Wiele osób cierpi na depresję, wiele osób ma świnki morskie. Czy ludzie są świadomi? Świadomi tego, że depresja jest chorobą? Świadomi tego, że świnki morskie to zwierzęta, które wymagają bardzo dużo uwagi? Nie.
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Skąd wziąć świnkę morską?
Istnieje kilka możliwości. Postaram się je Wam przybliżyć
Sklep zoologiczny - Chyba najpopularniejsze miejsce, w którym można nabyć świnkę morską. Ale czy to dobre rozwiązanie? Moim zdaniem nie. Świnki w sklepach zoologicznych pochodzą z pseudohodowli, gdzie trzymane są w skandalicznych warunkach (ten temat omówię szerzej w następnym poście), bardzo często są to zwierzęta chore (o czym przekonałam się na własnej skórze) i z wadami genetycznymi. Często w sklepie warunki wcale nie są lepsze. Ceny świnek w sklepie zoologicznym są różne, ale najczęściej oscylują w granicy 50-100zł (świnki skinny kosztują około 200-300zł), ale czy jest tko warte cierpienia?
Zarejestrowana hodowla - Tak, mamy w Polsce zarejestrowane hodowle. Jedyną organizacją w Polsce, która zrzesza hodowle jest Cavies Club of Poland. Świnki z hodowli są zarejestrowane, posiadają rodowód, hodowca pozwala obejrzeć świnki w miejscu zamieszkania, zwierzęta są zdrowe, wolne od wad genetycznych i znajdują się pod opieką lekarza weterynarii ze specjalizacją od zwierząt egzotycznych. Ceny wahają się od 50zł do nawet 350zł. Czasami zdarza się, że hodowcy mają świnki do adopcji za darmo.
Portale z ogłoszeniami typu olx - Jest to jedna wielka loteria. Można tam dostać zdrową świnkę, ale równie dobrze można trafić na chorą. Wiele prosiaków jest do oddania za darmo i wtedy jak najbardziej można przygarnąć zwierzaka, jednak trzeba się liczyć z tym, że zwierzę może wymagać leczenia. Niestety na olx pełno jest ogłoszeń typu "Piękne, zdrowe maluszki z domowej hodowli" do sprzedania za 15-30zł. Niestety są to pseudohodowle. Świnki często trzymane są w co najmniej nieodpowiednich warunkach. Zarejestrowani hodowcy też czasami dają ogłoszenia na olx, jednak postępują zgodnie z zasadami CCP i nie sprzedają świnki pierwszej osobie z brzegu.
Fundacje - Drugie pewne źródło (poza hodowlami CCP), z którego możemy adoptować świnkę. Jedyna w Polsce organizacja, która stricte zajmuje się świnkami jest Stowarzyszenie Pomocy Świnkom Morskim (SPŚM). Są też fundacje zajmujące się gryzoniami np. Viva! Gryzonie. Adopcja jest całkowicie darmowa, jednak organizacje wymagają przeprowadzenia wizyty przedadopcyjnej oraz podpisania umowy.
Tak. Mam świnkę ze sklepu zoologicznego. Czy żałuję? Nie, jednak jeśli wcześniej miałabym taką wiedzę jak mam teraz, to nie wzięłabym świnki ze sklepu zoologicznego.
Wybór źródła, z którego wybierzecie swojego świnkowego przyjaciela pozostawiam Wam i waszemu sumieniu.
Kiedyś będzie podpis...
#świnka morska#świnki morskie#guineapig#guinea pig#guineapigs#sklep zoologiczny#olx#stowarzyszenie pomocy świnkom morskim#skąd wziąć świnkę#kawia domowa#kawie domowe#fundacja#fundacje#adopcja#kupno#rodowód#porady#poradnik
0 notes
Text
Jak to się zaczęło?
14.02.2018 Tego dnia została zdiagnozowana u mnie depresja. Nie miałam chęci ani motywacji do niczego. Nawet nie chciało mi się ubrać. Pewnego dnia pomyślałam, że fajnie by było jakbym miała zwierzaka. Rodzice się zgodzili, bo może w końcu coś mnie zmotywuje. Kilka lat wcześniej mieliśmy już świnkę morską, więc czemu nie? To takie pocieszne zwierzątka.
03.03.2018 W moim domu pojawiła się świnka morska. Maleństwo miało 1,5 miesiąca. Wzięliśmy ją z lokalnego sklepu zoologicznego. Dopiero w domu zobaczyłam, że ma strupy na skórze, strasznie się drapie i w dodatku kicha. Dzień wcześniej kupiłam klatkę i wszystkie potrzebne akcesoria. To znaczy te (o zgrozo), które Pan w sklepie zoologicznym powiedział, że są potrzebne.
05.03.2018 Poszłam z malutką do weterynarza. Pan stwierdził, że te strupy i drapanie się są od grzybicy. Dostałyśmy Imaverol (do rozpuszczenia w wodzie) żeby przemywać strupy oraz zalecenie wykąpania świnki w Nizoralu (dwa razy w ciągu tygodnia). Nook pomyślałam. Jak wspomniałam o kichaniu to Pan weterynarza stwierdził, że maleństwo kicha od zapylonego siana, ponieważ w sklepie zoologicznym miała go tylko trochę, a ja wrzuciłam jej pół paczki do klatki. Dobra, to ma sens.
09.03.2018 Odwiedziłam innego weterynarza, ponieważ malutka cały czas się drapała. Powiedziała to samo - ma grzybicę, ale w dodatku świerzb i wszoły... A kichanie to na razie do obserwacji. Jako osoba totalnie nieznająca się na tym stwierdziłam, że okey, przecież to weterynarz i się zna. Pani weterynarz zakropiła lek i kazała przyjść za tydzień na kolejną dawkę.
15.03.2018 Świnka drapała się coraz bardziej. Miała łyse placki po grzybie na prawie całym ciele... Nagle wieczorem zaczęła tracić równowagę. Myślałam, że mi się tylko wydawało. Ale nie. Jakoś przed 22 po utracie równowagi nie mogła sama wstać. Zapakowałam ją w karton i pojechałam do weterynarza działającego 24h. Pech chciał, że Pana nie było. Moja mama zadzwoniła do niego. Powiedział, że i tak by nie pomógł, bo się po prostu nie zna, jednak może być tak, że świnka zatruła się lekiem, którym ją smarowałam. Dał nam namiary na specjalistę od gryzoni w Warszawie (niestety był już zamknięty) oraz całodobową klinikę gdzie czasami jest Pani weterynarz, która zajmuje się takimi zwierzętami. Pojechaliśmy tam. Znów pech. Pani weterynarz, która zajmuje się zwierzętami egzotycznymi była dzisiaj w pracy, ale tylko do 20 (a było już grubo po 23). Mogłam tylko czekać...
16.03.2018 Chyba w życiu tak bardzo się nie obawiałam o inną istotę. Gdy okazało się, że świnka żyje od razu zapakowałam ją w karton i pojechaliśmy do specjalisty w Warszawie. Okazało się, że malutka rzeczywiście ma grzybicę, ale w dodatku świerzb, wszoły, zapalenie płuc i jest bardzo wychudzona (miała około dwóch miesięcy i ważyła zaledwie 230g). Dostała całą litanię leków... Po których była widoczna znaczna poprawa.
17.03.2018 Maleństwo miało się lepiej. Była dużo bardziej aktywna i ciekawska. Niestety to nie trwało długo... Wieczorem, około 22 jej stan się pogorszył. Przestała wychodzić z domku, siedziała cała napuszona... Musiałam czekać do niedzieli rano...
18.03.2018 Całą noc nie mogłam spać. Cholernie się bałam (wszystko to było bardzo mocno spotęgowane moją depresją). Malutka przez całą noc nic nie zjadła ani nie wypiła... Gdy wzięłam ją na ręce dosłownie mi się przez nie przelewała... Kolejny raz zapakowałam ją w karton i pojechaliśmy do Warszawy... Po drodze (a mam ponad godzinę jazdy samochodem) trzy razy myślałam, że to już koniec... Ale jakoś dotrwała. Przyjęła nas inna Pani weterynarz. Niestety, zapalenie płuc by o tak poważne, że maleństwo musiało wybrać czy oddycha, czy je... Dodatkowo dostała wzdęcia, ponieważ całą noc nic nie jadła. Dostała kolejną litanię leków i karmę ratunkową, żeby ją dokarmiać. Już w drodze powrotnej było widać, że leki zaczynają działać, ponieważ malutka zaczęła jeść siano. Jaka ja byłam szczęśliwa, że walczy... W domu dostała leki, nakarmiłam ją karmą ratunkową, a ja pojechałam do babci pomóc w przedświątecznych przygotowaniach. Nie było mnie cztery godziny... Jak wróciłam malutka już nie żyła... Jak tylko weszłam do domu czułam to. Czułam to, że się poddała...
19.03.2018 Strasznie przeżywałam śmierć malutkiej. Prawie cały dzień ryczałam. Nie mogłam jeść. Obwiniałam siebie. Dopiero wieczorem dotarło do mnie, że nie mam powodów żeby się obwiniać. Robiłam wszystko co mogłam. Reagowałam na każdy niepokojący mnie sygnał. Stosowałam się do zaleceń weterynarza. Zapewniałam jej komfort. Dałam jej miłość i ciepło...
20.03.2018 Do mojego domu zawitał Tusiek i tak sobie w nim mieszka po dziś dzień (jego historię napiszę innym razem)
Z perspektywy czasu wiem, że byłam głupia. Głupia i nieodpowiedzialna. NIGDY nie bierzcie zwierząt bez wcześniejszego upewnienia się, że potraficie się nimi zająć, że macie na to odpowiednie warunki, że macie na to czas i że macie odpowiednie środki finansowe. Dopiero jak wzięłam Tuśka, zaczęłam szukać informacji na temat opieki nad świnkami. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie tak na prawdę ile opieki wymagają te małe potworki i jak bardzo potrafią zawłdnąć naszym sercem... Wiem też, że malutka Minia już nie cierpi. Już nic jej nie swędzi. Może oddychać swobodnie. Ma mnóstwo świnkowych znajomych i wiecznie pełny brzuszek. Wiem, że tam za Tęczowym Mostem jest jej lepiej...
Jeszcze bez podpisu



Maleństwo tricolor na pierwszych dwóch zdjęciach to Minia, moja mała iskierka... Przystojniak agouti z bielą to Tusiek.
#świnka morska#świnki morskie#kawia domowa#kawie domowe#historia#jak to było#minia#tusiek#kocham#będę pamiętać do końca życia#za tęczowym mostem
1 note
·
View note
Text
Słowem wstępu
Cześć. Kim jestem? Niczym nie wyróżniającą się dziewczyną - przeciętny wygląd, przeciętne wyniki w nauce, przeciętne relacje z innymi ludźmi... Ale jestem nieprzeciętnie wrażliwa. Serio. Nieprzeciętnie kocham zwierzęta. Ambicje też mam niczego sobie - chciałabym studiować weterynarię. Nieźle nie? Warto dodać, że cierpię na depresję.
Sama nie wiem czy to ma sens... Ale czy to ważne? Możliwe.
Wiele osób cierpi na depresję, wiele osób ma świnki morskie. Czy ludzie są świadomi? Świadomi tego, że depresja jest chorobą? Świadomi tego, że świnki morskie to zwierzęta, które wymagają bardzo dużo uwagi? Nie.
Chciałabym podnieść świadomość ludzi o wymaganiach świnek morskich. Chciałabym też od czasu do czasu napisać swoje przemyślenia o depresji. Czy to będzie miało sens? Czy to do kogoś dotrze? Nie wiem, mam nadzieję, że tak.
Może kiedyś wymyślę podpis :')
#słowem wstępu#depresja#świnka morska#świnki morskie#kawie domowe#kawia domowa#moje cele#moja mała motywacja#cześć#świadomość
1 note
·
View note