„Poezja bierze początek ze wzruszenia rozpamiętywanego w spokoju” – William Wordsworth
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Długa droga
Trzy lata temu, jechałam z moim mężem o 5 rano, pamiętam, była śnieżyca, ulice przyozdobione świątecznymi ozdobami.
A my jechaliśmy na tę porodówkę.
A potem znów. Tym razem było lato, pamiętam, ponad trzydzieści stopni. Żegnałam się z mężem i dzieckiem, jak gdybyśmy nie mieli się już nigdy widzieć.
Słońce świeciło od samego świtu, dając tę cholerną nadzieję na wszystko.
Teraz jednak było trochę gorzej. Znów musiałam jechać do szpitala, a potem znów wrócić do domu. A potem znów, znów poczułam oddech śmierci i nieprzebranego smutku, że nie chcę umierać. Że nie ich opuszczać.
Potem było katharsis na porodówce. Budziłam się w nocy i orientowałam się, że położne odkryły mój brzuch i badają tętno mojego dziecka. I w kółko kładą mi ten żel na brzuch i znów go wycierają.
Przychodziły do mnie różne osoby, dużo rozmawialiśmy o życiu, a kolejne dni zlewały się już w jedno.
Aż w końcu przyszedł ten dzień, przyszły też skurcze, położne kazały wziąć prysznic używając żelu odkażającego, dały koszulę operacyjną.
A ja się modliłam w duchu, żeby wszystko było dobrze. Żebym usłyszała jego płacz.
A potem niewiele pamiętam, bo wciąż spałam. Nie byłam w stanie stać, ani iść do mojego dziecka. Wciąż zmieniano mi kolejne kroplówki.
Odżyłam dopiero po dwóch dniach. Moje dziecko, tulone w moich ramionach dawało mi największą siłę, by to wszystko przezwyciężyć. Te małe rączki, chwytające moją koszulę, gdy go przytulałam.
Chcę powiedzieć na koniec jeszcze jedno.
Patrzę na moje doświadczenie pierwszych macierzyńskich nocy z wielkim otuleniem. Kocham siebie samą, tak wtedy bezbronną, niepewną, zlęknioną, zmęczoną. Szukającą pocieszenia.
A teraz patrzę na siebie silniejszą, choć fizycznie najsłabszą. Że przeszłam tę drogę, która mnie zmieniła.
Zostawiłam na tej porodówce trzy razy starą siebie, by trzy razy stać się nową mamą.
Jestem teraz dorosła. W końcu przeszłam tę drogę.
youtube
1 note
·
View note
Text
Wiersz o poezji
Mam wiele takich chwil, o których chciałabym napisać wiersz. Ale nigdy nie mogę, bo urodziłam już kilka razy. Teraz pochłania mnie bycie mamą.
Ale bardzo lubię poezję. Poezja jest wolna, nie kierują nią autorytety, jest taka jak każdy z nas, jest prosta, ma monopol na opisywanie niedotykalnych rzeczy. Jest codzienna, jest metafizyczna, pozwala się dotknąć,
I jeszcze dużo innych rzeczy pozwala. Trudno mi by było bez niej.
1 note
·
View note
Text
Raz za razem
Mam zdjęcie z drugiego porodu. Uśmiecham się na nim, nie dlatego, że tak wypada.
Naprawdę czuję się na nim szczęśliwa. Że moje życie jest takie banalne i zwyczajne. Że odkryłam jego słodką tajemnicę.
Że pewnie niewielu ludzi się znajdzie, którzy będą mnie kiedyś wspominać. I jest mi z tym naprawdę dobrze. Choć pewnie trudno w to uwierzyć.
Takie życie wybrałam. Na tym jednym zdjęciu z porodu, widać już zmarszczki, takie jakie miała już moja matka, gdy mnie rodziła.
Moje życie przeistoczyło się do potrzebnych tylko rozmiarów. Trywialne, proziaczne, błahe i kruche. Takie jest teraz.
Wcześniej, gdy nie jeszcze nie znosiłam swojej samotności, moje życie było wciąż wielkim, nieosiągalnym marzeniem i projektem.
Teraz jest już tylko życiem. Z brudnymi pieluchami i błogosławionym bałaganem w domu.
Raz za razem, chwila do chwili, pocałunek do pocałunku, pranie do prania zbliżam się do jego kresu.
Jak dobrze jest wygodnie usadowić się w końcu we właściwym kierunku.
0 notes
Text
Pierwszy czerwiec
Pierwszy czerwiec, w którym siebie odnaleźliśmy to był początek nowego życia. Wszystko co było dotychczas zamknęło się samo niewidzialną klamrą naszej, nieznanej dla nikogo wtedy, miłości.
To był egoizm naszych dwóch dusz, które paliły się do siebie żywym ogniem, w końcu spokojne i należące już do siebie.
Bałam się tego, że nie mam wątpliwości, że wiem na pewno. Że kocham już teraz, tak po prostu. I ta miłość jest tak ogromna, że nie można zamknąć jej w jednej emocji ani stanie.
To był nasz pierwszy czerwiec, gdy szliśmy za spocone ręce, pociliśmy się z miłości i pragnienia siebie. Tacy, bez niczego. Bez żadnych zapewnień ani obietnic, a mimo wszystko z dawno już ustanowioną decyzją.
Dopiero wtedy stało się dla mnie jasne, dlaczego czekałam. Dlaczego najpierw nienawidziłam swojej samotności, by potem ją pokochać. A na końcu ją po prostu opuścić. Po prostu przeglądając Tindera, klikając w ten ekran, bez żadnego “ale”, ani “co z tego będzie?”. Ufając prawdzie. I tej miłości, spotkanej przypadkiem na przedmieściach Poznania.
youtube
0 notes
Text
Wszystkie kwiaty
Największą świętością było, gdy zobaczyłam swoje dziecko po porodzie. Moment bardzo dosłownego sakrum. Nic ani nikt nie mógł mnie do tego przygotować ani w tym pomóc.
Leżałam na stole operacyjnym, trochę chciało mi się wymiotować. Pielęgniarki rozmawiały między sobą pamiętam - o nowych butach jednej z nich. Że takie ładne.
Ale gdy wyjęli dziecko z mojego brzucha, na sali zapanowała charakterystyczna cisza. Te nowe buty już nie były ważne. Zobaczyłam moje dziecko, gdy wydało pierwszy krzyk, a potem ulga, że oddycha i, że żyje. Położna śmiała się, że takie czarne włosy ma na głowie.
Jego czoło było bardzo ciepłe. Mogłam je pocałować i trzymać przy twarzy kilka chwil. To było największe sakrum. Wstydziłam się wtedy płakać, w tej sterylnej sali, z lekarzami i pielęgniarkami. Nie miałam nikogo bliskiego przy sobie. Mój Mąż czekał za kilkoma drzwiami, cały zestresowany, będąc kwadrans wcześniej w zupełnie innej części miasta.
Po tym wszystkim, gdy w końcu byłam już w domu, wszystko wydawało mi się inne, jakby czas przed porodem był kilka lat temu.
I wtedy, cichutko, żeby nie zbudzić dziecka, włączyłam sobie śpiewających w miłosnym duecie Jeffa Buckleya i Elizabeth Fraser. Przypomniałam sobie o tej wolności jaka zawsze mi towarzyszyła, a wtedy przyszła do mnie ponownie. All flowers in time bend towards the sun.
youtube
0 notes
Text
Codzienność
Nowa codzienność już nastała. Nie liczę już godzin ani dni samotności, nic już zresztą nie liczę ani nie przybieram masek.
Już nie muszę. W tej a nie innej codzienności będę już do końca mych dni.
Szczęśliwa droga, której nigdy nie dano mi przetestować ani się nauczyć. Dano mi ją za darmo, bym mogła ją wypełniać niedoskonałą miłością. Tak jak umiem. Tak jak umiemy nawzajem.
To nie ja, ta sama sprzed lat, przebojowa, towarzyska, wciąż zabiegająca o coś, o kogoś. To ja, nowa. Rzadko sama, teraz zawsze, jako ta, która dzieli swoje życie. Liczę już moje dni inaczej, nie chcę ich pospieszać, kosztuję każdy z nich, jakby miał być ostatni. Każdy dzień tej nowej codzienności jest niezwykle drogi, i żaden nie może zostać pominięty.
youtube
0 notes
Text
Nie wolno
Nie wolno nam tracić czasu na tysiące wierszy, natchnień, rozmyślań.
Trzeba żyć, naprawiać, tworzyć. Przestać czytać wiersze, felietony, komentarze, memy.
Trzeba nam zasadzić nowe kwiaty, przesadzić stare, okopać je nową ziemią i dać im świeżej wody.
youtube
0 notes
Text
Nadzieja
Było upalne lato.
Siedziałam w pokoju, patrząc na wieczorne promienie na ścianie w moim pokoju.
Przyszło wewnątrz mnie jednak wyzwanie, mimo kojącego rytmu popołudniowej toni lata.
Otóż pogodziłam się z sobą. Przyszło w końcu to wielkie, lecz niedostrzegalne kredo.
Bóg mi zaufał, nim ja zaufałam jemu. Na początku czasów, gdy księga moich zdarzeń była jeszcze niezapisana, Bóg już ją podpisał.
Z zawiązanymi oczami. Ponad czasem.
Siedziałam w pokoju jeszcze długo. Aż się ściemniło.
youtube
1 note
·
View note
Text
Oczy
Patrzyliśmy na siebie w tłumie. Jedni z nas trzymali na kartonie narysowane błyskawice. Inni z nas, rzucali petardami a jeszcze inni z nas odmawiali na głos różaniec.
W sztucznym korku, gdzie wszyscy trąbili w nieznany dotąd rytm, wychodziliśmy z samochodów, a nasz wzrok znów na chwilę się połączył. Nie znaliśmy się nigdy. Jednak w naszych oczach była tęsknota.
Może kiedyś znów na siebie spojrzymy, w kolejce do lekarza, na przejściu dla pieszych, w autobusie lub w parku.
Obyśmy mogli na siebie znów spojrzeć. I nigdy już nie osądzać.
youtube
0 notes
Text
Można
Można tracić czas. Pić herbatę i patrzeć na mieniące się cienie na ścianie.
Można czytać wiersze i o nich myśleć. Przypominać sobie te stare, które kiedyś nas wzruszyły. I czytać zupełnie nowe.
Można sadzić kwiaty, przesadzać stare i okopywać je ziemią.
Można też stać w deszczu, pozwolić sobie zmoknąć.
Można się mylić. Można czasami nie uważać. Można nawet puknąć samochodem w słup. A potem po prostu, kupić do niego nowe części.
Można patrzeć na niebo, które co noc daje się poznać. Poznawać nowe kolory. Zapachy. Kształty. Dźwięki. Smaki.
Można trwać w uścisku i pocałunku tak długo, jak się chce.
Można. To wszystko można.
youtube
4 notes
·
View notes
Text
Stęsknione światy
My i wy.
Wy piękni, kwitnący i biali. Jakbyście nic nie robili sobie z tego, że my jesteśmy uwięzieni.
My natomiast szarzy, momentami bladzi, nie możemy wziąć pełnego oddechu.
Patrzymy na siebie, przez szybę. Stęsknieni współistnieniem. Byciem ze sobą, ochranianiem się nawzajem. Docenianiem.
My, choć nie możemy wiele zrobić, przepraszamy za to, że byliśmy okrutni. Że ważniejsze było nasze dobro.
Wy zaś, jakby nie widząc naszego smutku, kwitniecie.
Plastikowe śmieci opadają pomału na dno morza a nowe, nieznane na tych wodach ławice, podpływają do naszych brzegów.
Nowe gatunki ryb zaczynają ze sobą żyć. W głębokiej toni słychać miłosne zawołania.
youtube
1 note
·
View note
Text
Astronauci (Covid)
Zabrakło nam map do czytania nie wiemy w jakim kierunku iść. Na co mieć nadzieję. O czym marzyć.
Śmiercionośne są oznaki czułości a zbrodnią potajemne spotkanie.
Jesteśmy jak astronauci na nieznanej planecie musimy wymyślać nowe sposoby bycia by żyć. Nasz byt stał się testem zwykłym plusem, bądź minusem na lakmusowym papierku Boga.
Gdy jeszcze paliłam papierosy podałeś mi zapalniczkę, ale podpaliłeś sobie rękaw a przez to kopnąłeś nogą szafkę. Chwyciłam ciebie wtedy za rękę.
Chcę, żeby ktoś mnie teraz tak chwycił za rękę.
youtube
0 notes
Text
Piosenka dla nowego roku
Zrobiliśmy z tego wieczoru magiczną pieśń życzeń, która miała się stać makietą całego roku.
Chcieliśmy, by ten wieczór, serpentyn, szampana i strzelających korków stał się dla nas wyjęty spod prawa życia. By choć na chwilę było inaczej.
Gdybyśmy tylko więcej kochali, mniej wymagali, i jeszcze więcej przyjmowali, tak jak jest - może byłoby inaczej.
Gdybyśmy dostrzegali ten cichy szept Boga w nas, który ciągle daruje nam te zaklęte jabłko. Może mniej balibyśmy się już węży. Ja mam jedno postanowienie. Chcę więcej widzieć, żeby więcej pisać. I fotografować.
youtube
0 notes
Text
Zeitgeist
Związek przełomu epok, który łączy w sobie porządek świata. Duch Czasu, który Niemcy określają mianem Zeitgeist, to może tak naprawdę wszystkie nasze niespełnione pragnienia, oczekiwania, zawiedzenia, zakochania? Koniec roku. Palę listy, smsy, złe wiersze. Poślubiam nowe powietrze, świeże kolory, lepsze zapachy i nowe porażki.
youtube
3 notes
·
View notes