Tumgik
#Uciec ale Dokąd
wojciech-kac · 24 days
Text
0 notes
trzymaj-mnie-za-reke · 2 months
Text
chcę uciec, ale nie mam dokąd
54 notes · View notes
mrocznaksiezniczka · 5 months
Text
Tumblr media
Wyszedłam na spacer, ale nie czułem wiatru, Spojrzałam w lustro, ale nie zobaczyłam twarzy. Wszystko jest szare, obojętne i bezbarwne, Czy to jest życie, czy tylko martwo ta? Brak chęci, jak ciężar na moich ramionach, Wszystko mi ciąży, jakby było za dużo. Nie ma radości, nie ma nadziei, Tylko pustka, która mnie otacza.Zmęczona jestem walką, zmęczona jestem bólem, Chciałbym uciec, ale nie mam dokąd. Czy W głębinach duszy cichnie radość, Znikają uśmiechy, zostaje pustka. Brak chęci do życia, jak ciężki łańcuch, W sercu burza, a na twarzy smutek. Każdy dzień szary, bez barw i światła, Jak mgła otacza, jak cień nieustanny. Życie bez celu, bez sensu i nadziei, Jak ocean bez brzegów, bez końca i krainy.
23 notes · View notes
przykrasasza · 2 years
Text
Jest we mnie teraz taka przeszywająca tęsknota za jakimś ideałem doskonałością jakąś gwiazdą odległą która jest tak piękna bo niedostępna ale dostępna dla mojej jednej szalonej myśli
Ogromna tęsknota za czymś wyidealizowanym czymś co się wymyka co się tylko wydaje co jest a czego tak na prawdę nie ma tyle marzyłam o tym świetle które teraz mnie oślepia i parzy
Jeżeli marzący jest zawsze tam gdzie go nie ma a nie ma go tam gdzie jest to ja teraz jestem tu i nie mam dokąd uciec
Mogę się stulić w ciemność skurczyć schować spaść i spalić i marzyć o świetle co się wymyka z moich rąk ale zamyka w mojej szalonej myśli
0 notes
Text
"Musimy iść, musimy umrzeć Nie możemy żyć i nie ma nic i nie ma uciec dokąd Gdyby nie ten ból, o którym nie mówiłem Ci tu nigdy Wziąłbym nóż i sprawdził jak szybko się goją blizny Na Twojej skórze, u mnie pod skórą już dość długo Ale będą dłużej gdyby nie to, że znajdę drugą Opcję i wezmę oddech, przetnę aortę Tobie Bo wolę żebyś nie istniała, niż żyła obok mnie I kiedyś to zrobię, więc przygotuj się na dłonie we krwi I próbując złapać oddech, powiem 'Kocham Cię' ostatni raz Już Tobie to rozwiąże problem, Co dzień się o to jutro boję Mam pistolet, dwa naboje i nas dwoje, to koniec, w tym raju, po tej stronie Nazajutrz znowu mi się przyśni taki moment jak ten Wiem, to jest nietaktem tak mówić I uśmiercać to, co kochałeś najbardziej I gubisz się już sam w tym lub sama Gdyby nie to, że nasze plany utonęły w planach I tak Ci powiem "przepraszam" Bo nie chciałem tego mówić głośno I próbuję się ogarniać, ogarniasz, ja wciąż żyję miłością"
0 notes
wojciech-kac · 2 years
Link
Uciec ale Dokąd Van Damme - VHS Kaseta Video - Opole 1998
0 notes
Text
Chciałbym uciec gdzieś, gdzie moje własne myśli mnie nie znajdą. Uciec i zapomnieć. Uciec i już nie udawać. Uciec przed własnym strachem. Uciec, ale dokąd?
@uszkodzony-egzemplarz
581 notes · View notes
sorryforallthetears · 3 years
Text
chciałbym uciec, ale dokąd?
240 notes · View notes
Text
Czuje, że muszę uciec Ale nie wiem dokąd Zastanawiam się, jaki obrać kierunek I każdy, o którym pomyślę jest zły. Czuję się jak mysz zamknięta w klatce. Jakby ktoś stał wysoko nade mną I śmiał się, że nie potrafię odnaleźć wyjścia. Czuję strach, który mnie obezwładnia I jedyne wyjście, jakie ma sens To odejście stąd Na zawsze.
21 notes · View notes
linkemon · 3 years
Text
Hyakkimaru x Reader
Tumblr media
"— Nie trać człowieczeństwa. Niech zabiorą twoje oczy, uszy i ręce. Nie potrzebujesz ich. My będziemy twoimi oczami, uszami i rękami, jeśli będzie trzeba. Nie stań się demonem, Hyakkimaru — modliła się [Reader]. "
Praca znajduje się też na Wattpadzie (pod tym samym nickiem). Beta: Dusigrosz
Dodatkowe infromacje: 1. Shot bazuje na 23 odcinku anime, więc możliwe są spoilery. 2. Jest to soulmate AU, gdzie odczuwa się część fizycznego bólu bratniej duszy.
Mieszkańcy wioski przygotowywali się na spotkanie z armią Daigo. Kobiety tuliły do siebie dzieci, podczas gdy mężczyźni próbowali wspólnie ustalić, dokąd się udać. Wszystkim udzielała się atmosfera podenerwowania. Raz po raz obracali głowy, jakby nasłuchując tętentu kopyt zwiastującego przybycie samurajów.
[Reader] obiecała, że zostanie z ludźmi, tymczasem Dororo postara się pomóc Hyakkimaru. Plany jednak szybko się zmieniły.
— Z lewej! — wrzasnęła dziewczyna, widząc dębującego konia.
Chłopakowi nie udało się utrzymać postronka. Siwek wzniósł przednie kopyta ku górze. Zanim zdążył uciec, dziewczyna złapała go mocno za grzywę i wskoczyła na jego grzbiet. Wierzgnął, po czym popędził w sobie tylko znanym kierunku.
Dziewczyna czuła ból. Gałęzie chłostały ją w twarz, więc przylgnęła do szyi zwierzęcia. Jechała na wpół ślepo przez las, w nadziei na dotarcie do źródła zamieszania.
Zajęło jej to tylko kilka minut.
Na środku polany ujrzała ogromną klacz. Jej grzywa i ogon wydawały się być żywym ogniem i emitowały dziwne światło. Wyglądała jak ucieleśnienie furii. Musiała być demonem, o którym mówili ludzie w wiosce.
[Reader] zeskoczyła z grzbietu prosto w wysoką trawę. Nie udało jej się w całości złagodzić upadku, co poskutkowało bólem w lewej ręce. Gdy tylko się podniosła, ujrzała jak przyboczni Tahomaru wbijają ostrza w ogromnego konia. Ociekające posoką zwierzę nie pozostało dłużne i w ostatnim akcie rozpaczy odgryzło głowę Hyogo i zaatakowało Mutsu. W ciągu kilku sekund cała trójka leżała nieruchomo w wielkiej kałuży krwi, do której czym prędzej podbiegł siwek, a zaraz po nim Dororo.
Dziewczyna poczuła okropny ból w rękach. Domyśliła się, że Hyakkimaru odzyskał nowe części ciała. Jako bratnie dusze współdzielili cierpienie. Wiedziała, że musiał być blisko. Podniosła więc wzrok i ujrzała go niedaleko, klęczącego w dziwnej pozycji. Udało jej się wstać i na chyboczących się nogach ruszyła w jego stronę.
— Hyakkimaru!
Nie odwrócił się.
Nie zareagował na jej widok.
Odbiegł, a Tahomaru za nim.
Wiedziała, że jej bratnia dusza nie jest do końca sobą, ale i tak ją to zabolało. Nie wiedziała na pewno, czy mu zależy. Łącząca ich zależność zdawała się być czystym przypadkiem, a nie wolą bogów, jak czasem przedstawiał jej to mnich. Trudno było odczytywać znaki i intencje chłopaka. Szczególne problemy sprawiało jej to na początku, kiedy nie potrafił jej nawet usłyszeć. Z czasem jednak nauczyła się dostrzegać troskę i prostolinijność w jego działaniach. Nie była tylko pewna, czy to jej wystarcza.
— Jak możemy ich zatrzymać? — zapytała Dororo.
— Być może któryś z nich po prostu będzie musiał zginąć — stwierdził stojący obok mnich.
— Słuchaj, albo twój brat, albo my — wtrącił mężczyzna, który przybył z wioski w celu sprawdzenia sytuacji
— Powtórz to jeszcze raz...
— To nie miało prawa trwać wiecznie. Pokój zbudowany na poświeceniu jednej osoby... Nie możemy bronić czegoś, na co nie zapracowaliśmy własnymi rękami — odezwała się pani Nui. — Nie mam siły powstrzymać własnych dzieci.
— Całe życie narzekaliśmy na samurajów, jednocześnie licząc, że coś dla nas zrobią. Trzeba działać jak Hyakkimaru i wyrywać szczęście bogom własnymi rękami. — [Reader] zacisnęła pięści.
— Więc musimy być silniejsi — stwierdziła dziewczynka.
— Ale też ostrożni. Widzieliście, jak walczyli. Zbyt duża siła może sprawić, że zatracisz człowieczeństwo — dodał mnich.
— Sama siła jeszcze niczym nie grozi, jeśli masz serce. A braciszek je ma! Musimy zacząć działać.
Dziewczyna przywołała w pamięci obraz rzezi, jaką kilka miesięcy wcześniej wywołał i nie była pewna, czy powinna przytaknąć.
— Chyba wszyscy się zgadzamy.
— Wzgórze się pali! — krzyknął ktoś z małego tłumu.
Wszyscy jak na zawołanie odwrócili głowy. Niedaleko można było dojrzeć płomienie trawiące pałac. W górę unosiły się kłęby dymu, a spoza nich dało się zauważyć sylwetki uciekających w popłochu ludzi.
— Idziemy!
— Nie trać człowieczeństwa. Niech zabiorą twoje oczy, uszy i ręce. Nie potrzebujesz ich. My będziemy twoimi oczami, uszami i rękami, jeśli będzie trzeba. Nie stań się demonem, Hyakkimaru — modliła się [Reader].
***
— Na kogo ja właściwie wyglądam, Hyakkimaru? — zapytała [Reader] żartobliwie, przymierzając kimono na jednym ze straganów.
— Mama — odpowiedział, wskazując na nią palcem.
— Na mamę? — westchnęła oburzona. — Nie jestem stara! Jak możesz...
— Dororo. Mówić. Mama. Gotować. Prać. Przytulać. Ciepło. Kochać.
— Mimo wszystko nie jestem twoją... Zresztą nieważne. — Machnęła ręką.
Na jej twarzy wykwitł jednak delikatny uśmiech.
41 notes · View notes
pisanki-o-zyciu · 3 years
Text
Chciałbym uciec
ale nie mam dokąd
4 notes · View notes
po-g-ezja · 3 years
Text
Zamknąłem drzwi,
szkoda, że każdy trzyma klucz,
chciałbym was opuścić,
ale życie nie daje mi okazji,
chyba muszę wyjść, uciec;
uciec dokąd?
Zresztą, skąd pochodzę?
Nigdy nie było to celem moich rozmyślań,
ale poszukuję prawdy,
tylko, że suicydalnie.
Skoro wszystko stworzone jest,
bądź może być fikcją?
Kogo mam słuchać?
jak odnaleźć życie skoro wszystko
jest kłamstwem?
-moej jkby co
3 notes · View notes
iwanttohelpyou · 4 years
Text
Ideał, piękno, perfekcja.
Do tego goni współczesny świat. Wszyscy chcą być idealni i pragną życia niczym z filmu. Ja też tego chciałam. Przeglądałam instagrama podziwiając śliczne chude dziewczyny, albo te, które chwaliły się zdrowym odżywianiem i regularnymi treningami. A i jeszcze te, które cały świat już widziały, a ich zdjęcia na instagramie zdobywają miliony polubień. Zazdrościłam innym. Kto by nie chciał mieć perfekcyjnego, wymarzonego życia? Powiem wam, że wydawało mi się, iż do końca życia będę się ciągnąć ze swoim okropnym ciałem, nieznośnym wyglądem, porażkami, których doświadczam, brakiem motywacji, przyglądając się ludziom sukcesu.
Ale w pewnym momencie swojego życia coś do mnie dotarło. Że tak to ujmę- mogłam niespodziewanie stracić wszystko. "Wszystko"- co to oznacza? Dla jednych jest to majątek, dom, dla innych popularność, konta na mediach społecznościowych. A jeszcze dla innych oznacza to rodzinę, przyjaciół. Definicji jest mnóstwo. Ale trzeba zrozumieć, które są tymi trafnymi, wartymi uwagi. Wracając- po tej sytuacji zrozumiałam, że tak naprawdę wcale nie potrzebuję idealnego ciała, perfekcyjnego życia, pieniędzy, najmodniejszych ubrań- nie chce wręcz być taka jak inni. Obudziłam się, spojrzałam na świat z innej perspektywy. To tak jakby się całe życie przesiedziało w pudełku, a później nagle się z niego wyszło. Wtedy ma się możliwość przejrzenia na oczy, co tak naprawdę się w nim znajduje.
Zauważyłam, że marnuje sobie życie. Tracę czas na przeglądanie social mediów, oglądanie non stop filmów i seriali, zamykanie się w czterech ścianach na całe dnie, odkładaniu wszystkiego na później. Zrozumiałam, że powinnam w końcu zacząć doceniać to co mam. Szanować to, co dostałam. Tego dziś ludziom brakuje. Szacunku. Otwórzcie się na rozmowy z bliskimi wam osobami, traktujcie innych ludzi tak, jakbyście sami chcieli być traktowani, skomponujcie swój własny styl z ciuchów, które macie zamiast wydawać miliony na nowe. Trendy ciągle się zmieniają i wracają. Zróbcie coś, co zawsze chcieliście (w granicach kwarantanny na obecną chwilę). Uśmiechajcie się.
Wielu ludzi uważa, że przecież oni nie mają nic do stracenia. Przecież są beznadziejni, nic nie potrafią, nie lubią siebie. Myślę, że ludzie widzą w sobie niezwykle wiele wad. Powiem wam, że wady mogą stać się atutami. Co więcej, niektóre z nich nimi są, ale ludzie tego nie dostrzegają. Dlaczego niektóre, a nie wszystkie? A dlatego, że każdy, dosłownie KAŻDY ma swoje wady. Nawet ci idealni, którzy wydają się być najlepszymi. Zapamiętajcie: zawsze znajdzie się ktoś od was lepszy i gorszy. Od tego nie da się uciec. Więc nie warto tracić czasu na staraniu się być idealnym. Każdy coś w sobie ma, każdy coś potrafi, czasem od razu, a czasem trzeba to doszlifować. Nie można od razu załamywać rąk. Każdy z nas jest inny, więc nie dajmy światu zmienić nas tak, byśmy byli tacy sami. Doceńcie swoją wyjątkowość- nie ma takiej drugiej osoby jak wy. To jest coś niesamowitego. Nikt waśnie skopiuje, bo to niemożliwe.
Nie czuliście nigdy jakby wam życie uciekało jak piasek przez palce? Jakby z wiekiem czas mijał szybciej niż w dzieciństwie. A wtedy było tak beztrosko- zero problemów, życie wydawało się proste. To nie tylko wyobrażenie- życie naprawdę jest proste. To ludzie je komplikują. Przykład? Dziewczyny czekające na pierwszy krok ze strony faceta, który nie jest świadomy jej uczucia. A potem baba w płacz. Albo coś komuś się nie podoba, np. danie, które ugotował przyjaciel. Zamiast powiedzieć, że coś jest nie tak, doradzić, co można dodać, zmienić- ludzie milczą. Obudźmy się! Dokąd zmierzamy? Mamy prawną gwarancję wolności słowa- korzystajmy z niej. Bądźmy autentyczni, prawdziwi i nie udawajmy, że wszystko jest okej, jeśli nie jest. Masz z czymś problem- powiedz, choćby nie wiem jak miało boleć. Nie uciekajmy przed sobą, prawdą i innymi ludźmi. Na dzisiejszym świecie jest ogromny brak zaufania, naruszenie własnej hierarchii wartości, a może nawet jej nie posiadanie.
Tym wszystkim co napisałam chciałam was skłonić byście zastanowili się nad swoim życiem i zachowaniem. Co zrobić, żeby było lepsze? Co zacząć doceniać, a co ograniczyć? Co powoduje niezadowolenie i jak można się tego pozbyć? Nie traćcie nadziei, ona jest trwalsza niż majątek czy wygląd. Nadzieja to plan B każdego człowieka i każdy ją ma. Czasem jest ona przez nas tłumiona, ale jest gdzieś w głębi duszy.
Na tumblerze jest tyle złych rzeczy, przygnębienia, zagubienia. Chciałabym, by każdy był szczęśliwy chociaż w małym stopniu, bo każdy z was zasłużył na szczęście- bez wyjątku. Dlatego jeśli to czytasz uśmiechnij się! Jeśli potrzebujesz pomocy, wsparcia, rady- napisz do mnie. Jeśli dalej brak wam wiary w cokolwiek, to ja będę waszą nadzieją. Wierzę mocno w każdego z was, że wyjdziecie z najtrudniejszych sytuacji, problemów, chorób i na nowo spojrzycie światu w oczy. Życzę wam dużo siły, choć podejrzewam, że wy macie jej najwięcej, ponieważ mimo trudności dalej tu jesteście i to czytacie. Więc po prostu- powodzenia i wiary w siebie!
PS. Pamiętaj- jesteś wyjątkowa/y i śliczna/przystojny!
88 notes · View notes
chuda-swinia · 5 years
Text
Dzień 9 grudzień 2019 roku, Warszawa.
Czuję się niepewnie jest zimno, bardzo zimno, choć jak na grudzień jest dość ciepło.. Widzę go. Myślę, że będzie okej. Nie powinnam tak myśleć. Jak można tak myśleć spotykając człowieka poznanego przez internet?
Biegnę do niego.
-Cześć -krzyczę z dala.
Cisza. 5 10 15 sekund ciszy.
-Gdzie miałaś być?
Dokładnie gdzie? Na pewno nie tutaj. Powinnam uciekać. Zniknąć. Dlaczego tam się znalazłam? Chciałam coś sobie udowodnić, udowodnić ludziom, że potrafię, że mogę. Że potrafię pakować się w kłopoty?
- Chodź, jedziemy tramwajem. Uważaj na kanary, bo nie mamy biletów.
-Ok. -odpowiadam, czuję powiew chłodnego wiatru i strach. Tak Madzia dobrze czujesz.
Wsiadamy do tramwaju, mijamy kolejne przystanki, ludzie wsiadają i wysiadają. Oni wiedzą, ja wiem. Oni czują. Patrzą współczującym wzrokiem i odwracają głowę do szyby. Wysiadamy. Pytam dokąd idziemy.
-dowiesz się.
Wchodzę za nim do środka. Ściągam kurtke i buty. Rozglądam się po pokoju, myślę jaka melina. Czerwona sofa, zasunięte żaluzje, ściany są gołe, widoczne są białe pustaki.
-co teraz? -szybko pytam.
-teraz się zabawimy skarbie. Czuję już jego język na moich ustach. Wyrywam się.
-ale ja cię nie znam.
- a myślisz, że po co tu przyjechałaś? Chyba nie myślisz, że nic z tego nie będę miał.
Ściąga mi bluzkę i stanik. Zachowuję się jak zwierzę. Widzę jego małe źrenice i niebiesko-szare oczy. Jest naćpany, nakręcony. Mówię mu, że nie chcę i żeby mnie zostawił. Patrzy na mnie, jego wzrok przeszywa mnie, moje wnętrznąści.. Boli.
-ja nie chcę, później będę chciała..
Trzęsę się z zimna? Od jego zimna i braku serca. Wyrywam mu się, mówię że muszę siku. Dostaje się do łazienki.. łzy napływają mi do oczu. Co ja sobie myślałam? Nie myślałam. Piszę do byłego, że jestem w Warszawie i jest źle, że mam kłopoty. On myśli, że się dobrze bawię z nowo poznanym kolegą. Przemywam twarz, ocieram i wychodzę z łazienki, widzę, że on z kimś piszę.
Widzi mnie i mówi, że pojdzie po coś do jedzenia, a później się pokochamy a jak mu się nie oddam to i tak mnie zgwałci.
Wyszedł. Poczułam się bezsilna, już wiem w co się wpakowałam.. Jak stąd uciec? Gdzie można uciec? Przez okno nie wyjdę za wysoko... a drzwi zostały zamknięte na klucz... jestem sama.. sama się w to wpakowałam... nie widzę innego wyjścia niż tylko tego żeby mu się oddać.. zrobi co musi i pewnie da mi spokój.. Myśle myśle myśle. Źle myślę.
W czasie gdy go jeszcze nie ma, piszę do siostry, że w Warszawie jest super i wysyłam swoje uśmiechnięte zdjęcie. Kłamię. Kłamię. Udaję, że jest w porządku.
On. Wrócił. Nie mam ochoty jeść... chcę uciec.. ale boję się, że on może być niebezpieczny i zrobić mi krzywdę. Nic nie robię. Jem. Jem bardzo powoli. Nie spieszę się. Boję się tego co zaraz się wydarzy.
Leżę na łóżku. On na mnie. Trzyma mnie za nadgarstki.. ściąga moje spodnie, majtki, leze leze leze.. Leżę bez bielizny. Jestem naga.. Nie bronie się, nic nie mówię.. leżę.. Nic nie czuję. Jestem niczym. Jestem kurwą. Nigdy się nie poruszę. Patrzę w sufit, w biały sufit szukając w nim pocieszenia.. otuchy.. Będę się w niego wpatrywać, póki się to nie skończy, nie myślę.. ogarnia mnie pustka.. On dotyka mnie. Jego ogromne dłonie dotykają mojego ciała.. Myślę o tym kiedy to się skończy, pragnę końca, modlę się.. Jego ręce są na moich piersiach. Jego penis jest we mnie. Nie ruszam się.. po cichu płaczę.. dlaczego ja to zrobiłam? Czuje ból, boli mnie, chcę końca... zaciskam zęby i dłonie w pięści żeby to przetrwać...
Zostaw mnie proszę.. tak bardzo prosze.. ja nie chce myślę. Nie mówię. Cierpie. Sama jestem sobie winna. Sama jestem sobie winna. Sama jestem sobie winna. Sama jestem sobie winna.
Doszedł. Kończy zszedł ze mnie. Nie ruszam się, patrzę w sufit, nienawidzę siebie.. Pyta. Pytał czy wszystko w porządku. Mowię tak.. tak.
Kładzie się spać, usypia..
Leżę daleko od niego.. daleko. Mam spokoj. Nie śpię, myślę. Umarłam. Nie ma mnie. 
Jednak żyję.. Wolałabym nie. Przytula się do mnie, mówi żebym ja się przytuliła do niego, czuję jego pot. Jego ciepło.. nie chcę czuć.. całuje mnie.. wpycha mi swoj język do ust. Jest obrzydliwy. Czuję strach. Obraca mnie na brzuch, słyszę jak mówi, że mam wypiąć tyłek.. zaciskam pięści.. szykuję się na kolejny ból.. wciskam twarz w poduszkę.. Chcę umrzeć, chcę się udusić.. Czuję jego palca w odbycie.. Moim odbycie.. Jednego dwa trzy palce. Boli. Płaczę, tak żeby nie słyszał tak mocno płaczę.. czuję jego penisa w tyłku. On. Jest brutalny. Wstrzymuje oddech... łzy one się nie kończą.. oddycham.. ból.. mam dość.. nie mam siły... chcę końca.. chce go zabić.. chcę siebie zabić.. to przeze mnie.. to ja na to pozwoliłam.. Cierpię cicho, zaciskając zęby.. cicho cicho cicho... w końcu cisza... przestaje.. zostawia mnie..
Pod prysznicem uspokajam się.. chcę zmyć z siebie to wszystko, płaczę, czuje go na sobie.. jego cięzar.. jego zapach... wcieram żel mocniej, myje sie raz dwa trzy razy.. wychodzę spod prysznica...
23 notes · View notes
omglovehurtsworld · 4 years
Text
Chciałabym stąd uciec ale nawet nie mam dokąd...
13 notes · View notes
rozaberska · 4 years
Text
Jedna sztuka
przełożył Stanisław Barańczak
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy;
tak wiele rzeczy budzi w nas zaraz przeczucie straty,
że kiedy się je traci - nie ma sprawy.
Trać co dzień coś nowego. Przyjmuj bez obawy
stracone szanse, upływ chwil, zgubione klucze.
W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy.
Trać rozleglej, trać szybciej, ćwicz -wejdzie ci w nawyk
utrata miejsc, nazw, schronień, dokąd chciałeś uciec
lub chociażby się wybrać. Praktykuj te sprawy.
Przepadł mi gdzieś zegarek po matce. Jaskrawy blask dawnych domów?
Dzisiaj blady cień, ukłucie w sercu. W sztuce tracenia łatwo dojść do wprawy.
Straciłem dwa najdroższe miasta - ba, dzierżawy ogromniejsze:
dwie rzeki, kontynent. Nie wrócę do nich już nigdy, ale trudno. Nie ma sprawy.
Nawet stracę Ciebie (ten gest, śmiech chropawy, który kocham), nie będzie w tym kłamstwa.
Tak, w sztuce tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy;
tak, straty to nie takie znów (Pisz!) straszne sprawy.
ELIZABETH BISHOP
2 notes · View notes