Tumgik
#Południowy Tyrol
pinkmartiniboy · 2 years
Text
Bułczane knedle z wątróbką / Południowy Tyrol
Ludzie dzielą się na tych co uwielbiają wątróbkę i na tych co jej nienawidzą. Nie ma wersji pośredniej! Ja należę do grupy admiratorów wątróbki. Dlatego te knedle od razu skradły moje serce. Jest to przepis z kuchni tyrolskiej, ale nie są to poślednie, pierwsze lepsze z brzegu knedle, są robione na wyjątkowe okazje. Są one najpierw gotowane w osolonej wodzie, a następnie zalewa się je ciemnym,…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
geminiit · 2 years
Video
Trydent 🇮🇹 Włochy | Trentino-Południowy Tyrol | wycieczka piesza (11 min)
0 notes
franek6467 · 7 years
Text
Rodzinny raj – Południowy Tyrol
Rodzinny raj – Południowy Tyrol
Południowy Tyrol/Südtirol to miejsce wymarzone na rodzinne wyjazdy narciarskie. Słoneczne, świetnie naśnieżone zbocza, tradycyjna włoska gościnność i moc atrakcji dla dzieci – to wszystko sprawi, że urlop w Alpach będziemy chcieli powtarzać co roku.
Rodzinny raj – Południowy Tyrol Źródło: IDM Südtirol/Stefan Schütz
Dolomity nie bez powodu wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.…
View On WordPress
0 notes
Link
0 notes
danyj01-blog · 6 years
Text
Moje Wildspitze 2018
Tumblr media
Wildspitze to moja pierwsza wielka góra, choć muszę powiedzieć, że każdy szczyt traktuję jako pierwszy i każdy traktuję jako największy. Może trochę w przenośni, ale tu raczej chodzi o to, że każda góra i każda wyprawa jest dla mnie tak samo ważna.
Ale wracając do Wildspitze.
„Szczyt znajduje się w Austrii w kraju związkowym Tyrol. Góra ma dwa wierzchołki – południowy, najwyższy o wysokości 3768 m n.p.m. (skalisty wierzchołek, na którym znajduje się metalowy krzyż około 4-metrowej wysokości), oraz niższy, północny, o wysokości około 3760 m n.p.m. (dawniej wyższym wierzchołkiem był właśnie wierzchołek północny, jednak ocieplenie klimatu powoduje topnienie pokrywy śnieżnej na nim i systematyczne zmniejszanie się jego wysokości).”
tekst zaczerpnięty z Wikipedia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Wildspitze
Tak więc, Wildspitze, góra ciężka, wymagająca dużych umiejętności, o co zresztą upomniała się przy zejściu. Tu znów i po raz kolejny dziękuję Grześkowi Gąsce i Jarkowi Dejnece za wspaniałą asekurację.
Choć na relacjach, które możemy znaleźć w sieci, koledzy opisują to wejście jako łatwe - zdarzają się też wejścia samotne, to po spotkaniu z górą muszę powiedzieć, że łatwo nie było. My zdecydowaliśmy się podzielić tę drogę na dwa etapy, etap pierwszy droga z dołu od parkingu w Vent do Breslau Hutte, schronisko na 2800 m n.p.m., etap drugi - atak na szczyt na drugi dzień o 6 rano.
Wildspitze daje nam wszelkie elementy wspinaczki wysokogórskiej, dużo lodu na stromej ścianie i agresywne podejścia. Już samo to, że w naszym zespole mieliśmy pięcioro doświadczonych alpinistów, a dwoje z naszej grupy wolało zostać na dole pod ścianą, świadczy o tym, że nie jest to łatwe zadanie. Okazuje się, że nie zawsze pokonuje nas sama góra, czasem wysokość na jakiej jesteśmy, czasem zdrowie fizyczne nie pozwala dalej walczyć, a bywa i tak, że to nasza głowa mówi kategoryczne nie. Dlatego na ataku szczytowym ostatecznie zostaliśmy w trójkę.
Góra i okolica od samego startu rano, w dzień atakowania szczytu, raczyła nas pięknymi widokami, pogoda była łaskawa. Po długim podejściu pod ścianę zazbroiliśmy się w raki i ruszyliśmy na ścianę lodowca. Sforsowanie jej zajęło nam około godziny, z czego dużo czasu zabrało nam przygotowanie asekuracji, powiązanie lin i ustalenie planu wejścia. Kolejnym etapem była ferrata nad ścianą, na moje oko jakieś 150 m do 200 m skały, z dobrze przygotowaną żelazną drogą. Stanowiska były raczej łatwe, a ścieżka bez większej ekspozycji. Tu zaliczyliśmy mijankę z kolegami z Czech w drodze na górę i z koleżanką z Polski przy schodzeniu w dół. Droga przez ferratę zajęła nam około 30 minut. Mimo swojej stromizny i ostrej ścieżki do góry, przeszliśmy ferratę spokojnie, bez wiatru. Przy dobrej pogodzie szło się nam trochę lżej i na pewno sprawnie
Za ferratą mieliśmy już "tylko" drogę na szczyt po lodzie, niestety pogoda powoli mówiła nam, że zaraz dowiemy się kto tu rządzi - Grześ załapał pierwszy, że zostało nam może pół godziny, max godzina, żeby zdążyć na szczyt i zobaczyć panoramę alp bez chmur i mgły, więc gnaliśmy jak szaleni, co jest oczywiście pewnym żartem na tej wysokości :). Niestety jak zawsze to góra i pogoda wygrały. Na szczyt zostało nam - "kawałeczek", który przy nowej sytuacji pogodowej zmienił się w "kawał". Pod szczytem mieliśmy jeszcze ostatnie wyzwanie - góra rzuciła nam tu ostatnią kłodę pod nasze zmęczone już nogi. Wejście na grań do szczytu - jakieś 70 może 100 metrów skał, ostro pod górę z jednym mocno eksponowanym miejscem. Nie ukrywam, że w relacjach z innych wypraw na Youtube widziałem to miejsce i był to ten punkt drogi, którego najbardziej się obawiałem, nie tak przy wejściu, jak przy zejściu. Obawy zresztą okazały się słuszne - garb, przez który trzeba się tam przedostać dla alpinisty moich rozmiarów, dodatkowo mającego na sobie plecak, jest wyzwaniem. Ale co zrobić? Trzeba iść. W końcu szczyt już widać, więc sami wiecie... samo się nie przejdzie :) Jakby było mało stresu, to przed garbem Jaro złamał jednego raka. Zameldował mi to z dołu przed moim pierwszym krokiem na garb i zrobiło się niewesoło, bo już po głowie chodziło mi, że zejście w dół będzie przez to bardzo utrudnione. Ale najpierw trzeba się było jeszcze dostać na samą górę, żeby myśleć o powrocie.
A dalej na naszej drodze był już tylko szczyt. Mimo ekstremalnie słabej pogody, a tym samym braku perspektyw na fotki dla kolegów, to co czułem po stanięciu na szczycie jest nie do opisania. Pewno jest tak, że każdy z nas ma swoje odczucia na wyjątkowe okazje, moje trudno tu opisywać – po prostu byłem szczęśliwym gostkiem na szczycie górki.
Cóż, góra nie pozwoliła nam na urządzanie pikniku na szczycie, więc szybko zbieraliśmy się na dół. Okazało się, że może nie będzie tak źle, bo w plecaku szturmowym Jara były raki Gośki, która została na dole, więc złamany rak nie utrudni nam jednak drogi w dół. Choć pogoda nie była łaskawa na szczycie, to im niżej, tym bardziej się poprawiała. Zejście szło nam szybko, choć nie bez przygód :). Ponownie z tego miejsca dziękuję Grześkowi i Jarkowi za pewną rękę przy asekuracji :) dobrze jest mieć takich partnerów powyżej i poniżej, w czasie kiedy ktoś popełni błąd i zacznie „jechać” po ścianie… Po pokonaniu ściany lodowca, zjedliśmy wszystko co mieliśmy do zjedzenia i zebraliśmy się do Breslau Hutte, godzina w schronie wystarczyła nam na dopakowanie się i w drogę. Na dół, na parking dotarliśmy szczęśliwie po 11 godzinach od porannego startu na atak szczytowy.
Podsumowując, wyprawa udana, a dla mnie szczególnie świetna. W trakcie jej trwania uzyskałem dużo nowych. dobrych rad, dzięki dzieleniu się przez doświadczonych kolegów swoimi przeżyciami górskimi. I jak to zwykle w tym kręgu bywa, już myślimy co dalej... :)
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
#mountain #mountaintrip #record #gorymojegory #blizejdobrata
4 notes · View notes
kovaludyswata · 4 years
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
184) Austriacy, Austrians (German: Österreicher) naród pochodzenia germańskiego, zamieszkujący głównie Austrię oraz włoski region Trydent-Tyrol Południowy. Ich językiem ojczystym jest język niemiecki – na terenie Austrii występuje kilka dialektów języka niemieckiego, a w powszechnym użyciu jest odrębny wariant tego języka (język niemiecki w Austrii). Dominującym wśród nich wyznaniem jest katolicyzm. Na dzisiejszy naród austriacki składają się wyniki wielu nasunięć i przemieszczeń etnicznych od czasów przedhistorycznych. Cywilizacja na ziemiach wschodnio-alpejskich rozwijała się przeważnie pod wpływem kultury halsztackiej (nazwa od austriackiej miejscowości Hallstatt). W pewnym momencie ziemie Austrii zostały najpierw zdominowane, potem opanowane i zasymilowane przez Celtów, przesuwających się na wschód ze swojej Prakolebki. Nauka uznaje, że Celtowie "austriaccy" stworzyli rozwiniętą kulturę i założyli pierwszą osadę (być może oppidum) w miejscu dzisiejszego Wiednia. Wpływ na austriacki etnos wywarł także wielopokoleniowy pobyt ludności scytyjskiej. Wschodnie rubieże kraju były przez wieki w orbicie wpływów Panonii. Ilirowie, tu wspomniani Panonowie, byli istotnym komponentem etnicznym na wschód od Alp, co logiczne, też częściowo w Austrii. Tak Ilirowie jak i wschodni Celtowie kształtowali wspólnie kulturę halsztacką; trudno zatem ustalić granicę etniczną pomiędzy tymi ludami na ziemiach alpejskich. Tereny między Alpami Salzburskimi a przełomem Dunaju zostały zmienione etnicznie w wyniku podboju przez Rzym, który pociągnął za sobą migracje italickich przeważnie kolonistów i romanizację na terenach nowo założonych prowincji Noricum i Panonii. Czasy zamętu po upadku Imperium rzymskiego przyniosły ze sobą możliwość kolejnej migracji etnicznej na te ziemie. Około roku 487, w wyniku lokalnego konfliktu nad środkowym Dunajem, z północy na ziemie dzisiejszej Austrii przybyła kolejna grupa osiedleńców – byli to Longobardowie, pierwsza grupa Germanów mająca zamiar osiedlić się tam na stałe. Longobardowie zamieszkiwali te ziemie około 70 lat. W roku 568, z powodu wyniszczenia bratobójczą wojną z Gepidami i niemożnością obrony zajmowanego terytorium, odeszli do Italii, wyludniając te ziemie. Umożliwiło to przejęcia dużej części Austrii przez ludy słowiańskie, od V wieku wkraczające zza Karpat na terytorium dzisiejszej Słowacji. Część wschodniej Styrii, a także Karyntia, Dolna Austria i Burgenland po odejściu Longobardów na południe zaludniły się Słowianami, tworząc tzw. Karantanię. Mieszkańcy tej części dzisiejszej Austrii dopiero za czasów panowania dynastii Habsburgów ulegli germanizacji i zaczęli używać języka innego niż dialekty słowiańskie. Przez okres poprzedzający II wojnę światową większość niemieckojęzycznych mieszkańców Austrii uznawała się za Niemców, czego dowodem były usilne próby przyłączenia się Austrii do Niemiec po rozpadzie imperium Habsburgów i odłączeniu się od Austrii ziem węgierskich i słowiańskich. Połączenie zostało zablokowane przez Ententę. W 1938 nastąpił Anschluss przez Niemcy, który spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem ludności tego kraju. Dopiero po II wojnie światowej i ponownym rozdzieleniu Niemiec i Austrii oraz usankcjonowaniu tego podziału przez decyzje Wielkiej trójki, Austria porzuciła próby integracji. Od tego momentu datuje się także rozwój odrębnej świadomości narodowej Austriaków. Obecnie ludność Austrii deklarująca się jako Niemcy stanowi nieliczny odsetek populacji tego kraju.
0 notes
gofamily-blog · 7 years
Text
Tyrol Południowy (Nauders, Schöneben, Sulden) - narciarski kierunek na 2018 rok
Po 4 latach z rzędu na Tyrolu Wschodnim postanowiliśmy zmienić kierunek naszych zimowych eskapad. Tym razem padło na Tyrol Południowy, a konkretnie przełęcz Reschen.
Reschenpass, Passo di Resia – przełęcz w Alpach Retyckich położona na wysokości 1507 m n.p.m. Oddziela Alpy Ötztalskie od Sesvennagruppe. Przez przełęcz biegnie granica austriacko-włoska. Przebiega przez nią ważna droga łącząca austriacką dolinę rzeki Inn z włoską doliną Vinschgau (Val Venosta). Po północnej stronie przełęczy leży austriacka miejscowość Nauders w powiecie Landeck, zaś po południowej włoska miejscowość Malles Venosta w Prowincji Bolzano.
W ramach jednego skipassu dostępnych jest 211 km tras w 6 ośrodkach narciarskich, z których największe to:
Nauders (75 km tras, wysokość 1394-2850 m.),
Schöneben (45 km, 1500-2350),
Sulden (43 km, 1920-3250)
oraz bardziej kameralne Haideralm (20 km, 1473-2500), Watles (18km, 1750-2150), Trafoi (10km, 1570-2250). Dla rodzin z dziećmi ośrodki oferują rodzinne skipassy, które w porównaniu do Tyrolu Wschodniego są sporo tańsze – 574 eur vs 711 eur za rodzinę 2+2. Promo obowiązuje dla dzieci urodzonych w latach 2003 – 2011. Co jeszcze odróżnia ten region od Tyrolu Wschodniego to, fakt że poszczególne ośrodki (poza Sulden) są od siebie oddalone o nie więcej niż 6-15 km.
Nasza miejscówka wypadowa to Larchenhof, apartament 41m2 z południowym widokiem na jezioro Muta, 600 m od głównej drogi.
Z miejscowości Sankt Valentin auf der Haide do Nauders, Schöneben i Haideralm będziemy mieć około 15 min autem. Najdłużej, bo 50 min zajmie nam podróż do najdalej oddalonego ośrodka Sulden w prowincji Bolzano.
W Sulden mieści się największy ośrodek narciarski regionu, złożony z 43 kilometrów tras narciarskich. Najwyższym punktem ośrodka jest szczyt Schöntauf o wysokości 3 250m n.p.m. Najdłuższa z tras ma 12 kilometrów długości. Sezon trwa przez sześć miesięcy. Poza tradycyjnymi stokami, kompleks zawiera parki do jazdy na snowboardzie oraz narciarstwa dowolnego.
W tym roku śniegowo w Alpach jest o niebo lepiej niż w zeszłym roku. Pierwsze większe opady pojawiły się juz w listopadzie i ciągle sypie.
Aktualne warunki śniegowe:
Nauders 110 cm góra / 30 cm dolina
Schöneben 140 cm / 50 cm
Sulden 100 cm / 50 cm
Haideralm 140 cm / 40 cm
Watles – 85 cm
Trafoi – 100 cm / 40 cm
Do Sankt Valentin mamy 1380 km i z uwagi na tak długą trasę rozważamy jazdę na dwa razy z postojem w okolicy Frankfurtu nad Odrą. Relacja live jak zwykle na Facebooku oraz Instagramie. Startujemy 26 lub 27 stycznia 2018.
  Tyrol Południowy (Nauders, Schöneben, Sulden) – narciarski kierunek na 2018 rok was originally published on GO Family
0 notes
pinkmartiniboy · 5 years
Text
Tani urlop we włoskich Alpach - czy to możliwe?
Tani urlop we włoskich Alpach – czy to możliwe?
Tumblr media
Bardzo przyjemny i niedrogi hotel B&B we włoskich Alpach, który udało mi się znaleźć przez internet. Gorąco polecam!!! Pensione Leitenhof w Santa Maddalena, Valle di Casies. Mają bardzo miły, szybki i sprawny personel.
Każdy z nas potrzebuje czasem się odstresować. Najlepiej jest to zrobić wyjeżdżając na kilka dni gdzieś daleko. Taki wyjazd dobrze zrobi, nie tylko naszemu ciału, ale przede…
View On WordPress
0 notes