Tumgik
#niż śliczny pan na kolanach
smokedgastropod · 6 months
Text
izabela łęcka i jej umiejętność czytania
czyli poczytaj ze mną lalkę ;D feat. romeo i julia
izabela jest dość kontrowersyjną postacią, ponieważ pomimo jej katastrofalnego wpływu na wokulskiego jest wyraźnie zaznaczone w powieści, że raczej nie jest za to bądź za niego odpowiedzialna. trudno oceniać moralność postaci tak głęboko zagmatwanych w kulturę - tutaj chcę się skupić na jednym fragmencie, o tym, jak postrzeganie świata izabeli zostało przedstawione przez jej interpretację "romea i julii".
Tumblr media
izabela egzemplarz dramatu dostała od rossiego i czyta go, ponieważ nie odwiedził jej w czasie swojej wizyty w wwie. fantazjując o niedoszłym spotkaniu przychodzi jej na myśl wokulski:
Tumblr media
wyobrażenie sobie wokulskiego jako pobłażliwie głaskanego psa mówi bardzo wiele o tym, na jaką rolę on wg. niej może zasługiwać. nie jest to pierwszy raz jak nasz stach jest porównywany do psa łęckich:
Tumblr media
czytając, izabela deklamowałaby wokulskiemu skargę romea, jakby była powiedziana przez rossiego o niej. myśli o tym z przyjemnością - status łęckiej opiera się na byciu pożądaną przez mężczyzn. czuje się bardziej *obrażona* niż zrozpaczona kiedy jakiś się dla niej nie poświęca. to jest pierwsza rzecz która odróżnia ją od julii, która rzeczywiście kocha romea i pragnie z nim być, cierpi z powodu rozłąki. ten fakt jakby nie był zarejestrowany przez izabelę, która "wciela się" w tę niecierpiącą "julię" w tym wymyślonym scenariuszu. izabeli jest lepiej jako *obiekt* adoracji cierpiącego mężczyzny niż jako zakochana kobieta, więc przeinacza scenę z dramatu.
dobrze, a czemu mówi to wokulskiemu?
Tumblr media
bo wie, że wokulski jak pies znosiłby wszystko i nadal poświęcał się dla niej. nie czuje się źle z tego powodu, nie czuje się mu coś winna, nie czuje, jakby go wykorzystywała.
przerwa od analizy. teraz musimy się umówić, kochani, że nieważne ile hajsu wokulski wrzuca w izabelę, ona *nie* jest zobowiązana do żadnego uczucia względem niego. masę konkretnie *chłopców* ma z tym problem, ale kobiety nie muszą za życzliwość mężczyzn płacić relacją z nimi.
ten sentyment nie wyklucza się jednak z innym: izabela nie jest tępa, i wie, że wykorzystuje *nie tylko* życzliwość wokulskiego, ale i jego miłość do niej. i tu zaczyna się inny parallelizm do julii wg. łęckiej i jej obecnej sytuacji - jako obiekt westchnień romea, "julia" ma nad nim władzę. władzę kontrolowania dostępu do siebie:
Tumblr media
może go pogardliwie drapać pod brodą i łaskawie pozwalać na leżenie u jej stóp. oczywiście w oryginale, jak to w romansach bywa, miłość obnaża obu kochanków - julia może złamać i kontrolować serce romea, ale romeo również może tak zrobić julii. w "władzy" biegnącej z wrażliwości, intymności i znania drugiej osoby jest równość. branie pod uwagę swojej możliwości do manipulowania drugiej osoby nie jest dobrym fundamentem na miłość, point blank. co było tragedią odseparowania od kochanka przez siły wyższe w fantazji izabeli jest prawem kobiety do bycia słabością mężczyzn i wykorzystywania tego faktu, choćby powodowało to cierpienie.
Tumblr media
czytając dalej, napotyka na najbardziej znany lament julii. julia kocha romea i cierpi, że z powodu jego rodu (imienia) nie mogą być razem. jego wysokie urodzenie nie obchodzi julii, ją uwiódł chłopak przy pomocy boleśnie chrześcijańskiego flirtu (lmao). gdyby nie *pochodzenie* romea, mogliby być tak szczęśliwi!
łęcka natomiast:
Tumblr media
sama przyznaje, że poza byciem niedostępnym śpiewakiem, rossi jej nie imponuje.
Tumblr media
gardzi samym pomysłem bycia z nim w... prawdziwej relacji? takiej, w której ludzie są ze sobą na co dzień?
Tumblr media
kolejny dowód na to, że w swojej fascynacji niektórymi panami łęcka nie ma za cel rzeczywistej relacji z nimi. "tragizm" jest tym co ją przyciąga - fantazjuje o rossim, o posągu apollina. nie chce spełnienia, jedynie komfort, stałość, hołd.
izabela zauważa, że jako powierniczka florentyna po prostu nie dałaby jej takiej satysfakcji, jak dewocja wokulskiego, która jest świadectwem dobrze wypełnionej roli społecznej. czy winą izabeli, że jej rolą jest być usługiwaną? pożądaną? że nie potrafi przestawić się na lichą rolę czyjejś żony?
36 notes · View notes
Text
Be My Forever | Ziall (3)
- Wyprowadzam się - oznajmiłem i jestem pewien że nie tego spodziewał się usłyszeć mój brat gdy pokazałem się po trzy dniowej nieobecności w domu. To znaczy wnioskuję z jego miny. - Co? - powiedzieli jednocześnie Harry i Mia. - Przeprowadzam się do Zayna - uśmiechnąłem się. - Wyjaśnij mi to, przeprowadzasz się do kogoś kogo znasz miesiąc? Przepraszam, ale czy tobie odbiło? - ryknął Harry. - Jestem dorosły. Nie muszę ci się tłumaczyć, a skoro ja się wyprowadzam, Mia się może w końcu wprowadzić. Wiem że przed wspólnym zamieszkaniem drogę blokowałem ja. - Wcale nie jesteś dorosły Niall. To głupi pomysł - odezwała się Mia. Spojrzałem na nią przelotnie i ruszyłem do swojego pokoju. - Mam ukończone 18 lat. Poza tym kochamy się. I tak wciągu ostatniego czasu spałem u niego więcej razy niż tutaj - wyjąłem spod łóżka walizkę i zacząłem do niej wrzucać ubrania. - Nie rób proszę nic impulsywnie, jesteś pewien że nie będziesz żałował? - Jak już wspomniałem, kocham go, a on mnie. Mia westchnęła i potrząsnęła głową. - Dobrze go znasz? Jego rodziców? Przeszłość? - Zabiera mnie w weekend do jego rodziny w Bradford, na urodziny jego mamy. - Oh.. To miłe z jego strony - wymamrotała. Ona sama nigdy nie poznała moich i Harry'ego rodziców. - Oczywiście. To jest Zayn. Jest idealny Mia. Mój największy skarb. - Więc dobrze. Życzę ci szczęścia - powiedziała gdy zasunąłem walizkę. Przytuliłem ją i wyminąłem w drzwiach. Zignorowałem mojego brata który ostatni raz starał się mnie zatrzymać. Wyszedłem z rodzinnego domu i skierowałem się do samochodu który pożyczyłem od Zayna. Oczywiście mam prawo jazdy. Pojechałem do, teraz, wspólnego domu. U progu usłyszałem różne głosy. Postawiłem walizkę w przedpokoju i wszedłem do salonu w którym było kilka osób. Przed telewizorem siedział Zayn, Liam, Louis, Penelope i (o kurwa) Brooke Vance. Pieprzona Brooke Olivie Vance. - Brookie? - wydukałem w końcu. Wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę. - Nini? - Brooke zerwała się z kanapy i podbiegła do mnie. Przytuliła mnie, a ja oddałem uścisk. - Cholera, co ty tutaj robisz? - patrzyłem uważnie na śliczną twarz dziewczyny. - Ja jestem z Penny. To moja dziewczyna - odpowiedziała nieśmiało - A ty? - Zayn to mój chłopak - powiedziałem tyn samym tonem co ona - Od kiedy jesteś lesbijką? - zmarszczyłem brwi. - Jestem biseksualna. - Ta. To wielka różnica - wywróciłem oczami. Zachichotała. - Skąd wy się znacie? - odezwał się Zayn z dziwną emocją w głosie. Przypomnieliśmy sobie że nie jesteśmy tu sami. Objąłem Brooke ramieniem i spojrzałem na mojego chłopaka. - Byliśmy kiedyś razem - zachichotała Brooke, a wszystkim zebranym opadły szczęki. To prawda, póki do końca nie odkryłem swojej seksualności, czyli do przed ostatniej klasy liceum, chodziłem z dziewczynami, a dokładniej byłem w dwuletnim związku z Brooke Vance. - Nie powiedziałaś mi - Penelope odezwała się jako pierwsza z wyrzutem w głosie. - Nie miałam pojęcia że znasz Nialla - Brooke wzruszyła lekko ramionami. Spojrzałem w kierunku mojego chłopaka. Złapałem jego wzrok, ale od razu odwrócił głowę do telewizora. Poczułem ukłucie w sercu. - Niall - zerknąłem na Louisa który wypowiedział moje imię - Mogę z tobą porozmawiać? - kiwnąłem lekko głową. Wstał z kanapy, a na odsunąłem się od Brooke i wyszedłem za Louisem z domu. Usiedliśmy na schodkach werandy. On wyjął paczkę papierosów. Wyjął jednego i wyciągnął paczkę w moim kierunku jakby pytają się czy chcę. Pokręciłem głową z obrzydzeniem. - O czym chciałeś rozmawiać? - spytałem. Lou odpalił papierosa i przeczesał swoją roztrzepaną grzywkę. Wbił we mnie swoje niebieskie oczy. - Czy kojarzysz pojęcie Borderline? Potrząsnąłem głową na nie. - To rodzaj osobowości - wyjaśnił. - Okay no i co w związku z tym? - znowu zacząłem bawić się moim wisiorkiem od Zayna. - Osoba mająca cechy osobowości Borderline, potrzebuje.. wyłącznej bliskości jednej osoby. Zrobi wszystko by mieć swojego partnera blisko siebie i tylko dla siebie. - Ale co to ma.. - zacząłem ale zamknąłem się bo dotarło do mnie co ma na myśli - Że niby Zayn ma charakter borderline? - Tak, nie zauważyłeś? Może nie, nie znałeś tego określenia, ale niech zgadnę, od razu na początku znajomości już mu na tobie cholernie zależało, prawda? Borderline nie byłoby takie złe gdyby nie było niebezpieczne. Osoba z tą osobowością zrobi wszystko aby nie stracić partnera. - Wszystko? - przełknąłem z trudem ślinę. Louis kiwnął tylko głową. Wbiłem wzrok w moje brudne, białe supry - Po co mi to mówisz? - wyszeptałem. Gdyby mi tego nie wyjaśnił, uznałbym że Zayn jest zły że mu nie powiedziałem o tym że nie od zawsze jestem gejem, ale tak naprawdę chodziło o to że Zayn jest w pewien sposób zazdrosny o mnie, że możliwość stracenia mnie sprawia że staje się zły czy smutny. Ale to wszystko wyjaśnia słowa Zayna które słyszę średnio codziennie "Bądź mój na zawsze". - Powinieneś to po prostu wiedzieć. Zayn jest.. - Nie chcę nic więcej słyszeć - przerwałem mu wstając. Wszedłem do środka. Brooke siedziała na kolanach Liama rozmawiając o czymś zawzięcie z nim i Penelope. Spojrzałem uważnie na Zayna. Pochyliłem się i przytuliłem go z tyłu. Cmoknąłem go w policzek. Usłyszałem jak wzdycha. - Wygońmy ich - wyszeptałem cmokając go w kark. Zaśmiał się cicho i zerknął na mnie. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy aż Zayn wstał, a ja w ostatniej chwili zdążyłem się odsunąć. - Dobra, koniec tego dobrego - zawołał - Już, wypad - kiwnął na swoich przyjaciół. - Mieliśmy oglądać mecz! - jęknął Liam wstając gdy Brooke sama się podniosła. - Macie swoje mieszkania? Macie. No już, szybciej - po chwili wszyscy wyszli, a Zayn odwrócił się do mnie z lekkim uśmiechem - Więc co proponujesz żebyśmy robili, Ni? Podszedłem do niego, zarzuciłem dłonie na jego szyję i pocałowałem czule. Zayn złapał moje uda i uniósł do góry. Zachichotałem w jego wargi jednocześnie oplatając go nogami w pasie. Przycisnął moje ciało do ściany całując. Chciałem odgonić z mojej głowy myśl o dziwnej osobowości mojego chłopaka. Chciałem wciąż żyć w tej bańce, dzięki której myślałem że tak mu na mnie zależy, a nie że jest taki z powodu swojej dziwnej i odrębnej osobowości. Chciałem wierzyć że on mnie po prostu tak mocno kocha. Wplotłem dłonie w jego włosy i pociągnąłem lekko gdy on językiem penetrował wnętrze moich ust. Poczułem na swoim kroczu jego erekcję, mimo naszych jeansów. Sapnąłem gdy otarł się o mnie. - Zayn - westchnąłem odchylając głowę, on zaczął składać pocałunki na mojej szyi - Jeszcze raz - poprosiłem. Od razu wykonał moją prośbę, a jego biodra poszły w ruch - O Boże.. - jęknąłem przy którymś razie. Nasze jeansy, gdy ocierały się o siebie, wydawały dziwny dźwięk który jeszcze bardziej mnie podniecał. Stęknąłem głośno i nie wiem czy z przyjemności którą dawało mi to że Zayn ocierał się o mnie, czy to że składając pocałunki na mojej szyi, zrobił mi jedną malinkę. Nagle doszedłem w swoje spodnie. Oddychałem szybko, Zayn wtulił buzię w moją szyję. - Kocham cię, wiesz? - szepnął. Uśmiechnąłem się i oparłem głowę o jego. - Nie wiem - zachichotałem. - To cię kocham. Cmoknąłem go w czubek głowy. ~ Zatrzymaliśmy się pod średniej wielkości domkiem w Bradford. Czułem się jednocześnie podniecony i podekscytowany i jak i przerażony perspektywą poznania jego rodziny. Wiem że ma kilka sióstr, a jego ojciec nie mieszka z jego matką i rodzeństwem. - Hej, nie denerwuj się - powiedział Zayn i pogłaskał mnie po udzie chyba uspokajająco - Pokochają cię - pochylił się i dał mi całusa. Mam wrażenie że to za szybko. Znamy się lekko ponad miesiąc.. Wysiedliśmy z samochodu, Zayn objął mnie ramieniem i zaprowadził pod drzwi. Zadzwonił dzwonkiem jednocześnie wyjaśniając mi że od kiedy ma nawyk gubienia kluczy, a jego mama nie chciała raz w miesiącu zmieniać zamków, to po prostu nie dostaje kluczy do rodzinnego domu. Drzwi otworzyła śliczna dziewczyna z ciemnymi włosami podobnymi do Zazy i takimi samymi jak on oczami. - A Pan do kogo? - uniosła brwi spoglądając na mojego chłopaka. - Zabawne Doniya - puścił mnie i przytulił dziewczynę. Odwrócił się do mnie - To Doniya, moja siostra. Doni, to mój chłopak, Niall. - Hej - uśmiechnąłem się nieśmiało. - Cherlawy jakiś - wydęła wargi, a ja zmarszczyłem urażony brwi - Chociaż, po tamtym dużym czarnoskórym musiał cię już tyłek boleć braciszku.. - Ona ma dość specyficzne poczucie humoru. Zignoruj. Pociągnął mnie za rękę do środka. - Miałeś jakiegoś czarnoskórego chłopaka? - spytałem szeptem. - No co ty - parsknął śmiechem - Doniya chce cię odstraszyć. Jesteś pierwszym chłopakiem którego tu przywiozłem.. Mamo! - podszedł do kobiety i mocno ją przytulił. - Zayney! Nie wiesz jak się cieszę! Oh i przyprowadziłeś chłopca! - przeniosła swoje ciemne oczy na mnie - Witaj, jestem Trisha Malik, mama Zayna - podeszła do mnie i przytuliła - Jak ci na imię? - Niall Horan. Bardzo miło mi Panią poznać - uśmiechnąłem się. - Jaki śliczny - Pani Malik pogłaskała mnie po policzku. - Gdzie Waliyha? - spytał Zayn swojej mamy widząc moją zakłopotaną minę. - Ze znajomymi. Wróci później.. Co zjecie? ~ Było już ciemno gdy wracaliśmy do domu. Spędziliśmy miły dzień z rodziną Zayna. Jego mama ciągle mnie o coś pytała, Doniya rzucała niezrozumiałymi dla mnie żartami, poznałem też Waliyhę. Ogólnie ma niesamowitą rodzinę. - Więc kiedy? - spytał nagle Zayn. Oderwałem czoło od zimnej szyby i spojrzałem zdezorientowany na mojego chłopaka. - Co kiedy? - Kiedy ja poznam twoich rodziców? - odpowiedział jakby to było oczywiste. - Nigdy - mruknąłem. Nie musiał nic mówić żebym mógł poznać że jest zły. - Niby czemu? - Bo nie Zayn - wymamrotałem. - Wstydzisz się mnie, czy co?! - warknął. - Nie, nie wstydzę. - Więc co?! Nie wiedzą że jesteś gejem?! Może myślą że jesteś wciąż z Brooke?! - Zatrzymaj się - poprosiłem bliski łez. - Nie! Wytłumacz mi czemu nie mogę poznać twoich rodziców! - Bo nie żyją! Zatrzymaj ten pieprzony samochód! - krzyknąłem na niego. Zayn momentalnie zblad. Zatrzymał się i chyba chciał coś powiedzieć, ale ja otworzyłem drzwi i wysiadłem. Lał deszcz, zatrzasnąłem drzwi i ruszyłem przed siebie. Malik jechał powoli obok mnie. Otworzył okno i spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa. - Niall ja.. Proszę wsiądź, przeziębisz się.. - Jedź. - Niall.. - Powiedziałem kurwa jedź! - kopnąłem oponę jego samochodu. Spojrzał na mnie ostatni raz, zamknął okno i odjechał. Po pół godzinie, marszem przez deszcz, dotarłem do domu. Zastanawiałem się czy nie iść do Harry'ego, ale pomyślałem że jeżeli teraz nie wytłumaczę tego z Zaynem to później będę się jeszcze bardziej przed tym bronił. Nigdy nie lubiłem rozmawiać o tym co stało się z rodzicami. Dlatego nie powiedziałem o tym Zaynowi. Po prostu nie chciałem o tym rozmawiać, z Harrym, z nikim o tym nie rozmawiam. Cały mokry wszedłem do przedpokoju. Zrzuciłem ubłocone supry. - Niall? - Zayn pojawił się w korytarzu. Spojrzał na mnie od góry do dołu - Dam ci suche ubrania - wymamrotał i pobiegł do sypialni. Zdjąłem bluzę która z głośnym plaśnięciem opadała na podłogę. Poszedłem do sypialni gdzie Zayn przekopywał szuflady z ubraniami. Zerknął na mnie i podał mi ręcznik. Odwróciłem się do niego plecami i zacząłem rozbierać. Gdy byłem w samych bokserkach, zacząłem się wycierać. Zayn położył czyste ubrania na łóżku i sam usiadł. - Niall, gdybym tylko wiedział, na pewno bym tak na ciebie nie naskoczył - odezwał się w końcu. Podszedłem do niego, złapałem jego buzię w obie dłonie i cmoknąłem w czoło. - Wiem - uśmiechnąłem się słabo. Położył dłonie z tyłu moich uda i przyciągnął do siebie. Musnął ustami mój pępek i oparł się czołem o mój brzuch. - Od kiedy nie żyją? - spytał cicho. - Półtora roku - odpowiedziałem. - Jak? - Śnieżyca. Wracali z jakiegoś przyjęcia, śnieżyca zepchnęła ich samochód. Zginęli na miejscu. Dlatego nienawidzę zimy.. Pociągnął mną tak że opadłem okrakiem na jego kolana. Przytuliłem go. - Przykro mi Ni. - Wiem. Nie lubię o tym rozmawiać Zayn. - Przepraszam cię kochanie. - Zapomnij - pogłaskałem go po policzku i pocałowałem. Położyłem się na boku, na łóżku, a Zayn przytulił się moich pleców wsuwając nogę pomiędzy moje uda. Objął mnie ramionami, jedną dłoń położył na moim brzuchu. Tak bardzo lubiłem czuć go blisko siebie. - Kocham cię - wyszeptał zasypiając. Nie odpowiedziałem i udałem że już śpię. Chcę cię jedynie kochać Nie chcesz stracić mnie Nie chcę ciebie stracić Jeżeli stanie się to trudniejsze Nie chcę odpocząć całkowicie sama Chcę odpocząć w twych Jeżeli stanie się to trudniejsze Nie chcę odpocząć całkowicie sama Chcę odpocząć w twych ramionach Christina Perri 'I don't wanna break' • Siedzieliśmy z Zaynem na dworze, rozłożyliśmy koc, kupiliśmy owoce i tak dalej. - Zastanawiałem się ostatnio nad uczelnią - powiedziałem biorąc do ust truskawkę. Zayn spojrzał na mnie marszcząc brwi. - Studia? - Yhm - skinąłem lekko głową - Tylko jeszcze nie wiem co chciałbym robić w życiu. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. A ty jakie studia skończyłeś? Bo studiowałeś, prawda? - Akademię - wymamrotał. - Jaką? - dopytywałem się bo mam wrażenie że dawkuje mi informacje. - Ugh, muzyczną. - Naprawdę? - aż usiadłem z wrażenia. Mój Zayn skończył Akademię Muzyczną i jeszcze ani razu mi nie zaśpiewał? - Jaki kierunek? - Moim zdaniem studia są bez sensu - wtrącił. Zmarszczyłem w odpowiedzi brwi - Po co masz marnować czas na bieganie na wykłady? Ja mam pieniądze. Położyłem się znów na kocu. - Chciałbym się kształcić dalej - wymamrotałem. - E tam! Dopiero co skończyłeś liceum. Sam mówiłeś że masz dość nauki. Po co będziesz się pakował w kolejne zadania domowe i tak dalej? Bez sensu. Ja o ciebie zadbam. Patrzyłem na jego profil gdy on obserwował niebo. Czy mi się zdaje czy on chce mnie zamknąć w tak zwanej klatce? - Jakąś pracę muszę mieć.. - Mam pieniądze. Z wielką przyjemnością będę cię utrzymywał Ni - zaśmiał się i zerknął na mnie. Uśmiechnąłem się słabo choć ani trochę nie było mi do śmiechu. Postanowiłem skończyć dyskusję na temat uczelni. Gdy Zayn pojechał do "pracy", ja postanowiłem odwiedzić brata. Wszedłem do domu który wydawał się pusty. - Halo? - zawołałem. Nic. Poszedłem do swojego pokoju. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem śpiącą na moim łóżku Mię. - Co ty tu robisz? - spytałem gdy się przebudziła. Przetarła zaspane oczy i usiadła na łóżku. - Uh, pokłóciłam się z Harrym - wymamrotała. Zobaczyłem że płakała. Miała opuchnięte od łez oczy. - O co? - oparłem się o framugę drzwi. Wzruszyła lekko ramionami. - Błachostka. Co u ciebie? - W porządku - mruknąłem - Gdzie on tak właściwie jest? - spytałem nawiązując do brata. - Na cmentarzu - szepnęła. Przymknąłem oczy. Harry jeździł na groby rodziców tylko jak miał gorszy dzień czyli jak się wkurzał - Jeździ tam prawie codziennie.. - jej oczy zaszkliły się. Mia też wiedziała że jeżeli Harry tam jeździ to to nie wróży nic dobrego. Pocieszałem Mię przez dobre kilka minut, gdy się uspokoiła, gadaliśmy o ogóle. Wieczorem wyszedłem od niej i wróciłem do domu. - Zayn! Już jestem! - zawołałem mimo że nie powiedziałem mu nawet o tym że wychodzę. - Gdzieś ty do cholery był?! Czemu nie nosisz tego pierdolonego telefonu przy tyłku?! - wrzasnął i rzucił w moją stronę moim własnym telefonem. W ostatniej chwili uchyliłem się, a telefon roztrzaskał się na ścianie za mną. Spojrzałem na niego przerażony i zacząłem się cofać gdy on szedł w moją stronę. Złapał mnie za koszulkę i przygwoździł do ściany. Oddychałem płytko wpatrując się w niego wielkimi oczami. Nigdy go takiego nie widziałem, on dyszał ze złości - To takie kurwa trudne powiedzieć że wychodzisz?! Co kurwa?! - Zayn, puść mnie.. - odepchnąłem go lekko. Zrobił dwa kroki w tył i myślałem że odpuści kiedy on odwinął się i nie zdążyłem nawet zamrugać gdy spoliczkował mnie z całej siły. Złapałem się za policzek i rzuciłem się biegiem w kierunku łazienki. Zamknąłem drzwi na klucz i dopiero gdy skuliłem się w wannie zacząłem płakać. - Otwórz to kurwa! - Zayn zaczął walić w drzwi. Z każdym kolejnym walnięciem ja płakałem i kuliłem się coraz bardziej. Wkrótce to ustało, ale ja ani nie wyszedłem z pustej wanny ani z pokoju. Zasnąłem bojąc się ��e jak wyjdę to on uderzy mnie kolejny raz. Obudziłem się cały obolały z powodu niewygodnej pozycji w jakiej spałem. Wciąż nie byłem pewien czy to dobry pomysł wyjść, ale nie mogłem tu zostać. Cicho przekręciłem zamek w drzwiach i wyjrzałem. Nic. Albo wyszedł albo śpi. Zajrzałem do sypialni. Przełknąłem z trudem ślinę i wszedłem do pomieszczenia. Obserwowałem czy skulony na łóżku Zayn, przypadkiem się nie zbudził. Złapałem koc złożony na szafce przy oknie i okryłem nim mojego chłopaka. Powstrzymywałem łzy cisnące się do oczu. Uderzył mnie bo był zły. O to że nie mógł mnie znaleźć. Bo się martwił. Czyli zasłużyłem na to. Mogłem mu przecież powiedzieć, zostawić kartkę czy cokolwiek. To logiczne, każdy by się zdenerwował. Patrzyłem chwilę jak Zayn śpi, w końcu poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie herbatę i kilka kanapek, w tym trzy dla Zayna. Gdy usłyszałem jak się podnosi, byłem w połowie jedzenia ostatniej mojej kanapki. Pojawił się w wejściu do kuchni przecierając oczy. Na ramionach miał zarzucony koc którym go przykryłem nie dawno. Zerknął na mnie. - Dzień Dobry - powiedziałem pierwszy ale zignorował mnie i podszedł do czajnika by zagrzać wodę - Prosze, jest jeszcze ciepła - podałem mu swój prawie pełny kubek z herbatą. Wciąż bez słowa przyłożył wargi do kubka i upił łyk - Zrobiłem ci kanapki.. - Nie jestem głodny - odezwał się w końcu. Odstawił mój kubek na blat i wyszedł z kuchni, usłyszałem już tylko zamykanie drzwi od sypialni. Przez cały dzień Zayn nie wychodził z pokoju, ja spędziłem ten czas na oglądaniu telewizji i zastanawianiu się co jeszcze zrobiłem źle. Gdy był środek nocy, a ja byłem naprawdę zmęczony, w końcu zdecydowałem się spróbować tym razem zasnąć w łóżku. Zapukałem delikatnie do sypialni, odpowiedziała mi cisza więc wszedłem do środka. Zayn leżał na boku otulony i kołdrą i kocem. Leżał do mnie plecami, więc ja powoli położyłem się za nim i przytuliłem do jego pleców oplatając jego brzuch dłońmi. Zacząłem zasypiać gdy poczułem jego ciepłą dłoń splatającą się z moją. Westchnąłem z ulgą i zasnąłem wtulony w mojego chłopaka. ~ - Uderzył cię. Nie, to duże nie domówienie. Pobił cię! - Louis posadził mnie na krześle. Przyszedłem tutaj pod pretekstem rozmowy o zespole, oczywiście Zayn mnie puścił bo wiedział gdzie idę i do kogo. W rzeczywistości chciałem choć na chwilę od niego uciec - Niall, kiedy to się zaczęło? - przesunął palcem po moim siniaku pod okiem skrzywiłem się i odsunąłem. - To nie tak jak myślisz.. - wymamrotałem - To nawet nie był on. Zayn mnie tylko policzkuje. Napadli mnie gdy wracałem do domu. - Nie wierzę ci Niall - zmrużył niebieskie oczy. Wzruszyłem ramionami - On na ciebie nie zasługuje - szepnął pochylając się ku mnie. - L-Lou? Co ty.. - nie skończyłem bo przycisnął swoje miękkie, ciepłe wargi do moich. Odsunąłem się od niego szybko - Ja kocham Zayna - powiedziałem drżącym głosem. - Kochasz go mimo tego że cię bije? - Tak. Pokręcił tylko głową. ~ Westchnąłem w wargi Zayna, jego dłoń masowała mojego penisa. - Zayyyyn - jęknąłem - Ja za chwilę.. - stęknąłem, a biała ciecz wytrysnęła na mój brzuch. Leżeliśmy na łóżku, Zayn wisiał nade mną pieszcząc mnie wciąż. - Właśnie tak kochanie - zamruczał i pocałował mnie czule. Wplotłem dłonie w jego włosy i spojrzałem mu w oczy - Kocham cię Ni, wiesz? - Nie wiem - zachichotałem. - Więc kocham, najmocniej na świecie. ~ Siąkając nosem szedłem w kierunku domu Louisa. Mimo wszystko miałem w nim duże wsparcie. - Nini, kochanie - przytulił mnie gdy stanąłem w progu. Wprowadził do środka, a ja znowu zalałem się łzami - Chodź - weszliśmy do łazienki. Louis zajął się moją rozciętą wargą. Siedziałem na umywalce, a on pomiędzy moimi nogami. Uniósł dłoń i przesunął kciukiem po sińcu pod moim okiem - Te piękne oczy nigdy nie powinny płakać, ta delikatna skóra nie powinna nigdy być posiniaczona.. - wyszeptał. Przymknął oczy i powoli, tak samo jak wcześniej, pochylał się w moją stronę. Tylko teraz nie zaprzeczałem. Oddałem nawet ten pocałunek. Potrzebowałem tego, wyrwania się ze złotej klatki w której zamknął mnie Zayn. Chciałem poczuć dłonie kogoś kto później mnie nie uderzy tylko przytuli. Całowaliśmy się chwilę, aż zszedłem powoli z umywalki. Louis objął mnie i nadal złączeni w pocałunku szliśmy do jego sypialni. Nie wiem co mną kierowało. Myślałem że mój pierwszy raz przeżyję z Zaynem, ale jakoś nie potrafiłem sobie tego teraz wyobrazić. Lou zaczął mnie rozbierać. Położyłem się nagi na łóżku, a on zaczął mnie pieścić. Potem ja jego. Patrzyłem jak zakłada prezerwatywę, a ja obróciłem się na brzuch. Louis rozsunął moje nogi, a ja nagle zacząłem się bać. - L-Lou? - wyszeptałem. Poczułem jego miękkie usta na moim lewym, potem prawym pośladku. - Tak kochanie? - zawisł nade mną, ucałował mój kark i ugryzł delikatnie w ucho. - Ja jeszcze tego nie robiłem.. - Wiem kotku. Obiecuję, będę delikatny.. - zamruczał i przesunął palcami po moim wejściu. Westchnąłem i poczułem go między moimi pośladkami. - Oh.. - jęknąłem gdy wszedł we mnie trochę. Wcisnąłem twarz w poduszkę i ugryzłem poduszkę, łzy zaczęły ściekać po mojej twarzy i wsiąkać w poduszkę. Zacisnąłem dłonie na poduszce i czekałem aż ból odejdzie. Wszedł jeszcze głębiej i zaczął się poruszać. Niedługo potem jęczałem z przyjemności - Louuu - wydałem z siebie zduszony krzyk - O Boże, Lou.. Czułem że jestem blisko. Zayn Otworzyłem drzwi do domu przyjaciela. Lou wysłał mi SMSa że ma mi coś ważnego do pokazania. Usłyszałem czyjeś jęki. Moje serce momentalnie stanęło. Moja dolna warga zaczęła drżeć. Powoli szedłem wzdłuż korytarza, modląc się w myślach żeby to nie był on. Nie mój Niall. Zacisnąłem oczy i starałem się powstrzymać łzy. Spojrzałem przez uchylone łzy i coś we mnie pękło. Nie. On by nie.. To nie może być on.. Niall jęczał w poduszkę imie mojego przyjaciela, Louis wchodził w niego. Byli tyłem do mnie, więc zdołałem wycofać się niezauważony. Wyszedłem szybko z domu i dopiero w samochodzie pozwoliłem popłynąć łzą. Oparłem głowę o kierownicę i dusiłem się łzami. Zasłużyłem. Robiłem krzywdę jedynej osobie którą kochałem i która kochała mnie. Jak ja mogłem to spierdolić. Stałem pod domem Louisa ale tylko dlatego że nie byłem w stanie przekręcić kluczyka w stacyjce. Zobaczyłem jak Louis wychodzi z domu, podchodzi do mojego samochodu. Był ubrany jedynie w jeansy. On to robił specjalnie. Karał mnie wciąż i wciąż.. - Spakuj jego rzeczy i przywieź mi je - powiedział gdy otworzyłem okno. - Jak mogłeś mi to zrobić Louis? Byliśmy przyjaciółmi.. - Ja to zrobiłem dla jego dobra Zayn. Sam mówiłeś że go niszczysz, ja mu nie zrobię krzywdy. Szkoda że zacząłeś to psuć Zayn, on cię tak mocno kocha. - Cały czas? Czyli.. - pojawiła się maleńka iskierka nadzieji którą Louis szybko zgasił: - Nie, nie zasługujesz na niego. Wiesz o tym. - Zabrałeś jego dziewictwo - wyszeptałem - Chciałem żeby.. Żeby zrobił to ze mną.. To miało być dla niego coś wyjątkowego.. - Przestań już - warknął - Tak będzie lepiej. Ty wrócisz do Liama, swojego byłego, a ja zajmę się Niallem. Wiesz że ja dam mu szczęście. - Nienawidzę cię - załkałem - On był mój! - Teraz jest mój. Naprawdę Zayn, wróć do Li, on na to czeka. Było wam dobrze, pamiętasz? - Nie chcę Liama, chcę Nialla.. Lecz jestem tylko człowiekiem I krwawię, gdy upadnę Jestem tylko człowiekiem Załamuję się i płaczę Twoje słowa w mej głowie, noże w mym sercu Podnosisz mnie na duchu, a ja się rozklejam Ponieważ jestem tylko człowiekiem... Christina Perri 'Human' • Zayn Mój pierwszy tydzień bez Nialla był czymś w rodzaju depresji, drugi to było same picie i okazjonalny seks z Liamem. A trzeci, trzeci dopiero się zaczął. Liam wyszedł z samego rana gdy zauważył że jestem zbyt przygnębiony by mnie przelecieć. Siedziałem przy blacie w kuchni pijąc kawę. Wpatrywałem się w kubek pełen kawy gdy usłyszałem przekręcany klucz w zamku. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem za siebie na wejście do kuchni. Tylko jedna osoba ma klucze i jest to.. - Hej Zayn - poczułem ucisk w sercu. Niall posłał mi jeden z tych swoich niesamowitych uśmiechów. Jego śliczne niebieskie oczy lśniły. - Niall - wyszeptałem - Co ty tu.. Niall - wstałem ze stołka i podszedłem do niego. Przytuliłem mocno - Ja tak strasznie tęskniłem.. Obiecuję, ja już nigdy cię nie.. - Ja nie wracam Zayn - powiedział. Odsunąłem się i zmarszczyłem brwi - Chciałem ci tylko powiedzieć że wyjeżdżam. Na studia. - To.. świetnie - wykrztusiłem. - Przyszedłem się po prostu pożegnać. Jadę do Nowego Jorku. - N-Nowego Jorku? Powodzenia Nini.. - zacisnąłem powieki. - To mój nowy numer. Napisz, zadzwoń - podał mi karteczkę z wypisanymi cyferkami - Do widzenia Zayn.. - Żegnaj Niall.. Siedzę po drugiej stronie barierki na londyńskim moście. Bawię się butelką wódki i macham nogami wpatrując się w czarną z tej perspektywy wodę. Jest już po północy. Niall już leci do Nowego Jorku. Zostawił mnie. Znowu. W końcu to zakończę, w sumie nie widzę życia bez mojego Niallera. Czuję wibracje mojego telefonu. Wyjmuję go z kieszeni i mrużąc oczy czytam SMSa. "Zayn, myślę że powinniśmy to skończyć. Zapomnieć o tym co było.. N x" Po moim policzkach spływają łzy. Przychodzi następna wiadomość. "I zacząć to wszystko od początku.. N x" - C-co? - wpatruję się w ekran i nagle ktoś siada obok mnie. Z niedowierzaniem rozpoznaję jasne włosy. - Cześć - uśmiecha się patrząc mi w oczy - Jestem Niall, miło cię poznać. Obejmuję go ramieniem i całuję w skroń. Koniec
0 notes
Text
Niall | Ziall (3)
Odwrócił się do mnie plecami, gdy w końcu wybrał strój i zdjął z siebie bluzeczkę. Powinienem mu powiedzieć, że jedne z drzwi naprzeciwko niego to garderoba, a drugie to łazienka. I że może się w nich przebrać, ale jakoś nie potrafiłem widząc go w samej bieliźnie. Znowu widziałem jego blizny. Chciałem go o nie zapytać, ale był szczęśliwy i nie chciałem psuć mu humoru. Dokładnie obejrzałem jego sylwetkę zanim nałożył na siebie granatową bluzkę z długimi rękawami. Zauważyłem, że jego ogon zaczynał się tuż nad pupą i był dość długi.  Założył do tego czarną spódniczkę do połowy ud i wsunął w nią bluzkę. Odwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem. - Wyglądasz pięknie - powiedziałem, gdy zakręcił się wokół własnej osi. - Naprawdę? - spytał wpatrując się we mnie, a ja kiwnąłem głową - Dziękuję - zarumienił się i podszedł do mnie. Usiadł mi znów na kolanach i przytulił się do mnie - Dziękuję za wszystko - wyszeptał patrząc mi w oczy. - W porządku - powiedziałem - Pozbieraj ubrania. Musisz mieć czysto w swoim pokoju - cmoknąłem go w nos, a on zachichotał i wstał. Obserwowałem go chwile jak podnosił swoje ciuchy, aż odchrząknąłem cicho i wstałem - Idę na dół jakby co - odparłem, gdy po raz kolejny zaprezentował mi swoją bieliznę pochylając się. Naprawdę trudno jest się powstrzymywać, kiedy przed tobą jak gdyby nigdy nic wypina się chłopiec w sukience. Wszedłem do gabinetu i przymknąłem drzwi. Wziąłem do ręki telefon, zadzwoniłem do Liama. - Halo? - Jesteś w stanie wytłumaczyć, czemu kupiłeś dziewczęce ubrania dla mojej hybrydy? - spytałem przysiadając na kanapie. - J-ja.. Myślałem, że to dziewczyna. Bo w końcu hybryda.. to odmiana żeńska i-i nie powiedziałeś, że to chłopak.. - Twoje szczęście, że te ubrania mu się podobają. - Chodzi w spódniczkach? - spytał, a ja byłem w stanie wyobrazić sobie jak szeroko otworzył teraz oczy. - Tak. Jest bardzo wyjątkowy - zaśmiałem się cicho. - O-okay - wymamrotał - Muszę kończyć. - Mhm - rozłączyłem się i wyszedłem z gabinetu. Zobaczyłem Nialla opierającego się o ścianę naprzeciwko drzwi mojego gabinetu. Spojrzałem na niego z uśmiechem. Znowu się przebrała, tym razem w spódniczkę w czerwoną szkocką kratę i czarną bluzeczkę z krótkim rękawem. - Wszystkie są śliczne i po prostu nie mogę się zdecydować, którą chce nosić - wzruszył ramionami, a ja zaśmiałem się cicho - Nudzi mi się - przygryzł dolną wargę. - A co chcesz porobić? - oparłem się o ścianę naprzeciwko niego obserwując go. Znowu wzruszył ramionami. - Możesz iść pooglądać telewizję w salonie -powiedziałem. Kiwnął  głową i ruszył za mną do salonu. Włączyłem mu telewizor i przełączyłem na Disney Channel, które miałem ze względu na moją siostrzenicę. Niall wpatrywał się jak zaczarowany w telewizor oglądając jakąś bajkę, a ja poszedłem pracować do gabinetu. • Wieczorem zjedliśmy z Niallem kolację. On przez cały dzień oglądał telewizję, dowiedziałem się, że jego poprzedni Pan mu w ogóle na to nie pozwalał. Ja za to spędziłem dzień w gabinecie pracując i myśląc jak naprawić to co zepsuł jeden z moich ludzi. - Niall? Twoje blizny.. Gdy miałem Ci dać karę, poprosiłeś by nie była pasem. Ale twoje blizny są cienkie, na pewno nie od pasa - powiedziałem, gdy leżał już w łóżku, a ja siedziałem na skraju jego materaca. Niall zacisnął usta obracając się na bok, twarzą do mnie. - Mój P-pan bił mnie kablem - wyszeptał - Gdy tylko coś go zdenerwowało, niekoniecznie ja - dodał. Otworzyłem szerzej oczy słysząc to - Ale pasem bardzo boli. - Jak znalazłeś się na licytacji? - Mój Pan mnie tam oddał. Powiedział, że jestem okropny i mnie nie chce - zauważyłem jak w jego oczach wzbierają łzy. - Hej - przysunąłem się do niego - Nie płacz. Nie ma go tu teraz. Jest przeszłością. Masz teraz mnie, a ja cie nigdy nie skrzywdzę mały - powiedziałem ścierając jego łzy kciukiem - Nigdy cię nie oddam ani nie powiem, że jesteś okropny. Wierzysz mi? Pokiwał głową, a ja pochyliłem się i złożyłem całus na jego skroni. - Jutro może przyjedzie moja siostra z siostrzenicą, więc musisz się wyspać. Ja też. Śpij dobrze - powiedziałem nakrywając go szczelnie kołdrą. - Dobranoc - ziewnął, a ja uśmiechnąłem się do niego. Wyszedłem z jego pokoju, gdy zaczął przysypiać i poszedłem do swojej sypialni. Następnego dnia, gdy wstałem, Niall już nie spał. Byłem trochę zdziwiony, ale może wtedy po prostu spał dłużej przez nadmiar wrażeń. O ósmej rano siedział w kuchni jedząc śniadanie, kiedy ja piłem kawę. - Co ubierzesz dzisiaj? - spytałem siadając naprzeciwko niego. Niall odłożył łyżkę do pół pełnej miski płatków i zamyślił się. - Może tą niebieską spódniczkę i białą bluzeczkę? - spojrzał na mnie. - Świetny pomysł. Będziesz wyglądał ślicznie. Musze jeszcze zadzwonić do mojej siostry, spytać się o której będzie. Jak zjesz, włóż miskę do zmywarki i idź wziąć prysznic - dopiłem kawę i podniosłem się, podchodząc do niego i całując go w czoło. Poszedłem z komórką do swojego gabinetu i zadzwoniłem do Sereny, mojej siostry. - Haaaaloooo? - odebrała Claudia, moja siostrzenica, a ja nie potrafiłem się nie uśmiechnąć. - Dasz mi mamę szkrabie? - spytałem, a ona fuknęła. Wywróciłem oczami, zaraz jednak usłyszałem głos Sereny. - Cześć Zayn. Co tam? Jedziemy juz do ciebie. - O to świetnie. Za ile będziecie? - Godzina, góra półtorej - mruknęła. - Super. Poznacie kogoś. - Kogo? - spytała. - Mam.. hybrydę - powiedziałem, a po drugiej stronie zapadła cisza, którą rozerwać krzyk. - Co masz?! - wrzasnęła moja siostra, a ja skrzywiłem się lekko. - Kocią hybrydę. Imieniem Niall. - Mamo, czemu zawracamy? - usłyszałem głosik Claudii. - Serena, to tylko hybryda. Jest nieszkodliwy. - Tylko? To są wybryki natury Zayn! Nie pozwolę by moja córka.. - Myślę, że by go pokochała. Jest uroczy. - Mamusiu, chcę do wujka! - zawołała Claudia. Uśmiechnąłem się pod nosem. Mała manipulantka. - Ta.. hybryda na pewno jest nieszkodliwa? - spytała, a ja westchnąłem. - Na pewno. To widzimy się za półtorej godziny? • Niall pół godziny później zbiegł na dół ubrany w to co wcześniej mi zaproponował. Uśmiechnąłem się na jego widok, wyglądał naprawdę uroczo. - Musisz być miły, dla mojej siostry. Będzie trudno, bo jej charakter pozostawia wiele do życzenia, ale postaraj się - złapałem go za rękę prowadząc do salonu - Poza tym przyjedzie też Claudia. Moja kilku letnia siostrzenica. Ją na pewno polubisz, choć może być trochę.. Nie ważne - wymamrotałem. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś program o modelkach, przez to, że najzwyczajniej w świecie nie chciało nam się przełączać. Usłyszałem samochód podjeżdżający pod dom. Serena miała swoje klucze i pilot do mojej bramy, więc po chwili wchodziły do domu razem z Claudią. Wstałem z kanapy i ruszyłem do nich z szerokim uśmiechem. - Cześć księżniczko - powiedziałem biorąc Claudię na ręce i całując ją w czubek głowy - Giermku - pocałowałem siostrę w policzek, a ona przewróciła oczami. - Gdzie masz tą swoją hybrydę? - spytała, a ja poprawiłem sobie siostrzenicę, którą trzymałem na rękach i ruszyłem do salonu. - Jest wstydliwy, trochę boi się obcych, ale to powinno minąć - powiedziałem i przystanąłem w wejściu do pomieszczenia. Niall stał na kolanach na kanapie, wpatrując się w nas ukryty za oparciem. - To jest Niall. Niall, to moja siostra Serena - kiwnąłem na kobietę stojącą obok mnie - I jej córka, Claudia. Zamrugał kilka razy i wyprostował się. - No i nie odzywa się do obcych - dodałem z westchnieniem. Odstawiłem Claudię, która natychmiast biegiem okrążyła kanapę i stanęła przy Niallu, który wpatrywał się w nią. - On ma ogon! - krzyknęła i chciała go dotknąć, ale Niall marszcząc brwi przyciągnął go do siebie i objął ramionami - Wujku, czemu on nosi spódniczkę? - Żeby mu było wygodniej z ogonem - odparłem - Kawy? - spojrzałem na siostrę. Ona zerknęła niepewnie na hybrydę. - Na pewno mogę zostawić z nim Claudię? - spytała, a ja przewróciłem oczami i kiwnąłem głową. Poszliśmy do kuchni. - Uprawiasz z nim seks? - spytała, siadając przy blacie, a ja otworzyłem szeroko oczy - No co? Słyszałam, że ludzie kupują hybrydy, żeby były och uległymi. Już i tak wiem, że jesteś skrzywiony - przewróciła oczami - Pamiętasz, jak w ostatniej liceum, na imprezie miałeś uprawiać seks z jak mu tam było? Nie ważne. I kazałeś mu do siebie mówić tatusiu! - zawołała, a ja zatkałem jej usta dłonią - Nie dość, że go nie zaliczyłeś, to w dodatku to rozpowiedział - powiedziała chichocząc. - Nienawidzę cie - spojrzałem jej w oczy - No mam ten fetysz i co? - wymamrotałem przygotowywując kawę. - Mogłeś pomyśleć trochę Zayn. Każesz chłopakowi, który jest wiekiem równy z tobą, mówić do siebie tatusiu? Wiadomo było, że ucieknie - prychnęła. Zerknąłem na nią i zobaczyłem stojącego w wejściu do kuchni Nialla. - Co tam? - spytałem go. - Pić? - przygryzł dolną wargę, a ja kiwnąłem głową i nalałem szklankę soku jabłkowego podając mu ją. - Claudia, chodź na picie! - zawołałem. Po paru chwilach Niall i Claudia popijali sok stojąc w kuchni. Moja hybryda spoglądała na mnie, a gdy posłałem mu uśmiech, zarumienił się. • Obudziłem się następnego ranka później niż zwykle. Serena i Claudia siedziały u nas do późna, a ja w nocy jeszcze myślałem o tym co mówiła mi moja siostra. Poleciła mi bym uczył Nialla, jeżeli chcę by normalnie funkcjonował. Ludzie podobno wysyłają nawet swoje hybrydy do szkoły, ale ja bym tego nie chciał. Zbyt duże niebezpieczeństwo. Jest bardzo dużo osób, które tylko czyhają by mnie odstrzelić. Tym samym stwarzam zagrożenie dla Nialla, bo jest jakby kimś ważnym i bliskim dla mnie. Inni mogą chcieć to wykorzystać. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w zwykle jeansy i tshirt. Wyszedłem na korytarz, zajrzałem do sypialni Nialla i zamarłem widząc go. Hybryda leżała naga na pościeli na brzuchu. Pod brzuchem miał poduszkę i ocierał się o nią sapiąc i jęcząc cicho. Poczułem jak zaschło mi w gardle. Właściwie byłem o krok od rzucenia się na niego, widząc jego całkiem odkryte delikatne ciało. - Co ty robisz? - spytałem niskim głosem. Niall podskoczył w miejscu przestraszony i obrócił się na plecy. Jego policzki pokryły się rumieńcem. - J-ja.. Uh boli - wyszeptał wskazując na swoją erekcję. Przełknąłem z trudem ślinę - I n-nie chce prze-stać. Zwilżyłem koniuszkiem języka suche jak wiór wargi i wszedłem powoli do pokoju. Złapałem za oparcie krzesło stojące przy toaletce i przesunąłem je na środek. Usiadłem na nim i poklepałem swoje kolana. Niall szybko zszedł z łóżka i zajął miejsce u mnie. Odrząknąłem cicho. Miałem nadzieję, że nie zwróci uwagi na moją własną erekcję. Hybryda siedziała na mnie bokiem i objęła ramionami moją szyję przytulając mnie mocno. Schował buzię przy moim obojczyku, a ja złapałem w dłoń jego penisa. Rozprowadziłem po nim trochę preejakulatu i zacząłem pompować powoli. Niall zaczął pojękiwać w moją skórę, a ja umieściłem drugą dłoń na jego biodrze masując je. Owinął swój ogon wokół mojej nogi, gdy przyśpieszyłem ruchów dłoni. - Tatusiu - szepnął w moją szyję jednocześnie osiągając orgazm. Zmarszczyłem brwi spoglądając na chłopca. - Czemu to powiedziałeś? - spytałem dziwnym głosem. Wytarłem dłoń ubrudzoną jego spermą o nogawkę spodni. I tak będę je musiał zmienić, bo jeżeli dalej będzie się tak wiercił albo powie do mnie znów Tatusiu to dojdę w bokserkach. - Myślałem, że ci się to spodoba - powiedział chcąc zejść z moich kolan, ale przytrzymałem go - Słyszałem jak Pani Serena mówiła o tym.. - Podsłuchiwałeś - mruknąłem - Nie wolno tego robić. - Przepraszam Tatusiu - wyszeptał, a ja sapnąłem. - Ubierz się i zaściel łóżko - wymamrotałem i poszedłem do łazienki. • Po zrobieniu sobie dobrze w łazience wróciłem do Nialla. Siedział na łóżku ubrany w czarną spódniczkę i różową bluzkę z rękawami trzy czwarte. - Jest Pan na mnie zły? - spytał wpatrując się w podłogę. Westchnąłem cicho i podszedłem do niego. Wplątałem palce w jego blond włosy i pociągnąłem lekko przez co spojrzał na mnie. - Jestem zły wyłącznie za podsłuchiwanie. Choć za dotykanie się też powinieneś dostać klapsy. Dlatego zamiast dziesięciu, dostaniesz pięć. Zagryzł obie wargi i zszedł powoli z łóżka, a ja usiadłem na materacu. Nie musiałem nic mówić, sam ułożył się na moich kolanach. Podwinąłem materiał czarnej spódniczki i uśmiechnąłem się lekko na widok błękitnych majteczek. Zsunąłem je i przejechałem powoli dłonią po jego pośladku. - Czego nie będziesz już robił kochanie? - spytałem dając mu pierwszego klapsa. - P-podsłuchiwał - wymamrotał i wydał z siebie ciche 'ugh', gdy uderzyłem go po raz drugi - I-i się dotykał. Ale to takie przyjemne, gdy ty to robisz. To znaczy Pan.. - Tylko twój tatuś może cię tak dotykać - powiedziałem sprzedając mu trzeciego klapsa - Kto jest twoim tatusiem? - czwarty klaps. - T-ty - wyszeptał. - Głośniej - mruknąłem. - Ty tatusiu! - zawołał, a ja uderzyłem go ostatni raz. Naciągnąłem jego bieliznę i poprawiłem spódniczkę. Zsunął się z moich kolan i usiadł na podłodze patrząc na mnie z dołu - Nie jesteś zły za nazywanie cie tatusiem? - spytał. - Nie Niall - potrząsnąłem głową - Podoba mi się to. Hybryda uśmiechnęła się szeroko. - Um tatusiu? Pamiętasz to co oglądaliśmy wczoraj? O tych szczupłych paniach...? - Tak. - Czy mógłbym dostać takie majteczki jakie nosiły one? W mojej głowie pojawiła się wizja hybrydy ubranej w te koronkowe skąpe majtki. - Czemu byś je chciał? - nie żebym nie marzył o zobaczeniu go w tej bieliźnie. - Były śliczne - wzruszył ramionami. - W porządku - wstałem z materaca - Pójdziemy na zakupy. Ale nie dzisiaj, moi ludzie dzisiaj przyjdą. Będę wieczorem pracował, a tobie nie będzie można wychodzić z pokoju. Dobrze kochanie? - spytałem, a on skinął głową. - Jestem głodny tatusiu - powiedział wstając i łapiąc mnie za rękę. On nawet nie zdaje sobie sprawy jak działa na mnie całym sobą i tym jak do mnie mówi.
0 notes