Tumgik
#Szklany blat
twojewnetrza · 1 year
Text
Ogród i taras w wyjątkowym stylu – meble ogrodowe Discreto
Do ogrodu, tarasu lub na balkon warto wybrać meble ogrodowe Discreto. Są one wykonane z wysokiej jakości tworzywa sztucznego - technorattanu, który jest odporny na uszkodzenia, a także działanie warunków atmosferycznych. Meble są trwałe i nie wymagają szczególnej pielęgnacji - wystarczy od czasu do czasu przetrzeć je wilgotną szmatką. Ich nowoczesny design oraz wyjątkowa wygoda sprawią, że będziesz cieszyć się nimi przez wiele lat. Zestaw mebli ogrodowych Discreto jest produkowany przez firmę założoną przez rodzinę Guerrero w 2006 roku. Od samego początku współpracują oni z najlepszymi projektantami i specjalistami z branży meblowej, aby zapewnić najwyższą jakość wyrobów. Dzięki swojej pasji i zaangażowaniu, firma Discreto stała się liderem w produkcji wysokiej jakości mebli ogrodowych, a także mebli do domu, oświetlenia i akcesoriów. Firma specjalizuje się w produkcji mebli, które łączą w sobie wygodę, stonowaną elegancję i wysoką funkcjonalność. Produkty Discreto charakteryzują się świetnym wykończeniem, a materiały z jakich są wykonane są trwałe i odporne na zużycie. Firma oferuje swoim klientom dostęp do wyjątkowych i innowacyjnych rozwiązań, takich jak łączenie różnych kolorów i tkanin, aby stworzyć indywidualny i niepowtarzalny wygląd mebli. Discreto stara się być krok przed innymi producentami, dostarczając wyłącznie najwyższej jakości produkty, które będą służyć przez wiele lat. Dzięki meblom i akcesoriom Discreto, doskonale zaaranżujesz swój ogród lub taras. Zestaw mebli ogrodowych Discreto oferuje wygodne siedziska, moduły narożne oraz pufę i stół, które zapewnią Ci wyjątkowy komfort. Dzięki trwałej konstrukcji, wytrzymałym technorattanowi oraz szklanym blatom, meble Discreto będą Ci służyć przez wiele lat. Do tego wszystkiego, poduszki na siedziska i oparcia oraz szklany blat dodadzą Twoim meblom elegancki wygląd i wysoki komfort. Discreto to marzenie każdego, kto chce stworzyć unikalny i wygodny ogród lub taras.
0 notes
mebleioswietlenie · 1 year
Text
Trwałe meble ogrodowe od firmy DISCRETO – jakość i bezpieczeństwo w jednym zestawie.
Jeśli szukasz unikalnych i trwałych mebli do swojego ogrodu, to zestaw DISCRETO będzie dla Ciebie idealny. W skład zestawu wchodzi 5 elementów, które zapewnią wyjątkowy komfort siedzenia. Konstrukcja mebli jest wykonana z lekkiego aluminium oraz plecionki rattanowej o grubości 7-8mm x 1,2mm, która zapewnia wytrzymałość oraz wysoką odporność na warunki atmosferyczne. Dodatkowo, w zestaw wchodzą poduszki na siedziska, oparcia oraz szklany blat, którego grubość wynosi 5mm. Poszewki poduszek mają zdejmowane na suwak w kolorze ecru. Jeżeli szukasz mebli, które uświetnią Twój ogród, to zestaw DISCRETO będzie dla Ciebie idealny. Firmy produkujące meble ogrodowe DISCRETO, są znane z wysokiej jakości mebli ogrodowych. Meble wykonane są z wysokiej jakości tworzyw sztucznych, które zapewniają służyć na długie lata. Wykorzystywana jest również nowoczesna plecionka rattanowa, która doskonale prezentuje się na tarasie lub w ogrodzie. Dodatkowo, wszystkie meble są wyposażone w szklane blaty, które będą idealnie pasować do nowoczesnego wystroju. Firma DISCRETO wykorzystuje też najnowsze technologie, takie jak systemy oświetlenia, które pomogą Ci wykreować wyjątkowy klimat. Jeśli szukasz mebli ogrodowych, które będą unikatowe i będą służyć na długie lata, warto zastanowić się nad zestawem DISCRETO. Meble wykonane są z wysokiej jakości tworzyw sztucznych, które są odporne na działanie warunków atmosferycznych. Dodatkowo, meble wyposażone są w szklane blaty oraz systemy oświetlenia, które uświetnią Twój ogród. Firma DISCRETO cieszy się uznaniem na rynku mebli ogrodowych, ponieważ produkuje meble o najwyższej jakości. Meble są starannie wykonane z najwyższej jakości materiałów, co zapewnia komfort i bezpieczeństwo użytkowania. Dodatkowo, najnowsze technologie, które wykorzystywane są przy produkcji mebli ogrodowych DISCRETO, sprawiają, że produkty są trwałe, odporne i bezpieczne w użytkowaniu.
0 notes
meble-do-salonu · 1 year
Text
Meble i oświetlenie Heaven Design - wyjątkowa jakość i trwałość w każdym wnętrzu.
Meble i oświetlenie w wystroju wnętrz to coś, co może dodać wyjątkowego charakteru. W naszej ofercie znajdują się meble intrygujące i designerskie produkty, które z powodzeniem sprawdzą się we wnętrzach nowoczesnych, loftowych jak i klasycznych. Zapewniamy naszym klientom produkty wysokiej jakości i wytrzymałości, które dostarczą pięknych wrażeń estetycznych. Jednym z naszych najbardziej pożądanych produktów jest industrialny stół Heaven. Stół ten charakteryzuje się piękną ceramiczno-szklanym blatem oraz metalową, czarną podstawą. Ten model jest idealny do industrialnych wnętrz oraz tych bardziej klasycznych. Ze względu na swoje duże rozmiary, stół ten bardzo dobrze sprawdzi się jako miejsce spotkań rodzinnych, ponieważ pomieści komfortowo nawet 8 osób. Nasze meble są produkowane przez firmę Heaven Design, która jest międzynarodową firmą produkującą meble, oświetlenie i dodatki do wnętrz, działającą od kilku lat. Firma produkuje wysokiej jakości produkty z najwyższej jakości materiałów, które sprawiają, że nasze produkty są trwałe, bezpieczne i odporne na uszkodzenia. Do produkcji wykorzystują nowoczesne technologie oraz wiedzę specjalistyczną, co pozwala im tworzyć produkty idealnie dopasowane do potrzeb klienta. Firma stawia również na ekologiczne produkty i jest zaangażowana w kampanie na rzecz ochrony środowiska. Dzięki temu firma jest ceniona przez klientów na całym świecie.
0 notes
ostolarstwie · 1 year
Text
Łącząc tradycję i nowoczesność - meble i oświetlenie od ACTONY
Meble i oświetlenie to świetne połączenie, które tworzy harmonię w każdym wnętrzu. Niezależnie od tego, czy wybieramy się do restauracji, hotelu czy po prostu chcemy odświeżyć nasze domowe wnętrze, zawsze musimy znaleźć odpowiednie, pasujące do naszego stylu meble oraz oświetlenie. Dzięki firmie ACTONA osiągniemy klimat, o jakim zawsze marzyliśmy. ACTONA jest marką skandynawskich produktów wnętrzarskich, które oferują szeroką gamę mebli i dodatków. Każdy produkt charakteryzuje się kombinacją materiałów, takich jak drewno, metal czy szkło. Producenci marki skupiają się na projektowaniu mebli dedykowanych zarówno do domu, jak i hoteli, restauracji czy biur. Jednym z najnowszych produktów od ACTONA jest stół Kante. Jest to połączenie metalu i szkła hartowanego. Szklany blat o grubości 12 mm komponuje się z metalową, chromowaną podstawą. Konstrukcja stołu jest solidna dzięki odpowiednio wyprofilowanym nogom. Ten stół idealnie pasuje do loftowych i nowoczesnych wnętrz. Dzięki swojemu designowi i wytrzymałości stół będzie prezentować się pięknie w każdym domowym zaciszu. Firma ACTONA została założona w 1991 roku. Przez lata produkty marki były dostarczane na rynki europejskie i skandynawskie. Dziś ACTONA jest jednym z wiodących producentów mebli i akcesoriów wnętrzarskich na całym świecie. Zespół skupia się na tworzeniu nowoczesnych mebli, które będą pasować do każdego wnętrza. Szeroki asortyment produktów marki zawiera meble dla każdego wnętrza, w tym stoły, krzesła, ławy, fotele, kanapy itp. ACTONA zwraca szczególną uwagę na jakość swoich produktów. Zespół korzysta z najlepszych materiałów i technologii, aby stworzyć trwałe meble, które sprawią, że wnętrza będą wyglądać atrakcyjnie i funkcjonalnie. Głównym celem firmy jest tworzenie produktów, które będą służyć przez wiele lat. Dbałość o jakość wyrobów oraz pomysłowe projekty sprawiają, że meble i oświetlenie, które prezentuje firma ACTONA, zawsze są na topie.
0 notes
tumeble · 2 years
Text
Ława Hilton B
Salon > Ławy i stoliki kawowe
Tumblr media
Elegancka ława Hilton B została zaprojektowana zgodnie z najnowszymi trendami. Charakteryzuje się minimalistycznym designem oraz solidnym wykonaniem. Szklany blat wspiera stabilny, metalowy stelaż. Konstrukcja jest bardzo subtelna i szykowna. Cena 399.00 PLN meble online tu-meble.pl. Meble. Meble pokojowe: witryny. Salon: szafki RTV. Sypialnia: stelaże. Przedpokój: szafki na buty. Kuchnia i jadalnia: zestawy stołowe. Taras i ogród: stoliki ogrodowe. Akcesoria: regały łazienkowe. Hotel i bar: krzesła do użytku na zewnątrz. Krzesła i fotele: krzesła specjalistyczne. Krzesła i fotele: krzesła rehabilitacyjne. Dziecko. Pufy: worki Sako. Łóżka: piętrowe. Krzesła obrotowe. Krzesełka. Biurka. Stoliki. Regały. Pojemniki do przechowywania. Biuro. Fotele i krzesła biurowe: akcesoria do foteli. Biurka: drewniane. Kontenerki. Regały. Szafy. Stoły konferencyjne. Stacje dokujące. Meble-Stelmach: ławki. Firma Handlowa "ERGO" Marzena Stelmach ul. Antoniego "Orkisza" Radzika 8 23-400 Biłgoraj tel. 698 444 928
0 notes
Text
Victor
zwycięska praca konkursowa z roku 2020, ale z odrobinę lepszym zakończeniem i poprawionymi błędami.
czas: 10-15 minut długość: 5 stron A4
Nucił pod nosem wolną melodię. Nie spieszył się, spokojnym ruchem obracał w dłoni kolejne srebrne nożyki i czyścił je mechanicznym ruchem. A zaraz potem sprawnie rzucał je w stronę obiektu znajdującego się po drugiej stronie stołu. Oczywiście, ostrza były zbyt kosztowne by rzucać nimi w byle co. On celował w skrępowanego, półżywego mężczyznę, który wykrwawiał się od kilku już dni na folię malarską, mającą osłonić drogi, perski dywan.
Po niedługim czasie noże ponownie się skończyły, więc wstał i zgrabnymi, płynnymi ruchami otwierał kolejne rany, wyciągając głęboko osadzone ostrza. Nie bez powodu ich używał, pragnął zadawać ból, a ograniczanie się nigdy mu nie wychodziło. Srebro doskonale niszczyło ciągłość tkanek.
— Jak się bawisz, Denver? – zapytał zakneblowanego mężczyznę, który zaczynał osuwać się w więzach. – Teraz będę tamować krwawienie, a potem porozmawiamy, dobrze?
Nie otrzymawszy odpowiedzi, szarpnął wyciąganym nożem, a związany mężczyzna zakwilił i pokiwał głową. Gdy ostatnie kilka ostrzy opuściło jego tkanki nie naruszając ich bardziej, żałośnie zwiesił się na trzymających go w miejscu linach, utrata krwi pozbawiała go świadomości.
Wprawionymi ruchami oczyścił wszystkie większe rany i począł je zszywać drobnymi pętelkami. Wszystko przy powoli normującym się oddechu Denvera, który odzyskiwał przytomność. Gdy obudził się całkowicie, znajdowali się już w zupełnie innym miejscu. Sala była większa i wypełniona różowym światłem zachodzącego słońca, które wpadało przez ogromne okna ukazujące ogród pełen kwitnących kwiatów. A w jego ustach nie tkwił już knebel, mógł krzyczeć i się miotać, choć tego nie robił. Dlaczego?
— Witaj ponownie. – Uśmiechnął się, gdy oczy otyłego mężczyzny otworzyły się szerzej w przerażeniu. – Spałeś kilka godzin, a ja postanowiłem ci na to pozwolić. W tym czasie też przeniosłem cię też do sali balowej, czyż ten widok nie jest piękny?
Podszedł do okna i przez chwilę wpatrywał się w feerię barw z dłońmi splecionymi za plecami. Trzymał w nich pojedynczą, czerwoną różę, ściętą niewiele wcześniej, u wejścia do ogrodu. Długie kolce kwiatu boleśnie wbijały się w skórę, a każdy ruch rozrywał drobne rany. W porównaniu z niekończącym się bólem nerwów, odczucia były minimalne.
— Krwawisz… – Usłyszał cichy głos mężczyzny. Uśmiechnął się pod nosem.
Zacisnął mocniej palce i skupił się na uczuciu kropel krwi powoli spływających po jego dłoniach. Tym razem nie martwił się o stan podłogi, siwy marmur nie absorbował gęstej cieczy. Zegar wiszący na jednej ze ścian konsekwentnie odliczał kolejne przemijające minuty w ciszy pełnej spokoju i niewypowiedzianej obawy.
Szkło wysokich okien odbijało ich sylwetki, pozwalając na ich całkowite porównanie. Jeden z nich stał w cieniu rzucanym przez drzewo, które rosło tuż przy murze na zewnątrz; drugi siedział w pełnym słońcu, przy stoliku, na którego szklany blat cień rzucały nieliczne, białe chmury płynące po różowym niebie.
Jeden z nich był wysoki, szczupły, całkowicie pasujący do bogatego wystroju wnętrza, drugi natomiast był gruby, łysiejący, w poszarpanym, ubrudzonym czymś ciemnym garniturze, kontrastujący z eleganckimi żyrandolami z kryształu, marmurowymi posadzkami i zdobionymi klamkami u drzwi. Dwoje różnych ludzi zamkniętych w sali balowej.
Rozległ się chrzęst, a jedne z drzwi otworzyły się. Stuk obcasów zagłuszył tykanie zegara. Do cichej sali weszła niewielka, w porównaniu do drzwi, kobieta z tacą w rękach. Położyła ją cicho na stole i podeszła do mężczyzny stojącego przy oknie. Delikatnym ruchem wyjęła kwiat z jego uścisku. Ociekał krwią. Włożyła go do smukłego wazonu, który stał na tacy, krew momentalnie zmieszała się z wodą. Odwróciła się na pięcie i ostrożnie chwytając go pod ramię, podprowadziła do krzesła stojącego przy stole. Usiadł z wyraźną ulgą i dopiero wtedy Denver mógł zobaczyć, jak blada jest cera jego oprawcy i jak niewielkie są jego źrenice, gubiące się w szarych tęczówkach.
Kobieta podniosła ostrożnie strzykawkę, leżącą dotychczas tuż obok wazonu i przyłożyła ją do żyły ledwo widocznej na zbyt chudym nadgarstku.
— Do widzenia, proszę pana – wyszeptała, wkłuwając igłę i naciskając tłoczek.
Z cichym stuknięciem odłożyła narzędzie i wolnym krokiem opuściła salę tymi samymi drzwiami, którymi weszła. Usłyszał kliknięcie zamka. Zamknęła ich. Kilka minut później ponownie usłyszał ten dźwięk, drugie drzwi. Zaczynał rozumieć, co się dzieje. A przynajmniej tak mu się wydawało.
— Jest siódmy sierpnia, godzina dwudziesta dwadzieścia – odezwał się nagle mężczyzna, odchylając głowę w tył. – Znajdujemy się w mieście Newport w stanie Oregon.
— Dlaczego mi to mówisz? – przerwał.
— Ponieważ będą o to pytać, gdy… – Zwiesił głos, gdy odgłos wystrzału rozległ się w rezydencji. Zaraz po nim dwa kolejne. – Oh, zaczęło się.
Nie odezwał się więcej, zamiast tego odwrócił głowę i wpatrywał się poruszające się łagodnie liście roślin. Potem skupił się na kształtach, w jakie ułożone były rośliny w ogrodzie, a później na odległy ocean i port, przy którym na noc cumowały kolejne łodzie. Noc zapadała powoli, a gwiazdy jasno świeciły na ciemnym niebie w towarzystwie srebrnego księżyca. Życie zwierząt zamilkło, ptaki wróciły do gniazd, zaprzestając przyjemnego dla ucha świergotania.
— Nazywam się Victor Owen. – Wyszeptał, gdy zegar wybił północ, a w rezydencji odezwało się kolejnych kilka strzałów.
Zamknął oczy i osunął głębiej na krześle. Wydał z siebie kilka ostatnich oddechów i zasnął. Denver z przerażeniem obserwował, jak ciało drży nieregularnie, zsuwając się z mebla, ale nie mógł nic zrobić. Był związany.
Jego serce nagle przyspieszyło, mocny i silny odgłos rytmicznych uderzeń niósł się – a przynajmniej tak mu się wydawało – po ogromnej sali. Gorąca krew jak gorączka krążyła w jego żyłach. Dudnienie w uszach zagłuszało wszystko. Chyba wołał to imię, jak mantrę. Przed jego oczami stanęła ciemność.
Gdy powrócił do stanu świadomości, odruchowo wręcz spojrzał na towarzysza, chyba licząc, że to wszystko było jedynie głupim snem. Leżał na ziemi, nie zmienił pozycji. W końcu był martwy, nie mógł się ruszać. Nie chciał przyjmować tego faktu do świadomości.
Kolejne godziny spędził uporczywie gapiąc się w widok za oknem, licząc gwiazdy, liście drzew a nawet jachty w porcie. Szukał gwiazdozbiorów i nazywał je na nowo, odliczał sekundy pomiędzy kolejnymi samochodami poruszającymi się na konkretnych ulicach. I tak w kółko. Przez osiem godzin i czterdzieści trzy minuty.
Po ośmiu godzinach i czterdziestu czterech minutach rozległ się kolejny, ostatni już strzał. Trzynasty. Głucha cisza piszczała w uszach, nawet zegar jej nie niszczył.
Po dziewięciu godzinach i ośmiu minutach usłyszał radiowozy. Cisza zniknęła. Wtedy też zdecydował się ponownie spojrzeć na ciało leżące na ziemi. Victor. Nazywał się Victor.
Po dziewięciu godzinach i dwunastu minutach drzwi do sali otworzyły się w hukiem, a do środka wpadło pięciu policjantów i dwóch medyków. Coś krzyczeli. Victor. Victor dalej leżał w tej dziwnej, poskręcanej pozycji.
Po dziewięciu godzinach i trzynastu minutach odwiązano go i przeniesiono na nosze. Oślepiło go słońce, a w uszy uderzył bolesny dźwięk przesuwania mebla po twardym marmurze. Victor. Co z Victorem?
Po dziewięciu godzinach i czternastu minutach zawołano koronera, a ciało przykryto białym materiałem. Skąd oni go wzięli? Victor. Victor nie żyje?
Po czterech dniach, dziewięciu godzinach i dwudziestu dwóch minutach wyszedł na dwór. Przywitał go chłodny powiew wiatru, radosne ćwierkanie ptaków i zapach kwiatów. Na żwirowym podjeździe stało sześć radiowozów, karetka i samochód koronera. A za nimi reporterzy. Victor. Tutaj się żegnają.
— Jak się nazywasz? – zapytała łagodnie pani medyk.
— Denver Simpson – odpowiedział, odrywając się od podziwiania ruchu chmur na niebie. Nigdy nie były tak piękne.
— Jaki dzisiaj jest dzień?
— Ósmy sierpnia, piątek.
— Godzina?
— Dziewiąta. – Spojrzał na kobietę, która zanotowała coś.
— Doskonale. Zaraz wrócę. – Odeszła w stronę swojego partnera.
— A co z Victorem? – zawołał, gdy tylko się odwróciła. Chyba nie usłyszała...
Pochyliła się nad zwłokami i odruchowo poprawiła włosy, przesuwając je za ucho. Ostrożnymi, wyuczonymi ruchami otworzyła oczy denata – blade, prawie bezbarwne – sprawdziła temperaturę ciała – lodowaty – i odwracając go na brzuch z pomocą policjanta sprawdziła obecność plam opadowych – rozległe, na prawym boku.
— Mężczyzna to Victor Owen, inwestor nieruchomości. – Oznajmił głośno jeden z funkcjonariuszy. – Od tygodnia nie odpowiadał na telefony klientów i odwołał wszystkie spotkania. Chorował na nowotwór kości, cierpiał na bóle neuropatyczne. Jego lekarz jest jak na razie nieosiągalny, ale Mandela już do niego jedzie.
— Nie żyje od ośmiu godzin – wtrąciła się. Wzrok padł na nią i grupę przenoszącą zwłoki na nosze. – Bazując na opisie strzykawki na stole, wstrzyknięto mu nikotynę, musiała być podawana od jakiegoś czasu, bo dawka nie była zbyt duża.
Przez następne dwie godziny krążyła po rezydencji, badając dwanaście innych ciał. Wszystkie z pojedynczą raną postrzałową, kaliber dziewięć milimetrów, wyglądające na samobójstwo, ale przy żadnym nie było broni. Dopiero przy trzynastym, w kuchni, w rękach młodej dziewczyny, tuż obok telefonu. Sprawdziła ciało – ona ostatnia zmarła, była zimna, ale jej oczy jeszcze nie utraciły koloru, a ciało nie było zbyt sztywne.
Opuściła rezydencję. Na zewnątrz stał już jedynie jeden radiowóz, jej samochód i taśma policyjna odgradzająca gapiów. Reporterzy odjechali wcześniej, gdy powiedziano im, że wkrótce odbędzie się konferencja.
Mówiąc policjantom, że będzie czekać na ciała w kostnicy, znalazła wejście do ogrodu i stanęła zachwycona. Ogród pełen kwitnących kwiatów był ostatnim widokiem w życiu Victora Owena, pomyślała. Przechadzała się wąskimi alejkami i obserwowała szybki tok życia tych małych stworzeń, które tworzyły podstawę każdego ogrodu. Pszczoły, mrówki i robaki nieświadome tragedii rozgrywającej się zaledwie parę metrów dalej. Gdy nagle poczuła oddech na szyi. Odwróciła się gwałtownie, trzymając dłoń na pistolecie przy pasku. Za nią nie było nikogo, choć mogła przysiąc, że słyszała kroki odchodzące w stronę wyjścia z ogrodu.
1 note · View note
paper-words · 2 years
Text
Znów
I Znów pozornie perfekcyjna blondynka
z zielonymi niczym suchy wiór oczami
oraz idealnie nałożoną na popękane wargi szminką,
chwyciła za zimną, szklaną szyjkę koloru o ironio butelkowej zieleni.
Powietrze przeciął pusty dźwięk korka
uderzającego o obdrapany sufit małej kawalerki.
Szklany kieliszek zadźwięczał o blat postawiony z hukiem.
Lekko krwisty, rubinowy kolor został przelany do naczynia,
a po chwili zimne szkło zetknęło się z wargami pozwalając
cieczy wlać się do gardła i pozostawić po sobie
tylko palące uczucie w przełyku
i lekką gorycz na krańcu języka.
Mętnym wzrokiem błądziła między szklanym naczyniem,
a butelką wypełnioną płynną używką.
Z oka, po rozgrzanym policzku,
potoczyła się samotna łza mocząc idealnie wytuszowane rzęsy
i rozmazując obraz,
którego i tak już więcej nie chciała widzieć.
I piła.
Piła do momentu,
gdy rzeczywistość nie miała już takiego znaczenia.
Gdy nic już nie czuła.
Stawała się pusta niczym ta zdradliwa butelka z wklęsłym dnem.
Piła do momentu,
w którym chociaż na chwilę mogła zapomnieć.
Piła jak ktoś, kto nie ma już ani jednego powodu, by trzeźwieć.
I znów każdej nocy zaczęła płakać.
- Q
0 notes
projektydomow · 3 years
Text
Wizyta u architekta
Podczas budowy domu przyda nam się również architekt. Jest to osoba, od której wiele zależy. To ona powie nam, czy ta rzecz ma sens, czy nie. Może się okazać, że nasze pomysły są zbyt nierealne, by wprowadzać w życie. Dlatego przed budową warto skonsultować się architektem. Dzięki temu będziemy pewni, że nasza nieruchomość na pewno możesz być budowana. Ważne jest też projekt domu, dzięki któremu budowlańcy będą wiedzieli jak powinni zabrać się do pracy. Jednak najpierw odwiedzimy biuro projektowe. Tam razem z architektem porozmawiamy na temat naszego przyszłego domu, dowiemy się, na co możemy sobie pozwolić, obejrzałam projekt domu, jakie powstały kiedyś i jakie są teraz. Jak dobrze wiemy architektura jest ważnym tematem, a osoby się nią zajmujące powinna być szanowane. To dzięki nim powstają kolejne budowle, które nie zawalają się po kilku latach od budowy. Chociaż w tej kwestii wiele zależy również od budowlańców i tego, jak wyglądają swoją część pracy. Jednak na razie pozostańmy przy projekcie domu i tym jak on powinien wyglądać.
Pięć wyjątkowych pomysłów dekoracyjnych.
Tworzenie przestrzeni dla oryginalności w domu niekoniecznie oznacza pójście na całość i przedefiniowanie granic. Są to różne sposoby, aby nieco przekraczać te granice, aby nadać Twojemu domowi iskierkę czegoś wyjątkowego. Oto różne wyjątkowe pomysły na domowe wnętrza:
Znajdź wyjątkowy dywan.
Spójrz na kolor i wzór, który jest dramatyczny; wzór geometryczny to dobre stwierdzenie. Uważaj jednak, aby wybrać meble w neutralnym / skórzanym wykończeniu, aby nie odwracać uwagi od wzoru na dywanie. Jeśli nadal uważasz, że to zbyt odważne, przykryj część dywanu ciężkim środkowym stołem. Upewnij się, że nie jest to szklany blat, ale drewniany / marmurowy. Pomoże to rozjaśnić efekt.
Umieść stół centralny w centrum uwagi.
Według strony https://architektlodz.pl/ warto użyć starego, wyblakłego obrazu - możesz go łatwo pomalować i nadać mu wyblakły wygląd. Stary plakat filmowy również mógłby to zrobić. I użyj tego do zamontowania na środku stołu. Możesz go zabezpieczyć emalią lub zwykłą przezroczystą taflą szkła. W jednym rogu dodaj odrobinę zieleni, ale ten jest naprawdę twój do wyboru, ponieważ ma wszystko związane z wybranym obrazem i tym, co może go uzupełniać lub łączyć.
Chcesz spróbować czegoś naprawdę dramatycznego?
Wybierz wazon / figurkę, która ma niepowtarzalny kształt i nietypowy rozmiar. Mógłby być abstrakcyjny i otwarty na wiele interpretacji i będzie częścią wielu rozmów. Uważaj, aby nie umieścić go w centrum uwagi ze względu na jego rozmiar. Zamiast tego pokryj go zielenią w widocznym rogu. Zaufaj mi, nadal tego nie przegapisz.
Wypróbuj odważne połączenie tradycyjnego i nowoczesnego oświetlenia. Zestaw dwudziestu żarówek o zerowej mocy może podwoić się jako współczesny żyrandol, który może stworzyć dramatyczny efekt na tle ciemnej ściany, a jeszcze lepiej oprawić go swoim odbiciem w kontrastującym weneckim lustrze. Wielu z nas może być sceptycznie nastawionych do łączenia dwóch stylów, ale spróbuj tego, a możesz być zaskoczony.
Krzesło
Znajdź jedno krzesło, które przykuje uwagę wszystkich. W momencie, gdy wchodzisz do pokoju, przyciąga wzrok. Spodziewasz się, że zostaniesz zapytany „ciekawe krzesło, skąd je masz?” Możesz wybrać krzesło albo zainteresować się szezlongiem, ustawionym pod oknem z widokiem, lub, jeśli twoje gusta nie idą w stronę nowoczesności, wybierz klasykę. Zachowaj prosty ton i dodaj współczesne poduszki lub narzuty, aby stonować wygląd. Nawet jeśli nie przypadną Ci do gustu, te wyjątkowe pomysły na projekt domu mogą po prostu skłonić Cię do znalezienia własnego sekretnego rozwiązania.
Tumblr media
0 notes
ergomeblepl · 4 years
Text
Stół Anton Halmar
Hotel i bar > Stoły > Szklane
Tumblr media
Stół Anton od firmy Halmar to nowoczesny mebel z bardzo ciekawym stelażem. Oryginalny wygląd oddaje czarny, szklany blat, odporny na porysowania, połączony z niestandardowym, designerskim stelażem wykonanym ze stali malowanej w kolorze czarnym. Unikalne i designerskie wykonanie sprawia, że znajdzie on swoje szerokie zastosowanie w domowych salonach, jadalniach czy nawet miejscach publicznych. Całość prezentuje się bardzo stylowo, a dodatkowo jest gwarancją wygody, komfortu oraz zadowolenia. Stół jest nowy w oryginalnym opakowaniu producenta, do własnego montażu. Firma Ergo Meble istnieje na rynku już od blisko 20 lat. Od dekady świadczymy swoje usługi w sieci. W naszej ofercie można znaleźć szeroką gamę mebli biurowych, foteli i krzeseł do kompleksowego wyposażenia pomieszczeń, nawet dla osób najbardziej wymagających. Nasza marka zapewnia profesjonalną i fachową obsługę. Zadzwoń! Doradzimy i pomożemy w wyborze. Stany magazynowe stale ulegają zmianie. W przypadku chwilowego braku towaru na magazynie, termin realizacji może się wydłużyć, o czym zostaną Państwo poinformowani. Cena 788.00 PLN www.ergomeble.pl. Dom i ogród. Salon: fotele i sofy. Meble pokojowe: komody. Sypialnia: łóżka. Kuchnia i jadalnia: barki. Przedpokój: skrzynie otwierane. Taras i ogród: krzesła ogrodowe. Akcesoria: gazetniki. Pufy: worki sako. Krzesła obrotowe.Łóżka: pojedyncze. biurka. Fotele i krzesła biurowe: gabinetowe. Biurka: szklane. Kontenerki. Regały. Szafy. Stoły konferencyjne. Stacje dokujące. Krzesła: metalowe. Stoły: okleina naturalna. hokery i stołki barowe. Krzesła rehabilitacyjne. Firma Handlowa "ERGO" Marzena Stelmach ul. Antoniego "Orkisza" Radzika 8 23-400 Biłgoraj tel. 84 688 02 90
0 notes
Text
HermitsUnited - BURY WILK 2
Zielarka uchyliła drzwi na tyle, by przepuścić piegowatą czarodziejkę, ale zamknęła je przed nosem Radka. Nie obraził się, wiedział, że miała na sercu jego dobro bardziej niż własne. Dwie wiedźmy i płatny zabójca potworów pod jednym dachem to i tak odrobinę za wiele.
Uzdrowicielka zrobiła kilka kroków w głąb chaty. Zapach suszonych ziół uderzył ją w twarz, zawiercił w nosie. Z trudem opanowała kichnięcie. Okna były małe i przesłonięte szmatami albo deskami, większość światła pochodziła z kuchennego paleniska i od kilku kopcących świec. Łóżko stało wysunięte na środek izby. Łatwiej było przez to dotrzeć do chorego, zadbać o jego potrzeby, umyć go, zmienić opatrunki. Pomieszana z wonią ziół i dymu nuta choroby była ledwie uchwytna; pachniało głównie czystością i naturalną apteką. Uzdrowicielka posłała zielarce spojrzenie pełne uznania. W tak prymitywnych warunkach młoda kobieta stworzyła całkiem przyzwoity szpitalik.
Wiedźmin leżał na plecach, liczne poduszki pod jego głową i ramionami unosiły go do pozycji pół siedzącej. Twarz zwróconą miał na bok, uzdrowicielka słabo widziała ją w półcieniu. Włosy... Radko miał rację, nie były białe. Na poduszce, w zagłębieniu pomiędzy ramieniem a twarzą wiedźmina zwinął się w kłębek mały kociak – szarobure, chude stworzonko, mniejsze niż połowa dłoni mężczyzny. Uzdrowicielka zmarszczyła brwi. Koty i wiedźmini byli niczym dwa, nie przystające do siebie kawałki łamigłówki. Koty nienawidziły tej subtelnej wibracji, jaka nieustannie przepływała przez ciała wiedźminów. Na widok wiedźmina koty wyginały grzbiet w pałąk, po czym uciekały, prychając i bucząc jak opętane. Kocie mruczenie i wiedźmińska wibracja były odpychającymi się kawałkami magnetytu, przeciwległymi biegunami świata, ogniem i wodą.
Uzdrowicielka okrążyła łóżko i pochyliła się nad mężczyzną. Jej ramiona skuliły się na moment, westchnęła cicho, boleśnie.
– Eskel.
– Znacie go, pani? – spytała zielarka.
– Znam. – Uzdrowicielka uniosła głowę. Oczy miała pociemniałe. – Od małego.
– Jesteście...
– Tak, jestem – przerwała uzdrowicielka. – Kiedy go znaleźli?
– Dwa dni temu – powiedziała zielarka. – Nie odzyskał przytomności. Podałam mu jaskółki, ale...
– O, hej, stop, chwileczkę! – Uzdrowicielka poderwała obie ręce. – Znasz się na wiedźmińskich eliksirach, zielarko?
– A, gdzie, czarodziejko – odparła zielarka. – Nie znam się. Jak i my się nie znamy.
Przez chwilę obie kobiety patrzyły na siebie jak... cóż, jak kot na wiedźmina, potem twarz uzdrowicielki złagodził uśmiech.
– Wybacz – powiedziała. – Takie czasy.
– Jakbym nie wiedziała. – Zielarka wyciągnęła przed siebie szorstką, spracowaną dłoń. – Mam na imię Tomira.
Czarodziejka zamknęła jej palce w swojej drobnej, miękkiej dłoni.
– Marita – rzuciła krótko. – Wracając do eliksirów...
– Dostałam fiolkę od pewnego wiedźmina. – Tomira potrząsnęła głową. – Miałam wtedy pacjentkę z urazem czaszki. Wiedźmin powiedział, że jaskółka może pomóc. Dawkowałam ją ostrożnie, a mimo to... Dziewczyna przeżyła, ale nie wróciła do siebie. Więcej z tego wyszło nieszczęścia niż pożytku. Zostało mi trochę eliksiru na dnie fiolki. Pewnie za mało.
– Hmm. – Czarodziejka obróciła się w stronę rannego mężczyzny. – Być może ta resztka jaskółki utrzymała go przy życiu. Pozwolisz, że go zbadam?
Tomira wzruszyła ramionami i splotła ręce na piersi.
– Jedna rana – mruknęła. – Nie wiedziałam, od czego zacząć.
Czarodziejka rzuciła okiem na zgrabne opatrunki i uśmiechnęła się pod nosem. Wysupłała z kieszeni zawieszony na łańcuszku mleczny kamyk, zacisnęła go w pięści, przesunęła ręce nad ciało wiedźmina. Uśmiech szybko zgasł na jej ustach. Powoli przesuwała dłonie nad ciałem mężczyzny, lokalizując urazy, te płytkie, te poważne i te zabójcze. Kiedy dotarła nad twarz wiedźmina, kociak śpiący na poduszce obudził się i spojrzał na nią błękitnymi, ledwie co otwartymi ślepkami. Dłonie uzdrowicielki drżały. Pod opatrunkiem z liści i płótna krył się ból, ale w głębi czaszki mężczyzny czaiła się śmierć.
– Zaraza! – wyrzuciła cicho czarodziejka.
– Krwawi do wnętrza mózgu – potwierdziła diagnozę Tomira. – Być może także do wnętrza ciała. Jeśli przyłożyć mu ucho do piersi, słychać jak w płucach szumi i trzeszczy. Mogę opatrzyć rany, potrafię nastawić kości, ale tu trzeba magii.
– Magia to za mało. – Czarodziejka przysiadła na skraju łóżka i delikatnie nakryła dłoń mężczyzny własną dłonią. Ledwie wyczuwalna wibracja musnęła jej palce. Eskel był taki słaby.
– Potrzeba cudu – dokończyła czarodziejka.
Miała taki cud w zanadrzu; cud czekający na to, by się wydarzyć; ale przeznaczony był dla kogoś innego. Skarb na dnie skrzyni, przechowywany na najczarniejszą porę. Okupiony wielkim cierpieniem. Ochrzczony łzami i krwią. Cud niepewny, cud, za który trzeba zapłacić przeogromną cenę.
Zapragnęła wyjść z chaty zielarki w mroźne popołudnie i iść przed siebie tak długo, aż z jej pamięci zniknie obraz umierającego wiedźmina. Wiedziała jednak, że prędzej doszłaby na kraniec świata, niż zdołała zapomnieć.
Prawda była taka, że ów cud był niematerialny; sięgnięcie poń nie oznaczało jego utraty. Istniało jednak ryzyko tak wielkie, że całą wolą opierała się przed jego podjęciem.
Cud mógł się nie spełnić.
A wówczas umarłby nie tylko Eskel, ale także jej nadzieja.
– Muszę się przygotować – powiedziała cicho czarodziejka. – To zajmie mi resztę wieczoru, może nawet całą noc.
Schowała do kieszeni kamyk na łańcuszku i obróciła się do zielarki.
– Czy znajdzie się miejsce, w którym mogłabym się zdrzemnąć, odpocząć? – spytała.
Tomira skinęła głową.
– Odpocznijcie – powiedziała. – Obudzę was na kolację.
Czarodziejka zasypiała na twardym posłaniu mając w uszach płytki, bolesny oddech wiedźmina. Na szczęście nauczyła się, jak nie dawać przystępu koszmarnym snom.
– Ciaśniej.
Tomira stęknęła z wysiłku, próbując mocniej dociągnąć pas i zapiąć go na kolejną dziurkę. Oddech wiedźmina spłycił się jeszcze bardziej i zamienił w ledwie słyszalny szmer. Szczęśliwie mężczyzna nie odzyskiwał przytomności. Krępowanie skórzanym pasem złamanej i niedawno co nastawionej ręki mogłoby mocno mu się nie spodobać.
– Ciaśniej, zielarko – powtórzyła czarodziejka. – Czeka nas ciężka noc. I ciężki dzień. I, być może, kolejna ciężka noc.
Odstawiła na blat stołu ostatnią z trzech butli. Płyn wewnątrz był zielonkawy, klarowny i zdawał się musować lekko, niczym drogie wino z Beauclair.
Wywary z traw, powiedziała czarodziejka. Dobre sobie. Tomira widziała składniki, jakich czarodziejka użyła, aby uwarzyć swoje eliksiry, i z całą pewnością nie miały one wiele wspólnego z trawami. Skorocel, czyli babka lub psi języczek, i trujący przestęp były jej przynajmniej znajome, podobnie jak alrauna, czyli korzeń mandragory; ale już blady ochłap mięsa przypominający wilczy jęzor, nadgniły gruczoł, wypełniony treścią, z którą czarodziejka obchodziła się wyjątkowo ostrożnie, czy cuchnący płyn w zalakowanej buteleczce należały do sztuki nieznanej Tomirze – do dziedziny magii.
Na polecenie czarodziejki, zielarka podała Eskelowi wywar z hakorośli, a potem otworzyła żyłę  wiedźmina i wstawiła w nią wymoczoną w spirytusie kaniulę. Marita podwiesiła u powały pierwszą butlę z przejrzystą, nieco opalizującą zawartością. Podłączyła wężyk do kaniuli, zatrzymała się na moment i wyszeptała coś, co zabrzmiało jak modlitwa. Także Tomira pomodliła się szybko do Melitele.
– Zielarko... – odezwała się czarodziejka. – Tomiro – poprawiła się natychmiast. – Cokolwiek by się nie działo, nie przerywaj podawania wywarów. A będą się działy rzeczy straszne. Próba Traw jest...
– Słyszałam o Próbie Traw – przerwała Tomira. – W Ellander, w świątyni. Mówiło się, że zabija więcej niż połowę chłopców, którzy zostają jej poddani. Matka Neneke mówiła też, że receptura wywarów z traw zaginęła, i że nikt nie tworzy już nowych wiedźminów.
– Neneke miała rację. – Czarodziejka uśmiechnęła się słabo. – Ale od tamtego czasu świat poszedł naprzód. Czy też stoczył się w przepaść. I pewne sprawy, które na zawsze powinny były pozostać uśpione, otworzyły paskudne ślepia. O ile możesz wybaczyć mi poezję.
– Kiedy zejdzie perz... – czarodziejka machnęła ręką w stronę butli zawieszonej nad posłaniem wiedźmina – ...otwieraj kolejne zawory. Jeśli przerwiesz proces, wiedźmin umrze. W mękach. Ja będę czarami podtrzymywać jego procesy życiowe.
– Próbom Traw poddawało się wyłącznie chłopców – wtrąciła Tomira.
– Ostatnimi czasy pewna czarodziejka użyła wywarów z traw celem zdjęcia klątwy z elfiego wiedzącego. Zapewniam cię, że ów elfi wiedzący był bardziej niż dorosły. Eskel przeszedł już raz Próbę Traw i wiedźmińskie mutacje. Jego szanse są znacznie większe niż w przypadku jakiegokolwiek innego człowieka, czy elfa.
– A może lepiej... – Tomira zawahała się na moment. – Może lepiej dać mu odejść w spokoju.
– Wiedźmini nie odchodzą w spokoju – powiedziała czarodziejka z niespodziewanie twardą nutą gniewu w głosie. – Nie umierają we własnych łóżkach. Oni giną na szlaku, rozchlastani pazurami, rozszarpani kłami, zmiażdżeni ciosem ogona oszluga, zatruci jadem bazyliszka lub archespora. Skazani na stos przez mściwego króla. Nadziani na chłopskie widły podczas pogromu...
Zamilkła, ukryła twarz za kurtyną rudych włosów.
– Ja nie pozwolę mu odejść – wyszeptała. – Nie mogę.
Stanęła pewniej, wyprostowała ramiona, odrzuciła włosy na plecy i uniosła dłonie przed siebie. Jej drobne palce o delikatnych, kwadratowych paznokciach drgnęły, przykurczyły się lekko, gdy czarodziejka zaczerpnęła magii gdzieś spod glinianej polepy i spod spoczywających pod nią kamieni, wprost z energetycznych żył świata. Skurcz bólu przemknął też przez twarz Marity, ale zignorowała go, uniosła dłonie jeszcze wyżej i rozpostarła je nad chorym.
– Otwieraj pierwszy zawór – zakomenderowała. – Obojętnie który. I, pamiętaj, nie przerywaj.
Wstrzymując oddech Tomira sięgnęła do butli i obróciła szklany kurek. Musujący płyn pociekł w dół wężyka, pęcherzyki powietrza popłynęły ku górze butli. Czarodziejka rozpoczęła inkantację.
A wiedźmin krzyknął.
Bez słów, bez myśli, bez zrozumienia – krzyknął głosem istoty, którą poraził ból o natężeniu przekraczającym wszelkie skale i wszelką odporność. Zatargał się w więzach, posłanie zatrzeszczało pod nim, grożąc załamaniem. Ciało Eskela wygięło się w łuk, zaszarpał głową, zrzucając opatrunki i odsłaniając potworne rany, które zmieniły jego twarz w ochłap sino-fioletowego mięsa. Szwy założone przez Tomirę puściły w jednej chwili, popłynęła świeża krew. Pogruchotane kości w prawym przedramieniu zachrupotały, przemieszczając się pod skórą i mięśniami.
Wiedźmin krzyczał. Nie przypominał istoty ludzkiej, nie przypominał istoty rozumnej. Był ucieleśnieniem agonii – całym cierpieniem świata skondensowanym w jednym, ochrypłym, bełkotliwym głosie. Tomira odruchowo podniosła ręce do uszu. Jakie to szczęście, pomyślała, że przeniosła się tak głęboko w las, tak daleko od ludzkich siedzib. Krzyk wiedźmina z całą pewnością ściągnąłby jej na głowę ciekawskich. Albo i niebezpiecznych.
Czarodziejka szeptem powtarzała słowa inkantacji; z jej wyciągniętych ponad targanym konwulsjami ciałem Eskela dłoni spływały smużki blasku. Eskel stracił na moment przytomność, opadł na posłanie, ale po chwili znów zaczął rzucać się po nim, niczym wyrwana z dna rzeki ryba. Jego krzyk przeszedł w chrypiący oddech, konwulsje przerodziły się w silne drżenie.
Tomira obserwowała poziom płynu w butli. Z całych sił błagała, by wywar schodził szybciej. Kropla po kropli, jękliwy, rzężący oddech po oddechu, jeden bolesny skurcz po drugim – czasu nie odmierzały już minuty, czy godziny, a całe epoki.
Przy drugiej butli Eskel do reszty stracił głos. Jego tętno, zwykle nad wyraz powolne, pędziło tak, że Tomira nie potrafiła policzyć uderzeń serca. Mimo tego jego skóra pobladła, stała się zimna i lepka, co mogło świadczyć o wewnętrznym krwotoku.
Przy trzeciej butli Eskel zamknął wreszcie oczy i ucichł. Nie drżał już, oddychał z rzadka, jego serce zwolniło, a ciało stało się zupełnie bezwładne. W izbie zielarki zapadła cisza, przerywana tylko ledwie słyszalnym szeptem czarodziejki. Kiedy ostatnie krople wywaru z traw spłynęły do żył wiedźmina, czarodzieja także zamilkła na chwilę i otarła grzbietem dłoni spocone czoło.
– Możesz teraz odpocząć, Tomiro – powiedziała. – Ja będę nad nim czuwała.
– Czy teraz...
– Chciałabym powiedzieć, że teraz już mamy z górki. – Rudowłosa czarodziejka zdobyła się na słaby uśmiech. – Ale to nieprawda. Póki co, udało się nam poluzować fragmenty łamigłówki. Muszę ją teraz delikatnie rozłożyć na części, tak, by się nie rozsypała. A potem złożyć ją na powrót; nie – ułożyć ją na nowo. Zupełnie... zupełnie na nowo...
– Zaparzę wam herbaty, pani – powiedziała Tomira. Nie rozumiała słów czarodziejki, ale wiedziała, że nie był to najlepszy czas na zadawanie pytań. Magia opływała poranione ciało wiedźmina, otaczając go ochronnym kokonem. Tomira podniosła z podłogi kociaka, tego samego, który trafił pod jej dach ukryty za pazuchą nieprzytomnego Eskela. Głaszcząc delikatnie przerażone stworzonko, wycofała się ku palenisku. Na nic innego nie mogła się teraz zdać. Do tego tylko została stworzona – do głaskania kotów i parzenia ziółek. Tłumiąc pusty śmiech wyczerpania zajęła się przyrządzaniem naparu.
Czytaj dalej>>
5 notes · View notes
mebleioswietlenie · 1 year
Text
Odśwież swój salon - udany wybór mebli Damale
. Dodanie nowych mebli do salonu często okazuje się nie lada wyzwaniem. Wybór odpowiednich mebli oraz odpowiednie ich połączenie może sprawić, że salon nabierze przytulności i będzie jeszcze bardziej komfortowy. Jeśli szukasz okazji do odświeżenia swojego salonu, wybór zestawu dwóch stolików Damale to strzał w dziesiątkę. Stoliki zostały zrobione z bardzo trwałego MDF i pokryte szklanym blatem. Ten zestaw został zaprojektowany z dbałością o detale w egzotycznym stylu. Stoliki o różnej wielkości mogą być łączone ze sobą, tworząc wyjątkową kompozycję, lub pełnić funkcję kwietnika lub stolika kawowego. Wymiar opakowania to 52,0 x 42,5 x 42,0 cm. Powyższy zestaw mebli pochodzi od producenta Damale, który od trzech dekad specjalizuje się w nowoczesnym, zaawansowanym technologicznie meblarstwie. Firma ma swoją siedzibę w Półwyspie Iberyjskim, skąd wyposaża wszystkie europejskie rynki. Firma Damale wytwarza nowoczesne produkty o wysokiej jakości z zachowaniem środowiska. Poza stolikami Damale oferuje szeroki wybór innych mebli, a także różnorodnego oświetlenia i akcesoriów. Ponadto firma współpracuje z wieloma projektantami, dzięki czemu jej produkty są bardzo zróżnicowane i zyskują uznanie na całym świecie. Wszystkie produkty Damale są gwarancją jakości, trwałości i doskonałych wyników użytkowych. Przy wyborze mebli i oświetlenia, które będą pasowały do Twojego wnętrza, Damale będzie doskonałym wyborem.
0 notes
pufal · 4 years
Text
Przysięgam naprawdę Sisters Tom 14 Cazenove Christopher Maury William
Przysięgam naprawdę Sisters Tom 14 Cazenove Christopher Maury William
Czternasty tom humorystycznej serii o perypetiach dwóch sióstr: nastoletniej Wendy i o kilka lat młodszej Marine. 
Marine to niepoprawna kłamczucha. Obojętnie, czy opowiada koleżankom o motylach, czy tacie o swoich stopniach, czy mamie o tym, kto stłukł szklany blat stołu – zawsze zmyśla. Nie potrafi się powstrzymać. Niedługo…
View On WordPress
0 notes
meblista-blog · 5 years
Text
Jak dopasować stół kuchenny do kuchni?
Śmiało można powiedzieć, że stół kuchenny jest sercem pomieszczenia. To przy jego blacie toczy się ogromna część życia rodzinnego. Dlatego tak ważne jest, by wybrać odpowiedni stół, który będzie nie tylko funkcjonalny, ale i stanie się ozdobą pomieszczenia. Jak dopasować stół do kuchni, by uzupełniał wystrój wnętrza? - przejdź do https://mirat.eu/stoly,c121.html
Kuchnia w stylu klasycznym
Kuchnia w sprawdzonym, klasycznym stylu, to miejsce ciepłe i domowe, tchnące magiczną atmosferą i zachęcające do odpoczynku. Taki też powinien być stół kuchenny w tradycyjnym stylu. Tutaj zdecydowanie sprawdzą się drewniane modele o standardowym kształcie prostokąta, bądź też owalne. Blat może być wykonany z jasnego, sosnowego drewna, lub też z bardziej egzotycznych jego gatunków.
Nowoczesna kuchnia
Nowoczesne kuchnie to miejsca pełne połysku, gładkich powierzchni i nowoczesnych materiałów. W takich pomieszczeniach świetnie sprawdzą się stoły kuchenne wykonane ze szkła. Wiele osób obawia się o ich wytrzymałość, jednak zupełnie bezzasadnie. Szklane blaty są niesamowicie wytrzymałe, ale ich wadą jest dość szybkie brudzenie się. By szklany stół do kuchni prezentował się jak należy, trzeba go regularnie czyścić.
Podsumowując, odpowiedni stół kuchenny może odkreślić charakter wnętrza - trzeba tylko wiedzieć, czego szukać!
0 notes
tumeble · 2 years
Text
Ława Italia
Salon > Ławy i stoliki kawowe
Tumblr media
Nowoczesny zestaw stolików Italia marki Signal to ciekawa i nowoczesna propozycja do salonu. Modnie zestawiono tu czarny szklany blat z czarnym stelażem, który stanowi jego idealną oprawę. Konstrukcja stelaża jest tak zaprojektowana, aby zapewnić stabilność. Blat wykonany jest z z dymionego szkła hartowanego, stelaż natomiast został wykonany z metalu. Cena 499.00 PLN meble online tu-meble.pl. Meble. Meble pokojowe: witryny. Salon: sofy. Sypialnia: szafki nocne. Przedpokój: szafki na buty. Kuchnia i jadalnia: zestawy stołowe. Taras i ogród: stoliki ogrodowe. Akcesoria: regały łazienkowe. Hotel i bar: stoły rozkładane. Krzesła i fotele: krzesła obrotowe. Krzesła i fotele: krzesła specjalistyczne. Dziecko. Pufy: worki Sako. Łóżka: podwójne. Krzesła dziecięce. Krzesełka. Biurka. Stoliki. Regały. Pojemniki do przechowywania. Biuro. Fotele i krzesła biurowe: krzesła konferencyjne. Biurka: stoliki pod laptopy. Kontenerki. Regały. Szafy. Stoły konferencyjne. Stacje dokujące. Meble-Stelmach: zestawy stołowe. Firma Handlowa "ERGO" Marzena Stelmach ul. Antoniego "Orkisza" Radzika 8 23-400 Biłgoraj tel. 698 444 928
0 notes
twojewnetrza · 1 year
Text
Wyjątkowy stolik kawowy Laos od Miloo Home - poznaj jego zalety!
W salonie meblowym MILOO Home znajdziesz wyjątkowe meble i oświetlenie, które świetnie sprawdzą się w Twoim domu. W tej wyjątkowej ofercie jest także nasz nowy produkt - okrągły stolik kawowy Laos. To jedyny w swoim rodzaju produkt, który łączy w sobie zalety szkła i drewna tekowego. Z jednej strony blat szklany zapewnia trwałość, z drugiej jego naturalny element drewniany sprawia, że stolik wygląda wyjątkowo. Laos to wysokiej jakości stolik kawowy o wymiarach 100 x 100 x 45 cm. Jest przestronny i pozwala pomieścić szereg rzeczy - od książek, po kubek z gorącą kawą. Podstawę stołu stanowi kawałek naturalnego drewna, jakby przed chwilą przywiezionego z lasu. Jest to niezwykle trwały materiał - drewno tekowe idelanie nadaje się do produkcji mebli ogrodowych i kuchennych. Na tek łączy się szklany blat, który jest odporny na wszelkie zarysowania i przebarwienia. Jeśli szukasz stolika kawowego, który będzie odpowiednio odporny na czynniki zewnętrzne oraz łączyć w sobie wyjątkowy design i funkcjonalność, to bez wątpienia Laos spełni Twoje oczekiwania! Co więcej, ten produkt produkowany jest przez sklep internetowy MILOO Home. Firma ta specjalizuje się w wytwarzaniu mebli i oświetlenia. Ich produkty cechuje wysoka jakość i trwałość. Produkowane meble cechuje nietypowy design, a także zastosowanie materiałów najwyższej klasy. W ofercie firmy znajdziemy wyjątkowe meble i oświetlenie, które sprawia, że wnętrza naszego domu stają się wyjątkowe. Firma współpracuje z wybranymi producentami, dzięki czemu oferują skrojone na miarę produkty, spełniające wymagania i oczekiwania klientów. Doświadczeni pracownicy firmy pomogą Ci wybrać odpowiedni produkt, dopasowany do Twojego stylu i zapotrzebowania. Jeśli szukasz wyjątkowego stolika kawowego, to proponowany przez MILOO Home Laos jest właśnie dla Ciebie. Jego wytrzymała konstrukcja z drewna tekowego i szkła z pewnością zadowoli nawet najbardziej wymagających klientów. Zobacz już dziś ofertę MILOO Home i wybierz meble, które staną się wyjątkową ozdobą Twojego wnętrza.
0 notes
tumeble · 2 years
Text
Szafka nocna ET-920
Sypialnia > Szafki nocne ET-920 to niezwykle stylowy mebel o interesującym, klasycznym designie, który z pewnością przypadnie Wam do gustu. Ta elegancka szafka nocna wykonana została z połączenia wysokiej jakości materiałów takich jak szkło i metal w dwóch wariantach kolorystycznych do wyboru. Mebel wyposażony został w szklany blat oraz metalową półkę, która będzie idealnym miejscem na podręczne książki czy gazety. Cena 315.00 PLN meble online tu-meble.pl. Meble. Meble pokojowe: witryny. Salon: stoliki. Sypialnia: toaletki. Przedpokój: półki na buty. Kuchnia i jadalnia: meble kuchenne. Taras i ogród: stoliki ogrodowe. Akcesoria: parawany. Hotel i bar: krzesła do użytku na zewnątrz. Krzesła i fotele: fotele gabinetowe. Krzesła i fotele: krzesła specjalistyczne. Dziecko. Pufy: otwierane. Łóżka: podwójne. Krzesła dziecięce. Krzesełka. Biurka. Stoliki. Regały. Pojemniki do przechowywania. Biuro. Fotele i krzesła biurowe: krzesła obrotowe. Biurka: MDF. Kontenerki. Regały. Szafy. Stoły konferencyjne. Stacje dokujące. Meble-Stelmach: biurka. Firma Handlowa "ERGO" Marzena Stelmach ul. Antoniego "Orkisza" Radzika 8 23-400 Biłgoraj tel. 698 444 928
0 notes