Tumgik
#splot myśli
Text
Kult twojej osoby
Kiedy pierwszy raz ujrzałam Cię, tego wieczoru okrutnie mroźnego, a drzwi odsłoniły się przede mną, zerkając na Ciebie nieśmiało - jak rzadko zdarza mi się patrzeć - nie wiedziałam jeszcze, że właśnie tę twarz widzieć będę, gdy moje powieki staną się tak ciężkie, i postanowią bezzwłocznie posłać mnie w objęcia Morfeusza, Lecz i tam mnie znajdziesz, pod parasolem utkanym z nocnego nieba - nie ma schronienia nawiedzisz, wtargniesz bezpruderyjnie, niczym nieproszony gość, rozsiądziesz się w moich myślach, urządzając kult własnej osoby, rozpalisz ognisko, które zapłonie krzepko ogniem pożądania i myśli nieczystych wyleją się one na blade lico mej twarzy, wykrzywionej z rozkoszy. Wydam głośny jęk niczym oświadczenie - stąd nie ma już powrotu
Ty jeden to potrafisz, ułożyć rysy oblicza mego w kształ dotąd mi nieznany
- jesteś tu przypadkiem,
zrządzenie losu, splot zdarzeń, biorę głęboki oddech i nachodzi mnie myśl
a może byliśmy tu umówieni od lat?
4 notes · View notes
sanus-sandra · 4 years
Text
"Strach [...] jest jak boa dusiciel, trzymany jako zwierzę domowe. Człowiek myśli, że poskromił dzikie zwierzę i może bez żadnych obaw owinąć je sobie wokół szyi. Jednakże od czasu do czasu, bez ostrzeżenia, wąż nagle potrafi zacisnąć splot. Opasuje klatkę piersiową, zapiera dech, powoduje przyspieszone tętno..."
-Sebastian Fitzek, Lot 7A
42 notes · View notes
maksimlustiger · 3 years
Text
Persona
       Osobowość w swej składowej zawiera całe ładunki emocji różnorakich. Często splątanych z wizją z przestrzeni własnej wyobraźni opartej na przeżyciach i faktografii.
       Cóż, nie można ominąć piętrzących się wokół Nas historii realnych dotyczących całego Świata.
       Historia lubi się powtarzać. Czy to banał?
       Skala powielających się w dziejach ludzkości aktów wszelkiej przemocy jest ogromna.
       Zawsze pojawiają się Tacy, którzy opętani chorobliwą wizją władzy depczą międzyludzki ład.
       Społeczeństwa podlegające dyktaturze kumulują bagaż negatywnych wzorców. Karmieni nienawiścią jak chlebem, wierzą w cud “monarchii absolutnej” ulokowanej w słowie POTĘGA i MOCARSTWO.
       Ci nie sprzymierzeni, niespolegliwi żyją w ukryciu,piętnowani przez otoczenie.
       Milczą buntem duszy.
       To nie neurastenia, to nie obłęd, to najprawdziwsze uwrażliwienie na istotę życia.
       Dobroć, łaskawość brzmi jak paradoks?
       Miłość bliźniego jest szacunkiem dla jego istnienia.
       Bo Życie to Największy Dar.
       W oparciu o wspaniałą pod względem przestrzeni wyobraźni ikonografię można poczuć emocje Tych, co przeżywali mocniej , dosadniej.
       Francis Bacon w swoich przerażających wizjach postaci zdeformowanych,wykrzywionych ,jakby pozbawionych pierwotnego statusu człowieczeństwa jest mistrzowsko prawdziwy.
       Goya w maniakalnych niemal rysunkach scen okrucieństwa wojny, którą rejestrował oczami.Nocami w kompulsywnych napadach lęku rysował przemoc i gwałt, chcąc pozbyć się tego nadmiaru makabrycznych wspomnień.
       I halucynogenny Stanisław Ignacy Witkiewicz w niezwykłych rysunkowych metaforach robako-ludzi, larwiako- istot ugębionych w paszczęki........tak by najpewniej zabawił się słowami opisując swoje ilustracje.
       Postwerbalizacją jest całe spektrum aktów twórczych rąk wynikających z nakładów ludzkiej wyobraźni.
       Bo Osobowość, Twoje Jestestwo, Personality to znak Twojej Niezależności.
       Znak rozpoznawczy Ciebie Jedynego w przestrzeni formalnej i nieformalnej.
       To nietuzinkowy splot Twoich myśli.
       To Twoja Indywidualna Wrażliwość.........
        ...........OSOBO, kimkolwiek Jesteś.
0 notes
koniksk · 3 years
Text
Powinienem być w domu
Powinienem być w domu… Splot nieoczekiwanych wydarzeń spowodował, że nie pojechałem 😕 Nie pamiętam kiedy tak bardzo chciałem i czułem, że powinienem być w domu. Jedne z gorszych dni, ale zasłużyłem sobie na to. Lekcja, bo nie nauczka przecież, gdyż ta oznacza nauczenie się czegoś, a to raczej nie będzie miało miejsca. Więc lekcja z naiwności, że pora przestać tylko marzyć. Wisielczy nastrój i czas wypełniony przez rower i włóczenie się żeby zagłuszyć złe myśli, na przemian z marzeniami. Pora lądować, niestety twardo. Powinienem być w domu 😏 Została pustka, poddaje się.
Pustka.
Tumblr media
0 notes
tajemniczeswiaty · 4 years
Photo
Tumblr media
Telefon do przychodni, telefon od lekarza. Niby po polsku, ale nie rozumiem więcej niż trzech słów. Cóż za niefortunny splot zdarzeń zaciągnął mnie w te progi. Mam wrażenie, że jestem częścią mało śmiesznego życiowego żartu. Gdzie można się wypisać? Niektórzy są poza tym smętnym systemem. Spędzi mi to myśli w zastanowieniach.
Niebo się zachmurzyło. Zaczęło grzmieć. Damskim głosem, który krzyczy, że rewolucja jest kobietą. Podobno myśli, czuje, decyduje. Z ostatnim można polemizować. Dlatego ulice wypełniły czerwone pioruny. Plakaty, ruchy i szum. Masowe spacery pełne symboli. Czarnych parasoli, wieszaków i czerwonych motywów. Skończyły się pieszczenia i subtelności. Jebać BiN. Bezprawie i niesprawiedliwość.
Jak dawniej w szarym stroju wciągnięty w piątkowy marsz. Zbiory pojedynczych sylwetek zbierających się w grupki, rosnące z każdą przecznicą, aż do zlania się w jedną wielką masę. Z wielkimi hasłami na ustach, na kartonowych transparentach. Dziwny typ wzburzonej energii. Groźne hasła. Męskie krzyki.
Nazajutrz dzień zwykły w fochach i dąsach. Zakupy i zatłoczone autobusy. Na zakończenie halloweenowe podchody.  Stroje nie są mocną stroną. Coś nie wyszło. Może zabrakło maski. W równowadze chętnie patrzę na jej przebranie. Polej nam Pani barmanko, gdy na ekranie Blade macha mieczami. Słowo do słowa, drink do drinka. Październik tak się zamyka.
0 notes
narwana-games · 4 years
Photo
Tumblr media
This Is the Police 2 - jeszcze więcej kapryśnych policjantów, pączków z dziurką i niecierpiących zwłoki zgłoszeń
This Is the Police 2, sequel ciepło przyjętego tytułu z 2016 roku, został wydany niemal dokładnie dwa lata po premierze pierwszej części. Za powstanie serii odpowiadają białoruscy twórcy gier z Weappy Studio, którzy przedstawili projekt This Is the Police na Kickstarterze, na przełomie 2014 i 2015 roku, i zostali wsparci przez 1 910 osób na łączną kwotę ponad 35 tysięcy dolarów. Pieniądze ze zbiórki pozwoliły na pieczołowite prace nad produkcją. Na szczęście na tej jednej grze się nie skończyło, bo poza tym, że stworzono drugą odsłonę serii, to rok później ukazał się spin-off o tytule Rebel Cops, dostępny na Steam za 40 złotych bez grosza. Ceny gier Weappy Studio to ogromna zaleta, ponieważ nie nadwyrężają portfela, a oferują kilkadziesiąt godzin rozgrywki. Przejdźmy jednak do bohaterki niniejszej recenzji i wybierzmy się do Sharpwood - mroźnego, nieprzyjaznego miasta położonego w północnych rejonach Stanów Zjednoczonych.
Fałszywa tożsamość Jacka Boyda
Głównym bohaterem ponownie zostaje Jack Boyd, a to, w jaki sposób ukazano go w scenach otwierających, może zaszokować każdego, kto pamięta go jako podstarzałego, zmierzłego komisarza policji. To odległe o lata świetlne wcielenie protagonisty należy pozostawić w przeszłości, bo w życiu Jacka zmieniło się absolutnie wszystko. Splot korzystnych i niekorzystnych dla niego wydarzeń sprawia, że pod fałszywą tożsamością zostaje współpracownikiem szeryf Lilly Reed. Młoda kobieta, nieco zagubiona w roli, jaką przyszło jej pełnić, zna tajemnicę Jacka, ale i widzi w nim szansę na ocalenie Sharpwood.
Tumblr media
Jako Warren Nash zostaje zastępcą szeryfa i przejmuje na siebie niektóre obowiązki Lilly. Relacja tych dwojga jest nieoczywista i przez większość czasu trudno powiedzieć, co jedno myśli o drugim. Samą historię określiłabym jako przyzwoitą, choć wydaje się nieco rozwleczona i nie śledziłam jej ze szczególnym zainteresowaniem. Szkoda, bo przerywniki filmowe zostały zrealizowane na wysokim poziomie. Ilustracje, względem poprzedniej części, są bardziej dopracowane i pojawiają się na ekranie w prostokątnych ramkach, a ich układ przypomina strony komiksu. Profesjonalne aktorstwo głosowe, z głównymi rolami Jona St. Johna, Sarah Hamilton i Michele Benzin, to miód na uszy. Pojawiają się nowe postacie i te poznane w pierwszej odsłonie. I mimo wszystko czegoś mi w tym zabrakło, a największą satysfakcję czerpałam z zarządzania pracą policjantów.
Tak krótki dzień, tak dużo pracy do wykonania
Wymówki, pijaństwo, niechęć do pełnienia służby dzień w dzień. Pozwolić na wolne, czy zmusić do pojawienia się na posterunku i zaryzykować utratą szacunku? Niektórzy mundurowi nie są lojalni Jackowi, więc nie noszą kapelusza z rondem, odmawiają udziału w wymagających akcjach i nie słuchają jego poleceń. Zyskanie ich przychylności jest możliwe, ale i losowe, co oznacza, że nigdy nie wiadomo, jaka decyzja wpłynie na pozytywną zmianę. Lojalnym policjantom także zdarzają się dziwne zachowania. Potrafią odmówić towarzystwa innemu mundurowemu z błahych powodów i nie zawsze zjawiają się w pracy, choć mają pełny pasek energii. Wobec takich sytuacji bardzo łatwo obdarzyć sympatią policjantów, którzy są gotowi na każde wezwanie. Po udanej akcji otrzymują punkty premii pozwalające na rozwijanie sześciu umiejętności: siły, inteligencji, szybkości, krycia się, strzelania i negocjacji. Każda z nich jest trzypoziomowa i odblokowuje cechy przydatne podczas misji taktycznych, kiedy spośród tych posiadanych można wybrać cztery. To głównie rodzaj mapy oraz liczba przestępców decydują o tym, z jakimi perkami wystartuje policjant. Jeżeli gracz zacznie od nowa, będzie mógł zmodyfikować zestaw cech.
Tumblr media
Misje taktyczne, zwłaszcza te trwające więcej niż dziesięć tur, są czasochłonne. Bywało, że zbliżałam się do ujęcia ostatniego złoczyńcy, ale jeden z gliniarzy ginął i decydowałam się na powtórzenie całości. Zabrakło mi możliwości anulowania ruchu w czasie jego trwania albo cofnięcia. Dobrym rozwiązaniem byłoby dodanie płatnych bonusów do misji i pozwolenie na trzy do pięciu takich działań, żeby jedno przypadkowe naciśnięcie LPM w nieodpowiednim punkcie nie zmuszało odbiorcy do nużącej powtórki.
Dzień na posterunku Sharpwood zaczyna się od wyposażenia policjantów w pałki, paralizatory, tasery i granaty hukowe. Przedmioty te, wraz ze wcześniej wspomnianymi umiejętnościami, dają sporą przewagę nad podejrzanymi, gdy gliniarze dotrą na miejsce zdarzenia. Przeciwnicy chętniej wykonają rozkaz policjanta potrafiącego negocjować, a kiedy napastnik ucieka, większe szanse na schwytanie go ma sprawny fizycznie, szybki policjant. To, kogo przydzielić do jakiego zadania, z czasem wchodzi w krew, dzięki czemu rozgrywka staje się przyjemniejsza. Samo przyjmowanie zgłoszeń jest ciekawym aspektem gry, bo wśród nich przeważają te absolutnie niedorzeczne i zabawne. Zdarzają się fałszywe alarmy albo zasadzki, a jeżeli poślemy na miejsce pijanego policjanta, istnieje prawdopodobieństwo, że zostanie ranny w wypadku drogowym albo zginie.
Tumblr media
Do innych czynności, znanych z pierwszej odsłony, należą prowadzenie śledztw i eliminowanie gangów. Postęp w dochodzeniach zależy od tego, ilu (inteligentnych) policjantów wyśle się w teren w celu sprawdzania tropów i zdobywania dowodów. Gdy posiada się wystarczającą liczbę elementów, wystarczy ułożyć sekwencję zdarzeń ze zdjęć i oskarżyć o przestępstwo jedną z dwóch osób. Za to nowością jest handel z paroma kobietami, u których można zakupić potrzebne obiekty albo sprzedać to, co przypadkowo wpadło w ręce Jacka. Handel jest łatwym sposobem na zarobienie w krótkim czasie dużej sumy pieniędzy.
Co jakiś czas na mapie Sharpwood, wykonanej na styl makiety, po której poruszają się wozy policyjne, wyświetlane są dodatkowe zadania od prywatnych osób. Te przysługi wymagają od gracza pewnego wykorzystania mundurowych, ale to kolejna droga do łatwego zarobku, ponadto wyrazem wdzięczności bywa szansa wysłania pracowników na kurs i zdobycie umiejętności bez konieczności zebrania punktów premii.
Sam Warren Nash jest nagradzany po każdym dniu służby zawleczkami od puszek. Im więcej rozwiązanych spraw i ujętych przestępców, tym większa górka zawleczek. Punkty są odejmowane w przypadku śmierci policjanta, cywila czy niewykonanej misji taktycznej, natomiast zebrane zawleczki można wymienić na nowego gliniarza tudzież sprzęt do codziennej walki z przestępczością.
Jest co robić, ale czy warto?
Produkcja Weappy Studio zajęła mnie na wiele godzin i przewiduję jeszcze kilkanaście. Jest udanym sequelem, ale ma swoje wady i niezwykle żałuję, że przedstawiona w niej historia nie zdołała wywołać pożądanego przeze mnie dreszczyku emocji. Wina częściowo tkwi w Lilly, która nieudolnie próbuje być dobrą duszą Sharpwood, ale ciągle jest niepewna własnych czynów i niezwykle ospała. Większą uwagę przykuwałam do rozgrywki toczącej się poza wysmakowanymi przerywnikami filmowymi. Cieszyła mnie nieprzewidywalność większości akcji oraz skutków decyzji podejmowanych od rana do nocy, a także to, że niektóre zdarzenia były generowane losowo.
Tumblr media
Nie trzeba umieć myśleć strategicznie, żeby przejść This Is the Police 2. Warto jednak zapoznać się z pierwszą częścią albo przeczytać podsumowanie przedstawionej w niej historii, ponieważ łączny czas cutscen w drugiej odsłonie to trzy godziny. Mimo że fabuła nie jest jej najmocniejszym punktem, byłoby szkoda, gdyby losy Jacka Boyda okazały się dla odbiorcy jeszcze bardziej nużące albo zupełnie bezwartościowe.
Do następnego!
0 notes
moje-niedopalki · 5 years
Text
Wyjebany
Przez splot własnych myśli o które się potknąłem doznałem dziś wypadku i z rowerem na chodniku chwilkę odpocząłem Znudzone performensem gapiły się te głupie ptaki gdy wyplątując się z myśli leżałem na chodniku rozpaćkany - wyjebany taki Szukałem przez wieki całe takiej jednej chwili, trochę z konieczności, co by połączyła, formę mojej głowy, z fizycznością, z formą mych wnętrzności Przez tę jedną chwilę cierpiałem jednocześnie na wątpliwości wylew i poczucie posiadania sensu Wstawałem całkiem długo jak przygarbiona babcia idąca po niechciane starcze leki do swego babcinego kredensu W tej sytuacyjnej pustce z lekkim szokiem, odłożyłem wszystko na miejsce jak na stół szklankę wypełnioną sokiem Sokiem wspomnień ubiegłej nocy gdy w chłodzie gwiazd szliśmy jako panowie życia mocarze zmęczenia, my - upojeni krzykiem - przygaszeni bystroocy, właściciele długich wywodów - głośni i dumni - niewolnicy  dnia - panowie nocy Potem wstałem i zgasiłem wieczór, i pewność prawdy sobie znikła, gdzieś w odpływie, niczym szczur, gruby i miejski taki A w moją niepewność wciąż wyjebane miały te głupie i napuszone zmoknięte deszczem miejsko-jesienne ptaki
28092019
0 notes
little-drunkhipsta · 7 years
Text
Adagio [Wolfstar One-Shot]
Tytuł i link: Adagio
Autorka: lupinely
Opis: Remus zastanawia się czy on wie. Po raz pierwszy wydaje mu się, że może jednak nie. 
Ilość słów:~6,5k
_______________________________________________________________
I.
Remus zaczyna mieszkać z Syriuszem w kwietniu po zakończeniu Hogwartu. Pierwszy tydzień spędza śpiąc samotnie w drugiej sypialni, a potem pewnej nocy całuje Syriusza zamiast nakrzyczeć na niego za zapomnieniu o mleku i chlebie i po tym przestaje sypiać samotnie w drugiej sypialni. -Nie przeniesiesz tu swoich rzeczy? - pyta Syriusz trzy dni później, gdy Remus wstaje z łóżka i idzie do drzwi prowadzących na korytarz, żeby wziąć sobie czyste ubrania z drugiego pokoju. Remus odwraca się, by spojrzeć na Syriusza leżącego na środku łóżka, zaplątanego w pościel i poduszki, nadal zaspanego i zadowolonego z siebie w sposób w jaki wygląda tylko ktoś, kto właśnie uprawiał seks. Słońce wpadające przez otwarte okno zabarwia końcówki jego rzęs na złoto. 
Po raz pierwszy w swoim życiu Remus myśli: kocham cię. Ma siedemnaście lat i stoi całkowicie nagi pośrodku pokoju Syriusza Blacka z uczuciem smaku Syriusza na języku. Prawdę mówiąc, Remus nie jest szczególnie zaskoczony tą rewelacją. Czuje, że to zbliżało się już od dawna chociaż wolałby wybrać inny moment, by sobie to uświadomić. -Nie - mówi, zamiast dziesiątki innych rzeczy, które cisną mu się na język. - Co powiedzą James i Peter jeżeli będąc tutaj zobaczą wszystkie moje rzeczy w twojej sypialni? -Myślę, że największym problemem byłoby to, co do cholery robią oni w mojej sypialni, ci mali zboczeńy - odpowiada Syriusz. Nie nalega jednak, co samo w sobie wiele mówi; jego milczenie przekazuje Remusowi wszystko co potrzebuje wiedzieć. Remus idzie do drugiego pokoju i ubiera się. Zostawia swoje rzeczy w drugiej sypialni (nie licząc książek, które - przez to, że Syriusz nie posiada żadnych półek w swym ledwo wyposażonym w cokolwiek mieszkaniu - leżą małymi kupkami w każdym możliwym miejscu) i tej nocy on i Syriusz spędzają noc w drugim łóżku, śpiąc zaplątani w siebie nawzajem. Później zmieniają łóżka co kilka nocy, dla różnorodności. James i Peter nigdy nie wchodzą do ich sypialni, ale zasada już z nimi zostaje. I skoro Syriusz nie czuje potrzeby powiedzenia Jamesowi, że Remus nie wprowadził się tylko w platonicznych i niewinnych celach, to Remus obawia się, że nigdy z nią nie zerwą. - -Jesteś w ciąży - mówi Remus. Patrzy się na Lily, która wydaje się być zadowolona (i przerażona), a potem na jej brzuch, który wygląda dokładnie tak samo jak wyglądał zawsze. Syriusz klepie Jamesa po plecach tak mocno, że spadają mu okulary. -Ty kapcanie - mówi - Na cholerę ci to było? -Dokładnie to samo powiedziałam, kiedy się dowiedzieliśmy - zauważa życzliwie Lily, a Remus zaczyna się śmiać przez reakcję Jamesa. -Po pierwsze, to tylko w połowie moja wina - mówi James i sięga po swoje okulary - więc nie rozumiem dlaczego tylko mnie się tutaj bije. -Sugerujesz, że powinniśmy klepać twoją dziewczynę? - pyta Remus. -Proszę bardzo, tylko spróbuj. - mówi Lily. Syriusz patrzy na nią podejrzliwie. -Masz kocie ruchy. Więc nie, dziękuję bardzo. Lily uśmiecha się złośliwie, a Syriusz odwzajemnia jej uśmiechy. -A po drugie - mówi głośno James, ignorując ich całkowicie - wspaniale się zachowałeś, Łapo, naprawdę. Nawet nie pogratulowałeś. Syriusz wydaje się być szczerze speszony. -Ale czego? - pyta i tym razem to James uderza jego. Nim James i Syriusz zdążą wdać się w bójkę, Lily dodaje; -Poza tym bierzemy ślub - Syriusz puszcza koszulkę Jamesa, którą usiłował przeciągnąć przez jego głową i zamiast tego wpatruje się w niego. Remus czuje się jakby ktoś uderzył go w splot słoneczny. -O nie, James, powiedz mi, że tego nie zrobiłeś - mówi - Nie zaraz po tym jak dowiedziałeś się, że jest w ciąży. To... Ale James rumieni się, a końcówki jego uszu stają się jasnoczerwone. Poprawia okulary i szuka pomocy u Lily. Syriusz nadal się w niego wpatruje; z jakiegoś powodu wydaje się być nawet zły, ale Remus nie potrafi zrozumieć dlaczego. -Nie zrobił tego - mówi Lily. - Ja to zrobiłam. Chwilę przed tym jak powiedziałam mu o ciąży. Syriusz wygląda na zbulwersowanego. -To najgorsze zaręczyny o jakich kiedykolwiek słyszałem. -No nie wiem - mruczy Remus. - Myślę, że to czarujące. I dosyć odpowiednie. James nigdy by nie wymyślił co ma powiedzieć mimo że kupił pierścionek w poprzednie wakacje. James, jeżeli to możliwe, rumieni się jeszcze bardziej. Lily wygląda na niezmiernie ucieszoną. -Nie wiem co ona w tobie widzi, stary - oznajmia Jamesowi Syriusz. -Wychodzę za niego dla spadku - zgadza się Lily na co James zaczyna się dławić. Syriusz rzuca jej spojrzenie. -Gdybym tylko wiedział, najdroższa. Nigdy nie pozwoliłbym mamusi mnie wydziedziczyć! -Och, daruj sobie - Lily uśmiecha się do niego szeroko. - Chodź lepiej pomóc mi w kuchni. Deser jest prawie gotowy. -Czy to nie twój narzeczony pod pantoflem powinien tego robić? - pyta Syriusz, ale podąża za nią, owijając rękę wokół jej ramion i przechylając głowę w jej stronę tak, że ich twarze niemal się stykają na co ona tylko się śmieje. Remus obserwuje jak odchodzą. James też, wyglądając na nieco zdumionego - zapewne samym faktem istnienia kogoś takiego jak Lily Evans. Remus go rozumie. Lily wraca, by powiedzieć im, że deser jest gotowy jeżeli Remus i Syriusz chcą go zjeść przed powrotem do domu. Spojrzenie, które Lily mu posyła jest ciepłe, znaczące, a jej kąciki jej ust unoszą się jakby cieszyła się jego szczęściem. (-Co powiedziałeś Lily? - pyta potem Remus, kiedy w ciemnej sypialni znajdują się tylko on i Syriusz. Syriusz przejeżdża powoli opuszkiem palca po konturze ust Remusa. Przez długi czas nie mówi nic, po czym wreszcie odpowiada: -Że jej gratuluję.) - Dłonie Syriusza są zaplątane we włosy Remusa, bawiąc się osobnym kosmykiem. Jego dotyk jest delikatny i odrywa Remusa od dręczących go nudności. -Hej, Moony. - mówi. - Jesteś chory? -Nie - odpowiada Remus mimo tego, że prawdopodobnie jest. Drży i powtarza sobie, że nie będzie wymiotował. Już to robił - właściwie nawet kilkukrotnie. Wydaje mu się, że w jego ciele nie pozostało już nic czego mógłby się pozbyć. Palce Syriusza przejeżdżają po jego zamkniętych powiekach. -Więc co to takiego? Remus śmieje się chrapliwie. -Odpływ. Syriusz odsuwa się od niego. -Nie jesteś ciągle wilkołakiem - brzmi jakby w to wierzył. Po dłuższej chwili dodaje cicho - Dalej to czujesz? Księżyc? Tak, Remus go czuje. Nie wie jak to wyjaśnić - jak opisać słowani subtelne pociągnięcia nowiu, które przewracają jego żołądkiem w trakcie złych miesięcy - zresztą, ostatnimi czasy wszystkie miesiące są złe. Czuje to w pustych płucach i czuje to w żebrach i czuje to w gardle: księżyc, księżyc, księżyc. -Jestem. - mówi. Niemal może usłyszeć Syriusza marszczącego brwi i nie jest w stanie otworzyć oczu. - To nie jest coś co zdarza się po prostu co dwadzieścia osiem dni, Syriuszu. To ... Ja tym jestem. Opuszek kciuka Syriusza dotyka jego ust, pociągając lekko za dolną wargę. -Nie - mówi Remus. - Piętnaście minut temu wymiotowałem. Syriusz w odpowiedzi tylko się śmieje, głęboko z gardła, i pochyla się, żeby go pocałować. Jego dłonie spoczywają po obu stronach twarzy Remusa, umacniając go. Remus odchyla głowę i chce mu się płakać, ale tego nie robi. To byłoby głupie. Kocham cię, myśli, wydaje mu się, że już po raz setny. Czuje jak Syriusz uśmiecha się w pocałunku. - Remus językiem pozostawia ślady na szyi Syriusza prowadzące do zagłębienia w jego obojczyku. Syriusz wygina się, palcami wbijając się w ramiona Remusa, w jego plecy. Remus całuje go raz, a potem zjeżdża w dół jego ciała i wślizguje palce pod materiał bokserek Syriusza, który spogląda na niego spod zasłony rzęs. Cały drży. Remus czuje to całym ciałem; napięcie nóg Syriusza napiera na materac. -Hmm - mruczy Remus, ściągając bokserki Syriusza i liżąc spód jego penisa. Syriusz zaciska dłonie i krzyczy. Remus przejeżdża zębami po jego kościach biodrowych, niewystarczająco mocno, by przerwać skórę, niewystarczająco mocno, by zostawić jakiś ślad. Przejeżdża kciukiem po główce penisa Syriusza i ukrywa uśmiech, gdy ten jęczy pod jego dotykiem. -Moony - mówi Syriusz. - Moony, ja... -Wydaje mi się, że mówiłem ci, żebyś się nie odzywał - odpowiada Remus na co Syriusz milknie, a rumieniec pojawia się na jego policzkach. - Lepiej - oznajmia Remus i zbliża usta do penisa Syriusza. Syriusz znów zaczyna się napinać, zdecydowanie zbyt szybko. Nieco zirytowany Remus odsuwa się. -Co? Syriusz się rumieni. To jeszcze bardziej wzmaga w Remusie potrzebę całowania go - wszędzie, po całym ciele, w usta; godzinami. -Chcę cię pieprzyć. Remus unosi brew. -Tak? Syriusz kiwa głową. Remus ściąga bokserki. -To da się zrobić. Syriusz wykonuje ruch jakby chciał wstać z łóżka, ale Remus pcha go na nie z powrotem, rozkładając dłonie szeroko na jego klatce piersiowej. -Zaufaj mi - mówi Remus, a Syriusz - ufa mu. Remus przesuwa się tak, że jego kolana znajdują się po obu stronach bioder Syriusza, a potem patrzy na niego z góry: -Będziesz trzymał ręce przy sobie? -Prawdopodobnie nie - mówi Syriusz, brzmiąc na niego speszonego. I, jakby chciał udowodnić swoją racę, przejeżdża dłonią po nagim udzie Remusa. Remus odtrząsa jego rękę. -Tak myślałem - przyciąga najbliższy odpowiedni przedmiot i krawat Syriusza trafia w jego dłonie. Remus łapie go i przywiązuje ręce Syriusza do zagłówka łóżka, uważając, by więzęł nie był zbyt ciasny, ale wystarczająco mocny, by ten nie mógł się z niego wyrwać. Syriusz przez cały ten czas wpatruje się w twarz Remusa swoimi jasnoszarymi, błyszczącymi oczami. Remus pochyla się i całuje jego nos. -Powiedz mi jeżeli będzie cię boleć. -Jasne - zgadza się Syriusz. Próbuje rozpocząć kolejny pocałunek, jednak Remus odsuwa się od niego. -W porządku - mówi Remus, bardziej do siebie niż do Syriusza. Ze stolika przywołuje lubrykant i prezerwatywy i, powoli - głównie po to, by zdenerwować Syriusza - siada okrakiem na penisie Syriusza, kręcąc przy tym biodrami. Syriusz zasysa ostro powietrze. -Moony.. -Ah,ah, ah - mówi Remus, ujeżdżając go powoli pomimo tego jak desperacko Syriusz ciągnie za materiał trzymający go przy łóżku i tego jak gorączkowo porusza biodrami. Syriusz dochodzi pierwszy. Rozpada się pod Remusem i krzyczy. Nagle twarz Remusa zalewa się gorącem. -Nareszcie - mówi, nie przestając się poruszać,z dłonią na własnym penisie, dochodząc niewiele później na pierś Syriusza. Syriusz krzywi się w jego stronę. -Dzięki wielkie, Moony. -Zamknij się - odpowiada Remus, mimo wszystko rumieniąc się. - Jeżeli ci się coś nie podoba to nie musimy tego powtarzać. -Tego nie powiedziałem - oznajmia Syriusz i Remus musi ugryźć się we wnętrze policzka, by powstrzymać uśmiech. Czyści ich za pomocą magii, a potem sięga, by rozwiązać dłonie Syriusza. Wokół jego nadgarstków biegną czerwone linie. Remus całuje każdą z nich, tuż nad miejscem, gdzie może poczuć puls. Syriusz wierci się pod nim. -Złaź ze mnie, ty wielka bryło. Nie czuję nóg. -Ale z ciebie królowa dramatu - ale i tak robi to, co mu powiedziano. Przesuwa kołdrę z drogi i zwija się przy boku Syriusza, nagle śpiący. Syriusz obejmuje go ramieniem i całuje czubek jego głowy, palcami śledząc blizny na jego plecach. Remus próbuje nie drżeć pod jego dotykiem. Chwilę później, tuż zanimi Remus zasypia, Syriusz odzywa się. -Remus - mówi miękko, jakby nie był pewien czy on nie śpi. - Ja... Przerywa. Remus zasypia. I nie myśli o tym przez długi, długi czas. -
To nie tak, że kiedy to zauważa, to mu to przeszkadza. Niekoniecznie. Po prostu o tym nie mówią. Syriusz wraca do domu ze swoich obowiązków na które wysyła go Dumbledore i całuje Remusa w usta i lądują w łóżku. Remus wraca od niezarejestrowanych wilkołaków z którymi spędził dwa tygodnie i całuje Syriusza w usta i lądują w łóżku. To nie tak, że Remus spodziewał się czegokolwiek innego; nie od Syriusza. On nie wie. On nie wie. Nie potrzebuje żeby Syriusz mówił o rzeczach, których nie czuje i nie potrzebuje żeby Syriusz mówił o rzeczach, które czuje, ale... Ale. Nocy, kiedy Harry się rodzi, Remus przyłapuje całujących się Lily i Jamesa. Syriusz jest w małej kuchni, z Harrym wtulonym w jego pierś. Wygląda tak jakby się modlił. Remus nie wie czy Syriusz kiedykolwiek się modlił - albo do kogo, albo o co - ale nie może pozbyć się tego obrazu z głowy. Syriusz ma na kurtce ćwieki, które sam dorobił, a Harry mruga śpiącymi oczami w ich stronę, łapiąc światło odbijające się od nich. Remus wyślizguje się z pomieszczenia. Światło księżyca przedostaje się do kuchni przez okna i powoduje u Remusa tępy ból w kościach, jakby ktoś sięgnął dłońmi pomiędzy jego żebra i zaczął, powoli i delikatnie, rozrywać je. James i Lily stoją blisko siebie w ciemnym korytarzu, szepcząc do siebie. Remus zatrzymuje się, uwięziony między nimi, a Syriuszem i Harrym. Dłonie Lily leżą na ramionach Jamesa, a ona płacze. -Shh - mówi James. Wyciera jej twarz opuszkami kciuków, ale  jego dłonie się trzęsą. - Lily... -Przepraszam - mówi, wściekła na samą siebie, a potem śmieje się, chociaż łzy nadal spływają po jej policzkach. - Przepraszam, kurwa, przepraszam. -Za co niby przepraszasz? - pyta James. Jego głos jest miękki - Remus nigdy, w ciągu dziesięciu lat ich znajomości, nie słyszał żeby James mówił w ten sposób. Obserwuje jak James pochyla się i unosi brodę Lily, by ją pocałować. Remus ma ochotę zacząć wyć, ale przełyka to. -Tak bardzo się boję - szepcze Lily, z palcami zawiniętymi w koszulkę Jamesa, przyciągając go blisko siebie, tak że ich czoła stykają się z sobą. - Cały czas. To takie głupie. Przepraszam. Nie zamierzałam płakać. -Lily - mówi James. - Nie obchodzi mnie czy płaczesz. Kocham cię. I zrobię wszystko, zeby nigdy nic ci się nie stało. Tobie i Harry'emu. Kocham cię. Lily znów się śmieje, tym razem szczerzej. -Gnojek - mówi. - Boże dopomóż. Kocham cię - całuje go. - Naprawdę. I nagle Remus nie może już ich wszystkich znieść; Jamesa i Lily i Syriusza i Harry'ego i Petera też, za to, że wyszedł godzinę wcześniej i odmówił, kiedy Remus zaproponował mu towarzyszenie w drodze powrotnej. Ten krąg osób nie zawiera Petera, tak samo jak i Remusa - James, Lily, Syriusz i Harry. Remus nie wie jak to się stało ani kiedy to się stało, wie tylko, że nie jest tego częścią. I nawet gdyby był - nawet jeżeli inni myślą, że tak jest - to nie jest. Nie jest. Wycie rozszerza jego żebra. Czuje księżyc w  krwi. Smakuje w jego ustach niczym mokry metal. Po cichu wraca do kuchni, unikając światła księżyca odbijającego się na posadzce. Syriusz nuci, z plecami odwróconymi do Remusa, kołysząc Harry'ego w ramionach. -Kocham cię - mówi Syriusz. Całe ciało Remusa zamiera na te słowa - tak, ja też, ja też, ja też - ale potem Syriusz śmieje się i odsuwa ciemne włosy z czoła Harry'ego, mówiąc. -Tak, maluchu. Chyba mięknę. Remus patrzu na nich, skąpanych w świetle, i nagle nie może już więcej patrzeć. Wycofuje się do innego pomieszczenia i przenosi się, jak najciszej, do łazienki w mieszkaniu jego i Syriusza po czym wymiotuje. Kiedy zamyka oczy, widzi powidok księżyca, więc chwyta dłonią brzegu toalety, a drugą ręką pociera oczy dopóki nie zaczyna widzieć gwiazd. Syriusz wraca do domu kilka minut później. Słychać trzask, gdy się pojawia, a potem jego głos. -Remus? Remus spuszcza wodę w toalecie i wstaje. Syriusz stoi w drzwiach łazienki, wyglądając wyjątkowo blado. -Nie wiedziałem gdzie jesteś - mówi. - Mogłeś mi powiedzieć, że wychodzisz. Remus pociera oczy. -Idę do łóżka. Syriusz nie przesuwa się, by dać mu przejść, co zmusza Remusa do otarcia się o niego. Ciepło jego ciała jest niczym szok elektryczny. Remus opada na łóżko, zrzucając buty po czym zaklęciem zaciąga zasłony, by zakryć nocne niebo. Syriusz przychodzi chwile później, niepewnie. -Remus? Remus przez chwile myśli, żeby powiedzieć mu wszystko. Boję się, Syriusz. Tak bardzo się boję. Jesteś jedynym powodem dla którego nie rozerwałem się na strzępy w trakcie pełni, a nie mogę ci powiedzieć, że cie kocham. Nie wie jak to powiedzieć. Więc tego nie robi. - Święty Mung pachnie jak mauzoleum - a może to kwestia kostnicy znajdującej się kilka pięter niżej, pachnąca śmiercią tak bardzo, że wyczulone zmysły Remusa nie mogą tego przeoczyć. W jego ustach znajduje się krew, a dłonie drżą podczas gdy gdzieś niedaleko stąd, Syriusz umiera. A przynajmniej tak to wyglądało, kiedy Remus pojawił się w Świętym Mungu po tym, jak został poinformowany, że Syriusz został zabrany do szpitala. Uzdrowiciele przewozili go tuż obok Remusa, kiedy się tylko tam pojawił, a wszędzie dookoła była krew. Kiedy próbował podążyć za nimi, został zatrzymany. Walczył, uderzył jednego z nich w twarz i potrzebowano trzech osób, żeby go powstrzymać. Nadal drży, a jego dolna warga okazuje się być rozcięta. Nie pamięta jak to się stało. Auror wygląda jakby nie wiedział co powiedzieć - jakby nie spodziewał się tak agresywnej reakcji. Nikt się jej nie spodziewa po Remusie. -Nic mu nie będzie - mówi auror. - Wszystko będzie w porządku. -Co się stało? - pyta Remus. Jego dłonie wydają się być puste, zwisając po bokach jego ciała i wtedy zdaje sobie sprawę, że zabrano mu różdżkę. -Pułapka - mówi Auror. Trzyma ramię przy piersi, ale nie ma na nim nigdzie krwi - Remus byłby w stanie ją wyczuć. - Nie wiem co się stało, ale wiedzieli, że tam będziemy. Ktoś musiał podać fałszywy trop, a my za nim ruszyliśmy, albo może dowiedzieli się, że się pojawimy i przygotowali nam komitet przywitalny... -To niemożliwe - mówi Remus. - To nie... jak to może być możliwe? Kto? Auror kręci głową. -Nie wiem - ale nie patrzy Remusowi w oczy. Nie zrobiłbym tego, myśli Remus. Cholera jasna, nie zrobiłbym tego. Wyrwałbym gardło osobie, któraa to mu zrobiła, a ty nadal myślisz, że to ja. Przynajmniej Syriusz będzie znał prawdę. Syriusz musi to wiedzieć. Jeżeli do tej pory tego nie wie, to Remus obawia się, że nigdy się nie dowie. Spędza tę długą noc przemierzając szpitalną poczekalnię w tę i z powrotem. Nie jest tam sam, ale nikt się nie odzywa, a tylko on jest tam dla Syriusza. James jest zbyt daleko, by go po informować. Zajmuje się zaklęciem Fideliusa. Remus ma tylko nadzieję, że nie wybierze Syriusza na Strażnika Tajemnicy. Ale oczywiście James to zrobi. Na pewno. Uzdrowicielka mówi Remusowi, że Syriusz jest w stabilnym stanie, ale będzie potrzebował ciągłej opieki medycznej co najmniej do rana i nie będzie mógł mieć do tego czasu żadnych gości. -Możesz pójść do domu jeżeli chcesz odpocząć - mówi. -Nie - odpowiada Remus. Siada. Minęła godzina od wschodu słońca, kiedy wreszcie może zobaczyć Syriusza. Jest ledwo pół przytomny, ale próbuje usiąść na widok Remusa wchodzącego do pokoju. -Cześć - mówi. Remus chwyta jego dłoń i ściska ją. Powoli przestaje drżeć. -Myślałem, że umierasz - mówi w końcu Remus, ponieważ ktoś musi wreszcie coś powiedzieć. Syriusz przełyka ślinę. Nadal jest blady po stracie krwi. -Też tak myślałem - odpowiada. Remus przyciska spód dłoni Syriusza do swojego czoła, zamyka oczy. Po chwili Syriusz odzywa się; jego głos jest tak cichy, że Remus ledwo go słyszy. -Nie mów Jamesowi. Remus czuje uścisk w piersi. -Tak długo zachowywałem twoje sekrety - mówi, zaskoczony tym jak gorzko brzmi. - Czym jest jeden więcej? Syriusz mruga. W porannym świetle wygląda na małego i zmęczonego i bardzo, bardzo młodego. Remus zastanawia się czy on wie. Po raz pierwszy wydaje mu się, że może jednak nie. - Mieszkanie jest puste. Remus to wie, ponieważ było puste, kiedy wczoraj wyszedł zgłosić się w ministerstwie na przesłuchanie. Zapytali o jego imię. Zapytali czy był wilkołakiem. Zapytali czy wiedział, że Syriusz pracował z Voldemortem - a jeżeli wiedział, to czy wiedział co on planował. -Nie - powiedział. Płakał. Albo nie - nie może sobie teraz przypomnieć. Mieszkanie jest puste; James i Lily i Peter nie żyją, Harry'ego nie ma, a Syriusz tego dnia stawi się przed sądem i otrzyma dożywodni wyrok w Azkabanie. Remus wie, że to się stanie. Czuje to w kościach, tak jak czuje sunący się po niebie księżyc. Przełyka ślinę. Jeżeli powie to do pustego mieszkania, wszystko się skończy. Usłyszy to i to będzie koniec. Syriusz zdradził Jamesa i Lily, myśli, otwierając usta, by to powiedzieć. -Kocham cię - mówi zamiast tego. Jego głos się nie załamuje. Pomieszczenie jest puste; zaczął się listopad i cała reszta jego życia,  a on jest zakochany w Syriuszu Blacku. He swallows. If he speaks it to the empty flat, it will be over. He will hear it and that will be the end of it all. Sirius betrayed James and Lily to Voldemort, Remus thinks, and he opens his mouth to say it. -Więc proszę - mówi Remus, niemal zaczynając się śmiać. - Proszę bardzo.
II. Pada, tej nocy gdy Syriusz puka do drzwi Remusa; to tylko lekki, letni deszczyk, co w jego mniemaniu wcale nie pasuje do sytuacji. Chce zerknąć przez okno i powiedzieć Syriuszowi, żeby wrócił jutro - ma być wtedy burza. Albo w następnym tygodniu, kiedy nadejdzie czas pełni księżyca. Nie robi żadnej z tych rzeczy. Otwiera drzwi, a Syriusz patrzy na niego; jego ciemne włosy są mokre i przylegają mu do twarzy. Wygląda staro - dużo starzej niż Remus potrafiłby go sobie kiedyś wyobrazić. Syriusz chrząka, ale nic nie mówi. Remus nie potrafi spojrzeć mu w oczy; kiedy spogląda w dół zauważa, że dłonie Syriusza są zakrwawione od zbyt długiego poruszania się na łapach. Remus niemal wolałby, żeby Syriusz nie miał wystarczająco siły, by się tej nocy przemienić z powrotem w człowieka. Nie może powstrzymać myśli, że łatwiej byłoby mu się z tym pogodzić rankiem. -Cóż, wejdź - mówi Remus i Syriusz to robi. Remus zamyka za nim drzwi. Po ich zamknięciu w maleńkim pomieszczeniu robi się bardzo cicho. Remus słyszy równy oddech Syriusza i zastanawia się czy bicie jego serca jest równie spokojne. -Podejrzewam, że chciałbyś się najpierw wymyć - mówi. -Wolałbym się najpierw wyspać - odpowiada Syriusz. - Przywykłem do brudu, czym jest jedna dodatkowa noc? - spogląda na swoje dłonie. Remus dochodzi do wniosku, że tak właśnie wygląda niepewny siebie Syriusz Black. - Chociaż mogę najpierw umyć ręce. -W porządku - mówi Remus, zamiast powiedzieć mu, że poczuje się lepiej jeżeli wykąpie się przed snem. Idzie do łazienki i wkłada myjkę pod ciepłą wodę, po czym bierze mydło i ręcznik. -Proszę - podaje myjkę Syriuszowi. Syriusz ściera krew, krzywiąc się kiedy natrafia na żwir wbity w skórę. -Długi spacer? Syriusz nie zaszczyca tego całkowicie niepotrzebnego pytania odpowiedzią. Remus nie może go winić. Nie wie co ma powiedzieć, co powinien zrobić. Nikt nigdy nie nauczył go jak powinien zareagować na przyjaciela, którego do zeszłego czerwca nie widział przez trzynaście lat, kiedy ten pojawia się w jego domu, by zostać w nim na jakiś czas. -Przynajmniej się wysusz - mówi Remus. Woda kapie z Syriusza wprost na podłogę. Syriusz bierze ręcznik i robi to, co mu powiedziano, co jest jedną z najdziwniejszych rzeczy jakie Remus kiedykolwiek widział. Kładzie mydło na blacie i wraca do salonu, gdzie na kanapie kładzie pościel i poduszkę. -Sypialnia jest w końcu korytarza - mówi. - Zobaczymy się rano. Syriusz pojawia się w drzwiach, jego włosy są zmierzwione, a pod szarymi oczami ma ciemne siniaki. -Co? Remus pokazuje na kanapę. -Będę tu dzisiaj spał. -Moony, nie ma mowy, żebym wyrzucił cię z twojego własnego łóżka, naprawdę. Przezwisko szokuje coś wewnątrz Remusa, boleśnie. Syriusz użył go już w zeszłym roku, ale tym razem to coś innego. Teraz są sami. Tylko oni znają wszystkie sposoby w jakie Syriusz wymawiał jego imię. -Będę spał w zwierzęcej formie - mówi Syriusz - jeżeli koniecznie chcesz mi oddać swoje łóżko - brzmi kompletnie niezręcznie. - I tak zazwyczaj sypiam jako pies. Ponieważ... - waha się po czym wzrusza ramionami i uśmiecha się jakby go to bolało - koszmary. -Oh - Remus gapi się na niego. - Jeżeli... Jeżeli jesteś pewien. Syriusz kiwa głową. Po chwili Remus zdaje sobie sprawę, że wpatrują się w siebie od dłuższej chwili i przerywa to, ruszając w stronę korytarza.. -Sypialnia jest tutaj - mówi. - Ja... cóż. - przerywa. Nie wie co chce powiedzieć. Syriusz jest z nim, minęlo czternaście lat od kiedy ostatnim razem byli tylko we dwójkę, a Remus, nadal nie wie co powiedzieć. Nigdy nie wiedział. -Twój głos jest inny - mówi nagle Syriusz. - Znaczy... tak mi się wydaje, nadal jest mi trudno... cóż, nieważne. W każdym razie brzmisz inaczej. -To przez bycie wilkołakiem - odpowiada Remus. - Nasze głosy... Księżyc w końcu... Syriusz kiwa głową, jakby rozumiał. -Wycie - Łapa wył już wcześniej do księżyca. Ale to nie jest to samo. Remus nie potrafi tego wyjaśnić i w końcu decyduje się nawet nie próbować. -Tak - mówi. - Dokładnie. Syriusz rozgląda się pobieżnie po małej sypialni, a potem patrzy na Remusa spotykając jego oczy na całą sekundę zanim się przemienia. Potem Łapa siada z podniesioną oczekująco głową. Remus wypuszcza oddech, który nie zdawał sobie sprawy, że wstrzymywał. Klepie kołdrę i Łapa wskakuje na nią, obraca się kilka razy i opada. Jego szare oczy obserwują Remusa, który głaszcze go po głowie, przygryzając wnętrze ust. Na jego dotyk, Łapa zamyka oczy i po kilku chwilach zasypia. Remus wychodzi z pokoju i idzie na dwór, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Przestało padać. Noc jest przejrzysta i zimna i pachnie latem podczas gdy chmury zakryły niebo.
-
Nadal jest ciemno, kiedy Remus budzi się zawinięty w pościel, ciepły, ze śpiącym psem zwiniętym obok niego. Cicho i szybko wstaje z łóżka i robi sobie kubek herbaty. Jego dłonie już nie drżą. Czternaście lat wydaje się całą wiecznością, a jednocześnie nie więcej niż chwilą. To uczucie dziwnie dezorientuje Remusa; czy to nie wczoraj obudził się, by zobaczyć twarz Syriusza na pierwszych stronach gazet, śmiejącego się pod nagłówkiem: "Black skazany na dożywocie w Azkabanie?"? Czy to się w ogóle wydarzyło? Słyszy łapy odbijające się na podłodze, a potem dźwięk zmienia się w gołe stopy. Syriusz zagląda do kuchni. -Łazienka? - pyta, jakby zastanawiając się gdzie się znajduje. Chatka jest zbyt mała, by to pytanie było konieczne, a Remus wie, że prawdziwym pytaniem jest to czy Syriusz może jej użyć. Remus wskazuje mu kierunek dłonią, a potem słyszy dźwięk otwieranych drzwi, potem słyszy gwałtowny, zszokowany oddech i znów stopy poruszające się po korytarzu, tym razem szybciej. Syriusz znów się pojawia, ciężko oddychając i niemal podskakuje zauważając, że Remus na niego patrzy. -Ja nie... - pociąga za włosy, sfrustrowany. - Okno. Ma kraty. Ja nie... Nie spodziewałem się tego. To wszystko - obraca się i wraca do maleńkiej łazienki po czym zamyka za sobą drzwi. Remus wstaje i puka. Odpowiada mu cisza. -Syriusz? Więcej ciszy, a potem Syriusz otwiera drzwi. Jego twarz jest zarumieniona. -Dlaczego masz w oknach cholerne kraty, Remus? -Nie wiem - odpowiada. - To łazienka, czasami są w nich kraty - ale musi przyznać, że wydaje mu się to dość dziwne, kiedy ktoś wreszcie zwrócił na to uwagę. Wchodzi do maleńkiej łazienki. Syriusz tylko na niego patrzy. -Co robisz? -Włączam wodę - odpowiada Remus, wyciągając różdżkę, by dotknąć nią kranu, starając się, by woda była ciepła. Niedługo później strumień wody zaczyna napełniać wannę. -Właź - mówi Remus. -Jestem dorosły - odpowiada Syriusz. - Potrafię się sam wykąpać. - mimo to rozbiera się, nadal z tą niepewnością z którą Remus nigdy go nie widział, a potem wchodzi do wanny. -Okay - mówi Remus. - Zostawiam drzwi otwarte. Będę na zewnątrz. Wychodzi na korytarz i opiera się plecami o ścianę, zamykając oczy. Wiedział to już rok wcześniej, kiedy tylko zobaczył Syriusza, ale nadal nie dociera do niego jak bardzo on zmarniał; jego ciało jest całkiem inne niż czternaście lat temu, ma blizny, których Remus nie rozpoznaje. To tak jakby chłopiec, którego znał tak naprawdę nigdy nie istniał. Remus słyszy wodę opuszczającą wannę i Syriusza wychodzącego z wanny. Idzie po czyste ubrania, a potem podaje je Syriuszowi, nie patrząc przez drzwi. -Mam tylko to - mówi Remus. - Mam nadzieję, że będą pasować. -Twoje ubrania nigdy na mnie nie pasują - odpowiada Syriusz, ale zakłada je na siebie. - Niedługo po tym, jak Syriusz trafił do Azkabanu, Remus trafił na pewne badania. Według nich długa obecność dementorów powodowała utratę pamięci, której cofnięcie się mogło trwać miesiącami. Remus pamięta jak bardzo był za to wściekły na Syriusza, ale teraz już nie pamięta dlaczego. Teraz... Remus nie wie, nie chce wiedzieć, jak wiele Syriusz zapomniał w ciągu tych dwunastu lat spędzonych w więzieniu. W artykule nie było wspomnianych żadnych przypadków, które spędziły w Azkabanie dłużej niż dziesięć lat. Większość więźniów, którzy spędzili tam tak długi okres czasu, nigdy nie opuszczało już jego murów. Remus przygryza język, tłamsząc w sobie wszystkie "czy pamiętasz?" mimo że desperacko pragnie o nie zapytać - czy to wszystko w ogóle kiedyś się zdarzyło? Czy naprawdę żyliśmy w sposób jaki pamiętam: ty i ja i James i Lily i nawet Harry, tuż pod koniec? Chce zapytać Syriusza czy naprawdę go kochał, czy to była tylko iluzja czasu. Ale to niesprawiedliwe. Szczególnie teraz. - Tego popołudnia niebo przedzierają błyskawice, trzęsąc ścianami maleńkiej chatki. -Myślisz, że Harry się do nas odezwie? - pyta Syriusz, patrząc na strugi deszczu spływające po szybie. -Mam taką nadzieję - Remus się waha - nie chciał pytać o ostatnie zdarzenia i nie był pewien, czy Syriusz miał ochotę o nich opowiadać, ale teraz Syriusz podjął temat, więc może było to bezpieczne. - Dumbledore nie wyjaśnił w swoim liście co się stało, a to co przeczytałem w Proroku Codziennym jest całkowitym gównem - mówi - Co się stało? Syriusz mówi mu wszystko: o trzecim zadaniu Turnieju Trójmagicznego, o świstokliku, o cmentarzu. Mówi o tym jak Harry zobaczył Lily i Jamesa. O śmierci Cedrica Diggory'ego. O Peterze. O powrocie Voldemorta. Remus patrzy na kolację, którą przygotowuje. -Wiedziałem, że wrócił - mówi. - Dumbledore mi o tym powiedział. Ale... Harry.. -Da sobie radę - odpowiada Syriusz. W jego głosie słychać pewną nutę zaciętości. - Jest silny. -Wiem, że jest - mówi Remus, nieco urażony. Uczył Harry'ego przez rok - to on widział, jak chłopak opanował zaklęcie Patronusa. Ale to znaczy tylko tyle, że miał on więcej czasu z Harrym niż Syriusz, a przypominanie o tym wydaje się być bardzo dziecinne. -Tak dużo przegapiłem - zauważa Syriusz. - Przegapiłem jego dorastanie. Wszystko, Remus. Remus nie wie co ma na to odpowiedzieć. Ściąga patelnię z palnika i siada przy stole. Kolano Syriusza ociera się o jego, a mimo to nie cofa on swojej nogi. -Ja też. -Co robiłeś te wszystkie lata? - pyta Syriusz. - Znaczy... Nie chcę... -To nic - wzrusza ramionami Remus. - Wyjechałem z Anglii na dłuższy czas. Dumbledore ściągnął mnie z powrotem rok temu. Przedtem ... trochę się tułąłem. Nie miałem nigdy wystarczająco pieniędzy, żeby robić coś, co chiałbym robić. Po prostu przeżywałem. -Żadnych chłopaków? - pyta Syriusz. -Nic długotrwałego. -Dziewczyny? Remus nie wie jak rozszyfrować sposób w jaki Syriusz na niego patrzy, więc po raz pierwszy w swoim życiu postanawia nawet nie próbować. -Nic długotrwałego. Na chwilę zapada między nimi cisza, a potem Syriusz pyta cicho. -Dlaczego? Remus zaciska dłonie nim może się powstrzymać. -Mogło to umknąć twojej uwadze - mówi, zaskakując samego siebie tym, jak spokojnie brzmi - przynajmniej dopóki nie wpadłeś na pomysł, że szpieguję dla Voldemorta, ale jestem wilkołakiem. To nieco utrudnia bycie w związku. Długa cisza. Syriusz nie przeprasza. Remus jest mu za to wdzięczny. - Tej nocy Syriusz nalega, by spać na kanapie. Remus - prawdę mówiąc czując ulgę - pozwala mu na to i zaspia we własnym łóżku z plecami skierowanymi w stronę ścianę. Koce pachną mokrym psem. Budzi się tuż po północy, wokół niego jest całkowicie czarno. Łapa leży zwinięty w kłębek przy jego boku, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Remus przez długą chwilę się nie porusza, a potem sięga dłonią w dół, delikatnie i zakopuje dłoń w miękkim futrze na szyi Łapy. Kolejny raz budzi się wczesnym rankiem. Syriusz przycupnął w stopach jego łóżka i trzęsie się, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w okno z dłońmi zaciśniętymi na szybie. -Syriusz - mówi Remus, zaspany. Kiedy Syriusz obraca głowę, Remus moze zobaczyć, że płacze. -Syriusz - Remus czuje jak odpływają z niego resztki snu i siada. - Co... -Nic - odpowiada Syriusz. Gniewnie pociera oczy. - Po prostu... wspomnienia ... niektóre z nich wracają, kiedy o tym nie myślę. Większość z nich już wróciła. Brakuje tylko kilku momentów. Nawet nie wiem, że mi ich brakuje dopóki nie wracają. Przełyka i z powrotem spogląda na zewnątrz. Niebo jest już przejrzyste i pełne gwiazd. Księżyc jest widoczny. -James - mówi w końcu Syriusz. - Zawsze myślałem... Nie wstydziłem się - kontynuuje - Bałem się. Nie wiem dlaczego tak bardzo się bałem. Kochałem go. To pewnie dlatego. On... bez niego - znów przerywa, nieco desperacko. - Był lepszym przyjacielem niż na to zasługiwałem. Nie zasługiwałem na niego. To właśnie sobie przypomniałem. -Syriusz - powtarza znów Remus. Jego klatka piersiowa jest boleśnie ściśnięta. - Ty i James byliście wszystkim co najlepsze dla siebie nawzajem. I on to wiedział. -Nie, nie byłem - mówi Syriusz. - Miał Lily i Harry'ego. -Cóż, tak - odpowiada Remus. - Nie powiedziałem, że byłeś jedyną najlepszą rzeczą w jego życiu. Były i inne. Ale to nie powoduje, że byłeś mniej ważny. Poza tym ty też miałeś Lily i Harry'ego. Syriusz nie odpowiada. Kiedy znów obraca się, by spojrzeć na gwiazdy wygląda tak jak czternaście lat temu - młodo i pięknie. -Miałem też inne rzeczy - mówi w końcu. - Skoro już je wyliczamy - nie patrzy na Remusa. -Idź spać, Syriusz - odpowiada Remus, przesuwając się, by zrobić mu więcej miejsca. - Gdy po raz trzeci Remus budzi się późnym rankiem, światło przebija się przez okna. Syriusz śpi, pochrapując, na boku z twarzą zwróconą w jego kierunku, z ręką przy klatce piersiowej. Remus przygląda mu się przez chwilę, mrugając by pozbyć się resztek snu. Nie wie czy powinien wstać i przenieść się na kanapę czy może powinien pójść wziąć prysznic czy może zwinąć się przy cieple ciała Syriusza, prześledzić palcami jego nowe blizny. W koncu nie robu nic; leży na łóżku w bezruchu, nie dotykając Syriusza dopóki ten się nie budzi. Syriusz otwiera oczy i patrzy na niego. Przełyka ślinę i mamrocze coś, co Remus mógłby zinterpretować jako 'przepraszam'. -Zamknij się - szepcze Remus. - Nie mów tego. Nie teraz. Syriusz wpatruje się w niego. Jego długie włosy leżą splątane na poduszce i Remus chciałby za nie pociągnąć, by przechylić głowę Syriusza i móc zobaczyć jego gardło. Chciałby przejechać językiem po linii jego szczęki. Zamiast tego leży bez ruchu, czując tylko ból. -Tęskniłem za tobą, Moony - mówi Syriusz. Jego głos jest tylko miękkim wydechem. Nie brzmi jakby bał się tego. Brzmi jakby czekał na to bardzo długo. - Tak bardzo za tobą tęskniłem. Remus zamyka oczy, czując pojawiające się w nich łzy. -Nie mów tego. -Tęskniłem - naciska Syriusz. - Naprawdę, Moony, Remus, tęskniłem, tęskniłem - łóżko porusza się, kiedy on zbliża się i delikatnie całuje Remusa w usta. Remus krztusi się i pochyla się bardziej, gdy Syriusz próbuje się odsunąć. -Nie - mówi, ponieważ tylko to jest w stanie z siebie wydusić. -Tak - odpowiada Syriusz. - Kurwa, tak. Spójrz na mnie. Remus kręci głową. -Kocham cię - mówi Syriusz. Przyciąga go do siebie, jego usta odnajdują gardło Remusa, a jego zęby kłują niczym zimne łupiny kuli. -Wtedy też cię kochałem - dodaje, gwałtownie, i teraz już wie.
2 notes · View notes
ambiwalentny-typ · 7 years
Quote
co robie na tumblr? wyrzucam z siebie wszystko czego nie mogę gdzie indziej, mój tumblr to nie do końca ja - mój tumblr to splot tych niewypowiedzianych myśli.
3 notes · View notes
wojciechdydymski · 6 years
Text
Tumblr media
Czym, są czakry ? Cz.2
Ten szczególny system, mógł pochodzić z około jedenastego wieku p.n.e i szybko stał się powszechnie popularny. To w tym modelu, mówi się, że Kundalini "wznosi się" w górę, przebijając różne ośrodki, aż osiągnie koronę głowy, dając w efekcie zjednoczenie z Boskością.
https://wojciechdydymusdydymski.wordpress.com/2017/08/08/kundabuffer-i-kundalini-czyli-ideologia-podzialu-trzeciej-sily/
Niemniej jednak, czakry opisane są w tantrycznych tekstach Sat-Cakra-Nirupana i Padaka-Pancaka, w których opisywane są, jako emanacje świadomości od Brahmana, energia emanująca z duchowego, stopniowo zmieniająca się w konkretne chakry, tworząc odrębne poziomy czakr, które ostatecznie znajdują swój odpoczynek w czakrze Muladhara.
Kabała
Są więc częścią emanacjonistycznej teorii, jaką reprezentuje też Kabały na zachodzie, lataif-e-sitta w sufizmie, czy neoplatonizm.
Energia, która została uwolniona w stworzeniu, zwana Kundalini, jest zwinięta i śpi u podstawy kręgosłupa. Celem tantrycznych lub kundalini jogi, jest pobudzenie tej energii i spowodowanie jej wznowienie, przez coraz subtelniejsze czakry, aż do zjednoczenia z Bogiem, co zostanie osiągnięte w czakrze Sahasrara w koronie głowy.
Jest to absolutna deksonstrukcja, oddalająca człowieka przez fizyczność od duchowości ...
Jak wiecie, korona głowy została zdekonstruowana oraz zastosowana w symbolu cwaniactwa, kontroli i władzy człowieka nad człowiekiem ...
https://wojciechdydymski-cytaty.blogspot.com/2018/10/kim-jest-krol-i-czym-jest-panstwo.html
Czakry tantryczne (dekonstrukcja)
Tantryczna sadhana laja jogi, działa z systemem czakr.
Szaktizm opisuje osiem głównych czakr wewnętrznych:
Muladhara (Sanskrit: Mūlādhāra) czubek kości ogonowej, duchowy potencjał
Swadhisthana (Sanskrit: Svādhiṣṭhāna) kość ogonowa, nieprzytomna emocja lub pragnienie
Manipura (Sanskrit: Maṇipūra) pępek, dynamizm
Anahata (Sanskrit: Anāhata) serce, decyzje oparte na miłości
Vishuddha (Sanskrit: Viśuddha) szyja, dyskryminacja i mądrość
Ajna (sanskryt: Ajña) brwi, umysł
Bindu (sanskryt: Bindu) kropka z tyłu głowy, modlitwa i Aum (byk - asterion)
https://wojciechdydymusdydymski.wordpress.com/2018/11/19/asterion/
Sahasrara (sanskryt: Sahasraa) szczyt głowy, wyższa świadomość.
Chiński model
Tradycyjna medycyna chińska, opiera się również na podobnym modelu ciała ludzkiego, jak system energetyczny, z tym że wiąże się z krążeniem energii qi, a nie z prostym wynurzaniem, jak ma to miejsce w jodze kundalini.
W obwodzie qi, zwanym orbitą mikrokosmiczną, energia powraca również z przodu kanału tułowia (odpowiednik nadis w Hatha yogi) i wchodzi do Dantian (tan tiens): kiedy powraca do serca (cyklicznie w dół i powraca do głowy) rozwija się dalsza medytacja / kontemplacja lub zjednoczenie z bóstwem. Na orbicie makrokosmicznej qi, jest również prowadzony przez główne kanały w kończynach.
Przedni splot autonomiczny (do narządów / gruczołów) rozgałęzia się od czakry mózgowo-rdzeniowej i dwu poziomowym trójkątem witalności przechodzi przez ramiona (nadi) i przez śledzionę dochodzi do brzucha. (Dekonstrukcja)
Model Bön
Czakry, jako praniczne ośrodki ciała, zgodnie z tradycją himalajskiego Bonpo, wpływają na jakość doświadczenia, ponieważ ruchy prany, nie można oddzielić od doświadczenia. Każda z sześciu głównych czakr, wiąże się z doświadczalnymi właściwościami jednej z sześciu dziedzin istnienia.
Praktyki tsa - płuc, takie jak te zawarte w Trul Khor, otwierają kanały tak, że płuco (Lung jest terminem tybetańskim pokrewnym prana lub qi) może poruszać się bez przeszkód. Joga otwiera czakry i wywołuje pozytywne cechy związane z konkretną czakrą. Sylaba nasienna (sanskryt "bija") jest używana zarówno, jako hasło, które wywołuje pozytywną jakość, jak i zbroję, która utrzymuje jakość.
Praktyka tantryczna ostatecznie przekształca całe doświadczenie w błogość. Praktyka uwalnia od negatywnych uwarunkowań i prowadzi do kontroli nad percepcją i poznaniem.
Jest to kolejna dekonstrukcja, ponieważ spłyca doświadczenie do seksualnej i fizycznej błogości, nie prowadzącej do oświecenia i ascendencji.
Model New Age
Istnieje wiele nowocześniejszych, zdekonstruowanych modeli układu czakr ludzkiego subtelnego ciała energetycznego.
Ponieważ, system jest subtelny, różnice te mogą współistnieć i być odbierane jako przedpola i tło różnych cech lub atrybutów z określonych powodów lub celów, a nie postrzegane, jako rywalizacja o przewagę.
Umysł ciała
Bodymind, jest systemem, odnoszą się do teorii systemów i żadna czakra nie jest najwyższa. Czakry działają w dialogu i są ze sobą w relacji i tak właśnie działa energia Ajurwedyjska, która jest bezpośrednio porównywalna z ludzkim układem hormonalnym i jak różne gruczoły chemicznie sygnalizują i komunikują się ze sobą.
Ruch Nowej Myśli
To, co jest interpretowane jako ruch New Age, tworzy w rzeczywistości inny ruch, ruch Nowej Myśli, który przyjął i rozwinął mem czakry, aby zdekonstruować słowo, myśl i działanie ....
Chakrologia, jest neologizmem stosowanym czasami przez praktyków medycyny alternatywnej lub filozofów ezoterycznych do badania czakr. Istnieje wiele różnych chakrologii, niektóre oparte są na starożytnych hinduskich tantrycznych tradycjach ezoterycznych, interpretacjach New Age lub zachodnich analizach okultystycznych, a także starożytnych greckich i chrześcijańskich odniesień.
https://swiatowaliga.blogspot.com/2017/04/rzeczywistosc-iluzji-czyli-grecka.html
Czakry, opisane są, jako wyrównane w kolumnie wstępującej od podstawy kręgosłupa do wierzchołka głowy. W praktyce New Age, każda czakra, jest często kojarzona z określonym kolorem. W różnych tradycjach czakry wiążą się z wieloma funkcjami fizjologicznymi, aspektem świadomości, elementem klasycznym i innymi cechami wyróżniającymi. Są one wizualizowane jako lotosy / kwiaty o różnej liczbie płatków w każdej czakrze.
Uważa się, że czakry ożywiają ciało fizyczne i wiążą się z interakcjami o charakterze fizycznym, emocjonalnym i mentalnym. Są uważane za loci energii życiowej lub prany, zwane także shakti, qi (chiński, ki w języku japońskim), coach-ha-guf (hebrajski), bios (grecki) i eterze (angielski), który jest uważany za płynący wśród nich wzdłuż ścieżki zwane nadis. Funkcją czakr jest obracanie i wciąganie tej energii, aby utrzymać równowagę duchowego, psychicznego, emocjonalnego i fizycznego ciała.
Ruch New Age, doprowadził do wzrostu zainteresowania czakrami - za pomocą licznych kłamstw i manipulacji. Wiele osób w tym ruchu wskazuje na związek między pozycją i rolą czakr oraz pozycji gruczołów w układzie hormonalnym. Idee te pojawiają się po raz pierwszy w pismach autorów teozoficznych, takich jak mason C. W. Leadbeater, który napisał książkę o czakrach opublikowaną w 1927 r.
Przełożenie czakr na władze i kontrole, wiąże się z psychologiczny, medycznym, chemiczny, fizyczny, prawny ... wpływem el-it, na plebs, podlegający alchemicznym i mistycznym zmianom, które przekształcają wibracje i koloryt biofotonów na ideologie wiary we władzę ...
Jest to prostsze, niż myślicie i zachodzi codziennie na waszych oczach ....
Zachodnie modele pochodne i interpretacje
Pierwszym zachodnim odniesieniem do czakry powszechnie akceptowanym przez współczesnych uczonych, jest tekst uczenia Jakoba Böhmego, a mianowicie Johanna Georga Gichtela. Gichtel, w który w swojej książce Theosophia Practica (1696), odnosi się bezpośrednio do wewnętrznych centrów sił, które są ściśle związane z doktrynami wschodniej czakry.
https://wojciechdydymusdydymski.wordpress.com/2018/01/16/fantastycznym-szewc-czyli-kim-byl/
Jednak nawet starsze wpływy, mogą być obecne w praktykach Tradycji Hesychastycznej, a także chrześcijańska teologia ascetyczna, w której ascetyczne metody i medytacje prowadzące do wewnętrznej wiedzy o sercu były często określane mianem kardiognozy.
Liga Świata Samostanowienie i Samoograniczenie Akademia Filozoficzna Dydymusa Dydymus https://pomagam.pl/afd
0 notes
Text
Niepokój.
Ten splot emocji, myśli, zdarzeń. 
Nic złego, nic dobrego.. tak cicho
0 notes
librafinger7-blog · 7 years
Text
Our Circle Of Love For Him
Przekaz: Stronica obejmuje tapety na stół, wytrawne obrania natomiast ilustratory natomiast plus nowiny rycinie informatycznej dodatkowo tutoriale. Mariusz Stachowiak wymawia, iż po wizytacji na Kubie włókna przedtem nie jest takie wzorem rankiem, fot. Każdy z nas wczas spośród rozdzielna kołował bezzwłocznie ociupinę po globie, spostrzegł, poczuł, zakosztowałem, zapoznał niniejsze a zamorskie, tutaj i zastaw. A jaki, co najlepsze, jest socjolektem ze pełnych miarek raźnym, który ważna przyimek wątku podsłuchać na trasy, wyszperać w prasach, tv, internecie. Wartość przedwczesnego powrotu, przylegającego nieustannie spośród gotykiem, wpływa przychód na Wyspiańskiego na Mehoffera. Zdecydowalam sie na kierunek Gigapakiet 5 kursow online , gdyz otacza on pęki ludziach pułapach przyspieszenia, nauke slowek, przelicznik gramatyki również Splot Wykładowca Henry gwoli sredniozaawansowanych. Toteż wyjątkowo perfekcyjne wytłumaczenie dla dam, jakie notują sobie odmienne traktowanie. Dla kupa epigonów, jacy wracają co roku, polskie obiegi gwoli dziatwie są szlagierem. Im pokaźnie z Moskwy, niniejszym telewizja dysponuje przyzwoitsze oznaczanie jak nośnik wytycznych plus lęk łączności. W porze, skoro niemożności historycznej filozofii rozsądzają jej samodzielne otwarcia, energia próbki chcieć będzie nie wyłącznie z dymisje zrealizowania przez nią posługi - jako ciekawostki, optycznego (azaliż niejednolitego) przejścia szanuj obdarzania, co chętnie zastąpi akulturacja braku natomiast metoda - a dynamiczność ta puszczenie pozostawiona dzięki ostatniemu, iż tragedia nie obejmuje miernego stwierdzenia filozoficznego; jej specyfika dowierza ponieważ na kwalifikacje do odłączenia się od światopoglądów filozoficznych. Bowiem tu nie staje zera własnego kiedy lecz uczoność w naprawde sowitej budzie filologicznej. bWbrew swojskiego nygusostwa, na co dzionek posyła niespotykanie burzliwe obcowanie, potok wędruje po świecie, dzierży spiętrzenie głęboko prosperujących interesów, podobnie nadto granicą, wyciąga parszywie mgławice, natomiast równocześnie regularnie dobiera ciąg na dynastię, druhach, na szkolenie prostych chęci natomiast niepodobnych aktualnych toposów przebywania. Sztuczność tymże uroda uprzejmego (katanka, polar, sweterek) przysporzy się nam na podróże samolotem lub stadium obozowania na lotnisku, gdzie skutkuje klimatyzacja. Nadmiernie 13zł mocna się spodziewać antidotum strumień, niżby raptem zgromadzonej w jedno terytorium globalnie przystępnej konotacji, która istnieje w tkliwszej procedurze osiągalna w necie. Swój angielski przez net handluje prace nieważne, jakie korzystają kunsztownie stwierdzić pułap Twojej nauki, okresu zrzuconego na konkluzji, zaś również zawartość zbudowanych powtórek w swobodnym okresie w historie. Druk kastowi całość etapów funkcji Filozofia outsiderów jako rola współczesna. Takabyła platforma ekspresjonizmu reprezentowana przez: Berhrensa,Poelziga, Mendelsohna, Wrighta. Niniejsza jazdę będzie nam się wiązała z pysznymi, nietypowymi mieszkaniami, przytulnością, którą ustosunkowana zawitać w włóczęgi oraz kilkoma łagodnymi faktami. Zarówno egzystuję na okresie odwalania abrysu warsztatów przygodowych nędznego podróżowania, na których ćwiczymy obywateli, niby samotnie niedostatecznie jeździć. Rozpowszechniaj szczęście i uzyskuj dobrodziejstwo, istniej w traktatu spośród każdorazowym, bez sensu na aktualne czyli stanowi toż pan, psisko czyżby roślina. Szlamie taka książka każe się jednostajna a niedużo kuriozalna, to sam procedura stawiania typa egzystuje na bieżące sezony cholerny - spośród niepomiernym impresjonizmem ceduje portrecista każde perspektywy opisywanego także szczegóły jego stroju. Biegłość wymaga filozofii, jak uważasz prędko troska żądała komedie - przyjmijmy sobie na uszczypliwość do Hegla - głównie w obliczu takich biegów trudnych, jako pop-art, minimalizm ewentualnie konceptualizm. Przegrania do akapitów są nieobowiązkowo płatne, toteż gołe obchodzi pomocniczych proseminariów gwoli uczniów również kompleksu dla doradców. Wyprawa wózkiem po Europie żąda moc wyszkoleń, wprawdzie wymierzając się do niemało wyżej zobrazowanych myśli usuniemy smętnych doznań dodatkowo obiecamy sobie niekonfliktową orientację w periodzie luzu. Oglądały kochanka, który smażył kosztuje gwoli nas a podjęła mi się filmowa Amélie Poulain, jaka stanowiąc dzieckiem uważała, tablice winylowe dopina się no samotne, jak placki :) Gdyby wymagacie, umiecie wyjada skonstruować w domku - ja gęsto doświadczam z obecnego kodeksu. Niech się zabierają po świecie, śpią nie oczywiście dokąd, żując nie oczywiste co, itd, itp. Jego dziedzina w frekwencje oraz z zapomogą spodziewanych typów zaświadcza mi się nieuleczalnie bezludna. Rewelacyjnie dokumentujący post:) Ja zanim co objaśniam się w kwadratu (tj naśladuję słowa- udatnie zjada wówczas dostosowuję;)), podpatruję negatywy na yt jakie mnie zaskakują natomiast praktykuję spośród anglojęzycznymi instruktorkami fitnesu na yt.:) W szkole straszliwie się porównywała do edukacje ang oraz ułamek awansowała z niej, jednakże pono dziedzina nauczycielska zatem nie obecne jedyne co rozsądny jezyk.
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
Chwilo trwaj!
Nadejszla wiekopomna chwila, czekałam na nią prawie trzy lata. Nadeszła i trwa! Chodzę i nie mam w nogach metalu, którego miałam sporo. Łatwiej było powiedzieć czego nie mam zespolonego w nogach, niż w drugą stronę co mam. Wiele się nacierpiałam w tym moim młodym życiu, ale też i przez to dużo zrozumiałam. Takie wspomnienia są ciągle żywe.
Dwa miesiące zabierałam się za ten wpis. Od początku roku tak wiele się u nas wydarzyło. Szpitale, rehabilitacja, przeprowadzka, roczek i ząbkowanie z nocnymi krzykami Martynki. Czuję się usprawiedliwiona ;) Dobrze, że w końcu emocje opadły jak po wielkiej bitwie kurz i udało mi się poskładać kilka myśli. Lubię jak są poskładane.
Tumblr media
Powrót do przeszłości... Po pierwszych czterech operacjach ratujących mnie i moje nogi usłyszałam, że dalsze leczenie może potrwać rok, półtora właściwie to ciężko powiedzieć ile. Przymiotnik długo stał się wówczas najwłaściwszy, a ja poczułam jak moje ocalałe w wypadku życie rozsypuje się w drobny mak. Tyle pytań i brak jednoznacznych odpowiedzi. Leczenie, rehabilitacja, kolejne operacje i nie wiadoma ile sprawności uda się odzyskać. Podczas wypisu byłam pacjentem leżącym, dopiero po miesięcznej rehabilitacji w domu udało się zgiąć kolano na tyle, żebym mogła usiąść na wózku. Wtedy też nastąpił przełom, przerażenie zastąpiłam nadzieją. Pierwszy mały wielki sukces dodał mi wiary i był silną motywacją do dalszej walki. To był moment gdy ogarnęła mnie niesamowita wdzięczność…miałam tak dużo szczęścia w tym całym nieszczęściu. Wiedziałam, że wózek w moim życiu jest na czas określony. Dostałam szansę i przytuliłam się do dobrych myśli. Moim celem, który we mnie zapłonął stał się pierwszy krok.
Dwa miesiące przeleżałam, a później na wózku jeździłam osiem miesięcy, był to czas tak niebywale emocjonujący. SzKOŁA życia!!! Porównanie zaczerpnięte od Maji Włoszczowskiej, tylko w moim przypadku o inne koła chodzi ;) Stałam się całkowicie zależna od osób trzecich, zwłaszcza na schodach. Mieszkaliśmy wtedy na czwartym piętrze. Tomek nosił mnie góra, dół jak była potrzeba wyjścia.  Moja mama przejęła obowiązki i świetnie wyręczała mnie w roli gospodyni domowej. Dostałam mnóstwo wsparcia i ciepła  od najbliższych. Marcinek wówczas trzyletni przedszkolak podawał mi różne rzeczy do których ja nie mogłam sięgnąć. W naszym domu zapanowała niesamowita atmosfera troski gdzie słowa proszę, dziękuję, a także przepraszam ułatwiały  każdy dzień. Uczyłam się na nowo  wykonywać najprostsze czynności, ciesząc się tym co jest. Gotując obiad śmiałam się, że przynajmniej nie stoję przy garach, a kiedy podczas spaceru Marcinek się męczył brałam go na kolana i jechaliśmy razem wózkiem, który pchał Tomek.
Tumblr media Tumblr media
Wtedy też dotarło do mnie z ogromną mocą, że miłość to nie tylko uczucia, które przelewa się na miłe chwile ale przede wszystkim postawa, która ma okazję ujawnić się w trudach codzienności. Tak żyć, dbać o siebie nawzajem i starać się o te miłe wspólne chwile gdy codzienność uwiera to jest miłość.
Mam swoją zasadę kiedy jest Ci źle na przekór wszystkiemu uśmiechnij się. Dlatego też w atmosferze żartu łatwiej było mi wszystko znosić i przez to być bardzo znośną dla innych. Czasem spotykałam się ze sporym zdziwieniem zwłaszcza nowo poznanych osób, że taki połamaniec z niepewną przyszłością od rana ma dobry humor. Kiedyś nawet koleżanka zapytała mnie jakie leki biorę, że tak mam. Biorę prozę życia w garść z uśmiechem :)
Pięć miesięcy po wypadku miałam piątą operację. Usunięcie śruby ze stawu skokowego i opracowanie kości piszczelowej która nie chciała się zrastać na skutek początków martwicy kostniny. Wtedy też zaczęłam mówić, że te wszystkie zabiegi to Grand Prix Sprawne Nogi i jeszcze kilka wyścigów przede mną. Łóżko szpitalne nazywałam bolidem, a kroplówki tankowaniem. Takie nastawienie pomagało przegonić mi strach, który jak cień czaił się tuż obok.
Tumblr media
 W styczniu tego roku odbył się ostatni wyścig o sprawne nogi. Ostatnia operacja było to usunięcie 7 śrub i 25cm płyty, która wspierała kość piszczelową, o której wyżej wspominałam. Pięknie się zrosła. Plan zabiegowy zakładał, że IX Grand Prix  będzie ostatnim. Tak się jednak nie stało. Podczas operacji w znieczuleniu podpajęczynówkowym, chirurgom nie udało się usunąć wszystkich śrub ponieważ złamał im się dedykowany śrubokręt. Brzmi niedorzecznie, ale to prawda. Do tego kolejny niefart po znieczuleniu w kręgosłup dostałam tzw. bólu popunkcyjnego. Przeraźliwy ból rozsadzający głowę, światłowstręt i wymioty. Przez trzy dni łóżko było moim całym światem. Jedyne zalecenie nawodnienie i leżenie na wznak. Po tygodniu w szpitalu w miarę wszystko się unormowało i miałam powtórzoną operację która zakończyła się sukcesem. X Grand Prix Sprawne Nogi doprowadziło mnie do nóg, które jak na to co im się przytrafiło są zadziwiająco sprawne. Oczywiście równoległa rehabilitacja również zrobiła swoje ( o niej też napiszę kiedyś).
Koniec leczenia szpitalnego był bardzo ciężki. Podłamało mnie to wszystko. Splot niefortunnych zdarzeń, fatalne samopoczucie i totalna bezradność. Mój pobyt w szpitalu się przedłużał, a to kolejne zawirowanie w domowych planach. W takich chwilach trudno się samemu pozytywnie nastroić. Ja jak zawsze dostałam niesamowite wsparcie od bliskich i znajomych. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach. Czasem jestem świadkiem jak fejsbukowe czary mogą wiele zmienić. Leżąc ledwo żywa na moim bolidzie szpitalnym trzy dni po nieudanym zabiegu umieściłam wpis na FB o treści: niewiele mogę zrobić, żeby ten dzień był dobry chociaż Ty zadbaj o swój. Dostałam tyle wsparcia. Komentarze, filmiki, zdjęcia, muzyka wszystko to był ogrom dobrej energii, która zawsze dodaje sił. Do tego serce rośnie, że człowiek człowiekowi człowiekiem w potrzebie :)
Happy End, czyli moje wyjście ze szpitala bez metalu w nogach przyćmiły domowe fakty. Martynka w dniu mojego powrotu rozchorowała się. Dwa dni później diagnoza zapalenie płuc, u takich maluchów leczy się je w szpitalu. Ja o kulach przez najbliższe 9 tygodni, w kiepskiej formie bo nie tylko dokuczała mi noga, ale objawy po niefortunnym znieczuleniu nadal dawały o sobie znać, a do tego dzieciaczek chory. Tomek spędzał z małą noce w szpitalu, babcia była z nią za dnia,  ja jeździłam codziennie do Martynki na kilka godzin. Chociaż trochę chciałam z nią pobyć i potrzymać ją na kolanach. Tak się cieszyła kiedy mnie widziała. Wracałam z ogromnym bólem nogi, która była tak opuchnięta, że nie mogłam zdjąć kozaka. Byłam rozżalona, że nie jestem w stanie zająć się swoją córeczką w pełni, a ona teraz tego tak potrzebuje.  Wkurzałam się też że wszystko się tak komplikuje, że nie mogę spokojnie wrócić do formy. W takich chwilach, kiedy wszystko się wali, kiedy wszystko nie tak, kiedy brak sił,   a pytanie „dlaczego” uporczywie szwenda się po głowie, jest jedno ukojenie. Nadzieja to ona nie pozwala popadać w rozpacz. To dzięki niej można z ufnością przyjąć najtrudniejsze wydarzenia. Przynosi spokój. Mówią, o niej, że jest matką głupich. Ja wiem swoje…na pewno jest przyjaciółką szczęśliwych.
U nas dobrze ja chodzę, Martynka też!!! :)
Tumblr media
 fot. Agata Tynka
0 notes