Tumgik
Text
To był dobry rok.
Nie pamiętam z jakim konkretnie nastawieniem go zaczynałam, ale wiem, że kończę go dobrze.
Cały rok pracowałam nad sobą na terapii, skończyłam studia, odbyłam wiele rozmów o pracę, zostałam przyjęta do pracy, którą zacznę w styczniu, budowałam relacje z moimi bliskimi, poznałam wielu wspaniałych ludzi, toczyłam walkę ze sobą i z moimi lękami.
Ten rok był dla mnie pracą, poprzedni był odkrywaniem, chcę, aby kolejny był stabilizacją.
Wiem już kim jestem i cego chcę. Nie jestem już tą zestrachaną dziewczynką, która zgadza się ze wszystkim co powie mama. Jestem kobietą, która komunikuje swoje potrzeby i potrafi stawiać granicę.
W tym roku chcę dalej tworzyć dla siebie przyjazną przestrzeń do życia i rozwoju. Chcę się wyprowadzić, usamodzielnić i walczyć o swoje marzenia z ludźmi, których kocham!
0 notes
Text
Święta, święta i po świętach.
W tym roku zrozumiałam jak różne mogą być tradycje i ogólnie podejście ludzi do świąt. U mnie w rodzinie to zawsze były 3 dni, albo i dłużej jedzenia, słuchania kolęd, chodzenia do kościoła i bycia z rodziną, a u mojego chłopaka właściwie tylko 1 posiłek wigilijny i tyle, i życie jak w każdy inny dzień.
Dla mnie jednak święta są czasem wyjątkowym i lubię spędzać je z rodziną, mimo tego, że ja teraz jeżdżę do chłopaka, siostry też muszą znaleźć czas dla rodziny od strony męża i ciężko to wszystko pogodzić. Mimo wszystko cieszę się, że święta są takim okresem, kiedy każdy stara się choć chwilę być z rodziną, bo to jest czas, który łączy i zostawia najpiękniejsze wspomnienia.
0 notes
Text
Marzenia Pipi (23 lata)
1. Śpiewać
2. Założyć rodzinę
3. Tworzyć gry planszowe
Niektórzy by powiedzieli, że jestem za stara, żeby mieć marzenia, ale ja sądzę, że tak nie jest. Marzenia to coś, co pcha nas do przodu, co daje kopa do działania. Chęć założenia rodziny motywuje mnie do tego, żeby się nie poddawać po nieudanym związku i walczyć o swoje szczęście, a pasja do śpiewu pomaga mi często wstawać rano na próby. Podobno marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia. Chcę robić to co doprowadzi mnie do spełnienia marzeń.
0 notes
Text
Tak często zapominamy o odpoczynku. Tak bardzo jest to dla nas krzywdzące...
Nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki nie poczułam prawdziwego zmęczenia fizycznego i psychicznego. Czasami wystarczy jeden zapracowany weekend i tydzień, żeby przestać normalnie funkcjonować, a przecież praca w naszej kulturze jest czymś tak bardzo pochwalnym. Człowiek, który nie pracuje jest uznawany za kogoś gorszej kategorii, a osoba pracująca na 2 etaty żeby utrzymać rodzinę jest pewnego rodzaju bohaterem. W tym wszystkim zapominamy o roli odpoczynku i o tym, że przemęczenie się nigdy nie jest dobre i prowadzi do chorób fizycznych i psychicznych.
Ostatnio poczułam zmęczenie, gdy przez 6 dni pod rząd ciągle miałam szkołę, a po zajęciach załatwiałam różne sprawy, pisałam CV, szukałam pracy, ogarniałam prezenty na urodziny znajomych itd. Ciągle miałam w głowie "jeszcze to, jeszcze tamto" i mój mózg nie odpoczywał.
Warto jest się zatrzymać i znaleźć choć trochę czasu na to by nie myśleć o niczym co muszę i po prostu odpocząć. Mamy jesień, niedługo zaczyna się adwent, więc może warto zaparzyć sobie kakao, usiąść pod kocem i zwolnić tempo, bo życie jest piękne, tylko ciężko dostrzec to piękno w ciągłym biegu.
0 notes
Text
Święta w listopadzie, a może i wcześniej. Po co? Dlaczego? Czy tylko mi się wydaje, że taka atmosfera świąt umiera przed świętami? Nawet jak ktoś nie jest wierzący i traktuje święta jak czas dla rodziny, to i tak taki świąteczny klimat po dłuższym czasie męczy, przez co gubi się to co jest w te dni najważniejsze (niezależnie od tego czy dla kogoś sensem jest Bóg czy rodzina i znajomi). Czy nie lepiej by było zacząć przygotowania do świąt na początku grudnia? 4 tygodnie na spokojnie wystarczą... Ale podejścia firm nie zmienimy.
0 notes
Text
Ostatnio dziewczynka z mojej rodziny ucząc się 10 przykazań powiedziała "nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż, nic nie rób" i zaczęłam się zastanawiać czy rzeczywiście o to chodzi w przykazaniach Bożych? Czy to są tylko zakazy, które gwarantują nam zbawienie? Szczerze to nie sądzę.
Za dzieciaka przestrzeganie przykazań było prostsze, a spowiedź wyglądała mniej więcej tak: "nie zamówiłem paciorka i nie słuchałem mamy". Teraz dylematy moralne pojawiają się na każdym kroku. Czasami mam wrażenie, że jeżeli jest jakiś limit złych uczynków i powyżej tego limitu nie wpuszczają do nieba to ja już dawno go przekroczyłam. Może rzeczywiście lepiej nic nie robić, bo chociażby nie mając przyjaciół nie narażam się na zazdrość wobec nich, plotkowanie czy uszkadzanie swojego zdrowia używkami na imprezie.
Wydaje mi się, że jednak Bóg nie chce żebyśmy unikali życia w strachu przed grzechem, a co jest dobre a co złe powinniśmy nauczyć się na błędach. Wolę wierzyć, że mimo brania używek, mieszkania z chłopakiem czy przekrętów podatkowych Bóg mnie kocha i cieszy się z każdej mojej próby poradzenia sobie w życiu, które nie jest wcale łatwe.
0 notes
Text
Listopad jest zawsze dla mnie bardzo nostalgiczny, trochę jestem jesieniarą. Lubię chodzić na cmentarze, jest tam tyle grobów, a każdy z nich ma jakąś historię. Jedna osoba mogła umrzeć przy porodzie, a inna się utopiła. Ktoś osierocił dzieci, a ktoś inny swoją śmiercią uwolnił rodzinę od cierpienia. Każdy grób to człowiek, a każdy człowiek to historia. Czasami żałuję, że nie mogę poznać ich wszystkich.
0 notes
Text
Czasami zastanawiam się kim w ogóle jestem. W gimnazjum bałam się dorosnąć, a mama mówiła mi, że nie jestem już dzieckiem i mam spoważnieć. W szkole średniej miałam poczucie, że jestem już prawie dorosła i wypadałoby zacząć myśleć co zrobić ze swoim życiem. Na studiach mówiłam sobie, że jestem jeszcze młoda i wszystko przede mną, a jak skończę studia to zacznę normalnie żyć. Skończyłam studia i... mam poczucie, że nikt nigdy nie mówił mi jak radzić sobie w takim etapie życia. Nikt nie mówił, że taki etap może nadejść. Po szkole jest praca i tyle. Zastanawiam się po co Bóg daje mi ten czas? Może spieprzyłam swoje życie i dlatego jestem w takim punkcie? Najgorsze jest to uczucie, że nie wiem czy ten etap ma być dla mnie karą czy szansą. A może sama powinnam zdecydować czym ten etap będzie?
0 notes
Text
Ludzie narzekają na pracę, a mnie męczy bezrobocie. To poczucie, że nie idę do przodu, że codziennie marnuję większość czasu zamiast robić coś pożytecznego i zarabiać pieniądze mnie dobija. Może i praca męczy, ale daje poczucie sensu i celu. Kiedy utkniesz, jak ja, między levelami życia, ciężko jest dostrzec sens.
1 note · View note
Text
Od zawsze byłam w kościele. Przed 6 rokiem życia nie lubiłam kościoła. Msze były nudne, nie rozumiałam po co tam chodzę. Potem dołączyłam do chórku kościelnego i kościół zaczął być dla mnie domem. Chodziłam tam regularnie i nie widziałam w tym nic dziwnego. Lecz teraz się to zmienia. Zmienia się to, bo boję się ludzi kościoła. Wszyscy, którzy byli moim wsparciem, odeszli, a ci co zostali, nie wspierają mnie, a nawet dokładają mi zmartwień. Z rodziną nigdy nie miałam dobrych relacji. Zawsze słyszałam od nich, że wszystko robię źle.  Dalej to słyszę. Zostałam sama. Sama w kościele.
Wydaje mi się, że nie robię nikomu krzywdy. Chcę po prostu żyć swoim życiem i popełniać swoje błędy. Właśnie, popełniać błędy. Wydaje mi się, że to jest właśnie to czego ludzie kościoła nie uwzględniają. Nie raz słyszałam, że np. seks przed ślubem to "pakowanie się do piekła". Nawet jeżeli, to czemu ludzie kościoła mnie za to potępiają, a nie dadzą mi się nauczyć na swoim błędzie? To chyba Bóg ma mnie potępić za złe zachowanie, a nawet raczej to ja sama, całym swoim życiem, a nie pojedynczą decyzją wybieram piekło. Bóg patrzy na całość życia, a nie tylko na jeden moment. Zawsze mam czas żeby się nawrócić, ale nie wiem czy chce się nawracać kiedy każdy mój błąd jest wytykany palcem.
2 notes · View notes