Tumgik
#miłość jest zepsuta
justyakuza · 3 months
Text
Szczęście czy miłość?
Wiem, że pewnie tego nie przeczytasz
ale muszę z siebie to wylać
lepiej w eter niż ćpunom
Bo nikogo poza sobą nie mam
Dlatego sama muszę wyznaczyć granicę
żeby już nikt mnie nie ranił
Chyba już wystarczająco
nacierpiała się moja dusza, pora na moje
szczęście
Więc jeśli moje szczęście nie jest
W Tobie
to może jest w odbiciu lustra?
Bo tylko ono chce o mnie walczyć
inni już dawno się poddali
i tylko czekają aż dam im w ręce
więcej
(W tym Ty)
Czekają aż Yakuza przestanie się
opierać, będzie posłuszna,
będzie samodzielna i taka, żeby
każdemu pasowała i ci wszyscy
będą mnie rozbierać
Kawałek po kawałku, aż nic nie zostanie
Po kawałku rozkradają mnie jak kiedyś
Naszą ziemię i choć zniknę z map
jak ona
to powstane na nowo
A jesli mi sie nie uda to będę tylko kolejnym borderem, który
odebrał sobie, to co nazywają
Darem od Boga
Liczbą, statystyką
Czyimś płaczem, czyjąś ulgą
Zachodem słońca, letnim deszczem
a może nikim i niczym
Przeciez za 100 lat i tak
nic po mnie
nie będzie, nawet w pamięci niczyjej nie będę
Więc po co to wszystko?
Listy są, wystarczy jedna wiadomość
Listy jak te do Świętego M.
a może jak te od stęsknionych żon
do mężów, którzy chcą do nich wrócić
i do tych, którzy mają je gdzieś
Nie starcza mi słów, żeby mogła
powiedzieć wszystko co na sercu leży
Nikt i tak nigdy nie słucha
Nie tak naprawdę
Już od dawna nikt nie wysłuchał
bo kto będzie słuchać dziewczyny
która jest tak zepsuta
przecież za chwilę i tak się potknie
Nie warto
Nawet ojciec krzyczał
"A czy ty w ogóle pytasz
czy ktoś chce cię słuchać?"
Kiedy próbowałam mu i rodzicielce
po prostu wytłumaczyć czym mnie
ranią
Dla nich był to tylko bełkot
Siedzę gdzieś na drodze
Ręce dawno przymarzły mi do telefonu
Czuje jak z nosa skapują mi
zimne łzy
Czuje jak wieje zimny wiatr
chłodu serca tych, których kocham
Zimno, bo mam mokrą od łez twarz
Twarz z której ciągle
skapują łzy
Papieros się tli
a ja chciałabym tylko móc zasnąć
na zawsze
Kto przyjdzie z pomocą
Kto pokocha serce tak zepsute
i wyeksploatowane
Brali garściami
Serce tak gorące
ale pokruszone na miliony kawałków jak zimne szkło, które roztrzaskałam
tej nocy
Takie, w którym zamknięte są
te miliony kawałeczków
Straciło wartość
bo choć mogłoby ogrzewać
to otulone jest mrozem ich czynów
więc delikatnie mnie traktuj
Być dobrą ale też złą?
Czy tak się da?
Jestem głodna
głodna miłości
Czy głód może zniknąć na zawsze?
Chyba tylko wtedy, kiedy sama będę
zimna jak te pierdolone łzy
których tak bardzo
nienawidzę
Dlaczego mnie to spotyka
gdy od kiedy pamiętam chciałam
tylko miłości
Na początku od mamy, potem od taty
dalej rówieśników
Pierwszej, drugiej, trzeciej
"miłości"
Zaczynam i kończę się na tym jednym
pierdolonym słowie
Miłością się urodziłam
Może dlatego
nikt nie mógł mi jej dać
Bo to ja?
Więc miłością muszę zginąć
Miłość musi mnie zabić.
4 notes · View notes
umarlam00 · 1 year
Text
Boże jaka ja jestem zepsuta morlanie i od środka. Jestem dwulicową manipulatorką, która udaje kogoś kim nie jest. Nie mogę patrząc w lustro bo tylko ja widzę tą prawdziwą mnie.
Teraz zdaję sobie sprawę, że te wszystkie godziny płaczu, nieprzespane noce i krzywdy to karma która mnie dopadła i powoli mnie wyniszcza. Dobrze, nie chce być tak zepsutym człowiekiem, nie zasługuję na szczęśliwe życie, miłość, przyjaciół czy spokój.
Zasłużyłam na wszystko co mnie spotkało.
19 notes · View notes
kreacja · 9 months
Text
„i nie chciałam nikomu o tym mówić
ale poznałam ją
i się zakochałam
i to było ważniejsze niż opinia innych”
Czemu to tak strasznie boli?
Pamietam, jak jeszcze bałam się otwarcie mówić o swojej orientacji. A wtedy poznałam ją, swoją pierwszą miłość i okazało się, ze to co do niej czuje jest ważniejsze niż czyjakolwiek opinia na mój temat.
Zaryzykowałam wszystko, ale chciałam móc otwarcie o niej mówić.
Wiec czemu teraz nie mogę? Wiem, ze przyjaciele by się wkurwili. Wiem, ze mieli by pretensje. Ale wiem tez, ze musieliby mi to wybaczyć.
Tylko tak naprawdę chyba boje się, ze znowu będą mieli racje. Co więcej, jestem pewna, ze by ją mieli.
I to przed tym nie potrafię stanąć twarzą w twarz. Przed prawda.
Bo choć strasznie bym chciała, wiem, ze by ją mieli.
Już mają.
Znowu muszę wszystkim powtarzać, ze mam to pod kontrolą. Że z nią nie jestem i nie będę.
Skoro tak, to czemu nie potrafię jej znowu wyrzucić, ze swojego życia?
Bo to moja pierwsza miłość? Bo mam sentyment do tego co było? Bo zawsze będę ją kochać? Bo boli jak widzę ją z kimś innym?
I czemu choć inni traktują mnie lepiej, wracam do niej?
To masochizm? Wracam do niej, choć wiem, ze będzie bolało?
I gdy ktoś jest w stanie uchylić dla mnie nieba to odchodzę, bo co? Bo wole niestabilna relacja,. która ciagle kończy się tak samo?
Bo boje się iść dalej i wracam do tego co znane?
Nie mam odpowiedzi.
Wiem, ze to nie tak jak wszyscy myślą. Każdemu się wydaje, ze ten związek przyniósł mi tylko ból. Myślą tak, bo skupiają się tylko na tym jak długo później płakałam i jak zepsuta byłam. I wiem, ze tylko jedna osoba poza mną, pamięta tez jaka szczęśliwa byłam. Tylko jedna osoba, która w kółko wysłuchiwała tych samych historii, ale znosiła to, bo widziałam mój uśmiech.
Ale wiem, ze i dla niej ciężko by było zrozumieć, czemu znowu wracam do tego związku.
Dzięki niej nie bałam się opinii innych, wiec czemu teraz przez nią się tej opinii boje?
0 notes
pamietnikrebeliatow · 6 years
Text
"Jestem bardzo złą osobą."
#273
42 notes · View notes
promyczeksmutku · 2 years
Text
00:50
Leżymy obok siebie, ale jednocześnie osobno
Nie umiemy rozmawiać już ze sobą, dusimy się oddychając tym samym powietrzem
Czy to jest jeszcze miłość? Dlaczego wydaje mi się,że już jej nie czuje? A jeśli byłam tak zepsuta,że pomyślałam, że kocham Cię bo obdarzyłeś mnie czułością i bezpieczeństwem, którego tak bardzo potrzebowałam?
2 notes · View notes
wolcichyczas · 3 years
Text
09/12/2021
Efezjan 5:1-7
(1) Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane, (2) i chodźcie w miłości, jak i Chrystus umiłował was i siebie samego wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku miłej wonności. (3) A rozpusta i wszelka nieczystość lub chciwość niech nawet nie będą wymieniane wśród was, jak przystoi świętym, (4) także bezwstyd i błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją, lecz raczej dziękczynienie. (5) Gdyż to wiedzcie na pewno, iż żaden rozpustnik albo nieczysty, lub chciwiec, to znaczy bałwochwalca, nie ma udziału w Królestwie Chrystusowym i Bożym. (6) Niechaj was nikt nie zwodzi próżnymi słowy, z powodu nich bowiem spada gniew Boży na nieposłusznych synów. (7) Nie bądźcie tedy wspólnikami ich.
Jaki temat pojawia się dzisiaj najczęściej w szeroko rozpoznawalnej muzyce? Miłość! Gdyby istnieli kosmici i podłączyli się do naszych stacji radiowych, to z pewnością doszliby do wniosku, że mieszkańcy Ziemi są ekspertami w tym temacie! Dlaczego więc zniszczone związki zaśmiecają naszą społeczność niczym odłamki pozostawione po przejściu tornada? Te wersety adresują ten problem przedstawiając trzeci aspekt Chrześcijańskiego postępowania: postępowanie w miłości. Ta sekcja mówi o sercu i jego uczuciach. Opisane zostały tutaj dwa typy miłości. Pierwsza to czysta miłość Boża, którą mamy naśladować niczym dzieci próbujące naśladować swoich rodziców (w. 1-2). Pierwszorzędną cechą Bożej miłości jest poświęcenie (Jana 3:16; 1 Jana 3:16). Kiedy poświęcamy coś cennego po to żeby inni coś zyskali, nie pragnąc niczego w zamian, wtedy chodzimy w miłości. Drugi rodzaj miłości to zepsuta miłość tego świata (w. 3-7). Zamiast skupiać się na tym co można poświęcić dla innych, koncentruje się na tym co można mieć w zamian. Miłość tego świata może powodować hojność, ale rzadko bez jakiegokolwiek oczekiwania zwrotu inwestycji. Rezultaty? Niemoralność, nieczystość i chciwość. Często występują w przebraniu miłości, ale są niczym innym jak pustymi, zwodzicielskimi słowami (w.6). Werset 4 nie mówi, że wszelkie żarty i humor są złe. Zamiast tego, oryginalne słowa odnoszą się do nieczystej, obscenicznej i sugestywnej mowy. To specjalność większość dzisiejszych komików, którzy wciągają temat seksu w niemalże każdy inny temat. Miłość jest czymś o wiele więcej niż fizycznym aktem lub przyjemna emocją. To poświęcenie siebie na ołtarzu potrzeby drugiej osoby. Bóg zaprezentował to najlepiej kiedy Chrystus umarł za nas, bezbożnych po to, abyśmy mogli zostać zbawieni
Krok Życiowy
Poświęcaj się dzisiaj dla innych nie oczekując niczego w zamian.
1 note · View note
elijah-antoinette · 4 years
Text
E.
Nowy Orlean, to tutaj wszystko zaczęło się i zarazem skończyło. Setki lat, a nawet i tysiące zajęło mi zjednoczenie rodziny, która w tym mieście napisała kolejną historię. I tym samym udowodniła, że można przezwyciężyć śmierć. Większość powiedziałaby, że to jest igranie z naturą, a może i wbrew prawu. Jednak, po czasie spędzonym po drugiej stronie odrodziłem się. Umarłem, ale wstałem z zmarłych. Hope okazała się niezwykłą umiejętnością, która doprowadziła nas do sprowadzenia na ziemię. Od początku wiedziałem, że ta dziewczynka będzie naszym odkupieniem, które napełni nasze serca światłem i raz na zawsze rozprawi się z mrokiem. Pustka, która doprowadziła do legendarnej śmierci mnie i mojego brata, pokazała, że nie bez powodu niegdyś przysięgaliśmy sobie always and forever, które początkowo było przeznaczone dla naszej trójki, Coż. Wtedy tak naprawdę wiedzieliśmy. że mogliśmy liczyć tylko na siebie. Co by się nie działo. I odkąd tylko sięgałem pamięcią Niklaus zawsze powtarzał, że miłość była słabością... pokusą, której za wszelką cenę nie można było ulec. Nigdy nie słuchał mnie, że miłość mogłaby odkupić wszystkie nasze krzywdy, które do tej pory doświadczyliśmy, czy też doświadczamy. Strach jest przecież nieunikniony podczas każdej relacji, ale nie możemy pozwolić by nad nami kierował. Takie bestie jak my, często zastanawiamy się, czy istnieje jeszcze nadzieja? spójrzmy w prawdzie w oczy, kto zechciałby tak zepsutego wampira, który nie może poradzić sobie z przeszłością? Oczywiście, nie mam parcia na bycie z kimś, by zapełnić pustkę.
Po powrocie odzyskałem wszystkie wspomnienia, które przypomniały mi o tym jak kiedyś nie pomogłem Hayley, która była bliska memu sercu. Po dzień dzisiejszy obwiniam się za śmierć Marshall i chociaż oboje wróciliśmy do świata żywych, wróciliśmy całkowicie inni. Odkąd oboje stąpamy po tej planecie ponownie, nie miałem odwagi prosić jej o wybaczenie. Jakim prawem miałem to zrobić? Nie pomogłem jej, gdy błagała o moją pomoc. Cholernie upierałem się przy tym, że nie mogę tego zrobić, a w momencie gdy odeszła, plułem sobie w twarz, że okazałem się być takim podłym draniem. Poczucie winy ciągle mnie męczy, do tego Hope, która każdego dnia pokazuje jak bardzo jest mną zażenowana. Domyślam się, że może nie chce mnie znać, ale dla mnie... dalej jest moją rodziną. Rodziną o, którą tym razem zamierzałem się zatroszczyć.
W swoim życiu kochałem parę razy i każda miłość kończyła się tak samo. Śmierć, zranienie, rozczarowanie, ból i cierpienie. Miłość do takich jak my w pewnym stopniu jednak była zepsuta i nie bałem się do tego przyznać. Z czasem miałem jednak nadzieję, że wieczne niepowodzenia co do miłości zmienią się. Skoro udało nam się zjednoczyć rodzinę, dlaczego też nie moglibyśmy poszukać szczęścia? A przynajmniej reszta mojego rodzeństwa na nie zasługiwała.... Ja niekoniecznie.
Obwiniałem się za śmierć Hayley i nie umiałem sobie z tym poradzić, w dodatku Hope, która była złowrogo nastawiona do mnie... wszystko to sprawiało, że zatracałem się w tym do granic możliwości. Próbując przy tym odbudować relację z bratanicą, doskonale wiedziałem, że spędzała ze mną czas tylko dlatego, iż Klaus kazał spróbować jej dać mi szansę. Wcale nie dziwił mnie fakt, że nie chciała robić tego z własnej woli, ale miałem nadzieję, że kiedyś przebaczy mi moje paskudne zachowanie. Chociaż po dzisiejszym wspólnym dniu do przebaczenia była jeszcze daleka droga. Kiedy odprowadziłem młodą trybrydę do domu, postanowiłem jeszcze wyjść. Ostatnio lubowałem wyjść do barów, które serwowały dobrą szkocką, albo whiskey. Mogłem wtedy na spokojnie pomyśleć i jeszcze bardziej obwiniać się za wyrządzone krzywdy. Tego dnia wchodząc do baru nie spodziewałem się ujrzeć osoby, którą rozpoznałem tuż na wejściu. Antoinette... Piękna, o pięknym charakterze Antoinette. W przeszłości wywarła na mnie ogromne wrażenie, ale także pokazała mi życie, którego nie żałowałem. Była kobietą, której oświadczyłem się, ale potem z tego zrezygnowałem. Czułem lekki paraliż ciała, zaniemówiłem... Spotkanie po takim czasie, w tym miejscu.... Nasze drogi się zeszły, a ja czułem się jak skończony drań. Wiele razy zastanawiałem się, jak potoczyłoby się nasze życie, gdybyśmy jednak zostali razem. W głębi duszy poczułem ulgę, że nie wymazałem sobie pamięci po tym co razem przeszliśmy.. Nie wierzyłem, że tutaj była. Musiałem jak najszybciej podejść i upewnić się, że to nie jest żaden sen. Jak się okazało po chwili, to nie był sen, lecz rzeczywistość... Miałem wrażenie, że jej wizyta w tym mieście nie była przypadkowa, musiała coś oznaczać. W jej oczach o dziwo nie umiałem znaleźć złości i rozczarowania moją osobą.... - Antoinette? To naprawdę Ty? - Podszedłem do niej bliżej, jakbym chciał naprawdę upewnić się, że to w stu procentach ona. Minęło przecież tyle czasu....
2 notes · View notes
Text
Interpretacja piosenki,
a raczej jej części.  ‘‘ Bo jeśli tak bardzo podoba ci się twój wygląd 
Kochanie powinnaś odejść i kochać siebie.
 I jeśli myślisz, że wciąż jestem przywiązany, 
Powinnaś odejść i kochać siebie.
Na początku dodam, że każdy interpretuje wg. jego doświadczeń. Moja interpretacja opiera się na zaburzeniach odżywiania, oraz odchudzania za cenę miłości, którą utraciłam.
Być może dziewczyna wkłada całą swoją energie i uwagę w odchudzanie, treningi zamiast spędzać czas z chłopakiem. Obsesyjnie myśli, i zapewne mówi mu non stop o tym.   Druga linijka troskliwie przekazuje, że powinna najpierw naprawić relacje ze sobą, bo jej obsesja i zepsuta psychika zabiera jej życie, i nie ma miejsca na miłość, która powinna być obustronna.
 Ona myśli, że on zaczeka, aż będzie piękna. Myśli, że najpierw musi być wystarczająco ładna, mimo że on POKOCHAŁ ją już, z tym co w danej chwili ma i taka jaką jest. Chłopak ma prawo żyć, czerpać z tego co życie ma do zaoferowania. Może miło spędzać czas, może ambitnie biegnąć przez swój świat, dotykać szczytów gór. Wcale nie musi zostać ściągnięty na dno przez swoją miłość, on może latać. Mimo, że jego uczucia były prawdziwe i przejawiał do niej troskę- od niej nie otrzymywał tego samego ponieważ chora głowa krzyczała że wygląd, wygląd! 
Powinnaś odejść i kochać siebie. - Brzmi to sugerująco, lekko kpiąco. Może w tej linijce jest tęsknota, ból, strach przez ostateczną jej utratą, pożegnanie, pogodzenie się i nadzieja, że ona to zrozumie i uszanuje. Życzy jej wszystkiego dobrego, mimo że pewnie przeżyl z nią też nadmiernie złe i trudne chwile. Koniec końców żegna ją bez żalu...
Tęsknię za tobą, oh skarbie.
Love yourself- Justin Bieber.
2 notes · View notes
another-ordinary · 4 years
Text
Zaczynam się bać, że zostanę sama, że nigdy nie znajdę mojej "drugiej połówki", albo, że już ją odtraciłam. Mam 19 lat i nigdy nikt mnie nie pocałował, no ok dwóch próbowało,ale przeraziła mnie bliskość i to wszystko co się z tym wiązało i odsunęłam się. Nigdy nikomu nie pozwoliłam się do mnie za bardzo zbliżyć a magiczne słowo na k jest czymś co sprawiało, że odchodziłam. Nigdy nikomu tego nie powiedziałam... to dla mnie znaczy zbyt wiele, choć nie mam pojęcia co to tak naprawdę oznacza. Boje się, że nigdy nie poznam kogoś kto mnie zrozumiem, kto zauważy, że czasem uciekam nie dlatego, że mi nie zależy, ale dlatego, że się boję bo w moim domu miłość nic nie znaczyła, jest mi obca a to co nowe zawsze jest przerażające. Strach mnie paraliżuje a wzorce, które wyniosłam z domu są beznadziejne. Boje się relacji z drugim człowiekiem bo ogarnia mnie strach, że będziemy tacy sami jak moi rodzice. Towarzyszy mi lek, że nigdy nie spotkam kogoś kto zrozumie mnie i pokocha na tyle żeby nie pozwoli mi tego spierzyć i uciec już na początku gdy zacznie się między nami rodzic jakieś uczucie. Lęk, który mówi, że już straciłam swoją szansę bo mój książę już się poddał bo miał dość zabawy w berka i chowanego z dziewczyną, ktora nie potrafi rozmawiać o tym co się dzieje w jej głowie. Jestem jeszcze młoda, ale boje samotności, boje się, że jestem zepsuta tak bardzo, że nie da się mnie naprawić a nikt nie pokocha dziewczyny, która cholernie pragnie miłości ale jeszcze bardziej się jej boi.
9 notes · View notes
xoxaxos · 6 years
Text
Najszczęśliwszy i najsmutniejszy
Postanowiłem, że opowiem wam historię o moim pierwszym prawdziwym związku. Zacznijmy może od tego kim byłem nim ją poznałem. No więc byłem zbuntowanym nastolatkiem, który nie widział w niczym sensu, bawił się kobietami, narkotykami, alkoholem, papierosami, i innymi używkami. Było tak dlatego, że straciłem wiarę w cokolwiek, w lepsze jutro, nic nie miało dla mnie większego sensu, ani znaczenia, straciłem pasję, zdrowie, wiele bliskich osób. Przez dragi, przygody, imprezy, podróże chciałem jakoś wypełnić tę dziurę w moim sercu. Jak możecie się domyśleć, nie udawało mi się załatać tej dziury w ten sposób. Byłem coraz to bardziej pogrążony w tym wszystkim, potrafiłem wywalać naprawdę ogromną ilość pieniędzy na zabawę. Straciłem szacunek do kobiet, bo każda która wydawała się z pozoru warta uwagi, w późniejszym czasie okazywała się tak naprawdę nic nie warta. Zdecydowana większość kobiet w dzisiejszych czasach nie szuka miłości, co jest bardzo smutne. Kobiety z którymi się spotykałem, czy to na imprezach czy to w klubie czy to na mieście szukały rozrywki, tylko i wyłącznie, przygody na jedną noc, no góra dwie ;)... po jakimś czasie zdradzały, twierdziły, że to nie to czego szukają, albo szukały sponsora, nawet nie wyobrażacie sobie jak łatwo w dzisiejszych czasach znaleźć kobietę, wystarczy mieć ciuchy z markową metką, jakieś auto, sikor na dłoni(byle by nie z bazarku), spoko telefon, i same rozchylają nogi, aż mi się przypomniały przygody z protektora (klub) :). Jedyne co zawdzięczam tym imprezom to to, że zaprzyjaźniałem się coraz bliżej z panią K. Pani K miała chłopaka, z którym była już 3 lata, zawsze gdy miała jakiś problem, byłem osobą na którą mogła liczyć, że nadstawię ramię w które będzie mogła się wypłakać. I z góry mówię, nie miałem na celu rozbijać ich związku tylko po to aby zdobyć kolejną kobietę, nie nie nie, swój szacunek mam, i nigdy ale to nigdy nie podbijałem do zajętej kobiety. Łączyła nas przyjaźń, naprawdę silna i mocna. Darzyłem ją ogromnym szacunkiem. No ale wracając do tematu, na jednej z takich imprez, upiłem się trochę bardziej niż zwykle, kto zaprowadził mnie do łóżka? pani K, kto mnie pilnował pół imprezy i czekał aż wytrzeźwieję? pani K. I tak leżeliśmy, najebani, wtuleni w siebie pod kocykiem. Taka sytuacja się powtarzała, za każdym razem byliśmy coraz bardziej do siebie przywiązani. Powiem wam jedno moi kochani którzy to czytacie i dotrwaliście do tego momentu, od przyjaźni do związku jest jest granica cieńsza niż prezerwatywy skin. Mimo to wszystko każde z nas wiedziało kiedy dać krok w tył. Pewnego razu zapytała się mnie czy nie zechciałbym pójść z nią na imprezę urodzinową do jej koleżanki, bo ten frajer(czytaj jej facet) nie mógł w tedy z nią pójść, zgodziłem się bez zastanowienia. I to jest ten moment kiedy coraz trudniej kontrolować emocje, czułem ewidentne pożądanie z jej strony. Jakieś dwa tygodnie później dowiedziałem się z pewnego źródła, że nie jest już z tym frajerem. Więc stwierdziłem, że pora wkroczyć do akcji, ona będzie moja, cudowna kobieta, urocza, z zadziornym charakterem, o pięknych oczach, ahh... te oczy, można by się w nie wpatrywać godzinami, było by kłamstwem mówiąc, że są piękne niczym gwiazdy, były od nich piękniejsze, porównywałbym je  raczej do gwiazdozbioru, który można badać i badać, a i tak okazuje, ze na jego temat nie wie się absolutnie nic. Spotykaliśmy się coraz częściej, na jednym z takich wypadów(w tym wypadku nad zalew). Postanowiłem jej powiedzieć co czuję, zbyła to, kompletnie, co z jednej strony było zrozumiałe, ale jednak intrygujące, jestem zawzięty chłopak haha. Po długim wieczorze z najbliższą mi osobą przyszła pora aby odstawić ją do domu, i tak jakoś przypadkiem wyszło, że zamiast w policzek pocałowałem ją w usta, jej drobne usteczka... pocałunek był skromny, ale zaraz po nim nastąpił następny, dużo bardziej śmiały... otworzyła drzwi, chwila ciszy,  kilka długich sekund później wyszeptała, że ona tak nie potrafi, wyszła... któreś wspólne wyjście później, dożynki. Na tej samej imprezie był ten frajer, unikała go, nie chciała ze mną rozmawiać nic, jej przyjaciółka chciała się spotkać z takim facetem, nazwijmy go M, zawieźliśmy ją ale nie miała odwagi do niego wyjść, ogólnie ciężka sytuacja między nimi była ale nie o tym ta historia. Odstawiliśmy ją do domu, po czym K stwierdziła, że chce spędzić ze mną jeszcze kilka chwil, w tę noc pierwszy raz się pocałowaliśmy, tak prawdziwie, był to 1 września, nigdy nie czułem czegoś takiego jak podczas tego pocałunku, magiczne uczucie... Uświadomiłem sobie w tym momencie, że to jest właśnie ta osoba, ta osoba dla której warto się zmienić, zacząć prowadzić lepsze życie. Niestety, kilka dni później dowiedziałem się że nadal  jest z panem Frajerem. Domyślacie się co w tedy mogłem poczuć, tutaj złamałem swoją zasadę, stwierdziłem, że nie mogę tego odpuścić, będzie moja i koniec kropka. Kilka tygodni później nastał ten moment, że rozeszli się, nie wiem jakim cudem w zgodzie, co w późniejszym czasie odbijało się na naszym związku bardzo mocno.  1 Października, pierwszy raz powiedziałem komuś, że go Kocham, jeżeli można powiedzieć, że się kogoś kocha po dwóch miesiącach bliższej znajomości(znaliśmy się jakieś dwa lata), zrozumcie mnie, ja to po prostu czułem. A miłość jest dla mnie naprawdę mocnym słowem, nie jest to dla mnie coś co można powiedzieć od tak. Jeżeli mówi się “kocham” to jest równoznaczne z obietnicą w przenośni i  dosłownie z podcieraniem dupy na starość, jest to bezgraniczna, bezinteresowna troska, Miłość nie jest sumą wzlotów, jest sumą upadków z których się wychodzi się wspólnie, za każdym razem z coraz mocniej zacieśnionymi więzami uczucia jakim jest miłość. Jest to również dzień rozpoczęcia naszego związku.
Na początku było kolorowo, naprawdę kolorowo, nasz związek rozkwitał niczym kwiaty wiśni w pięknej Japonii. Kolejna impreza urodzinowa, 11 listopada, nie udało się nam obronić niepodległości, w tę noc zbliżyliśmy się jak nigdy do tej pory, w tym dniu pierwszy raz usłyszałem, że mnie Kocha, tak dokładnie ponad miesiąc po tym gdy ja wyznałem swoje uczucia. Nigdy wcześniej nie czułem w sobie tylu endorfin, miałem wrażenie, że zamiast krwi w moich żyłach płynie czysta dopamina. Kochaliśmy się, naprawdę długo i namiętnie, nie wiem czy można sobie wyobrazić piękniejszy pierwszy raz... Nie rozpisując się, czułem się tak jakbym mógł się unieść ponad beton i móc dotknąć kawałka nieba. Mikołajki, dowiedziałem się, że ma naprawdę duży kontakt z panem Frajerem, przyjechał do niej, z bukietem róż oraz misiem z napisem “i miss you” nigdy wcześniej nie widziałem jej takiej zamieszanej, widziałem, że ona nadal coś do niego czuje. I nie myślcie sobie, że ja na to pozwalałem, nie akceptowałem tego, pan Frajer był głównym powodem naszych kłótni, z czasem miałem już obsesję na jego punkcie. Było raz lepiej raz gorzej, mimo wszystko trwałem przy niej, nie potrafiłem sobie wyobrazić, że mogłoby mnie nie być przy niej. I tak wiem, każdy inny by w tym momencie odpuścił, gdy jego ukochana nie potrafi zrobić tak banalnej rzeczy jaką jest usuniecie zdjęć z byłym z portali społecznościowych... Trwałem, bo kochałem, nie potrafiłem inaczej, Nie wyobrażacie sobie ile noży w plecach miałem przez moje uczucie co do niej. Stąd tytuł, najszczęśliwszy i najsmutniejszy... przez cały nasz związek czułem, że mogę ją stracić, nie czułem się bezpiecznie, z czasem przestawałem jej ufać, przeglądałem jej wiadomości...A noży w plecach coraz więcej, kłótni coraz więcej. Nie była idealna, miała może nawet więcej wad niż zalet, kochałem ją pomimo tego, że raniła mnie praktycznie co dzień, nie tylko przez jej relacje z Frajerem, ale i też przez wiele innych rzeczy o których nie będę się rozpisywał gdyż, czułem do niej coś magicznego, nie czuję do niej żalu, gniewu. Miałem tylko pretensje o pana Frajera, co nas oddalało od siebie, nie potrafiłem jej przez to w pełni zaufać.  Jak się okazało jakiś czas później, zerwała ze mną, przez wiadomość na messengerze, gdy byłem jakieś 300 km od domu, czaicie to? Po 7 miesiącach zerwać, w dodatku z takiego powodu i w takich okolicznościach przez messenger... Byłem w tedy po wyścigu(wróciłem kilka miesięcy wcześniej do pasji, w sumie dzięki pani K) który mi nie poszedł, już przez to miałem lekki dołek... a tu proszę. taka niespodzianka. Wiadomość brzmiała mniej więcej w ten sposób: Przepraszam, nie potrafiłam Cię pokochać tak jakbym chciała, to koniec(w bardzo ale to bardzo wielkim skrócie). Czułem się jakby zaczął walić mi się świat, naprawdę ciężko to opisać słowami co się działo w mojej głowie, nagle wszystko straciło sens, była moją nadzieją, motywacją, kurwa była moim sensem ....i to wszystko przepadło. Kilka dni później, chciała się spotkać żeby to wszystko wyjaśnić tak jak powinno to być wyjaśnione, zgadnijcie jak się skończyło ha... znów się pocałowaliśmy, a pocałunek ten smakował tak jak ten pierwszy... kilka dni później uprawialiśmy seks, tak, kochaliśmy się, niby miało to być coś bez emocji, coś co miało służyć tylko zaspokojeniu swoich potrzeb, jak myślicie, udało nam się? mi nie, jej tak.... Kilka kolejnych dni później, Frajer się dowiedział że znów jest wolna, odnowili kontakt a ze mną przestała się spotykać. Minął jakiś czas, on u niej w domu, niby nie są razem (jeszcze). No zawalił mi się świat, nie potrafiłem normalnie funkcjonować, miałem ogromne skoki ciśnienia, nie potrafiłem usiedzieć na krześle w szkole, wymiotowałem z nerwów, przez kilka dni, nie potrafiłem nic jeść, wszystko to jak stwierdził lekarz na tle nerwowym.  Następne tygodnie jest już pasmem porażek, rozwaliłem telefon, zniszczyły mi się bardzo drogie buty do jazdy na rowerze, zepsuta efajka, miałem wypadek, dachowałem samochodem(auto do kasacji) i jakimś cudem nic mi się nie stało, kontakt z rodzicami urwał się, tylko kłótnie, kłótnie i kłótnie, dodatkowo problemy ze szkołą, nie jestem jakimś orłem jeżeli chodzi o naukę, miałem kilka poprawek o które strasznie się bałem, nauczyciele mnie gnoili jak tylko umieli, nie dość, że w związku z moją nauką, to jeszcze mieszali w to moje życie prywatne aa i jeszcze popsuło mi się koło od roweru szosowego :).  Wróciłem do starych nawyków, imprezy, używki, marihuana. Brak sensu, brak jakichkolwiek aspiracji. Wyobraźcie sobie co się działo w mojej głowie, Spróbujcie sobie tylko wyobrazić, że tracicie wszystko co miało dla was jakiekolwiek znaczenie, co w tedy robicie? Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nadal ją kocha, wystarczy, że wyszeptała by słowo, byłbym przy niej, wbrew wszystkim i wszystkiemu... Jestem głupi, ale puki co nie mam nic, jedno wielkie nic... Nie mówię że już nigdy się nie zakocham, ale jednego jestem pewien, ciężko będzie mi się w cokolwiek zaangażować, nie potrafię sobie jakoś tego wyobrazić. Na koniec mojego pierdolenia napiszę wam czego się nauczyłem podczas tego wszystkiego: -nie ma czegoś takiego jak przyjaźń po rozstaniu, najlepiej dla nas samych i dla przyszłego partnera zerwać kontakt. -od przyjaźni do miłości jest bardzo cienka granica. -nie warto przechodzić gór dla tych którzy nie przeskoczyliby dla nas kałuży.
-używki to nie rozwiązanie problemu, ale czasami pomagają odnaleźć w sobie spokój
-doceniajcie bardziej ludzi którzy są przy was nie tylko w tedy gdy jest dobrze.
-nie pchajcie się w nowe związki od razu po rozstaniu. - znajcie swoją wartość, nie akceptujcie rzeczy które was ranią Jest tego dużo więcej ale i tak nikt tego nie przeczyta, no bo co, kolejny zraniony frajer któremu w życiu nie wyszło :) Puki co żyję z dnia na dzień, szukam czegoś co nada sens temu wszystkiemu wciąż walczę, jeszcze się nie poddałem. To chyba tyle, po tym gdy napisałem to wszystko troszkę lżej mi na sercu, troszeczkę ;). Dziękuję wszystkim wytrwałym za uwagę, trzymajcie się, i bądźcie szczęśliwi. ~Damian N  (przepraszam za wszelkie błędy w tekście)
2 notes · View notes
hello-black-white · 4 years
Note
Co według ciebie jest najważniejsze w związku
Oczywiście to o czym się mówi szczerość zaufanie miłość bycie kochankami i przyjaciółmi. To wie każdy ale czymś co jest ważne dla mnie to być z kimś kto mnie akceptuje i nie traktuje jak zepsuta zabawkę do naprawienia nie myśli nawet o tym.
0 notes
tea-luck · 7 years
Quote
Ona leży w swoim pokoju I płacze I czuje się przygnębiona Wszystko czego chce to miłość Ale nigdy jej nie znajdzie W sobie Ona po prostu czuje się zepsuta Mogę powiedzieć, że jest beznadziejna W szukaniu pomocy Jest taka piękna Ale strasznie zniszczona Ona jest niesamowita Zastanawiam się czy ona o tym wie Dostaje atencji Z każdej strony Ale ją to nie obchodzi Modli się o ochronę Bojąc się odrzucenia Zawsze się śmiała Ale teraz płacze Chora tego bólu Chłopcy powiedzieli, że jest piękna Ale to nie ma znaczenia Jeśli ona w to nie wierzy
NF
57 notes · View notes
dusza-w-bletce · 7 years
Text
List do przyjaciela
Niedziela, 4 listopad 2017
Kochany przyjacielu, kimkolwiek jesteś chce Cię serdecznie pozdrowić. Dawno nie rozmawialiśmy, czyż nie? Ukryłeś się w jednej osobie, której przestałam już ufać, wczoraj nasze drogi się rozeszły. W tym dogłębnie zniknąłeś z mojego życia i Ty. Wiem Kochany, że ta osoba nie była jedynym nosicielem Przyjaciół, prócz Ciebie nikt inny nie znikną. Lecz właśnie Ty byłeś numerem jeden, zawsze i nęka moje serce myśl, że już nigdy w tej osobie Cię nie zobaczę.
Poznaliśmy się 3 lata temu w pierwszy dzień lata, bardzo mnie potrzebowałeś, a ja potrzebowałam Ciebie. Byliśmy nierozłączni, pamiętasz? Uśmiecham się na samo wspomnienie pierwszych rozmów kończących się późno w nocy. Wiele razy wspieraliśmy się wzajemnie, lecz pewnego razu ktoś podał nam piękne marzenie z trucizną, podejrzewałam o to miłość, choć ona jest najczystrzym z uczuć, więc prawdopodobnie było to uzależnienie. Tak, zapewne ono podało nam zatrutą miłość - ta choć równie piękna, w środku była zepsuta. Zakochaliśmy się w sobie zatrutą miłością mój Przyjacielu, później mimo starań nie zdołaliśmy się wyleczyć, choć nie rozmawialiśmy od roku. Rozmawiałam tylko i wyłącznie z Twoim nosicielem, lecz nie udało mi się dotrzeć do Ciebie bezpośrednio. Właśnie dlatego piszę list, bo nic nigdy nie zmieni tego, że zachowałam Cię w sercu. I obiecuję, że Ciebie zapamiętam jako Przyjaciela o czystym sercu i czystych intenjach. Mimo, że do osoby mam urazę, Ciebie nigdy nie zapomnę. Kocham Cię nad życie. Zawsze będę pamiętać. Żegnaj, Kochany.
Twoj przyjaciel.
6 notes · View notes
Video
youtube
Poezja chrześcijańska „O Boże, naprawdę nie zasługuję na Twoją miłość!”  
Zrobiłam wiele rzeczy, których wolę sobie nie przypominać. Zmarnowałam tyle czasu. W moim sercu tak mocno wzbierają wyrzuty sumienia i poczucie wdzięczności. Zawsze żądałam nagród, gdy cierpiałam ponosząc koszty na rzecz Boga. Kiedy moje pragnienie otrzymania błogosławieństw nie zostało spełnione, myślałam o odejściu od Boga, lecz Jego miłość wciąż była żywa w moim umyśle i zbyt wielka, by o niej zapomnieć.
Boże słowa trafiły mnie w samo serce, odciągając mnie krok po kroku od zniechęcenia i powrotu na złą drogę. Kiedy zagrażały mi przeciwności losu, bałam się, byłam lękliwa i zastraszona. Byłam słaba oraz zniechęcona i ponownie myślałam o odejściu od Boga. Jego słowa rozdarły moje serce jak ostry, obosieczny miecz i nie miałam gdzie ukryć wstydu. Kiedyś parłam ku sławie, bogactwu i statusowi, nie umiejąc oprzeć się kuszeniu szatana. Wielokrotnie martwiłam się, wahałam i gubiłam kierunek w życiu. Boleśnie zmagałam się z grzechem, nie wiedząc, jak zawrócić. O Boże! Oto kim jestem! Oto kim jestem! Tak zepsuta, że naprawdę nie zasługuję na Twoje zbawienie. O Boże! To Twoje słowo zawsze mnie prowadzi i mną kieruje, bo inaczej uległabym pokusie, a wykonanie najmniejszego kroku wymagałoby wielkiego wysiłku. O Boże! Już nigdy więcej nie popadnę w zniechęcenie ani się nie cofnę. Nie opuszczaj mnie, nie mogę bez Ciebie żyć. O Boże! Modlę się, abyś mnie skarcił, osądził i oczyścił, by moje zepsucie zostało obmyte i bym mogła żyć jak człowiek. O Boże! Już nigdy więcej nie popadnę w zniechęcenie ani się nie cofnę. Nie opuszczaj mnie, nie mogę bez Ciebie żyć. O Boże! Modlę się, abyś mnie skarcił, osądził i oczyścił, by moje zepsucie zostało obmyte i bym mogła żyć jak człowiek. O Boże! Już nigdy więcej nie popadnę w zniechęcenie ani się nie cofnę. Nie opuszczaj mnie, nie mogę bez Ciebie żyć. O Boże! Modlę się, abyś mnie skarcił, osądził i oczyścił, by moje zepsucie zostało obmyte i bym mogła żyć jak człowiek, by moje zepsucie zostało obmyte i bym mogła żyć jak człowiek. ze śpiewnika „Podążaj za Barankiem i śpiewaj nowe pieśni”
Źródło: Kościół Boga Wszechmogącego 
Zalecenie: Najpiękniejsze pieśni kościelne
Najpiękniejsze pieśni kościelne „Tylko Bóg kocha człowieka najbardziej” I Bóg kocha człowieka i by zbawić ludzi, staje się ciałem w dniach ostatecznych. Kierując się miłością, dokonuje dzieła, którego podstawą jest miłość. Wcielony Bóg cierpi niełaskę, by zbawić splamionych i złamanych.  Znosi taki ból. Bóg nieustannie okazuje swą bezgraniczą miłość. Bóg nie chce zguby dla żadnej duszy. Człowiek nie dba o swoją przyszłość. Człowiek nie wie, jak doceniać własne życie. Ale On tak. Tylko On kocha człowieka.
II Boże słowa uzdrawiają, pocieszają człowieka. One sądzą i przeklinają, odkrywają i obiecują. Nieważne, co mówią Jego słowa, pochodzą z Jego miłości. To istota Jego dzieła. Dlaczego tak wielu podąża tak blisko? Dlaczego mają tyle energii? Boża miłość i zbawienie, oni wszyscy je widzieli. Boży czas jest doskonały. On nigdy nie zwleka. Bóg nie chce zguby dla żadnej duszy. Człowiek nie dba o swoją przyszłość. Człowiek nie wie, jak doceniać własne życie. Ale On tak. Tylko On kocha człowieka.
III Człowiek myśli, że sam siebie kocha. Ale co to za miłość? Poczujesz, że Boża miłość jest najprawdziwsza. Gdyby Bóg nie stał się ciałem, nie prowadził człowieka, nie żył z nim, ludzkości byłoby trudno poznać Bożą miłość. Bóg nie chce zguby dla żadnej duszy. Człowiek nie dba o swoją przyszłość. Człowiek nie wie, jak doceniać własne życie. Ale On tak. Tylko On kocha człowieka. Tak, tylko On kocha człowieka. O tak, kocha. On tak bardzo kocha człowieka. Tak bardzo… ze śpiewnika „Podążaj za Barankiem i śpiewaj nowe pieśni”
0 notes
theworstpoetess · 8 years
Text
~~~
Zabij mnie proszę To będzie mniej boleć Bo wszystko tracę Przyjaźń się skończyła A tak cenną była I miała być na wieki Miłość przemknęła Przyszła szybko i nagle I tak samo znikła Tracę ludzi Tych prawdziwych Bo jestem zła Miałam być człowiekiem A stałam się potworem Straciłam granice Dobra i zła Stałam się nazbyt szczera Powiedzieli na to wredna Wrogość wobec innych Nienawiść do ludzi I wróg w każdym I serce źle Ale jeszcze jest Rzec jedna Gorsza i bardziej zepsuta od tego Od nich wszystkich A jestem to ja A raczej to co zostało Bo nie ma we mnie nic ludzkiego Ani krzty dobra Ani nici porozumienia Bez duszy Bez uśmiechu Potwór nie człowiek Nic nie znaczącą Stracona w otchłani zła Jestem ja. theworstpoetess
5 notes · View notes
youtube
Piosenka chrześcijańska 2018 | „Znaczenie Bożego zarządzania ludźmi” Boża miłość i zbawienie I Przez swoje zarządzanie Bóg chce pozyskać ludzi, którzy poddają się Mu i Go czczą. Ludzkość, zepsuta przez szatana, już nie widzi ojca w nim. Znają jego wstrętną twarz i odrzucają to i przyjmują Boży sąd i karę. Wiedzą, co jest wstrętne, jak od świętego różni się. Rozpoznają zło szatana i Boga wielkość. II Ludzie już nie będą czcić szatana, ludzie już nie będą szerzyć zła, ponieważ oni są, oni są grupą ludzi, grupą ludzi, których Bóg prawdziwie pozyskał. Takie jest znaczenie Bożego zarządzania, ludzie już nie będą szerzyć zła, ponieważ oni są, oni są grupą ludzi, grupą ludzi, których Bóg prawdziwie pozyskał. III Gdy Bóg sprawuje zarządzanie, ludzkośc jest celem zepsucia szatana, ludzkość jest centrum uwagi Bożego zbawienia. Ludzkość jest tym o co szatan z Bogiem walczy, o co szatan walczy z Bogiem. Gdy Bóg sprawuje zarządzanie swe, stopniowo uwalnia ludzi z rąk szatana. Tak ludzie jeszcze bardziej zbliżają się do Boga. Jeszcze bardziej zbliżają się do Boga. IV Ludzie już nie będą czcić szatana, ludzie już nie będą szerzyć zła, ponieważ oni są, oni są grupą ludzi, grupą ludzi, których Bóg prawdziwie pozyskał. Takie jest znaczenie Bożego zarządzania, ludzie już nie będą szerzyć zła, ponieważ oni są, oni są grupą ludzi, grupą ludzi, których Bóg prawdziwie pozyskał. z książki „Słowo ukazuje się w ciele”
0 notes