Tumgik
#sztuka świata. fotografia
Text
Tumblr media
Autor zdjęcia: Heinrich Kuhn (1866-1944)
4 notes · View notes
dobreprogramy · 10 months
Text
BLACK & White Projects 6 Pro
BLACK & White Projects 6 Pro to zaawansowane oprogramowanie do konwersji zdjęć kolorowych na czarno-białe, rozwijane przez renomowaną firmę Franzis. Program ten kieruje się ideą, że fotografia czarno-biała to sztuka samodzielna, a nie tylko alternatywa dla zdjęć kolorowych. Zestaw zaawansowanych narzędzi w BLACK & White Projects 6 Pro pozwala użytkownikom nie tylko na konwersję kolorów, ale także na kreatywne dostosowywanie tonów, kontrastów i struktury, aby uzyskać niepowtarzalne efekty artystyczne.
Jedną z kluczowych funkcji tego oprogramowania jest zaawansowany algorytm konwersji kolorów, który umożliwia uzyskanie zdjęć czarno-białych o głębokim kontraście i bogatej tonalności. Program ten oferuje także różnorodne predefiniowane filtry i style, które pozwalają użytkownikom eksperymentować z różnymi estetykami, od klasycznych po nowoczesne.
BLACK & White Projects 6 Pro wyróżnia się także możliwością niestandardowego dostosowywania każdego detalu zdjęcia. Za pomocą zaawansowanych suwaków i narzędzi, użytkownicy mają pełną kontrolę nad każdym aspektem obrazu, co pozwala na stworzenie fotografii idealnie dopasowanej do ich wizji artystycznej.
Warto podkreślić, że BLACK & White Projects 6 Pro jest dostępne w renomowanym sklepie internetowym z oprogramowaniem oprogramowanie.pro. Ten sklep nie tylko zapewnia dostęp do szerokiej gamy programów, ale również oferuje profesjonalne doradztwo i wsparcie klientów w zakresie oprogramowania.
Przejście na stronę https://oprogramowanie.pro umożliwia nie tylko zakup BLACK & White Projects 6 Pro, ale także daje dostęp do różnorodnych narzędzi i programów dostosowanych do różnych potrzeb użytkowników. Sklep oprogramowanie.pro stawia na bezpieczne transakcje, legalność oprogramowania oraz wysoką jakość obsługi klienta.
BLACK & White Projects 6 Pro to nie tylko narzędzie do konwersji kolorów na czarno-białe, ale kompleksowe rozwiązanie dla pasjonatów fotografii, którzy pragną podnieść swoje umiejętności artystyczne. Dostępność tego programu w sklepie internetowym oprogramowanie.pro czyni proces zakupu prostym i pewnym, a jednocześnie gwarantuje legalność oraz pewność co do jakości produktu. Oprogramowanie, takie jak BLACK & White Projects 6 Pro, staje się nieodzownym narzędziem w procesie tworzenia wyjątkowych dzieł sztuki, a sklep oprogramowanie.pro to brama do cyfrowego świata narzędzi IT, gdzie klient może liczyć na profesjonalne podejście oraz kompleksową pomoc.
0 notes
halfheart-ihm · 6 years
Photo
Tumblr media
This is the place where every countries meet together. And this is the reason why they do it. This is also the first museum where I seriously can't took a picture of everything, because my memory space in camera is lower than just one floor of this fantastic building. ................................ Oto miejsce, gdzie spotykają się ze sobą ludzie z całego świata. A oto powód dla którego tu są... Jest to również pierwsze muzeum, w którym nie byłam w stanie sfotografować kazdego eksponatu, bo moja pamięć w telefonie jest mniejsza od pojemności zaledwie jednego piętra tej budowli. .................................... #travel #traveltheworld #history #museum #ancient #musthave #sculpture #architecture #tutanchamon #photografy #perfectshot #love #art #podróż #sztuka #architektura #fotografia #путешествия #искусство #фотография #архитектура #красота #旅行 #芸術 #写真 #建築 #viajes #arte #arquitectura #beautiful (w: Egyptian Museum) https://www.instagram.com/p/Bs97R0Dnt2m/?utm_source=ig_tumblr_share&igshid=6355mz3iglbc
1 note · View note
maramuresme-blog · 6 years
Photo
Tumblr media
Genesis . . . Początek początku . . .
Nic nie może inspirować bardziej niż dziewicza, nieokiełznana, niezniszczona współczesnością przyroda. Taki właśnie świat prezentuje nam w swoim projekcie “Genesis” Sebiastiao Salgado - wybitny brazylijski fotograf. Jego technika, kunszt i profesjonalizm pokazuje wyraźnie, że fotografia jest dziedziną sztuki, a jego podejście do współczesnego świata, biedy i przyrody uświadamia nam, że sztuka może nieść ze sobą ważne treści społeczne i wzbudzać głębokie emocje.
Sebastiao Salgado, zdjęcie okładki albumu “Genesis”, wydawnictwo Tashen, 2013
1 note · View note
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Wystawa Małgorzaty Lebdy „Echa przestrzeni” jest pierwszą z serii wystaw czwartej odsłony nowatorskiego projektu Biblioteki Śląskiej „POLA WIDZENIA KSIĄŻKI”. Hasło przewodnie tegorocznej edycji to KONTEKST. Kontekst historii, zdarzeń, miejsc i ludzi. Interesować więc nas będą wzajemne zależności między literaturą i sztukami wizualnymi oraz wszystko to, co nie jest „przeźroczyste” - wpływa i zmienia znaczenia i sensy jakie nadajemy światu.
„POLE WIDZENIA” to termin wywodzący się z terminologii medycznej, gdzie oznacza to, co widzi – co jest w stanie zobaczyć oko, a raczej osoba patrząca na określony, statyczny punkt w przestrzeni. Widzi nie tylko ten punkt – przeciwnie – dociera do niej dużo więcej bodźców. W odniesieniu do materii sztuki termin „pola widzenia książki” wskazuje, że przedmiotem zainteresowania jest całe spektrum doznań związanych z materią książki – tego jak jest widziana i jak funkcjonuje w przestrzeni społeczno-kulturowej. To dlatego właśnie Frédéric Beigbeder w powieści „Pierwszy bilans po apokalipsie” opisywał swój bunt i obawy związane z rozwojem „książki cyfrowej” – książki pozbawionej materialności. Książka bowiem to nie tylko zapisany tekst, ciągi liter układające się kolejne zdania, wersy, akapity, rozdziały powieści, poezji czy reportażu, lecz i byt materialny. Rzecz, która może stanowić przedmiot refleksji estetycznej, nie tylko od strony swej treści, ale i od strony materii samej. Kontekst zapisanych słów to więc dotyk papieru, jego grubość, szorstkość, kolor, szelest kart przy przerzucaniu kolejnych stron, zapach, ślady poprzednich lektur, które w sobie nosi i tak – jak najbardziej – to, co na zewnątrz i to, co widziane jako pierwsze: okładka, obwoluta książki. Właśnie ku niej, ku oprawie zwraca naszą uwagę Jadwiga Lemańska – autorka identyfikacji wizualnej projektu w tym roku. Jedną z opraw, kiedyś bardzo popularną, dziś już raczej tylko z rzadka spotykaną w starych księgozbiorach – pamiętających jeszcze czasy dorożek i lampy naftowej – jest oprawa z wykorzystaniem papieru marmurkowego – tzw. ebru. Historia tego typu opraw kończy się wraz z początkiem maszynowej produkcji i nawet jeśli dziś współcześnie spotyka się książki z charakterystycznym plamistym wzorem, to niestety nie jest to już unikalne rękodzieło – lecz powtarzalny wzór stworzony komputerowo.
A jaka jest historia tego rodzaju oprawy i samego papieru. Alternatywna nazwa – ebru – wskazuje na dalekowschodnie pochodzenie. I faktycznie. Choć ta technika zdobienia znana była już w Chinach przełomu X i XI wieku, to stanowi ważny element tureckiego dziedzictwa kulturowego (od 2014 na liście światowego dziedzictwa niematerialnego UNESCO). Sama nazwa ma pochodzenie perskie i przywołuje dwa sensy: „ebri” (chmurę) i „ab-ru” (powierzchnię wody). W kulturze europejskiej wzory ebru i wariacje na ich temat popularne były od XVI do końca XIX wieku. Zmieniały się w tym czasie, dzięki czemu zastosowany wzór marmoryzowania, pozwala badaczom określić wiek książki, po samej tylko oprawie.
Nie ma tu miejsca na zagłębianie się w tajniki sztuki marmoryzowania papieru. Warto jednak zaznaczyć, że w ebru to, co wydaje się nam przypadkowym zbiorem plam, przypominającym marmur lub plamy na wodzie, jest nim tylko pozornie. „Chaos plam” to przemyślany i unikalny dwuwymiarowy wzór, który jest niczym znak wodny na współczesnych banknotach i dokumentach urzędowych. Takiego papieru nie można podrobić. Nie da się też przerabiać treści na nim zapisanych – każda nawet drobna zmiana tekstu, równa się ze zniszczeniem wzoru. To trochę tak jak z poezją, gdzie nawet drobna zmiana interpunkcji, postawienie kropki w miejsce przecinka – potrafi zmienić sens lub ładunek emocjonalny utworu. To trochę też tak, jak z fotografią analogową, której unikalność i specyficzny klimat są nie do podrobnienia. Sztuka introligatorstwa, poezja, tradycyjna fotografia – są wbrew dzisiejszemu śpieszącemu się światu. Ich powstawanie stanowi proces, wymaga czasu i uważności. Paradoksalnie, pandemia w czasie której powstawał projekt wystawy „Echa przestrzeni” wymusiła na nas podobne „zwolnienie tempa”, zmusiła do refleksji i uspokojenia naszej „roztrojonej uważności”. Uzmysłowiliśmy sobie „kruchość” naszego cyfrowego świata, w którym nawet sam dostęp do Internetu – nie jest tak powszechny, jak się nam wydawało.
Tekst: Magdalena Orczewska
Projekt graficzny: Jadwiga Lemańska
0 notes
Photo
Tumblr media
Odkąd Misio wziął ślub z aparatem fotograficznym nie znam godziny, minuty, na nawet sekundy w której pstryknie kolejne zdjęcie.😉 Jeszcze kilka tygodni temu pisałam Wam ze nie przepadam za byciem fotografowaną, wiecie co to wszystko zależy od fotografa. Misio nigdy nie mówi uśmiechnij się, stan tam, etc. Fotografia to sztuka to uchwycenie nie tylko pięknych krajobrazów, ale również ulotnych emocji. Te dwa zdjęcia dzieli kilka sekund, a na nich jakby inna osoba. Jak łatwo się domyśleć również robiłam zdjęcie 😉 najpierw pełne skupienie, a potem satysfakcja z efektu😀. Szczerze mówiąc kiedyś fotografia była moim konikiem, jednak z biegiem czasu okazało się że Misio ma to coś, a mnie większą frajdę sprawia poznawanie świata obróbki zdjęć. Ciekawa jestem czy razem ze swoimi połówkami macie pasje które się uzupełniają? Ps. Na kanale czeka na Was VLOG z Krakowa. 😉 link w bio #bodypositive #bodypositiveblogger #citygirl #kraków #wkrakowie #sukiennice #cracowgram #robięzdjęcia #igerskraków #semilacgirl #tyleszczęścia #kochamkropki #selfieconfidence #kobietajakrakieta #loveyourself #podróżezpasją #nowyfilm #youtubevideos https://www.instagram.com/p/Bv02f4BgdKD/?utm_source=ig_tumblr_share&igshid=zh5hxwh14qws
0 notes
przemyslove · 7 years
Text
Poniższy tekst to recenzja wystawy Wojna, jaką widzimy, zorganizowanej w Bunkrze Sztuki w Krakowie w ramach 18 edycji Miesiąca Fotografii Kraków*.
Gordon McDonald, gościnny kurator tegorocznej edycji Miesiąca Fotografii, deklaruje w tekście otwierającym wystawę wieloaspektowe zbadanie tematu wojny i wojennej fotografii. Wystawa nie opowiada o jednej wybranej wojnie. Nie skupia się też na jednym specyficznym sposobie pokazywania obrazów wojny. Zanim przejdę jednak do omawiania realizacji tych założeń, oraz wątków, które wystawa podejmuje, opowiem, jak przebiega jej doświadczanie.
Po wejściu zwiedzający trafia na wielkoformatowe zdjęcia lejów po eksplozjach. To praca Sophie Ristelhueber pod tytułem Jedenaście eksplozji. Zdjęcia umieszczone są na ściankach, wstawionych skośnie w przestrzeni sali, i tworzą środowisko, w które widz wchodzi. Ten interesujący zabieg przestrzenny nie jest powtarzany już w dalszej części wystawy, to jedynie „mocne wejście”.
Jedenaście Eksplozji, Sophie Ristelhueber. Zdjęcie – Przemysław Zając
Przechodząc dalej trafiamy do małej, przejściowej sali, w której znajdują się praca Niny Berman, fotografie reporterskie. Z jednej strony Ojczyzna seria migawek, prezentujących różnego rodzaju obecność wojskowości w Stanach Zjednoczonych (żołnierze na czerwonym dywanie, myśliwce przelatujące nad statuą wolności, kamera w kadrze z flagą USA, lokalni mieszkańcy przebrani za Irakijczyków na potrzeby wojskowej symulacji), a przeciwlegle z drugiej reportaż Ślub Żołnierza Piechoty Morskiej. To nagradzany reportaż, przedstawiający życie po wojnie i ślub Tylera Ziglera, żołnierza który został potwornie zdeformowany w skutek obrażeń  na wojnie w Iraku. Te dwa cykle do doskonałe zestawienie przyczynowo skutkowe. Hipermęska kultura wojny, i jej konsekwencje.
Ślub żołnierza piechoty morskiej, Nina Berman
Bombowiec niewykrywalny dla radarów, Nina Berman
Następnie zobaczyć możemy wystawę prac Marthy Rosler Dom piękny, przynosząc wojnę do domu. To fotomontaże, łączące obrazy wojny, z popkulturowymi domowymi obrazami. Praca znajduje się nieco z boku. Znaczna część  prac pochodzi z okresu Wojny w Wietnamie, podczas gdy pozostałe elementy wystawy mówią o Iraku i Afganistanie. Ujęcie tematu w czasie nie zmienia się, poetyka wczesnego postmodernizmu i nurtu appropriation art wydaje się tu przestarzała. W jakiś sposób porusza to jednak problem ciągłości konfliktów zbrojnych.
Odkurzanie zasłon, z cyklu Dom Piękny, Martha Rosler
Wchodzimy do dużej drugiej sali Bunkra, gdzie znajduje się praca Lisy Bernard, Bolesny przeskok, poświęcona użyciu dronów bojowych, i życiu ich pilotów. Tytułowy bolesny przeskok, to droga, jaką pokonują operatorzy dronów, między bazą wojskową w Nevadzie, a Las Vegas. Oglądamy trasę przejazdu, widzimy również uartystycznione mozaiki fotografii powietrznej – mające przypominać obrazy oglądane przy naprowadzaniu uderzeń. Punkt widzenia maszyny, to niezwykle ciekawy dla mnie wątek, obecny tutaj raczej szczątkowo – musiałem poczuć zawód z tego powodu. Ale jeszcze mniej miejsca, niż samym maszynom, poświęcono ofiarom uderzeń, wspomniane są jedynie w notce na tablice galeryjnej. Bardziej niż o życiu pod niebem, z którego może w każdej nadejść śmierć, część wystawy jest o życiu pilota. O jego nużącej pracy przed komputerem i o tym, jak brak wyjazdu na misję – a jedynie codzienny wyjazd po pracy – utrudnia oddzielenie wojny od życia codziennego i wprowadza wariację do stresu pourazowego żołnierzy
Bolesny przeskok, Lisa Bernard. Fragment ekspozycji. Zdjęcie – Przemysław Zając
Bolesny przeskok, Lisa Bernard. Fragment ekspozycji. Zdjęcie – Przemysław Zając
a końcu wchodzimy do zaaranżowanej czytelni, by obejrzeć projekt książki artystycznej Moniki Haller Projekt: książka weterana oraz Riley i jego historia. Książki tu wystawiane to różnego rodzaju artbooki, fotobooki, tomiki poetyckiei wspomnienia. Stworzone zostały one nie tylko przez weteranów, ale również przez osoby dotknięte wojną w najróżniejszy sposób. Książka weterana to bardzo ciekawy projekt, który powstawał na warsztatach, przy współudziale terapeutów, redaktorów oraz . Efekt to niezwykle różnorodny zbiór bardzo indywidualnych, intymnych opowieści. Ta część wystawy jest najciekawsza – jednocześnie jest to sztuka bardzo wartościowa w ujęciu relacyjnym, została wypracowana poprzez pracę w tkance społecznej, a dodatkowo oferuje mozaikę bardzo osobistych punktów widzenia. W mojej ocenie, ta instalacja jest najmocniejszym punktem ekspozycji.
Projekt: książka weterana. Fragment aranżacji. Zdjęcie – Przemysław Zając
Projekt: książka weterana. Fragment aranżacji. Zdjęcie – Przemysław Zając
W tekście otwierającym wystawę możemy przeczytać: W pracach, które złożyły się na wystawę Wojna, jaką widzimy, podejmują one na różne sposoby temat wojny, wszystkie jednak korzystają z nowatorskich lub niecodziennych technik, czym skłaniają nas do zastanowienia się nad tym, jak postrzegamy fotografie wojenne i jak za pośrednictwem obrazów poznajemy wojnę.
Mogłoby to sugerować, że wystawa skupi się na problematyce tego, w jaki sposób do nas (gdzie my to szeregowa ludność zachodniego społeczeństwa) docierają obrazy wojny. Na tym, jak wygląda fotografia reporterska, co ukazuje, co pomija. Że wystawa będzie problematyzować jakoś medium newsa i reportażu, że poruszony zostanie temat wojennej narracji propagandowej. Tymczasem, niezwykle mało jest tu obrazów wojny per se. Wojna, jaką widzimy, krąży wokół lokalnych obrazów, powracających żołnierzy. Sceny konfliktu, bądź jego realnych konsekwencji, jeżeli już się pojawiają, to przetworzone i zniekształcone – albo są częścią rekonstrukcji (Jedenaście eksplozji), albo są fragmentem fotomontażu (Dom piękny).
Usunięcie niemal głównego sposobu obrazowania wojen w kulturze, to interesujący wybór kuratorski. Narracja wystawy skupia się bardziej na nas, na domu, na miejscu, w którym jest pokój, ale które również jest pokrzywdzone przez wojnę. Wybór ten sprawia, że wypowiedzi są bardzo osobiste, wyraziste. Jednocześnie, tworzy to nieprzyjemną etycznie amerykocentryczność wystawy.
Interesujące jest również to, że Gordon McDonald oddał głos wyłącznie kobietom. Widzę w tym dużą wartość, płynącą z unikalności tego gestu. W końcu, wojna to „sprawa mężczyzn”. Sztuka zebrana na wystawie często uderza w narracje o chwalebnym obowiązku żołnierzy. Najsilniej o tym kulturowym miejscu wojny w amerykańskim społeczeństwie mówią cykle Niny Berman.
Największą wadą jest w moim odczuciu wspominana powyżej amerykocentryczność. Jest zrozumiała – w końcu wszyscy artyści i kurator należą do anglosaskiego świata, a amerykańska kultura wpływa silnie również na polską. Ale jednocześnie, uderza mnie pochylenie się nad żołnierzami, którzy cierpią na PTSD, bądź jak operatorzy dronów cierpią na niewygody pracy przy komputerze, przy jednoczesnej ciszy o stronie zaatakowanych przez armie NATO, ciszy o ofiarach cywilnych. O doświadczeniu wojny tu, na miejscu, a nie Jednocześnie, nie ma na wystawie wspomnienia o polskim udziale we wspomnianych konfliktach. Brak tego wciąż niedostatecznie rozliczonego wątku, jest odczuwalnym przeoczeniem kuratora.
Równocześnie, być może przez bliskość zaproponowanych perspektyw wystawa niewiele mówi o ogólnej istocie wojen, nie zajmuje się powodami, z których są prowadzone, nie porusza wątków tego, kto na wojnach korzysta. Nie zadaje pytania: dlaczego to sobie robimy? Niedotykanie tych kwestii niekoniecznie jest wadą – w końcu mówię tu o rzeczach, których nie widzimy, więc wbrew tytułowi wystawy. Warto byłoby je zobaczyć.
Podsumowując, Wojna jaką widzimy to wystawa interesująca i warta zobaczenia. Jest to zasługa przede wszystkim ciekawych prac artystów, które udało się zebrać. Warto jednak pamiętać, o tym, czego w narracji prezentowanej przez kuratora brakuje.
*Wystawa czynna w terminie 20.05-18.06.2017 pod kuratorstwem Gordona McDonalda. Artystki, które biorą udział w wystawie to  Lisa Barnard, Nina Berman, Monica Haller, Sophie Ristelhueber, Martha Rosler
Wojna, jaką widzimy. Z daleka. Poniższy tekst to recenzja wystawy Wojna, jaką widzimy, zorganizowanej w Bunkrze Sztuki w Krakowie w ramach 18 edycji Miesiąca Fotografii Kraków*.
0 notes
gazetawyborcza · 7 years
Photo
Tumblr media
Od 2003 roku Fundacja Helmuta Newtona zajmuje się upowszechnianiem i prezentowaniem dzieł wybitnych fotografów z całego świata, bliskich estetycznym wyborom wielkiego mistrza. Najnowszy pokaz w Muzeum Fotografii w Berlinie, to oprócz słynnych zdjęć Newtona, prace dwóch jego przyjaciół Mario Testino i Jeana Pigozzi. Na imponującą instalację typu site specific składają się nieznane do tej pory, studyjne fotografie aktu i mody Testino z cyklu Undressed. Z kolei zdjęcia Jeana Pigozzi to małe, na poły "amatorskie" fotki wykonane nad jego basenem w willi Dorane na francuskiej Riwierze w Cap d'Antibe, gdzie pośród licznych gości z tzw. high society często przebywał Helmut Newton ze swoją żoną June. Pojawiały się tam również postaci takie jak Bono, Mick Jagger, Lizy Taylor, Naomi Campbell i wielu innych celebrytów. Ich również fotografował Helmut Newton, zostały one wydobyte z jego archiwum i znakomicie dopełniają wystawę. Prezentowane na tej wystawie ikoniczne już fotografie eksplorują granice, jakie wyznacza kobiece ciało, pokazują również przenikające się światy erotyki, mody, pewnego blichtru i próżności unikając jednak wkraczania w obszary pornografii i perwersji. Na pewno spotkają się z uznaniem i podziwem licznie odwiedzającej muzeum publiczności. Fot. Jean Pigozzi: Bono The Edge i Jack Nicholson, Antibes, 1994. Więcej słynnych zdjęć Helmuta Newtona, Mario Testino i Jeana Pigozziego znajdziecie tutaj: http://bit.ly/2tAzuUk. # JeanPigozzi #Bono #JackNicholson, Antibes, #fotografia #sztuka #aparat #zdjęcia #wystawa #art #aktorzy #gwiazdy #celebryci #Berlin 😀🎥📷
0 notes
Text
Tumblr media
Około 1910 r. Autor zdjęcia: Robert Demachy
2 notes · View notes
Text
Tumblr media
Tanger. Maroko. 1942 r. Autor zdjęcia: Nicolas Muller
2 notes · View notes
Text
Tumblr media
Autochrom. Autor: Lumiere
0 notes
Text
Tumblr media
,,Dziewczyna z jabłkami". 1903/12 r. Autor zdjęcia: Frederic A. Joyner
1 note · View note
Text
Tumblr media
1908 r. Autor zdjęcia: Reuben R. Sallows
0 notes
Text
Tumblr media
Około 1912 r. Zdjęcie:Schomburg Center for Research in Black Centure. New York Publick Library
0 notes
Text
Tumblr media
CDV Carousel Amusement Park Carnival. Paryż. Francja. Około 1860 r
0 notes
Text
Tumblr media
1927 r. Kraków
0 notes