Tumgik
paaadrona · 3 years
Text
Co się stanie z May ?
Niewyobrażalny ból rozchodził się po ciele Sary. Czuła go w opuszkach palców, połączeniu stawów, na każdym skrawku skóry i pod nią. Dobiegał zewsząd i tam też zmierzał. Impuls wykręcał jej ciało i mamił umysł. Ogarniała ją na zmianę głęboka ciemność, oraz palący blask. Świat kręcił się wokół niej, nie zwalniając, nawet gdy błagała u skraju sił. 
Trudno określić ile to trwało. Może chwile, może dwie, może całą wieczność. Ani na moment nie ustępowało, chodź w przypływie każdej następnej, nieprzewidzianej fali tortury, traciła rozum i zatracała się w nicość. Nie chciała z tym walczyć, pragnęła tylko przestać czuć. Cokolwiek by to było, gotowa była ponieść największą cenę spokoju. 
Przygotowywała się właśnie na kolejny przypływ agonii, kiedy nagle wszystko ustąpiło. Ogarnął ją spokój. 
Nie wiedziała dokąd zmierza, poczuła ciepło i opanowanie, była gotowa na wszystko. Wystarczyło tylko otworzyć oczy i stawić czoła temu co czeka po drugiej stronie. 
***
Świadomość wracała. Dało się słychać przytłumione dźwięki nie mające sensu. 
Ktoś rozmawiał w oddali, znajomy głos był ciężki do rozpoznania, skupianie się na nim nie przynosiło efektów, wręcz przeciwnie, wprowadzało drażniące poczucie bezradności. Brzdęk szkła. Metalowe echo. Stłumiony krok. I te cholerne pikanie. 
Co to do licha było? I czemu tak raniło uszy?
Pamięć odmawiała posłuszeństwa. Im bardziej Sara chciała cofnąć się do ostatniego zapisu, tym większy opór pojawiał się w odwecie.
Co cię do cholery stało? 
Ciało nie chciało współpracować, ale to nie było dla niej przeszkodą, już nie raz zaciskała zęby by osiągnąć to nad czym tak ciężko pracowała. Kto inny miałby temu sprostać jak nie ona. 
Odnajdywała po kolei mięśnie w swoim ciele, aż znalazła ten właściwy. 
Światło zaczęło przedzierać się przez wąskie szparki w powiekach wprowadzając zamęt w jej umyśle. Mózg podsuwał jej wizje niedzielnego wieczoru, co było sprzeczne z intensywnością światła które teraz docierało do otwierających się szerzej oczu. Bez konkretnych kolorów i kształtów, próbowała odnaleźć się w sytuacji. Szukała kolejnego mięśnia. tym razem miała być to ręka która miała pomóc w dozowaniu światła wpadającego do otwartego lecz przymrużonego oka. 
Jej ruch wywołał poruszenie wokół niej. Znajomy głos zagłuszył uporczywe pikanie przynosząc chwilową ulgę. Rozpoznawała więcej kształtów, więcej kolorów. Serce zaczęło jej bić mocniej gdy poczuła na swoim przedramieniu szorstką dłoń ocierającą się o jej obolałą skórę. Jej ciężar sprowadził ją na ziemię
- Dominik? - Ochrypnięty głos cicho rozszedł się echem w nieznanej przestrzeni, a ją przeraził ton głosu który wydobył się z jej suchego gardła. 
- Hej mała, witaj z powrotem. 
W jego wypowiedzi słychać było kamień spadający z serca który ciążył mu przez ostatnie godziny. On też lekko zachrypł, chodź nie było spowodowane to zmęczeniem, lecz długimi godzinami milczenia.
- Jak się czujesz? - cichy męski głos pieścił jej uszy.
- A jak źle to wygląda? 
Wiedziała że nie zadałby tego pytania gdyby wszystko było w porządku. Coś było na rzeczy i za wszelką cenę musiała się dowiedzieć o co chodzi.
- Pytanie tylko czy chcesz wiedzieć?
To nie mogło zwiastować dobrej nowiny. Zamknęła oczy i nerwowo zaczęła przeszukiwać swoją pamięć. 
- Co się k***a stało?
Ostatnie co przychodziło jej na myśl to wieczór spędzony w stajni. Pojechała tam z ciocią, która w końcu przystała na jej błagania i pozwoliła się sfotografować podczas treningu. Jej kara klacz wyglądała wspaniale, miała zaledwie 6 lat, ale światowej sławy konie mogły pozazdrościć jej talentu i wdzięku. W żadnym chodzie nie dała od siebie oderwać wzroku, ten kto raz ją zobaczył, nie mógł nacieszyć oka do końca. 
Ciocia Sary miała rękę do koni. Przez długie lata była czołową zawodniczką ujeżdżenia. Dawała popisy na arenie międzynarodowej reprezentując kraj na paru Olimpiadach, chodź ostatnimi czasy zaszyła się na emeryturze zajmując się May. Nie raz zdarzały się słabsze dni, gdy nie mogły znaleźć wspólnej nici porozumienia, jak każda matka z córką, lecz koniec końców były dla siebie całym światem. 
Anna nie miała dzieci, nigdy nie mogła, więc nawet się nie starała. Oddała się swojej pasji i przelewała matczyną miłość na konie, a gdy tych było mało, zawsze miała siostrzenicę.
- Sara? Jesteś tam? 
    Z zadumy wyciągnął ją głos chłopaka. Otworzyła oczy przypominając sobie o czym właśnie rozmawiali, gdy ujrzała przed sobą twarz matki. Miała zapuchnięte czerwone oczy, było jasne że płakała. 
     Sara zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu w którym się znajdowała. Było jasne. Ciasny pokój pomalowany został w kolorze bladej zieleni, dzięki której wydawał się większy. Przed duże okno wpadały promienie styczniowego słońca, które tak bardzo drażniły jej oczy. Wszystko było czyste i poukładane. Obok niej stała metalowa biała szafka, a ona sama leżała na szerokim łóżku. Zlokalizowała nawet źródło pikania. Stojąca obok niej maszyna wydawała z siebie regularny tępy dźwięk. 
    Wszystko zaczęło układać się w jedną całość. Element za elementem. Sara zaczęła szybciej oddychać, a wraz z jej oddechem przyśpieszył dźwięk który gonił ją i zapędzał w sidła.
- Gdzie jest ciocia? - zapytała niepewnie - Gdzie jest ciocia?! - Następne pytanie przybrało ostrzejszy ton. Nikt nie miał odwagi odpowiedzieć jej na to pytanie. 
- Sara… - zaczęła matka, lecz głos uwiązł jej w gardle, a oczy zaczęły się szklić na nowo. 
- Gdzie jest ciocia Anna?! - zapytała jeszcze raz, tym razem już prawie krzycząc.
Dźwięk monitora nie pomagał w utrzymaniu matce emocji. Wstała z łóżka, na które wcześniej przysiadła by odzyskać trochę siły, i  poderwała się jak poparzona wychodząc z jasnego pomieszczenia z twarzą ukrytą w dłoniach. Gdy tylko przekroczyła próg zachłysnęła się powietrzem i krzyk wydarł się z jej piersi. Nie było sensu dłużej udawać opanowanej.
- Tak mi przykro. - Dominik położył jej dłoń na ramieniu - Gdy wracałyście ze stajni miałyście z ciocią wypadek. Twoja ciocia nie żyje.
Powietrze zrobiło się gęste. Sara łapczywie wciągała powietrze do płuc, lecz ono zdawało się tam nie docierać.
- Nie. - Jej wzrok błąkał się po ścianach pokoju w którym się znajdowała - Nie. - zaczęła kręcić głową, czekając że ktoś powie że to chory żart. - NIE !! - próbowała oszukać prawdę. 
Oczy zaszły jej łzami, piekły nieznośnie, gdy chowała twarz w dłoniach. W myślach powtarzała tylko to jedno słowo, gdy czuła że znowu osuwała się w nicość. Tym razem błagała by tam zostać. Tam wszystko się kończyło. a tego teraz chciała najbardziej.
0 notes
paaadrona · 9 years
Photo
Tumblr media
Snow is snowing... <3
4 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
Moje nowe przyjaciółki ostrogi...
11 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
2K notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media Tumblr media
Oddalić się od problemów, zostawić je za sobą i z czystym kontem ruszyć przed siebie...
3 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
Najlepsza para jaką poznał świat ...
8 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
Gratuluje jej bardzo wyniku z Olimpiady, ale zobaczycie... kiedyś go pobiję :p
8 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
Już nie mogę się doczekać, odliczam dni do premiery !!
3 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Text
Pamiętnik Niepoprawnej Romantyczki
Są dni, gdy wolę wracać do tego co było, do czasu wakacji. Do czasu gdy siedziałam wieczorem na wydmie obserwując przechodzących po plaży ludzi. Rodziny z dziećmi które wybrały się na wieczorny spacer brzegiem wody, lub po prostu by zrobić pamiątkowe zdjęcie. Raz widziałam jak labrador wciągnął chłopca do wody w pogoni za swoją ulubioną piłką, a rozbawiony ojciec robił zdjęcia by zachować wspomnienia na papierze. Zdarzało się że ktoś biegł w rytm szumiących fal, lub po prostu wracał z pobliskiego miasteczka późną porą. Widywałam dziesiątki ludzi którzy nieświadomi byli mojej obecności.
Czasami schodziłam z mojej wydmy zostawiając swoje rzeczy po to by wejść do wody po kolana i patrzeć na zachód słońca, podczas gdy coraz to nowa fala wymywała piasek z pod moich stóp. Gdy tak stałam i odgarniałam włosy z twarzy,  opowiadałam morzu o swoich problemach, z nadzieją że zrozumie i podsunie mi pod nos odpowiedź na nurtujące mnie pytania. Czasami wypowiadałam życzenia, wierząc w potęgę morskich fal przy ich spełnianiu. Gdy całe słońce schowało się już za horyzontem miałam nieodparte wrażenie że woda stawała się cieplejsza. Jakby wielki, ognisty kolos ogrzewał teraz słone głębiny…
Gdy czułam że stoję już w dołku, bez siły na kolejny ruch ręką by odgarnąć kosmyki włosów z twarzy, wracałam po plaży na moją wydmę, gdzie otrzepywałam ziarenka piasku ze stóp w nadziei  że mama nie widziała mnie stojącej pośród spienionych fal. Ale ona widziała, zawsze mnie obserwowała,  zawsze po mnie przychodziła gdy robiło się już późno i chłodno. Pierwszymi słowami które wypowiadała były:
-Tu się schowała ta niepoprawna romantyczka
Morze od zawsze kojarzyło mi się z domem, pomimo tego że mieszkałam pomiędzy wysokimi górskimi szczytami.
0 notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
a do zawodów coraz mniej czasu, czas się wziąć w garść...
495 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
gdy trenujesz cały czas chcesz więcej... chcesz lepiej...  i gdy starasz się zrobić coś nowego na miarę lepszej noty, dochodzi stres, nie wytrzymujesz presji i nagle wszystko się sypie - zostajesz z niczym...
Mam nadzieję że jutro będzie lepiej...
11 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media Tumblr media
W poszukiwaniu nowych plenerów nogi poniosły mnie do tego miejsca. Spacer uważam za udany...
1 note · View note
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
Na wielu balach już byłam, wiele butów pogubiłam, ale niestety...
Dalej czekam na tego księcia, ale albo mu do mnie nie po drodze, albo za dużo dziewczyn ma ten sam rozmiar stopy co ja ...
2 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
...już niedługo, niedługo będziemy znów razem...
2 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
Byle do sierpnia...
7 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
… gdy wiatr zerwał jej z głowy kapelusz, a zazdrosne morze próbowało go wciągnąć w swoją głębie, on w akcie miłości przedzierał się przez zimne, spienione fale i gdy już grunt zniknął pod morską tonią pochwycił go stanowczą ręką. Zmierzając ku brzegu ocierał słoną wodę z twarzy i gdy już w końcu stanął przed nią, w przemoczonych spodniach i koszuli która teraz podkreślała każdy skrawek jego idealnie wyrzeźbionego ciała, uśmiechną się, a w tym uśmiechu było coś szarmanckiego. Zwinnym ruchem zaczerpnął trochę wody w kapelusz i szybko założył go jej na głowę. Zła, ale szczęśliwa, odgarnęła mokre teraz włosy z twarzy. Patrząc spode łba próbowała stwarzać pozory niezadowolonej, lecz na nic były jej wysiłki. Mężczyzna złamał ją za rękę i przyciągnął ku sobie by złączyć się w słonym pocałunku i zatracili się w tej chwili…
Zazdrosne morze rozbijało swoje fale o ich kostki, mocząc nogawki jej jeansów.
16 notes · View notes
paaadrona · 10 years
Photo
Tumblr media
142 notes · View notes