Tumgik
Text
Główne grzechy Polskich kierowców.
Każdy lubi oglądać filmiki z Rosjii które, pokazują realia tamtych dróg. W jednym przypadki brawura po za naszą Europejską skalę w innym zabawny samochód wygięty jak banan. Kto widział ten wie o co chodzi. Kamerki w samochodach są coraz bardziej popularne w naszym kraju i na podstawie nagrań z tych kamerek postanowiłem stworzyć listę głównych błędów Polskich kierowców. Od dłuższego czasu obserwuję kanał „Stop Cham” i dzięki niemu mogę stworzyć taką listę. No to co? Zacznyamy!
Brak obserwacji, wyobraźni i myślenia z wyprzedzeniem. Oglądając multum wcześniej wspomnianych nagrań bardzo często możemy to zauważyć. Przykładowo: facet jedzie drogą z pierwszeństwem, za około 50 metrów jest skrzyżowanie na które wjeżdża samochód(ważne że to jest francuz) i wiadomo że będzie musiał za chwilę hamować. Zamiast zacząć delikatnie zwalniać chociaż silnikiem jak gdyby nie widział tego co się dzieje przed nim i jedzie dalej. Dopiero w ostatnim momencie, hamuje, zatrzymuje się na centymetry, spada deszcz kurw, francuz odjeżdża a on stoi i kurwuje dalej. Serio? Przecież można tego uniknąć, zwalniając bądź hamując lekko wcześniej. Po co sobie utrudniać życie?
Zbyt nerwowe i agresywne reakcje. Będąc kierowcą czy też kierowcą wyścigowym ważne jest aby błyskawicznie oceniać sytuację na drodze, przewidywać tor jazdy pojazdu który jedzie z przeciwka czy też to co może zrobić przechodzień przy pasach. Niestety u wielu naszych kierowców  brakuje takiej umiejętności. Widuję wiele sytuacji gdzie potrzebna jest delikatna reakcja, powiedzmy lekkie zjechanie na prawą stronę drogi rozwiązałoby problem, kiedy auto z przeciwka wyniesie na zewnętrzną. Mimo wszystko ostre manewry jak w formule 1 i później walka o utrzymanie się na drodze, bo przecież mało kto ma umiejętności opanować poślizg a zwłaszcza we francuzach. Czasami taki manewr potrafi skończyć się dachowaniem na asfalcie a wtedy nawet stig nie będzie w stanie panować nad pojazdem.
Czy to na drogach czy w sklepie ego Polaków bywa zbyt wysokie i stwarza niepotrzebne problemy, bardziej bądź mniej niebezpieczne. Niestety na drogach jest ono też widoczne i to w upierdliwy sposób. Przykładowo facet jedzie nową panamerą i może i bezczelnie się wciska łamiąc parę przepisów no ale gdzieee? Ja mam mu ustąpić? Chamowi w porsche? Nie! I sytuacja wygląda tak ze dwa auta jadą zaraz obok siebie na jednym pasie a kierowca np. Golfa nie wpuści tego w Porsche bo po co? Zamiast puścić go i nie powodować niebezpecznych sytuacji na drodze i pomyśleć a jedź sobie wariacie, a tak… coż… Trzeba też spojrzeć na sprawę z innej strony. Zadać sobie pytanie dlaczego ten gość tak się spieszy? Może ma ważny powód? Wiem bo sam tak miałem, jechałem po chodnikach, pod prąd czy bardzo przekraczając prędkość żeby ominąć korki. Pewnie myślisz dlaczego? A dlatego że moja dziewczyna miała wypadek i leżała w szpitalu a ja byłem w Poznaiu, stałem w korkach i w dodatku nie wiedziałem co się z nią dzieje. Możliwe że ten w panamerce miał identyczny przypadek, nigdy nie wiadomo.
Najlepsze zostawiłem na koniec, a mianowicie Trąbienie… największa zmora i dramat kierowców według mnie po obserwacjach filmów na YouTube. Ok, trąbienie uznaję wtedy gdy ktoś zamuli na światłach i stoi na zielonym jak krowa na górce gnoju. Ale na filmikach ze strony Stop Cham, trąbienie jest notorycznym… czym? Z tego co obserwuję to najpierw jest trąbienie a dopiero potem reakcja. Jak by ludzie za kółkiem myśleli z wyprzedzeniem ale tylko po to żeby trąbić i to ktoś zareagował za nich. Ale gdzie zasada ograniczonego zaufania? Może gość robił prawko w Barlinku i nie ogarnia? Dlaczego uważam to za zły nawyk? Ponieważ trąbiąc skupiasz się na trąbieniu i czasami żeby dać sygnał dźwiękowy musimy puścić jedną ręką kierownicę i naciskać klakson. Wtedy mamy ograniczone możliwości manewru i tracimy cenne ułamki sekund na powrót dłoni na swoje miejsce i odpowiednią reakcję.
Podsumowując, proszę o jedno. Przeczytanie jeszcze raz tego tekstu, zastanowienie się czy robisz coś nie tak z tej listy i następnym razem skup się na tym żeby wdrożyć te właściwe wnioski w życie. Żeby każdemu jeździło się lepiej i bezpieczniej! Dziękuję za uwagę i szerokiej drogi!
0 notes
Text
WORD - Jeden wielki shit.       Część 2.
Temat prawa jazdy który, wcześniej poruszałem jest bardzo obszerny więc pora na dawkę najlepszych i najskuteczniejszych rozwiązań problemów idiotów za kółkiem. Tym razem całe szczęście z najlepszym i najzdrowszym postrzeganiem świata. Żeby rozpocząć drugą część tego wpisu podsumujmy to co było zawarte w poprzednim tekście.
W skrócie, jak można w jakimś minimalnym stopniu nauczyć kogoś poruszać się po drogach jeśli nie miał do czynienia w realu z sytuacjami jakie mają miejsce na drogach. Mowa tu o egzaminach w miastach gminnych a nie wojewódzkich.
Poruszmy teraz to co nazywamy nauką jazdy a w rzeczywistości jest uczeniem się zdania egzaminu i samym egzaminem a najpierw do odstrzału idzie sam etap nauki.
Zadajmy sobie pytanie czego nas uczyli w szkole jazdy? Ustępowanie pierwszeństwa, nie przekraczanie prędkości, znaki pionowe i poziome czy uczenie się na pamięć odpowiedzi na egzamin czy na kontrolce oleju kończąc. Przyznaję że mnie też tego uczyli. A kto słyszał coś o kulturze i szacunku na drodze, zasadzie trzech sekund czy o czarnej magii jaką jest podsterowność i nadsterowność? Filozofia jest jedna, zdaj egzamin a dopiero później się nauczysz jeździć! Tak mi mówił mój instruktor. Teraz po latach doświadczenia, jazdy w różnych warunkach, obserwacji, mogę śmiało powiedzieć że już wtedy to było dno a teraz babranie się w ściekach i gnoju. Szkoły jazdy powinny uczyć nie tylko podstaw ale też wyrabiać dobre nawyki u kierowców jak kultura na drodze czy panowanie nad autem w poślizgu (podsterowność i nadsterowność). Założę się że mało kto ma pojęcie o tym jaki ma napęd w samochodzie i czym on grozi. Jak działa jazda, jak prędkości mają wpływ na tor jazdy. Jak myślicie? Czy gdyby uczyć kierowców od samego początku kultury, technik jazdy i wszystkiego tego co jest z nią związane, to by pozytywnie wpłynęło pozytywnie na sytuację panującą na polskich drogach?
No jasne że nie! Przecież po etapie nauki jest ten durny egzamin teoretyczny i trzeba wiedzieć jakie wymiary ma tablica rejestracyjna czy wysokość drążka zmiany biegów po cholerę to komu? Ludzie… A co jak ktoś powie ja mam Jaguara i nie mam drążka tylko pokrętło? A ja mam Lamborghini i mam łopatki za kierownicą? Cyrk! Niedługo będziecie musieli się uczyć jakie wymiary ma samochód! Podpowiem że Fiesta jest mniejsza od S klasy… To jest tak durne i bezsensowne że szkoda to komentować. Osobiście chciałbym poznać idiotę który wymyśla te pytania i tego jeszcze większego co je dopuszcza, ponieważ to jakaś nowa rasa człowieka z IQ na minusie.
Skoro nowi kierowcy chłoną i tak już ubogą wiedzą na temat prowadzenia samochodu w dodatku całe mnóstwo śmieci, to jak oni mogą skupić się na jeździe jeśli zastanawiają się: „moja dźwignia ma 13cm czy 11 pierwiastków trzeciego stopnia z 15 i 1/7?”.Ucząc durnot i niepotrzebnych informacji uczycie się pytań na pamięć bo trzeba wiedzieć co autor miał na myśli który, ma ogromnie pustą wiedzę na ten temat.
Rozwiązanie, tego potrzeba! Po pierwsze wszystkich patałachów co wymyślają i akceptują takie egzaminy zamknąć za nieumyślną próbę spowodowania śmierci , uszczerbek na zdrowiu, przyczynienie się do katastrofy lądowej, zbrodni przeciwko ludzkości i za szczególny debilizm na dożywocie albo jakieś łagry. Trzeba się tego pozbyć zanim złoży jaja. A na ich miejsce postawić kierowców wyścigowych, rajdowych i zawodowych którzy mają pojęcie o prowadzeniu nieporównywalnie większe od tych obecnych.
Ale wątpię żeby obecny poziom trudności satysfakcjonował ludzi, dlatego trzeba nieco więcej od tych po zdaniu w małej miejscowości niż z większej. Oczywiście wymagać trzeba wiele! Rozwiązaniem tego mogłoby być podzielenie jednego egzaminu na dwa. Taaaak dobrze widzicie, dwa! A jak by miało to wyglądać?
Bardzo podobnie jak to wygląda teraz. Powiedzmy że chce mieć prawo jazdy i wybieram małą mieścinkę żeby było „łatwiej”. Zapisuję się, na początku uczę się przepisów, egzamin wewnętrzny teoretyczny i mam drzwi otwarte na jazdy. Wsiadam w L’kę i pierwsze jazdy są dla oswojenia się z autem i przepisami. Najlepiej się uczy w praktyce. I tutaj zaczyna się główna różnica. Po utrwaleniu zasad ruchu drogowego, faktyczna nauka jazdy. Mały wykładzik przed jazdą o prowadzeniu, kulturze i innych istotnych sprawach. I w trakcie jazdy ćwiczenia, tłumaczenie a Ci co siedzą z tyłu robią notatki i też się uczą i nie grzebią w telefonach! Kiedy jestem gotowy można myśleć o egzaminie ale zanim to nastąpi… kilka egzaminów wewnętrznych i płyta poślizgowa! Taaak! Teraz będzie zabawa, praktyczna nauka kontroli nad samochodem! Oczywiście w miarę możliwości jak największa ilość miast wojewódzkich powinny być wyposażona w kozacką płytę poślizgową, taką jak na Modlinie. Ale co mnie obchodzi miasto wojewódzkie i płyta skoro zdaję egzamin w Barlinku! A tyle że w prosty i tani sposób można zrobić płytę poślizgową! Każdy WORD, chociaż wtedy w miasteczkach to by był RORD (Regionalny Ośrodek Ruchu Drogowego) musiałby mieć taką płytę. Jakiś plac z posypaną piaskiem powierzchnią i tadaaam, mamy prowizoryczną ale jednak płytę poślizgową. Zamiast piasku można też założyć specjalne osłony na opony które ograniczają przyczepność. Po godzinach zabawy, pora na egzamin. Najpierw z teorii ale oczywiście bez pytań o wysokość dźwigni zmiany biegów i koniec z ryciem pytań na pamięć. Tylko to co jest istotne.
Teraz pora na praktyczny. Tutaj kolejna zmiana, teraz fart nikogo nie uratuje jak będzie stał 45 minut w korku. Nie nieee… Lista rzeczy do zrobienia w trakcie egzaminu. Jeździmy aż lista nie będzie wypełniona a egzamin może trwać nawet z 2-3 godziny w korkach. Ale zaraz, tyle stresu dla młodego kierowcy? Oszalałem?! Ok nareszcie po wypełnieniu listy zdałem i cieszę się z spełnionego marzenia! Bęc! Dostaję kubeł zimnej wody na łeb kiedy widzę dokument który mi wysłano z napisem „Prazwo jazdy – ograniczone”. Jak to?! Przecież zdałem egzamin i mogę jeździć gdzie chcę! Niespodzianka!
Chciałem zdać łatwiej a okazało się że jest trudniej bo czeka mnie jeszcze kolejny egzamin i jazdy w mieście wojewódzkim! No hej, przecież mam wiedzę, potrafię jeździć i cieszyłem się bo zdałem bo wiem a nie, miałem odrobinę szczęścia bo akurat pamiętałem że w pytaniu nr 189 była odpowiedź C i D.
Wtedy droga do przebycia jest identyczna ale przyspieszona do momentu jazdy wśród miejskich udogodnień jak i dróg szybkiego ruchu. Potem egzamin w dużym mieście i tadaaam! W końcu zostajemy pełnoprawnymi kierowcami!
Prawo jazdy – ograniczone, oczywiście umożliwiałoby nam poruszanie się po drogach legalnie bez obaw o mandat ale tylko w małych miejscowościach. Ograniczenia obejmowałyby wjazd do dużych miast i poruszanie się po drogach typu S i A. Część osób mówi o tym że nigdy nie będzie jeździć do dużego miasta i czasami tak bywa że faktycznie nigdy tam nie jeżdżą, proszę bardzo! Oczywiście wjazd do miasta nie kończyłby się mandatem za przejechanie granicy, wtedy taka osoba ma pewien zakres do zawrócenia ale w przypadku kiedy wjedzie w centrum i zostanie złapana. Ogromny mandat plus ostrzeżenie przed zatrzymaniem prawa jazdy. Następne takie przewinienie kończy się utratą pozwolenia na pewien czas.
Prawo jazdy – pełne, czyli takie które umożliwia nam poruszanie się bez ograniczeń, ucząc się w dużych miastach zdajemy od razu na poziom pełnego. Zdawać na nie można tylko w WORD’ach.
Jak widać problem z prawem jazdy i tego co się dzieje dookoła niego jest prosty i w miarę tani do rozwiązania. A z czasem wszyscy docenicie przyjazną atmosferę panującą na naszych drogach i zmniejszoną liczbę wypadków! Nie trzeba autonomicznych pojazdów do których dąży Unia, bo to człowiek jest tą istotą która potrafi więcej i lepiej niż zbiór kości pamięci i skanerów otoczenia.
0 notes
Photo
Tumblr media
Nocne wiraże z odkrywczym znakiem... zrobiłem też zdjęcie blokady i czekam na upomnienie o opłatę!
Thug life!
0 notes
Text
WORD - Jeden wielki shit.       Część 1.
Będąc w podstawówce o czym marzyliście jak byście mieli 18 lat? Być piłkarzem? Legalnie kupić jabola? A może żeby facetka z matmy nie sprawdziła zadania domowego? Każdy miał inne ale w większości przypadków to mieć w końcu prawko! Podróże w nieznane miejsca, sami, z dziewczyną albo z kumplami do Mielna! Świat stoi przed nami otworem! Jest tyle możliwości! Przecież ten magiczny wiek daje możliwość podejścia do egzaminu na prawo jazdy. Był on albo dopiero będzie najważniejszym egzaminem w życiu nawet od matury, dlaczego? O tym za chwilę…
Boli mnie serce i pokrywa się kwaśną warstwą żenady kiedy widzę co się dzieje jak WORD’y „szkolą” przyszłych „kierowców”. Żeby nie powiedzieć brzydko to, ich stosunek seksualny do poziomu narybku na naszych drogach powoduje gigantyczny spadek wiedzy i umiejętności. Wracając do wyższości nad maturą… jeśli jej nie zdacie lub zaliczycie fartem nic strasznego wam nie grozi. No może po za wpierdolem w domu ale w przypadku ruchu drogowego za brak wiedzy i szkoleń możecie przypłacić zdrowiem lub życiem, swoim lub bliskich. Uwierzcie mi że świadomość tego że, bliska Ci osoba nigdy nie będzie chodzić przez wasz Twój za kółkiem będzie się za wami ciągnąć do końca życia.
WORD czyli Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego, tak podobno się to nazywa ale z po licznych obserwacjach mogę śmiało powiedzieć że aktualna nazwa powinna brzmieć tak: Wojewódzki Ośrodek Rekrutacji Debili. Kiedyś faktycznie mogła uczyć jako tako jazdy ale teraz… Patrząc przez pryzmat kierowcy wyścigowego jest to absolutne zero! Ale o co mi chodzi i w czym problem? Weźmy dla przykładu Barlinek. Miejscowość w województwie Zachodniopomorskim, leżące na granicy z Lubuskim. Europejska stolica nordic walking i tak, to tutaj produkują panele deski barlineckiej. Jeszcze kilka lat temu jazdy i egzaminy odbywały się w Gorzowie Wielkopolskim gdzie, poruszamy się szerokimi nawet 3 pasmowymi drogami, w pobliżu jest droga szybkiego ruchu S3, wielopasmowe ronda i skrzyżowania z tramwajami i wiele innych niespodzianek dla nowych kierowców czyhających w mieście. Dziś w wcześniej wspomnianym Barlinku TEŻ istnieje możliwość jazdy i zdawania egzaminy jazdy gdzie… mamy kilka jednopasmowych rond, jedne światła na przejściu dla pieszych i kilka dróg jednokierunkowych… Wooow! Ale uwaga mimo to, w Barlinku znajdują się ananaski które zdają po 4 razy! Nie to nie jest żart… Nie wiem jakim trzeba być debilem żeby tam nie zdać, serio. Zróbmy mały challenge, kto uważa że będzie się czuł bezpiecznie z kimś na austostradzie po egzaminie w Barlinku czy innej gminnej miejscowości niech skacze przez okno. Hop! Hop! Hop!  Ale mimo wszystko najlepsze jest to że do Barlinka zjeżdżają się L’ki z Piły czy z Pomorza! Wyobrażacie sobie coś takiego? To tylko kwestia czasu kiedy ludzie z całego kraju będą jeździć do polskiej stolicy rekrutacji matołów ruchu drogowego i skala wzrostu niebezpieczeństwa na drogach… aż szkoda gadać.
Mam nadzieje że teraz rozumiecie w czym widzę problem i rozumiecie co miałem na myśli wcześniej o tej maturze. Jeśli nie to czytaj dalej bo może ten tekst do Ciebie trafi i uratuję życie wielu niewinnym osobom i przyczynię się do zmniejszenia ofiar na drogach.
Pytanie co zrobić w takiej sytuacji. Proste! Olej Barlinek czy Łomżę, jedź zdawać prawo jazdy w Gorzowie, Szczecinie czy Poznaniu. Poznaj zasady ruchy na własnej skórze, bo to że wiesz że w pytaniu nr 245 jest odpowiedź C nie świadczy o tym że będziesz wiedzieć jak się zachować w tej samej sytuacji na drodze. Dlaczego? Dlatego że na testach masz schemat, pieprzoną teorię. A w praktyce musisz sprawdzić martwy punkt (czego wątpię że was nauczą) czy masz miejsce, przeanalizować czy ktoś cię wpuści czy chamsko przejdzie obok. Tego jest multum! Najlepiej nauczy tego instruktor w dużym mieście który jak nie subtelnie i delikatnie lub wyjaśni to ostrym opierdolem. A dlaczego? Dlatego że on sam jest narażony na uderzenie np. tramwaju i musi zadbać o bezpieczeństwo! Może nie będzie miło i łatwo ale trzeba zrozumieć że to chodzi o życie, zdrowie wszystkich w okolicy. Nie pozwólcie na to że przypomnicie sobie o tym tekście po tym jak obudzicie się w szpitalu i dowiecie się że przez wasze cwaniactwo i łatwe zdanie egzaminu zginęła np. wasza matka czy dziewczyna. Wtedy będzie już za późno
0 notes
Text
Jak walczyć z otyłością?
Środa, wydaje się być jak każda inna. Przystanek na żytniej, starszy tramwaj numer 22 w kierunku centrum. Wiecie, taki kanciasty, jeździł Karol Krawczyk z miodowych lat. Moim ulubionym miejscem w nich są schodki przy drzwiach i rurkami do trzymania. Po zajęciu niższego schodka, sięga mi ona pod pachę i z ręką w kieszeni wygodnie i z klasą jadę w kierunku Pałacu Kultury. Nie zwracałem uwagi na to kto do niego wsiada co okazało się błędem. Po chwili tramwaj dzwoni(trąbi) i hamuje awaryjnie a ja w tym momencie przechodzę przez mękę. A to wszystko przez grubszego gościa którego nie zarejestrowałem w mojej najbliższej okolicy i ustawił się po mojej prawej stronie w identycznym miejscu. Kiedy tramwaj zahamował on poleciał na mnie, wciskając rurkę między żebra a potem miedzy kręgi. Tak długiego hamowania nie doświadczyłem nigdy i było to najdłuższe hamowanie tramwajem w historii hamowań tramwajów. Jak wiadomo podczas zatrzymywania, ludzie jak i przedmioty lecą w kierunku w którym poruszał się pojazd. Fizyka wymusiła konfrontację 140 kilogramów (na moje oko) pomnożone przez siły pędu, przeciwko 85 kilogramom na powierzchni rurki w tramwaju. Ból jaki mi towarzyszył w jednej z najdłuższych chwil mojego życia był ogromny. Kiedy hamowanie się skończyło, facet który mało mi nie przebił płuc własnymi zebrami, odbił się w przeciwnym kierunku i zmienił miejsce. A co jest najlepsze? Gość nawet nie zapytał czy nic mi nie jest! Widać że nie jest świadomy tego jakie zagrożenie niesie sam sobą dla kogoś zwykłej postury. Dobry kierowca tira, jest świadomy tego że jedzie z ogromną masą i sam jest kilka razy większy od innych uczestników ruchu i musi uważać na nich żeby przypadkiem ich nie rozdeptać. Większa masa równa się większa odpowiedzialność. Dlaczego ten gość nie jest tego świadomy? Co by było gdyby na moim miejscu stała starsza pani? Jestem pewien gość by ją przeciął na pół. Nie rozumiem takiej skrajnej nieodpowiedzialności.
Skoro problem jest już znany pora na rozwiązanie! Ruch, dieta i deficyt kaloryczny. Tylko tyle potrzeba żeby schudnąć. To nie jest nic trudnego a pocieszające jest to że im grubszym się jest, tym szybciej się chudnie. Więc jeśli ważysz półtora osoby swojej płci skończ to czytać w tym momencie, bo zrobi się nieprzyjemnie! Mówię serio i ostrzegam… Idź na spacer, jedz zdrowo i jedz a nie wpierdalasz! Wyjdzie to głownie Tobie i innym osobom na dobre.
Jeśli czytasz to nadal to lepiej zaopatrz się w chusteczki na łzy i burgery czy batoniki na zagryzienie wiadra goryczy jakie właśnie zjesz czytając ten tekst. Gotowi? No to lecimy na ostro! Może to was zmobilizuje.
Kampanie „jedz ostrożnie” czy „żryj” uważam za bezsensowne. W tym przypadku potrzebna jest brutalna prawda a społeczeństwo trzeba zmobilizować do walki ze swoją „chorobą”.
Komuna i PRL, może ten ustrój nie sprawdził się najlepiej w naszym państwie a nieposprzątana zgnilizna dalej śmierdzi ale… Kartki na żywność! To może być doskonałym rozwiązaniem! Wtedy nikt nie przekroczy danej mu ilości jedzenia co zaowocuje jedzeniem a nie obżeraniem się. Rozumiem że ucierpią na tym sklepy czy fast foody ale jeśli to ma uratować społeczeństwo to dlaczego nie?
Jak poprawić bezpieczeństwo wszystkich? Specjalna strefa  w tramwajach czy autobusach z przodu pojazdu, żeby w razie hamowania, mniejsi pasażerowie nie ucierpieli a ci więksi byli przyklejeni do ściany. Wątpię żeby rodzice się cieszyli po informacji od że ich dziecko zginęło w wyniku przygniecenia bo znalazło się na trajektorii kolizyjnej 140 kilogramowego pasażera. No chyba że jesteś mamą Madzi z Sosnowca…
Ograniczenia w poruszaniu się komunikacją miejską. Kolejny punkt mogący wyszczuplić społeczeństwo. Ma to na celu ograniczenie przemieszczania się które nie powoduje wzrostu spalonych kalorii. Dlatego podróże w ważnym celu, powiedzmy do pracy są dozwolone ale inne już nie. Na rower i na spacery drodzy Państwo!
Może to wszystko co tutaj jest napisane jest chamskie, niepoprawne i brutalne ale nie oszukujmy się że taka jest prawda i takimi sposobami walka z otyłością by była najskuteczniejsza na świecie!
1 note · View note