stylmag-blog
stylmag-blog
Styl Mag
19 posts
Don't wanna be here? Send us removal request.
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Stołowanie w barze Oaza
Spodziewaliśmy się zastać tam tłumy hipsterów i sentymentalnych miłośników domowej kuchni, ale kiedy dotarliśmy na miejsce w barze było pusto. Złożyliśmy zamówienie, wybraliśmy stolik i poświęciliśmy się dyskusji na temat jakości obsługi w modnych lokalach oraz przyszłości naszego portalu.
Redakcja dokonała zamówienia obejmujące pierogi ruskie (6,50) i kluski leniwe z masłem i cynamonem (6,50). Postanowiliśmy także cofnąć się do czasów dzieciństwa naszych rodziców i zamówić oranżadę w butelce, która była pyszna. Co do jakości obsługi – paniom nie można nic zarzucić. Pani przyjmująca zamówienia (pozdrawiamy!) była bardzo miła i poleciła nam „dania mączne”, których na co dzień część Redakcji stara się unikać, ale tym razem daliśmy się namówić. Natomiast Pani wydająca obiady w „okienku” zaproponowała nam nie tylko widelec, ale także nóż, co było bardzo uprzejme z jej strony.
Tumblr media Tumblr media
Klimat jest iście PRL-owski. Z pewnością kiedyś tak wyglądały świetlice pracownicze i szkolne stołówki, ale bardzo spodobało nam się to miejsce. Nie przytłacza nadmiar dzieł anonimowych artystów, wyrażających ich stany emocjonalne ani modna muzyka. Panuje cisza, idealna do dyskusji czy rozważań.
Tumblr media Tumblr media
Podczas spożywania obiadu mogliśmy zaobserwować pojawienie się kolejnych gości, przedstawicieli  różnych subkultur m.in. bezdomnych.
Mimo kilku niedogodności, miejsce to ma klimat niesamowicie „łódzki”. Przebywając tam zachwycaliśmy się nie tylko świetnym pomysłem na akcję „Stołowanie w barze Oaza” (pozdrawiamy serdecznie organizatorów!!), ale także tym, że istnieją jeszcze miejsca, gdzie można niedrogo i domowo, zjeść naprawdę dobrze. Nawet wegetariańska część redakcji nie narzekała i znalazła w menu coś dla siebie. Chociaż dla odchudzających się, obiad tam stanowić będzie pewne wyzwanie, warto udać się do Oazy 23 marca (http://www.facebook.com/events/193821614060062/).
Zdecydowanie polecamy pączki, które są bardzo zachwalane na wspominamy wcześniej portalu facebook. Są niesamowite. Pozdrawiamy też Pana, który „przejechał pół miasta po faworki”. Redakcja wyraża nadzieję, że smakowały mu zakupione wypieki.
Tumblr media
0 notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Zień, zdjęcia w lustrze i stara szafa - moda na bloga
Nazwa „szafiarka” nie budzi w nas pozytywnych skojarzeń. Szczególnie, że etymologia tego słowa może w pewien sposób nasuwać niejednoznaczne myśli. Jednak osób, które same się tak określają jest dzisiaj tak dużo, że w końcu będziemy zmuszeni uznać je za subkulturę. Nasza redakcja postanowiła wyodrębnić wśród nich trzy podstawowe podgrupy. 
Najbardziej chyba popularną ostatnio grupą są te, które my określamy jako „inspiratorki”. Treść zamieszczana na ich stronach ogranicza się do kolorowych obrazków znalezionych w Internecie, które blogerki określają mianem „inspiracji”. Redakcja zastanawia się kogo i w jaki sposób ma zainspirować bądź zainspirowało zdjęcie zmiętej pościeli, pustego kubka po kawie  czy wielkiego napisu „chill the fuck out”. Autorki nie wyjaśniają tego fenomenu. Większość „inspiratorek” swojej twarzy nie ujawnia. Nie zamieszcza własnych fotografii. Być może z obaw przed tym, że jakiś pedofil mógłby zrobić z nich użytek. 
Opozycję dla nich stanowią „szafiarki – modelki”, które umieszczają głównie własne zdjęcia i promują raczej swoją twarz niż stylizacje. Często fotografie są pozbawione jakiegokolwiek komentarza ze strony autorki. Blogerki z tej grupy lubią stroić miny do obiektywu, lubią pozować z siekierą czy też na tle ogródka z warzywami i są zazwyczaj w stosunku do siebie całkowicie bezkrytyczne, a każdy niepochlebny komentarz, nawet jeśli zawiera dobrze uargumentowaną krytykę najchętniej wyjaśniałyby w sądzie. 
Wreszcie trzecia grupa to „szafiarki – celebrytki”, które łączą cechy dwóch pozostałych. Skupiają się one głównie na tym, żeby „bywać”. Wysyłają rozpaczliwe prośby do organizatorów eventów, żeby pozwolili im pojawić się na tej czy innej imprezie. Oczywiście, w zamian za relację. Mają niezliczoną liczbę znajomych na facebooku, z których większości nie widziały na oczy, a czasem posuwają się nawet do kupowania fanów na allegro. 
Oczywiście, istnieje wiele blogerek, których nie zaliczymy do żadnej z tych grup, a na ich blogach zobaczymy coś więcej niż torbę z popularnej sieciówki i sponsorowaną koszulkę. Problem polega jednak na tym, że w gąszczu tych, które nawet nie są warte naszego zainteresowania łatwo pominąć te na które naprawdę warto zwrócić uwagę. Szczególnie, że dzisiaj blogerzy, którzy działają już od jakiegoś czasu mają skłonność do przyznawania sobie palmy pierwszeństwa. Nie zauważają, że ich stylizacje stają się coraz bardziej przewidywalne, bo rzesza ich fanów jest w stanie „zniszczyć” każdego kto ma odmienne zdanie. Ale to nieprawda, że jako pionierzy mieli trudniejsze zadanie. Tym bardziej, że przenoszenie wzorców z zachodu na polskie realia zawsze ma dobry odbiór. Teraz trudniej jest się przebić, bo zaczyna się robić zbyt tłoczno.
Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że pojawianie się blogerów w pierwszych rzędach podczas najważniejszych pokazów to w końcu pewnego rodzaju przełom w polskiej modzie.Jednak w tym momencie dla wielu to po prostu najłatwiejszy sposób, żeby zaistnieć. To przykre, ale coraz częściej bardziej liczą się darmowe ciuchy, które można sprzedać na eBayu niż jakakolwiek pasja. My jako obserwatorzy cierpliwie czekamy na kolejny powiew świeżości.
1 note · View note
stylmag-blog · 13 years ago
Photo
Tumblr media
Przeciętny, współczesny człowiek nie czyta (tak mówią statystyki!) - woli oglądać obrazki. Jako podsumowanie niedzieli zamiast tekstu, wstawiamy hipsterskie zdjęcie butów redaktor naczelnych.
2 notes · View notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Rzeczywistość made in Polska
Tumblr media
nawet często, gdyż ten uroczy portal nie raz, nie dwa poprawiał nam dzień. Problemy typu „Czerwona czy różowa szminka (KTÓRA LEPIEJ?)” czy „Małgorzata Foremniak w okularach (FOTO)” to właśnie problemy made in Polska. Można zwrócić uwagę, że Pudelek to głos młodych ludzi, którzy mają dosyć życia w kraju, gdzie przeciętny celebryta jest wywyższany i tworzy się coś na kształt jego kultu. Zawsze zastanawiało mnie, jak to się dzieje, że „gwiazda” programu You can dance albo przeciętnego serialu, z przeciętną oglądalnością i bardzo złym scenariuszem jest w Polsce bardziej znana i szanowana (!) niż dobry autor jednej książki albo, chociaż reżyser niszowego filmu, ale takiego, który naprawdę zasługuje na uwagę. O takich ludziach nie przeczyta się na Pudelku, co jest oczywiste. Pudelek przez ironię chce zmienić sposób patrzenia Polaków. Chce pokazać, że ludzie, w których są ślepo zapatrzeni i pełni podziwu są zwykłymi ludźmi, tylko mają inną pracę i inny sposób zarabiania na życie. Zarabiania pieniędzy, których typowy odbiorca Pudelka nigdy nie będzie miał szansy zarobić. Przez pryzmat portalu wszyscy powinni zrozumieć, że zamiast budzić podziw, celebryci powinni nas śmieszyć. Mi szkoda czasy na tanie skandale, pseudo-intelektualne wypowiedzi i popularne periodyki – tego nawet nie można przemyśleć, jest tak oczywiste. Wolę podziwiać ludzi, którzy mnie otaczają. Nie zobaczę ich w jury TVN-owskiego programu, ale naprawdę coś potrafią, są ciekawi i mają pasję. Nawet w realiach made in Polska, pewnie osiągną sukces, za co trzymam kciuki. Czy warto podziwiać ludzi z ekranu? Za talent – owszem. Ale dzisiaj mało kto z tych „znanych” naprawdę go ma. Wystarczy wziąć do ręki książkę napisaną, przez jednego z celebrytów, a wydano ich niemało. To nie treść, to bełkot. Pierwsza rzecz, która zastanawia to cel napisania tej książki. Następna, to jakie wydawnictwo w ogóle podjęło się ją wypuścić na rynek? Czy zamiast drukować Kasię Cichopek nie lepiej byłoby dać szansę komuś zdolnemu, pomysłowemu ? Wystarczy poszukać w Internecie – takich ludzi jest dzisiaj mnóstwo. Niektóre osoby trafiające do mediów wcale nie powinny się tam znaleźć. Za to niektóre, będące osobami medialnymi, jak najbardziej tak – bo sprawiają, że inaczej patrzymy na szeroko rozumianą „branżę”. Chociażby Michał Piróg. Wiele można mu zarzucić, ale na pewno nie to, że w jakiś sposób się kreuje. Wystarczy spojrzeć – on taki po prostu jest. Już w latach dwudziestych wiadomo było, że obecność kamery sprawia, że człowiek zaczyna grać, automatycznie, a teraz widzimy to jak na dłoni. Celebryci, szczególnie Polscy, grają nawet, kiedy kamery zostaną wyłączone. Każdy z nich, jak może, przedłuża swoje pięć minut. Kolorowe magazyny, które zawierają jedynie puste słowa kreują zwykłych ludzi na „gwiazdy”, mamiąc czytelników, podkreślając przepaść, jaka dzieli ich życie od naszego. Ich życie wydaje się kolorowe, ludzie wpadają w kompleksy, przez kult „gwiazdy”. Ale tak naprawdę – nie ma, czego zazdrościć. Kiedy zgaśnie światło kamery, skończy się ich „pięć minut” będą musieli wrócić do codzienności, gdzie już nie będzie dla nich miejsca. Trudno słuchać polskiej muzyki, coraz trudniej oglądać polskie filmy, a o serialach nawet nie warto wspominać. Czy dzieje się tak, dlatego, że jest coraz mniej wizjonerów, osób, które naprawdę potrafią zrobić coś wartościowego? Niekoniecznie. Cała „branża” stała się wobec siebie bezkrytyczna. Jeden program, który powstaje, jest gorszy od drugiego. Trudno byłoby mi promować w telewizji kogoś, kto jest naprawdę dobry. Popularne media psują ludzi, zabierają im to "coś", które mieli zanim trafili na ekran. Na szczęście zostaje jeszcze Internet, który, mimo tego, że robi się w nim coraz większy śmietnik – jest jeszcze obiektywnym głosem młodych ludzi.
4 notes · View notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Jeśli Michel Hazanavicius jest hipsterem to tegoroczne Oscary są dopiero początkiem
„Hugo i jego wynalazek”, czyli jak już wcześniej wspomnieliśmy, nasz faworyt zgarnął aż pięć statuetek, co cieszy, szczególnie fanów reżysera-iluzjonisty. Wszystkie były w kategoriach raczej technicznych, ale pod tym względem jest to jak najbardziej trafny wybór.
Całe szczęście, że jury doceniło oryginalny scenariusz Woody’ego Allena, jak najbardziej mu się należało.
Cieszy nas także statuetka w kategorii montaż, którą otrzymał film „Dziewczyna z tatuażem”, o którym redakcja ma zamiar napisać trochę więcej, wkrótce.
W kategorii aktorka nie wygrała Rooney Mara, której kibicowaliśmy i która pięknie prezentowała się w sukni Givenchy.
Statuetki dla najlepszego aktora nie zgarnął również Robert Więckiewicz, który byłby faworytem Redakcji gdyby został nominowany.. Osoby odpowiedzialne za nominacje nie chciały słuchać sugestii naszej Redakcji, która chętnie widziałaby Pana Roberta na miejscu światowego amanta kina. Niestety tak się nie stało. Nie dostał także Brad Pitt, a szkoda.
Tegoroczne Oscary przyniosły bardzo wiele rozczarowań. Przyznajmy się, ze każdy po cichu liczył na sukces filmu Agnieszki Holland, brak nagrody dla filmu „W ciemności” wywołał okrzyk oburzenia. U nas także wywołała. Obiektywnie, nasza redakcja stwierdza, że „Rozstanie” w równej mierze zasłużyło na Oscara.
0 notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Światowy Dzień Walki z Depresją
Redakcja chętnie złożyłaby życzenia wszystkim tym, którzy w związku z obecną pogodą cierpią na depresyjne nastroje, ale trudno jest wyzbyć się ironii, kiedy Dzień Walki z Depresją umiejscowiono w kalendarzu pod koniec lutego. Dużą doza ironii wykazała się osoba, która ustaliła właśnie tę datę. Brak słońca, nieatrakcyjne buty, w jakich musimy oczekiwać na wiosnę, dużo warstw odzieży, jakie musimy przyodziewać wychodząc z domu nie poprawi nam nastroju. Trudno wyzbyć się ogarniającej nas tęsknoty za wiosną. Gdyby ten Dzień wypadał na przykład w czerwcu, można byłoby, chociaż zrobić z tej okazji piknik. A tak można się, co najwyżej upić w przypadkowym towarzystwie.
Życzymy Wam z tej okazji dobrej czekolady, dobrego wina i dobrego przypadkowego towarzystwa.
57 notes · View notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Polski model twarzą Gucci
Narzekaliśmy. Kręciliśmy nosem. Przeglądaliśmy zdjęcia naszych top modelek w modnych czasopismach i notki na znanych witrynach. Czekając aż w końcu zobaczymy artykuł w stylu „jak to jest być ładnym chłopcem od Lagerfelda”. I oto udało się ! Być może właśnie nastąpił w tej kwestii jakiś przełom, bo nawet nasz ulubiony portal z pieskiem wspomniał o jednej z bardzo obiecujących twarzy polskiego modelingu. I jest to akurat jeden z najbardziej cenionych przez naszą redakcję modeli. Greg, a właściwie Grzegorz Nawrat. Młody i piękny. Ma zniewalające spojrzenie, idealnie gładką klatkę piersiową i 190 cm wzrostu. 22-latek pochodzący z Jastrzębia Zdroju został właśnie twarzą marki Gucci. 
Teraz jego nazwisko zaczęło pojawiać się na znanych portalach. Większość z nich zadaje też pytanie „Czy ma on szansę na zrobienie kariery w modelingu?”. My odpowiadamy. Greg jest właśnie w najlepszym punkcie swojej kariery, co niewątpliwie oznacza, że już ją robi. Niestety jak wielu znanych w branży polaków mimo że już od jakiegoś czasu pojawia się na wybiegach takich marek jak Louis Vuitton, Prada czy Roberto Cavalli w naszym kraju ma niewielkie szanse na popularność niczym znane top modelki dopóki nie pokaże się w  programie śniadaniowym bądź z rozmachem zacznie walczyć o prawa zwierząt. 
To trochę przykre, że zupełnie nie doceniamy tego jak wiele mamy powodów do dumy na arenie międzynarodowej. Szczególnie w świecie wielkiej mody, bo nazwisk takich jak Greg jest u nas jeszcze naprawdę wiele. A większa część społeczeństwa nie usłyszy o nich dopóki nie napisze o tym portal „Pudelek”. 
My oczywiście życzymy Gregowi, żeby jego kariera rozwijała się dalej tak prężnie i żeby jego nazwisko w naszym kraju stawało się tak popularne jak to Anji Rubik czy Jac Jagaciak. Jesteśmy dumni i prosimy o więcej. 
fot. pochodzą ze strony: designscene.net
1 note · View note
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Wszystko na sprzedaż - refleksje po śmierci Whitney Houston
Tumblr media
Kiedy na chwilę po przebudzeniu doszła do nas wiadomość, że Whitney Houston nie żyje baliśmy się otworzyć fejsbuka. Co prawda niezliczona liczba statusów o treści „R.I.P” i rosnąca w zastraszającym tempie liczba fanów na fan page’u wokalistki w żadnym stopniu nas nie zaskoczyła. Można powiedzieć, że bardziej zdziwiłby nas fakt, gdyby tak właśnie się nie stało. Bo to przecież dzisiaj tak naturalne, że kiedy dowiadujemy się o śmierci znanej osoby należy od razu pozostawić na swoim profilu internetowy znaczek [*] zwany również wirtualnym zniczem, żeby pokazać jak bardzo identyfikujemy się z resztą społeczeństwa i jak głęboki odczuwamy ból po stracie tak wielkiego artysty. Choć w rzeczywistości połowa osób, które dziś ogarnia wirtualna rozpacz jeszcze wczoraj nie potrafiłaby wymienić chociaż pięciu utworów Houston, a przynajmniej kilku „cierpiących” umieściło nie tak dawno w sieci kąśliwy komentarz na temat tej „czarnej ćpunki”. Oczywiście anonimowo.
Poziom irytacji redakcji wzmaga się, kiedy czytamy komentarze na portalu „Pudelek”. W niezbyt rozwiniętych wypowiedziach internautów można dostrzec, że po mimo braku oficjalnych informacji na ten temat, oni już doskonale znają przyczynę śmierci wokalistki. I chociaż agresja i jad obecne w ich słowach nie są na miejscu to ich zachowanie właściwie nie jest dla nas mniej zrozumiałe niż nagła zmiana frontu tych, którzy do niedawna wypowiadali się o zmarłej artystce źle, a dziś płaczą głośniej niż jej prawdziwi fani. Oczywiście wirtualnie. 
Nie chcemy tutaj negować wielkości pani Houston ani uderzać w tych, którzy naprawdę kochali tę kobietę, bo i my doskonale znamy jej najpiękniejsze utwory takie jak „I will always love you” czy „I wanna dance with somebody”, a odejście osoby o tak wielkim talencie zawsze w jakiś sposób szokuje i ciężko uwierzyć w prawdziwość tej informacji. Jednak nie zamierzamy informować o naszym „ogromnym żalu” całej populacji, tylko dlatego, że „wszyscy to robią i tak wypada”. Oczywiście doceniamy wielkość Whitney, ale w rzeczywistości nie znaliśmy nawet jej dyskografii czy życiorysu, więc nie chcemy nazywać się wielkimi fanami, co dziś zrobiła co druga osoba. 
Redakcji ciężko jest zrozumieć fakt, że dzisiaj już nawet śmierć artysty stała się częścią komercyjnego show i to właśnie ona przynosi mu największą popularność i sprawia, że jego wizerunek najlepiej się sprzedaje. Wystarczy sobie przypomnieć kilka przypadków z ostatnich lat. „Parnassus” reklamowany jako ostatni film z udziałem Heatha Ledgera w ten sposób przyciągnął tłumy do kin, wznowione wydanie biografii Michaela Jacksona sprzedało się w naprawdę dużym nakładzie, choć za jego życia ciężko było dostać ją w księgarniach. Nie wspominając o wszechobecnych gadżetach z Janem Pawłem II czy książkach o małżeństwie Kaczyńskich.
Wygląda na to, że dzisiaj już nie tylko życie, ale i śmierć osób medialnych jest na sprzedaż. A jaka jest wasza opinia na ten temat ?
0 notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Wolność słowa jest stylowa - łódzki protest przeciwko ACTA
Nasza redakcja deklaruje się jako w zupełności apolityczna. Jednak sprawa kontrowersyjnej ustawy ACTA, którą rząd podpisze już jutro to temat, którego wręcz nie mogliśmy nie podjąć. Tym bardziej, że jest to problem bardziej społeczny niż stricte polityczny.
1 note · View note
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Męski Punkt Widzenia: Manifestacja Siebie cz.2
felieton
0 notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Śpiewała, że dobrze będzie nam, dziś pokazuje, że dobrze jest
Dlatego szczególnie ucieszyła nas informacja, że na rynku muzycznym pojawiła się tak silna i charakterystyczna postać jak Dziun. Na album tej wokalistki nasza redakcja czekała od momentu, gdy usłyszeliśmy jej wokal na płytach Indios Bravos czy w utworze zespołu Pudelsi  „Dobrze będzie nam”. I choć czekaliśmy dość długo, to naprawdę było warto.
Dziun ma wszystko co powinna mieć prawdziwa artystka, która ma szansę zrobić karierę w tym biznesie. I nie chodzi tu o ten rodzaj popularności, który zadowala większość celebrytek. Nie jest to jedna z tych piosenkarek, które mają ogromne parcie na szkło i zapewne zdaje sobie sprawę, że szkło to niezbyt trwały materiał. Wokalistka doskonale wie czego chce i uparcie do tego dąży, robi swoje nie bacząc na konsekwencje i nieprzychylne recenzje internautów, którzy często nie potrafią nawet uargumentować swojej krytyki. To dojrzała muzycznie artystka, a nie zahukana szesnastolatka, którą można ustawiać i decydować o jej działaniach. Dlatego album jest dokładnie tym co Dziun chciała zrobić. Debiutancka płyta A.M.B.A pokazuje jej szerokie możliwości. Sama określa swoją muzykę jako future urban reagge pop. Przez co można wnioskować, że jest to na pewno coś nowoczesnego, wychodzącego poza schemat popowej szufladki w którą możemy włożyć większą część obecnych wokalistek. Przesłuchując album da się zauważyć, że Dziun czerpie inspiracje z różnych styli muzycznych i z każdego wybiera to co najlepsze. Całość tworzy prawdziwą mieszankę wybuchową, która przyjemnie uderza w zmysły słuchaczy. Dużą zasługę ma w tym również Rafał Malicki, który wyprodukował płytę A.M.B.A.
Dziun często porównywana jest do Kasi Nosowskiej. Nasza redakcja jednak nie lubi porównywać artystów, gdyż sądzimy, że każdy ma swój indywidualny styl. Nie przeszkadza nam to jednak twierdzić, że A.M.B.A na pewno doskonale trafi w gust fanów Nosowskiej.
My cenimy Dziun szczególnie za to, że potrafi niebanalnie śpiewać o miłości, co dzisiaj jest bardzo trudne, gdyż może się wydawać, że w tym temacie powiedziano już wszystko. Za najciekawsze utwory z płyty uważamy na pewno „Coś nie tak” i „Te sytuacje”, a wam radzimy przesłuchać cały album. Warto. Z niecierpliwością czekamy na kolejne produkcje artystki i polecamy wszystkim zakup krążka A.M.B.A.
2 notes · View notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Młoda gwardia Rocka, czyli wrażenia po koncercie Bocadillos
W piękny sobotni wieczór część naszej redakcji wybrała się do łódzkiego pubu Keja. Jednak nie w celu poszukiwania potencjalnego kandydata na męża jak można by było się spodziewać, ale aby usłyszeć na żywo młodych artystów ze wspomnianego już przez nas zespołu Bocadillos, któremu szczerze kibicujemy.
 Ich muzyka to alternatywa dla sztampowej sieczki, która coraz szerzej zalewa rynek muzyczny nagrywanej głownie dla odbiorców, słuchających jedynie tej nudnej, pozornie emocjonalnej śpiewaniny,  którą karmią nas stacje radiowe i nie zastanawiających się nad wartością muzyczną przesłuchiwanych utworów. Muzycy z Bocadillos nie wpisują się w żaden schemat, ich twórczości wręcz nie należy próbować w żaden sposób szufladkować. Jedyne co można powiedzieć o gatunku muzycznym, który preferują to rock z elementami bluesa, funky czy nawet heavy metalu. Ich brzmienia są nowoczesne, choć można zauważyć wpływy dźwięków z lat 70 czy 80. Nie zamykają się na konkretne odmiany rocka, robią to co im się podoba, bez względu na to jak to zostanie przyjęte. Ogromny plus za to, że chłopaki grają to co chcą, a nie to dzięki czemu mogliby się przypodobać publiczności.
Mimo, że są młodzi nie należą do grupy tych artystów, którzy pozwoliliby narzucić sobie jakiś wizerunek z którym nie do końca by się zgadzali, byleby tylko ktoś za to zapłacił. Aż nasuwa się na usta pewien znany tekst „nie dla sławy i nie dla pieniędzy”. Choć i jedno i drugie by się przydało, bo kto nie chciałby być sławny i bogaty. Miejmy nadzieję, że Bocadillos nie zdecydują się iść na łatwiznę i nie wezmą udziału w jednym z programów typu „Mam talent” i nadal będą rozwijać swoją karierę bez pomocy komercyjnych stacji. W końcu są niebrzydcy, a przy dobrej „obróbce” efekt mógłby być wręcz porażający. Nowy twór medialny typu Kamil Bednarek w wersji pięciokrotnej byłby spełnieniem marzeń wielu nastolatek.
Nasza redakcja serdecznie namawia wszystkich do zapoznania się z repertuarem Bocadillos i wybraniem się na ich najbliższy koncert, jednemu z gitarzystów radzimy też częściej się uśmiechać.  Jako że wczorajszego wieczoru były również  urodziny jednego z członków zespołu. Redakcja Styl Mag życzy Tomkowi niezliczonej ilości platynowych płyt, tłumu piszczących groupies i własnego taga na Pudelku.
3 notes · View notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Inspiracje "prosto z ulicy"
Myśli naszej redakcji, czasami bywają na wysokim poziomie abstrakcji. Ostatnio na przykład zastanawiało nas skąd bezdomni posiadają takie wspaniałe kurtki.
Do sformułowania tezy o bezdomnych i ich kurtkach, przyczyniła się pośrednio wczorajsza rozmowa telefoniczna z J. (jedna z redaktor).
- dzisiaj, moje ciuchy są inspirowane bezdomnymi z Dworca Kaliskiego, ale fajnie, nie przeszkadza mi to! – powiedziała. wspomnę, przy okazji, że wybierała się właśnie na koncert Bocadillos (z którego relacja pojawi się za chwilę) i miała na sobie moją kurtkę (tak się złożyło, że niestety nie miałam okazji założyć jej więcej niż dwa razy) co na chwilę zbiło mnie z tropu. Kurtka rzeczywiście jest trochę vintage. Pochodzi z jednego z łódzkich second handów, ale po lekkim przerobieniu jej, okazała się naprawdę stylowa.
Dochodząc do dalszych wniosków, można powiedzieć, że dzisiejszy miejski styl jest mocno inspirowany tym, jak ubierają się bezdomni. Może nie łódzcy, ale londyńscy na pewno. Wyciągnięte swetry, ubrania oversize, dziurawe rajstopy, oryginalne legginsy, często buty, które są więcej niż vintage, niedbale rozsznurowane. Luźne ubrania, czapki, pozdzierane paznokcie, poobcinane nożyczkami koszulki czy spodnie. Fryzura układana misternie przez większą część ranka, a wyglądająca jakbyśmy dopiero co wstali z łóżka.  Moda zawsze bardzo mocno inspirowała się ulicą, teraz robi to nawet w najbardziej dosłownym i według wielu kontrowersyjnym wydaniu.
Pamiętamy dawną kolekcję Vivienne Westwood, którą zrobiła swego czasu zainspirowana właśnie bezdomnymi. Wtedy nie było to jeszcze tak rozpowszechnione i wywołało sprzeczne opinie.
Ten styl cały czas gdzieś się znajduje, wiele osób nie przyznaje się skąd czerpie inspiracje, albo nawet nie wie, skąd wzięła się dzisiejsza moda typowo „wielkomiejska”, bo dziwnie powiedzieć „mój styl inspirowany jest bezdomnymi”.
Fakt, brzmi dziwnie, nawet kiedy to piszę, więc chcąc uniknąć opinii oraz głosów o różnicowaniu grup społecznych tudzież rzekomym piętnowaniu niektórych z nich, nie mówimy o tym głośno, ale po cichu mamy nadzieję, że każdy o tym wie, bo w końcu to jest hip. 
5 notes · View notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Męski Punkt Widzenia: Manifestacja Siebie
felieton
Kątem oka zerkam na jadące auta, co drugi kierowca się patrzy, chyba na mnie...no tak...ponoć przyciągam uwagę, tylko czym ?
Manifestuję siebie, swój styl. Swoim zachowaniem, ciuchami które noszę. To one są moimi jedynymi przyjaciółmi, one się utożsamiają ze mną. Hmmm, nie, to może ja utożsamiam się z nimi ? Nie, nie, przecież to ja je wybieram i ja je zakładam, myślę przy tym dużo, jestem w innym świecie, szanuję je,  przecież one są moją wizytówką.
Dylemat się nasila. Zszarzeć i wtopić się w to zaściankowe miejsce, mieć święty spokój  czy nadal pokazywać swoje 'ja'  przez własny styl, biorąc konsekwencje tego wszystkiego na bary i iść z głową do góry ? Miałbym wyrzuty sumienia gdybym się poddał. Pytanie tylko czy jednostka da radę całej grupie wilków ? Stoją, czyhają, za rogiem, w bramie, palą papierosa, wypuszczają dym i spojrzenie ich pada na mnie. Pewnie gadają, ale co ? Na pewno nic pozytywnego, przecież tak nie ubiera się prawdziwy facet...gdzie są stare adidasy, jeansy i bluza ? Nie ma.
Wyglądam inaczej, nie dam się stereotypom, nie podążam za modą. To ja tworzę modę, ale nie dla wielu- tylko dla siebie. Stoję przed lustrem, patrzę sobie w oczy i myśle: '' Przecież jesteś kreatywny, wiesz jak się ubrać, by wyglądać dobrze''  Nie muszą tego zauważać Ci wielcy styliści, projektanci itp itd, przecież tak czy inaczej oni będą lepsi.
Staram się sam dla siebie, mam z tego satysfakcję. Nie wiem tylko co mi to daję prócz niej, te spojrzenia i niepewność  czy ktoś mnie nie zaczepi, nie wyśmieje ? Czy mi nie wolno przekazywać swoich uczuć przez swój własny wizerunek ?
Nie wierzę nikomu, udaję pewnego, ale przecież to pozory, co mi po takim manifestowaniu... przecież i tak nikt tego nie rozumie.
Wróciłem, płaszcz odwieszony, buty schowane. Mijają godziny jak zawsze, a ja myślę, co będzie dalej. Nie mogę odpuścić, czemu mam rezygnować ze swych pasji, ludziom się i tak nigdy nie dogodzi. Stop. Przecież nie robię nic dla ludzi, robię to dla siebie.
Czuję, analizuję, dobieram, dotykam, myślę, zamykam oczy i marzę...po co są marzenia, przecież i tak się nie spełniają. Ktoś mi kiedyś powiedział, że pozytywnym myśleniem przywołuje się dobre rzeczy, mnie się nie udało...niestety, ale się uda, jestem przekonany.
To nie są puste zachcianki, puste słowa, wtedy nie miały by sensu. Czytam ich dużo, choć nie chcę, wszędzie są, otaczają mnie, próbują skomercjalizować. Nie dam się, nie ulegnę.
Śnię, widzę siebie, kreuję przyszłość, to tylko sen, ale się spełni, nie zaprzepaszczę tej siły którą w sobie skrywam, choć nie ukazuję.
Być jak Monte Christo; wrócić i się zemścić, raczej nie...przecież to ich metoda- wilków. 
1 note · View note
stylmag-blog · 13 years ago
Text
Noworoczne postanowienia
Kiedy już się obudziliście w nowym roku 2012, patrząc na ekran swojego telefonu komórkowego, rejestrując fakt, że jest godzina 16, a za oknem ciemno, czas na plany i przyrzeczenia związane z nowym, rozpoczynającym się okresem waszego życia.
Z tymi postanowieniami, to bywa bardzo różnie. Redakcja jest przekonana, że to przereklamowane i „na wyrost” jak tegoroczna kolekcja Versace for H&M, co wcale nie przeszkadza nam w posiadaniu własnych postanowień i planów.
Redakcja postanawia w nowym roku ograniczyć ilość oglądanych seriali oraz czas spędzany na przeglądaniu facebooka. Jest to jedno z tych tak zwanych „martwych” postanowień, które ustala się odgórnie wiedząc, że i tak nie będziemy go realizować.
Jak ustaliliśmy dzisiaj rano, nie zamierzamy świętować w roku 2012 dnia zwanego Sylwestrem, ale robić to dzień wcześniej jak każdy szanujący się Hipster, a 31 grudnia iść spać o 22.
Dodatkowo obiecujemy sobie, że za rok o tej porze, nasz magazyn osiągnie liczbę przynajmniej czterech wydanych numerów na, a każdy z nich będzie miał odbiór w postaci, chociaż dziesięciu czytelników.
Jeśli chodzi o nasze poglądy polityczne, nie zamierzamy wstępować do którejś z istniejących partii, zakładać własnej, zakładać wszelkiego rodzaju organizacji oraz czerpać informacji o życiu naszych Polityków z portalu Pudelek. Natomiast zamierzamy nadal popierać styl Janusza Palikota.
Planujemy także wspierać niszowe zespoły muzyczne oraz obserwować rozwój kariery naszego ulubionego Bocadillos.  Obiecujemy sobie oglądać więcej filmów powstałych przed rokiem 1960 i nigdy więcej nie włączyć takiego, który wyprodukowała telewizja Disney Chanel.  
Może napiszemy książkę. Tematyka jak na razie nie jest określona, ale prawdopodobnie będzie to kryminał (inspiracja Świetlickim!).
Nie będziemy również jeździć na wyprzedaże do H&M, ponieważ w tym okresie nie można znaleźć nic sensownego, natomiast można podnieść sobie ciśnienie przyglądając się kupującym (o tym więcej w relacji z tegorocznych wyprzedaży pt. Turyści, hipsterzy i ładni chłopcy, czyli sezon wyprzedaży uważamy za otwarty).
Mamy nadzieję nawiązać kilka kontaktów oraz współpracę z interesującymi ludźmi oraz markami, nad czym obecnie pracujemy.
O naszych indywidualnych postanowieniach nie dowiecie się tutaj, ponieważ ujawnienie ich mogłoby źle wpłynąć na nasz wizerunek.
 Nie opowiemy również o tym, jak spędzaliśmy wczorajsze święto, ale liczymy na obszerną relację z waszego wieczoru.
Chętnie dowiemy się, jakie Wy macie postanowienia, więc możecie się z nami podzielić, pisząc je pod tekstem.
Pozdrawiamy serdecznie i życzymy wszystkim szczęśliwego Nowego Roku 2012 (gdybyśmy zrobili to wczoraj byłoby to zbyt mainstreamowe, więc robimy to dzisiaj), spełnienia wszystkich swoich planów i marzeń, dużo ambicji i pasji, spędzania czasu pośród ludzi z dużą ambicją i pasją, czytania magazynów ambitnych i z pasją, takich jak nasz, a do tego „dobrej muzyki i ładnego życia”.
Redakcja Styl Mag
0 notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
GDZIE W ŁODZI ZNALEŹĆ NAJLEPSZEGO KANDYDATA NA MĘŻA? CZ.1
 Zdecydowanie polecamy odcinek między „Zmianą Tematu”, a Galerią Łódzką.  Będziemy mogli napotkać tam aż cztery typy idealnych chłopców: 
Przy Zmianie spotkamy zaczytanych hipsterów, obowiązkowo z torbą marki Pan tu nie stał (kochamy!) Spieszących po gorącą kawę, czy udających się na wydarzenie artystyczne odbywające się na Piotrkowskiej i w jej okolicach. Miejscem spotkań przed wszelakimi wydarzeniami jest właśnie ten punkt. Warto się wcześniej zorientować, co będzie się działo i zjawić w odpowiednim momencie. Oczywiście najpierw trzeba się odpowiednio wystylizować.
 Idąc dalej, przez wymieniony odcinek mijamy siłownię I ‘m Fit i tam czeka nas kolejna porcja kandydatów. Mężczyzn, których pozycja społeczna określona jest, przez fakt, że stać ich na karnet na siłownię i torbę Nike’ a, którą nieustannie poprawiają na ramieniu.  Niestety nie zawsze można liczyć na coś więcej, na przykład na to, że będą akceptować nasze mocno artystyczne i stylowe zainteresowania.
Podążając w stronę Galerii przechodzimy obok wieżowca Banku PKO BP, gdzie mamy okazję natrafić na sympatycznych raperów, hip hopowców oraz innych przedstawicieli tejże kultury, przebywających tam niezależnie od pogody, zgodnie z ideą „przy błękitnym wieżowcu kilku hip hopowców, blanty mamy browców parę” jak podaje słynny rapowy tekst.
No i wreszcie trafiamy do Galerii. Nie zwracamy uwagi na umęczonych partnerów dźwigających torby za swoimi rozentuzjazmowanymi z powodu wyprzedaży w sklepie Zara „drugimi połówkami”, ale szukamy wzorkiem rozentuzjazmowanych z powodu wyprzedaży w sklepie Zara chłopców.
Redakcja uważa, że jest to najbardziej różnorodny odcinek na trasie poszukiwań kandydata na męża łódzkimi ulicami.
Zdecydowanie odradzamy poszukiwania w łódzkich klubach. Historia pokazuje, że takie związki zawsze kończą się rozczarowaniem, gdy okazuje się, że nasz potencjalny kandydat na męża woli mężczyzn, woli kobiety, ubiera się na rynku bałuckim lub nie stać go nawet na kawę w Cafe Wolność i musimy za niego zapłacić.
Nie nastawiajcie się także zbytnio na ulicę Piotrkowską. Prawdopodobnie i tak nikt was nie zauważy, gdyż przewijają się tam tłumy studentów i studentek zajętych rozmową o egzaminach i tym, co dzieje się w akademikach, a nie rozmową o tym, co nowego napisał Styl Mag.
Jeśli chodzi o kulturę, to zdecydowanie polecamy wszelkie wydarzenia w tej tematyce.
Jeśli chodzi o kina, to nie multipleksy. Tam chodzą chłopcy w pakiecie ze swoimi dziewczynami, a stylowi single odwiedzają niszowe kina typu Charlie czy Cytryna, jeśli w multipleksach nie ma obecnie niczego godnego ich uwagi.
Część redakcji poleca także rozejrzeć się w okolicach Instytutu Kultury Współczesnej, Uniwersytetu Łódzkiego, przy ulicy Franciszkańskiej, nie radzi jednak udawać się tam od strony ulicy Kilińskiego, która jest wyjątkowo nieatrakcyjna w temacie naszych poszukiwań.
Jeśli nie macie jeszcze planów na dzisiejszy wieczór, a macie chwilę wolnego czasu, udajcie się na spacer wymienionym odcinkiem między Zmianą, a Galerią. Wszak dzisiejszy dzień jest podobno wyjątkowy. Redakcja życzy szczęścia.
Dziękujemy pusto24.pl za zainspirowanie nas do łódzkich poszukiwań.
0 notes
stylmag-blog · 13 years ago
Text
nowa mowa, czyli za Robertem Kupiszem wybieramy najgorsze słowa.
Nasza redakcja, która w całości składa się z fanów Roberta Kupisza pilnie śledzi jego poczynania w świecie mody jak i również fanpage na facebooku. Kto wczoraj tam zajrzał mógł zobaczyć wypowiedź, którą pozwalamy sobie przytoczyć w oryginale:
Nasza redakcja oczywiście ma gorsze. Natychmiast rozgorzała dyskusja na ten temat. Z kilkoma komentarzami podanymi pod postem zgadzamy się, z kilkoma zdecydowanie nie.
Jeśli chodzi o naszych faworytów na najgorsze słowo, zdecydowanie pojawia się wśród nich przytoczony, przez Roberta „wykon”. Redakcja nie ogląda telewizji, więc nie jest na bieżąco z komentarzami i opiniami jury programów muzycznych, które są podobno mocno słowotwórcze, więc więcej w tym temacie nie jest w stanie przytoczyć. Ale słówko „wykon”, samo w sobie jest odrażające.
Nie znosimy też słów, jakie często pojawiają się na mainstreamowych portalach i stronach internetowych. trudno nam je w tej chwili przedstawić, gdyż są tak obrzydliwe, że redakcyjna klawiatura ich nie przyjmuje, ale z każdej strony zasypuje nas grad informacji i obrazków, że nawet nie musimy odwiedzać tych stron (i nie robimy tego), aby wiedzieć o co chodzi.
Wśród pozostałych pojawiają się również: żal i pochodne od tego słowa, supcio, nom, obleśny, słitaśnie, ogladnąć, wbijać, a także wszelkie skróty, które stosują z pewnością „zabiegani” internauci, którym szkoda czasu na napisanie pełnej wersji krótkiego słówka „Ciebie”, więc skracają je na „cb” (obowiązkowo z małej litery).
Na osobne wyróżnienie zasługuje słówko „zajefajnie” oraz „na bogato”. To ostatnie teoretycznie służy do określania rzeczy wyjątkowych, niecodziennych, a zdaniem redaktor brzmi to złośliwe i negatywnie.
Nie lubimy również „przesładzania” słów, więc za Robertem Kupiszem przytoczymy słowa „miodzio” i „słodziak”.
Sprzeciwiamy się także odmieniania zwrotów w przysłówku, przy każdej okazji, czyli np. zamiast „idę na zakupy” – „zakupowo”, idę na koncert – „koncertowo”, idę na obiad – „obiadowo” i tym podobne oraz używaniu dziwnych znaków typu „xD” po każdej wypowiedzi.
Co do słów, które były wymieniane, przez fanów projektanta w komentarzach, z którymi redakcja zdecydowanie się nie zgadza, należy wymienić tutaj „Hipster”. Sądzimy, że jest ono niezwykle urocze i uwielbiamy go używać.
Redaktorzy są również fanami literki „f”, więc starają się wplatać ją w większość słów w których jest taka możliwość.
Kochamy także słowo „zajafka” (jako określenie pasji), kot, vintage, lajfstajl, otóż, chill oraz obowiązkowo STYL.
A jakie według was jest najgorsze słowo ? 
2 notes · View notes