź sobie, że masz pewną rutynę, na przykład picie kawy w fioletowej filiżance o 9:30. Pewnego dnia o 9:28 twój pies zrobił kupę na dywan, który dostał_ś od babci, zapomniał_ś o zrobieniu zakupów, więc nie jesz śniadania, co powoduje irytację, a w dodatku dzwoni sąsiad do drzwi z zażaleniem na zbyt głośną muzykę. A ty siadasz w fotelu i pijesz kawę w fioletowej filiżance o 9:30. 
A ty? Jaki masz sposób na przywrócenie sobie spokoju?
0 notes
mojecialomowi · 4 years ago
Text
Duchowe przebudzenie w kawiarni
Pewnego dnia wyszłam z przyjaciółkami do kawiarni i zauważyłam, że tak po prostu, nie zwracam żadnej uwagi na to, co mogą pomyśleć o mnie inni ludzie w kontekście mojego wyglądu. Nic. Nie myślę o tym, czy coś podkreśla mój brzuch, ramiona czy biust, czy jest za luźne i nie wyglądam dziewczęco, czy mam idealnie ogolone nogi, czy jestem wystarczająco pomalowana, a może czy nie jestem za mocno pomalowana.
Najpierw zalała mnie fala niedowierzania, że JA, osoba, która bardzo długo pracowała nad tym, żeby czuć się wolna, wreszcie to osiągnęła, a później poczułam niewyobrażalną dumę i wdzięczność. Wolność jest dla mnie wartością absolutnie ważną. Wolność od negatywnych myśli w głowie daje wolność w działaniu. Bo wiecie, to nie jest zawsze tak, że staję przed lustrem i mówię sobie w oczy, że wyglądam świetnie, ale po prostu nic nie mówię i nie postrzegam mojego ciała jako obiektu do wyglądania, ale jako narzędzie do funkcjonowania. Nie do końca wiem, czy mogę powiedzieć, że nauka tego była ciężka, bo raczej nie była; ale na pewno cięższe było moje życie, gdy nie potrafiłam być wdzięczna ciału za to co robi, ale byłam wdzięczna wyłącznie za to, jak wygląda. (Choć znacznie częściej byłam niewdzięczna)
 Pomyślałam sobie tego dnia w kawiarni, że pierwszy raz zauważyłam u siebie to uczucie, że to, jak ja się czuję jest najważniejsze; że jeżeli moje ciało uwielbia mieć na sobie szeroką sukienkę i nie cierpi stanika, to powinnam się go słuchać. I rzeczywiście, na pewno miałyście_liście kiedyś taką sytuację, w której poczułyście_liście takie dobre uczucie, którego nie da się objąć w ramach “szczęście”, “radość” czy “duma”. To kombinacja tych wszystkich myśli, które kiedyś krążyły w mojej głowie, gdy nakładałam obcisłą sukienkę i wciągałam brzuch, ale także tych, które miałam podczas wychodzenia z domu w krótkich spodenkach z nieogolonymi nogami. To duma z drogi, jaką przeszłam, ale też radość z chwili obecnej. Nie chcę, żeby brzmiało to totalnie poetycko, że teraz wstaję o 5 rano, biegam boso po łące, krzycząc że świat jest piękny (ah to moje duże marzenie), ale wszystko naokoło mnie jest takie samo. Takie same są komentarze innych, dotyczące mojego wyglądu, jest ten sam kanon piękna, mam nawet niekiedy te same myśli w głowie, ale po moim Duchowym Przebudzeniu to wszystko nie robi na mnie za wielkiego wrażenia. 
Chciałam, żebyście z tego wpisu zapamiętali_ły taką jedną myśl: nikt nie ma tak wielkiego potencjału do poznania twojego ciała, jego pragnień i funkcji, niż ty sam_a, więc obojętnie w jakim miejscu teraz jesteś, spróbuj wsłuchać się w to, co ono do ciebie mówi. I z czasem w najmniej odpowiednim momencie najdzie cię uczucie dobra, tak znikąd, że jest po prostu znacznie lepiej niż było kiedyś.
0 notes
mojecialomowi · 4 years ago
Text
Być jak dziecko
Helisia to moja prawie trzyletnia siostrzenica, która zadziwia mnie swoją mądrością i jednocześnie utożsamiam się z jej dziecinnym zachwytem. Ostatnio w drodze do sklepu z naturalnymi kosmetykami Helena zachwycała się kościołami, a że na podlasiu mamy ich wiele, to w samochodzie co chwilę słychać było: “Adisia, zobacz, kościół!” z wielkim uśmiechem na twarzy Heli. 
Lekcja pierwsza: Zachwycajmy się wszystkim wokół tak, jak robią to dzieci. 
Pamiętam, że któregoś dnia wracałam z pracy wakacyjnej z moją przyjaciółką i jej tatą. Po drodze wstąpiliśmy do lodziarni i jej tata kupił nam lody, które były dosłownie jednymi z najlepszych lodów, jakie w życiu jadłam. I pamiętam, że zachwycałam się nimi i co chwilę dziękowałam panu Dariuszowi za ten słodycz. Albo druga sytuacja: od wielu lat nie żuję gumy, zarówno z powodów ekologicznych jak i zdrowotnych. Jakiś miesiąc temu na spotkaniu z przyjaciółką pierwszy raz od dawna poprosiłam ją o gumę. Po drodze z restauracji na głos  zachwycałam się żuciem gumy! To doświadczenie było dla mnie tak zaskakujące i już zapomniałam jak to czuć! Nie zrozumcie mnie źle, nie zamierzam do tego wracać, ale zaskakująco fajnie było pozachwycać się gumą do żucia. 
Lekcja druga: Pozwólmy sobie na odpuszczenie.
Wracając ze sklepu pokazałam Helisi, co zamówiłam. Dostałam gratis w postaci mydła z rozmarynem. Pachniało przepięknie. Dałam jej mydło do ręki i wyszłam szybko do biblioteki oddać książki. Po powrocie zobaczyłam, że rozmaryn z mydła był cały obdrapany i leżał spokojnie na podłodze auta i na sukience Helki. Moje pierwsze słowa: “Helisia, ojejku, co ty zrobiłaś!”, po czym Helena szybko przypomniała mi, że “To nic, Adisia, to tylko mydło”.
Bo to było tylko mydło!
Gdy parę dni temu spytałam bliskich mi osób, czy jestem “wychillowana”, większość z nich odpowiedziała że zaskakująco mocno. Wiele spraw, które “normalni” ludzie postrzegają za turbo ważne, mnie aż tak nie absorbują. Ucieszyłam się, bo to znaczy, że powoli widać efekty mojej nauki odpuszczania. Nie zdawałam sobie sprawy, jakie to wyzwalające, po prostu nie przejmować się sprawami, na które nie mamy wpływu albo nie reagować wielkim wybuchem na malutkie, nic nie znaczące wydarzenia. Wciąż się tego uczę, ale zdecydowanie przychodzi mi to łatwiej niż kiedyś. Pamiętam sytuację, w której zapomniałam o paczce, która siedziała już ponad 24h w paczkomacie (czyli długo!), a były to roślinki. Nie było więc czasu na przebieranie się z piżamy. Wyszłam więc do po paczkę w zielonych spodniach z żabami i krótkiej koszulce. Mijając salon, w którym siedzieli rodzice usłyszałam: “Ada, idziesz w piżamie? Może się przebierz?”, na co wzruszyłam ramionami i odparłam “Nie... To nic.” I wybiegłam na ratunek jagody kamczackiej. 
Wiecie, dzieci mają w sobie te dwie cechy i będąc z Helą, staram się czerpać od niej jak najwięcej mądrości. Bo jej dziecinność jest po prostu wspaniała.
0 notes
mojecialomowi · 4 years ago
Text
Oddech jako kotwica rzeczywistości
Oddech. Na biologii uczę się o tym, że wdychany tlen dociera do pęcherzyków płucnych, a następnie jest transportowany wraz z hemoglobiną zawartą w erytrocytach do każdej komórki naszego ciała. Każdej. To wywiera na mnie niesamowite wrażenie, dlatego że wreszcie mogę spojrzeć na ciało jak na całość, złożoną z miliardów komórek, spełniających różne funkcje, co umożliwia mi funkcjonowanie.  W skrócie: żyję, dzięki temu że komórki potrafią ze sobą współpracować i robią to cudownie.
Kiedy czuję szczęście, myślę, że wraz z wdychanym powietrzem do każdej komórki mojego ciała jest transportowana także radość i każda komórka mojego ciała (celowe powtórzenie) cieszy się ze mną.
Kiedy czuję smutek, myślę, że wraz z wdychanym powietrzem do tej podstawowej jednostki budulcowej mojego ciała docierają niewyobrażalne pokłady siły, odwagi i wdzięczności.
Kiedy czuję złość i bezsilność, do wszystkich elementów mojego ciała dociera spokój.
Obserwacja oddechu, pozwala mi na racjonalne podejście do problemu. Do napisania tego wpisu skłoniło mnie wydarzenie z dzisiaj. Otrzymałam wyniki matur i gdy spojrzałam na procenty, poczułam straszną złość, irytację i rozpacz. Moje myśli po zobaczeniu listy przedmiotów: “Nie dostanę się na studia, nie spełnię marzenia, nie zostanę lekarką, nie pomogę ludziom, mój jedyny plan się zawalił, będę musiała poprawiać maturę, a nie dam... I tutaj chciałam dokończyć “sobie rady”, ale tego nie zrobiłam. Trochę tak jak Konrad w Dziadach, gdy nie dokończył bluźnierczej pieśni, ja nie skończyłam tego zdania, bo zauważyłam, że te pętle myślowe przysłaniają mi rzeczywistość. Przeczytałam kiedyś w “Twoje nadprzyrodzone zdolności” od dr. Joe Dispenzy, że z tych pętli myślowych da się wyjść, a oddech jest przewodnikiem drogi do wyjścia. Oczywiście zaraz po tym, jak zrozumiałam, że emocje wzięły nade mną górę i postanowiłam pomyśleć logicznie, pętle myślowe ponownie wróciły, ale to jest w porządku. Nie od razu nauczę się panować nad emocjami i nie od razu będę umiała rozpoznać to błędne koło czarnych myśli. To wszystko jest okej.
Po kolejnym wybuchu płaczu uznałam, że usiądę na chwilę, zamknę oczy i zacznę oddychać głębiej i bardziej świadomie. To pozwoliło mi po pierwsze: na uspokojenie oddechu, który był rozchwiany, a po drugie: na spojrzenie na wyniki pod innym kątem. Rzeczywiście zobaczyłam, że moje odruchowe pętle myślowe przysłoniły mi wiele bardzo istotnych elementów, np. to, jak poszedł mi dany przedmiot na tle wszystkich zdających czy inne rzeczy. 
Podobno człowiek wyrabia sobie nawyk przez niecały miesiąc, ale nie mam pojęcia, ile zajmuje oduczenie się nawyku. Będę próbować. I pewnie będę zaliczać niepowodzenia i sukcesy, bo to życie to nie jest wcale takie proste!
0 notes