Tumgik
#okrycia
wolcichyczas · 1 year
Text
15.07.23
Ew. Marka 11:1-11 
(1) A gdy się przybliżali do Jerozolimy, do Betfage i do Betanii, do Góry Oliwnej, posłał dwu z uczniów swoich (2) i rzekł im: Idźcie do wioski, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie oślę uwiązane, na którym jeszcze nikt z ludzi nie siedział; odwiążcie je i przyprowadźcie. (3) A jeśliby ktoś wam rzekł: Cóż to czynicie? Powiedzcie: Pan go potrzebuje. I zaraz je tutaj z powrotem odeśle. (4) Poszli więc i znaleźli oślę uwiązane u wrót, na zewnątrz, przy drodze, i odwiązali je. (5) A niektórzy z tych, co tam stali, mówili do nich: Cóż to czynicie, że odwiązujecie oślę? (6) A oni odpowiedzieli, jak im rozkazał Jezus; i tamci pozwolili im odejść. (7) I przyprowadzili oślę do Jezusa, i włożyli na nie szaty swoje, a On usiadł na nim. (8) Wielu zaś słało na drodze szaty swoje, a inni gałęzie, obcięte z drzew polnych. (9) A ci, którzy szli przed nim i którzy szli za nim, wołali: Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim! (10) Błogosławione Królestwo ojca naszego Dawida, które nadchodzi! Hosanna na wysokościach! (11) I wszedł do Jerozolimy, do świątyni, obejrzał wszystko, a że już była późna godzina, wyszedł z dwunastoma do Betanii.
Nasz fragment rozpoczyna się z Chrystusem, którzy przybywa na Górę Oliwną, która jest wzgórzem położony poza Jerozolimą. Tutaj zatrzymuje się i czeka na przybycie młodego osiołka. Wjechanie do miasta na osiołku było rozpoznawane jako znak używany przez nowych przywódców, którzy zamierzali przynieść pokój, nie wojnę. Być może właściciel osiołka posłał wiadomość, że przyszykuje mu zwierzę, na którym jeszcze nikt nie jechał. Ewangelia Jana mówi nam, że wielu, którzy przybyli na święto Paschy, dodają do zgiełku jeszcze to, że wybiegają poza miasto kładąc gałązki palmowe przed Nim (w.8). Kiedy Chrystus się zbliża, ludzie zaczynają rzucać swoje okrycia, małe gałązki i liście palmowe na drogę przed Nim. Według tradycji takie zachowanie oznaczało przywitanie nowego władcy. W tym samym czasie krzyczeli “Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim!” (w.9). Ważne jest żeby zauważyć co ludzie mieli na myśli przez te okrzyki (w.9-10). Po pierwsze,  wykrzykiwali słowa Psalmu 118, który śpiewa się w czasie przygotowań do Paschy. „ Hosanna” (w.9) to pierwotnie modlitwa do Boga oznaczająca “Zbaw nas teraz” (Ps. 118.25). Również, słowa “który przychodzi”, to odniesienie się do Mesjasza, który miał nadejść. „W imieniu Pańskim”, oznacza, że rozumieli iż Jezus przychodzi w autorytecie Boga żeby wypełnić Boże obietnice dla Izraela! Dodają do tego, “Błogosławione Królestwo ojca naszego Dawida”, co jasno sugeruje ich zrozumienie tego, że Jezus jest księciem Izraela, potomkiem wielkiego króla, Dawida. W rezultacie, mówią coś w podobnie do “Witamy Cię, Synu Dawida! Prosimy zbaw nas teraz, daj nam zwycięstwo i powodzenie. Skoro Bóg Ciebie pobłogosławił, daj i nam błogosławieństwo! Ustanów teraz przyobiecane królestwo Dawida!
Krok Życiowy
Jako chrześcijanie, my również rozumiemy, że Pan Jezus też panuje jako król w naszych życiach. Jak Jezus może być “Królem” w Twoim życiu? Jakie zwycięstwo może dać Ci dzisiaj? Jakiego błogosławieństwa potrzebujesz od Niego dziś?
2 notes · View notes
nataaalciax · 1 year
Text
Moje dwa ulubione okrycia na wiosnę/lato✨
Wydaje mi się, większość z nas czekała właśnie na ten moment kiedy już nie będzie trzeba nosić kurtek, płaszczy, szalików, czapek. Pogoda robi się coraz przyjemniejsza i daje nam możliwość ubierania się swobodniej. Dlatego dziś pokaże wam moje dwa faworyty okryć, które mogą się przydać na przykład na jeszcze chłodne poranki. 😊
1. Koszule.
Tego nie da się ukryć, że koszule są teraz bardzo popularne. Klasyczne białe, wszelkie odcienie niebieskiego, beżu, zieleni, różu, czy wzory w paski, bądź wykonane z lnu, są od dłuższego czasu lubiane. Można je wystylizować na elegancko, czy sportowo. Cały outfit dopełniony koszulą wygląda bardzo estetycznie i klasycznie.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
2. Marynarki.
Drugą propozycją , jaką jest marynarka możemy także zaliczyć do klasyków. Obecnie w modzie możemy napotkać różnego rodzaju kroje marynarek. Osobiście uważam, że oversize marynarka to cudo.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Każdy z nas jest rożny, każdy z na ma inny styl i powinien ubierać się tak aby czuł się w tym jak najlepiej. Obecnie możemy kombinować z modą jak tylko chcemy, nie musimy ubierać się tak jak każdy, ważne żeby czuć się jak najlepiej. Powyżej przedstawiłam tylko i wyłącznie moje propozycje, które uważam, że świetnie będą pasować do wszystkiego. Osiągniecie uważam, że super perełki można znaleść na portalach internetowych z ubraniami z drugiej ręki, czy lumpeksach. Jest tam ogromny wybór rożnego rodzaju koszul i marynarek, w przeróżnych krojach i kolorach.
Dzięki za przeczytanie i mam nadzieje, że ktoś z was złapał inspiracje i chce ją otworzyć.✨💗 (Ps. Dużo modowych inspiracji na pinterest. Polecam🤭😊)
Bajo❤️
3 notes · View notes
jazumst · 2 years
Text
Jazu zakupowy
Zrobiłem coś czego normalnie nigdy bym nie zrobił. Posłuchajcie:
No potrzebuję okrycia na zimę. Że stary już jestem i po krzyżu daje, potrzebuję płaszcza za dupsko. Chodzę po Lbk, w Trójmieście, na kaszubowie byłem, i nic. No kurwa nie ma nic co by chociaż przykuło moją uwagę. Albo same elegancje za miliony monet, albo ohydne januszowe kurtki w musztardowych barwach. Obrzydlistwo.
Domyślam się. Wiem wręcz. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że zaraz zostanę dojechany. Że mogłem Was spytać. Ale zawsze jest jakaś "ala".
Nie mam przekonania do kupowania ciuchów na necie. To przymierzyć trzeba. I nie widzi mi też zabawa w odsyłanie. Cholera w ogóle wie ile razy odsyłany był egzemplarz przysłany do mnie! Dlatego wszedłem na mój ulubiony portal od zakupów pod wpływem. Pod wpływem impulsu albo używek. Albo impulsu pod wpływem używek. Nabyłem drogą kupna dwa płaszcze marki krzak. "Na próbę". Jak się nie sprawdzą to kupię coś z wyższej półki o ile sprawdzi się moja znajomość rozmiarów.
Trzymajcie kciuki.
8 notes · View notes
justyokorebirth5 · 6 months
Text
Idę do miasta bez okrycia wierzchniego 😔😔😔😔 Boże mniej mnie w swojej opiece
1 note · View note
wilanowo · 10 months
Text
Pokolenie kaletników
Obserwując kolejne zjawiska w przestrzeni internetu, dostrzegam pewną niszę w pokoleniu millenialsów. Gdzieś pomiędzy granicą millenialsów młodszych, około trzydziestoletnich, oraz starszych przedstawicieli tej generacji, jawi się pokolenie ludzi dorosłych i niepokornych. Pokolenie wyznawców codzienności, do bólu przyziemnych w najczarniejszych momentach życia, i do przesady uduchowionych, gdy lekkość bytu staje się nieznośna. Oto specyficzne pokolenie prawie-czterdziestolatków: pokolenie kaletników.
Pochylmy się zatem nad tymi, dla których dorosłość jest konceptem równie podniosłym, jak królewskość. 
Wszystko już było. Przyszłość jest niepewna, teraźniejszość zaś niegodna zaufania. Warta wspomnienia jest jedynie przeszłość — w niej to bowiem urodziło się i wciąż żyje pokolenie kaletników. Ich życie wypełnia pragnienie czasów minionych; tych, w których żyli, choć niekoniecznie je przeżyli.
Tumblr media
Zatem tylko odlschoolowe romanse i staromodni mężczyźni. Prawdziwe kobiety o ustach skrytych pod krwistoczerwoną szminką. Szczerość, bezwstydnie pozbawiona okrycia, wolna i nieskrępowana, kąpiąca się nago w morzu. Prostota chaosu. Codzienność spowita szarym papierosowym dymem, nadającym jej przyjemnie chłodną barwę. Klasyczne autorytety. Muzyka z przekazem. A także histeryczne porządnie rzeczy materialnych.
Przeszłość, wraz z całym dobrodziejstwem swoich zwyczajów, trzyma ich kurczowo w objęciach. Za wszelką cenę pragną tam pozostać, choćby mieli walczyć o oddech, przykryci jej gruzami
Kaletnicy to fascynująca gama ludzi młodych, romantyzujących toksyczne aspekty minionych epok. Oczywiście sami nie nazywają ich “toksycznymi”. Co to, to nie. To przecież słówko wyjęte wprost ze słownika dzieciaków z pokolenia, które samo nie wie, czego chce, choć jednocześnie pozjadało wszystkie rozumy. Dzieciaków oderwanych od życia, żyjących w oparach swoich wyobrażeń. 
Tymczasem kaletnicy to pełni pogardy wyznawcy codzienności, pławiący się w byciu innymi od innych, zakochani we własnej nieciekawości. To pokolenie ludzi niepokornych. Ludzi palących papierosy, pijących wino i wyznających klasyczne autorytety. Pokolenie naturalistów, nienawykłych ubierać swoje myśli w polukrowane słowa. To ludzie ceniący sobie szczerość, nieważne jak brudna by nie była. Ludzie pragnący stabilności, uziemienia. W każdym znaczeniu materialiści.
Gdy myślę o przeciętnym przedstawicielu tego pokolenia, mam przed oczami młodego starego człowieka — człowieka młodego ciałem, a starego mentalnością. Pragnącego tego, co przeminęło: kamiennych idoli coraz mocniej dotkniętych zębem czasu; romansów w starym stylu; prawdziwych kobiet i prawdziwych mężczyzn.
Współczesny przekaz, który znamy z mediów tradycyjnych i społecznościowych, wydaje im się miałki, nijaki, pozbawiony mocy. Nie ufają tematom chwytliwym, klikalnym. Domagają się głębi i znaczenia. Aż dziw, że proza życia jak dotąd nie otrzymała od nich jednej gwiazdki na Lubimy Czytać.
Pragnienie doznań duchowych nie jest jednak w stanie przyćmić ich pragnień materialnych. Szalone buty, torebki o wymyślnych kształtach, drogie kosmetyki, paznokcie pasujące do nastroju - a wszystko to pod płaszczykiem podszytym histerią. Wszak nie od dziś wiadomo, iż jednostki inteligentne reagują na wszystko niezwykle gwałtownie.
Emocjonalność i skłonności do histerii to główne cechy przedstawicieli tego zbuntowanego pokolenia – pokolenia wychowanego na “złotych myślach” i MySpace, pokolenia natchnionych cytatów na czarno-białych zdjęciach, refleksyjnej muzyki i dymu papierosowego unoszącego się w noc. Papieros i kawa. Albo energetyk. Śniadanie dawnych młodych zbuntowanych, obecnie dorosłych antysystemowców, sprzeciwiających się moralnej sterylności świata, hołdujących prawdziwości, nierzadko podszytej zepsuciem. Bo przecież życie nie jest proste, nie jest logiczne, nie namalowano go wyłącznie w czerni i bieli.
Swoje problemy (chociażby z używkami) bagatelizują, powołując się na mityczne czasy, które były. Cnotą zaś niezmiennie pozostaje nihilizm i intelektualizm budowany na cytatach z książek, które niekoniecznie przeczytali.
W ich życiu brak jest obiektywnej moralności. Zdrada jest dla nich pociągająca. Seksowna. Brudna. A brud moralny jest fascynujący. Nie chcą w życiu nieskazitelności, nie znoszą czystości. Ona nie jest przecież prawdziwa; to jedynie fałszywy wytwór społeczeństwa, mający na celu zakryć ślady realnego życia.
Mentalnie kaletnicy są dziećmi lat 90. Ich podejście do tego okresu stawia ich jednak w jednym rzędzie nie z obecnymi trzydziestolatkami, a z sześćdziesięciolatkami. Z lubością wspominają relikty tamtych lat, jak otwarcie pierwszego w Warszawie McDonalda — ten mityczny powiew Zachodu w szarej rzeczywistości, wtedy jawiący się niby Święty Graal. Wspominają też autorytety przeszłości i bezkrytycznie je szanują. Szanują za sam fakt istnienia, niezależnie od tego, co autorytety te po latach sobą reprezentują.
Towarzysząca im w życiu filozofia zakłada gloryfikowanie smutku, nieszczęścia i niezadowolenia. Nierzadko dni wypełnia im niechęć do życia. Ten stan uważają jednak za całkowicie normalny, i nieustannie gotowi są krytykować każdego, kto myśli inaczej. Wiadomo przecież, że nie ma prawa mieć racji.
Gloryfikują zatem smutek, nieszczęście i niezadowolenie. Niechęć do życia. Co więcej, uważają ten stan za normalny, skutkiem czego nie wahają się krytykować każdego, kto myśli inaczej - wiadomo przecież, że nie ma racji. Kaletnicy pławią się w swoim smutku, niczym Tumblr Girl: wyimaginowana odziana w artystyczną czerń nastolatka, pławiąca się w smutnej poezji i powieściach o niespełnionej miłości, ukrywając twarz w papierosowym dymie. Dziewczyna zastygła na zdjęciu z roku 2013.
Ich dni nierzadko wypełnia złość i frustracja życiem. Rozczarowanie, motywujące nihilistyczny porządek ich wewnętrznego świata. I zaskakujący pociąg do tego, co jest moralnie wątpliwe. 
Smutek pozostaje przy tym ich stanem domyślnym; przerywa go okazjonalna euforia spowodowana zdjęciem ciekawych, niemożebnie drogich szpilek. Smutku zaś nie zwalczają. To pokolenie nie przyjmuje przecież hydroksyzyny. Ono pije wino.
Żyjąc w świecie niepodobnych do siebie, każdy kaletnik czuje się jak stary, zgorzkniały dziad. Jednocześnie z lubością wychwala starość, z uporem nazywając ją dorosłością.
Kiedy spoglądam na nich, widzę pokolenie fanatyków przeszłości, zamkniętych w czasie, kiedy to było. Widzę radykalną dojrzałość, podniosłą niczym królewski majestat.
Jest to stan umysłu, stan ducha. Odwrotność dresiarzy w garniturach — pokolenie zobojętniałe na wojnę i zemstę, choć zaślepione zachwytem na własnym smutkiem.
I kiedy tak patrzę na nich przez nieco zniekształcone soczewki, dostrzegam ludzi, którzy w gruncie rzeczy chcieliby jedynie żyć dla siebie i po swojemu. Ich fiksacja na tym punkcie sprawia jednak, że mimowolnie odseparowują się od społeczeństwa, kreując na smutnych outsiderów z innej epoki — epoki, która istniała tylko w ich wyobrażeniach. I to w imię obrony tej epoki gotowi są odrzucać pozytywne zmiany zachodzące wokół siebie, świadomie dostrzegając tylko zakłamanie.
~Wilanowo
1 note · View note
poradnikiuprawy · 10 months
Text
0 notes
krueger-n · 11 months
Text
„Czerwień”
Czerwona walentynka zawieszona na ścianie.
Pod nią na stoliku leżą słodkie czekoladki,
A ciszę w pokoju przerywa muzyki granie.
W doniczce na oknie kwitną malutkie bratki.
Na złożonym liście leży pachnący kwiatek,
A pod nim znajduje się treść tragiczna,
Zapowiadająca bezkresny smutek matek.
Zapisana obietnica jest narcystyczna.
Młoda dziewczyna, czerwona suknia
Młode marzenia, czerwone oczy.
Oczyszczone myśli, rozbrzmiewa lutnia.
Woda delikatne ciało do szyi moczy.
Nagły ból i cichy syk,
Woda zmienia kolor w mig.
Z rąk spływa coraz więcej krwi.
Los ostatni raz z dziewczyny drwi.
Czerwona woda, dziewczyna bez życia,
Leży w wannie krwi bez okrycia.
Krzyk matki, szloch i niedowierzanie.
Nieistotne jest niestety jej łganie.
1 note · View note
madaboutyoumatt · 1 year
Text
Josh
 Pomimo zimna, Josh był przyjemnie dla oka zgrzany. Parę dłuższych kosmyków przykleiło mu się do czoła, rumieniec zapewne sięgał obojczyków, a jego oddech był urwany. Wyglądał na zmęczonego, a jednocześnie głupio zadowolonego z siebie. Aktywni ludzie i ich wysoki poziom adrenaliny.
- Myślisz, że bym dostał staż? Ten ich syn ma ramiona jak moja głowa – rzucił, rozbierając się do koszulki i bielizny. Spodnie miał wilgotne na nogawkach. – Idę się przebrać i idę do Ciebie – pocałował go w drodze w usta, wskakując co dwa stopnie na piętro. W porównaniu z markotną i niezadowoloną miną kochanka, on tryskał energią. Poranny wysiłek to odpowiednia liczba endorfin do rozpoczęcia dnia. Z podobną energią zbiegł na dół, uśmiechając się jeszcze szerzej na widok Matta wciąż owiniętego kołdrą. Wyglądało na to, że mógł mieć pomysł na prezent świąteczny, skoro ten tak uwielbiał podobne okrycia.
- Słodkie czy słone? – Josh usiadł naprzeciwko niego, dopytując się jeszcze z tą samą zadowoloną miną.
To był koniec ich pobytu. Po śniadaniu mieli się wymeldować i zebrać, wracając do domu. Patrząc na Josha i to jak promieniował… Były to dobre wakacje. Po wrzuceniu bagaży do auta i wyjechaniu na drogę szybkiego ruchu, palcami sięgnął do nogi Matta.
- Dziękuję. Naprawdę dobrze było cię mieć tylko dla siebie – to był punkt numer jeden w temacie wdzięczności za ten wyjazd. Dzieci pod względem prywatności były… Cóż, okropne. Może mało cenzuralne, ale ten kto próbował uprawiać seks z dzieckiem, które codziennie miało koszmary i nie potrafiło zasnąć same, wiedział jak ciężko niekiedy bywało. – To coś innego. Może następnym razem spróbujemy coś bliżej wzgórz? Wiesz, może jakiś klif. Poranne widoki na morze mogłyby być… Inspirujące – wsunął palce na wnętrze jego uda, cofając dłoń po to, aby zmienić bieg. Na szczęście też zostawił ją na chwile na drążku, dociskając mocniej pedał gazu.
Mówił poważnie – tęsknił za posiadaniem kochanka dla Ciebie. Będąc jednak równie szczerym, w tym momencie tęsknił to tego małego potwora, któremu pod nosem potrafił grozić eksmisją, bo najpierw wrzucił płatki do miski, a następnie zalał je mlekiem, kiedy Matt robił to odwrotnie. Potwór czy nie potwór – Eve była jego, i nie mógł się doczekać ze złapaniem jej w ramiona.
0 notes
Text
Rino & Pelle - co to za marka?
Marka Rino & Pelle tworzona jest przez osoby z pasją, dla których moda to nie tylko stylowe ubrania, ale także to, co chce się nimi przekazać. Z tego artykułu dowiesz się trochę więcej na temat tej fascynującej marki odzieżowej.
Tumblr media
O marce Rino & Pelle
Rino & Pelle to marka, która powstała w 1987 w Holandii, a dokładniej w Amsterdamie. Celem, który towarzyszył przy zakładaniu marki, było stworzenie luksusowej kolekcji ubrań, która dostępna byłaby dla szerokiej grupy kobiet. I to widać do dzisiaj, ponieważ odzież damska z Rino & Pelle to ekskluzywne ubrania, które dostępne są w przystępnych cenach. Marka łączy obecnie współczesną estetykę ze stałą gwarantowaną jakością, dzięki czemu jej produkty są modne i odpowiadają dynamicznie zmieniającym się trendom. Do wytworzenia produktów, używane są wytrzymałe materiały, które pozwalają na długotrwałe ich użytkowanie.
Tumblr media
Co znajduje się w asortymencie?
Najbardziej popularne produkty Rino & Pelle to różnego rodzaju okrycia wierzchnie, takie jak kurtki, płaszcze czy futra. Wiele z nich znajdziemy w odcieniach beżu, brązu i zieleni, czyli kolory, które świetnie sprawdzą się na jesień. Oczywiście, to nie tylko tyle! W kolekcji znajdują się również swetry, sukienki czy spodnie oraz akcesoria takie jak torebki. Mamy tutaj również dodatki na zimę takie jak czapki i szaliki.
0 notes
mihalinazp · 2 years
Text
Bananowiec do ogrodu zimujący w gruncie
Bananowiec do ogrodu zimujący w gruncie
Bananowce Musa Basjoo są o tyle wdzięczne, że w naszym klimacie mogą zimować w gruncie. Jest to odmiana najodporniejsza. Musa Sikkimensis oraz Musella Lasiocarpa również dadzą w gruncie radę, ale wymagają lepszego okrycia. Marzy Ci się bananowiec? To wiedz, że możesz mieć u siebie tę egzotyczną roślinę i wcale nie musisz na zimę jej wykopywać. Przynajmniej w teorii, gdyż w przypadku ostrej zimy,…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
poradnikiuprawy · 2 years
Text
0 notes
madaboutyoumatt · 1 year
Text
Matt
Matt nie był fanem szalonych zabaw a jazda quadami do takich się zaliczała, przynajmniej jego zdaniem. Maszyna była całkiem spora, miała szybkie przyśpieszenie i była o wiele bardziej wywrotna niż auto. Sam nie wybrałby takiej formy odpoczynku, nawet nie byłby tego bliski, ale… jak można było odmówić tym błyszczącym, niczym u dziecka, które zobaczyło watę cukrową na festynie, oczom? Kochał Josha na tyle mocno aby poświęcić swoje życie.
- Jestem. Tak myślę. Spróbujmy tego.
Był zupełnie przekonany, że gdyby Eve tutaj była to już siedziałaby za tatą podskakując z ekscytacji. Jaki ojciec taka córka.
To było niesamowite jak dziewczynka spadła im niczym grom z jasnego nieba, ale w przeciągu kilku miesięcy – bo przecież nawet roku nie byli wspólnie! – zawładnęła ich życiem. Matt próbował budować pewien dystans między nią, bo w ten sposób miał nadzieję na pogłębienie jej więzi z biologicznym ojcem i że w ten sposób ta nauczy się, że między nim a Joshem jest różnica. Nie tylko charakteru czy wyglądu. Bardzo chciał aby ta dwójka miała dobry kontakt i aby szatyn zbudował coś czego nigdy nie miał z swoim ojcem a czego pragnął, pokazał jak to powinno wyglądać. Dopiero później pani psycholog zaczęła mu pokazywać jak musiał to robić rozważnie, tak aby ta dwójka też nie poczuła się odtrącona przez niego. A trzeba było przyznać, że oni wszystko co było emocjonalne wyczuwali w lot.
Po dwóch godzinach Matt czuł jak boli go tyłek od siedzenia – i nie tylko z powodu tego co robili w nocy – oraz to, że był totalnie przemarznięty. Wiedział, że będzie zimno, w końcu mieli listopad, ale nie sądził, że trafi im się ta odrobina śniegu, który utrzymywał się na powierzchni! To chyba było spowodowane tym, że byli z daleka od miasta i temperatura tutaj była trochę niższa.
- Zmarzłem. – po zdjęciu wierzchniego okrycia było widać zaczerwienione od smagającego ich zimnego powietrza policzki i nos. U Josha było to samo. – Robię ciepłą herbatę z cytryną. Napalisz? – szybko zerkając na kominek było widać, że brakowało im drewna. Mimo to potrzebowali się rozgrzać, bo wychodziło na to, że pogoda miała nie dopisywać w drugiej połowie dnia, ciemne chmury zapowiadały przynajmniej deszcz. Pozostanie im kominek, gry albo książka i szkicowanie.
0 notes