Text
"Bad Boy" - recenzja
A zatem, przyszedł ten wielki dzień. Po pół roku czekania dostaliśmy wreszcie upragniony rozdział o Levim. I choć od trzydziestego kwietnia do trzeciego maja praktycznie ŻYŁAM tematem, rzucając się na każdą nową opublikowaną stronę jak tytany na ludzkie mięso, to gdy całość nareszcie wyciekła, została przetłumaczona i przyszedł czas na podzielenie się wrażeniami…
Byłam w kropce.
No bo, z jednej strony nie chciałam wyjść na marudę, która tylko narzeka zamiast DOCENIĆ, że dostaliśmy COKOLWIEK, gdy mogliśmy dostać NIC.
Ale z drugiej strony… jednak troszeczkę się zawiodłam.
Ale po kolei. Najpierw seria pochwał, potem żalenie się.
Zaczynając od tego, co widać na pierwszy rzut oka – kreska. Jest fantastyczna! Przyznaję, że tęskniłam za stylem Isayamy. Autor AoT od zawsze miał talent do pokazywania zarówno brutalnych scen, jak i tych bardziej „statycznych”, emocjonalnych – jak chwytające za serduszko parzenie herbaty, pojawiające się w ostatnich stronach „Bad Boya”. Jedno spojrzenie w oczy młodziutkiego Leviego i byłam kupiona! Podobało mi się, że żałoba po mamie z początku była pokazywana w sposób umiarkowany, a przerodziła się w prawdziwą rozpacz dopiero wtedy, gdy osierocony chłopiec niechcący stłukł filiżankę.
Świetnie się też bawiłam w złowieszczo-zabawnym momencie historii, gdy Levi zbliżył się do faceta w okularach z fragmentem czyjejś szczęki, a pierwszy etap szoku został wyrażony poprzez upuszczenie papierosa. No, cudo! Podobnie jak późniejsza scena, gdzie gościu wyjeżdża do Leviego z tekstem na zasadzie: „widzę, że z ciebie mały zabijaka i jestem absolutnie zesrany ze strachu, ale podejmę jeszcze jedną żałosną próbę przekonania cię, żebyś mnie jednak nie masakrował”. A Levi reaguje na to wszystko zwięzłymi odpowiedziami, aż wreszcie traci cierpliwość i daje dupkowi do zrozumienia: „tak ze mną pogrywasz, frajerze? Walić to, ciebie też zapierd*lę!” Cudo, cudo, jeszcze raz cudo!
Jestem oczarowana tą króciutką historią i już się nie mogę doczekać się adaptacji w formie anime - mam cichą nadzieję, że możemy na to liczyć. A jednocześnie staram się nie mieć żadnych oczekiwań, bo ostatnio przekonałam się, że to może odbić się czkawką.
No właśnie. Skoro już o tym mowa…
Trzeba w tym momencie wspomnieć, że nietypowy sposób chwytania przez Leviego filiżanki to coś, czym fandom interesuje się już od bardzo, baaaaardzo dawna i zdążył „przemielić” to przez sporą ilość fanartów, fanfików i amatorskich komiksów. Nie szukając daleko, podobny wątek pojawia się zarówno u mnie jak i u bardzo utalentowanej Susumemy – co więcej, u nas obu występują różne podobieństwa z oficjalną wersją Isayamy, co jest jednocześnie cudowne i ciut przerażające. I gdy o tym myślę, nasuwa mi się wniosek, że autor AoT bardzo dużo zyskał, wybierając sobie taki a nie inny temat…
Ale też sporo stracił, no bo umówmy się – gdy coś już było analizowane i przedstawiane, i to przez tak długi czas, to niestety staje się… No właśnie. Nie chcę używać słowa „nudne”, bo to OSTATNI przymiotnik, jakim opisałabym zarąbiste wydarzenia z „Bad Boya”. Ale problem w tym, że gdy zapomnimy o szczegółach i skupimy się na samym temacie, to okaże się, że nie dostaliśmy praktycznie NIC nowego!
„Levi próbował odzyskać filiżanki po mamie, nie chcieli mu oddać po dobroci, no to sprał ich, a potem złamało mu się uszko”.
To tyle. To cała fabuła tych osiemnastu stron. Przy czym, jest to fantastyczna fabuła, osobiście nie miałabym do niej ŻADNYCH zastrzeżeń…
Gdyby nie fakt, że jednak obiecywano mi coś innego.
W tej chwili już sama nie wiem, czy to wina fałszywych przecieków, nieprawdziwych informacji, czy też jakichś internetowych ploteczek… ale mogłabym przysiąc, że gdy te pół roku wcześniej dowiedzieliśmy się o „Bad Boyu”, to oficjalna zapowiedź mówiła o „zagłębieniu się w relacje Leviego z mamą oraz z Kennym”.
To NA TO czekałam przez ten cały czas, na to miałam największą chrapkę, bo nie można tego nigdzie znaleźć! Nawet na angielskim Ao3, gdzie powinno być absolutnie wszystko, naprawdę ciężko jest wyłowić coś dobrego i solidnego, co kręciłoby się wokół Leviego i Kuchel albo Leviego i Kenny’ego, bez shipu z kimkolwiek (wiecie, że uwielbiam Eruri, ale czasem chciałoby się poczytać o czymś innym). To jest ta luka w fabule, której Isayama nigdy nie zapełnił – nigdy nie powiedział nam, dlaczego mama Leviego wylądowała w Podziemiu i dlaczego zdecydowała się zostać prostytutką. Nie zostało wytłumaczone, dlaczego ona i ojciec Mikasy byli akurat tymi Ackermanami, którzy nie przebudzili swoich mocy i nie wzbudzali szacunku „na dzielni” (można sobie gdybać, że nie mieli Hostów, ale to tylko gdybanie). Nie dowiedzieliśmy się, co porabiali Levi i Kenny, gdy akurat nie utrzymywali „przyjaznych stosunków” z sąsiadami. Który z nich gotował? Jak Levi radził sobie z niechlujstwem Kenny’ego i jak często wybuchały z tego powodu kłótnie?
Właśnie na takie sceny liczyłam w „Bad Boyu”. Albo ogólnie na jakiekolwiek sceny z udziałem Kenny’ego i Kuchel.
Tymczasem Isayama postanowił pójść po najmniejszych linii oporu i po prostu uczynił z headcanonu… kanon. Choć w sumie już sama nie wiem, czy przypadkiem nie wspomniał o uszku od filiżanki w jakimś wywiadzie i nie uczynił tej sytuacji kanonem znacznie wcześniej. Mam w głowie taki natłok informacji, że nie mam pewności.
W ogóle to, dlaczego ten nowy rozdział został zatytułowany „Bad Boyem”? W sensie, że Levi był „niegrzecznym chłopcem”, bo wolał zamordować paru kolesi zamiast grzecznie z nimi pójść i zostać dziecięcą prostytutką? Rozmyślam nad tą kwestią do dziś i nie znajduję odpowiedzi.
Podobnie jak nie potrafię zrozumieć czegoś, co uważam za kolejny wielki zarzut do nowego rozdziału – a mianowicie tego, jak został wypuszczony na rynek.
Staram się nie robić z siebie Wielkiej Świętej i nie krzyczeć, że każdy, kto czyta mangę w Internecie, powinien wylądować w żołądku tytana – zdaję sobie sprawę, że niektóre portfele mają „ograniczoną zawartość” i całkowicie rozumiem, że ktoś może chcieć najpierw coś obczaić, a dopiero potem wydać na to pieniądze. Już nie wspominając o tym, że gdyby nie pewne Grupy Internetowych Tłumaczy, to pewne treści z zagranicy byłyby dla nas niedostępne – albo przez długi czas, albo w ogóle. Tak czy siak, staram się nikogo nie oceniać. Przynajmniej nie jakoś bardzo surowo.
A jednocześnie bardzo mocno namawiam – i siebie i ludzi – do tego, by jednak kupować różne rzeczy na legalu, jeśli nas na to stać. Zwłaszcza jeśli uwielbiamy autora i chcemy, by miał motywację do tworzenia dla nas większej ilości treści.
I właśnie dlatego tak cholernie wkurzają mnie okoliczności, w jakich „Bad Boy” zadebiutował na Rynku.
Wierzcie lub nie, ale bardzo chciałam go kupić. Tego typu manga, napisana prostym językiem, wręcz idealnie nadaje się dla mnie jako narzędzie do szlifowania japońskiego, którego intensywnie uczę się od kilku lat. A poza tym, po prostu chciałam ją mieć. Jednak to marzenie rozpadło się jak ideały Erena, gdy okazało się, że manga dostępna jest tylko i wyłącznie w zestawie, który wystawiono za zaporową cenę PIĘCIUSET ZŁOTYCH! (cena w przybliżeniu, bo nie znam aktualnego kursu).
Pięćset. Rozumiecie to? Nie sto, nie dwieście. Pięć-set!
Kiedyś przebolałam sto dwadzieścia złotych za Artbook Yuri on Ice – portfel ucierpiał, ale cena była adekwatna do jakości. Zresztą, po dwóch latach przeszła mi faza na Jurków i odsprzedałam Artbooka, więc wyszłam prawie na zero. I ja zadowolona i nowy właściciel zadowolony.
I ja wiem, że w przypadku „Bad Boya” też za jakiś czas tak będzie. Ludzie będą to odsprzedawać tak jak „Bez żalu” i nie trzeba będzie brać kredytu, by mieć to na półce.
Tylko że wtedy nastroje będą zupełnie inne niż na początku maja, gdy Internet praktycznie tym żył i na każdym tumblerowym fanpejdżu AoT można było wymienić się wrażeniami.
Mimo to, zamiast wypuścić „Bad Boya” jako osobny twór i zapowiedzieć anglojęzyczną premierę (choćby z późniejszą datą, ale oficjalnie), ktoś wpadł na genialny pomysł, by sprzedawać to w zestawie z trzema innymi fantami. I o ile Artbook jeszcze brzmi całkiem kusząco, to na czarnym szaliku Mikasy (dlaczego czarnym?) mogłabym chyba tylko się powiesić, a klucz Erena wsadzić sobie w d*pę! Właśnie te dwa ostatnie bonusy sprawiają, że cena jest taka a nie inna. Właśnie dlatego legalne zdobycie „Bad Boya” było możliwe tylko dla ultrafanów z bardzo grubymi portfelami, a zwykli śmiertelnicy musieli szukać po internetach.
Co jest diabelnie przykre, bo nie wróży dobrze legalnej sprzedaży. Ani Isayamie.
Naprawdę zależy mi, by zarabiał jak najwięcej, bo to się może przełożyć na jego chęć stworzenia dla nas większej ilości kontentu – tylko jak, u licha, mam dać mu zarobić, jeżeli stawia się dla mnie MUR o wielkości pięciuset k**wa złotych?
Mając to wszystko na uwadze, moja ocena „Bad Boya” jest następująca:
Kreska – 9/10
Fabuła – 8/10
Temat – 7/10
Tytuł – 6/10 (bo nie wiem, z czego on wynika)
Humor – 9/10
Spełnienie moich oczekiwań – 6/10
Ewentualna możliwość zdobycia kopii mangi – 0/10 plus kopniak między jaja od Leviego dla osoby, która postanowiła zrobić to w taki, a nie inny sposób.
Was też zapraszam do podzielenia się wrażeniami, zwłaszcza jeśli są różne od moich, bo wtedy będzie weselej ;)
7 notes
·
View notes
Text
Atak Tytanów – recenzja (spoilerowa!)
Minęło dobrych kilka lat, odkąd pierwszy raz zetknęłam się z „Atakiem Tytanów” i wciąż twierdzę, że to jedno z najlepszych anime w historii.
Tak, nawet pomimo posiadania najbardziej wnerwiającej trójki głównych bohaterów.
Nawet pomimo finału, który okazał się dokładnie taki sam jak ostatni chapter mangi – przykry, mądry, nafaszerowany głębokimi metaforami , a zarazem kompletnie niesatysfakcjonujący dla mnie jako fanki serii. Ale do tego jeszcze wrócę. Najpierw chciałabym wspomnieć o wszystkich elementach, które złożyły się na moją miłość do „Ataku Tytanów”.
Ścieżka dźwiękowa, która doczekała się równie wielu przeróbek na Youtubie co nagrodzone Oscarem „Gwiezdne Wojny”. Bohaterowie, z których absolutnie żaden nie jest jednoznacznie czarny albo biały. Postacie poboczne, które przeżywają prawdziwe ludzkie emocje i reagują w realistyczny sposób – okazują strach, wpadają w panikę, płaczą, uciekają… Przepiękna kreska i zapierające dech w piersiach krajobrazy. Cudowne shipy. Genialne parodie („Gimnazjum Tytanów” i teatrzyk „Chimi Chara”).
Mogłabym tak wymieniać bez końca, ale wtedy siedziałabym przed komputerem przez wiele godzin i kompletnie zapomniałabym, co chciałam powiedzieć.
A zamierzałam wspomnieć o finale i wytłumaczyć, dlaczego jest on (moim skromnym zdaniem) ucieleśnieniem wszystkich najgorszych cech „Ataku Tytanów” . Właśnie tych cech, które sprawiają, że anime, które mogłoby być genialne, jest „co najwyżej” bardzo dobre.
Umówmy się – to nie tak, że podczas seansu przeżyłam jakiś wielki szok. Przeczytałam mangę wieki temu, więc doskonale wiedziałam, kto zginie, kto urodzi dziecko i kto pocałuje uciętą głowę. Mimo to wciąż miałam nadzieję, że wszystkie te wydarzenia będą nieco łatwiejsze do strawienia, jeśli zostaną pokazane w formie animowanej. W końcu taka jest przewaga adaptacji nad materiałem źródłowym – można skorygować to i owo, usunąć jakieś sceny, dodać różne smaczki i nieco podkręcić atmosferę muzyką.
W pierwszej z dwóch części finału udało się to doskonale! Pokazanie ludzi uciekających przed dudnieniem było po prostu epickie. Z każdą sceną zaciskałam palce na oparciu fotela i nawet na moment nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Gdy umierała Hanji, płakałam jak bóbr. Natomiast podczas oglądania drugiej części…
Na przemian wydawałam jęki frustracji i zerkałam na zegarek, by sprawdzić, ile jeszcze do końca.
To nie tak, że wszystkie sceny były złe i nie dopatrzyłam się żadnych fajnych momentów. Podobała mi się nierówna walka z „tytanami z przeszłości” – przypomniała mi o starych dobrych czasach, gdy Zwiadowcy opuszczali Mury, dostawali solidne manto, ale wciąż zwalczali strach i robili swoje. To był „Atak Tytanów”, w którym się zakochałam. W ostatniej części widziałam jego przebłyski – na przykład wtedy, gdy Levi ratował Conniego. Gdy Reiner i Jean przekomarzali się w trakcie walki jak starzy dobrzy przyjaciele (którymi, de facto, są, pomimo wszystkiego, co się wydarzyło). Gdy Pieck transformowała się raz za razem. Gdy Annie znowu stała się badass woman z pierwszego sezonu. Wszystkie wymienione osoby zrobiły ogromny progres i w moim odczuciu zasługiwały na to, by dożyć ostatniego odcinka.
Za wyjątkiem trójki głównych bohaterów.
Z góry proszę o wyrozumiałość wszystkich, którzy lubią Erena, Armina i Mikasę. Macie pełne prawo, by uwielbiać którąkolwiek z tych postaci – w moim odczuciu nie jesteście przez to gorsi, głupsi albo w ogóle mniej fajni. Jednak wybaczcie, ale będę do bólu szczera. Podkreślam, że to jest moja prywatna opinia i nie obrażę się, jeśli ktoś się z nią nie zgodzi.
Mam tak serdecznie dosyć tych trojga! Każda scena z ich udziałem wywoływała u mnie tylko jedno uczucie – zażenowanie.
Cóż… Eren, Mikasa i Armin od samego początku byli najsłabszymi ogniwami tego anime, z tym że w poprzednich sezonach byli otoczeni przez gromadę innych (interesujących) postaci, przez co nie razili aż tak bardzo. A poza tym, można było mieć nadzieję, że jeszcze się rozwiną, że przejdą character development.
W ostatniej części ta nadzieja poszła do piachu razem z Erwinem i Hanji.
Mamy finałowy odcinek Ataku Tytanów, a Armin ryczy. Cholera, trwa decydująca walka, a ten użala się nad sobą i wyje! Dokładnie tak jak w pierwszym, k**** mać, sezonie! Gdzie jest jego rozwój, ja się pytam? Że niby tamta długa filozoficzna rozmowa z Dzikiem, a potem jeszcze nudniejsza pogawędka z Erenem na sam koniec to miały być przykłady rozwoju postaci?! Jeśli komuś pasuje taki progres, to serdecznie mu gratuluję, ale ja tego, cholera, nie kupuję!
Ani tego ani gadki Leviego, jak to on „wcale a wcale nie żałuje, że wybrał Armina zamiast Erwina, bo oni mają, k****, takie same oczy”. Z całym szacunkiem dla Isayamy, ale ja nie wiem, czym on się najarał, gdy tworzył tę linijkę dialogu… Uwielbiam tego człowieka za to, że wymyślił dla nas „Atak Tytanów”, lecz tutaj mam do niego wielki żal. Co on, kurde… zapomniał, jak narysował Erwina, że postanowił walnąć takie porównanie? Już sama decyzja ożywienia Armina pod koniec trzeciego sezonu była dla mnie baaaardzooo trudna do przełknięcia, bo moim zdaniem kłóciła się ze wszystkim, co wiedzieliśmy o Levim jako postaci… ale no dobra, Erwin sam wyszarpnął rękę spod zastrzyku, więc jakoś można było w to uwierzyć. Natomiast niespodziewany podziw dla Armina ze strony Leviego jest dla mnie po prostu głupi.
Zgadzam się, że Armin jest inteligentny, ale co z tego, skoro przez większość odcinka na przemian użala się nad sobą, wali filozoficzne teksty i zabiera czas ekranowy ciekawszym postaciom. Jak już zostawili go przy życiu, to w ostatnim akcie mogli z niego zrobić dojrzałego i charyzmatycznego faceta, którego chciałoby się oglądać.
Już nawet Eren nie irytował mnie aż tak bardzo… Choć oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie wnerwiłby mnie ten jeden ostatni raz, waląc tekst, jak to nie chce, by Mikasa znalazła sobie innego faceta. Iście jak Sasuke z „Naruto”. Po prostu nie ma to jak facet, który przed dziewięćdziesiąt procent serii uważa swoją wielbicielkę za wrzód na tyłku, ale gdy już dokonał swojej spektakularnej zemsty, to co mu tam, chętnie się z nią ożeni! Przeklęty pies ogrodnika. Ech…
O Mikasie wspominam na koniec, bo jest ona nie tylko problemem „Ataku Tytanów”. Jej postać to przykład wnerwiającego schematu, który powtarza się w wielu obiecujących seriach anime. Ile to już utalentowanych bohaterek straciło szacunek widowni, bo zamiast przeżywać swój własny rozwój latało za facetem i odmawiało zerwania choćby włoska z jego słodkiej główki, nawet gdy postanowił, że jego nowa filozofia życiowa to mordowanie niewinnych ludzi?
Naprawdę szkoda mi Mikasy, bo na samym początku serii była silną postacią kobiecą z niesamowitym potencjałem. Uśmiecham się, przypominając sobie fantastyczną scenę podczas obrony Trostu, gdy miała miejsce rzekoma „śmierć” Erena, a Mikasa jakoś to przetrawiła i znalazła w sobie siłę, by walczyć dalej. Albo tamten moment, gdy Mikasa naciskała na Erena, by ogarnął się i zaakceptował fakt, że Annie jest tytanem. Jasne, czasem zdarzało mi się przewrócić oczami, gdy Mikasa łapała się za swój czerwony szalik i obsesyjnie broniła… eghm… eghm… przybranego członka rodziny, ale to było dla mnie akceptowalne, bo miało racjonalne podłoże psychologiczne. Eren uratował jej życie za dzieciaka – nie zakochała się w nim tak zupełnie bez powodu. Jednak to jeszcze nie powód, by od czwartego sezonu robić z niej drugą Sakurę.
Wiem, że główny cel anime to przede wszystkim rozrywka a nie edukowanie, ale… czy ktoś w ogóle zastanowił się, jaki to fatalny przykład dla młodych kobiet? No dobra, jak już nie ma innego wyjścia, to utnijmy łeb toksycznemu ukochanemu, ale wciąż można mieć obsesję na jego punkcie, nosić jego szalik, przesiadywać pod jego grobem i w ogóle odmawiać sobie zamknięcia pewnego emocjonalnego etapu.
W moim odczuciu Mikasa zasługiwała na to, by nareszcie i definitywnie odciąć się od Erena. Może nie tak całkowicie, ale w taki sposób, by było widać, że stała się wolna. Że może być pełnoprawną i niezależną postacią bez kolesia, który ocalił jej życie i owinął ją tamtym cholernym szalikiem. Być może ma to związek z tym, że po tych wszystkich „Zmierzchach” i „Greyach”, które zdarzyło mi się oglądnąć, jestem przeczulona na punkcie obsesyjnej, toksycznej miłości, ale naprawdę nie podobało mi się zakończenie wątku Mikasy. Podobnie jak konkluzja, że „cała ta tragedia z tytanami trwała tylko dlatego że Ymir kochała króla, który był skończonym dupkiem”. Nie rozumiem, jak „Atak Tytanów” może być tak mądrym anime, a jednocześnie podawać widzowi tak głupie wyjaśnienia poważnych spraw.
No bo, nie da się ukryć, że w tych ostatnich odcinkach dostaliśmy w twarz niesamowicie poważnymi tematami, o których spokojnie można by dyskutować na lekcjach polskiego. Albo historii. I wnerwia mnie, że właśnie TE wątki – wątki ideologiczno-psychologiczne, które zawsze stanowiły najmocniejszą stronę „Ataku Tytanów – zostały w finale potraktowane po macoszemu. Pokazane skrótowo. Niedopowiedziane.
Przewrót Jaegerystów? Wypisz wymaluj rozkwit nazizmu w Trzeciej Rzeszy. Ludzkość próbująca się zjednoczyć w obliczu nadchodzącej zagłady? Wszak to najbardziej gorący temat dzisiejszych czasów, bo przecież zmiany klimatyczne postępują i coraz więcej krajów ma „guzik atomowy”. Dlaczego ostatni odcinek „Ataku Tytanów” nie mógł poświęcić więcej czasu przemianom, które zaszły po wojnie z Eldią? I dlaczego koniecznie musiał być tak bardzo przygnębiający? Ja rozumiem, że to jest realistyczne i w ogóle, ale czy ja naprawdę oglądam anime po to, by patrzeć na ten sam syf co w realu? Jasne, edukowanie ludzi jest ważne, ale przydałoby się też trochę nadziei i optymizmu. Nie jakoś dużo – TROCHĘ!
Wiecie, co byłoby dla mnie idealnym zakończeniem „Ataku Tytanów”? Niechby po tych wszystkich smętnych scenach minęło kilkaset lat, a Eren i spółka przeżyli reinkarnację w realiach podobnych do XXI wieku. Levi powinien pić herbatę z Erwinem i Hanji, warcząc na nich za robienie syfu na stole. Nawet nie musiałby pamiętać swojego „poprzedniego życia” - wystarczyłoby żeby w głębi siebie czuł wdzięczność za to, że ktoś kiedyś wywalczył wolność dla ludzkości i teraz można żyć w pięknych pokojowych czasach. Sasza zapewne wyszłaby za Niccolo, zaś Eren, Armin i Mikasa podróżowaliby po całym świecie, oglądając lodowce, lawę i kij wie, co jeszcze. Czy tego typu Happy End naprawdę byłby taki zły?
Moim zdaniem byłby o wiele lepszy od drzewa, wokół którego rozwijało się miasto i po latach zostało zmiecione z powierzchni ziemi, by cała historia mogła zacząć się od początku…
Nawet nie dostałam nagrody pocieszenia w postaci ujrzenia z bliska męża Mikasy. Odkąd wyszedł ostatni chapter mangi, ludzie ciągle spekulowali, czy to Jean czy jakiś random, a ja do samego końca liczyłam, że finał anime pomoże rozwiać wątpliwości. Nie pomógł. Nawet nie pokazali kolesia z bliska. Szlag!
Ale żeby nie było, że ja tylko siedzę i narzekam, powiem jeszcze kilka miłych słów, by zakończyć pozytywnym akcentem.
Jestem wdzięczna „Atakowi Tytanów” za ludzi, których poznałam dzięki tej serii. Nie tylko tych, którzy tak jak ja shipują Eruri, ale ogólnie wszystkich, z którymi mogłam podyskutować na różne fajne tematy ;) Mam nadzieję, że fandom będzie się rozrastał, dzięki czemu doczekamy się jakichś spin-offów albo wersji live action.
Po tym, jak wspaniały okazał się „One Piece” od Netflixa, odzyskałam nadzieję, że pewnego dnia zobaczymy świetnych aktorów latających po ekranie w sprzęcie do trójwymiarowego manewru. Trzymajmy za to kciuki!
3 notes
·
View notes
Text

Bekowy komiks, który stworzyłam na bazie screenów z teatrzyku "Chimi Chara".
Jest on dodatkiem do mojego fanfika "Nieplanowane marzenie"
W rolach głównych: Erwin Smith oraz Levi Ackermann
11 notes
·
View notes
Text
Erwin and Levi - official art.
Try to tell me Eruri is not canon, when they are obviously cleaning their wedding rings ;)
39 notes
·
View notes
Text

Anyone knows, whose art this is? Found it on Pinterest and can't locate the artist.
1 note
·
View note
Text

Ilustracja do mojego fanfika "Bezsenne Noce"
1 note
·
View note
Text

Obrazek do mojego fanfika Eruri "Najdłuższe wakacje"
1 note
·
View note
Photo

W ramach obietnicy złożonej Parszywej Zgrai Rex i Cody muszą zrobić coś, co na pewno NIE SPODOBA się ich Generałom. To nie skończy się dobrze. (Ale przynajmniej będzie wesoło ^^)
Czyli długo wyczekiwany powrót "Galaktycznych Absurdów" i gratka dla miłośników Bad Batch (linki do Wattpada, Ao3 i fanfiction.net poniżej).
Bawcie się dobrze i niech Moc będzie z wami!
https://archiveofourown.org/works/32557282/chapters/80756905
https://www.fanfiction.net/s/13919650/1/Parszywa-Obietnica
Galaktyczne Absurdy (Star Wars) - Parszywa Obietnica (Część 1) - Kradzież (on Wattpad) https://www.wattpad.com/1099561235-galaktyczne-absurdy-star-wars-parszywa-obietnica?utm_source=web&utm_medium=tumblr&utm_content=share_reading&wp_uname=Jora_Calltrise&wp_originator=KU7QTaSnANUkV%2BSxGLM8Coxnfq2tr7KAFQjo%2BESyJO5ClNXSsOZFTRTaOTo2ZjDkOl3NvwiVHhnYhli6ZNWB2DUuJMkMRiFxL1BcCFn3yANiAVDZKwQVRy5rOBkFWKg4 Gdyby Yoda dowiedział się o istnieniu tych One Shotów, kazałby je zamknąć w Skarbcu Holokronów. Oficjalnie. Bo nieoficjalnie przemyciłby te absurdalne opowiadania do swojej sypialni i czytał je wszystkie przed snem, zaśmiewając się do rozpuku. Jeśli i ty, drogi czytelniku, pragniesz poznać najbardziej upokarzające sekrety Jedi i chwilę się pośmiać, zapraszam do lektury. Opis najnowszego One-Shota: Anakin nie może zasnąć, zaś Obi-Wanowi kończą się pomysły na ułożenie go do snu. Czy Mistrz Kenobi zdecyduje się złamać Kodeks, by zapewnić sobie i Padawanowi spokojną noc? Opowiadanie z serii "Co robią rodzice, gdy ich dzieci nie mogą zasnąć?". Średnia długość opowiadania: 3000 słów Najczęściej występujący bohaterowie: Obi-Wan, Anakin, Padme, Qui-Gon, Palpatine i Ahsoka. Okładka jest moja w każdym tego słowa znaczeniu: sama stworzyłam zamieszczone na niej emotikony. Jeśli jesteście zainteresowani wykorzystaniem ich, wbijajcie na PRIVa.
#anakin#clonewars#gwiezdnewojny#humor#obi-wan#oneshots#padme#parodia#starwars#fanfiction#books#wattpad#amreading
36 notes
·
View notes
Photo

Podsłuchiwanie jest ryzykowne, ale czasem się opłaca.
Trzeba tylko umieć podsłuchiwać ze zrozumieniem...
Najnowszy rozdział "Człowieka Czynu" powraca po długiej przerwie. Możecie go przeczytać na Wattpadzie, Ao3, bądź fanfiction. net (linki poniżej). Trzymajcie się cieplutko i niech Moc będzie z wami!
https://archiveofourown.org/works/23686543/chapters/77045522 https://www.fanfiction.net/s/13554833/38/Cz%C5%82owiek-Czynu
Człowiek Czynu (Star Wars) - Rozdział 17 - Walka o dominację (Część 1) (on Wattpad) https://www.wattpad.com/1067523240-cz%C5%82owiek-czynu-star-wars-rozdzia%C5%82-17-walka-o?utm_source=web&utm_medium=tumblr&utm_content=share_reading&wp_uname=Jora_Calltrise&wp_originator=yZTSqC7%2FJCEbPpiJnbPmwLFcqxc2VTB5i%2BsNEAZMfvrQqibLrS2U7lM2pSP9MyBTIQDQUuOOnbGfjy4Av9%2FqouwjizpfOlwqBi0z1UtYMdMNGKhL6rJB%2Foy019Mus1T1 Trudne początki Obi-Wana i Anakina. Opowieść o tym jak z "burkliwego starszego kolegi" oraz "przybłędy z pustyni" stali się dla siebie Mistrzem i Padawanem. Wypełnienie luk z "Mrocznego Widma" i zagłębienie się w skomplikowane relacje między naszymi ulubionymi Jedi. Rozdziały są dość długie, dlatego dzielę je na części, by łatwiej wam się czytało. Nowy rozdział w każdy czwartek. Fanfik bezpairingowy, tylko relacje stricte rodzinne - więcej informacji w notce od-autorskiej.
#anakin#deleted#gwiezdne#gwiezdnewojny#jedi#kenobi#mroczne#obi-wan#padawan#pocztki#prequel#qui-gon#scenes#skywalker#star#starwars#wars#wojny#fanfiction#books#wattpad#amreading
17 notes
·
View notes
Photo

Anakin sądzi, że dobrze zna swojego Mistrza. Ale czy na pewno?
Przeszłość Obi-Wana Kenobiego jest pełna incydentów, które niejednego mogłyby nieźle zaszokować. Być może, gdyby Skywalker wiedział coś więcej, zrozumiałby, że poglądy jego świeżo upieczonego ukochanego na temat miłości nie wzięły się znikąd...
Proszę Państwa, przed wami długo wyczekiwany rozdział "Jasnej Strony Miłości"! Nie przedłużając dłużej, zapraszam do czytania! Rozdział jest dostępny na Ao3, Wattpadzie i fanfiction.net (linki poniżej).
Trzymajcie się cieplutko i niech Moc będzie z wami!
https://archiveofourown.org/works/24630442/chapters/71001990
https://www.fanfiction.net/s/13610822/17/Jasna-Strona-Mi%C5%82o%C5%9Bci-Obikin
Jasna Strona Miłości (Star Wars Obikin) - Inny punkt widzenia (Część 1) - Początki (on Wattpad) https://www.wattpad.com/1015193366-jasna-strona-mi%C5%82o%C5%9Bci-star-wars-obikin-inny-punkt?utm_source=web&utm_medium=tumblr&utm_content=share_reading&wp_uname=Jora_Calltrise&wp_originator=RSomujV9XGxbb7Fxx%2FMRNqnDZlpQZnYJ90FfUrkvfVVwEoSVyQSirad%2BHGM6rdb8v2xtprXINBSa8ZaFkRh8e95eRi2ZX5f%2B8RJEePm4XJxJvRBrLFT1xMX6JubG3Pb0 Jak to się stało, że Anakin Skywalker wylądował w łóżku z Obi-Wanem Kenobim? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie nie jest proste. Młody Rycerz Jedi jeszcze nie wie, że ta sama droga, która zaprowadziła go w ramiona Mistrza, pomoże mu odkryć zupełnie nową, jasną stronę miłości... Czyli opowiadanie dla dorosłych z udziałem naszych ulubieńców: "Bohatera bez strachu" i "Negocjatora". Lojalnie uprzedzam, że historia jest przeznaczona dla fanów Obikina - jeśli wolicie Anakina i Obi-Wana jako braci, zajrzyjcie do "Galaktycznych Absurdów" bądź "Człowieka Czynu". Będzie sporo seksu, ale też całkiem sporo fabuły, kilka dramatycznych momentów, w późniejszych rozdziałach całe mnóstwo fluffu i zapewniam was, że nie musicie martwić się o Happy End ;)
#anakin#gwiezdnewojny#kenobi#obi-wan#obikin#r18#romans#skywalker#starwars#wojnyklonw#fanfiction#books#wattpad#amreading
11 notes
·
View notes
Photo

Obi-Wan robi, co może, by zmusić upartego Padawana, by ten pozwolił sobie pomóc.
Zaś Anakin robi, co może, by udowodnić sobie i innym, że nie tylko on z ich dwójki, ma na koncie kilka kłamstw...
Czy Mistrz i jego uczeń ostatecznie się dogadają? Zdołają znaleźć wspólny język, czy tylko bardziej się pokłócą?
Najnowszy rozdział "Człowieka Czynu" jest już do przeczytania na Wattpadzie, Ao3 oraz fanfiction.net (linki poniżej). Miłej lektury i niech Moc będzie z wami!
https://archiveofourown.org/works/23686543/chapters/68769645 https://www.fanfiction.net/s/13554833/37/Cz%C5%82owiek-Czynu
Człowiek Czynu (Star Wars) - Rozdział 16 - Skutki kłamstwa (Część 2) (on Wattpad) https://my.w.tt/H3N6f2Vddcb Trudne początki Obi-Wana i Anakina. Opowieść o tym jak z "burkliwego starszego kolegi" oraz "przybłędy z pustyni" stali się dla siebie Mistrzem i Padawanem. Wypełnienie luk z "Mrocznego Widma" i zagłębienie się w skomplikowane relacje między naszymi ulubionymi Jedi. Rozdziały są dość długie, dlatego dzielę je na części, by łatwiej wam się czytało. Nowy rozdział w każdy czwartek. Fanfik bezpairingowy, tylko relacje stricte rodzinne - więcej informacji w notce od-autorskiej.
#anakin#deleted#gwiezdne#gwiezdnewojny#jedi#kenobi#mroczne#obi-wan#padawan#pocztki#prequel#qui-gon#scenes#skywalker#star#starwars#wars#wojny#fanfiction#books#wattpad#amreading
8 notes
·
View notes
Photo

Anakin zdystansował się do Obi-Wana, bo bał się go stracić.
A jak wyszło w praktyce?
Dziewięciolatek wreszcie ma okazję zobaczyć, jakie będą skutki jego "ciężkiej pracy". Czy będzie zadowolony?
Zgodnie z obietnicą, oto pierwsza część szesnastego rozdziału "Człowieka Czynu". Jakimś cudem udało mi się wyrobić z korektą przed północą. Rozdział jest dla was dostępny na Wattpadzie oraz Ao3, a nieco później wrzucę go także na fanfiction.net (linki poniżej).
Mam nadzieję, że Mikołajki były udane ;) Miłej lektury i niech Moc będzie z wami!
https://archiveofourown.org/works/23686543/chapters/68382559
Człowiek Czynu (Star Wars) - Rozdział 16 - Skutki kłamstwa (Część 1) (on Wattpad) https://my.w.tt/J6aHgL1v0bb Trudne początki Obi-Wana i Anakina. Opowieść o tym jak z "burkliwego starszego kolegi" oraz "przybłędy z pustyni" stali się dla siebie Mistrzem i Padawanem. Wypełnienie luk z "Mrocznego Widma" i zagłębienie się w skomplikowane relacje między naszymi ulubionymi Jedi. Rozdziały są dość długie, dlatego dzielę je na części, by łatwiej wam się czytało. Nowy rozdział w każdy czwartek. Fanfik bezpairingowy, tylko relacje stricte rodzinne - więcej informacji w notce od-autorskiej.
#anakin#deleted#gwiezdne#gwiezdnewojny#jedi#kenobi#mroczne#obi-wan#padawan#pocztki#prequel#qui-gon#scenes#skywalker#star#starwars#wars#wojny#fanfiction#books#wattpad#amreading
1 note
·
View note
Text
“The Mandalorian” and “The Phantom Menace” - I’ve just noticed how many beautiful simillarities and differences they have.
1) Truly magical night. A powerful Jedi is checking a powerful child’s potential. A concerned parent is watching from afar.
Same here, with Ahsoka and Grogu. In both cases we have this misterious mood, as if even nature is telling us: this child is important, this child can grow up to become someone special.
2) The Jedi and the parent discussing the child’s past and potential. In this scene Anakin’s darkness is not yet known, so the scenery is very bright. Anakin himself is not present in the conversation, he’s busy doing something else. Shmi and Qui-Gon stand together, which makes it obvious, they want the same thing for Anakin, they are contemplating, what they can do to make his life better (and, probably already thinking about the possibility of him being a Jedi).
Mando and Ahsoka also discuss Grogu, but it’s a bit different. The scenery is very dark (except the tiny light in the middle) and the conversation is also circling around dark subjects. Grogu sitting between the Jedi and teh Mandalorian kind of symbolizes two options for him, two different roads he can take - because, in comparison to Anakin’s case, it is not so obvious, that he SHOULD take the Jedi path, that everybody around him believes it is the best path it can be. Also, from this scene (and some signals before), we have learned that Grogu is not as “pure” as Anakin was at the beginning - he already has BIG darkness looming above him.
3) Saing goodbye scene.
Now, we are going according to “the Phantom Menace” timeline, but we know, that in “the Mandalorian” the scene number 4 will go first.
Anakin’s goodbye with his mother is both happy and sad, beautiful and a bit depressing. The bond between the parent and the child is very clear - neither of them want to part. However, Shmi (as every good parent) loves her son selflessly and altough she is sad, she is ready to let go of him, for his sake.
Anakin, on the other hand, is completely NOT ready to let go, to say goodbye and to choose between his mum and the Jedi. When I look at this scene after so many years, I realize, he SHOULD have had more time, none of this should be rushed.
But we know Qui-Gon and his group are in hurry. There is no time neither for Qui-Gon nor Anakin to think things through.
And so, Anakin leaves with the Jedi, leaves his mother with the relief, that her baby’s future is secured (or so she thinks).
If you look very closely at Mando in episode 5, you realize he is acting PRECISELY like Shmi. He is such a good parent here. It’s obvious he loves Grogu and doesn’t want to part with him, but he knows the best option for Grogu is to become someone like Ahsoka - someone who can defend himself from the Empire-like villains, using cool lightsabers.
It’s Grogu who is so NOT ready to part with Mando. Not the other way round.
(Remember, I’m talking about readyness to let go, not WANTING to let go - there is a difference!)
But this time, the outcome is different.
In this case, scenery is a bit darker in comparison to Anakin’s goodbye scene. And the Jedi does NOT take the child. However, it’s important to note, she doesn’t completely rejects the idea of him being a Jedi, like she does in the scene number 4 (but we’ll get to that in a moment).
4) Finally, the rejection scene!
Let’s start with Anakin.
First, we have a (VERY) succesfull Force test, then The Fear Talk, Yoda’s sad realisation and The Discussion.
And it’s all happening while THE SUN SETS (when they reach the decision, it’s already dark!). Remember, when I told you about the previous scenes? How almost all of them, in Anakin’s case, were happening in the light and nobody were talking about the danger of training him, nothing about the darkness looming deep from within him? Well, it certainly changes NOW.
As you can see, there are already quite a lot of similarities with Grogu’s case.
Again, we have (not so smooth, but) succesfull Force Test, another Fear Talk (although not so direct, and a bit more gentle) and the Discussion.
So, what are the differences?
First of all, the talk is very private, and the kid (Grogu) is probably not fully aware of what the adults are talking about right now. It’s not the intimidating Jedi Council meeting, where the kid is present and fully understanding the fact, that they are talking about HIM, and for some reason he’s not GOOD.
Another interesting difference is that we have the Civillian (well, the Mandalorian actually, but you know, what I mean) talking with The Jedi, instead of the Jedi Master discussing importantn thing with other Jedi Masters. Which should look very different, but in fact... doesn’t ;)
Both Mando and Qui-Gon based their arguments on emotions, and on knowing their kids better than anyone (it’s kind of cute) and being confident in their kids abilities.
“Whaat?! Hey, but look, what he can do!” - this kind of stuff.
From the other hand, both Jedi Council and Ahsoka (another funny thing about this situation, considering Ahsoka’s whole past with the Jedi Council, that she now thinks similarily to them) - they talk from the experience. They are being reasonable. Well, in Ahsoka’s case it’s a bit more personal with her whole experience with Anakin, but we must admit, that her arguments are not stupid or out of blue.
And the outcome of both meetings is actually... similar (again).
The Council and Ahsoka are giving a “no”, but it’s not a definitive “NO”. There is still a small hint of “hm... maybe... maybe yes”.
Conclusions?
Well, we know, what the conclusion was, at least for Anakin. But, what about Grogu?
And this is precisely the reason, why I’m talking about all of this in the first place.
I believe that Grogu’s story in Mandalorian is finally going to give us the confirmation of something I’ve been waiting to see in Star Wars franchise for AGES.
The paralell of Anakin’s story, but ending DIFFERENTLY!
Also, the study of attachment and the explanation of HOW can a Jedi DEAL with it and come out victorious.
We KNOW, from the canon, that it is possible for a Jedi to have predispositions towards the dark side (Luke), adapt the dark side into their combat style (Windu) or even leave the Order (Ahsoka) and still stay in the light.
But none of this Jedi had soooo maaanyyy similarities with Anakin, not even Luke (well, ok, Luke had many simillarities with his dad, but they were different similarities than Grogu).
To be honest, I’ve always wondered, how Anakin’s story would end, if the prequel trilogy was completed BEFORE the original trilogy. It may sound a bit odd, but I don’t really believe, that the Jedi Order treated Anakin wrongly. Well, they’ve made mistakes, of course, and it was difficult for them to approach him, since he was so very, very different than other Padawans. Obi-Wan, Padme and the rest of the Jedi Family sincerely loved Anakin and they did they best to make him a good man - they have just lost to Palpatine’s clever calculations.
But with Grogu it doesn’t have to be this way.
And I’m eager to see, how Grogu grows up to become a powerful, good, but extraordinary Jedi. And, how Mando ends up as someone much more than a simple bounty hunter ;)
The only question is - will they do it together? Because, well... episode number 6 from the second season gave me the vibe, that the FINAL GOODBYE between the two is waiting for us somewhere in the future. It will happen - it HAS to happen in order to prove that Grogu (unlike Anakin) is capable of letting go, of accepting the loss of the loved one.
Sorry about the possible mistakes. Unfrotunately, I don’t have an English beta.
#the#Mandalorian#Grogu#Mando#season 2#episode 5#episode 6#s02e05#s02e06#the Jedi#the Tragedy#Jedi#Tragedy#Ahsoka#Tano#Star Wars#Attachment#the Phantom Menace#phantom#menace#comparison#Qui-Gon#Anakin#meta#analysis#long post
21 notes
·
View notes
Photo

Zagadka: co sprawia większą frajdę niż nowy rozdział fanfika? DWA NOWE ROZDZIAŁY ;)
Do Mikołajek zostało co prawda jeszcze kilka dni, jednak postanowiłam zrobić wam prezent. Zapraszam do lektury na Ao3, Wattpadzie oraz fanfiction.net (linki poniżej). Jeżeli wyczekujecie z niecierpliwością "Człowieka Czynu" oraz "Galaktycznych Absurdów", nie martwcie się, bo już niedługo dostaniecie to, czego pragniecie.
Trzymajcie się cieplutko i niech Moc będzie z wami!
https://archiveofourown.org/works/24630442/chapters/68056405
https://www.fanfiction.net/s/13610822/16/Jasna-Strona-Mi%C5%82o%C5%9Bci-Obikin
Jasna Strona Miłości (Star Wars Obikin) - Przykazania Związku (Część 5) - Szczęście (on Wattpad) https://my.w.tt/eGImTIY3Pbb Jak to się stało, że Anakin Skywalker wylądował w łóżku z Obi-Wanem Kenobim? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie nie jest proste. Młody Rycerz Jedi jeszcze nie wie, że ta sama droga, która zaprowadziła go w ramiona Mistrza, pomoże mu odkryć zupełnie nową, jasną stronę miłości... Czyli opowiadanie dla dorosłych z udziałem naszych ulubieńców: "Bohatera bez strachu" i "Negocjatora". Lojalnie uprzedzam, że historia jest przeznaczona dla fanów Obikina - jeśli wolicie Anakina i Obi-Wana jako braci, zajrzyjcie do "Galaktycznych Absurdów" bądź "Człowieka Czynu". Będzie sporo seksu, ale też całkiem sporo fabuły, kilka dramatycznych momentów, w późniejszych rozdziałach całe mnóstwo fluffu i zapewniam was, że nie musicie martwić się o Happy End ;)
#anakin#gwiezdnewojny#kenobi#obi-wan#obikin#r18#romans#skywalker#starwars#wojnyklonw#fanfiction#books#wattpad#amreading
1 note
·
View note
Photo

Kiedy się kogoś kocha, trzeba chronić go za wszelką cenę! Ale czy na pewno? Aby zdobyć ukochanego Mistrza, Anakin będzie musiał zrobić to, co zazwyczaj wychodzi mu najgorzej - czyli wycofać się i wykazać się cierpliwością. Czy podoła? A może w niewłaściwym momencie okaże nadopiekuńczość i wszystko zaprzepaści?
Po nieprzyzwoicie długiej przerwie "Jasna Strona Miłości" wreszcie powraca (linki do Wattpada oraz Ao3)! "Człowiek Czynu" oraz "Galaktyczne Absurdy" również powinny zostać zaktualizowane na dniach - czekajcie na nie cierpliwie!
Nie przedłużając dłużej, życzę miłej lektury i niech Moc będzie z wami!
https://archiveofourown.org/works/24630442/chapters/67226857
Jasna Strona Miłości (Star Wars Obikin) - Przykazania związku (Część 3) - Pokusa (on Wattpad) https://my.w.tt/5Abev3M3ibb Jak to się stało, że Anakin Skywalker wylądował w łóżku z Obi-Wanem Kenobim? Znalezienie odpowiedzi na to pytanie nie jest proste. Młody Rycerz Jedi jeszcze nie wie, że ta sama droga, która zaprowadziła go w ramiona Mistrza, pomoże mu odkryć zupełnie nową, jasną stronę miłości... Czyli opowiadanie dla dorosłych z udziałem naszych ulubieńców: "Bohatera bez strachu" i "Negocjatora". Lojalnie uprzedzam, że historia jest przeznaczona dla fanów Obikina - jeśli wolicie Anakina i Obi-Wana jako braci, zajrzyjcie do "Galaktycznych Absurdów" bądź "Człowieka Czynu". Będzie sporo seksu, ale też całkiem sporo fabuły, kilka dramatycznych momentów, w późniejszych rozdziałach całe mnóstwo fluffu i zapewniam was, że nie musicie martwić się o Happy End ;)
#anakin#gwiezdnewojny#kenobi#obi-wan#obikin#r18#romans#skywalker#starwars#wojnyklonw#fanfiction#books#wattpad#amreading
1 note
·
View note
Photo

Przepis na katastrofę według Anakina Skywalkera: 1. Wziąć sprawy we własne ręce 2. Nie mówić absolutnie NIKOMU o swoich problemach. 3. Przekonać się, że wszystko, co robiło się przez ostatnie dwa tygodnie, jest guzik warte! 4. Bronić swojego Mistrza przed Vosem.
Czyli rozdział o tym, dlaczego mądrości z Tatooine kompletnie nie sprawdzają się w Świątyni Jedi...
Zapraszam do przeczytania kolejnej części "Człowieka Czynu" ;) Tak, WIEM, było sporo opóźnień, ale wreszcie możecie poznać ciąg dalszy perypetii Anakina. Przygotujcie ochraniacze na czoła, bo zapewne zaliczycie całkiem sporo face palmów ;)
Rozdział czeka na was na Ao3, Wattpadzie oraz fanfiction.net (linki poniżej).
Trzymajcie się cieplutko i niech Moc będzie z wami!
https://archiveofourown.org/works/23686543/chapters/66089881 https://www.fanfiction.net/s/13554833/35/Cz%C5%82owiek-Czynu
Człowiek Czynu (Star Wars) - Rozdział 15 - Szczerość i zaufanie (Część 2) (on Wattpad) https://my.w.tt/faGlDLonFab Trudne początki Obi-Wana i Anakina. Opowieść o tym jak z "burkliwego starszego kolegi" oraz "przybłędy z pustyni" stali się dla siebie Mistrzem i Padawanem. Wypełnienie luk z "Mrocznego Widma" i zagłębienie się w skomplikowane relacje między naszymi ulubionymi Jedi. Rozdziały są dość długie, dlatego dzielę je na części, by łatwiej wam się czytało. Nowy rozdział w każdy czwartek. Fanfik bezpairingowy, tylko relacje stricte rodzinne - więcej informacji w notce od-autorskiej.
#anakin#deleted#gwiezdne#gwiezdnewojny#jedi#kenobi#mroczne#obi-wan#padawan#pocztki#prequel#qui-gon#scenes#skywalker#star#starwars#wars#wojny#fanfiction#books#wattpad#amreading
4 notes
·
View notes