Tumgik
#Pogodzeni
pustazapalniczka · 9 months
Text
I pewnego dnia gdy mnie zabraknie
Zrozumiesz, że kochałam ciebie bardziej niż siebie
238 notes · View notes
zmorem-jest · 2 years
Text
Tajemnicą szczęścia jest pogodzenie się ze swoim losem.
Listy do Miriam
327 notes · View notes
black-rose-666 · 6 months
Text
Tumblr media
2 notes · View notes
niechciaana · 10 months
Text
Pamiętaj o tym.
Praca nad sobą to nie tylko chodzenie na siłownię, czytanie książek i nauka nowych języków.
Praca nad sobą to też przepłakane noce. Ciągłe walka z toksycznymi schematami. Próby zaakceptowania nowej wersji siebie Nauka odczytywania i panowania nad swoimi emocjami. Pogodzenie się z utratą ludzi, którzy nam nie służyli.
113 notes · View notes
negato-v · 4 months
Text
Witajcie na podróży przez trójdzielny świat miłości – Eros, Philia, i Agape.
Tumblr media
------
EROS = Malkut
Rozpoczniemy od Erosa, gdzie stajemy przed obliczem miłości, która jest zmysłowa i egoistyczna. Poszukuje ona bezpośredniej przyjemności i satysfakcji. To jest miłość, która pragnie posiadania najwyższego piękna i dobra, ale na tym etapie jeszcze nie rozumie jego prawdziwej, nieuchwytnej istoty.
Eros to pragnienie, które prowadzi za pięknem cielesnym i ziemskimi przyjemnościami, szukając bezpośredniej satysfakcji.
Jest nim Eros wszeteczny- niegodziwiec sprowadzający miłość jedynie do doczesnej żądzy.
W Środku Erosa
W sercu Erosa głównym motorem miłości są prawa chemii, gdzie dominuje dopamina – neurotransmiter odpowiedzialny za nasze uczucia nagrody, przyjemności, a nawet obsesji. Eros zatrzymuje się na poziomie zewnętrznych form, nie przenikając do istoty rzeczy, do piękna, które nie poddaje się zmysłowemu pożądaniu, ale wymaga głębszej, duchowej wrażliwości.
W środku opowieści, Eros jeszcze nie rozumie prawdziwego piękna, które przekracza materialny świat. To pragnienie, choć intensywne, jest jeszcze ślepe na czystą estetykę i duchowe znaczenie, które odkrywane jest dopiero w miłości Philia.
Na Końcu Erosa
Ostatecznie, w miłości, którą niesie Eros, tkwi zarówno potencjał kreacji, jak i destrukcji. W jego płomieniach możemy dostrzec zarówno namiętność, jak i cień nienawiści.
Na poziomie miłości Erosa, pogodzenie tych przeciwieństw nie jest jeszcze możliwe.
Nieumiejętność pogodzenia przeciwieństw, które rodzą się w pasji, może prowadzić do wewnętrznych konfliktów, niszczących to, co piękne.
Eros w takim przypadku stawia człowieka na drodze pełnej wyzwań, wymagającej głębokiej introspekcji i rozwiązania paradoksu miłości i jej przeciwności.
Jednak to dopiero początek drogi – celem poszukiwań jest Eros niebiański jaki dzięki rozumowi wiedzie ku głębszym pragnieniom, w głąb tęsknoty za czymś więcej niż tylko cielesnym pięknem.
------
PHILIA = RUACH
Przenosimy się teraz w głębie Philia, gdzie miłość staje się delikatna, niemal lotna, unikając prostych definicji i zmysłowych ograniczeń. W tej sferze, miłość przenika przez estetykę i duchowe połączenia nieuchwytnej dla Erosa. Żywi się pięknem, które jest czyste i ze wzrokiem na drugiego człowieka.
-
Philia nie jest ograniczona przez fizyczność; zamiast tego, rozwija się w obszarze intelektu, gdzie rozsądek i rozum tworzą fundamenty trwałych, wzajemnych relacji. To forma miłości, która czerpie siłę z głębokiego zrozumienia i wspólnych wartości, karmiąc się sztuką, kulturą i obopólnymi dążeniami. W świecie Philia, piękno jest nie tylko odczuwane, ale przede wszystkim rozumiane, co czyni ją podstawą głębokiego zrozumienia obiektu miłości.
Przygotujcie się, aby odkryć, jak Philia płynnie przechodzi w Agape.
------
AGAPE = KETER (CHOKMA+BINA)
W miłości Agape, przeciwieństwa są już wykluczone; kocha się, aby druga osoba była warta tej miłości, kocha się niczym absolut boski – bez oczekiwania czegokolwiek w zamian.
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma."
Oto koniec dzisiejszej podróży przez różne formy miłości – Eros, Philia i Agape.
Każda forma miłości ma swoje miejsce i znaczenie...
od zmysłowego Eros, który dopiero wspina się do doskonałości (Malkut 'w Keter'),
przez delikatną i wspierającą Philia,
aż do absolutnej bezwarunkowej miłości Agape, zstępującej z nieba dla wszystkiego co istnieje poniżej.....(Keter w Malkut)
......
4 notes · View notes
tiredpoet7 · 10 months
Text
27.11
400 kcal, 9000 kroków, ok. 25 minut ćwiczeń
jak przystało na taki niski limit, nakurwia mnie łepetyna. ale cóż, trzeba, po tym co odjebałam w weekend. miałam w sumie zaplanowane zdrowe jedzonko ale złamałam się i zamiast jogurtu wsunęłam pół drożdżówki XDD JESTEM OD NICH UZALEŻNIONA batony, chipsy mogłyby nie istnieć ale jak widzę bułkę z serem/budyniem 🤤🤤🤤
w szkole minęło szybko. wróciłam wcześnie do domu, poleniuchowałam, trochę nauki, pisania ✒️ niezbyt mi to szło, w ponad pół godziny jedynie 400 słów. zaczęłam drugi tom (TAK JUZ DRUGI) pewnego opowiadania i początek jest trochę ekscytujący, ale też trochę nudny. dopiero zaczyna się robić ciekawiej.
w sumie śmieszy mnie, że pracując nad 1 częścią myślałam ciągle nad drugą, a teraz mam w głowie głównie trzecią xD
chcę się również pochwalić. matematyka, karkówka, pustka w głowie, pogodzenie się z pizdą. nagle jednak doznałam objawienia i zrobiłam prawie wszystkie zadania. czy dobrze, przekonamy się. nie łudzę się na zbyt wiele, ale byleby chociaż 2...
wpis chaotyczny, chcę napisać o wszystkim i o niczym, więc kończę, zanim zacznę opowiadać głupoty. miłego wieczoru!
14 notes · View notes
royalvivacity · 5 months
Text
Tak sobie siedze jest 4 rano prawie otworzylam kolejnego blacka i moim życiowym celem będzie pogodzenie podróżowania i studiowania nie wiem czy w tym samym czasie ale to dwie rzeczy bez których nie przezyje i planuje je realizować w najbliższej przyszłości pora pomyśleć skąd wezmę fundusze na takie zabawy
3 notes · View notes
xviddxc · 11 months
Text
W którymś momencie stajesz z boku.
Inna perspektywa na Twoje życie, zachowania i decyzje pozwala wiele dostrzec.
Przede wszystkim, że nie byłaś fajną osobą w szczególności dla samej siebie.
Widzisz jak wielkie góry stwarzałaś, a były to jedynie drobne wzniesienia, które miały na celu coś Ci uświadomić.
Te „góry” to po prostu wyzwania, z którymi mierzy się każdy.
Grunt, żeby czerpać z nich jak najwiecej i doceniać nawet, gdy rezultat nie jest idealny.
Bo przecież nikt nie jest idealny. Życie i wszystko co nasz otacza jest nieidealne. I może w tym właśnie tkwi to, czego do tej pory nie rozumiałaś.
Nigdy nie poukładasz wszystkiego w odpowiednie szufladki, bo one nie istnieją.
Musisz nauczyć się żyć w chaosie, który bywa nieprzewidywalny, tak samo jak ludzie.
I może to właśnie w tym tkwi całe piękno.
Akceptacja siebie, innych, całej rzeczywistości pozwala odpuścić. Pozwala na pogodzenie się z losem.
A z kolei ta zgoda na wszystko co Cię spotyka, da Ci możliwość, żeby doceniać każdy dzień niezależnie od okoliczności.
2 notes · View notes
astrasadchaos · 1 year
Text
W chwilii śmierci chcę czuć spokój, pogodzenie, kiedy przyjdzie pora.
Tumblr media
5 notes · View notes
presleyowa · 2 years
Text
Wrzesien-podsumowanie....
Plan, ktory stworzylam miesiac temu-pogodzenie pracy z rozwojem-wykonalam gdzies w 30, moze 40%. To nadal za malo. Rozpoczelam terapie, ale nie widze poki co postepu. Prawdopodobnie przez stres i zamieszania w pracy moje nerwice powrocily do dosc wysokiego poziomu. Czuje, ze utknelam. Kolejny raz w zyciu. Okropnie sie zaniedbalam, okropnie, pod kazdym wzgledem-fizycznym, psychicznym, duchowym. Cofnelam sie w leczeniu jednej mojej nerwicy, a juz sierpien byl takim dobrym miesiacem. Boli mnie lewa polowa ciala-ramie, biodro, nadgarstek, kolano, jak nie stawy, to nerwobole. 
Z pozytywow bylam w kolejnym kraju, troche odpoczelam. Spotkalam sie ze znajomymi. Udalo mi sie osiagnac cos, czego jeszcze w zyciu nie zrobilam-chociaz z malymi bledami, oby nie bylo konsekwencji. Jesli beda, to je poniose, co zrobic, takie zycie. 
Dzis na poprawe humoru-Eat, Pray, Love. Co z tego, ze gniot, Julia ratuje kazdy film. Do tego poszukiwanie ksiazek. Musze tez wrocic do korzystania z kosmetykow. 
Tumblr media
Czekam na kolejny miesiac, oby byl lepszy.
Tumblr media
11 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 years
Text
16.01.2022r
Poniedziałek.
Przed rozpoczęciem pracy, do kawusi, spisuję sobie podsumowanie z weekendu.
W sobotę poszliśmy w górki, bo po przygodach przy zakupach i zagubieniu podczas przeprowadzki czołówek, które kupiliśmy w zeszłym roku (szukaliśmy wszędzie - nie ma. Odkładaliśmy decyzję o zakupie nowych stawiając, że znajdą się w najmniej spodziewanym miejscu, w najmniej spodziewanym czasie, ale niestety - wysiąkły i zniknęły, R.I.P. czołówki z 2022) dotarły do nas w piątek nowe czołówki. Jaraliśmy się by przetestować! :D
Ja wzięłam prawie identyczną, jak ta zagubiona: trochę więcej lumenów w podstawowych trybach i jeden dodatkowy tryb (migające światło czerwone - nie wiem po co to i czy kiedykolwiek użyję), a mój chłopak spełnił swoje marzenie - kupił taki pierdolnik czołówko-latarkę, którego się również używa w warsztatach samochodowych. Będzie miał do grzebania pod maską autka, do grzebania w podwoziu tych wyścigowych (jeżeli znowu się w to wkręci w ramach studiów, chociaż mam nadzieję, że nie, bo na ile tego doświadczyłam to niestety bardzo toksyczne środowisko - przynajmniej w warunkach akademickich), będzie korzystał w trakcie wypraw z kolegami “na nocowanie w lesie” (jak zaczęłam to pisać to sobie zdałam sprawę, że to takie piżama-party w wydaniu dla chłopców :P) i oczywiście do chodzenia po górkach. :)   
Spoiler: sprawdziły się znakomicie! Na zdjęciach światło wyglądało tak, jakbym ja miała chłodne światło, a mój chłopak w swojej rzucał ciepłe, ale na żywo nie było tak widocznej różnicy w kolorze światła. Zasięg był świetny i wystarczający.
Więc wstaliśmy o tej 4 nad ranem po 5h snu i pojechaliśmy zdobywać szczyt - wiedzieliśmy, że wg. appki do obliczania czasu potrzebnego na przebycie danego szlaku na wejście na szczyt mamy przeznaczyć 2,5h-3h. W naszym przypadku to oznacza raczej 2h jeżeli nie ma śniegu - bo ze śniegiem to wiadomo: różnie, trudniej itp. Temperatura była na plusie, śnieg nie leżał, więc luz. Ale nawet zakładając, że zrobimy trasę w 2h to spóźnimy się o pół godziny by obejrzeć wschód słońca ze szczytu, a niestety nie było wcześniejszych środków transportu, które moglibyśmy złapać. Gdy dojechaliśmy panowała czarna noc, ale już w momencie przekroczenia granicy Rezerwatu Przyrody na wschodzie przebijały kolor indygo pozwalający się odznaczyć się kształtom łysych drzew, chociaż w samym lesie było ciemno jak w dupiu, a na zachodzie jaśniał na niebie jedynie księżyc w trzeciej kwarcie z wielką aureolą księżycowej poświaty.
Wracając: miały być 2h marszu na szczyt i pogodzenie się z tym, że świat nas złapie po drodze. I faktycznie tak było: po 1,5h od wyskoczenia z autobusu zastał nas świt na szlaku. Było tak pięknie! Taka magia się podziała! Po prostu nagle las się rozćwierkał. Przez 1,5h panował jedynie szum, szelest, obijanie żwiru o skały, skrzypienie i jęczenie powolnie tańczących w rytm wichru drzew, świstanie wiatru w ciemności i dźwięki nieszczęsnych samolotów śmigających nam gdzieś nad głowami (o moim genialnym wyskoku z lękiem na karku i paniką bełtającą mózgiem po ciemku pisałam w poprzednim poście xD), aż tu nagle - śpiew ptaków. Ze wszystkich stron. Powoli wzrastający o kolejne głosy i kolejne decybele. Akurat w tamtym momencie zatrzymaliśmy się by odpocząć na ławeczce, by napić się wody, schować czołówki do plecaków i zjeść batona proteinowego na szlaku. Siedzieliśmy już w widnej szarówce, od kilkunastu minut nie potrzebowaliśmy nawet najsłabszego trybu czołówek, gdy nagle nas otoczyły te kojące ptasie trele. Coś tak orzeźwiającego i odprężającego, jak kurcze nie wiem nawet co. Jak szklanka mineralne w upał! xD Cudowne wrażenie. I nagle na horyzoncie, miedzy drzewami błysnęło. Bezdźwięcznie, a jakby coś wybuchło! I wszystko, ale to wszystko dookoła oblało się pomarańczową, jeszcze słabą, ale nabierającą ognia i ciepła łuną światła. Sol Invictus. Banał i nie-banał. Ale “ A ziemia toczy toczy swój garb uroczy, toczy, toczy się los” <3 Wzruszki. Absolutnie wzruszki takie doświadczenie wschodu słońca! Pokaz świetlny w połączeniu z koncertem leśnym - sztosiwo!
Las w każdej porze dnia wygląda tak bardzo inaczej, tak fascynująco!
Dotarliśmy chwilę później na szczyt. W tym samym czasie innymi szlakami weszły jeszcze trzy grupy (w tym jedna z psiulkiem). Po drodze mijaliśmy stacje biegowe - okazało się, że kiedy my planowaliśmy już schodzenie miał ruszać jakiś organizowany bieg - na szczyt góry i z powrotem. Weszliśmy na wierzę widokową by obejrzeć, jak światło poranka zalewa coraz to odleglejsze połacie terenu: widoczność mieliśmy bajeczną! Pogodę - WIOSENNĄ! W prawdzie na szczycie wieży poźgało złem i znaleźliśmy tam tagi zwolenników rodzimowierstwa (tu: potem na moją relację na IG odpowiedzieli rodzimowiercy z oficjalnego konta i wyjaśnili, że to wzgórze ma charakter synkretyczny, że są dalecy od tolerowania aktów wandalizmu - tagów, graffiti itp - na atrakcjach turystycznych i że takie oznaki “wsparcia” dla rodzimowierców jest chybione i bardziej szkodzi niż pomaga - IMO mają rację i fajnie, że takie jest ich oficjalne stanowisko. Dla mnie jednak - jako turystce i fascynatce historii ten napis i tak wydaje się ciekawy, bo takie niewyszukane napisy na murach wydarzały w każdym wieku, miejscu i czasie, a do tej pory są źródłem wiedzy i ciekawostek historycznych dla badaczy, więc mi tam rybka - wydarzyło się, jest, to jest świat zastany na tę chwilę, faktycznie lepiej byłoby szanować konstrukcję turystyczną, ale to nie ja jestem za ten wandalizm odpowiedzialna, ani nie identyfikuję się z żadną wiarą, po prostu zrobiłam zdjęcie dokumentując stan miejsca zastanego w styczniu 2023r), ale widoki były warte odmrożenia sobie nosów :D
Zeszliśmy na dół, na skałki, rozpięliśmy kurtki i ściągnęliśmy czapki, wystawiliśmy szczęśliwe mordki do słonka, wyciągnęliśmy śniadanie i pałaszowaliśmy pyszności. O. poprzedniego dnia (bo ja w piątek odpadłam ze zmęczenia - pierwszy tydzień po L4 i w piątek byłam tak spompowana, że musiałam pospać sobie popołudniu, tylko odpakowałam te czołówki i się wyłączyłam, po przebudzeniu z przyjaciółką przez tel rozmawiałam) zrobił nam kanapeczki. Dla mnie - z wędzonym serem od jego taty (OMG ślinka mi napływa do ust na samo wspomnienie) i ogórkiem. Wiedział, że mam ochotę na ogórki w kanapce, ale przeszedł sam siebie: napakował mi chojnie do kanapki plasterki ogórka zielonego, ogórka konserwowego z chilii i ogórka kiszonego. Myślałam, że tam zejdę na orgazm od smaków xD - było tak smacznie! Całe szczęście, że miałam dwie buły, bo po zjedzeniu pierwszej miałam TAKĄ ochotę na dokładkę, taki niedosyt tej pychotki, że bym pewnie zadręczała jego i siebie narzekaniem, gdybym nie miała tej drugiej. :P Pychotka! 
Wyciągnęłam też termos - z gorącą kawusią - który przygotowałam o 4 rano. Po bananie i tabliczkę czekolady. :D 
Pytałam mojego chłopaka z czym on ma buły - a ten samozadowolony odpadł tajemniczo “z ambrozją” xD hahaha okazało się, że zastosował to co kocha najbardziej: duże ilości mortadeli. :P 
Dla każdego jego porno po prostu.
Wtedy też pokapowałam się, że od porannego upadku chyba jednak poharatałam sobie kolano - krew początkowo nie przesiąknęła przez materiał legginsów, ale już na szczycie widziałam takie malutkie brązowe plamki na różowej odzieży. Widziałam jak dramatycznie spuchło w miejscu w którym przeszorowałam piszczelem po kamieniu - wybrzuszenie wyglądało tak, jakbym pod materiał spodni wsunęła sobie rurkę PCV. ^^’ W domu okazało się, że skóra jest zdarpa, opuchlizna zeszła dopiero kolejnego dnia - muszę smarowac ranę kremem na blizny by nie został mi wielki ślad. Niby tylko zdarłam naskórek, ale tego no, już jedną taką rankę miałam i okazało się, że skóra zupełnie inaczej goi się po 30-tce niż w dzieciństwie xP w wyniku czego mam bliznę (chyba nawet na tym samym kolanie, muszę wieczorem sprawdzić, bo w sumie ciekawe) o wymiarach mniej-więcej 2,5cm x 4cm.
Jeszcze chwile grzaliśmy się na słonku, rozmawialiśmy, robiliśmy zdjęcia, bo widoczność była bajeczna. Zadzwoniliśmy do babci O. porozmawiać (babcie złapaliśmy podczas wycieczki rowerowej na działkę - też korzystała z pogody), przez chwilę pisałam z przyjaciółką (okazało się, że od czasu naszego marcowego wypadu do hotelu ze strefą SPA przekonałam ją do używania maseczek xP przekonała się, że to działa hahaha fajnie. Pisała, żeby podzielić się tym, i informacją, że właśnie olejuje włosy i bardzo tęskni - nie mogę się doczekać naszego spotkania! :D Bardzo, bardzo fajnie :D).
Potem zahaczyliśmy o kibelek - mniejszy pęcherz, częstsze potrzeby :P, przejebany los kobiet - o czym piszę tylko dlatego by odnotować suchar mojego chłopaka. Otóż nie raz miałam -wątpliwą- przyjemność korzystać z ubikacji na tym szczycie góry i zawsze to było związane z przygodami. W 2019r. kiedy umówiłam się na zdobywanie szczytu z koleżanką i jej ekipą, która bez konsultacji ze mną postanowiła mnie zeswatać ze swoim kolegom, krypnym typem, a potem za swatanie się wzięła koleżanka mojej koleżanki robiąc ze mnie przedstawienie i rozrywkę dla CAŁEJ grupy piechurów-górołazów uczestniczących w tej imprezie. Przyparta do muru musiałam dać kosza typowi na oczach przynajmniej 15 osób (bardzo to było dla mnie przykre, bardzo dużo emocji mnie kosztowało, nie zazdroszczę chłopakowi, nie chciałabym być na jego miejscu w tamtej chwili, ale on po części tę sytuację współtworzył racjonalizując przy tych wszystkich osobach dlaczego powinnam z nim być i dlaczego kojarzone małżeństwa to najlepsze małżeństwa, zakładając przy tym jakieś rzeczy na mój temat, przypisując mi cechy, których nie mam, poglądy, których nie mam - nawet nie pytając mnie czy tak faktycznie jest, popisując się olimpijską wręcz arogancją i ignorancją, wkurzył mnie, nie akceptował “nie” jako “nie”, przekonywał, że ja powinnam się nagiąć do jego wizji świata i pomysłu na to jak wyglądają związki). Brrry, aż mam ciary na wspomnienie tamtych wydarzeń! No, ale wtedy poznałam też bardzo sympatyczną dziewczynę - a imię jej to Natalka i miała słodkiego kotka czekającego na nią w domu, którego co jakiś czas doglądała przez kamerkę na telefonie :3 - która po pierwsze nie uczestniczyła w wielu chwilach okropnego swatania mnie (w zasadzie robienia ze mnie pośmiewiska lub rozrywki dla całej grypy - MOŻE by to było rozgrywkowe, gdybym miała bardziej wyjebane na temat relacji, bliskości, związków, gdybym była łatwiejsza i bardziej powierzchowna w sposobie tworzenia relacji? Może wtedy bym inaczej czytała tamtą sytuację, ale generalnie miałam żal do koleżanki -Madzi- za postawienie mnie w takich okolicznościach - jestem przekonana, że chciała dobrze, bo znała mnie, moje problemy i tęsknotę za bliskością, za możliwością tworzenia związku, za kochaniem. Dodatkowo miała bardzo wysokie i dobre mniemanie o tym swoim koledze-pisarzu - może myślała, że pomoże spotkać się dwojgu drogich dla niej ludzi? No, ale sposób na to spotkanie przestrzeliła, publiczne śmieszkowanie z “pasują do siebie” przestrzeliła, z zachęcaniem grupy obcych ludzi do komentowania naszego wyglądu, zachowania, przestrzeliła i charaktery/potrzeby każdego z nas przestrzeliła... ech), po drugie Natalka szukała we mnie towarzyszki na takie akcje jak “potrzymasz mi proszę drzwi do toalety?”, a po trzecie z powodu braku znajomości szerszego kontekstu zgasiła tego typa co do mnie zarywał i planował małżeństwo co było cudownym zwieńczeniem całego wypadu, bo bardzo kulturalnie wytknęła mu brak logiki, kiedy ja byłam już na takim etapie się trzęsłam ze złości bliska płaczu z powodu frustracji, bo ta menda znowu do mnie podeszła PO TYM WSZYSTKIM co już mu powiedziałam na oczach tylu ludzi. A Natalka go tak zgasiła, że zapomniał języka w gębie. :D Ech. To było AŻ ponad 3 lata temu! Nie do wiary! Jak ten czas zapieprza! Anyway wtedy poszłam z Natalką do ubikacji, a jak ona szykowała się na wyjście gdzieś-tam, ja sama poczułam, że muszę wrócić i sama się załatwić. Uznałam, że luz, że dam radę sama. Ale popsuł się w kabinie zamek. A drzwi były źle osadzone i odskakiwały. Ustęp był za daleko od klamki - mogłam sikać albo przy otwartych licząc, że nikt nie przyjdzie, albo poprosić kogoś, kto się pojawi o przypilnowanie mi drzwi. I pojawili się ludzie, chłopak i dziewczyna. Okazało się, że typ był instruktorem, a ona - kursantką szkolenia survivalowego. On jej potrzymał drzwi, a kiedy dziewczyna pobiegała na ławeczkę na tarasie pod schroniskiem zjeść kolację - został, aby potrzymać/popilnować drzwi kiedy ja się załatwiałam. Absolutnie sympatyczny człowiek! Bardzo fajnie nam się rozmawiało, gatka się kleiła, żarty leciały. Czekał na mnie dopóki nie umyję rąk - bo ciemniało i nie chciał, abym wracała sama na szlak. Potem ponaglił mnie do zjedzenia czegoś, bo “zaraz ruszamy”. Bardzo mnie to rozbawiło, bo ja już w zasadzie wracałam xD na dół, na swój autobus. Po krótkiej rozmowie okazało się, że on myślał, że jestem jedną z osób z jego grupy szkoleniowej xD, uznał, że trochę szkoda, że z nimi nie idę na biwak w lesie, bo fajnie się nam rozmawia i że mnie zaprasza w przyszłości na swoje szkolenia. Wspominam tamto spotkanie bardzo, ale to bardzo pozytywnie :D  (szczególnie w kontraście do nieklejących się i irytujących rozmów z tym pisarzem z którym mnie swatano). 
Opowiedziałam o tamtym wypadzie mojemu chłopakowi idąc do kibelka - on sobie żartował, że CAŁE SZCZĘŚCIE, że nie zapisałam się na tamten kurs - że może wtedy byśmy się nie spotkali :P A survivalu w lesie to mnie już nauczy, na prywatnych zajęciach hahaha :P  Załatwiłam się, pukam w drzwi, blokada na drzwiach się zwolniła, wychodzę i zastaję mojego chłopaka z urzeczoną miną. Pytam o co chodzi - a on mi wskazuje na pobliskie drzewa: sikorki! Pełno sikorek! Ponoć kiedy tylko weszłam do ustępu jedna sfrunęła na murek, tuż obok mojego chłopaka, przyglądała mu się. Był zachwycony! I tu poleciał suchar: otóż sikorek jest tak dużo przy kibelku, bo “siku - korki”, wiadomo, nastąpiło uwolnienie blokady pęcherza i w ten sposób wykluwa się na świecie nowa sikorka xD
OMG. xD
Cudowne!
Wracaliśmy na dół czując OLBRZYMIE zmęczenie. Ale TAK olbrzymie! Nogi po prostu jęczały przy każdym ruchu, jak wcześniej drzewa na wietrze :P Był ranek - to światło, które mózg koduje jako “jest bardzo wcześnie, cały dzień przez tobą, dzień dobry”, a my właśnie mieliśmy za sobą 6h aktywnie spędzonego dnia. Niesamowite! 
Po powrocie do miasta O. zaproponował tak spontanicznie “chodźmy obejrzeć Lego!” - co mi się całkiem spodobało, bo w CH była ubikacja - a wiadomo, mniejszy pęcherz i cały poranek uzupełniania wody niosą pewne konsekwencje :P. 
A potem wróciliśmy piechota do mieszkania i odkryliśmy ile kilometrów nabiliśmy. Nogi mi drżały, gdy zdejmowałam legginsy. Miałam problem by schylić się by rozwiązać buty - tak mocno włączył mi się alarm “coś jest nie tak”. Prawdopodobnie po prostu się przetrenowałam xP Puściłam tylko pranie i nawet nie dezynfekując rany, w samej bieliźnie walnęłam się na łóżko. Leżałam jak to zombie z godzinę xD (a mój chłopak bawił się w fotografa: cykał mi zdjęcia, takiej zwiędniętej i bez siły, ale niemal nagiej w pościeli - zdjęcia wyszły pięknie, fajnie zobaczyć swoje ciało jego oczami, po prostu czułam się maksymalnie nie-sexy jak się da w tamtym momencie), potem zebrałam siły na sturlanie się z łóżka, zdezynfekowałam nogę i poszliśmy grać w Wiedźmina 3, t znaczy zmieniłam łóżko i kołderkę na kanapę i kocyk xP, resztę wieczoru wegetowałam sobie dalej. (trafiła nam się akurat wtedy misja w której można umocnić swoją więź z Yeneffer - totalnie cute, romantycznie, misja kończy się ujęciem przytulających się, współobjętych Yen i Geralta podziwiających górski krajobraz - Awww, jak my o poranku awwwww słodko, wzruszki). O 19 czuliśmy się, jakby było po północy, więc wykończeni poszliśmy spać. I przespaliśmy 12h! hahaha xP Dobra regeneracja i wzmacniający odporność poranek! :D (chociaż wspominając stan moich mięśni NIE WIEM jak udało mi się kochać z O. w tych pozycjach, chyba adrenalina weszła, bo potem ledwie się ruszałam). 
Okazało się, że mój organizm (szczególnie mięśnie nóg i pośladków) jest przetrenowany tak bardzo, że odmawiają współpracy xP Muszę uzupełnić elektrolity :/ to po pierwsze. Po drugie - NAGLE zasypiając w sobotę wieczorem włączył mi się katar i ten rodzaj bólu mięśni i stawów, który zwiastuje grypę. NIE!!! Przeraziłam się typ, bo nie chcę być chora do cholery! Więc całą niedzielę robiłam rzeczy przyjemne - kiedy już się jakimś cudem zwlekłam z łóżka i na sztywnych z bólu nogach, chybocząc się jak pingwin poszłam do ubikacji wzięłam przykład z mojej przyjaciółki - weszła maseczka, olejowanie włosów, pyszne śniadanie, dłuuuuuuugi prysznic, zabieg na skalp i na włosy, potem zrezygnowaliśmy z planowanego wyjścia do restauracji. Zrobiliśmy szybki ramen - nie tak smaczny, jakby mógł być, ani nie jak planowany na niedziele obiad w restauracji chińskiej, ALE zjedzony w domku, gdy za oknami szalała szaruga i burza. Nie wiem czy byłabym w stanie po prostu dojść do restauracji. Ciało mnie bardzo bolało, było słabe i kwaśnie - jeżeli to ma sens to najlepszy opis mojej kondycji wczoraj. Dziś jest troszeczkę lepiej.
W górach mieliśmy z O. czas na porozmawianie o planach. Właściwie na posegregowanie różnych pomysłów. Skonfrontować nasze oczekiwania, przypiąć luźne pomysły do konkretnych dat i/lub przedziałów czasu na ich realizację itp
Dlatego, ech... jeden temat zaczął się w czwartek. Tak naprawdę o wiele wcześniej, ale w czwartek wrócił: pojechaliśmy na zakupy spożywcze i trafiliśmy w Lidlu na tydzień akcesoriów dla piesków. Maty sensoryczne, miski spowalniające, maty na przyssawkach do wanny/pod prysznic, by psiaki zachęcić do kąpieli umilając im czas możliwością zlizania masła orzechowego. Były też zestawy saszet dla małych piesków o dobrym składzie... No i nam się zrobiło to, co w przypadku ludzi, którzy mają/bardzo chcą mieć małe dziecko nazywa się “odpieluszkowym zapaleniem mózgu”. My nazwaliśmy to “odpieskowym zapaleniem mózgu”. O całej bardzo sensownej liście zakupów przygotowanej wcześniej w domu zapomnieliśmy, liczyło się tylko “co wybrać dla naszego przyszłego psiulka!?” - i przywieźliśmy do domu matę sensoryczną, paczkę 30 sztuk saszet 98% mięsa. ^^’ Położyliśmy w kątku w którym trzymamy obecnie już wcześniej zakupione legowisko, worki na kupy i smaczki (smaczki akurat kupuję regularnie: czekają na odwiedziny mojej kochanej Lucynki <3). 
Możemy na tę chwilę założyć, że nasze psiecko już gdzieś się urodziło i ciamka sutek swojej psiej mamy. My po prostu jeszcze go nie spotkaliśmy. Musimy poczekać, aż będzie odchowane na tyle by do nas przyjechać, a my musimy wrócić z wojaży by się niuniulkiem zająć. Umówiliśmy się w sobotę, że niedzielę pooglądamy ogłoszenia - więc oglądaliśmy. Kurcze. Wzięłabym wszystkie. Ale chcę wziąć takiego, który skradnie mnie serce. Po konsultacji z siostrą - najlepiej takiego do 10kg, bo w przyszłości będzie łatwiej nam z nim podróżować (i zarazem takiego, który jest wielkości psa, a nie szczura). Przeanalizowaliśmy sobie ankiety przedadopsyjne, przedyskutowaliśmy co wiemy, czego nie wiemy - na przykład nie wiemy jak nauczyć szczeniaka siusiać na dworze, bo żadne z nas nigdy nie miało szczeniaka. Przynajmniej nie takiego malutkiego, jakiego planujemy adoptować. To oznacza, że musimy kupić pieluchy ^^’ i doedukować się w tym temacie. Musimy też wskazać wybraną przez nas lecznicę, wskazać miejsce, gdzie psiulek będzie jeździł na psiakajki w razie czego itp. Z lecznicą mam problem, bo poza jednym miejscem, które nie prowadzi ostrego dyżuru słyszałam o wielu Wrocławskich lecznicach masę złego (nie zamierzenie złego - przyjmują na konsultacje studenci-praktykanci, którzy chcą pomóc, ale często przez brak doświadczenia nie diagnozują dobrze i narażają opiekunów zwierząt domowych na spore koszty, a zwierzęta na dalsze cierpienie dopóki nie trafi się do innego specjalisty). Myślałam też o tym ile rzeczy prawdopodobnie może nam popsuć - buty itp. i mam pomysł moim zdaniem fajny - zamontowanie takiej bramki korytarzu (logistycznie zaplanowanie - bo mamy bardzo maleńką kuchnie w której nie mamy drzwi, a np: śmietnik stoi poza zabudową meblii, a wiadomo co psiaki potrafią zrobić, jak ze śmieci “pięknie” im coś pachnie eh). Poza tym chyba warto pomyśleć o klatce kanelowej mimo wszystko, aby opanować lęk separacyjny (inaczej uczy się zostawiania samego szczeniaka wziętego bezpośrednio od mamy, rodzeństwa i obecnych opiekunów, a trochę inaczej tego samego uczy się szczeniaka, który został wyrzucony z samochodu, potrącony, którzy przez miesiące żył z raną w klatce schodowej w barłogu pod schodami - jak mój poprzedni piesek).
Zapisaliśmy sobie dwa ogłoszenia - piękne psiaki. Tylko, że ech... w górach w weekend na szlaku mijaliśmy pana z taką PUCHATĄ CUDOWNOŚCIĄ na smyczy. Obydwoje się odwróciliśmy za pieskiej - przebierał malutkimi łapkami po kamieniach, jego puszysta dupka się ruszała w te i we w te, a ogonek - CUDOWNA RUDA KITA Z BIAŁYM PĘDZELKIEM NA KOŃCU - smyrał powietrze jakby był płetwą nawigującą kierunek poruszania. Aż krzyknęłam za właścicielem “przepraszam! Jaka to rasa!?” - a pan mi odkrzyknął “owczarek szetlandzki!” - i zanurkowaliśmy w poszukiwania w sieci. Okazało się, że piesek, którego widzieliśmy to był nieprzeciętnie mały okaz tej rasy, a także, że rasa słynie z tego, że jest cholernie wokalna... a to odpada jak się mieszka w bloku. 
Rzecz w tym, że serce mi bije szybciej jak widzę FUTERKO *.* taki misio jakby golden retriver, albo misiu z domieszką samojeda, albo właśnie: krzyżówka kudelka w typie wilczura z pomeranianinem - puuuuuuszek sam w sobie i jednocześnie przy wielkości psa. Chciałabym takiego psa-liska. Albo może być kundelek z genami cocker spaniela. Albo teriera! Albo kundelek z domieszką kędzierzawej sierci lagotto romagnolo i terriera! No marzenie (jak mój nieżyjący Fuxio)! Może być też czarny lub biały “lisek” z flagą puchatej sierci na ogonie - lubię PUCHATE zwierzęta i lubię owłosionych ludzi. Lubię futro. Bardzo.  Niestety decydując się na szczeniaczka trudno wyrokować co z niego wyrośnie...
Mój chłopak był zachwycony takimi puchatymi ORAZ labradorami z krótką sierścią (w nazwie miały “czekoladowe” i uznał, że to idealnie pasuje do naszych smaków kulinarnych), lubi te “liski”, ale równie mocno podobają mu krótkowłose kundelki i jamniczątka - są słodziutkie (jaki piesek nie jest, no hey!?), ale jednak mają za mało futra by moje serce padło na kolana... Patrzę na nie i nie czuję tego czegoś. 
Nie wybraliśmy.
Zapisaliśmy dwa ogłoszenia, ale nie wybraliśmy.
Niemniej dziś miałam sny skoncentrowane wokó�� pieska - że już-już byłam zdecydowana na trochę większego kundelka białego, na pewno największego z miotu 4 piesków (biały, czarny, brązowy i rudy), a przy tym dziwnie podobnego do szczeniąt owczarka podchalańskiego, ale gdy wróciłam by sprawdzić czy chciałby do mnie podejść okazało się, że tylko ten szczeniak został zabity, rozczłonkowany i wydrążony przez WIELKIEGO WĘŻA. Koszmar okrutny! Tyle krwi! Obudziłam się.
Piesek to bardzo odpowiedzialna decyzja na lata. Chcę wybrać takiego malucha w którym się zakocham... 
No. 
A teraz póki co mamy plan na to, by podreperować odporność, wyleżeć przetrenowane mięśnie i nie rozchorować się przed piątkiem xD
5 notes · View notes
zmorem-jest · 2 years
Text
Pogodzić się... To tak nieludzko trudne.(...)
Pogodzić się... To pozwolić odejść. Nie bać się straty. Oddać. Zmaleć. Zubożeć. Na nic już nie liczyć. Nic nie planować. (...)
Pogodzić się... To pęknąć. Jakby trochę umrzeć. (...)
Pogodzić się... To nie proces bierny. Ani "poddanie się biegowi zdarzeń". To proces aktywny i świadomy, długotrwały, bardzo bolesny. To wreszcie przyjęcie swojego losu. Bez zastrzeżeń.
Listy do Miriam
8 notes · View notes
Text
W głowie mam najgorszy okres czasu w moim życiu. Okres czasu kiedy szykowałam się do samobójstwa, kiedy każdy dzień był jak cholerne przygotowania do imprezy, dziwny zaciesz i wypatrywanie nowych pomysłów.
Duszenie się płaczem w łóżku krzyczenie na cały dom, krople krwi kapiące po podłodze,mnóstwo zużytych bandaży i próba zatamowania krwi, ukrywanie ran i cięcie się tam gdzie nikt nie widzi. Pisanie listów pożegnalnych które trzymam do teraz, i pogodzenie się z tym że nigdy nie będzie dobrze, brak nadziei i czekanie aż odważę się by to zakończyć.
Nienawiść do ludzi, nienawisc do siebie. Codzienna modlitwa na kolanach przy łóżku, prośba w niej o śmierć, prośba 13 latki o śmierć, nawet tą bolesną. Błaganie o nią, wypatrywanie samochodu który wystarczająco szybko jedzie.
Strach przed każdym kolejnym dniem,strach że znów mi se nie uda tego zakończyć, kolejne kreski,cięcia,kolejne bandaże łzy i cholerna chęć aby to wszystko ucichło a ja bym stała się wspomnieniem
5 notes · View notes
niechciaana · 9 months
Text
Rzeczy, na które nie warto marnować czasu po dwudziestce:
Nie trzymaj się kurczowo miłości, która już się skończyła, tylko boisz się, że najlepszy czas w twoim życiu minął, a ty nigdy nie znajdziesz kogoś, kto sprawi, że znów się tak poczujesz.
Nie jedz tego czego nie lubisz. Nie rób planów, których i tak nie dotrzymasz. Nie kontaktuj się elektronicznie z ludźmi, którzy cię denerwują. Nie gromadź ubrań na "przyszłość", która nigdy nie nadchodzi. Nie pozwól, aby twoje życie stanęło w miejscu dla kogoś, kto nie chce się zaangażować - i nigdy tego nie zrobi.
Nie pozwól, aby obawa, że nie znajdziesz jakiegoś konkretnego celu, powstrzymała ciebie przed szukaniem go. Poświęć czas na rozgryzanie, czego właściwie ci trzeba nawet jeśli jest to tylko pogodzenie się ze świadomością, że nie jesteś pewien i wcale nie musisz być.
6 notes · View notes
mri-mg · 2 years
Text
William Szekspir
ma urodziny tego dnia co ja. to tyle.
tragedia nowożytna: podobna do antycznej (bad ending, doniosła problematyka, podniosła i mroczna narracja), ale bez chóru i Fatum (bohaterowie sami podejmują złe decyzje), bohaterowie nie są zawsze dobrzy i szlachetni, pojawiają się elementy szyderstwa i komizmu, sceny zbiorowe i drastyczne. Jest odzielona na akty i sceny.
"Romeo i Julia"
Powstanie: 1597 r.
Gatunek: tragedia nowożytna, dramat społeczny - z konfliktem społecznym polegającym na zderzeniu sprzecznych interesów, przybiera formę kłótni i bójek.
perswazja miłosna, sztuka mówienia o uczuciach
Romeo Montek, do tej pory zakochany w Rozalinie, zakochuje się w Julii Capulet, mimo że ich rodziny są ze sobą zwaśnione. Spotykają się na balu, ikonicznym balkonie itd.
w skrócie: młodzi zakochani wbrew logice i interesom rodzin. Próbują się spiknąć udając, że nie żyją, ale tu zjawia się og misunderstanding trope i zabijają się w kolejności: niby Julia, Parys (narzeczony jej), Romeo, serio Julia.
Plan zdarzeń:
Potyczka słowna służby Kapuletich i Montekich.
Do kłótni dołącza zaczepny Tybalt i Benwolio, szukający pokoju.
Kapulet i Monteki pojawiają się na placu i wszczynają kłótnię.
Książę ostrzega, że kolejna kłótnia Kapuletich i Montekich zakończy się karą śmierci.
Romeo opowiada Benwolio o swej nieszczęśliwej miłości do Rozaliny.
Kapulet rozmawia z Parysem o wydaniu mu w przyszłości Julii za żonę, zaprasza hrabiego na bal.
Romeo i Benwolio dowiadują się o balu od służącego, Benwolio namawia Romea na pójście.
Rozmowa Pani Kapulet, Julii i Marty - Julia nie chce jeszcze wychodzić za mąż.
Romeo, Merkucjo i Benwolio idą na bal i rozprawiają o uczuciach. Kapulet wita gości. Romeo widzi Julię i jest nią zachwycony.
Tybalt rozpoznaje w Romeo Montekiego i chce go wyrzucić z balu, ale Kapulet go zatrzymuje.
Pierwsza rozmowa Romeo i Julii; oboje są zauroczeni. Romeo orientuje się, że Julia jest z Kapuletich.
Julia dopytuje Martę, kim jest Romeo i odkrywa, że pochodzi z rodu Montekich.
Chór śpiewa o niestałości uczuć Romea.
Romeo po balu umyka przyjaciołom i zakrada się do ogrodu Kapuletich. Podziwia Julię w oknie, słyszy o jej uczuciach do niego.
Romeo i Julia wyznają sobie miłość, Romeo ma kolejnego dnia określić, kiedy mogą wziąć ślub.
Romeo idzie do celi Ojca Laurentego i prosi go o ślub. Ojciec jest przeciwny, ale postanawia pomóc, mając nadzieję na pogodzenie rodów.
Merkucjo i Benwolio na ulicy rozmawiają o rozterkach miłosnych Romea, który do nich dołącza. Romeo przekazuje Julii przez Martę, żeby przyszła "do spowiedzi".
Ojciec Laurenty udziela potajemnego ślubu Romeo i Julii.
Merkucjo i Benwolio spotykają na placu Tybalta, który ich zaczepia.Pojawia się Romeo, dochodzi do walki Merkucja i Tybalta. Merkucjo śmiertelnie ranny. Romeo w złości walczy z Tybaltem i zabija go.
Romeo ucieka, Książę za zabójstwo skazuje go na wygnanie.
Marta mówi Julii, że Romeo zabił Tybalta. Julia, Marta i Ojciec aranżują nocną schadzkę kochanków.
Kapulet oddaje Parysowi rękę córki. Ślub ma się odbyć w czwartek.
Romeo i Julia spędzają razem noc, nad ranem Romeo oddala się do Mantui.
Pani Kapulet oznajmia Julii "radosną" nowinę o ślubie. Kapulet nie chce słyszeć o odmowie Julii, każe jej wyjść za Parysa choćby siłą, matka nie chce jej pomóc w przełożeniu ślubu.Marta mówi Julii, że powinna wyjść za Parysa.
Julia idzie pod pretekstem spowiedzi do Ojca Laurentego prosić o pomoc; chce się targnąć na swoje życie.Ojciec Laurenty daje Julii napój usypiający i zdradza plan uśpienia dziewczyny (rzekomej śmierci) i uprowadzenia jej po przebudzeniu z grobowca przez Romea.
Julia wraca do domu i zgadza się na ślub. W nocy wypija napój. Rano Marta znajduje Julię, przyjęcie weselne zamienia się w stypę.
Romeo zrozpaczony kupuje u aptekarza truciznę i udaje się do grobowca Julii.
Nie udało się go powiadomić o planie.
Na cmentarz przyjeżdżają Parys i Romeo, biją się i ginie hrabia.
Romeo składa jego ciało w grobowcu.
Romeo prosi Tybalta o przebaczenie i żegna się z Julią. Wypija truciznę i umiera u boku ukochanej.
Na cmentarz przybywa Ojciec Laurenty i odkrywa ciała Parysa i Romea.
Julia się budzi, nie chce uciekać, Laurenty oddala się, słysząc wartę. Julia zabija się sztyletem Romea.
Wartownicy odkrywają zwłoki mężczyzn i Julii. Dowódca prowadzi śledztwo.
Na cmentarz przybywa Kapulet, Pani Kapulet, Monteki i Książę. Ojciec Laurenty opowiada o tajnym ślubie i podstępie.
Monteki i Kapulet godzą się i chcą postawić pomnik Romea i Julii w centrum Werony.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
"Makbet"
Powstanie: 1606 r.
Gatunek: tragedia nowożytna
determinizm vs indeterminizm (jest jakieś fatum czy sami kształtujemy swój los?)
bo Makbet usłyszał przepowiednię czarownic (które mówią, że zostanie królem) i stara się ją spełnić, bo chce być królem ofc, ale gdyby jej nie usłyszał to nie zrobiłby nic w tym celu i by się nie spełniła (czyli to wina jego wyboru) (((przepowiednia schroedingera)))
Makbet taki Walter White z uczciwego człowieka zostaje mordercą zepsutym władzą
zdrada, zemsta, chęć władzy, zło wynikające z tego
zło to ważny motyw
zbrodnia i kara lady Makbet - najpierw gaslight gatekeep girlboss, a potem załamuje się psychicznie z powodu ciężaru zbrodni, wyrzutów sumienia, przez co lunatykuje, ma urojenia i przeżywa psychozę
w skrócie: Makbet dostaje przepowiednię, że może zostać królem, więc zabija króla Dunkana, gdy ten go odwiedza. Zabija też Banka, który go podejrzewa. I rodzinę Makdufa, bo ten zwiał spiskować z Malkolmem, synem Dunkana. Razem z żoną wspierają się w szaleństwie, aż Lady Makbet popełnia samobójstwo. Przed tym Makbet dostaje kolejne przepowiednie, które się spełniają: "przestanie być królem, gdy las Birnam podejdzie pod mury" (żołnierze w krzakach się liczą) i "nie zabije go żaden mężczyzna zrodzony z kobiety" (Makduf urodził się przez cesarkę). Makbet ginie w pojedynku, królem zosatje Malkolm.
plan wydarzeń:
Akt I
1. Wielka bitwa wojsk szkockich z norweskimi pod Forres, Makbet, szkocki wódz, wraz z Bankiem (przyjacielem), dzielnie walczą, Makbet pokonuje króla Norwegów. Pokój. Król szkocki Dunkan mianuje Makbeta namiestnikiem Kawdoru.
2. Spotkanie z Czarownicami, które przepowiadają Makbetowi, że będzie królem Szkocji, zaś Bankowi, że zostanie ojcem całej dynastii władców.
3. Dunkan wyrusza do zamku Makbeta w Inverness, Makbet opowiada żonie (Lady Makbet) o przepowiedni; ona przekonuje go do zbrodni - zabicia Dunkana.
Akt II
4. Makbet i jego żona realizują swój plan: uśmiercają Dunkana, a o zbrodnię oskarżeni zostają dwaj strażnicy króla, których Makbet natychmiast zabija.
5. Synowie Dunkana, Malkolm i Donalbein, w przeczuciu niebezpieczeństwa potajemnie opuszczają zamek Makbeta, ten wyrusza na swoją koronacj�� do Skony.
Akt III
6. Banko podejrzewa Makbeta o zabójstwo Dunkana, Makbet zaprasza go na ucztę, ale zaraz potem nakazuje dwóm płatnym mordercom, aby zabili Banka i jego syna.
7. Uczta u Makbeta, oznaki szaleństwa nowego króla - widzi ducha zabitego Banka.
8. Wokół Makbeta narastają podejrzenia. Król przygotowuje się do walki z wojskami Malkolma (syn Dunkana), który chce odebrać uzurpatorowi należny mu prawem dziedziczenia tron.
Akt IV
9. Ponowne spotkanie Makbeta z Czarownicami i nowe przepowiednie: Makbeta nie zwycięży nikt narodzony z kobiety, pozostanie królem dotąd, dopóki las Birnam nie podejdzie pod mury zamku Dunzynan; ostrzeżenie przed Makdufem.
10. Hrabia Lennox przynosi wieść, że Makduf uciekł do Anglii, Makbet nakazuje wymordować rodzinę zbiega; Lady Makduf i jej synek zostają zabici.
11. W Anglii Makduf i Malkolm planują walkę z Makbetem.
Akt V
12. Lady Makbet popada w szaleństwo i popełnia samobójstwo.
13. Wojska Malkolma i Makdufa zbliżają się do zamku Dunzynan, okryci dla niepoznaki leśnymi gałęziami - las Birnam podchodzi pod mury Dunzynanu.
14. Pojedynek Makbeta z Makdufem - Makduf mówi, że został przedwcześnie wydobyty z łona matki (a więc sama go nie urodziła), zwycięża Makbeta.
15. Królem Szkocji zostaje Malkolm, syn Dunkana.
Bohaterowie
Tumblr media Tumblr media
"Hamlet"
Powstanie: 1601 r.
Gatunek: tragedia (nowożytna) (bo Hamlet podejmuje decyzje, które prowadzą do jego klęski)
wewnętrzne rozterki człowieka
największym wrogiem Hamleta jest on sam - niepewny swego celu, niechętny spełnienia zadania zemsty na stryju, rozdarty między niemocą i powinnością
hamletyzm - postawa wahania się, ciągłego niezdecydowania, wynikająca z nadwrażliwości etycznej i refleksji bohatera
przeciwieństwo mężnego rycerza
wybór tragiczny
sens istnienia w świecie zdewaluowanych wartości
"być albo nie być oto jest pytanie"
w skrócie: duch ojca każe Hamletowi zabić stryja, który go otruł. Hamlet się waha, jednak czuje, że powinien go pomścić. Giną: Ofelia, Poloniusz, Klaudiusz, Gertruda, Laertes, Hamlet.
plan wydarzeń:
1. Duch na murach zamku w Elsynorze.
2. Upewnienie się królowej Gertrudy i Klaudiusza o wierności Hamleta.
3. Nakazanie przez wyjeżdżającego Laertesa oraz Poloniusza ostrożności Ofelii w relacji z Hamletem;
4. Spotkanie Hamleta i ducha ojca, opowiadanie ducha o morderstwie i prośba o zemstę na niewiernym bracie, Klaudiuszu.
5. Rozmowa Gertrudy, Klaudiusza i Poloniusza o dziwnej przemianie Hamleta i szukanie przyczyn szaleństwa królewicza (tak naprawdę je udawał)
6. Powiadomienie króla i królowej przez Poloniusza o miłości Hamleta do Ofelii.
7. Spotkanie Hamleta z dawnymi przyjaciółmi, Rozencrantzem i Guildensternem
8. Przybycie trupy teatralnej do Elsynoru i przygotowania do przedstawienia.
9. Klaudiusz mdleje podczas spektaklu i z żoną wychodzi przed końcem sztuki.
10. Hamlet oskarża matkę o udział w zabójstwie ojca
11. Hamlet przypadkiem zabija Poloniusza, który podsłuchiwał rozmowę zza zasłony.
12. Napotkanie wojsk Fortynbrasa podczas drogi Hamleta na statek do Anglii.
13. Choroba obłąkańcza Ofelii, śpiewającej niezrozumiałe dla dworu piosenki i rozdającej wszystkim kwiatki.
14. Przybycie Laertesa, chcącego pomścić śmierć ojca i załamanie siostry.
15. Utonięcie Ofelii.
16. Udział Hamleta i Horacego w pogrzebie Ofelii na cmentarzu.
17. Zapowiedź Ozryka o królewskim zakładzie.
18. Przygotowania do pojedynku Hamleta i Laertesa.
19. Wypicie przez królową zatrutego pucharu przeznaczonego dla Hamleta.
20. Ranienie Hamleta zatrutym ostrzem przez Laertesa i przypadkowa wymiana szpad.
21. Śmierć Laertesa po zranieniu zatrutym floretem przez Hamleta.
22. Zabicie winnego spisku króla Klaudiusza przez Hamleta.
23. Śmierć Hamleta i nadejście wojsk norweskich.
Bohaterowie
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
4 notes · View notes
pop-culture-diary · 16 days
Text
Bo jest nas wielu
Tumblr media
“X-men Legacy Vol 1: Prodigal” scen. Si Spurrier; rys. Tan Eng Huat, Jorge Molina
Ocena: 4 / 5 
Gdy w 2017 roku telewizja FOX zaczynała emisję serialu Legion, mało kto wiedział, że tytułowy bohater to postać z uniwersum Marvela, która zadebiutowała w 1985 roku na łamach komiksu “Nowi mutanci #25”. Serial natomiast opiera się na wydanym w 2013 roku albumie “X-men Legacy Vol.1: Prodigal”, pierwszym tomie jego solowej serii. 
Po śmierci Charlesa Xaviera, jego syn David Heller znany też jako Legion, zmaga się ze swoim dziedzictwem i setkami alternatywnych osobowości walczących o kontrolę nad jego ciałem. Chcąc iść w ślady ojca, David postanawia pomóc parze utalentowanych dzieci przetrzymywanych przez japoński gang. Sprawa okazuje się jednak znacznie bardziej skomplikowana i prowadzi chłopaka na zupełnie nową drogę. 
To dość typowa fabuła jak na komiks superbohaterski. Niechętny bohater wyruszający w podróż, by bronić niewinnych i pójść w ślady ojca. Ale scenarzysta, Si Spurrier poprowadził tę historię zupełnie inaczej, a nawet porwał się na świętość jaką w świecie Marvela jest Charles Xavier. W efekcie powstał komiks poruszający takie tematy jak: radzenie sobie z tym, że rodzice nie są nieomylni, a śmierć nikogo nie czyni idealnym; zrozumienie, że bycie dobrym człowiekiem wcale nie oznacza bycia dobrym rodzicem; dojście do wniosku, że nie trzeba zawsze iść w ślady rodziców i można wybrać własną drogą czy pogodzenie się z faktem, że nie wszyscy będą nas lubić. 
Trzeba zauważyć, że “Prodigal” nie jest komiksem dla fanów X-menów. Autor wszedł w polemikę z postawą Charlesa Xaviera i jego drużyny, zarzucając im bierność czy nawet głupotę, a na pewno nieświadomość konsekwencji ich czynów. Przedstawił ich też jako dość niekompetentnych w starciu z Davidem. 
“Prodigal” to komiks o tyle nietypowy, że opowiada o postaci, która nie wpisuje się w schemat superbohatera. David, którego poznajemy na samym początku albumu, jest zagubionym chłopakiem uwięzionym w cieniu wielkiego ojca i walczącym rozpaczliwie o kontrolę nad swoim własnym ciałem i umysłem. Dysponuje niewyobrażalną potęgą, ale przez większość czasu nie ma do niej dostępu, zbyt zajęty wewnętrzną walką ze swoimi licznymi osobowościami. W ten sposób scenarzysta uniknął uczynienia go zbyt potężnym i przez to po prostu nudnym. 
Trzeba przyznać, że komiks sprawnie przeplata rzeczywistość z podświadomością Davida, pokazując jak jedno wpływa na drugie. Zachwianie pewnością siebie w świecie namacalnym wpływa na siłę wewnętrzną chłopaka, zaś zwycięstwo wewnątrz własnej głowy daje mu siłę, by zmierzyć się z przeciwnikami poza nią.  
W komiksie po prawdzie pojawia się antagonista z krwi i kości, ale zostaje wprowadzony dość późno i ma stosunkowo niewielkie znaczenie w kontekście całej historii. Jego brak jednak nie przeszkadza, bo koniec końców to David jest swoim największym wrogiem, a komiks dotyczy jego wewnętrznej walki i tego jak postrzega świat i siebie. 
W “Legionie” znajdziemy trzy ciekawe relacje. Pierwsza to więź między Davidem, a jego słynnym ojcem. Z początku zostaje zarysowana dość stereotypowo, Xavier jest zbyt zajęty walczeniem o lepszy świat, by spędzać czas z synem. Jednak, gdy David musi skonfrontować się ze wspomnieniami o ojcu, zdaje sobie sprawę, że czas zweryfikować to jak go postrzega. A mimo to bardzo zależy mu na rodzicielskiej aprobacie. 
Warto też wspomnieć o więzi łączącej Davida z dwojgiem dzieci, które bierze pod swoje skrzydła. Choć dowiaduje się o ich istnieniu zdawać by się mogło przez przypadek, szybko postanawia im pomóc, a potem jego poczucie odpowiedzialności za ich życie i dobrobyt rośnie z każdą sceną. To fascynujące jak bycie potrzebnym wpływa na jego pewność siebie i samokontrolę i jak dzieci reagują na kogoś kto je wspiera. 
Trzecia, to relacja między Davidem i Ruth, tajemniczą nastolatką, która ma kojący wpływ na wszystkie osobowości bohatera, a jednocześnie sama określa się jako jego nemezis. Ich interakcje w “Prodigal” ograniczają się do ratowania sobie życia i zawoalowanych sugestii przyszłych wydarzeń, ale to wystarczy by zaciekawić czytelnika i sprawić, że będzie wypatrywał kontynuacji ich historii. 
Komiks nigdy nie został wydany w Polsce i nie posiada oficjalnego tłumaczenia. Zachwycająca różnorodność języka, sprawia, że czytelnik musi się wykazać perfekcyjną znajomością angielskiego i sporą kreatywnością, bo w wielu przypadkach trzeba się domyślać co postać ma na myśli, szczególnie, że akcenty zostały zapisane fonetycznie. 
Niestety, kreska użyta w komiksie, zupełnie mnie nie przekonuje. Jest konsekwentna, ale bardzo specyficzna i nie każdemu będzie odpowiadać. Wykorzystano bardzo uproszczone i często przerysowane projekty postaci, co widać chociażby po włosach Davida. Scenariusz jednak nadrabia braki estetyczne. 
“X-men Legacy Vol 1: Prodigal” to komiks nietypowym. Protagonista nie nosi obcisłego kostiumu i nie ma perfekcyjnie wyrzeźbionych mięśni, co więcej sam nie uważa się za bohatera. A mimo to jego pomysł jak pomagać ludziom jest znacznie bardziej przekonujący niż paramilitarny program proponowany przez X-menów. Si Spurrier miał bardzo konkretną wizję świata przedstawionego i swoich postaci i nie bał się jej zrealizować, nawet jeśli miało to zirytować fanów drużyny X-men. Bardzo chętnie sięgnę po kolejne tomy. 
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna. 
0 notes