Tumgik
#z rączkami
wojciech-kac · 2 years
Link
Torba podróżna na ramię, transportowa, sportowa z rączkami
0 notes
holytwst · 8 months
Text
Tumblr media
Prolog ~ 7
Tumblr media
Dyrektor o Złotym Sercu!
[AKADEMIK RAMSHACKLE - KORYTARZ]
Grim: Hee… I jak?!
Crowley: Nie mogę w to uwierzyć… Istnieje ktoś kto potrafi rozkazywać potworom.
Crowley: Hmm… Prawdę mówiąc, moje nauczycielskie zmysły podpowiadały mi już od momentu ceremonii powitalnej
Crowley: że masz talent do ujarzmiania dzikich bestii.
Crowley: Jednakże… Niezależnie od tego… *Mamrot*
Czy jest szansa, aby Grim został tutaj ze mną?
Grim naprawdę chciałby uczęszczać do tej szkoły.
Crowley: Co takiego? Chciałbyś mieszkać z potworem?
Grim: Ty…
Błagam!
Martwię się, że duchy mogą wrócić.
Crowley: …Hah… Nic na to nie poradzę.
Crowley: W porządku.
Grim: Hnn?! Naprawdę?!
Crowley: Jednakże.
Crowley: Nie mogę po prostu wpuścić do szkoły kogoś, kto nie został wybrany przez Mroczne Lustro, a w dodatku jest potworem.
Crowley: Nie mogę również utrzymywać darmozjadów, do momentu twojego powrotu do swojego świata.
Grim: Ach… Znalazł się niszczyciel zabawy…
Crowley: Wysłuchaj mnie do końca.
Crowley: Zważywszy na fakt, że wasze dusze zostały tutaj wezwane
Crowley: szkoła ponosi za to odpowiedzialność jako właściciele Mrocznego Lustra.
Crowley: Na razie będziecie mogli używać tego akademika jak tylko chcecie.
Crowley: Będziecie musieli, jednak, o wszystko inne zadbać sobie sami.
Crowley: A skoro nie masz niczego przy sobie… Fufu, oto moja propozycja.
*Głośne przełknięcie śliny*
Czego dokładnie ode mnie oczekujesz?
Crowley: Nie masz powodu do obaw. Wykorzystam cię do załatwiania drobnych sprawunków na terenie kampusu.
Crowley: Zauważyłem, że masz rękę do sprzątania.
Crowley: Czy nie chcielibyście może zostać “złotymi rączkami” tej szkoły?
Crowley: Dzięki temu, otrzymacie specjalne pozwolenie na przebywanie na terenie naszej placówki.
Crowley: A ty będziesz mógł korzystać ze szkolnej biblioteki, by znaleźć sposób na powrót do domu lub uczyć się ile tylko twa dusza zapragnie.
Crowley: Taki łaskawy ze mnie człowiek!
Crowley: Warunek jest jednak jeden: najpierw musicie skończyć swoją pracę.
Grim: Ech?! Nie podoba mi się ten układ!
Grim: Chcę nosić bajerancki mundurek i być uczniem!
Crowley: Nic na to niestety nie poradzę. Jeżeli ta opcja ci nie odpowiada, to mogę po prostu znowu cię stąd wyrzucić.
Grim: Fnnach!? Okej! Dobra, rozumiem! Zrobię to!
Zrozumiałem.
Nie mam innego wyboru…
Crowley: Wspaniale. W takim razie
Crowley: od jutra, wasza dwójka niech stara się o zostanie najlepszymi konserwatorami w historii Night Raven Collage!
Tumblr media
𐃘 [Prolog ~ 8]
Tumblr media
0 notes
yellowmanula · 11 months
Text
Tumblr media
🌚 Nigdy nie stać się jak Wixapol, to moje raverskie credo! 🌚 Don't try to stop him, you can't hold him back He's a hardcore motherfucker, leader of the pack nie żerować na zbiorowej urojonej melancholii, na wykorzenieniu od gabbera i braku świadomości skąd pochodzi nafurana mowa (i nie, nie jest to jak w kretyńskim wywiadzie Zofii Krawiec z Wixapolem, futurystyczny styl Bruno Jasieńskiego xD), tylko chamska kopia holenderskich IRC-ów, w których ludzie pod wpływem używek, pisali w odklejony sposób, tworząc z czasem świadomą praktykę językową. Didżeje z Wixapolu potrafią kraść cudze mixy i machać rączkami w górę, udając, że kręcą knobami. Nie mają pojęcia o historii, kulturze, gatunkach, bo wszystko kopiują. Jedyne co potrafią, to zarabiać hajs, na potrzebie gonienia za modą. Publika zżera Kulturę, Didżej pożera Publikę. Rave, Hardcore, Jungle to KULTURA! Mimo, że nie pojmowana w kategoriach wysokiej estetyki, to wciąż ma swoje wartości. Kultywujcie ją w sobie 🤘🌙💔💗
1 note · View note
mini-bebe-sklep · 1 year
Text
Zabawki dla noworodka pełnią ważną rolę w rozwoju niemowlęcia. To nie tylko źródło zabawy, ale także narzędzia wspierające rozwój sensoryczny, motoryczny i kognitywny. Już od chwili narodzin dziecka, jego umysł i ciało są gotowe do eksploracji świata. Dlatego wybór odpowiednich zabawek ma duże znaczenie.
Zabawki powinny być dostosowane do wieku i bezpieczne. Miękkie pluszowe przytulanki, grzechotki czy zabawki z lusterkami to dobre wybory. Dźwięki, jakie wydają, mogą pobudzać słuch dziecka.
Rozwój motoryczny jest istotny. Zabawki, które maluch może chwycić małymi rączkami, pomagają w nauce koordynacji ruchowej. Maty gimnastyczne z zawieszkami stanowią świetne narzędzie do rozwoju motorycznych zdolności.
Zabawki mogą też wspierać rozwój kognitywny. Kontrastowe obrazy na zabawkach rozwijają widzenie dziecka. Zabawki edukacyjne zachęcają do eksploracji i odkrywania, wspierając zdolności poznawcze.
Najważniejsze jest budowanie więzi emocjonalnych. Przytulanki i zabawki, które towarzyszą dziecku od pierwszych dni, mogą stać się źródłem pocieszenia i ulubionymi towarzyszami. Pomagają dziecku budować zaufanie i emocjonalne więzi.
Podsumowując, zabawki dla noworodków to istotne narzędzia wspierające rozwój. Wybierając odpowiednie, rodzice nie tylko dostarczają rozrywki, ale także aktywnie uczestniczą w rozwoju dziecka, pomagając mu odkrywać świat i budować trwałe więzi emocjonalne.
0 notes
martiove · 1 year
Text
Rabbi rozmawiał z Panem o Niebie i Piekle.
- Pokażę ci Piekło - powiedział Pan i zaprowadził rabbiego do pokoju, w którym stał wielki, okrągły stół. Siedzący wokół stołu ludzie byli zrozpaczeni i bliscy śmierci głodowej. Na środku stołu stało ogromny kocioł z gulaszem, który pachniał tak wspaniale, że rabbiemu pociekła ślinka. Każda z osób siedzących przy stole trzymała łyżkę z bardzo długą rączką. Chociaż długie łyżki sięgały akurat do kotła, ich rączki były dłuższe niż ramiona biesiadników - w rezultacie nikt nie mógł sięgnąć łyżką do ust i wszyscy byli głodni. Rabbi widział jak bardzo cierpieli.
- Teraz pokażę ci Niebo - powiedział Pan i weszli do innego pokoju, dokładnie takiego samego jak ten pierwszy. Był tam identyczny wielki, okrągły stół i identyczny kocioł z gulaszem. Ludzie, tak jak poprzednio, mieli takie same łyżki z długimi rączkami - ale tutaj wszyscy byli najedzeni, pulchni, śmiali się i rozmawiali. Rabbi nie mógł tego zrozumieć.
- To proste, ale wymaga pewnej umiejętności - powiedział Pan - W tym pokoju oni nauczyli się karmić siebie nawzajem.
Irvin D. Yalom, Mama i sens życia (Podróże z Paulą), s. 43
0 notes
primobasspl · 1 year
Text
Narzędzia warsztatowe
Tumblr media
Zestaw precyzyjnych szczypiec z końcówkami wygiętymi i prostymi przeznaczonych do pracy z pierścieniami segera zewnętrznymi i wewnętrznymi. Szczypce wykonane zostały ze stali chromowo-wanadowej, pokryte powłoką niklową, z rączkami z miękkiej gumy. Sklep z narzędziami Primobass - jesteśmy autoryzowanym dystrybutorem marki BASS Polska. Oferta naszego sklepu składa się z m.in. kategorii: AGD, elektronarzędzia, imadła, lampy warsztatowe, nagrzewnice, narzędzia pneumatyczne, opalarki, podnośniki, pompy do wody, ściągacze, smarownice, wiertła,. Primobass ul. Krakowska 95A 34-120 Andrychów tel. +48 604 065 219
0 notes
evelineveronic · 1 year
Text
20 lat temu ojczym-kat Dawid B. staje przed sądem (jako 7 latek!) w sprawie wepchnięcia do stawu swojej siostry (9l) Sandry. Dziewczynka utonęła.
SĄD UZNAJE TO ZA WYPADEK.
Reszta życia Dawida B. to kradzieże, pobicia, narkotyki, alkoholizm i pobyty w więzieniu.
Po ostatniej odsiadce poślubia Magdę B. matkę chłopca.
Od tej pory mały Kamil, który traci podstawowe poczucie bezpieczeństwa, bez możliwości obrony ucieka z domu, chodzi po ulicy zaplakany w piżamce, boi się wracać do domu i … skarży dorosłym. Znaleziony tak na przystanku, trafił wychlodzony do szpitala.
W marcu dziecko trafia na SOR ze złamaną rączką. Prawdopodobnie już wtedy ma na ciele poprzenia od papierosów.
NIKT NIE REAGUJE.
W czerwcu 2020 na wniosek MOPS, sąd rozpatruje sprawę pozbawienia praw opieki matkę.
- sąd zna przeszłość Dawida B.
- wie, że „rodzice”chłopca nie pracują, nie poddają się terapii, mają niebieską kartę i są alkoholikami.
- wie, że w jednym mieszkaniu żyje kilkanasci osób
- wie, że ojczym bije matkę chłopca i prawdopodobnie dzieci.
SĄD NIE WIDZI JEDNAK PRZESŁANEK DO ODEBRANIA PRAW RODZICIELSKICH I UMARZA POSTĘPOWANIE.
Ojciec biologiczny Kamilka zgłaszał sprawę do MOPS i na policję.
NIKT NIE WIDZIAŁ PROBLEMU.
Rodzina była pod opieką: policji, kuratora, MOPS, poradnii pedagogicznych i szkoły.
Kamil z połamanymi od bicia, kopania i rzucania rączkami i nóżkami, z petami gaszonymi na ciele, poparzoną pupą i nogami od siedzenia na rozgrzanym piecu węglowym, z płatami odpadającej skóry od oblewania wrzątkiem, z gnijącymi zakażonymi ranami pokrywającymi 1/4 powierzchni ciała, w tym twarzy i głowy, leży na brudnej podłodze obok pieca ciągnących w nieskończoność się 5 dni bez opieki, bez jedzenia, bez wody(!), porzucony przez świat, w zobojętnieniu jedynych osób, które mogą mu pomóc, w niewyobrażalnym cierpieniu, w rozrywającym bólu, które nie odchodzą i z każdą godziną nasilają się, w obłędnej rozpaczy, w niezrozumieniu swojego losu, w beznadzieji i jeszcze raz w cierpieniu, w piekle!
Są to ostatnie wspomnienia z życia chłopca.
Zostaje przeniesiony w nieświadomy byt śpiączki farmakologicznej.
Nie wiemy czy śni i cierpi dalej.
Miesiąc później umiera.
Tumblr media
0 notes
Text
Najdroższy Magnusie
Jem, Kit i ja wprost nie możemy doczekać się twoich odwiedzin. W ramach przygotowań, Kit próbuje nauczyć Minę wymawiać twoje imię. Prawie jej się udaje, ale musisz zadowolić się imieniem „Agnes”, ponieważ ma problem z literą M – bardzo się stara, tym bardziej, że jest rozwinięta w mowie, tak jak był twój Max. Żałuj, że nie słyszałeś ich dzisiaj rano w kuchni. „ – Kto nas odwiedzi, Mino?” „ – Agnes!” Coś mi mówi, że twoje alter ego, Agnes, nosiłoby cekiny i było rewelacyjne w wista.
Dziękuję, że pomyślałeś o zaklęciach ochronnych. Poszukam labradorytu u jubilera w Exeter. Zgodnie z twoimi sugestiami zrobiłam próbę z kurczakami – podczas zeszłej kwadry księżyca pożyczyłam od sąsiada jego Blue Orpingtona. Od tamtej pory kurczaki unikają Kita, więc może na demony również zadziała? (Czy naprawdę można zauważyć, że kurczak unika cię z innego powodu niż bycie kurczakiem?)
Jem i ja balansujemy na granicy pomiędzy zapewnianiem Kitowi bezpieczeństwa, a stwarzaniem mu warunków do normalnego życia. Nie chcemy go zamykać w wieży, jak jakąś księżniczkę z bajki – byłby nieszczęśliwy. Mina również byłaby nieszczęśliwa, uwielbia go i ciągle siedzi mu na plecach, trzymając się małymi rączkami za jego koszulę. Przypominam sobie wtedy, jak Will nosił Lucie i Jamesa na barana. Najwyraźniej czasy się zmieniają, lecz dzieci nigdy.
Próbujemy dać Kitowi tyle wolności, na ile możemy sobie pozwolić. Zapisaliśmy go do małej szkoły na wsi, gdzie kilkoro jego przyjaciół wie o Świecie Cieni, a reszta nie. Jest tu lokalne stado wilkołaków, z którymi się zaprzyjaźniliśmy, niektóre z ich dzieci chodzą do szkoły razem z Kitem. Zaczynam podejrzewać, że Kit ma jakąś dziewczynę, ale jest bardzo skryty w tej kwestii. (To kolejna rzecz, która w dzieciach nigdy się nie zmienia – jak bardzo są tajemnicze. Mam tylko nadzieję, że Kit wie, że może nam o wszystkim powiedzieć. Zwłaszcza w kwestii demonów, czy jak w przypadku Kita, faerie. Po stu dziesięciu latach wciąż jestem drażliwa na tym punkcie.)
Jest zagadką, ten nasz Christopher Jonathan Herondale. O pewnych sprawach mówi otwarcie, chętnie rozmawia z Jemem lub ze mną – o swoim ojcu, o dorastaniu i byciu zdolnym widzieć wyjątkowe rzeczy, nie wiedząc jednak, czemu je widzi. Rozmawia o tym, że nauczono go bać się Nocnych Łowców. O wątpliwościach wynikających z jego pochodzenia – co to oznacza, jaką moc może posiadać. Wydaje mi się, że ta niewiedza go frustruje.
O innych rzeczach nie chce mówić. Pytaliśmy go o Ty’a, tak jak rozmawiałam o tym z tobą wcześniej, ale Kit uparcie milczy na temat ich przyjaźni. Cokolwiek się wydarzyło, on o niczym nie powie. Myślę też, że śmierć Livvy dotknęła go bardziej, niż nam się wydawało. Słyszałam, jak woła ją przez sen, zawsze w rozpaczliwy sposób. Czasami mówi: Nie rób tego. Nie rób tego, Ty. Coś mi mówi, że o cokolwiek się pokłócili, to musiało być coś strasznego. Jednak ludzie potrafią być okrutni, kiedy są w żałobie; oboje o tym wiemy.
Z moich słów możesz się domyślić, jak bardzo ja – jak bardzo my – kochamy Kita. Kocham go, Magnusie, jakby był moim synem. On jest moim synem. Zabiłabym każdego, kto próbowałby go skrzywdzić, tak samo jak chroniłabym Minę i Jema za cenę własnego życia. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś będę mieć coś takiego, tę idealną rodzinę, którą kocham tak bardzo, że aż boli. To dziwne, że po tylu latach mogą cię zaskoczyć własne uczucia – ale wyobrażam sobie, że z tobą jest podobnie, prawda? Skoro już o tym mowa, mam nadzieję, że u ciebie, Aleca i dzieci wszystko w porządku. Przekaż Maxowi, że znaleźliśmy jego pelerynę superbohatera – była wewnątrz pianina.
Załączam zdjęcie z twojej ostatniej wizyty. Jacy oni wszyscy są uroczy!
Całusy,
Tessa.
Tumblr media
41 notes · View notes
awesomeredhds02 · 3 years
Text
Tumblr media Tumblr media
michalinacysarz
Hej kochani! ☀️☀️☀️ Muszę Wam przyznać, że nigdy nie miałam szczęścia do okularów. Jedne zgubiłam, kolejne doszczętnie porysowalam a na następnych usiadłam 😂🤷‍♀️ Także zbawieniem była dla mnie paczka od @gepetto_official ❤️ Nie dość, że są piękne, z drewnianymi rączkami to jeszcze super się w nich prowadzi samochód ☺️ A dobrze wiemy, że w okresie letnim okulary to standardowe must have 😁☀️ Na zdjęciach przedstawiam Wam model Abba 😎😎😎 i oczywiście nie mogłam się zdecydować, które wybrać więc sami zdecydujcie 1,2 a może 3?😁😍 Mam dla Was również super promkę na okulary od @gepetto_official ! 😁 Z kodem "michalinacysarz" macie 10% rabatu ❤️ Fot. @alicjacy #sunglasses #wear #sun #sunnyday#summer #musthave #always #smile#smilegirl #happy #chillout #ginger#gingerhair #redhead #redhair #gold#freckles #beautiful #day #picoftheday#photooftheday #selfie #selfportrait#curlyhair #curvy #fit #photo #no#makeup #nofilter
20 notes · View notes
wrazliwy-ktos · 4 years
Text
“Ty mówisz, że kochasz w Niej wszystko.
A czy widziałeś Jej wszystko... ?
Czy widziałeś Ją nieszczęśliwą, poplamioną łzami, z opuchniętą twarzą i bez nastroju?
Czy widziałeś, jak wygląda, kiedy zdejmuje maskę arogancji? Czy widziałeś Jej zmęczoną twarz, która wieczorem nie może się już uśmiechać? Widziałeś, jaka jest prawdziwa? Widziałeś Ją pijaną?
W końcu to w tych chwilach, kiedy przytula Cię swoimi małymi rączkami, naciska na Ciebie, jakby chciała stać się z Tobą jednością, i ściskając mocno, cicho szepcząc do Twojego ucha, jest prawdziwa. Czy widziałeś Ją, kiedy jest zła? Czy widziałeś, jak wpada w szał, gdy jest o Ciebie zazdrosna? Czy taką Ją kochasz?
Kochasz Ją o poranku, kiedy na twarzy wciąż nie ma makijażu, a jedynie ślady po poduszce, kiedy mówi „dzień dobry” ochrypłym głosem i jeszcze nie umyła zębów, wyciąga rękę, żeby Cię pocałować? Czy kochasz Ją, kiedy błąka się po mieszkaniu w pluszowej piżamie i z rozczochranym kokiem na głowie, a nie w seksownej sukience?
Będziesz Ją kochać w momentach, kiedy Ona nienawidzi całego świata? I w chwilach, gdy cały świat będzie przeciwko Niej?
Więc zrób to, weź Ją za rękę i po prostu tam bądź...”
W sieci uczuć
15 notes · View notes
Text
Rozdział 4: początek anorektyka
                                                      Rozdział 4
                                                        Alexander
     Tylko pieprzona biel, wszędzie biel. Serio czemu szpitale muszę malować ściany tylko na biało? Nie mówię, że jestem wielkim fanem kolorów, ale to po prostu daje strasznie sterylny wygląd. Spędziłem w tym cholernym szpitalu całe osiem miesięcy, i mam dość słuchania o tym, że jeśli się nie zmienię wyląduje w kostnicy. Serio gówno mnie to obchodzi, jestem tu tylko dlatego, że zależy na tym mojej mamie i tacie. Niech próbują mnie ratować, ale ja się starać nie będę. I tak kiedyś umrzemy, ja mogę szybciej, naprawdę nie rozumiem czemu ludzie mają takiego świra na punkcie długiego żywota. I tak większość z nich spędzi życie jako nic nie znaczące szare jednostki , jako krople wody w morzu żałości, jako jedno ziarno piasku w piaskownicy pełnej identycznych z małymi wyjątkami w postaci żwirku. Moje jakże optymistyczne przemyślenia przerywa piszczący głosik pielęgniarki:                                                               
-Schudłeś kolejne pół kilo. To wygląda coraz gorzej. Jadłeś dzisiaj obiad?- pyta tym swoim mysim głosem. Ja pierdziele, jeśli ma męża to mu cholernie współczuje.                                                                                        
  Nie odpowiadam tylko schodzę z wagi. Gówno zjadłem. Trochę może przełknąłem parę kęsów marchewki i dosłownie łyżkę ziemniaków. Ale poza tym kompletnie nic. Nawet po takiej minimalnej ilości jedzenia miałem ochotę to wszystko wyrzygać. Mam wrażenie, że nawet jakbym chciał zjeść więcej nie mógłbym, mój organizm doznałby szoku. Ostatni pełny posiłek jadłem… chyba nawet nie pamiętam, ale to mało ważne. Oprócz jedzenia głowę zawraca mi ta Calineczka co przyszła do mojego ,,pokoju” i oglądała moją tablicę. No może nie była Calineczką. Pomimo za luźnej spódnicy dostrzegłem, że ma szerokie biodra. Nie tak jak inne dziewczyny mają. Jej bluzka dosłownie na nią wisiała chociaż była trochę obcisła przy cyckach. Brzydka nie była miała złotawe blond włosy zebrane w kok, a jej oczy mieniły się niczym szmaragd. Kurwa, co jest?! Myślę o jakiejś wolontariuszce i jej oczach? Chyba od braku jedzenia naprawdę mi odbija. To przecież zwykła przypadkowa laska, nikt więcej.
Słucham przez prawie dwadzieścia minut kazania doktora o tym że jeśli nie będę nadal jadł, to odeślą mnie do jakiegoś zakładu i będą mnie karmić na siłę przez jakąś pieprzoną rurkę. Nie robi to na mnie specjalnie dużego wrażenia. Prędzej ucieknę niż dam się karmić na siłę. Cały czas tylko potakuje, i chyba w końcu doktor daje sobie spokój, bo wychodzi i pozwala mi wrócić do pokoju. Zanim jednak otwieram do niego drzwi postanawiam przejść się do ogrodu. Ogród to jedyny pozytyw tego szpitala. Założyli go niecałe trzy  miesiące temu. Nie jestem fanem jakiś kwiatków. Nie jestem kurwa gejem albo babom, żeby to robić, ale w głębi ogrodu jest wierzba, a jej długie gałęzie odcinają małą przestrzeń tworząc mały pokoik z malutką ławką pełny ciszy i samotności. Zwykle chodzę tam z notesem i spędzam większość dnia. Zjeżdżam windą na sam parter i przechodzę koło recepcji. Za biurkiem jak zwykle siedzi ta uśmiechnięta aż do bólu recepcjonistka. Chyba ma na imię Eva, ale tak naprawdę jebie mnie to jak ma na imię. Idę po prostu dalej udając, że jej nie widzę. Idę nie patrząc na ludzi, którzy idą od badań do badań. Nigdy nie skumam tej pogoni i szybkości, ale niech im będzie. Gdy już zbliżam się do drzwi do ogrodu dostrzegam otwarte drzwi do szpitalnej biblioteki. Postanawiam to zignorować, ale słyszę głośne salwy śmiechu i kiedy podchodzę do drzwi dostrzegam czworo śmiejących się dzieci (prawdopodobnie chorych na białaczkę, bo noszą te ohydne chusty na głowach), a obok nich na fotelu blondynkę, której włosy teraz są rozpuszczone. Nie są tak długie jak sądziłem na początku, ledwo dosięgają jej do cycków. Jednak to jak mienią się w świetle padającym z okna jest zadziwiająco kojące dla oka. Nawet nie zauważam kiedy mały palec na mnie wskazuje i dopiero kiedy słyszę swoje imię odwracam wzrok od blondynki. Mały chłopiec podbiega do mnie i otacza ramionami moje długie jak badyle nogi. O dziwo pamiętam go. Ethana poznałem zaraz po odkryciu tej skrytki wśród gałęzi wierzby. Mały odkrył ją po mnie i kiedyś pozwoliłem mu ze mną zostać. Gówniarz nie był zły, gdy ja pisałem w swoim notesie on czytał ,,Małego Księcia”. Trochę mnie to zdziwiło, ale w sumie jak byłem młody też czytałem trochę ambitniejsze książki jak na swój wiek.
Minęły jednak dwa miesiące, a stan Ethana nie pozwalał mu na przebywanie w ogrodzie, a ja nie wiedzieć czemu już nie chciałem odwiedzać go w jego pokoju. Myślałem, że skoro i tak nigdy do niego nie otworzyłem paszczy to po co mam go odwiedzać? Nie gadaliśmy nawet w ogrodzie, on tylko czasem coś napomknął o książkach, ale po za tym ogród oplatały cisza i spokój.  
Teraz jednak Ethan nadal trzyma tymi swoimi drobnymi rączkami nogi, dopóki nie podchodzi do niego blondynka. Przedstawiała mi się, ale za cholerę nie pamiętam. Mózg mi coraz gorzej pracuje bez jedzenia. Dziewczyna bierze chłopca ode mnie chyba zauważając moją zdziwioną minę na jego czułość.                                                                                                                                                                     
-Ethan pójdź do Freda, Lizzy i Bena, dobrze? Chciałabym porozmawiać z Alexandrem.                     
Dobra to dziwne. Czemu niby ona chciałaby ze mną rozmawiać? Ale Ethan niczym posłuszny mały baranek jej słucha i idzie do innych dzieci. Zostaje z nią sam i nie wiem co mnie czeka.                  
-Znasz Ethana?- pyta przerzucając swoje włosy na prawe ramię.                                                                                     
–No tak, a co cię to?- prycham przewracając oczami.                                                                                                                   
  Ona zamiast zmierzyć mnie za mój ton wściekłym wzrokiem pociągnęła mnie za ramię i wyciągnęła na korytarz. Cholera jest silniejsza niż przypuszczałem, albo ja jeszcze bardziej osłabłem. Rozgląda się czy nikogo nie ma na korytarzu i zaczyna gadać:
-Chciałam Cię o coś poprosić. Wiem nie znamy się, ale widziałam jak Ethan na ciebie zareagował i…- wyciąga chusteczkę z kieszeni spódnicy i ociera kąciki swoich wielkich zielonych oczu.- i znam go dosłownie kilka minut, ale jest strasznie zamkniętym w sobie dzieckiem.                                                                               
Tu ma akurat rację, Ethan należał do strasznie nieufnych i nieśmiałych dzieci, ale dla mnie to było w porządku. Właśnie za to go tolerowałem.                                                                                                                                  
–Mówisz oczywistości, przejdź do meritum.- mówię jej poirytowanym tonem. Nie rozumiem o co może jej chodzić.                                                                                                                                                                
  –No dobrze.- prycha.- Chciałam poprosić, czy mógłbyś go odwiedzać w jego pokoju i spędzać z nim trochę czasu. Zobaczyłam w jego oczach wielką radość, gdy Cię zobaczył.- mówi znowu ocierając oczy chusteczką, na której widzę małe czarne plamy od tuszu do rzęs.
Na cholerę mi ona to mówi. Nie zna mnie i niech lepiej nie próbuje. Mogłem się do niej nie odzywać tak jak do każdego przez ostatnie osiem miesięcy. Czemu to zrobiłem?                                                                      
-Słuchaj nie jestem jakimś cudotwórcą, dzieciak niech sam sobie radzi ja pomagać nie będę…- przerywam na moment widząc w jej oczach wzburzenie moim egoizmem, ale ciągnę dalej.- i lepiej nie zawracaj mi już głowy. Daj mi spokój i zajmij się tymi małymi skurwielami.                                                               Po skończeniu nie daje jej nawet szansy na odpowiedź po prostu odwracam się do niej plecami i idę w stronę ogrodu. To mój jedyny azyl i nie zamierzam też słuchać kazań tej Dobrej Wróżki. Jest strasznie irytująca, ale o dziwo też intrygująca. Kurwa, chyba naprawdę mózg mi zaraz zdechnie z głodu. Bo nie możliwe, żebym tak naprawdę o niej myślał, prawda?    
12 notes · View notes
codziennie-zyc · 4 years
Text
Stałem na moście
Gdy Ty byłaś nad mostem
Chciałem z radością skoczyć
Umrzeć, nie napatoczyć
Wzięłaś mnie swoimi rączkami
Powiedziałaś
Zostań, bracie
Zostań, bądź kochany
1 note · View note
planet-in-my-head · 4 years
Text
Who's the fairiest of them all?
Fairies. Or pixies. Or fae. What's actually the difference??
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Ostatnio siedziałam cicho, bo nic nie robiłam, ale to nie znaczy, że nie ma owoców tego nicnierobienia!
Otóż produkowałam wróżki.
Na początku kwarantanny miałam jedne, gdzie samiczki były 20 cm ludźmi z ważkowymi skrzydełkami, a samczyki syrenkami żyjącymi w wodzie. Ale że kwarantanna była nudna, przybyło kilka nowych gatunków.
Wróżki stały się dla mnie w tym momencie alternatywą dla owadów (ale nie rozłączną), która umożliwia mi zabawę, która także zapewniła mi zajęcie.
Toteż powstały powyższe: wróżki modlisze, wróżki pajęcze i wróżki motyle.
W planach mam całą listę kolejnych - żuczki, mrówki, ćmy, komary, pszczoły i wiele innych, bazowanych na owadach, a w dalszej pracy na stawonogach.
Choć same wróżki nie mówią, to ludzi rozumieją i są w stanie komunikować się z nimi - jeśli chcą. Są pod ochroną należną istotom rozumnym, wiele z nich współistnieje i pomaga ludziom. No i są jeszcze motylowróżki, wredne, krwiożercze bestyjki, które się tępi aktywnie.
Żywią się różnymi rzeczami - od owadów, przez ryby aż do ludzkiego mięsa i innych wróżek. Żyją zwykle w podobnych rewirach co ich stawonogie oryginały (czyli te tu są łakowe i ogrodowe).
Mają różny zakres wielkości - największe do 30 cm (pewnie motylki), najmniejsze pewnie centymetrowe (jakieś pluskwiaczki?).
Także nie umarłam na Covida, żyję i nawet czasem coś rysuję. I piszę publikację.
Te rysunki to dwa bazgrołki i półprodukt, więc graficzki będą się jeszcze mnożyć i rozwikać. I wciąż szukam pomysłów na dizajny. Są rzeczy stałe - żadne nie mają ludzkich oczu i zwykle stopy mają owadzie, z łapkami bywa różnie.
Ach. I gąsiennice motylkowróżek są bardzo dużymi gąsiennicami z ludzkimi rączkami. Creepy stuff.
Tumblr media
1 note · View note
primobasspl · 1 year
Text
Narzędzia warsztatowe
Tumblr media
Zestaw precyzyjnych szczypiec z końcówkami wygiętymi i prostymi przeznaczonych do pracy z pierścieniami segera zewnętrznymi i wewnętrznymi. Szczypce wykonane zostały ze stali chromowo-wanadowej, pokryte powłoką niklową, z rączkami z miękkiej gumy. Primobass - jesteśmy oficjalnym dystrybutorem marki BASS Polska. Oferta naszego sklepu składa się z m.in. kategorii: AGD, elektronarzędzia - akcesoria, imadła, maszynki do strzyżenia, nagrzewnice, narzędzia ogrodnicze, ostrzałki, oświetlenie, pompy do wody, ściągacze, spawarki i akcesoria spawalnicze, zgrzewarki. Primobass ul. Krakowska 95A 34-120 Andrychów tel. +48 604 065 219
0 notes
klubidzpanstad · 5 years
Text
Marian (znów) nie jedzie na MN. Ale ma kilka rad...
Tumblr media
Jak zwykle, na kilka dni przed Marszem Niepodległości, mamy w mediach wysyp wszelkiego typu "ekspertów" z jednej i drugiej strony, "wujków dobra rada" itp. Pominiemy bełkot przeróżnych antifiarzy cy przychylnych im pismaków, i skupimy się na "osobistości", którego ów blog dotyczy. Jak wiemy, obserwujemy ostatnio niezwykłe pompowanie w prorządowych mediach skompromitowanego gbura Mariana Kowalskiego, który prawdopodobnie przygotowywany jest do odgrywania medialnej roli koncesjonowanego "narodowca", który ma szczekać po linii Sakiewiczów i innych podobnych szumowin. Telewizja Republika, jedna z głównych szczujni propagandowych PiSu zaprosiła więc do odniesienia się do wydarzenia jakim jest MN, właśnie swoją maskotkę. Na logikę, powinni zaprosić któregoś z organizatorów imprezy, kogoś związanego z wydarzeniem, a jednak zdecydowali się aby w roli "eksperta" wystąpił u nich patol z lubelskiego Czechowa. Nikt ze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości nie odmówił by udziału w ich programie, ale mamy własnie do czynienia z elementem sztucznego kreowania postaci. Prowadzący program Marcin Bąk przedstawił Kowalskiego jako "działacza narodowego", nie wyjaśniając oczywiście gdzie ów działacz działa. Z tego co pamiętam, przez ostatnie 2,5 roku działał w apokaliptycznej sekcie Pawła Chojeckiego, teraz działa zaś głównie w studiach PiSowskich mediów. No ale, prikaz jest prikaz. Prowadzący, wraz z "panem Marianem", rozpoczęli od zastanawiania się czy tegoroczny MN przebiegnie bezpiecznie. "Dlaczego marsz ten wzbudza tyle emocji w naszym społeczeństwie?" - pyta prowadzący. Marianek rzuca frazesami, regułkami, które wszyscy mają za oczywistość, co nie może dziwić bo tak wygląda jego rola "eksperta". Przy tej okazji Marianek, będący dziś na garnuszku PiSowskich redaktorków, i domyślający się, że wypada mu ciągle nadawać na Platformę Obywatelską, ględzi znów o rzeczach oczywistych, o sprzeciwie wobec tamtej ekipy rządzącej, o oddolnej organizacji społeczeństwa... wszystko ok, tylko nic odkrywczego i nic poza tym. Nie dostrzega żadnego sprzeciwu wobec, tak samo niesprzyjającej polskim interesom, obecnej władzy, bo wie, że po prostu ma szczekać po określonej linii. Przypomnijmy, że gdy Kowalski rozsiadł się jak basza w fotelu sekciarskiej telewizji Idź Pod Prąd, i z miejsca tego codziennie opluwał Polaków i dawnych kolegów, zdał sobie sprawę, że na Marszu Niepodległości mile widziany nie jest. Wtedy wytłumaczył to tym, że podczas marszu tego padały hasła "PiS-PO - jedno zło", co strasznie go uraziło. Był to okres, gdy w sekciarskiej IPP TV PiS chwalony był pod niebiosa. Nawet zagorzali sympatycy sekty zostali zbanowani na ich kanałach, gdy wyrażali jakiekolwiek wątpliwości co do tych zachwytów. Następnie nastąpiła nagła zmiana kursu. Paweł Chojecki zaczął postrzegać PiS jako najgorsze zło a w tym wszystkim wtórował mu nie kto inny jak Marian Kowalski, który wykazywał się w tym wszystkim ogromną gorliwością. To on wrzeszczał wtedy, że PiS to agentura rosyjsko-chińska, której planem jest oddanie Polski w chińską niewolę, porwanie do Chin Polek w ramach umów handlowych (tak, to działo się naprawdę). Przez około rok czasu, Kowalski z Chojeckim obrzygali wszystkich członków rządu wraz z prezesem Kaczyńskim, nawymyślali niestworzonych historii spiskowych a prezydenta Andrzeja Dudę chcieli... powiesić lub zastrzelić jako zdrajcę (zostało to wyartykułowane w zeznaniach dotyczących toczącego się właśnie śledztwa przeciwko sekcie Chojeckiego z podkreśleniem, że Kowalski również brał w tym wszystkim udział i powinien zostać, przynajmniej, przesłuchany w tej sprawie). Prowadzący przechodzi do pytań o symbolikę tegorocznego MN, która w środowiskach lewicowych (ale nie tylko, o czym za chwilę) wywołała furię. Chodzi o logo, czyli pięść trzymającą różaniec, który w ostatnim czasie stał się także symbolem sprzeciwu wobec organizowanych taśmowo tzw. Marszów Równości promujących ideologię LGBT. I tutaj właśnie mamy do czynienia z pokazem hipokryzji, który normalnego człowieka przyprawia o odruch wymiotny. "Różaniec wydał się niektórym środowiskom znakiem faszystowskim" - mówi prowadzący. I tutaj już mamy do czynienia z manipulacją uproszczoną chyba na potrzeby zaproszonego komentatora. Zamieszanie wokół symbolu różańca wykorzystali lewicowcy troszkę inaczej. Wiemy, że lewica "troszczy się" o chrześcijaństwo i jego symbole wybiórczo, wtedy gdy mogą do "troski" o nie dopasować swoją narrację. I tak nie było mowy o tym, że różaniec to symbol faszystowski, ale właśnie w zgodzie z powyższą linią, przedstawili się jako obrońcy jego czci, który ich zdaniem zestawiony został z symbolem kojarzonym z walką a nie uległością.    Zanim przejdziemy do wynurzeń prostaka z Czechowa, wtrące małą dygresję. Do tego samego odniósł się niedawny pracodawca Mariana Kowalskiego, człowiek, za którego kilka miesięcy temu Kowalski ręczył głową a wszystkich jego krtyków wulgarnie wyzywał i rzucał wobec nich pomówienia i oszczerstwa (co niebawem także znajdzie swój finał w odpowiednich instytucjach). Guru apokaliptycznej sekty Paweł Chojecki stwierdził, że loho tegorocznego MN jest potwierdzeniiem jego tezy o władzy tzw. "katokomuny w Polsce". Przedstawiona na plakacie pieść jest bowiem, jego zdaniem, komunistyczna, a różaniec potwierdza to, o czym bełkocze do swoich wyznawców czyli, że "Kościół Rzymskokatolicki dogadał się z komunistami" aby stworzyć nam dzisiejszą bananową republikę w postaci III RP. Nie zapomnijmy, że temu wszystkiegu przytakiwał przez długi okres czasu jego ówczesny giermek Marian Kowalski. Marian zaczyna od usprawiedliwienia się z powodu nie uczestnczenia w MN: "Ja od razu podkreślę, że od trzech lat nie uczestniczę w Marszach Niedpoległości, w tym roku tez nie będę brał udziału, niemniej jednak jestem przychylny tej inicjatywie". Oh really? Odkąd Kowalski związał się z sektą Chojeckiego i został jej "poster-boyem" zaczęły się delikatne a później już, radykalne ataki na MN i jego organizatorów z jego strony, a przypomnijmy, że MN był trampoliną rozpoznawalności dla tego człowieczka. W ostatnim okresie pracy w IPP TV bezpardonowo atakował on samą ideę MN, która jego zdaniem miała zostać zagospodarowana przez "jedną opcję polityczną". Może Marianek chciał widzieć to na styl amerykański, o którym zresztą wspomina, jako wesołą imprezę z fajerwerkami, pozbawioną jakiekogolwiek wydźwięku ideowego czy światpoglądowego, i tolerował ją do chwili kiedy mógł zareklamować na niej siebie samego?    Dlaczego Kowalski nie pojawia się na MN? Z prostego powodu... jest tam masa ludzi, którzy wiedzą doskonale czym ta świnia zajmowała się przez ostatnie kilka lat, nikt nie zapomniał temu gnojowi kubłów pomyj, które za pieniądze wylał nie tylko na uczestników marszu, ale na wszystkich Polaków. Jego pojawienie się tam stwarza dla niego, po prostu, ryzyko dostania w pysk, albo naplucia mu w ryj. A teraz już nie miałby zagwarantowanego miejsca na bezpiecznej platformie, z której, piszcząc przez megafon, stworzył wokół siebie mit "człowieka, który uratował Marsz Niepodległości" (CzKUMN). Przejdźmy więc do komentarza Kowalskiego odnośnie logo MN i samego różańca. Marian mówi, że niektorzy porównywali różaniec do kastetu na zaciśniętej pięści i takie tam. Oczywiście mówi on o pierdołach środowisk liberalno-lewicowych, które tak naprawdę nie są warte szerszego komentarza, ale sam Marian w obronę różańca to już coś! Zapomniał on bowiem bardzo szybko do czego katolickie symble porównywał jego niedawny pracodawca, na jakich bluzgach wobec nich opierał całą narrację swojej sekty a także o tym, że on sam, Marian Kowalski, siedząc obok niego przytakiwał tym atakom, włączał się w nie ochoczo, a nawet próbował wyróżnić się w tym temacie.    Dziś, w PiSowskim medium, mówi on, że bardzo trudno oderwać jest w Polsce sprawę patriotyzmu od religii, kilka tygodni temu, w nadawanym z domu patostreamie, mówił, że ludzie posługujący się religijną symboliką to obłudnicy, których najpierw "kłatnie w kantar" (cokolwiek to znaczy) zanim zacznie z nimi gadać, a jeszcze wcześniej rechotał gdy jego ówczesny guru wyrzucał przy nim do kosza Katechizm Kościoła Katolickiego. Gdy brał 15-18 tysięcy od lidera apokaliptycznej sekty stwierdzał, z wymuszanymi łzami w oczach, co następuje: "Kościół katolicki dąży do osiągnięcia swojego największego celu: zniszczenia chrześcijaństwa na świecie". Łysy ogr po podstawówce zdaje się zachowywać tak, jakby naprawdę wierzył, że świństwa jakich dopuszczał się w internecie, znikną z niego. Marian Kowalski rechotał i przytakiwał guru Chojeckiemu, gdy ten mówił, że katolickie sakramenty to "pierdy" i "murzyńskie czary mary", że hostia to "wafelkowy Jezusek", że tabernakulum to "Jezusek w puszce". Sam zresztą próbował nie raz zasłużyć na premię do wypłaty i wyśmiewał "szaliczki" księży. Jak oślizgłym typem jest Kowalski pokazuje scena, gdy zaraz po rozstaniu się z sektą, uczestniczył w otwarciu lokalu o nazwie "Kebab u prawdziwego Polaka" w Lublinie, w którym uczestniczył ksiądz we wspomnianym "szaliczku" a Marianek stał potulnie ze złożonymi rączkami. Zresztą chwilę po rozwodzie z guru Chojeckim w nadawanych z domu audycjach zaczęły pojawiać się symbole takie jak różaniec, zawieszony na krowiej skórze zdobiącej pokój tego "komentatora", szybka zmiana. Przejdźmy do następnego tematu, krótko bo nie ma o czym gadać. Chodzi o tzw. "marsze LGBT" i ich częstotliwość w ostatnim roku. PiSowski dziennikarz, zwraca uwagę na wzbudzającą watpliwości spontaniczność owych zgromadzeń, co także nie jest niczym odkrywczym, przytakuje mu w tym Marianek, który na lubelskim wydaniu tej imprezy nie pojawił się, krążył gdzieś w okolicznych uliczkach oczekując na dziennikarzy PiSowskich mediów, aby udzielić im wywiadu i jednocześnie pokazać siebie samego jako uczestnika sprzeciwu wobec zjawiska co było całkowitą nieprawdą. W tyn temacie jednak Marian wspomina o finansowaniu tego typu przedsięwzięć przez ośrodki zza granicy co kontrastuje z tym, że przez dwa i pół roku biorąc udział w sekciarskim projekcie nie zdołał zorientować się w ich amerykańskich i izraelskich kontaktach i wsparciu jakie mieli do dyspozycji. Przy okazji tematu marszów LGBT, Marianowi załączył się jednak tryb Wałęsy i znów jest śmiesznie. Zapoznaliśmy się oto z całkowicie świeżutką teorią, dlaczego to Maniuś rozstał się z Ruchem Narodowym. "Nie posłuchano mnie" (skąd my to znamy?). Chodzi mu o przeniesienie idei Marszu Niepodległości "w teren" czyli przekształcenie go w imprezę o charakterze ogólnopolskim, aby jego edycję odbywały się w każdym mieście. Pomijając już sam pomysł, to Marianek nie zrobił nic z tym kierunku a od lat nie bierze udziału w żadnych lokalnych inicjatywach, mimo, że PiSowscy "oficerowie prowadzący" ciągle reklamują go jako "działacza".  I znów Marian pretensję ma do całego świata. A jaki jest powód tego, że nie dał przykładu i nie przeniósł, ani nie próbował przenieść inicjatywy na podwórku lubelskie? O to spytał prowadzący. Co stoi na przeszkodzie, by zrobić to w Lublinie? Sugestia była taka, dlaczego nie zajął się tym "wujek dobra rada" czyli Kowalski, który z PiSowskich mediach udziela niechcianym rad i apelów do uczestników MN? I tu się Marianek troszkę speszył, zaczął bredzić o obchodach oficjalnych, ,organizowanych przez władze miejskie, ale nie odniósł się do pytania dlaczego sam tego nie robi? A dlaczego nie robi? Tak samo jak w przypadku MN,  nie jest on w Lublinie kimś, z kim jakiekolwiek środowisko chciało by się zadawać, wszyscy tam wiedzą co prezentuje sobą ta persona i, że najlepiej trzymać się od niej z daleka.    Ostatni temat poruszony przez prowadzącego to kwestia zeszłorocznego MN, który na kilka dni przed nim został perfidnie podebrany organizatorom przez rząd PiS. Prowadzący określa szantaż zastosowany wobec organizatorów i podczepienie się władz pod marsz "wielkim sukcesem" a Marianek kiwa główką jak piesek z półki Poloneza (taką rolę ma wyznaczoną w PiSowskich mediach). Perfidne, miejmy nadzieje, że jednorazowe, podpierniczenie marszu przez rząd, zostało przedstawione przez prowadzącego jako coś pięknego, sprzedanego w mediach jako wielki symbol więzi władzy z ludem i temu także przytaknął Kowalski, dzisiejszy pupilem mediów podległych władzuchnie. W tym momencie wspomniał nieudolne próby skopiowania inicjatywy przez środowiska opozycji czy opozycyjnych mediów, nie zająknął się jednak o represjach jakie dotknęły w zeszłym roku ze strony PiS część środowisk ów marsz tworzących od lat. Nie przeszło by mu przez gardło w mediach swoich dzisiejszych pracodawców wspomnienie o łapankach, zatrzymaniach, aresztach, najazdach na domy i lokale, prewencyjnych zatrzymaniach jakie miały miejsce w zeszłym roku. Zresztą on sam, jak i, niestety, część organizatorów MN, przyłączyła się do PiSowskiej nagonki na "prowokatorów", za co później pięknie odpłacił im red. Sakiewicz i cała wataha PiSowskich propagandystów. I tym razem, Maniuś, już prewencyjnie ostrzega przed "dwoma trzema banerami", które zepsują sielankowy przekaz, jaki chciałby widzieć rząd. No i tutaj, skompromitowana gnida, apeluje i radzi jak mają się zachować uczestnicy MN wobec takich haseł czy banerów. Szkoda, że sam nie przyjedzie pokierować tym działaniem... no cóż. Fenomen Wałęsy, tylko w dużo mniejszym i gorzej wykształconym wydaniu. Do zobaczenia na Marszu Niepodległości!
5 notes · View notes
k0tlecia · 5 years
Note
Coś zaczęto w końcu robić w porównaniu do PO czy tam koalicji. Program nauczania jest o wiele lepszy (widzę to w szkole), pomoc dla matek z 500+ dzięki, którym można odłożyć na studia, 300+ na książki, no bo nie każdy w życiu sra kasą, a to, że jakieś patole to wykorzystuje na wóde to na pewno nie jest to większość. I ogólnie rozwój kraju, a nie złodziejstwo PO PROSTU COŚ ROBIĄ I TYLE. Nie jest PiS najlepsze, ale nie ma nikogo lepszego
tak właśnie się zdobywa wyborców, wystarczy sypnąć kasą.. co z tego, że dają 500+, kwoty wolne od podatku PIT, 300+ na podręczniki szkolne skoro to oni utrudniają życie wysokimi podatkami, podwyższaniem cen itp itd.. kupili sobie wyborców, a za kilka lat będziesz mieć wysoką wypłatę, całuj pięty Kaczyńskiemu, a za chwilę ani 500+ ani inne programy nie będą miały wartości bo jak dopierdolą podatek lub ogólnie ceny to wszyscy się posramy ;) ogólnie w dupie mam te ich “pomoce” obecne bo wiem, że aby mieć kasę to muszę zapierdalać rączkami i nóżkami, a nie czekać, aż państwo mi da. to też nie jest tak, że oni dają od tak, pieniążki z UE nawet kiedyś się kończą, muszą w inny sposób je ściągnąć. a tak apropo studiów to przecież można iść na studia nie płacąc nic za nie? chyba, że chce się iść na medycynę, ale w odłożeniu na to to nawet 500+ Ci nie pomożeXD
3 notes · View notes