Tumgik
#Profesjonalizm
Text
Tumblr media
Od naszego debiutu na rynku tłumaczeń, zrealizowaliśmy imponującą liczbę ponad 87 500 przekładów dla 6 490 zadowolonych Klientów, korzystając z aż 43 języków. Nasza współpraca z ponad 200 utalentowanymi tłumaczami pozwala nam świadczyć usługi na najwyższym poziomie jakości.
2 notes · View notes
maksimlustiger · 2 years
Text
Hipotetyczna Terapeutka
     Profesjonalna , wzięta Psycholog lub Pedagog, znana i lubiana w Środowisku . Mająca rozległe kontakty i koneksje ułatwiające Jej uzyskiwanie grantów na Osobiste Projekty Edukacyjne oraz Terapeutyczne.
     Prywatnie trapiona przez zaburzenia hormonalne......bywa labilna.
     Jednak komfort zapewnia Jej stały kontakt z lekarzem.Ceniony Endokrynolog dozuje dawki koniecznej farmakologii.
     Jak każdy człowiek , mimo sukcesów zawodowych, miewa lepsze i gorsze dni.
     Podczas jednego z właśnie takich słabych, chybotliwych emocjonalnie dni, pod wpływem impulsu dzieli się poufnymi informacjami na temat podopiecznego z kilkoma Osobami ze “świadka zawodowców”  .
     Historia obiega szerszy krąg osób. Zaczyna żyć własnym życiem.
     Ktoś ze Środowiska uznaje, że Wzięta Pani Psycholog lub Pedagog zachowała się wbrew Etyce zawodowej.
     Ktoś Inny piętnuje Jej zachowanie , podważając kompetencje zawodowe.
     Ktoś Inny nie chce z Nią współpracować.
    Dyrektor placówki, w której Nasza bohaterka pracuje od lat, podejmuje drastyczną decyzję o Jej zwolnieniu.
     Na początku , jak zawsze Znakomita Psycholog lub Pedagog jest pełna optymizmu. Ma wszak tak rozległe zaplecze kontaktów.
     Unoszona pewnością , że znalezienie pracy w innym miejscu, nie będzie stanowiło żadnego problemu. Uruchamia sieć znajomości.
     Koleżanki jedna po drugiej nieśmiało odmawiają.Te nieco dalsze przyjaciółki nie maja czasu lub zwyczajnie nie odbierają telefonu.
      Były mąż nie jest zainteresowany pomocą.
      Nasza Pani Profesjonalistka coraz częściej sięga po ulubione musujące wino.Ma wrażenie , że jakby uśmierzało Jej rosnące przygnębienie.
      Po roku wciąż zachowuje resztki optymizmu.Rozsyła , co raz rzadziej curriculum vitae wraz z pięknie brzmiącym listem motywacyjnym.
      Na 450 wysłanych ofert odezwały się zaledwie cztery osoby. Pracodawcy po rozmowie i researchu w środowisku dają Jej odpowiedzi odmowne.
      Nasza Profesjonalistka przestaje wychodzić z domu. Ma bowiem wrażenie, że również w dzielnicy , którą zamieszkuje ludzie przestają podchodzić do niej z życzliwością.
      Często snuje się po swoim mieszkaniu, w szlafroku i dresie.Nie robi już codziennego make up’u.
       Zmusza się do uzupełniania zasobów lodówki, robiąc zakupy w najbliższej Biedronce.Bo jest najtaniej.
      Żal Ją ściska , bo ograniczony budżet nie pozwala delektować się ukochanym Prosecco.
       Po trzydziestu miesiącach bezproduktywności. Leży jak zbita suka, wyczekując na jakikolwiek telefon ze Świata.
      Stan Jej umysłu, mimo opanowanych technik terapeutycznych przestaje poddawać się kojącej gimnastyce.
      Ulubiony Endokrynolog zbywa Ją , zapisując na prędce kolejną receptę.
      Profesjonalistka przestaje wierzyć w swój profesjonalizm.Wspiera się lekkimi antydepresantami.Nie jest źle.
       Nie poddaje się. Może Ktoś z dawnych Przyjaciół zaproponuje współpracę.
       Może odnajdzie ukojenie w modlitwie.Chociaż nigdy nie była specjalnie gorliwa.
       W którąś z burzowych , listopadowych nocy wsiada do samochodu. Tym razem zaopatrzona w trzy butelki ulubionego musującego napoju.
       Mimo nawałnicy jedzie spokojnie w ukochane, intymne miejsce nad morzem.
      Prawie nigdy nie ma tam ludzi.Teraz tym , bardziej nie będzie nikogo.
      Po czterdziestu minutach jazdy w kompletnej ciszy, jakby uspokojona wysiada. Wcześniej jednak, upaja się stopniowo trunkami.
      Śmiałym krokiem wchodzi wprost w skłębione fale Bałtyku.Nie czuje zimna.Ogromne morskie języki zawłaszczają Ją jak maleńką dziewczynkę.Ona poddaje się....ze wzmożoną chęcią nieistnienia.
       Zwyczajnie.
       Przestaje Być.
       Profesjonalizm oparty na najwyższej sztuce rezonowania w terapii z drugą Osobą wymaga dyscypliny, świadomości, poczucia Dobra i absolutnej uczciwości.
        Niezmiennie w tej Dyscyplinie zawodowstwa zawsze chodzi o “Wczucie się” lub “Wejście” w drugiego Człowieka.
        Jeśli zabraknie jednego z wyżej wymienionych elementów lub domniemane zyski finansowe przesłonią choćby na chwilę Istotę Tego Szczególnego Zawodu, bo balansującego na najczulszych strunach ludzkiej duszy. Wówczas należy nie tylko poddać się SUPERWIZJI, ale zadać sobie pytanie - “Na ile w swojej pracy terapeutycznej jestem uczciwy z Samym Sobą i czy Ludzkie Życie i poczucie Dobra Drugiego Człowieka jest dla Mnie Najważniejsze?”
       Ku chwale Wszystkich Tych, co potrafią niezmiennie pochylić się nad losem Człowieka w Kryzysie Psychicznym , bez rachowania ilości Pacjentów, razy ilość godzin, razy pięć dni w tygodniu, czy kierowania się obiegowymi przesłankami na temat Podopiecznego.
0 notes
myslodsiewniav · 5 months
Text
Ale się jaram! Zdałam na 5! :D :D :D
Jeszcze oceny z jednego przedmiotu zaliczonego, dwa egzaminy - z których nie wiadomo jak mi może pójść i ten z języka polskiego, który dla mnie na 200% będzie rzeźnią i będę szczęśliwa jeżeli w ogóle zaliczę.
Marzenie - zdać pozytywnie większość egzaminów i starać się o stypendium.
---
Po ogłoszeniu wyników sprawdziłam swój test - byłam przekonana, że walnęłam się w jednym pytaniu. O dziwo jednak nie walnęłam się w tym, które typowałam jako błędne, ale faktycznie straciłam 2 punkty. Jeden głupio (nie doczytałam ze zrozumieniem opisu tego czym jest sfinks xD), a drugi uczciwie przyznaję nie był przeze mnie brany pod uwagę jako poprawna odpowiedź. Cóż.
Ale 5 jest! :D
Po wszystkim napisałam do wykładowczyni dziękując jej za poziom zajęć, za świetnie przekazywaną wiedzę, za obudzenie we mnie na nowo zachwytu tematami, które wydawało mi się, że dobrze znam, a teraz mam kilka nowych obszarów eksploracji. A także podziękowałam jej za egzamin, za kulturę i profesjonalizm z jakim go przeprowadziła.
Odpisała, że nieczęsto słyszy tak miłe słowa, szczególnie od studentów niestacjonarnych.
I miło, po prostu.
Mam nadzieję, że jeszcze będę miała z nią zajęcia. :D
---
Mam gigantyczny stres raz na jakiś czas, gdy wyskakuje mi info, że na koncie nie mam dość środków by spłacić kredyt. Ech... Ja dopiero teraz zaczynam jakoś sensowniej działać kreatywnie (z ewentualnym rozwojem własnego biznesu usług graficznych - te studia pomogły mi taaaaaak bardzo się poczuć pewnie w tym obszarze), a nowej pracy nie ma wciąż i wraz z tym nie ma sensownego przychodu i jest masę stresu związanego z tym. :/
20 notes · View notes
zhimaqiu · 4 months
Text
Mam to do siebie, że nie używam swoich szuflad. Jasne coś tam włożę, ale wyjmę raz na rok albo i rzadziej. Bardziej to drugie.
Mama zapodała mi pomysł, abym wyczyściła jedną z szuflad, abym miała pod ręką miejsce na leki. Uspokajające, przeciwbólowe. Takie których najczęściej potrzebuję. Wybrałam więc jedną z szuflad i zaczęłam ją opróżniać. Kabel USB, kabel HDMI, gra Hotwheels z 2012 roku, która była dołączona do moich ukochanych do dzisiaj płatków kukurydzianych, dwie kolejne gry, Harry Potter i Więzień Azkabanh na DUŻEJ KASECIE, zaproszenie moich już nieżyjących babci i dziadka na uroczystość z okazji ich dnia w przedszkolu, rok 2009, bilet z muzeum narodowego z 20.02.2020 - jeszcze przedpandemiczmy!!
Co najbardziej mnie rozczuliło to były sznurowadła. Zwykłe, czarne, niepozorne. Ale wiem, że Beza się nimi nie bawiła. Sznurkami bawiłam się tylko z Ryśką. Więc w momencie, kiedy zobaczyłam parę włosków, charakterystycznych dla niej, zaczęłam płakać. Tak po prostu stałam, Beza siedziała na swojej wieżyczce obok mnie i patrzyła z zainteresowaniem, jak to ma w zwyczaju. Ciekawskie kocie. Zwinęłam i zachowałam. To jedyna pamiątka jaką będę po niej mieć. Nawet jak to piszę to znowu płaczę.
Co jeszcze mnie ogromnie wzruszyło było pudełko z wisiorkami. Po pierwsze, nie widziałam, że tak były, a parę miesięcy temu miałam atak paniki przez to, że nie widziałam, gdzie się podziały. Zawsze dostawałam parę na święta od mamy i siostry, więc okropnie mnie to przybiło, że nie były u mnie w biblioteczce jak reszta biżuterii.
Wśród tych wisiorków był także symbol z serii Assassin's Creed. Całe moje nastoletnie życie było oplecone wokół serii. Moja siostra kupiła Jedynkę i nigdy nie dokończyła. Dopiero ja, mając, nie wiem ze 12 lat przeszłam do końca i tak zaskoczyło mnie zakończenie, że wskoczyłam w wir pozostałych produkcji. Niby od 18 roku życia, ale mnie zawsze krew kręciła, fach medyczny już mam, więc powiedzmy, że nadały mi kurs, którego się nigdy nie bałam. No i miłość do historii, która wtedy się obudziła. Tak wiele zawdzięczam tym grom. Przykro mi czym się teraz stały. Płakałam przez te gry. Szczególnie, gdy pojawiły się wspomnienia Altaïra, bo nadal protagonista z Jedynki jest moim ulubionym. Moja ulubiona gwiazda na nocnym niebie nosi nazwę Altair z gwiazdozbióru Aquila.
Miałam też grupę przyjaciół internetowych, których poznałam przez Asasynów właśnie. Były to pierwsze osoby, które dały mi prawdziwą przyjaźń. Był to rok 2017 o ile się nie mylę. Przez chwilę zapomniałam, że mamy 2024. Najpierw myślałam, że jest 2021, później 2023.
Jak ten czas leci... A wydaje się, że taka bździągwa jak ja z 03 powinna być nadal dzieckiem. Szczerze? Nadal się nim czuję. Może to dlatego, że mało wychodzę z domu. Gdy trzeba zawsze staję na wysokości zadania i zachowuję jakiś profesjonalizm. Poza tym, że jestem zdecydowanie zbyt wesoła, by ludzie uważali mnie za po prostu profesjonalną. Głównie tylko dlatego, że przez lęk społeczny tak właśnie z tym walczę, a przy okazji ludzie się uśmiechają przez moje wygłupy. Eh... jednak, już prawie 21 lat na karku. Już luty, a marzec przyjdzie szybko. Wtedy mam urodziny. Jak dziwnie mi teraz słyszeć deszcz za oknem. Gdy urodziłam się szalała śnieżyca, a mój ojciec z trudem dowiózł moją mamę do szpitala. Musiał jechać wtedy do Warszawy, bo szpital najbliżej nas akurat miał remontowany położniczy.
Brakuje mi tego oglądania wszystkich "Było sobie..." odcinków czy to z historii, czy z medycyny lub wynalazków. Pamiętam jak oglądałam te odcinki z taką fascynacją, a babcia siedziała na kanapie za mną, mówiąc mi bym nie siedziała tak blisko telewizora. Pamiętam też jak przewijałam filmy na kasetach. Jakie to było piękne. Jak mi brakuje tamtych czasów. Brakuje mi cukierków w szkole po 10gr za sztukę! Kupowałam sobie jednego jak ładnie mi szło w szkole. Jejku... Kiedyś wzięłam chyba ze 20 i chwaliłam, że wydałam całe dwa polskie złote. Oczywiście koleżanki i koledzy z klasy zaraz żebrali, a ja myślałam, że jakoś przez to zaczną mnie lubić, ale ZGADNIJCIE! nadal byłam drugą opcją i siedziałam sama z moimi encyklopediami.
Grając ostatnio w Red Dead Online kupiłam sobie kladrubera - takiego konia z garbatym nosem. Bardzo mi się podobają i gdzieś w mojej pamięci, jak za dziecka bardzo chciałam mieć z tymi zwierzętami kontakt, zaświtało, że mam książkę z rasami i znalazłam piękny opis tej dumnej czeskiej rasy. Na okładce nawet było napisane "Książka należy do (moje imię i nazwisko)" moim krzywym dziecinnym pismem.
Wiem, wiem, rozczulam się. Ale jakoś tak, gdy myślę o przeszłości, o tym dzieciństwie, które było okrutnie samotne, ale również wypełnione ekscytacją i podziwem dla świata... Chciałabym mieć to z powrotem. A tak to siedzę i gram całe dnie. Jakbym jeszcze robiła fabułę jak wcześniej, ale teraz to nudny grind w RDO i dlaczego to robię? A za cholerę nie wiem. Mogłabym się uczyć. Nawet już nie jakiś rzeczy na studia typu biologia czy chemia, ale jakbym chociaż posiedziała sobie z durną encyklopedią tak jak za dawnych lat to coś by w tym mózgu zostało. Dobra, super, bawię się i w ogóle, ale ja pierdole w jaką ja się stagnację zapędziłam.
Z jednej strony mam czas na rozmyślania w trakcie tego grania, spędzania czasu w necie, przeszukiwaniu Pinteresta, który zapodał mi wiele filmików, które zaczęły budować moje poczucie własnego ja, poczucia estetyki, stylu, zachęcił do nauki makijażu i tym podobne, ale to są dość... powierzchowne sprawy? Ważne, bo ważne. Trzeba wiedzieć kim się jest. Sfery psychicznej nie zaniedbywałam, bo odkąd jestem na lekach to jestem na tyle spokojna, że wszyscy w mojej rodzinie widzą wielką poprawę. Dzisiaj powiedziałam "Proszę, idź. Popilnuiję. Przepraszam, że to tyle zajęło, ale chciałam dokończyć", po tym jak zasmuciłam mamę, że nie przyszłam na tyle szybko jakby tego chciała. Chciała pójść do łazienki, a żebym ja popilnowala garnków. Zaczęłam misję w RDO i chciałam skończyć. Takie sobie 4 minuty. Ale tak wściekła na siebie o to byłam. Bo przez to czekanie mama w końcu nie poszła do tej łazienki i dopiero za jakiś czas jej się udało jak brzuch ją zaczął boleć. To się tak wydaje, że "Ah skończę sobie". Przy obiedzie prawie w ogóle się nie odzywałam, humor mi zszedł, wzięłam pragabalin, bo już wolę mieć stagnację niż atak paniki. Trochę porozmawiałam z rodzicami na tematy techniczne, co do domu, ale to było takim wypranym z życia głosem, pomimo, że myślałam logicznie, że tata podszedł do mnie i mnie przytulił. Chyba widział, że to ja zawiniłam i mama miała prawo być na mnie zła, ale i tak to zrobił. Nie pamiętam kiedy ostatni raz to on mnie przytulił. Zwykle to ja się do niego kleję i dopiero odpowiada albo się kładę o niego na kolanach jak rozwiązuje sudoku i trochę śpię. Ewentualnie opieram się na jego dużym ramieniu i pomagam mu. Przeprosiłam mamę jeszcze raz, klasyczne przytulając się do jej brzucha. Chociaż to było w skłonie zamiast na kolanach jak to zwykle robię. Zawsze mówi, że tak leżałam jak byłam niemowlakiem, chowałam się jej pod koszulką (to pamiętam! pod jej żółtą koszulką w lato jak byłam jeszcze niemal łysa haha) i teraz jak jestem dorosła to nadal tak robię, bo jej brzuch działa na mnie leczniczo. Boże, by tylko moja mama nie schudła, bo kocham ten jej brzuszek. Ale wracając do mojego tulaka przeprosinowego to powiedziałam coś na zasadzie "Przepraszam. Nie bądź na mnie zła", a odpowiedziała, głaszcząc mnie po głowie "Nie jestem zła. Tylko... przykro mi się zrobiło". Nawet nie pamiętam, co było potem, ale koniec końców wszystko jest okej. Jak ja kocham moich rodziców.
Nie wiem, gdzie ta opowieść zmierza. Siedzę teraz na moim krześle, nogi złożone po turecku, ale oparte na blacie mojego biurka i tak wspominam. Taki moment czystości umysłu. Myślę, że przez to, że zbliża się ta moja trzecia siódemka to charakter zaczyna się lekko zmieniać i potrzebuję takiego momentu, by zastanowić się co jest dla mnie ważne, co chcę bronić i jak chcę to robić. Przede mną ważna decyzja rozpoczęcia studiów, ale jednocześnie myślę o posprzątaniu pokoju. Życie... Moje życie. Coś takiego. Ja żyję.
5 notes · View notes
Text
Montana Trading LTD
Ocena wiarygodności i reputacji Montana Trading LTD
Firma brokerska zyskała reputację wiarygodnego i postępowego uczestnika rynku finansowego. W tym artykule przyjrzymy się bliżej niezawodności i reputacji firmy, aby pomóc potencjalnym klientom w podjęciu świadomej decyzji o wyborze brokera.
Firma jest licencjonowanym brokerem i podlega regulacjom odpowiednich organizacji. Oznacza to, że firma ściśle przestrzega zasad i przepisów finansowych, zapewniając klientom pewność i bezpieczeństwo.
Firma cieszy się również dobrą reputacją dzięki swojej przejrzystości i otwartości w kontaktach z klientami. Broker zapewnia jasne informacje o swoich usługach, opłatach i prowizjach, umożliwiając klientom podejmowanie świadomych decyzji. Oferuje również wsparcie doradcze i szkolenia, demonstrując swoje zaangażowanie w pomoc klientom w osiągnięciu sukcesu inwestycyjnego.
Opinie klientów są również ważnym wskaźnikiem reputacji brokera. Firma ma pozytywne opinie od wielu klientów, którzy zwracają uwagę na jakość usług, profesjonalizm personelu i łatwość korzystania z platformy handlowej.
Jednak, jak w przypadku każdego brokera, ważne jest, aby pamiętać, że inwestowanie zawsze wiąże się z ryzykiem. Potencjalni klienci Montana Trading LTD powinni niezależnie zbadać i ocenić swoje cele finansowe i ryzyko przed podjęciem decyzji o inwestycji.
Ogólnie rzecz biorąc, broker ma dobrą reputację i jest uważany za wiarygodnego brokera. Oferuje szeroki zakres usług, obsługę klienta i stara się zapewnić bezpieczeństwo i satysfakcję swoich klientów. Jednak przed podjęciem ostatecznej decyzji potencjalni klienci powinni przeprowadzić własne badania i ocenę, aby upewnić się, że usługi i warunki oferowane przez firmę odpowiadają ich potrzebom i celom.
3 notes · View notes
lensmierdzacy · 1 year
Text
(chyba) wymyślilem żart
osoba którą podnieca profesjonalizm: profil
xD
2 notes · View notes
skaddy111 · 4 days
Text
Skrzydlate Anioły: Profesjonalne Usługi Pogrzebowe w Warszawie
Witamy w Skrzydłatych Aniołach, Twoim zaufanym partnerze w organizacji ceremonii pogrzebowych w stolicy Polski. Nasza firma, z siedzibą w Warszawie, oferuje kompleksowe usługi pogrzebowe, dbając o każdy detal związany z godnym pożegnaniem bliskiej osoby. Z naszym doświadczeniem i empatią staramy się zapewnić wsparcie na każdym etapie organizacji pogrzebu, zapewniając profesjonalizm i szacunek w trudnym czasie żałoby.
Dom pogrzebowy: Jako renomowany dom pogrzebowy w Warszawie, Skrzydlate Anioły zapewniają kompleksową opiekę nad ceremonią pogrzebową. Nasz dom pogrzebowy to miejsce, gdzie każdy detal jest starannie organizowany, aby zapewnić godną i szanującą pamięć uroczystość. Dysponujemy odpowiednimi pomieszczeniami do przyjęć pogrzebowych, zapewniając komfortowe warunki dla rodzin żałobników oraz ich gości.
Dom pogrzebowy Warszawa: W sercu Warszawy, nasz dom pogrzebowy jest miejscem, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością. Dzięki naszemu doświadczeniu i zaangażowaniu, organizujemy ceremonie pogrzebowe z pełnym szacunkiem dla potrzeb i życzeń rodziny. Nasze centrum zapewnia pełne wsparcie logistyczne oraz profesjonalną obsługę, zapewniając, że każdy detal jest dopracowany zgodnie z oczekiwaniami najbardziej wymagających klientów.
Usługi Pogrzebowe: Oferujemy szeroki zakres usług pogrzebowych, obejmujący wszystkie niezbędne elementy organizacji pochówku. Nasze usługi pogrzebowe w Warszawie obejmują przygotowanie ceremonii, załatwianie formalności administracyjnych, transport zwłok, oraz przygotowanie dokumentacji i biurokracji związanej z pogrzebem. Każdy zespół w Skrzydłatych Aniołach jest odpowiedzialny i troszczy się o potrzeby rodzin w tym trudnym czasie.
Usługi pogrzebowe Warszawa: W dynamicznym środowisku stolicy Polski, nasze usługi pogrzebowe w Warszawie wyróżniają się profesjonalizmem i zaangażowaniem. Dla nas każda ceremonia pogrzebowa jest wyjątkowa i zasługuje na indywidualne podejście. Zapewniamy kompleksową pomoc w organizacji uroczystości pogrzebowej, dbając o każdy detal, aby rodzina mogła skupić się na swoim żalu, mając pewność, że wszystko jest perfekcyjnie zorganizowane.
Zakład pogrzebowy: Jako ceniony zakład pogrzebowy w Warszawie, Skrzydlate Anioły gwarantują wysoką jakość świadczonych usług. Nasz zakład pogrzebowy jest miejscem, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnym podejściem do organizacji pochówku. Dysponujemy odpowiednim zapleczem oraz wykwalifikowanym personelem, co pozwala nam zapewnić pełen profesjonalizm i empatię w każdym detalu organizacji ceremonii.
Zakład pogrzebowy Warszawa: W centralnej lokalizacji Warszawy, nasz zakład pogrzebowy jest gotowy sprostać najwyższym wymaganiom klientów. Dzięki naszemu doświadczeniu i zaangażowaniu, oferujemy kompleksowe wsparcie w organizacji pogrzebu, z pełnym zrozumieniem dla emocjonalnych potrzeb rodzin żałobników. Zapewniamy profesjonalne doradztwo oraz indywidualne podejście do każdego klienta, aby zapewnić godne pożegnanie dla bliskiej osoby.
Podsumowanie: Skrzydlate Anioły to nie tylko usługi pogrzebowe w Warszawie, ale przede wszystkim wsparcie i zrozumienie w trudnym czasie żałoby. Jesteśmy gotowi sprostać najwyższym oczekiwaniom naszych klientów, zapewniając kompleksową opiekę i profesjonalizm na każdym etapie organizacji ceremonii pogrzebowej. Skontaktuj się z nami już dziś, aby dowiedzieć się więcej o naszych usługach i jak możemy Ci pomóc w tym trudnym czasie. Pozwól Skrzydłatym Aniołom oddać hołd pamięci Twoich bliskich z godnością i szacunkiem, jakie zasługują.
0 notes
earlyeed90 · 5 days
Text
Profesjonalne czyszczenie kanalizacji Zabrze - szybka i skuteczna pomoc
Poszukujesz profesjonalnej firmy oferującej czyszczenie kanalizacji w Zabrzu? Trafiłeś we właściwe miejsce! Nasza ekipa specjalistów zapewnia szybkie, skuteczne i bezpieczne usługi czyszczenia kanalizacji. Wykorzystujemy nowoczesny sprzęt oraz najnowsze technologie, aby zapewnić maksymalną efektywność i minimalizować uciążliwości dla mieszkańców i firm. Skontaktuj się z nami już dziś i pozbądź się problemów z kanalizacją raz na zawsze! Wybierz czyszczenie kanalizacji w Zabrzu - postaw na jakość i profesjonalizm!
0 notes
nakatomiltd · 14 days
Text
OPM-MED: Twój Ośrodek Terapii i Wsparcia Terapeutycznego
W dzisiejszym zabieganym świecie, dbanie o zdrowie psychiczne i emocjonalne jest kluczowe dla zachowania równowagi i dobrostanu. Dla wielu osób, które borykają się z problemami emocjonalnymi, uzależnieniami czy też trudnościami w relacjach, znalezienie odpowiedniego wsparcia terapeutycznego może być kluczowe dla ich zdrowia i szczęścia. W takim kontekście ośrodki terapeutyczne odgrywają niezwykle istotną rolę. Jednym z wiodących ośrodków terapeutycznych, w którym znajdziesz profesjonalną pomoc i wsparcie, jest OPM-MED.
OPM-MED kim jesteśmy? OPM-MED to renomowany ośrodek terapii i wsparcia terapeutycznego, który specjalizuje się w dostarczaniu kompleksowej opieki dla osób borykających się z różnego rodzaju problemami psychicznymi, emocjonalnymi oraz uzależnieniami. Dzięki zespołowi doświadczonych terapeutów i specjalistów, OPM-MED oferuje szeroki zakres usług terapeutycznych, zapewniając klientom spersonalizowane podejście i opiekę dostosowaną do ich indywidualnych potrzeb.
Dlaczego OPM-MED? Doświadczenie i profesjonalizm: OPM-MED to ośrodek z wieloletnim doświadczeniem w dziedzinie terapii i wsparcia terapeutycznego. Ich zespół składa się z licencjonowanych terapeutów, psychologów i psychiatrów, którzy posiadają niezbędne kwalifikacje i doświadczenie, aby zapewnić klientom najwyższą jakość opieki. Wszechstronny zakres usług: OPM-MED oferuje szereg terapii indywidualnych i grupowych, w tym terapię uzależnień, terapię rodzinno-małżeńską, terapię poznawczo-behawioralną, terapię zajęciową oraz wiele innych. Dzięki temu każdy klient może znaleźć odpowiednie wsparcie, które najlepiej odpowiada jego potrzebom. Spersonalizowane podejście: OPM-MED wierzy w indywidualne podejście do każdego klienta. Przykładają dużą wagę do zrozumienia unikalnych potrzeb i sytuacji każdej osoby, co pozwala im dostarczyć skuteczną i efektywną pomoc terapeutyczną. Komfortowe warunki: OPM-MED stawia również na komfort i bezpieczeństwo swoich klientów. Ich placówki są wyposażone w nowoczesne udogodnienia, zapewniając odpowiednią atmosferę do terapii i procesu zdrowienia.
Jak skorzystać z usług OPM-MED? Kontakt: Pierwszym krokiem jest skontaktowanie się z OPM-MED, aby umówić się na konsultację lub zarejestrować się na terapię. Konsultacja: Podczas pierwszej wizyty terapeuci OPM-MED przeprowadzą wstępną ocenę i rozmowę z klientem, aby lepiej zrozumieć jego potrzeby i cele terapeutyczne. Plan terapeutyczny: Na podstawie zebranych informacji, terapeuci opracują spersonalizowany plan terapeutyczny, uwzględniający potrzeby i cele klienta. Terapia: Klient rozpocznie proces terapeutyczny, który będzie obejmował regularne sesje terapeutyczne, wsparcie grupowe lub inne formy terapii dostosowane do jego potrzeb.
Podsumowanie OPM-MED to ośrodek terapii i wsparcia terapeutycznego, który angażuje się w zapewnienie kompleksowej opieki dla swoich klientów. Dzięki wysoko wykwalifikowanemu zespołowi terapeutów, spersonalizowanemu podejściu i szerokiemu zakresowi usług, OPM-MED jest uznawany za jednego z najlepszych ośrodków terapeutycznych, gdzie każdy może znaleźć wsparcie i pomoc, której potrzebuje. Jeśli szukasz profesjonalnej pomocy terapeutycznej, OPM-MED może być odpowiedzią na Twoje potrzeby. Skontaktuj się z nimi już dziś, aby rozpocząć swój proces zdrowienia i wzrostu osobistego.
1 note · View note
rtrgfcnn · 17 days
Text
Laweta Tychy - Szybka Pomoc Drogowa w Tychach
Każdy kierowca może znaleźć się w sytuacji, gdy będzie potrzebować pomocy drogowej. Niezależnie od tego, czy jest to awaria mechaniczna, kolizja, czy po prostu brak paliwa, ważne jest, aby wiedzieć, gdzie szukać profesjonalnej pomocy. W Tychach niezawodnym rozwiązaniem jest Laweta Tychy oraz Pomoc drogowa Tychy.
Laweta Tychy oferuje szeroki zakres usług, które mają na celu szybkie i bezpieczne przetransportowanie Twojego pojazdu w razie awarii. Zespół doświadczonych specjalistów zapewnia pomoc 24/7, co jest kluczowe w nagłych przypadkach. Ich nowoczesne lawety są wyposażone w najnowsze technologie, co gwarantuje, że Twój pojazd zostanie przetransportowany bezpiecznie i bez uszkodzeń.
Pomoc drogowa Tychy to nie tylko holowanie. Firma oferuje również szeroki wachlarz innych usług, takich jak wymiana opon, awaryjne uruchamianie pojazdu, dowóz paliwa, czy drobne naprawy na miejscu zdarzenia. Dzięki temu kierowcy mogą liczyć na kompleksową pomoc w każdej sytuacji.
Wybierając Laweta Tychy oraz Pomoc drogowa Tychy, zyskujesz pewność, że w razie problemów na drodze nie zostaniesz sam. Profesjonalizm, szybki czas reakcji oraz konkurencyjne ceny to główne atuty tych usług. Pamiętaj, aby zapisać sobie numer do Pomocy drogowej Tychy - nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać.
Podsumowanie
Niezależnie od tego, czy jesteś mieszkańcem Tychów, czy tylko przejeżdżasz przez to miasto, warto znać usługi oferowane przez Laweta Tychy oraz Pomoc drogowa Tychy. Profesjonalna pomoc drogowa może zaoszczędzić Ci wiele stresu i problemów, dlatego warto mieć pod ręką kontakt do sprawdzonej firmy.
1 note · View note
Text
Jakość i Profesjonalizm w Biurze Tłumaczeń Advance.
W świecie, gdzie komunikacja bez granic staje się kluczem do sukcesu, Biuro Tłumaczeń Advance wyznacza nowe standardy w branży tłumaczeń. Nasze niezachwiane zaangażowanie w jakość i profesjonalizm sprawia, że każde tłumaczenie przekracza oczekiwania, gwarantując precyzję, z jaką przenoszone są nawet najdrobniejsze niuanse językowe. Z Biurem Tłumaczeń Advance możesz być pewny, że Twoje słowa zyskają moc i znaczenie na arenie międzynarodowej, niezależnie od skomplikowania tekstu czy specyfiki branży.
Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony i zapoznania się z pełnym artykułem na temat naszego podejścia do jakości i profesjonalizmu w tłumaczeniach, które są sercem naszej codziennej pracy.
Dowiedz się, jak możemy wspierać Twój międzynarodowy sukces: https://www.advance-mk.pl/tlumaczenia/jakosc-i-profesjonalizm-w-tlumaczeniach
Tumblr media
0 notes
myslodsiewniav · 2 months
Text
29-04-2024
Dzień dobry, pamiętniczku. Uczcijmy minutą ciszy mój raz-do-roku-manikjur. Ciiii~~~~~~sza. Wczoraj bezwiednie, tworząc projekt, odgryzłam całą emalię z paznokci (z jednego całkiem, z kilku częściowo). Ech. Ale na wakacjach miałam piękne pazy i czułam się jak dorosła, zadbana kobieta. xD
Dziś źle spałam - chyba jednak, cóż, jestem chora. Zanim dostanę leki na ten pęcherz mam czekać na wyniki posiewu - w lepszym scenariuszu będą dziś wieczorem, w gorszym jutro wieczorem. Ech. Jadę na lekach przeciwbólowych, clotrimazolum i akceptacji zbyt częstych wizyt w WC (a przez to słabego snu).
Wczoraj byłam tak przebodźcowana, że nie uszyłam tego projektu. Ech. Wpadałam z jednej króliczej nory w drugą, rozkojarzenie maksymalne, ale o tym zaraz.
Wczoraj na zajęciach, przez te 8h, mieliśmy zarazem pierwsze i przedostatnie spotkanie z prowadzącą jeden z przedmiotów. MEGA babeczka. Imponuje widzą, imponuje doświadczeniem, budzi zaufanie tym, że w życiu od 20 lat zarabia na tym czego nas naucza (kolejna nauczycielka, która zaczyna znajomość z grupą od "drodzy państwo, jestem wciąż szkolącym się praktykiem." i to tak bardzo czuć, tak bardzo różnią się te zajęcia praktyków od pracowników stricte akademickich, ech, bardzo mnie to cieszy, bo czuję vibe w jakim ona na co dzień pracuje, jaki sama znam z pracy czy z rozmów z pracującymi znajomymi). Imponuje również sposobem przekazywania wiedzy i takim brakiem nadęcia: totalnie bez problemu odzyskuje naszą pełną uwagę, gdy ma coś ważnego do powiedzenia, ale też z przyjemnością pozwala nam na burze mózgów do której się włącza z humorem, podrzucając pomysły, zadając trudne pytania czy pozwalając na dygresje. I z tych dygresji też potrafi wyciągnąć wnioski i włączyć je jako przykłady do prezentowanego tematu. Mi imponuje jeszcze jedną rzeczą: to był nasz pierwszy 8h blok ćwiczeniowy i zarazem przedostatni (za miesiąc kolejne 8h), bo zbierając zgody na indywidualny tryb nauczania itp dowiedziałam się, że ta Pani poza byciem znakomitą profesjonalistką w swojej dziedzinie i mamą (jej dwa główne zawody, szacun, że tak fajnie o tym mówi <3) jest również nomadką. Od stycznia do teraz jej bazą była południowa Azja (dlatego miałam problem, by się z nią złapać :P). OMG marzę o takim żyćku i podziwiam osoby, którym się udaje tak żyć. Jednak fakt, że pani NIC nam o tym nie powiedziała prezentując się też dał mi ogląd na jej profesjonalizm w temacie. Świetna babeczka.
Jednak mimo wszystko intensywna dawka wiedzy, praca kreatywna, przez 8h, z trzema przerwami dała się we znaki. Byłam bardzo zmęczona. Ale - co fajne - znowu uparłam się, żeby wynieść z tych zajęć jak najwięcej się da, czynnie uczestniczyłam w burzy mózgów i to znowu się opłaciło. Po zajęciach pani prowadząca powiedziała, że tym kilku aktywnie uczestniczącym w zajęciach osobą daje 5. Dostałam 5! I jeszcze przegadałam z nią kwestię zaliczenia przedmiotu - nie muszę zaliczać sama, mogę skorzystać z tego co wypracowałyśmy na zajęciach w grupach maksymalnie 3 osobowych. Rzecz w tym, aby to później merytorycznie zaprezentować - jeżeli będę mogła to będę prezentować, a jeżeli nie będzie mnie to biorę na siebie graficzne sklejanie prezentacji. I na razie to tyle, ale na pewno wrócę do tematu tego przedmiotu, bo widzę go bardzo "moim", czuję to, to Project Management, ale też dotykamy bardzo nowego, dopiero od 2 lat akademicko nauczanego, badanego i wyodrębniającego się zagadnienia Employer branding.
Ciekawi mnie to. Zobaczymy jak to zagadnienie (i badania nad nim, kierunek w jakim pójdzie eksploracja tematu) będzie stało za 2 lata, ale póki co przykleiłam sobie do notatnika jarzeniowo-żółtą karteczkę w miejscu tych zajęć. Na kartce napisałam "Pomysł na pracę dyplomową: EB + AI" - zobaczymy, brzmi spoko, wymaga skonsultowania i sprawdzenia czy za te 2 lata temat nie umrze, a mi zajaranie nie zwietrzeje.
To zaskakujące jak inaczej jest studiować mając te 30 lat na karku i wiedząc co się lubi, gdzie są mocne strony itp. Wszędzie widzę dla siebie szanse, albo dość szybko rezygnuje z tematów, które wiem, że mnie nie jarają. Gdybym miała taką samoświadomość i wiedzę, doświadczenie mając 19 lat... Kurde, tyle nerwów bym zaoszczędziła!
ANYWAY - na ćwiczeniach pracowałyśmy w grupie nad Case Study. Mogła to być firma (mała, duża, średnia; istniejąca, upadła albo taka, którą chcemy założyć; o zasięgu międzynarodowym lub krajowym itp), organizacja pozarządowa (NIC o mechanizmach takich organizacji nie wiem, więc nawet nie wiedziałabym od czego zacząć, jak szukać plusów i minusów - ten temat wymagałaby researchu w tym obszarze od absolutnych podstawowych definicji i konstrukcji) albo inne przedsięwzięcie... i tu mi wskoczył pomysł, zapytałam na forum "A czy może to być event?" - za pytanie dostałam pochwalę i propozycję by ze swoim projektem iść w tę stronę, bo takich projektów jeszcze nie było na tej uczelni na zaliczenie tego przedmiotu (i oczywiście temat podłapało kilka osób z grupy, więc mamy kilka grup, każda opowiada o evencie).
Ech. Potem był etap eliminacji tematu, który chcemy omawiać (ja miałam dwa pomysły na eventy, potem doszedł trzeci, ale wolałabym, abyśmy zadecydowali demokratycznie w grupie i zrobiły burzę mózgów). Trochę to trwało. W końcu doszłyśmy do zgody, omawiamy jeden, coroczny festiwal i jego problem. Podzieliłyśmy się pracą, ale co godzinę zajęciową okazywało się, że prowadząca wprowadza nowe zagadnienie, nowy aspekt względem którego oczekuje, że poddamy analizie naszą wybraną firmę/organizację/event. I znowu trzeba było dzielić się pracą i szukać.
Ech. Szukanie było spoko. Rozmowy o projekcie były spoko, tylko ten szum, głośność i wiele rozmów przy wielu stolikach doprowadził mnie do bólu głowy. No i do tego nasza grupowe koło wzajemnej adoracji "cool kids" z ostatniej ławki (bo ze mną studiują bardzo młodzi ludzie, a niektórzy z nich nie ogarniają, że studia to nie liceum i próbują przemycić szkolne standardy np: siadanie w ostatniej ławce by się kitrać przed facetkom i gadać wtedy, gdy facetka "nie zauważy" czyli wtedy, kiedy sama zaczyna coś mówić - to cholernie przeszkadza, takie buczenie z pogłosem, a na pytania "drodzy państwo, coś chcieliście dodać? Przeszkadzacie mi w prowadzeniu zajęć, a nie wiem czy czekacie, aż oddam wam głos czy po prostu chcecie wyjść, omówić coś prywatnego? Czy robimy przerwę?" - oni też tego nie kminią, nie widzą w tym partnerskiej, uczciwej propozycji, a jedynie reprymendę. Zachowują się jak przyłapani szkolniacy, prostują się w krzesłach, ręce chowają pod blatem stołu i wypalają "my nic nie mamy dodania, nic się takiego nie dzieje", ech i za raz buczą dalej, gówniarzerskie to strasznie).
Ech. U "cool kids" co zjazd od jakiegoś czasu dzieje się coś, co łatwo wyczuć, bo napięcie furkocze pod sufitem. Jest to czytelnie nie tylko dla mnie, ale już słyszałam o tym od innych osób. Więc chyba tak, jak mi się wydawało, oglądamy coś bardzo młodzieńczego, co dla kogoś może mieć finał piękny, a dla kogoś innego tragiczny. Otóż dwie laski rywalizują o względy jednego chłopaka - tego, który podczas pierwszego zjazdu spontanicznie usiadł ze mną w ławce (przede wszystkim jest BARDZO przystojny, a tamtego dnia dał się poznać jako bardzo miły, pomocny, czarujący, chociaż też bez skrępowania arogancki i pyszny - miałam flashbacki do swojego pierwszego dnia studiów architektury, gdy NAGLE wybrał mnie z tłumu najpiękniejszy chłopak na roku, siedział ze mną, z nikim innym nie rozmawiał poza mną, a budził zainteresowanie absolutnie wszystkich... no i skończyło się to bardzo skomplikowaną i ostatecznie niezbyt miłą relacją, która jednak miała na moje życie olbrzymi wypływ). Pomyślałam wtedy, że luz, podobny schemat, ale inni ludzie, inny czas, nowe rozdanie, nie ma co się nastawiać źle. Ale jeszcze tego samego dnia, po 10h zajęć, podczas ostatniego bloku ćwiczeniowego, chłopak potem mi nieco podpadł (stereotypowe myślenie o ambicjach i rolach płci w społeczeństwie min. kobieta nie powinna zarabiać, ani marnować czasu na naukę, ani w ogóle nie powinna robić nic co "niemoralne", lepiej, aby dbała o dom, porządek, gotowanie i wychowanie dzieci - OŁ NOŁ, weszłam z nim w polemikę na forum grupy, bo to były jego wnioski na temat wspólnie oglądanego na zajęciach filmu. Zupełnie inne wnioski wyciągnęłam z prezentowanego na ekranie życia bohaterki, która najpierw pracowała ponad siły w domu publicznym, która została pobita i wyrzucona z pracy za zajście w ciążę z klientem, a która znalazła dla siebie i dziecka bezpieczne miejsce do życia, pracę, wsparcie; która zarabiała codziennie na utrzymanie siebie i dziecka swoim talentem, która miała frajdę z wykonywanej pracy, która była wspierana przez patchworkową rodzinę i która dawała innym członkom tej rodziny wsparcie min. podczas jednej sceny rozlewając zupę do misek - a podczas wielu innych scen widzieliśmy ją podczas tańca, który dawał jej frajdę) i który - zaskoczenie - ostatecznie chyba będzie moim współpracownikiem (Chyba o tym pisałam, 2 tygodnie temu wstępnie weszłam z nim w negocjacje względem biznesu, który planuję rozkręcić, bo okazał się być bardzo kompetentny w obszarze, którego ja nie czuję; Oddzwonił do mnie, uprzejmie odpowiedział na masę pytań, tak zawodowo i pracowo zdaje się być bardzo dobrym współpracownikiem - nie wiem w sumie jakie jest jego stanowisko wobec mnie i czy o tym co ze mną omówił w ogóle powiedział swojej grupce przyjaciół? Wcześniej nad tym nie rozmyślałam, nie wiem jak jest, teraz o tym pomyślałam... ale w sumie jeżeli te dziewczyny wiedzą o naszych ustaleniach, to może to poniekąd tłumaczyć ich zachowanie wobec mnie. Takie trochę wrogie? Takie z rezerwą? A może po prostu tu już jest ta przepaść wieku odczuwalna i zwyczajnie mnie nie lubią, tak charakterologicznie? Nie wiem. Trudne to mimo wszystko jest dostawać ostracyzmem w grupie, ech, a od nich to czuję...).
No więc są dwie dziewczyny i ten chłopak. Chłopak piękny i kompetentny. Do tego markowo i modnie ubrany zawsze. Każda z dziewczyn ma inny styl ubioru, inny typ sylwetki (skrajnie różne), inny vibe i inne kompetencje. Jedna jest na tych studiach, bo w sumie nie wie co chce studiować i czy chce studiować. Skończyła szkołę średnią i poszła jak resztą rówieśników na studia do dużego miasta. Dla niej ważniejsze niż wiedza jest możliwość spotkania rówieśników (wiem, bo o tym mówiła na zajęciach). Druga dziewczyna jest troszkę starsza (i bardzo lubi o tym przypominać), to jej drugie studia, bardzo ambitna i bardzo wygadana. Dobrze zarabia, pracuje na odpowiedzialnym stanowisku w korpo. WIE po co przyszła na te studia.
Miałam okazję współpracować w poprzednik semestrze z każdą z nich. Pierwszej trzeba było wyjaśniać jak pracować, streszczać jeszcze raz clue tematu zajęć, wyjaśniać o czym dotąd były zajęcia, dokładnie wyjaśniać czego się od niej oczekuje, a z drugą robota szła jak burza. Migiem. Porozumiewałyśmy się hasłami, celnie realizując zagadnienia. Naprawdę czułam, że ona akurat zarządza sobą i ludźmi w grupie świetnie. Do tego zupełnie nie ma tremy przed wystąpieniami publicznymi, błyskotliwie myśli, pytania wykładowców traktuje jak zaproszenie do dyskusji, nie traktuje ich jak nagan (jak ta pierwsza - ta pierwsza to taki przestraszony króliczek, który nie rozumie co robi, po co to robi, czego ktoś od niej chce. Też się z nią utożsamiam, bo pamiętam jak taka byłam podczas pierwszego roku studiów ever). Proponowałam nawet, żeby została starościną, bo moim zdaniem ma wszystkie kompetencje ku temu, ale... ech. Ona nie chce. I nadal xD nie mamy starosty/starościny, hahaha, anarchiczna grupa na uczelni.
O ile przez pierwszy semestr jeszcze ludki wybadywały grunt i ludzi, każdy był niepewny i bardziej zajmował się swoim interesem, o tyle teraz już wjechał aspekt akceptacji w grupie, przez to ta błyskotliwa dziewczyna jakby... straciła błyskotliwość. Dostosowała się do tej pierwszej. Przedtem na głos dyskutowała (min. ze mną) pomysły, dawała hipotezy, wysuwała bardzo celne wnioski. A teraz dostosowała się do cichego szeptania z "cool kids" podczas ćwiczeń w ostatnich ławkach. Teraz nie wyciąga już wniosków, tylko prostuje się gwałtownie na krześle z dłońmi na udach i daje durne wymówki jak wykładowca zwróci uwagę, że gada.
Trochę to przykre...?
Trochę szkoda?
Bo to trochę tłamszenie własnego potencjału...
Bo kolejna sprawa - właśnie ten chłopak. ZAWSZE te dwie dziewczyny siedzą po jego dwóch stronach i trajkoczą szeptem. Do niego. xD Go nigdy nie słyszę, ale one napieprzają na zmianę jak najęte, a ten ich szept jest coraz bardziej wysoki i nerwowy. Zabawne (i wkurzające też) jest to, że on ledwo co mówi. A wywołany do odpowiedzi jest tak cholernie kulturalny, grzeczny, czarujący i grający na zwłokę (ale dzięki temu zawsze wyratowuje się z sytuacji), że od kilku zjazdów, kiedy tylko gość się odzywa zauważyłam, że inne osoby, spoza grupy "cool kids" przewracają oczami. xD Serio, on otwiera budzie mówiąc jak bardzo powoli i bardzo grzeczne, bardzo okrągło, bardzo wręcz książkowo, jak jakiś Pan Darcy z czasów regencji "Rozumiem, że chce pani, abym zreferował w podpunktach zagadnienie XXX? Jak najbardziej mogę to zrobić. Zacznę, jeżeli pani pozwoli, od aspektu, który najbardziej przykuł moją uwagę i który wymaga głębszego zastanowienia według mnie..." - a połowa sali wywraca oczami, albo ledwie powstrzymuje uśmiech. Wydaje mi się, że to nie jest mimo wszystko szydera, że to bardziej taki próg zwalniający tej naszej dyskusji. Coś takiego, że wszyscy wiedzą, że coś jest INACZEJ. Robi się nagle poważniej, przesadnie grzecznie i wolniej, a napięcie rośnie, bo chodziło przecież o kilka haseł, jedno zdanie, a dostajemy ich w nadmiarze. Niemniej, biorąc pod uwagę moją ostatnią rozmowę telefoniczną z nim (merytoryczną i naprawdę w porządku) mam teraz wobec niego o wiele więcej ciepłych uczuć - może jest po prostu na spectrum Aspergera? Bo to jak on mówi to na 100% nie jest fałsz, ani trolling. To jego styl wypowiedzi. Potrafi szybciej i mniej "w stylu okresu regencji", ale tak naprawdę trudno mieć do kogoś pretensje, że używa poprawnej polszczyzny i mówi pełnymi zdaniami.
Jestem na chłopaka bardziej otwarta teraz - okaże się jak ta znajomość się potoczy.
Anyway - wydaje się, że chłopak jest bardziej zainteresowany tą "błyskotliwą", można powiedzieć, że wczoraj widzieliśmy, że obydwoje są zainteresowani tą relacją. Chichranie, spojrzenia itp. Ale czuć przez to jeszcze mocniej napięcie i wzmarza się buczenie ze strony ten pierwszej dziewczyny i zaangażowanie w imbienie całego grona "cool kids".
[Jak zaproponowałam tą błyskotliwą na stanowisko Starościny, ona od razu wyznała, że mogłaby być zastępcą, że lepiej, aby Starostą został ten "przystojny" chłopak... i być może koleś ma kompetencje, nie wiem niestety, nie miałam okazji z nim współpracować, po prostu nie wykazał się do tej pory ani inicjatywą, ani działaniem w obszarze kontaktu z wykładowcami czy dziekanatem. On sam nie odpowiedział nic na tę wysuniętą kandydaturę, potem na niego głosowała cała grupka "cool kids" i tyle...]
To taka grupka, co patrzy na resztę z wyższością, daje znać, że dużo fajnych rzeczy wspólnie robi po zajęciach i wokół której skupia się reszta trochę biernie obserwując ich animusz. Ech. Czuć taką szkolność.
Ja zostaję więc outcasterem, mam swoje sympatyczne koleżanki. On też nie czują się zaimponowane opowieściami kto i ile wypił czego, a jedna - ta moja ulubiona gotka <3 - sama z siebie zauważyła, że kurcze, nie rozumie dlaczego ta "bystra" dziewczyna z nimi trzyma, że przecież taka fajna była, takie ma doświadczenie, tak była odważna (gotka ją za tą odwagę i szybkie, merytoryczne riposty podziwiała - sama jest posrana z tremy jak ma się odezwać) a teraz jakby cofnęła się w rozwoju, jakby stłamsiła swoje najlepsze cechy.
No. Jak wczoraj opowiedziałam mojemu chłopakowi, że na zajęciach było głośno, ale ciekawie, to tylko się uśmiechnął "Niech zgadnę, fan club tego chłopaka?". xD No, chyba jednak narzekałam na ich buczenie podczas zjazdów częściej niż myślałam.
Poza tym... Wracając.
Nie mieliśmy z kim zostawić pieska na weekend. Też dłuższa historia - miała być u moich rodziców do dziś. Ale moja siostra potrzebowała opieki nad swoim pieskiem, bo robili test górski: zabrali swojego 8-mio miesięcznego synka na pierwszą wyprawę w góry by sprawdzić czy w ogóle planowanie wyjść/tęsknienie za górami w najbliższym czasie ma sens. Bardzo za tym tęsknili obydwoje (od jakiegoś czasu to ich wielka pasja). Oczywiście marzyli o tym, żeby zabierać misia na szlak, ale wiadomo, nic na siłe, rzeczywistość zweryfikuje czy to możliwe. Bo dotąd młody sypiał i im dawał spać tylko w domu. Kiedy wyjeżdżali do dziadków (ze strony Szwagra) noce były nieprzespane dla całej trójki. A dziecko w ciągu dnia było bardziej nerwowe, wymagało więcej uwagi, co budziło więcej stresu i tak dalej. Więc po co sobie i młodemu fundować stres? Ech. Dlatego chcieli sprawdzić jak im wyjdzie... I dla tego zakładali najgorszy scenariusz: młody ryczy, wierci się, trzeba się zmieniać w noszeniu go, oni zmęczeni w opór i do tego piesek ciągnie i wymaga uwagi. Dlatego potrzebowali oddać pieska moim rodzicom pod opiekę. A moi rodzice sami z dwoma psami na spacerku to zły pomysł, nie mówiąc o tym, że pieski mogą zacząć walczyć o dominację itp. Ech... Postanowili, że jadą w góry, opłacili hotel, wszystko zaplanowali, rodziców poinformowali, że jadą i że ich piesek zostaje u bapsi i psiadka na weekend... Nie mówiąc tego nam - myśleli, że wrócimy z wakacji i weźmiemy psa, bo oni ciągle jakoś nie przyswajają, że nasze studia zaoczne to najczęściej 12h i 12h w dwa jedyne wolne dni, często na uczelni stacjonarnie (w tym semestrze). Że nasza sunia po prostu nie ma z kim wtedy wyjść na spacer i z tęsknoty może zacząć szczekać, co może odpalić znowu sąsiada z dołu... i zgotować nam więcej problemów do zmartwień, stresu i zburzenia poczucia bezpieczeństwa.
Eh... No ale kminię. Rozumiem, że oni też potrzebują tego wypadu w naturę - inaczej zwariują, dla nich góry to paliwo do żyćka, rozumiem to. Dlatego w piątek jechałam po psa do rodziców (a nie jak planowałam przed wyjazdem na urlop - odebrać ją dziś, w poniedziałek, po zjazdowym weekendzie, po pracy). Tęskniłam za małą - to fakt, wykochałam ją bardzo, cudowna kruszynka <3 (w ogóle zobaczenie jej po tylu tygodniach i takie trzeźwe spojrzenie na tego malucha było ciekawe: jest większa niż mi się wydaje być, a jej futerko jest znacznie bardziej mięciutkie niż można zkładać - wydaje się mieć bardziej szorstką sierść, a wciąż jest puszysta i aksamitnie gładka), fanie było się spotkać z rodzicami, ale wróciłam też zmęczona...
Nie udało się nam załatwić opieki żadnego chętnego psio-wujka czy psioci na weekend, więc nasza sunia cały weekend była z nami na uczelni. xD To wymagało zaskakująco sporo Tetrisa. Było trudno, ale daliśmy radę. Niestety to też było stresujące dla pieska... A to najgorsze, mam nadzieję, że takie sytuacje awaryjne nie wypadną już. Fajnie, że dało się jednak wszystko rozwiązać kompromisem i że władze uczelni nie miały z tym problemu.
ALE co fajniejsze: siostra cały weekend relacjonowała mi ich wypad w Karkonosze - młody czuł się wspaniale, miał warunki jak pączuś w maśle. Pogoda dopisała. Dzieciak całą drogę na szczyt przespał wtulony w tatusia (xD kwiczałam xD siostra też - co za sytuacja, najcięższa część podróży przespana), a w drodze na dół sobie słodko, dziecięco gadał. Po prostu coś tam "ga-ga-ga-ga!" z różną intonacją patrząc to na tatę, to na mamę i się chichrając, marszcząc, oburzając, zachwycając i w ogóle przeżywając. Nie wiadomo co przeżywał, może to, że jest wytrzęsiony, może, że fajne widoki, albo inne powietrze. Wszystkich nas cieszył jego gawędziarski entuzjazm (siostra przesyłała mi filmiki: Szwagier pyta "Co jeszcze powiesz mamie?", a młody patrzy w obiektyw telefonu siostry i "gagagaga-GA!" xD no urocze to, trudno się nie uśmiechnąć, tym bardziej, że zachęcany "no co ty, na prawdę?" robił miny i gaworzył jakieś pełne oburzenia potwierdzenie xD). Wiadomo było, że wygadany był, chętny do interakcji i zupełnie niezainteresowany płakaniem ze zmęczenia czy stresu. Nockę też przespał. Pierwszy szczyt i pieczątka ze schroniska zaliczona. Można skrzata zabierać w górki! Sis i Szwagier w niebo wzięci ze szczęścia, głowy wywietrzone, tęsknoty częściowo zaspokojone.
Jedyna wykończona osoba z ich rodzinki po tym weekendzie to Szwagier, który nie chciał się zamieniać z żoną nosidełkiem, tym bardziej podczas tej drogi na szczyt, gdy młody spał wtulony w tatusia. No i tatuś opłacił to kolejnego dnia poczuciem zmordowania i bólem (pleców, barków, bioder, nóg - wszystkiego). Więc wrócili trochę wcześniej niż planowali, aby tatuś mógł się położyć wcześniej we własnym łóżku.
No, ale wracając, bo ja to piszę po to, by napisać to co pisać będę dopiero teraz! O matko, jak dużo się dzieje, a doba jest zbyt krótka!
Zadeklarowałam, że zrobię opracowanie graficzne case study - tej pracy na zaliczenie tych zajęć wczorajszych. Część mamy już odwalone na ćwiczeniach i chciałam to prędziutko spisać, póki jestem na świeżo, póki pamiętam cały poczyniony research. No i przepadłam. Serio - przepadłam. Im głębiej w temat tym więcej niuansów. No i tej event, który opracowujemy, jego strona tegoroczna... miałam tylko pozapisywać informację, ale przepadłam czytając program...
Będzie 1 - koncert ulubionego zespołu mojego chłopaka (z Polski), 2 - będzie spotkanie autorskie z ulubionym pisarzem mojego chłopaka (takim ever-ulubionym, takim, którego czyta, kupuje wszystko co wyszło spod ręki tego typa - a wyszły rzeczy w różnych dziedzinach i kategoriach; taki typ, którego twórczość mój chłopak wspiera na patronite i który czasem pisze z nim, albo pisze ze mną xD o moim partnerze - SERIO, zaskakująco zabawny, fajny i nienapuszony typ, chociaż ma powody by unosić się dumą, ale tego wybiera nie robić), 3 - zajęcia prowadzone przez typów robiących rzeczy, które mój chłopak studiuje, które dają u frajdę i których się uczy.
No i gdzie ja znajdę inną imprezę, która ma JEDNOCZEŚNIE te wszystkie trzy rzeczy, które jarają mojego faceta? No gdzie? Koncert, warsztaty i spotkanie autorskie? Ech. Skończyłam na planowaniu budżetu by kupić bilety xD - ALE tego dnia mamy weekend zjazdowy, stacjonarnie, więc nic z tego, nie wyjdzie.
I co? I nic wczoraj nie zrobiłam, nie przygotowałam prezentacji i zarazem jestem do tyłu o wykonanie pracy z zajęć z których się urwałam.
Ech...
Jak wydłużyć dobę?
JEstem taka zmęczona...
9 notes · View notes
Text
chirurgia stomatologiczna
Czym powinien wyróżniać się dobry chirurg stomatolog?
Tumblr media
Dobry chirurg stomatolog powinien charakteryzować się nie tylko doskonałą wiedzą fachową, ale także empatią i umiejętnością budowania zaufania. Powinien być precyzyjny, cierpliwy i potrafić skutecznie komunikować się z pacjentami. Ważne są również umiejętności manualne oraz zdolność do szybkiego podejmowania decyzji w trudnych sytuacjach. Ostatecznie, profesjonalizm, etyka zawodowa i troska o dobro pacjenta to kluczowe cechy dobrego chirurga stomatologa.
Czym charakteryzuje się chirurgia stomatologiczna?
Chirurgia stomatologiczna to gałąź stomatologii zajmująca się diagnozowaniem i leczeniem schorzeń jamy ustnej, żuchwy oraz struktur z nią sąsiadujących, poprzez zabiegi chirurgiczne. Charakteryzuje się szerokim zakresem interwencji, od prostych ekstrakcji zębów po skomplikowane zabiegi rekonstrukcyjne. Główne obszary chirurgii stomatologicznej to implantologia, chirurgiczne leczenie schorzeń przyzębia (np. choroby przyzębia), chirurgiczne usuwanie zębów (w tym ósemek), chirurgiczna korekcja wad zgryzu, chirurgiczne leczenie zmian patologicznych jamy ustnej (np. torbiele, nowotwory) oraz chirurgiczne leczenie urazów twarzoczaszki.
Kluczowymi umiejętnościami chirurga stomatologicznego są precyzja, wiedza anatomiczna, umiejętność pracy pod mikroskopem oraz umiejętność komunikacji z pacjentem, zwłaszcza w przypadku zabiegów wymagających znieczulenia ogólnego. Dzięki postępowi technologicznemu, chirurgia stomatologiczna  staje się coraz bardziej precyzyjna i mniej inwazyjna, co przekłada się na skrócenie czasu rekonwalescencji oraz poprawę efektów terapeutycznych.
Kiedy należy udać się do chirurga stomatologa?
Wizyta u chirurga stomatologa może być konieczna z różnych powodów. Przede wszystkim, jeśli odczuwasz ból związany z zębami, dziąsłami lub szczęką, warto skonsultować się z specjalistą. Problemy takie jak ból zęba, trudności w otwieraniu ust, krwawienie dziąseł, obrzęk wokół zęba czy trudności w żuciu mogą wymagać interwencji chirurga stomatologa. Dodatkowo, jeśli masz problemy związane z wyrostkiem zębodołowym, takie jak zatrzymane zęby mądrości, chirurg stomatolog może być potrzebny do ich usunięcia. Warto również udać się do chirurga stomatologa w przypadku urazu twarzoczaszki, który może wymagać operacji rekonstrukcyjnej. 
Wreszcie, jeśli potrzebujesz zabiegów chirurgicznych związanych z implantami zębowymi czy rekonstrukcją kości szczęki, chirurg stomatolog będzie odpowiednim specjalistą do wykonania tych procedur. W każdym przypadku, kiedy masz wątpliwości co do stanu zdrowia jamy ustnej, wizyta u chirurga stomatologa może zapewnić odpowiednią diagnozę i leczenie.
0 notes
psychopurx · 22 days
Text
Tym razem chłodny podmuch owinął się wokół moich kostek. Naciągam przykrótkie skarpety wyżej, strząsam niewidoczny kurz z buta i – słysząc kolejne kroki – jak najszybciej przybieram pozycję osoby zapracowanej. Bezapelacyjnie ulubionej sylwetki XXI wieku. Oczywiście tylko z perspektywy pracodawcy. Dla samej ofiary zgoła dobijająca, boląca, nużąca. Głowa pochylona w okolicach 45 stopni, obie ręce na blacie, ekran smartfonu przykryty etui. Trochę już niemodnym. Reprezentacyjnym atrybutem milenialsa albo wiecznie zabieganej kobiety z dwójką dzieci na tylnych siedzeniach średniej klasy samochodu. Oczywiście na raty, na kredyt. Która ma w torebce burdel większy niż w głowie. Mnie [o, zgrozo!] jeszcze to nie dopadło. Ilustrację pracy dopełnia rozłożony dziennik i najlepiej jakaś książka. Ale!, to nie może być zwyczajna powieść. Na biurku rozkładam te naukowe, które szybko wertuję w poszukiwaniu ciekawych tematów. Pojedyncze hasła wpadają mi do głowy, które następnie zatrzaskuję w szufladkach „na potem”. Lekko przygarbiona chwytam długopis. Najlepsze są żelowe firmy PILOT G-2 o grubości 0,5 mm w kolorze zieleni. Co prawda zielonym pisać mi nie wypada, ale ten noszę zawsze przy sobie, skryty w czeluściach torby postawionej na jednym z dwóch wolnych krzeseł w pokoju. Stosowny kolor zamyka się w ramach zwyczajnego niebieskiego. Niebieski jest odpowiedni do wszystkiego. Można nim zapełnić cały dziennik, złożyć elegancki podpis na ważnym dokumencie, pisać na brudno i na czysto. Chociaż brudnopisów nie opłaca się tutaj trzymać. W takich sytuacjach otwieram stary laptop. Żeby utrudnić sobie życie, masywny grat schowany jest do szafy zamykanej na klucz. Wszystko tu zamykane jest na klucz. Niedostępne dla osób postronnych. Trzymane w sekrecie, który odkrywamy na fotelu stojącym naprzeciw tej właśnie szafy. Z nutą hipokryzji najpierw przedzieram się przez zgliszcza życiorysów, żeby je potem adekwatnie spisać. Oczywiście w wersji uporządkowanej i ugładzonej, by następnie to wszystko odczytać i zamknąć w ramach papierowych dokumentów. Ta szafa skrywa wiele opowieści, przy których drga obsadka czarnego długopisu. Do tego rodzaju rozmów najbardziej pasuje czerń. Zawsze w modzie, zawsze w tonie. Dostosowany nastrój czerni przyjmie wszelkie słowa. Nie wzrusza jej nawet spora liczba hospitalizacji. Tusz miło wsiąka w kwestionariusz trzymany na równie czarnej podkładce. Ona dodaje sytuacji powagi. Wygląda profesjonalnie. Historie, zanim zostaną odpowiednio ubrane w słowa, najpierw są cichymi wyznaniami, bąknięciami pod nosem, kiwaniem głową. Wymaga to sporego zaangażowania, odpowiedniej mimiki, wyważonych słów, niewygodnych pytań. Nastaje chwila trwogi. Sprawdzian. Spowiedź. Smutek. Tego ostatniego jest w fotelu najwięcej. Czarny również pasuje do smutku. Czerń uwielbia smutek. Ale mnie on nie może porwać. Trzeba zachować twarz. Nie ma chusteczek, pociągania nosem. Jest profesjonalizm. Przejęcie pomieszane z lekką obojętnością. Nie taką zwykłą, ze wzruszeniem ramion i machnięciem ręki. Musi być w niej wątła nuta egotyzmu. Tej obojętności trzeba się nauczyć, żeby przetrwać. Nie nosić ze sobą ciężaru innych historii, tylko zostawiać je na gładkim papierze. Wsadzić do plastikowej koszulki, odłożyć, zamknąć na klucz. Przeciągnąć się z pozycji pracującej, wrócić do domu.
1 note · View note
skaddy111 · 5 days
Text
Skrzydlate Anioły Usługi Pogrzebowe Warszawa: Profesjonalizm i Troska o Państwa Traumatyczne Chwile
Witamy w Skrzydłatych Aniołach – domu pogrzebowym w Warszawie, który od lat zapewnia kompleksową i empatyczną obsługę w najtrudniejszych chwilach życia. Nasza misja to wspieranie Państwa w organizacji pogrzebu bliskiej osoby z poszanowaniem tradycji oraz indywidualnych potrzeb. Wierzymy, że profesjonalizm i życzliwość są fundamentem naszej działalności. Oferujemy szeroki zakres usług pogrzebowych, zapewniając pełne wsparcie na każdym etapie organizacji ceremonii żałobnych.
Dom pogrzebowy: Jako renomowany dom pogrzebowy w Warszawie, Skrzydlate Anioły oferują Państwu miejsce, gdzie możecie Państwo zaufać, że każdy detal zostanie dopracowany z najwyższą starannością. Nasz dom pogrzebowy w Warszawie jest miejscem spokoju i godności, dedykowanym organizacji uroczystości pogrzebowych w sposób odpowiedni do Państwa potrzeb i oczekiwań. Zapewniamy kompleksowe wsparcie logistyczne oraz duchowe, aby umożliwić Państwu skupienie się na przeżywaniu chwil żałoby.
Dom pogrzebowy Warszawa: Warszawa, jako serce Polski, zasługuje na usługi pogrzebowe na najwyższym poziomie. Nasz dom pogrzebowy w Warszawie to miejsce, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością, a empatia kieruje każdym działaniem. Dzięki naszemu doświadczeniu i zaangażowaniu jesteśmy w stanie sprostać nawet najbardziej wymagającym oczekiwaniom. Zapraszamy do Skrzydłatych Aniołów, gdzie każdy szczegół jest dla nas ważny, a troska o Państwa komfort emocjonalny to nasz priorytet.
Usługi Pogrzebowe: Nasze usługi pogrzebowe są dostosowane do różnorodnych potrzeb naszych klientów. Oferujemy kompleksową organizację ceremonii pogrzebowych, w tym transport zwłok, przygotowanie trumny, aranżację kwiatów oraz pomoc w załatwianiu wszelkich formalności administracyjnych. Dbamy o to, aby każdy detal był dopracowany, a Państwa obowiązki ograniczały się do przeżywania żałoby w sposób godny i pozbawiony dodatkowego stresu.
Usługi pogrzebowe Warszawa: W Warszawie, nasze usługi pogrzebowe są rozpoznawalne dzięki naszemu zobowiązaniu do profesjonalizmu i szacunku. Zrozumienie delikatności sytuacji żałobnej pozwala nam zapewnić Państwu nie tylko wsparcie logistyczne, ale także psychiczne. Nasze usługi obejmują doradztwo w zakresie ceremonii pogrzebowych, organizację ceremonii religijnych i świeckich oraz dyskretną obsługę na każdym etapie procesu żałobnego.
Zakład pogrzebowy: Jako zaufany zakład pogrzebowy w Warszawie, Skrzydlate Anioły gwarantują Państwu profesjonalizm i rzetelność w każdym działaniu. Nasze usługi obejmują także przygotowanie formalne oraz administracyjne, zapewniając pełną zgodność z obowiązującymi przepisami. Jesteśmy tu, aby zaoferować Państwu wsparcie, kiedy jest to najbardziej potrzebne, zapewniając spokój i pewność, że Państwa bliscy będą mieć godny pożegnalny akt.
Zakład pogrzebowy Warszawa: W stolicy, nasz zakład pogrzebowy jest symbolem zaufania i profesjonalizmu. Z naszym doświadczeniem oraz pełnym zaangażowaniem w troskę o Państwa potrzeby, gwarantujemy, że każdy detal zostanie dopracowany, aby uroczystość pogrzebowa była hołdem dla życia osoby, która odeszła. Skrzydlate Anioły – tam, gdzie życzliwość spotyka się z profesjonalizmem.
Podsumowanie: Skrzydlate Anioły Usługi Pogrzebowe Warszawa to więcej niż tylko zakład pogrzebowy – jesteśmy miejscem wsparcia i zrozumienia w trudnych chwilach. Nasze usługi pogrzebowe są dostosowane do indywidualnych potrzeb, zapewniając pełne wsparcie na każdym etapie organizacji ceremonii żałobnych. Zapraszamy do kontaktu z nami, abyśmy mogli pomóc Państwu uczcić pamięć bliskiej osoby w sposób, który odpowiada Państwa przekonaniom i wartościom
0 notes
dobre-firmy · 1 month
Text
Adwokat Toruń, jakie powinien posiadać cechy?
Szukając adwokata w Toruniu zastanawiasz się zapewne, jakiego adwokata wybrać. Dobry adwokat to nie tylko osoba z wiedzą prawniczą, ale także z odpowiednimi cechami osobowymi i umiejętnościami, które sprawią, że poczujesz się pewnie w trudnych sytuacjach prawnych.
Przede wszystkim, dobry adwokat powinien być doskonale wykształcony i posiadać głęboką wiedzę z zakresu prawa. W kancelarii adwokackiej IUS COGENS w Toruniu możesz być pewien, że nasz zespół adwokatów to ludzie z solidnymi podstawami prawniczymi oraz bogatym doświadczeniem w różnych dziedzinach prawa.
Ale prawdziwa wartość dobrego adwokata tkwi także w jego umiejętnościach interpersonalnych. Nasze podejście opiera się na empatii, profesjonalizmie i zaangażowaniu. Rozumiemy, że klienci często przychodzą do nas w trudnych sytuacjach życiowych, dlatego stawiamy na indywidualne podejście i wspieramy ich na każdym etapie procesu prawno-sądowego.
Dobry adwokat to również osoba komunikatywna i skuteczna w działaniu. W kancelarii IUS COGENS w Toruniu nie tylko doradzamy i reprezentujemy naszych klientów w sądzie, ale także dbamy o skuteczność naszych działań. Nasze podejście opiera się na analizie, strategii i konsekwencji, aby osiągnąć najlepsze możliwe wyniki dla naszych klientów.
Nie bez znaczenia jest także zaufanie i reputacja. Kancelaria adwokacka IUS COGENS cieszy się uznaniem w środowisku prawniczym oraz pozytywnymi opiniami naszych klientów. Nasz profesjonalizm, skuteczność i dbałość o interesy klienta są naszymi największymi atutami.
Jeśli szukasz dobrego adwokata w Toruniu dla kancelarii adwokackiej IUS COGENS, skontaktuj się z nami już dziś. Zapewniamy kompleksową pomoc prawną, wsparcie i zaangażowanie na każdym etapie rozwiązywania Twojej sprawy prawnej.
IUS COGENS - Twoje zaufane wsparcie prawne w Toruniu.
1 note · View note