Hi! Death (Louis' girl) and Carrie (Harry's girl), 16, Poland, translators, Larry Shippers. ✓ CMIF: rozdział 14 :: 12/03 ✓ If I woke up next to You :: 05/01 ✓ It's too late to apologize :: 30/12
Don't wanna be here? Send us removal request.
Photo
Toronto, Canada / / August 1st, 2014
1K notes
·
View notes
Text
I can hear Harry asking if he can join the #BeAFanDay and change his twitter name into MRS TOMLINSON
545 notes
·
View notes
Note
Hej! Kiedy wznowicie dodawanie rozdziałów CMIF ??
Piszcie do D. na twittera, ona o tym zadecyduje..
0 notes
Note
Step Brothers jest świetne! Szybko tłumacz kolejną część skarbie bo nie mogę się doczekać co będzie dalej :D Miłego dnia! ♥
Aww dziękuję ❤
To bardzo miłe z twojej strony 💚
Jednak na razie przerwa, ponieważ wyjeżdżam :c
Dzięki za komentarz xx.
0 notes
Text
on tumblr when

me: finally i have a stalker thank you god
108K notes
·
View notes
Photo
@harry_styles Orange orange orange. ♥
8K notes
·
View notes
Text
oh my god you don’t understand how much i want to kiss you
or watch movies with you
or fall asleep with you
or drink coffee with you
or cuddle with you
or hold your hand
or go to amusement parks with you
or watch concerts with you
or bake with you
i want to do everything with you and it kills me to know that i cant
737K notes
·
View notes
Text
EVERYONE WHO REBLOGS THIS POST BY AUGUST 20TH WILL GET A PIECE OF ART IN THERE INBOX BASED ON THEIR BLOG
110K notes
·
View notes
Text
Step Brothers - Rozdział 2
Autorka: Its_Connie
Tłumaczenie: Carrie
Oryginał: (x)
Pairing: Larry Stylinson Przewidziane sceny +18
Byliśmy przyrodnimi braćmi, ale od czasu kiedy się spotkaliśmy, wiedziałem, że w Louisie jest coś dziwnego. Wszystkie spojrzenia, widok pożądania ukrytego w jego oczach, ulga bycia w jego pobliżu… Wiedziałem, że Louis i ja byliśmy czymś więcej niż przyrodnimi braćmi, ale czy oczekiwałem, że zostaniemy… kochankami?
Notka od tłumaczki: No więc drugi rozdział! Po przeczytaniu dajcie serduszko, to bardzo motywuje do dodawania kolejnych rozdziałów! :)
Perspektywa Harrego
Trzy tygodnie.
To już trzy tygodnie od kiedy Louis został moim przyrodnim bratem, trzy tygodnie od małego incydentu. W sumie po tym dniu w sierocińcu nic specjalnego się nie wydarzyło, za wyjątkiem ciągłych spojrzeń i żądzy ukrytej w jego oczach i ulgi jaką sprawiało mi bycie koło niego. Z drugiej strony lepiej go poznałem i wow, jest ekstremalnie zabawny i pełny życia, ale nie mogę przestać myśleć, że coś ukrywa. Spróbuję się dowiedzieć co to jest, nawet jeżeli będzie to ostatnia rzecz jaką zrobię.
W tym momencie obijam się w moim brudnym pokoju, rozmawiając z moim najlepszym kumplem – Niallem Horanem. Mama wyszła do sklepu i zostawiła nas z Louisem, który zabarykadował się w swoim pokoju – jak zawsze. Niall siedzi na mojej pufie jedząc kanapki z serem (na pewno może dużo zjeść, zastanawiam się, czy to nie cecha Irlandczyków) a ja zwisam głową w dół z łóżka.
- Niall, jak możesz ciągle jeść? – zapytałem Irlandczyka.
- Nie wiem – otwarłem buzię, aby przemówić, ale szybko dodał – nie jestem leprechaun’em*.
Zamknąłem buzię i cichutko zachichotałem, chłopak zna mnie zbyt dobrze. Niall i ja jesteśmy przyjaciółmi od dzieciaka…to jak się poznaliśmy jest właściwie śmieszną historią. Poznaliśmy się dzięki Skittlesom**, tak Skittlesom.
Retrospekcja ( siedmiolatkowie )
Siedziałem na trawie i podziwiałem piękno nieba, kiedy coś uderzyło mnie w głowę. Odwróciłem się i zobaczyłem blondyna uciekającego w przeciwnym kierunku. Spojrzałem na tajemniczy obiekt, który mnie uderzył. To był mały skittles. Zaśmiałem się do siebie i rzuciłem cukierkiem kilka stóp*** przed siebie, zanim się podniosłem. Zacząłem biec w kierunku chłopaka i kiedy byłem już dość blisko, zobaczyłem małego blondaska, który wesoło zajadał się paczką tych kolorowych słodyczy. Zdecydowałem się z nim skonfrontować. Kiedy stanąłem naprzeciwko niego, gotowy do przemowy, on mnie wyręczył…
-Gdzie mój skittle? – Jego gruby irlandzki akcent wypełnił moje uszy. Posłałem mu zdezorientowane spojrzenie, ale potem zdałem sobie sprawę, że to co powiedział było ciosem poniżej pasa.
- Ups, wyrzuciłem go – niewinnie odpowiedziałem. Człowieku, jego mina zmieniła się tak szybko, jak moje słowa do niego doszły.
- Ty co zrobiłeś? – zaryczał, wycofałem się o jedną lub dwie stopy. Chłopak zmrużył swoje niebieskie oczy i spojrzał na mnie. Przełknąłem gulę w gardle, zanim zdecydowałem się znów coś powiedzieć.
-Wywaliłem go.
- Ale dlaczego?! – zaskomlał. To było takie słodkie!
- Uderzyłeś mnie nim – kontynuowałem – dlaczego w ogóle we mnie rzucałeś? – lekki rumieniec pojawił się na jego twarzy.
- Nie miałeś z kim pogadać i byłeś samot… - przerwał to co mówił, jego rumieniec był teraz w kolorze pomidora. Był wyraźnie zażenowany. Posłałem mu pokrzepiający uśmiech. Jego wstydliwość jest słodka.
- Okej! Rozuiem! Oczywiście, że możemy się spotykać! – uśmiechnął się na moje słowa. Zauważyłem wtedy jego krzywe zęby.
- Jestem Harry – kontynuowałem, podałem mu rękę a on delikatnie ją ścisnął.
- A ja Niall – panowała cisza, ale Niall postanowił ją przerwać.
- Więc Harry, bardzo kocham jedzenie – Posłałem mu zdezorientowane spojrzenie, ja też lubię jedzenie, pomyślałem do siebie. Musiał zauważyć mój wyraz twarzy ponieważ zaczął kontynuować.
- a ty musisz zapłacić za zmarnowanie dobrego skittlesa, którego mogłem zjeść.
- Co ty … - Nigdy nie skończyłem mojego pytania, ponieważ kolejną rzeczą jaką pamiętałem był kolejny uderzający mnie skittle! Pieprzony skittle! Biegłem krzycząc na niego, żeby przestał:
- NIALL! PRZESTAŃ! PROSZĘ!"
- PRZESTAŃ!
- BOŻE, NIALLL!
- SERIO NIALL?
- PRZESTAŃ JUŻ!
- NIGDY! – jednyna odpowiedź jaką od niego uzyskałem. Dużo czasu spędziłem na bieganiu za Niallem, który wciąż rzucał we nie słodyczami. Nigdy w życiu się tak nie nabiegałem. Zacząłem ciężko oddychać i wtedy się zatrzymałem.
- Niall… - sapałem ciężko… czułem się, jak gdybym pzebiegł maraton. Geez.
- Spróbuj pieprzonej tęczy Harry! – wykrzyczał i rzucił we mnie ostatnim słodyczem. Potrząsnąłem głową w reakcji na jego zaraźliwy śmiech. Po chwili oboje upadliśmy na ziemię i śmialiśmy się tak bardzo, że nasze twarze były czerwone przez ponad 10 minut! Po tym zdecydowaliśmy, że będziemy najlepszymi przyjaciółmi na zawsze.
Koniec retrospekcji.
Zaśmiałem się na wspomnienie o tym dniu i oczywiście o miłości Nialla do jedzenia, kiedy po cukierkowej bitwie postanowił je pozbierać i wszystkie zjadł. Powiedział wtedy, że jedzenie jest zbyt dobre, żeby się marnowało.
- Znów rozmyślasz o dniu, w którym się poznaliśmy? – Irlandki akcent Nialla zatrzymał moje myśli. Patrzyłem na niego, aż uśmiech wkradł się na jego usta.
- Zgadza się… - wybuchnąłem śmiechem i wkrótce Niall do mnie dołączył. W tej chwili oboje próbowaliśmy złapać oddech podczas śmiania. Nie za bardzo nam to wychodziło, biedny Niall się teraz dławił.
W końcu trochę się uspokoiłem – Okej, ochłońmy trochę zanim któryś z nas skończy umierając ze śmiechu – teraz Niall śmiał się jeszcze bardziej, jeżeli to w ogóle było możliwe.
On śmieje się ze wszystkiego! To coś co zawsze w nim kochałem… Nigdy nie jest poważny i zawsze znajdzie sposób by poprawić ci nastrój nawet w najgorszej sytuacji. Zawsze miło jest był koło Nialla, jest taki słodki i uroczy! Jeżeli się zastanawiacie, na pewno NIE JESTEM gejem. Jestem prosty jak linika****. Gdybym był, nie mówię, że jestem, ale GDYBYM był nie mógłbym patrzyć na Nialla w ten sposób… nigdy.. Jesteśmy po prostu bardzo, bardzo bliskimi kumplami, nic więcej, nic mniej. Nareszcie Niall się opanował i wrócił na pufę, łapczywie łapiąc oddechy.
- Okej, okej, już w porządku – powiedział. Posłałem mu jedno spojrzenie w stylu „ czy aby na pewno” i od razu Niall wrócił na swoje miejsce na podłodze, śmiejąc się w niebogłosy. Oglądałem jak zwija się ze śmiechu przez 5 minut, po czym sam roześmiałem się, że on jest kompletnym idiotą. Ale oczywiście obydwoje nimi jesteśmy, więc no…
Turlałem się po podłodze wtórując Niallowi, nie usłyszałem, że ktoś wszedł do mojego pokoju, do czasu jego chrząknięcia. Niall i ja natychmiastowo wstaliśmy na ten dźwięk i Irlandczyk owinął rękę wokół mich ramion. Nikt inny, tylko mój przyrodni brat stał w drzwiach i karcił wzrokiem Nialla za to, ze mnie dotykał. W powietrzu czuć było napięcie a Louis nadal gapił się na Nialla. W końcu zaczęło mnie to męczyć więc zdecydowałem się to przerwać…
- Um Louis… - jego wzrok przeniósł się na mnie, a jego oczy złagodniały, kiedy spojrzał w moje – czego potrzebujesz?
- Oh, um Harry, czy mógłbym porozmawiać z tobą przez minutkę? – zapytał delikatnie, skinąłem głową i odwróciłem się do Nialla. Zrozumiał o co mi chodzi i szybko opuścił pokój, zamykając za sobą drzwi. Prawdopodobnie poszedł do kuchni… dobrze, że mama poszła po więcej jedzenia. Podszedłem do mojego łóżka, więc Louis zrobił to samo. Powoli usiadł. Nasze uda się stykały. Iskra przeszła przez moje ciało, więc szybko zacząłem mówić, zanim Lou to zauważy.
- Więc …- jego oczy skanowały moją twarz w poszukiwaniu emocji, później wylądowały na moich wargach. To było niezręczne i można było to wyczuć w powietrzu, ale on nadal gapił się na moje różowe usta, więc musiałem coś powiedzieć.
- Więc co? – Zauważyłem, że przejeżdża językiem po swoich ustach i to było seksowne! Czekaj! O boże, tylko nie to… zowu! Szybko wstałem, zanim zrobiłbym coś, czego nie powinienem. Oparłem się o ścianę patrząc na niego.
Wyglądał na skrzywdzonego i moje serce prawie pękło, bo wiedziałem, że to moja wina.
- U, nie wiem po co przyszedłeś i na co czek… - przestałem mówić, kiedy zauważyłem Louisa idącego w moją stronę.
Zacząłem się denerwować, kiedy byłem uwięziony pomiędzy nim a ścianą. Jego oczy gapiły się na moje, rumieniec wkradł się na moje policzki i poczułęm jego oddech nad moimi ostami. Tylko jeden ruch i mógłbym spróbować jego…- potrząsnąłem głową na tą myśl i starałem się skupić na tym, dlaczego w ogóle jesteśmy w tej pozycji zaczynając od…
- Um, Lou? – mój głos był przepełniony zdezorientowaniem, ale nie odpowiedział. Kontynuował gapienie się na mnie, ale wkrótce zauważyłem, że jego twarz zbliża się do mojej, myśląc, że w końcu się pocałujemy. Ale sekundę później jego usta zbliżyły się do mojego ucha i wyszeptał
- Jesteś mój – jego głos wysłał dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa i poczułem jego uśmiech na skórze. Przycisnął słodki delikatny pocałunek do mojej skóry i wyszedł z pokoju bez słowa. Stałem tam zamrożony próbując przetworzyć co się stało, ale jego głos odbijał się echem w moim umyśle:
- Jesteś mój. _______________________________________________________
*leprechaun - W mitologii irlandzkiej leprechaun (czyt. leprikon) – zamieszkujący Irlandię rodzaj skrzata. To właśnie ten, który pilnuje garnka ze złotem J
** Skittles możecie zobaczyć tutaj
*** „Stopa” jako jednostka miary.
**** „Prosty jak linijka” (straight as a ruler) taka gra słów, która nie oznacza nic innego jak kogoś kto jest typowym hetero.
#Larry Stylinson#larry fanfiction#larry shippers#larry stylinson fanficiton#Harry Styles#louis tomlinson#fanfiction#Polish Translation#Tłumaczenie#step brothers#gay smut
24 notes
·
View notes
Text
Step Brothers - Rozdział 1
Autorka: Its_Connie
Tłumaczenie: Carrie
Oryginał: (x)
Pairing: Larry Stylinson
Notka od tłumaczki: No więc zaczynamy tłumaczenie "Step Brothers"! Życzcie mi dużo szczęścia i czasu :D Proszę was, zostawcie serduszko! x
Notka autorki:Ta da!Oto moja nowa opowieść i po raz pierwszy fanfic o Larrym! :D Więc co o tym sądzicie, huh? Póki co, nie mam za wiele do powiedzenia, ale mam nadzieję, że wam się spodobało. Nowe rozdziały pojawią się tak szybko jak to możliwe...
Moje ręce się trzęsły, pot kapał z czoła. Stale przygryzałem paznokcie – główny znak, że jestem cały w nerwach. Tysiące myśli przebiegało dziko przez moją głowę kiedy zaczęliśmy zbliżać się do sierocińca w Holmes Chapel. Co jeśli mnie nie polubi? Co jeżeli będzie niegrzeczny i niemiły? Co jeżeli to, co jeżeli tamto? Prawdopodobnie jesteście teraz zdezorientowani, zgadza się? Dziś moja mama i ja jedziemy do sierocińca zaadoptować dziecko, co oznacza, że wkrótce będę mieć nowego przyrodniego brata! Moja mama nie mówi nic, za wyjątkiem tego, że chłopak nazywa się Louis Tomlinson i ma tylko szesnaście lat. Jestem szczerze zdenerwowany a moje myśli naprawdę nie pomagają tego zatrzymać. Co jeżeli on nie będzie chciał pokazywać się z trzynastolatkiem? Och nadchodzi chłopak. Moje: „co jeśli” znów powracają, SUPER! *proszę zauważcie sarkazm*
Po raz milionowy w tym tygodniu zadaję pytanie mojej mamie o mojego przyszłego-przyrodniego-brata – Mamo, jaki on jest? Czy jest chamski i nieuprzejmy? Czy raczej zabawny i … - ale oczywiście mama przeszkodziła i użyła jednej ze swoich słynnych wymówek.
- Musisz poczekać i sam się przekonasz, prawda? – skończyła i puściła mi oczko. Westchnąłem, to właśnie to, co zwykła mówić odkąd ogłosiła wspaniałe newsy, około tygodnia temu.
- Ale mamo, ja chcę …- i znów mi przeszkodziła.
- Harry zaczekaj i zobaczysz kochanie – po czym szybko dodała – pokochasz go.
- Tak mamo, ale wcią… -czy do cholery jasnej mogłaby przestać mi przerywać?!
- To niespodzianka skarbie, więc poczekaj, dobrze?
- Przestaniesz mi przeryw… - na miłość boską, tym razem to nie miało być nawet pytanie o Louisa.
- Harold, po prostu poczekaj i się przekonaj! Wkrótce się okaże, wiesz? – Po porstu skinąłem w odpowiedzi, nie ma potrzeby komentowania tego. Ta kłótnia mogłaby trwać do bóg wie kiedy, przez moją mamę i jej upartość. Arrgh! Reszta drogi minęła w całkowitej ciszy, za wyjątkiem dźwięków naszego oddychania oczywiście. Sierociniec był w zasięgu wzroku a mój oddech szybko zaczął być nierówny. Kiedy dotarliśmy do drewnianych drzwi i czekaliśmy aż ktoś otworzy, moje myśli znów powróciły do Louisa. Co jeżeli jest nieśmiały i jego zachowanie jest żenujące? Co jeżeli jest… - moje myśli zostały ucięte przez osobę, która pojawiła się w drzwiach, z tego co wywnioskowałem była to jedna z opiekunek.
- Dzień dobry, musi pani być panią Styles, prawda? – miła pani zapytała mamę. Wyglądała na ponad dwadzieścia lat, pewnie miała około trzydziestki. Jej jasne brązowe włosy były spięte w niechlujny kok, który spoczywał na czubku jej głowy. Miała na imię Kate. Jej brązowe oczy spoczęły na mnie.
– A ty musisz być małym Haroldem.
- Harry. I nie jestem mały – wymruczałem, ale moja mama to usłyszała i szturchnęła mnie łokciem, pouczając, że mam być miły.
- Miałem na myśli: tak proszę pani! To ja! – odpowiedziałem wesoło. Kate posłała mi fałszywy uśmiech i kontynuowała rozmowę z moją mamą. Myślałem sobie, kiedy zażenowany stałem pomiędzy kobietą a mamą dyskutującymi o zupełnie wszystkim. Zdecydowałem się rzucić okiem na to miejsce, był tu mały salon po prawej, przepełniony dziećmi, które z ciekawością zerkały na nas. Były tu także spiralne schody po lewej. Ale to co przykuło moją uwagę było na samym szczycie schodów. Był to samotny chłopak który wyglądał na nastolatka. Nie mogłem ujrzeć jego twarzy, ponieważ ukrywał się w cieniu schodów. Patrzyliśmy się na siebie przez kilka sekund a wszystko dookoła się ztrzymało, jak gdyby ktoś zamroził czas. Wróciłem do rzeczywistości dzięki mamie, która potrząsała moim ramieniem, próbując uzyskać moją uwagę. Znów spojrzałem na tajemniczego chłopca, do którego moja mama uśmiechała się szeroko. Uniosłem brew, nie wiedząc o co chodzi, wtedy się schyliła i wyszeptała
– Gotowy by poznać nowego braciszka, kochanie? – skinąłem, po czym kolejny raz odwróciłem się do chłopaka. Nie był już na górze schodów. Moje oczy zaczęły szukać dziwnego chłopca, ale się nie udało. Westchnąłem i odwróciłem się do mamy, czekając cierpliwie, aż Kate wróci z moim przyrodnim batem. Pozwoliłem sobie zastanawiać się, co się stało, kiedy nasze spojrzenia się spotkały. To nie mogło nic znaczyć, prawda? Mam na myśli, że mogłem po prostu być go ciekawy. Tak, to było to! Byłem po prostu zahipnotyzowany jego tajemniczością, zachowywał się jakby ukrywał się przed światem lub ukrywał coś przed ludźmi dookoła.
W końcu, po czasie, który dłużył się jakby to były lata, a w rzeczywistości to były tylko minuty, Kate wróciła z chudym wysokim chłopakiem. Poznałem go. To był chłopak ze schodów. Teraz mogłem go lepiej zobaczyć. Miał kasztanowe włosy zaczesane na bok, niebiesko-szare oczy i te różowe usta stworzone do całowania, które mógłbym muskać ustam…-czekaj! Co?! Usta stworzone do pocałunków? Naprawdę tracę zmysły. Zauważyłem, że nosi czerwone mokasyny i ciasną koszulkę w biało-czerwone paski, która otulała jego tors. Wow, wygląda seksownie, a ta koszulka mnoży jego seksowność razy dziesięć. Polizałem swoje wargi i kontynuowałem przyglądanie się jego perfekcyjnemu cia…- woah! Serio, co jest dziś ze mną nie tak? To mój przyrodni brat, a ja myślę o nim w ten sposób. To musi być wina tego miejsca. Tak, to właśnie to! Nareszcie uwalniam się z transu i zauważam, że Louis też mnie lustruje wzrokiem. Później spojrzał na mnie tymi niesamowicie niebieskimi oczami, w których dostrzegłem trochę… pożądania? Louis natychmiastowo uśmiechnął się do mnie a ja szybko spuściłem głowę patrząc na podłogę i poczułem, że moje policzki płoną czerwienią. Moje conversy były w tej chwili bardzo interesujące. Usłyszałem głębokie chrząknięcie opuszczające jego gardło i pozwólcie, że wam powiem, ale był to najseksowniejszy dźwięk jaki w życiu słyszałem. Kaszlnięcie spowodowało, że oboje zeszliśmy na ziemię i nasz mały „moment” się skończył. Mój wzrok powędrował do mamy a ona natychmiastowo uśmiechnęła się do nas jak kociak z Chesire. Modlę się, aby mama nie zauważyła tego, co właśnie zdarzyło się między Lou a mną, mam na myśli… w sumie sam nie wiem co to było… jest moim przyrodnim bratem a ja myślę o tym jak jest seksowny i dobrze wygląda w tej koszulce oraz o tych słodkich ust…-OKEJ! Wiecie o co mi chodzi! Wow, rzeczywiście muszę wydostać się z tego miejsca. Potrzebuję trochę świeżego powietrza, żeby oczyścić umysł z tych myśli. Potrząsam głową, aby pozbyć się tych nieodpowiednich obrazów i staram się skupić całą uwagę na mamie. Nawet ją informuję, że poświęcam jej całą uwagę.
- Harry poznaj Louisa Tomlinsona – zaryzykowałem i odwróciłem szybko głowę do Louisa. Szczerzył się do mniej jak głupek, ale w jego oczach było porządanie, widziałem je dokładnie, kiedy wodził wzrokiem po moim ciele w górę i w dół. Spowodował, że szybko spojrzałem na mamę, ponieważ tym razem na całej mojej twarzy pojawił się rumieniec. Mama zaśmiała się wesoło, po czym dodała:
- Będziecie najlepszymi przyrodnimi braćmi!
Nie wiedziała, że prawdopodobnie będziemy więcej niż tylko przyrodnimi braćmi.
#Larry Stylinson#larry fanfiction#larry shippers#Polish Translation#tlumaczenie#step brothers#Harry Styles#louis tomlinson#gay smut
32 notes
·
View notes
Photo
one direction - TAKE ME HOME[deluxe edition] - first lines [insp]









14K notes
·
View notes