Jak uratować dzień, który został spisany na stracenie w momencie otworzenia oczu? Jak się ratuje dni? Jak mieć chęć je ratować?
410 notes
·
View notes
“Bolały Cie kiedyś wspomnienia?”
—
wiikitoria
383 notes
·
View notes
Zanim się serce rozełka
Czemu, a bo ja wiem
Warto zajrzeć do szkiełka
W barze "Pod zdechłym psem"
Hulał po mieście listopad
Dmuchał w ulice jak w flet
W drzwiach otwartych mnie dopadł
Razem do baru wszedł
- Siadaj poborco liści
Siewco zgryzot wieczornych
Czemuś drzew nie oczyścił?
Kiepski z ciebie komornik
Lepiej byś z trzecim kompanem...
Zresztą, można i bez... -
Ledwiem to rzekł i już stanął
Trzeci mój kompan - bies
- Czym to ja się spodziewał
Pić z takimi jak wy
Pierwszy będzie mi śpiewał
Drugi będzie mi wył
Cyk, kompania na zdrowie
Pijmy głębokim szkłem
Ja wam dzisiaj o sobie opowiem
W barze "Pod zdechłym psem" -
I poniosło, poniosło, poniosło
Na całego, na umór, na ostro
I listopad pijany, i bies
A mnie gardło się ściska od łez
I poniosło, poniosło, poniosło
W sali uda o uda trze fokstrot
W koło chleją, całują się, wrzeszczą
Nieprzytomnie, głupawo, złowieszczo
Przetaczają się falą pijaną
I tak do białego dnia
Milcząc pijemy pod ścianą
Diabeł, listopad i ja
- Diable, bierz moją duszę
Jeśli jej jesteś rad
Ale przeżyć raz jeszcze muszę
Moje czterdzieści lat
Daj w nowym życiu, diable
Miłość i śmierć, jak w tem
Wiatr burzliwy na żagle
Myśl poza dobrem i złem
Znów będę bił się i kochał
Bujnie, wspaniale żył
Radość, a nie alkohol
Wlej mi, diable, do żył -
Diabeł był w meloniku
Przekrzywił go - Żyłeś dość
To dlatego przy twoim stoliku
Siedzimy: rozpacz i złość
Głupioś życie roztrwonił
Życie to jeden haust
Słyszysz jak kosą dzwoni
Stara znajoma, Herr Faust?
Na diabła mi dusza poety -
Tak diabeł ze mnie drwi
- Wiersześ wylał niestety
Resztki człowieczej krwi
Zniknęli czort z listopadem
Rozwiali się. Gdzie? Bo ja wiem
A ja na podłogę padam
W barze "Pod zdechłym psem"
Szumi alkohol i wieczność
Mruczą - Zalał się gość -
A ja - Zgódźcie na drogę mleczną
Taksówkę, ja już mam dość
0 notes
Nie, nie to nie będzie wiersz
Żal, żal słów rzuconych byle gdzie
Z nut, pauz już nie popłynie pieśń
Niepełny rym, przykry fałsz
Banalny temat, skradziony.
Nie, nie, nie to nie będzie krzyk
Ledwie ruch warg, skarg nie usłyszy nikt.
Urwany ton jak tchórz
Przez kraty smutku wycieka
Nie, nie ma gdzie już
Już gdzie uciekać, uciekać, uciekać, uciekać, uciekać
Nie ma gdzie już.
Oddaj mi samotność mą
Pragnę jej, wolę ją
Od chłodnego bez końca we dwoje
W byle jakim sam na sam
Nic się nie przydarzy nam
Zwariujemy z nudy oboje.
Skreśl mnie w myślach, wypal mnie
Jeszcze czas, proszę nie
Proszę nie myśl już, nie myśl już o mnie
W dożywociu czterech ścian
Traci sens każdy plan.
Oddaj mi samotność mą
Pragnę jej, chcę być z nią
Chcę na moment po prostu zapomnieć
Myślom moim przywróć wstyd
Słowom cel, sens i rytm
Oddaj wiarę na zawsze straconą.
Nim nienawiść zacznie knuć
Zwróć mi mą czystość, zwróć
Gdzieś w pośpiechu po drodze zgubioną
Daj odpocząć kilka chwil
Maskę zdjąć pozwól mi
Może pod nią płaczę.
0 notes
Czasem jest tak, że poczucie potrzeby kontaktu z innymi ludźmi zanika. Z początku wydaje się to lekko dziwne, ale dopiero po pewnym czasie uświadamiamy sobie, że niektóre kontakty nas niszczą, że to my jesteśmy najważniejsi, a nie ktoś obok. Nie męczę się sama ze sobą odkąd nie ukrywam rzeczy przed innymi. Pogodzenie się z wewnętrznym ja i życie tak, by sumienie więcej nie chciało ingerować w codziennie sprawy sprawia, że bardziej dostrzega się te małe dobre rzeczy. Jakoś tak żyje się lepiej. Szczęśliwiej
1 note
·
View note
kocham te wakacje, niech się nie kończą
0 notes
Nigdy nie chce zostawiać tego miejsca
0 notes
Bardzo często jest tak, że życie toczy się własnym torem i niewiele możemy z tym zrobić. Tak jest aktualnie. Żyjąc tutaj, nie mam nikogo bliskiego. Nie umiem znaleźć sobie osoby, która sprawi, że bezgranicznie jej zaufam i będę chciała spędzać swój czas wolny. Za bardzo się zawiodłam. Są relacje, które są dla mnie bardzo ważne, ale co z tego skoro po prostu czujesz jak znowu tracicie kontakt i wszystko to, co tak cholernie chciałaś zatrzymać. To wszystko zmusza mnie tylko do tego, bym uciekała. Czasem mam wrażenie, że jedyne co w życiu robie to uciekam. Nie umiem stawić czoła problemom. Jednocześnie oczekując od świata i osób cudów. Nigdy więcej nie chce, by ktoś miał mnie za kogoś ważnego, nie chce by ktoś się ze mną zżył, a tym bardziej nie chce już ludziom psuć życia. Mój umysł stworzył własny świat, który nigdy nie stanie się tym światem.
0 notes
Świadomość, co prawda, zawsze przychodzi poniewczasie, niezależnie od wieku. Na tym polega nasz ludzki los, że zawsze poniewczasie. Zawsze już po wszystkim. Bo też świadomość jest naszym losem, nie życie. Czy życie nasze było warte życia, czy niekoniecznie, niekoniecznie, rozstrzyga dopiero los. Życie jest tym, co się toczy bez związku, bez celu, dzień za dniem, najczęściej z woli przypadku, jako że skoro jesteśmy, musimy być. Los natomiast ustanowił człowiek jako rodzaj uznania dla życia.
0 notes
[...] snu nie da się opowiedzieć.
Opowiedziany przestaje być snem.
0 notes
Wszystkie miejsca poza człowiekiem to już nie są te miejsca. Jedyne miejsce człowieka jest tylko w nim. Niezależnie, czy jesteśmy tu, gdzie indziej czy gdziekolwiek. Teraz czy kiedykolwiek. Wszystko, co na zewnątrz, to jedynie złudzenia, okoliczności, przypadki, pomyłki. Człowiek jest sam dla siebie zwłaszcza tym ostatnim miejscem.
1 note
·
View note
1 note
·
View note
0 notes
0 notes
0 notes
1 note
·
View note