litwojczyznomoja
litwojczyznomoja
Litwojczyznomoja
18 posts
Czwórka osób zwiedzając Litwę próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie po co jechać do Litwy.
Don't wanna be here? Send us removal request.
litwojczyznomoja · 6 years ago
Text
Czechy 2019
Ruszyliśmy znów do Czech. Skusiło nas Skalne Miasto, na które czekaliśmy od 1szej ciąży. Teraz możemy to zobaczyć już w czwórkę.
Wydawało się że to mało ambitny plan, tygodniowy wypoczynek to przy okazji, Czechy zawsze mają coś do zaoferowania.
No i się nie pomyliliśmy.
#1 #2 Do Bozanova zawitaliśmy prawie wieczorem, zmęczeni spędziliśmy resztę dnia w pokoju.
Ranek zimny, ale wiejski klimat był kuszący, wybraliśmy się więc na spacer po tej wsi dechami zabitej. Więcej pajęczyn nie widzieliśmy długo. Buty mokre z rosy na szczęście wysuszyły się w popołudniowym słońcu.
Tumblr media Tumblr media
Na obiad wybraliśmy się do większego miasta Broumov, które zupełnie niespodziewanie nas zaskoczyło nam co skrywa. Jak każde miasto tutaj.
Klasztor z przyklasztornym ogrodami, zagroda z owocami, szklarnia, scieżki, muzeum.
Znaleźliśmy też wyczajoną na necie restauracje. A właściwie sama się znalazła:)
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Popołudnie to już wiejska sielanka. Nie wiedzieliśmy, że 1 pies może aportować tak długo. Nie zajechały go nawet nasze dzieci. Zaliczone wszystkie huśtawki, planszowki i inne gry w skrytej w jakiejś stodole sali gier.
Tumblr media Tumblr media
Wcześnie kończymy dzień bo jutro czeka nas dużo chodzenia.
0 notes
litwojczyznomoja · 6 years ago
Text
Czech 2019
Ruszyliśmy znów do Czech. Skusiło nas Skalne Miasto, na które czekaliśmy od 1szej ciąży. Teraz możemy to zobaczyć już w czwórkę.
Wydawało się że to mało ambitny plan, tygodniowy wypoczynek to przy okazji, Czechy zawsze mają coś do zaoferowania.
No i się nie pomyliliśmy.
#1 #2 Do Bozanova zawitaliśmy prawie wieczorem, zmęczeni spędziliśmy resztę dnia w pokoju.
Ranek zimny, ale wiejski klimat był kuszący, wybraliśmy się więc na spacer po tej wsi dechami zabitej. Więcej pajęczyn nie widzieliśmy długo. Buty mokre z rosy na szczęście wysuszyły się w popołudniowym słońcu.
Na obiad wybraliśmy się do większego miasta Broumov, które zupełnie niespodziewanie nas zaskoczyło nam co skrywa. Jak każde miasto tutaj.
Klasztor z przyklasztornym ogrodami, zagroda z owocami, szklarnia, scieżki, muzeum.
Znaleźliśmy też wyczajoną na necie restauracje. A właściwie sama się znalazła:)
Popołudnie to już wiejska sielanka. Nie wiedzieliśmy, że 1 pies może aportować tak długo. Nie zajechały go nawet nasze dzieci. Zaliczone wszystkie huśtawki, planszowki i inne gry w skrytej w jakiejś stodole sali gier.
Wcześnie kończymy dzień bo jutro czeka nas dużo chodzenia.
0 notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media
Epilog + konkurs Znacie to uczucie gdy wracacie do domu po dłuższej nieobecności i wszystke sprzęty, meble wydaje się trochę inne jakby nie nasze. To samo spotkało nas dziś po przekroczeniu granicy Litewsko-Polskiej. Przejechaliśmy kilkadziesiąt kilometrów i nagle olśnienie, co tu tyle samochodów, co tu tyle domów, co tu tyle ludzi. Sprawdziliśmy to, gęstość zaludnienia u nas to 120 ludzi na jeden kilometr kwadratowy. Na Litwie 40. Później ktoś mnie wyprzedził na podwójnej ciągłej i spontanicznie rozpoczął się festiwal żenady drogowej. Zrobiliśmy przystanek w Augustowie i czar prysł. Zupełnie nie to miasto w porównaniu z tym jak je odbieraliśmy przed Litwą. Wielki bazar i rozpiździel jak to godomy u nos. Aktualnie nocujemy w Łomży która robi nam za komorę dekompresyjną. Bo tak od razu wrócić z nienacka do domu to by było za wiele. Koniec narzekania, tradycyjnie ogłaszamy konkurs. Do wygrania najlepsze moim zdaniem litewskie piwo. Które do dziś rano stało sobie w Kownie Żeby je zdobyć odpowiedzcie na pytanie: Jakie imię nosi jedno z naczelnych bóstwo w słowiańskim panteonie bóstw, którego przedstawienie umieściłem na jednym ze zdjęć w formie grafiki? Piwo dobre, więc nie może być za łatwo. Odpowiedzi na Whatsapp, lub [email protected]. Przeglądasz bloga czuj się zobowiązany wystartować i napić. Dziękujemy wszystkim za poświęcenie swojego czasu nam jak i pozytywne komentarze. Do teraz nie znamy żadnego słowa po Litewsku, a fajnie było by tu teraz coś takiego napisać w stylu trzymajcie się, lub pozdrawiamy;).
2 notes · View notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
1 note · View note
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Ostatnia doba na Litwie i w Kownie upłynęła nam na pieszych wędrówkach, wyszło jakieś 10 km. Miasto do tego wręcz zachęca, jego plan nie jest skomplikowany. Deptaki, ulice, place, chodniki szerokie jak Niemen, który oplata to miasto. Trochę odwrotność Wilna, tutaj na starówce nikt Cię nie przejedzie, a trudność odnalezienia kolejnego punktu z atrakcją jest na poziomie gry w Pacmana. Nasza gra dziś trafiła do muzeum Diabłów, sympatyczne miejsce. Czy też, jakby to Stonsi powiedzieli, Sympathy for the Devil. Prócz naprawdę świetnej ekspozycji brawa za piękne i ciekawe opisy w polskim języku konkretnych działów wystawy, typu: Diabeł i kobiety, Diabeł i muzyka, Diabeł i alkohol (mój ulubiony). Kończymy już dziś naszą Litewską imprezę i w związku z tym parę pseudo analiz/przemyśleń/podsumowań. Spokojny i kulturalny to naród, zawsze i wszędzie czuliśmy się bezpiecznie i spokojnie. Jedzenie - Magda Gessler by tu kariery nie zrobiła. Kusiliśmy los w różnych miejscach i zawsze smacznie, świeżo i tradycyjnie. (W drodze do, ledwie jakieś 3 godziny od wyjazdu z domu, zatrzymaliśmy się na plackach za Częstochową. Duży parking, sporo samochodów. Jak można spieprzyć placki ziemniaczane wie tylko kucharz tego lokalu. Cieszyłem się, że jedyny ślad po tej przygodzie to niesmak. W pieprzone 3h po wyjeździe z domu mieliśmy okazję wspaniałe zatruć się z rodziną!! To jest coś!) Za tę tradycję tutaj duży plus, bo ich kuchnia nie różni się praktycznie od naszej, z tą różnicą, że u nich tradycja i lokalność mają dużą wartość. Sporo przepisów u nas przeminęło, a u nich wciąż się bronią, a nawet wygrywają z koncertowym żarciem. Mają dużo księgarń i nie będę się tu rozpisywał, bo to po prostu tłumaczy bardzo wiele. Dziś, w ich największym sieciowym markecie, przeczytałem że od tego roku mają prawo, które nie zezwala na sprzedaż alkoholu osobom poniżej 20 roku życia, a tych z przedziału 20-25 będą skrupulatnie legitymować. Alko dostępne pon-sob w godz 10:00-20:00, w niedzielę 10:00-15:00. Nie są krajem, który ma problem z alkoholem, a pomimo tego nie "szczypią" się, by wprowadzać takie nakazy. Wyobraźcie sobie teraz u nas taką akcję. Mają tylko 7 miast z liczbą mieszkańców powyżej 200 tys, a ich kraj odwiedza niemal ta sama liczba turystów co liczy ludność Litwy. Naszego północnego sąsiada zwykło się traktować jako część tercetu z ��otwą i Estonią, my jednak namawiamy do tego, by się bliżej przyjrzeć naszemu sąsiadowi i nie spieszyć, jak to zdaje się mają oni w zwyczaju. Podróżując po Litwie łatwo zauważyć, że tu są tylko duże miasta i pomiędzy nic. Nie mają tzw. efektu rozlewania się miast. Nie ma arcyważnych wiosek, które tamują główne arterie ruchu drogowego. Asia śmiała się nawet, że tutaj nie wypalił by interes z agroturystyką i innymi strefami ciszy poza miastem. Dlatego, że oni tak poprostu tu mają i jest to dla nich oczywiste. Dziś spotkaliśmy w holu naszego apartamentowca (bez kitu zasługuje na tę nazwę ;)) Polaków, których pierwsze pytanie było ile zapłaciliśmy za bliźniaczy apartament, którym graniczymy ścianą. Od razu złapałem się na tęsknocie do krajanów, a mózg stworzył projekcje w miejsce Pana, czekającego na odpowiedź, w małpę nosacza "Janusza" z wybornych memów.
2 notes · View notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Troki - Kowno 15.08.18 Trochę Troków i finał w Kownie. W Trokach słynących z jezior i zamku od razu było wiadomo co jest do odhaczenia. Po doświadczeniach ze zwiedzania Ogrodzieńca z dziećmi odpuściliśmy sobie zwiedzanie komnat pięknego zamku w Trokach, znajdującego się na wyspie, do której prowadzą dwa mosty. Kolejny raz zagryźliśmy zęby i ruszyliśmy do wypożyczalni rowerków wodnych, by tak jak przewodniki namawiają opłynąć zamek dookoła. Widoki przepiękne, pogoda wspaniała :) Chyciliśmy się nawet na przepiękną procesję z okazji obchodów Wniebowzięcia NMP (Žolinė (Švč. Mergelės Marijos ėmimo į dangų diena)). Naszą uwagę zwróciła duża ilość cyganów i kilka rodzin Sikhów w tej pięknej, ale jednak małej miejscowości. Poszperaraliśmy i co się okazało: Książe Witold (musicie wiedzieć, że wszystko co najlepsze przytrafiło się Litwie to załatwił właśnie ten książe) przywiózł w XIV w. z Krymu kilkaset rodzin Karaimskich, grupy etnicznej mającej korzenie w Turcji, która w tej chwili tworzy najmniejszą grupę etniczną na Litwie. Po co ich przywiózł? Zapytał by jakiś nacjonalistyczny wyklęty patriota. Zrobił to gdyż potrzebował wyszkolonych, wysokich rangą wojskowych, którzy słynęli również z lojalności i oddania. I wiecie co, nie zawiódł się. Karaimi w krótkim czasie traktowali Troki jak swoją ojczyznę, a sami traktowani byli jak szlachta. Lecimy dalej Kowno, tu też uraczę Was romantyczną powiastką. Jest grupa ludzi, którzy gdy słyszą Kowno to od razu przychodzi im na myśl Žalgiris. Jest to tak mocno kojarzący się klub z miastem jak Real z Madrytem, a Grunwald z Halembą. Ciekawostka: Žalgiris to właśnie Grunwald. No dobra, gdzie romantyzm. Odpowiednik Ligii mistrzów koszykówki nazywa się Euroliga i meldują się tam zwykle te same bogate kluby. Real Madryt, Fenerbahce Stambuł, CSKA Moskwa. O sile i budżetach tych klubów świadczy to, że zawodnicy zarabiają tam jak w NBA, a sama wymieniona liga kombinowała jakby te kluby dołączyć do swoich rozgrywek. No i pojawia się Grunwald Kowno, z najmniejszym budżetem spośród wszystkich drużyn grających w Eurolidze, i dochodzi do momentu gdy zostają już tylko 4 najlepsze drużyny. W tym Kowno, a ostatni raz na tym etapie rozgrywek byli 19 lat temu. Żaden polski klub nie doszedł nigdy do najlepszej 16 ;) No i pyk, Toronto Raptors z NBA chcą ściągnąć trenera Žalgirisa do siebie, ten jednak zostaje w Kownie. Co jeszcze mamy z bajki w tej opowieści? Hala usytuowana jest na wyspie, którą opływa Niemen i wygląda bajecznie ;) Samo Kowno na szybki look robi ciekawe wrażenie, bo mają najdłuższy deptak w Europie, mniejszych mają ze 4, a centralną część stanowi ogromny kościół, który wygląda jak skrzyżowanie synagogi z budowlą rzymską. Co jeszcze ciekawsze, to w centrum natraficie na wyciaciane piękne budyneczki wciąż jeszcze z folią na witrynach, by za kilka kroków postraszyć Was zdezelowanym budynkiem, jakby po przejściu wojny i Godzilli. Ogólnie na plus, ma to jakieś ludzkie odbicie, dodaje charakteru, a człowiek bynajmniej nie czuje się jak w wielgachnej galerii handlowej. Poza tym swietne lokale i przez kilka kilometrów nie natrafiliśmy na żadnego McDonald's, KFC itd.- można. Jutro dalsze atrakcje, a z tego co czytaliśmy to zapowiada się ciekawie.
1 note · View note
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
2 notes · View notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
1 note · View note
litwojczyznomoja · 7 years ago
Text
Vilnius 14.08.18.
Ten blog ma ogromne białe plamy. Nie oszukujmy się, nie dowiecie się nic o życiu nocnym Wilna, nie otrzymacie porcji anegdotek i zabawnych historii, zasłyszanych od przewodników.
Nie ma tu też recenzji lokali, galerii sztuki, czy muzeów.
Nasz blog podąża własnymi ścieżkami, często niezrozumiałymi dla nas samych. Nasz blog potrzebuje drzemki ok 12:00. Nasz blog ma swoje humorki i głęboko gdzieś, to że trzeba się trochę bardziej postarać dla tych kilku przyjaciół, rodziny, którzy nas obserwują.
No to już wyjaśniliśmy sobie ;)
Wilno jest piękne, drugi raz zbyt pochopnie wystawiliśmy ocenę na naszym szlaku.
Zabytki, barwna historia, atmosfera i polskość to niektóre z tych cech, które sprawiają, że warto. Nie ma tu też Żabek, Reserved, H&M. Jest za to Balenciaga i Burberry ;) Mnóstwo sklepów i pracowni z bursztynami, sporo autorskich sklepów z nazwijmy to ambitniejszym pamiątkami.
I sporo terenu starego miasta zawłaszczyły sobie również ambasady.
Więc gdy huraoptymistycznie wleziecie za bramę, na której powiewała flaga Turcji, to nie liczcie na kebaba, tylko na gigantycznego eunucha z bułatem w ręku.
Co nam się dziś jednak udało?
Po raz kolejny nikt nie zginął!
Nie spadł ze skarpy, nie zgubił się, nie wpadł pod samochód, rower, autobus, motor.
Prócz tego obejrzeliśmy muzeum Iluzji, jest tak świetne jak się o nim pisze, co zapewne oddają zdjęcia. Zwykło się mówić, że zdjęcia czegoś nie oddają... tu oddają i jeszcze do tego Was porządnie wkręcą.
Kościół św. Anny też jest unikatowy. Pomnik Adomusa Mickiviciusa porządnie wzruszy, zwłaszcza gdy dzieci pytają kto to był, a Wy ze słodką satysfakcja i bez mrugnięcia okiem odpowiecie: "Zobaczycie w szkole!", plus wewnętrzny złowrogi śmiech HAHAHA.
Jest jeszcze Park Bernardyński - nie muszą nam oddawać Wilna, ale możemy np. kopiować małe fragmenty, zacząłbym od tego Parku.
Najlepsze w Wilnie jest jednak to, że jest tu mnóstwo kościołów, w reszcie Litwy jest ich bardzo mało. Mam wyjaśnienie takiego zabiegu. Mamy rok pański 1520 kolejna wizytacja stolicy księstwa przez świętą inkwizycję, która aż się gotuje do kolejnej krucjaty religijnej. Litwa na celowniku bo jako ostatni przyjęli chrzest w Europie, 400 lat po nas i to jeszcze fortelem. Więc sprawdzają pobożność i usluszność wobec Watykanu. Liczą te kościoły i znów wszystko się niestety zgadza. Książe Litwy modli się tylko do bóstw w trakcie audytu religijnego by komisja nie zaczęła szukać kościołów poza Wilnem.
A jutro zabieramy nasze dupy w Troki- dosłownie;)
1 note · View note
litwojczyznomoja · 7 years ago
Text
Wilnius 13.08.18
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Chcecie się poczuć jak Francuz w Algierii, Brytyjczyk na Giblartarze to wpadajcie do Wilna. Polskie opisy przy pomnikach, polskie menu w restauracjach. Można na "bezczela" w restauracjach czy w recepcji hotelu pytać o język Polski i jakby nigdy nic wszyscy go znają.
Samo Wilno trzyma poziom, lecz szczerze mówiąc nas na tą chwilę jakoś za serce nie chwyciło. Mnóstwo zabytków, świetnie wyglądających restauracji i sklepów, no ale to już mamy i znamy.
Na celowniku mamy ichniejsze przysmaki zwłaszcza te starodawne maszkiety praojców, ale to jutro.
Z innej beczki. Dziś zrobiłem ok. 800 km na litewskich drogach, głównie autostradach. Mój wniosek to: JESTEŚMY PATOLOGIĄ DROGOWĄ! Ich trasy pozwalają na jazdę z prędkością 160-200+ nikt tego jednak nie robi. Tak jak nikt nie mruga Ci migaczem na lewym pasie bo chce cię wyprzedzić. Nie wyprzedzają prawym pasem tylko grzecznie czekają na lewym. Bezproblemowe zatrzymywanie się przed pieszymi na przejściach. Trzymają się prędkości ze znaków drogowych, co w zamian spokój i kultura na drodze, warto.
1 note · View note
litwojczyznomoja · 7 years ago
Text
Połąga 12.08.2018
Autor uroczego wpisu, jaki pozwoliliśmy sobie wczoraj zacytować, jak i my, niewłaściwie ocenił Połągę.
Bo wszyscy nie byliśmy we właściwej Połądze.
Tak zresztą jak nieprawidłowo przetłumaczyliśmy nazwę tej miejscowości.
20 km od nas znajduje się, delikatnie mówiąc, reprezentatywna część tego kurortu.
Część w której jest piękny, ogromny park, a w nim Pałac Tyszkiewiczów, z niesamowitymi ogrodami i muzeum bursztynu.
Wychodzimy z parku i mamy wrażenie, że nadal się jednak w nim znajdujemy, z tą różnicą, że jest w nim usianych dziesiątki pięknych hoteli, restauracji, pensjonatów. Każdy inny, każdy piękny. Poddane dwóm regułom: ma być niska zabudowa i, jeśli budynek jest z drewna i historyczny, może być pomalowany na dowolny kolor. Budynki współczesne z kolei mają zlewać się z krajobrazem, a efekt ten osiąga się tu elegancko i pomysłowo. Wszystko to poprzecinane siatką szerokich deptaków i ulic. Naprawdę będąc tam czuć harmonię i ukłony w stronę tradycji.
Kurort ma perioratywne znaczenie, zwłaszcza w polskim wykonaniu. Tutaj zwiedziliśmy drugi i nie przestajemy o nich rozmawiać i się nimi zachwycać.
Jutro rano zwijamy żagle i żegnamy się z morzem, by zawitać do Wilna.
Poza tym mocno tu wieje, fale zabrały połowę plaży i cieszą się tylko kitesurferzy.
Z tej okazji małe podsumowanie nadmorskiej Litwy.
Kłajpeda ssie, jeśli liczycie na mały Gdańsk, Sopot czy Gdynię srogo się zawiedziecie. Część portowa jest naprawdę niesamowita, ale reszta wypada blado. Co nie znaczy, że jest tu jakiś dramat. Nie jest to stricte turystyczna miejscowość i tyle.
W zamian macie piękne, szerokie i rozległe plaże i spokojnych Litwinów dookoła.
Z tego co udało nam się dowiedzieć to na Łotwie pod tym względem jest jak w Australii, mają jeden kurort przy granicy z Estonią, a na ich plażach zabudowania praktycznie nie występują.
Z fajnych rzeczy trzeba wspomnieć, że na wydmach wokół plaż wszędzie są labirynty drewnianych kładek - przejście na plażę przez wydmy. Świetna atrakcja.
Odkąd tu jesteśmy widzieliśmy tylko dwa razy samochody policyjne na drodze, wciąż nie spotkaliśmy policjanta.
Wczoraj też gdy prosiliśmy wycieczkę młodzieży o przetłumaczenie nam komunikatów, jakie na plaży wygłaszali ratownicy wodni, okazało się, że trafiliśmy na Polonię z Wilna. Niesamowite doświadczenie. Świetnie mówią po polsku, zdradza ich tylko uroczy akcent.
Są obywatelami Litwy, ale przecież obcujesz z kimś, kto mówi w twoim języku, a może nie ma żadnego dystansu może to tylko kwestia historycznej interpretacji faktów. Fuck, myślisz dalej nasi ,czy nie nasi. Hermeneutyka historyczna w pełnej krasie. Zostajesz ze swoimi rozterkami i tym o czym usłyszałeś od nich. Ich/nasze główne zmartwienie to ograniczenie przedmiotów w języku polskim i wycofanie języka polskiego z matury.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
2 notes · View notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Pałanga 11.08.2018
Odpowiedź do: "Biedni na wakacje jadą do Hiszpanii, a bogaci do Połągi"
Anonymous mówi:
13 July 2018 at 08:05
Do Palangi albo Sventoji jeżdżą ludzie bez wyobraźni… tacy, którzy nie potrafią wymyślić czegoś bardziej ambitnego. To miejsca pełne zgiełku i tłumu, od którego przecież każdy podczas urlopu chciałby odetchnąć. Te miejscowości tego nie oferują. Co innego Mierzeja Kurońska…“
Ten hejt, cytat z Kuriera Wileńskiego pokazał całą prawdę o nas. My jednak nie zrażeni lecimy z kolejną relacją. Chaos architektoniczny i tłumy, których ofiarą padła Pałanga, jest czymś typowym dla urokliwych, ale małych nadmorskich miejscowości. Nam szczerze jednak się tu podoba.
Po pierwsze fajnie zobaczyć jak bracia Litwini spędzają wakacje w naturalnym dla siebie środowisku, po drugie z obserwacji tych wyłania się kilka smaczków. Plaże czyste, szerokie. Widząc tłumy turystów na ulicy spodziewaliśmy się Władysławowa bis. Zawód, ani jednego parawanu. Bez problemu znajdziesz miejsce na swój kocyk i własne boisko do siatkówki plażowej. Można chodzić po wydmach. Litwini mało palą, a na plaży już w ogóle. Litwini mało piją alkoholu, a na plaży już w ogóle. Litwini chyba dobrze się czują we własnym sosie, bo nie mają takiej ostrej zajawy na wyróżnianie się. Co przez to rozumiem, brak tzw. karków, mało ludzi ma jakiekolwiek tatuaże, nie każą słuchać ci tego co akurat gra im w samochodzie, itd. Za dnia i w nocy nie słychać krzyków, nie ma nerwowości czy to za “kółkiem” czy przy gwarnych ulicach. Brawo Wy.
2 notes · View notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
1 note · View note
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
9-10.08.2018 Kłajpeda - Palanga Po trzecim dniu spędzonym w Kłajpedzie, gdzie dopisywało słońce i fale, zaczęliśmy już co raz częściej nerwowo zerkać na zegarki i kalendarz, czekając na kolejny punkt na mapie, jaki na nas czeka. Dziś wreszcie przeskoczyliśmy z jednej nadmorskiej miejscowości na drugą. Po drodze zaliczając delfinarium i muzeum morskie, gdzie da się dostać tylko promem, bo są położone na mierzei Kurońskiej. Czyli taki ich Hel, choć może bardziej hell bo ich mierzeja wkracza w terytorium Rosji. Przepraszam za rusofobiczny żart, ale nie mogłem sobie odpuścić. A skoro lecimy już po stereotypach to zwykło się mówić, że dla Litwinów koszykówka jest jak religia i jest coś na rzeczy bo boisk do basketu mają więcej niż kościołów. Boiska do gry w koszykówkę są dosłownie wszędzie, jeśli akurat jakiegoś nie widzisz po prostu odwróć się ;) Dziś w delfinarium zobaczyłem jak delfin robił wsady do kosza, więc uwierzcie mi, nie przesadzam. To co mnie bardziej zachwyciło niż ten dankujacy ssak morski to technika rzutu tresera delfinów. Rzucał na pokazie z 6 metrów z nadgarstka technicznie perfekcyjnie- przypadek? Nie sądzę. Do zdjęć dołączyłem też boisko położone w porcie - naprawdę pięknie ulokowane. Postrzegam to tak, że jakiś Litwin wracający z nadmorskiej podróży (z tego portu liniowce pływają nawet do Australii) pierwszą rzeczą o jakiej marzy po powrocie jest gra w kosza. Same muzeum morskie wypełnione po brzegi (ale dziś koszę żartami) atrakcjami. Wyobraźcie sobie podwójną fosę otaczająca ten obiekt, który jest tak naprawdę historycznym fortem, co to niejedną wojenkę już widział. W pierwszej fosie pływają pelikany w drugiej pingwiny, kilka gatunków fok, a my jeszcze nie weszliśmy do środka. Wewnątrz ogromny basen z jesiotrami wielkości tych delfinów, którym przed chwilą klaskaliśmy, dalej akwaria, baseny wypełnione dosłownie wszystkim. Parę multimedialnych dzieciowych edukacyjnych cosiów no i tyle. Zabawy na cały dzień. W tej chwili stacjonujemy w Palandze i jesteśmy kilka kilometrów od granicy z Łotwą (kuszące) i ogarniamy atrakcje na jutro.
2 notes · View notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
3 notes · View notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
6-8.08.18 Druskienniki-Kłajpeda Zacznijmy od tego, że bez upewnienia się w elektronicznym kalendarzu wcale nie jesteśmy pewni z jakim dniem tygodnia mamy aktualnie do czynienia. Czyli wszystko idzie w dobrą stronę. Drugi dzień w Drusiennikach upłynął pod znakiem ogarniania ichniejszych atrakcji. Był przejazd kolejką linową nad koronami drzew, z przepięknym widokiem "nad Niemnem". Zdecydowanie lepiej obejrzeć 'nad Niemnem', niż to jeszcze raz przeczytać. Od momentu, jak 3 tygodnie temu po raz pierwszy raz zmierzyliśmy się z tematem kajaków, tak teraz żadna rzeką nie wygląda już anonimowo, a przejazdy nad takowymi kwitujemy zazwyczaj "pływałbym". Drusienniki mocno starają się budować swoją markę. Mnóstwo świetnych restauracji z tradycyjną litewską kuchnią - burgery, kebaby raczej nie tutaj. Prohibicja od 20tej, nawet gdy chcesz tylko hipsterskie kraftowe. Piękne jeziorka otoczone siatką tras spacerowo rowerowych w sam raz na wynajem 4 osobowej rikszy, co uczyniliśmy, no i generalnie chillout. Wszystko co dobre szybko się kończy, a po nas wydzwania już właściel kolejnej miejscówki, jaką mamy w planach odwiedzić. Tym sposobem trafiamy do litewskiego odpowiednika Gdańska, Sopotu i Gdyni w postaci Kłajpedy. Krótka wzmianka o ich drogach - pustawo, prosto i przyjemnie. No, a morze jak to morze. Z niczym nie może konkurować zwłaszcza gdy podróżujesz z dwójką dzieci. Piasek jak mąka, zagęszczenie jak protesty pod polskimi sądami.
2 notes · View notes
litwojczyznomoja · 7 years ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
4-5.08.2018 Nowogród - Augustów - Druskininkai
Ten tajemniczy Nowogród to jeszcze nie Litwa, ale jak się okazało unikatowe miasteczko pod Łomża, które miało być tylko bazą noclegową... niestety, my działamy już  w trybie turystycznym i odkryliśmy: - jeden z 2 istniejących skansenów KURPIOWSKICH w Polsce. - i piękną rzekę Narew oplatającą miasteczko.
Ten anonimowy nocleg był klimatycznym gospodarstwem, prowadzonym z pasją, z prawdziwą kurpiowską chatą, przemiłymi skacowanymi chłopakami po wieczorze kawalerskim i sąsiadami z Estonii - po usłyszeniu od nas ‘Tere hommikust!’ nastąpił festiwal uśmiechów i przyjaznych gestów.
Następnego dnia zorientowaliśmy się, że my przecież wybieramy się na wakacje na Litwę. A że po drodze jest Augustów, w którym jeszcze nie byliśmy, to na spontanie zaliczyliśmy folklorystyczny festiwal trzech kultur (Polska, Litwa, Białoruś), posłuchali, pojedli i pojechali dalej.
I oto przekraczamy granicę, po której nie ma śladu (upiorny skansen dawnych kontroli granicznych), lecimy pierwsze kilkadziesiąt kilometrów przez Litwę i: - ZERO BILBORDÓW - brak ADHD w stawianiu znaków drogowych - piękne widoki - mnóstwo drewnianych chat.
Dojeżdżamy do Druskienników i zrobiło nam się miło z powodu pięknej architektury, wspaniałego planu zagospodarowania przestrzennego i klimatu. Druskienniki to położone nad Niemnem jedno z najlepszych klimatycznych uzdrowisk w Europie. Zaś sama nasza baza - Asia trochę przegięła ze standardem - podziemny parking, klimatyzacja, umiejscowienie...
Jutro żonglerka po atrakcjach Druskienników jak Dele Alli...
3 notes · View notes