Jak to się pisze? Coś o zwijaniu żagli?
Żagle zbyt szybko się rymują z "każdy sobie sterem i okrętem", a nie o to w Kurws chodziło. Dla nas to było 14 i pół roku ćwiczeń ze studzenia ego, ale też z wychodzenia przed szereg. Od pierwszego zejścia do salki w maju 2008 roku łapaliśmy po oddechu na wstrzymanie i obserwowaliśmy, co się dzieje podczas spuszczania powietrza. I działo się: 4 albumy, split z Agathocles, side-projecty Pustostany, Brian & Bryan, Gapacombo, udział w filmie "Do it Together", w gali Carnavalu Sztuk-Mistrzów w Lublinie, nagroda Warto - to nie było nikogo z nas z osobna, tylko nasze wspólne i miało zróżnicowaną na przestrzeni lat dynamikę. Bywaliśmy jak Planetarianie bez Kapitana Planety, kiedy indziej krążyła między nami sztafeta, czasem upadała, potem ktoś ją znów podnosił. Kurws zmieniało się jak zmienialiśmy się my sami. Jak się pewnie już domyślacie, ostatnią zmianą jest decyzja o zakończeniu działalności.
Zagraliśmy dla was 346 koncertów, pierwszy w CRK z Zaklętym Kręgiem Biedoty, w rok po powstaniu. Ostatni w Kalamburze, w zeszłym miesiącu – czyli pętla wrocławska. Najdalej na zachód rozciągnięta do Lizbony, na wschód do Władywostoku, na północ do Tampere w Finlandii, a najdalej na południe aż do greckiej Kalamaty.
Najwięcej było was chyba na Stellar Swamp Festival w Brukseli, a może na Primaverze w Barcelonie - w każdym razie byliście najgłośniejsi i nie daliście nam zejść ze sceny. Pierwsze tak spazmatyczne przyjęcie to chyba jeszcze w Hemliga Trädgården w Sztokholmie w 2012, choć nie była was nawet setka. Najmniej natomiast było was… - hmm, to zależy jak patrzeć. W Kopenhadze w 2013 zeszły na nasz występ dwie osoby, natomiast rok wcześniej w Alingsås do Fabriken nie przyszedł nikt. Była za to młodzieżowa kadra domu kultury oraz pieszczochy z Mind Ghost, więc supportowaliśmy się nawzajem.
Najdłuższa przerwa techniczna w jednym koncercie trwała rok. Fasolka szparagowa, której jako jedyny spróbował nasz perkusista w dniu naszego występu w berlińskim Fehre 6, doprowadziła do najbardziej rokendrolowego epizodu w naszym życiu scenicznym. Dawid wisiał pochylony nad plastikowym wiadrem po zsunięciu się z krzesła w marszu w "Triumfie niewoli". Dobiliśmy do triumfalnej końcówki w roku 2016 na pełnym spontanie, na sprzęcie UZS. W Firleju w 2018 też przerwaliśmy kawałek, tym razem tylko na godzinę. Po brzegi wypełnił ją 60 Minut Projekt, tak, że epilog "Tanz mit Kommune 1" był już nasz. Był też koncert, który zagraliśmy w połowie jako trio, a w połowie ze spóźnionym Oskarem, który słysząc "Gigantów Jazzu" przeskakiwał przez ogrodzenia, aż tylnymi drzwiami od ogródka wpadł na scenę skłotu Oval w Londynie. Załapał się jeszcze na solówkę.
Najkrótszy gig daliśmy wykonując autorski soundtrack do gry Prince of Persia, a trwało to może z kwadrans, bo gracz znał kody i pouciekały nam levele. I z tym też trzeba się pogodzić, że one czasami uciekają. Najdłuższy gig? Może w Ljubljanie na Metelkovej po lokalsach z Barka tone in bele plombe, z półtorej godziny. Swoje zagraliśmy.
Najciszej było w poznańskich Kisielicach: piece rozkręcone na 1, bluzy na bębnach, skarpetka w saksofonie. Najgłośniej? To by trzeba wysondować. Czy najgłośniejsi byliśmy, bo bóg za konsoletą przesunął suwak, czy może sami z siebie, rezonując z otoczeniem? Po cichu liczymy na ten rezonans, bo o otoczenie również nam w tym wszystkim chodziło.
Wspólne trasy zjechaliśmy z Rank/Xerox, SJ Esau, 29.90, Målgrupp, LXMP, Can Can Heads, Polem (dzisiaj Polonką), Ukrytymi Zaletami Systemu, Sheikiem Anorakiem, Munnen, Matushką, Handle, Przepychem, Mapą, Howie’m Reevem, Tzizifrikia i ze Zdrojem - to tyle, jeśli chodzi o muzykujących, ale bardzo ważni są również ci, co trzymali kierownicę. W miarę po kolei: Koniu, Biki, Piotr Motyl, Michał Słodkiewicz, Drzazga, Tomek Suchar, Natalia Kruszelnicka-Guzy, Wojtek Jeżewski, Kuba Frank, Denis "Gazelle of Death" Aleksjejew i Filip Zakrzewski. Filip kręcił również za konsoletą, podobnie Gert-Jan Polderman. Wszystkich naszych spożytkowanych i niespożytkowanych nagrań studyjnych dokonali za to: Koniu, Gwoździu, Ozram, Semir i Sasza, Piotrek Zabrodzki i Kajetan Worsztynowicz. Płyty wszystkich rozmiarów i kasety wydawali nam Michał z Oficyny Biedota, Filip z Trującej Fali, Marek z Qulturap, Janusz z Gusstaff Records, Tomek z Behind the Mountain, Frank z Gaffer Rec, Gert i Martin z Red Wig, Sirio z Jacob Records, Pascal z Et Mon Cul C'est Du Tofu?, Bartek i Tomek z Larmo Rec, Blaise z Bat Shit, Jeff z Sweet Rot, Karel z Korobushka, Clement z Dur et Doux. Dziękujemy!
Przed oczami przelatują ruchome obrazy, wszystkie materiały wideo (autorstwa Konia z Anitą, Janka Kozy, Catariny Santos, Dominiki Łabądź, Dagmary Cieślicy, Aleksandry Sende, Maćka Chodzińskiego, Łukasza Kamińskiego i Dariusza Skażyńskiego, Ani "Zet i dwa zera", Maćka Piątka, Platy), rysunki, projekty okładek, plakatów, grafik na koszulki autorstwa naszych przyjaciół, kurwsowych satelitów i artystów, których podziwiamy i szanujemy (Markus Färber, Kuba Zasada, Siehan, Ewa Głowacka, Iwona Jarosz, Karolina Pietrzyk, Pastuszka, Stachu Szumski, Janek Koza, Zimz, Maciek Salamon, Maciek Kułakowski, Gosia Małgorzata, Karolina Stanieczek, Emilka Konwerska), obrazy zastygłe na kliszach nadwornych i okazjonalnych fotografów: Maćka Bielawskiego, Kazika Ździebły, Pawła Starca, Roberta Szabli vel Bagneta, Katariny Mamontowej i Kuby Franka. Jak widać dużo tego poza samą muzyką było. Za tym wszystkim zawsze stali przychylni nam ludzie. I im właśnie, jak również tym, którzy nas słuchali, przychodzili na koncerty i nas na nie zapraszali, ślemy wielkie, stukoczące na podwójnej stopie serce.
Przez Kurws przewinęli się: Krzysztof Tokarczyk (sax 2009 - 2012), Wojtek Bajda (klarnety 2011 - 2012), Piotrek Zabrodzki (klawisze 2012 - 2015), Piotr Łyszkiewicz (sax 2013), Oskar Carls (sax 2012 - 2022) i Filip Zakrzewski (realizacja dźwięku 2021 - 2022).
Byliśmy triem, kwartetem, kwintetem. Byliśmy tu i byliśmy właśnie tacy. Do zobaczenia w nowych wcieleniach!
Dawid Bargenda, Hubert Kostkiewicz, Jakub Majchrzak
KURWS (2008 - 2023)
_____
How do you spell it? Something about reeling in the sails?
The sails too quickly rhyme with "each to himself a rudder and ship," and that's not what the Kurws were about. For us, it was 14 and a half years of exercise in cooling the egos, but also in getting out in front. From the first time we went down to the hall in May 2008, we caught breath after breath on hold and watched what was happening as we let the steam off. And it was happening: 4 albums, a split with Agathocles, side-projects Pustostany, Brian & Bryan, Gapacombo, participation in the "Do it Together" documentary, the Carnaval of Arts-Masters gala in Lublin, the Warto award - it wasn't any of us individually, it was ours together and had a dynamic that varied over the years. We were like Planeteers without Captain Planet, at other times the relay circulated between us, sometimes it fell, then someone picked it up again. Kurws were changing as we were changing by ourselves. As You may have guessed by now, the most recent change is the decision to disband.
We’ve played 346 concerts for you. The first one at CRK with the Zaklęty Krąg Biedoty, a year after our formation. The last one was in Kalambur, last month. You may call it Wroclaw loop. The farthest west it was stretched to Lisbon, east to Vladivostok, north to Tampere, Finland, and the farthest south to Kalamata, Greece.
The largest number of You were probably at the Stellar Swamp Festival in Brussels, or maybe at Primavera in Barcelona - in any case, you were the loudest and didn't let us off the stage. The first such spasmatic reception happened probably still at Hemliga Trädgården in Stockholm in 2012, although there weren't even a hundred of You. By contrast, the least number of you were... - hmm, it depends how You look at it. In Copenhagen in 2013 two people came down for our show, while the year before in Alingsås no one came to the Fabriken. Instead, there was the youth staff of the community center and the Mind Ghost sweeties, so we’ve supported each other.
The longest technical break during one concert lasted a year. The string beans, which our drummer was the only one to try on the day of our performance at Berlin's Fehre 6, led to the most rock’n’roll episode of our stage life. David was hanging bent over a plastic bucket after slipping off his chair during the march in "Triumph of the unwill." We reached the triumphant end fully spontaneously in 2016, using UZS gear. In Firlej in 2018 we also interrupted the piece, this time only for an hour. It was filled to the brim by 60 Minut Projekt, so that the epilogue "Tanz mit Kommune 1" was given us back. There was also a concert, when we played half as a trio and half with the late Oscar, who, hearing "Giants of Jazz", jumped over fences until he fell through the back door from the garden onto the stage of the Oval squat in London. He still caught a solo.
The shortest gig we gave was performing the author's soundtrack for the game Prince of Persia. It lasted maybe a quarter of an hour, because the player knew the codes and we’ve run out of levels. One must accept that too. Sometimes they run away. The longest gig? Maybe in Ljubljana at Metelkova after locals from Barka tone in bele plombe. An hour and a half. Enough.
The quietest was in Poznan's Kisielice: knobs turned down to 1, t-shirts on the drums, a sock in the saxophone. The loudest? That one is questionable. Were we the loudest because the god behind the mixing desk had his gesture, or perhaps by ourselves, resonating with the environment? We're quietly hoping for that resonance, because the environment was deeply in our interest.
We've toured together with Rank/Xerox, SJ Esau, 29.90, Målgrupp, LXMP, Can Can Heads, Pole (today Polonka), Ukryte Zalety Systemu (UZS), Sheik Anorak, Munnen, Matushka, Handle, Przepych, Mapa, Howie Reeve, Tzizifriki-a and with Zdrój - so much for the musicians, but those who held the car wheel are also very important. In fairly succession: Koniu, Biki, Piotr Motyl, Michał Słodkiewicz, Drzazga, Tomek Suchar, Natalia Kruszelnicka-Guzy, Wojtek Jeżewski, Kuba Frank, Denis "Gazelle of Death" Alekseev and Filip Zakrzewski. Filip also turned the knobs, as did Gert-Jan Polderman. All of our consumed and unconsumed studio recordings were made instead by: Koniu, Gwoździu, Ozram, Semir and Sasza, Piotrek Zabrodzki and Kajetan Worsztynowicz. Cassettes and records of all sizes were issued by Michał of Oficyna Biedota, Filip of Trująca Fala, Marek of Qulturap, Janusz of Gusstaff Records, Tomek of Behind the Mountain, Frank of Gaffer Rec, Gert and Martin of Red Wig, Sirio of Jacob Records, Pascal of Et Mon Cul C'est Du Tofu?, Bartek and Tomek of Larmo Rec, Blaise of Bat Shit, Jeff of Sweet Rot, Karel of Korobushka, Clement of Dur et Doux. Thank You!
Moving images, all video footage (by Koniu with Anita, Janek Koza, Catarina Santos, Dominika Łabądź, Dagmara Cieślica, Aleksandra Sende, Maciek Chodziński, Łukasz Kamiński and Dariusz Skażyński, Ana "Zet i dwa zera", Maciek Piątek, Plata), drawings, cover designs, posters, T-shirt graphics by our friends, kurws satellites and artists we admire and respect fly before our eyes (Markus Färber, Kuba Zasada, Siehan, Ewa Głowacka, Iwona Jarosz, Karolina Pietrzyk, Pastuszka, Stachu Szumski, Janek Koza, Zimz, Maciek Salamon, Maciek Kułakowski, Gosia Małgorzata, Karolina Stanieczek, Emilka Konwerska - this one is to You!), images frozen on film by our regular and occasional photographers: Maciek Bielawski, Kazik Ździebło, Paweł Starzec, Robert Szabla vel Bagnet, Katarina Mamontowa and Kuba Frank. As you can see, there was a lot of it besides the music itself. Behind all of this there were always supportive people. And it is to them, as well as to those who listened to us, came to the concerts and invited us to them, that we send a big heart, beating on a double kick.
Those who passed through the Kurws: Krzysztof Tokarczyk (sax 2009 - 2012), Wojtek Bajda (clarinets 2011 - 2012), Piotrek Zabrodzki (keyboards 2012 - 2015), Piotr Łyszkiewicz (sax 2013), Oskar Carls (sax 2012 - 2022) and Filip Zakrzewski (live mix 2021 - 2022).
We were a trio, a quartet, a quintet. We were here and we were just this. See you in the new incarnations!
Dawid Bargenda, Hubert Kostkiewicz, Jakub Majchrzak
KURWS (2008 - 2023)
(photo credit by Adam Bagnowski)
4 notes
·
View notes
FAUN ENSEMBLE: originální dílo norských a českých umělců
Festivalový residenční projekt je jedinečnou příležitostí pro vybrané norské a české umělce vytvořit pro festival FAUN zcela nové a originální dílo. Autory kompozice jsou Andreas Røysum a Radim Hanousek. Oba do ansámblu vybrali hudebníky, se kterými dlouhodobě spolupracují. Program bude připraven a nazkoušen k festivalovému provedení v rámci brněnské FAUN residence. Provedení tohoto díla zazní vedle faunovské premiéry i v norském Oslu.
Do FAUN Ensemble pozval Andreas Røysum tři významné představitele progresivní skandinávské scény.
Naprosto originální saxofonistka a skladatelka Signe Emmeluth vede vlastní projekty Amoeba a Owl, skládá hudbu pro věhlasný Trondheim Jazz Orchestra a aktivně spolupracuje s takovými jmény jako Paal Nilssen-Love, Ole Morten Vågan, Han Bennink, Paul Lytton a Tony Buck.
Kontrabasista a výtvarník Christian Meaas Svendsen vede vlastní kvintet Nakama a je klíčovým hráčem v mnoha souborech, které vede skandinávská bubenická hvězda Paal Nilssen-Love.
Perkusista a skladatel Jan Martin Gismervik je pověstný svou kreativitou a hudební empatií. Působí v kapelách Monkey Plot, Torg, Oker, O, PGA.
Klarinetista, skladatel a hudební organizátor Andreas Røysum ve své hudbě mísí jazz, soudobou hudbu i znalosti ze studia indické klasické hudby, marocké súfi trance hudby a lidových hudebních stylů z Řecka, Turecka a Skotska. Kromě svých projektů - 13členného ansámblu, Marthe Lea Band, Miman nebo Nakama spolupracuje s hudebníky jako Alexander Von Schlippenbach, Mats Gustafsson, Tristan Honsinger a Paal Nilssen-Love.
Pro residenční Faun Ensemble napsal Røysum skladbu „Tell“, která je inspirována norským akrobatem Tellem Teigenem, pro něhož Røysumův dědeček pracoval. Dílo zkoumá pohyb a rovnováhu skrz harmonický prostor, melodické figury a variace textur.
Radim Hanousek vybral do residenčního ansámblu hudebníky ze svého projektu Dust in the Groove, který zcela otevřeně mísí soudobou hudbu, experimentální jazz a improvizaci.
Hanousek pracuje ve své skladbě FAUN s tématem bytosti Fauna, jeho bájnými fyzickými i povahovými vlastnostmi a historickou spojitostí s řeckým Satyrem a dalšími mytologickými bytostmi. Kompozice využívá zkušeností všech residenčních hudebníků se soudobou hudbou, jazzem i improvizovanou hudbou, interpretům ponechává velkou odpovědnost za zvukovou kreativitu.
Operní sopranistka Jana Vondrů se v současné době pohybuje především na poli soudobé a experimentální hudby. Spolupracuje například s Filharmonií Brno, Brno Contemporary Orchestra, Ensemble Opera Diversa.
Akordeonistka Žaneta Vítová tvoří s Janou Vondrů pilíř tria CONTriology, působí v experimentálním duu se zpěvačkou a hlasovou performerkou Annou Matvia, spolupracuje s Pražským improvizačním orchestrem, Operou Národního divadla Brno, Operou Diversa a Hausoperou.
Trumpetista Jan Přibil hraje jak soudobou hudbu (ansámbl Lichtzwang), tak i moderní jazz (Concept Art Orchestra, Cotatcha Orchestra).
Radim Hanousek se hudebně zaměřuje na různé podoby improvizace, intermedialitu a projekty na pomezí jazzu a soudobé vážné hudby a to jako interpret (saxofonista a basklarinetista) i jako autor a pedagog. Jako improvizátor spolupracuje s mnoha umělci z celé Evropy. Již 10 let vede vlastní projekt Dust in the Groove a je aktivním členem mezinárodních ansámblů NOCZ a Prague Music Performance Orchestra.
FAUN ENSEMBLE
Andreas Røysum – klarinety, flétny, kompozice
Signe Emmeluth – alt saxofon
Christian Meaas Svendsen – kontrabas
Jan Martin Gismervik – perkuse
Radim Hanousek – basklarinet, saxofon, kompozice
Jana Vondrů – zpěv
Jan Přibil – trubka
Žaneta Vítová – akordeon
Vstupenky jsou v prodeji na www.faunfestival.cz
Projekt je realizován za podpory ― Fondy EHP a Norska
0 notes
Pam & Tommy
sezon 1
Opis: Serial opowiada o tym legendarnym skandalu obyczajowym lat 90., którego bohaterami była kanadyjska gwiazda "Słonecznego patrolu" oraz perkusista zespołu Mötley Crüe. W drugiej połowie lat 90. pracujący wcześniej przy remoncie ich domu elektryk ukradł i upublicznił nagranie z ich nocy poślubnej pary.
Elektryk nazywał się Rand Gauthier - Lee miał odmówić mu zapłaty za wykonaną pracę (stwierdził, że nie wywiązał się ze swoich obowiązków), a nawet wymachiwać mu bronią przed nosem, gdy ten spróbował odebrać pozostawioną w posiadłości skrzynkę z narzędziami. Rand, któremu brakowało na opłacenie rachunków, postanowił się odegrać - uważnie śledził rozkład dnia gwiazd przez kilka tygodni, by 4 listopada 1995 roku o 3 nad ranem włamać się do ich posiadłości. By oszukać ochronę i kamery przed domem, upodobnił się do… ogromnego psa pary.
Przedostał się do garażu i samodzielnie wytargał z niego ogromy sejf, który udało mu się załadować na dostawczaka. W ustronnym miejscu otworzył sejf za pomocą specjalnego narzędzia - w środku znalazł biżuterię, pieniądze, broń palną i… taśmę Hi8, na którą Pamela Anderson i Tommy Lee nagrali 54 minuty z dnia swojego miesiąca miodowego. Osiem minut z całości to rejestracja ich intymnego zbliżenia. Wraz z mającym kontakty w branży porno Miltonem Ingleyem próbowali sprzedać materiał - rzecz jasna, nikt nie chciał zapłacić za coś, co zostało skradzione: prawnicy by ich rozszarpali. A przecież taśma miała ogromną wartość.
Seksbomba Anderson była wówczas prawdziwą gwiazdą - lada moment czekał ją występ w pierwszym pełnometrażowym filmie, "Żylecie", "Słoneczny patrol" był znanym na całym świecie hitem, a "Playboy" uwielbiał drukować aktorkę na swoich okładkach. Tommy Lee był członkiem zespołu, który lata największej popularności miał już może za sobą, ale wciąż pozostawał rozpoznawalną gwiazdą rocka. Wciąż było o nich głośno - paparazzi uwielbiali tę parę. Stanowili przecież doskonałą pożywkę dla tabloidów (przypomnę, że pobrali się zaledwie po czterech dniach znajomości; zaślubiny odbyły się na plaży - Anderson miała na sobie bikini - a zamiast obrączek zdecydowali się na tatuaże z imieniem tej drugiej osoby).
Gauthier nie dał za wygraną - postanowił skorzystać z możliwości Internetu.Co ciekawe, Pam i Tommy zorientowali się, że sejf zniknął… dopiero dwa miesiące po kradzieży. Zanim jednak zdążyli zareagować, było za późno - Gauthier i Ingley dogadali się z producentem porno, który w nich zainwestował. Kopie taśmy sprzedawano za pośrednictwem stron internetowych - dzięki temu wszyscy zaangażowani mieli zarobić i zachować anonimowość. "Pamela's Hardcore Sex Video" kosztowało prawie 60 dolarów. Pieniądze należało wysłać do kanadyjskiej, produkującej koszulki z siedzibą w Nowym Jorku, która wysyłała taśmy przez Amsterdam. Pam i Tommy zgłosili sprawę policji i zatrudnili prywatnego detektywa do pomocy. Wnieśli też pozew przeciw wszystkim mediom, które ich zdaniem mogły mieć dostęp do taśmy - sąd uznał, że istotnie, mają do niej prawa autorskie.
Gdy w 1997 sąd zakazał Miltonowi kopiowania i sprzedaży, było za późno - całe LA znało to nagranie. Był to moment przełomowy i historyczny: pierwszy raz, gdy podobne nagranie trafiło na czarny rynek i było rozpowszechniane na taką skalę. "Pam & Tommy Lee: Stolen Honeymoon" to pierwszy viral; materiał cieszył się ogromną popularnością i stał się bestsellerem w kategorii filmów dla dorosłych. Największy skandal dekady na zawsze zmienił świat celebrytów - to początek epoki całkowitego niszczenia granic prywatności.
1 note
·
View note