Tumgik
#uświadamiać sobie
omoiichigo · 10 days
Text
Boże jak ostatnio powiedziałam znajomej o tym że w zasadzie to mam stwierdzoną anoreksję usłyszałam tylko
A anoreksja to nie jest wtedy kiedy jest się wychudzonym idt?
Ja wiem że nie wyglądam ale nie znaczy że nie mam (chociaż po tym tekście naprawdę zaczęłam uświadamiać sobie jak wyglądam)
W każdym razie to chyba był ten szok którego potrzebowałam żeby wrócić w jakiś sposób mnie to zabolało
Lekkiego dnia 🎐
67 notes · View notes
polskie-zdania · 4 months
Text
Ucieczka była jej ulubioną grzeszną przyjemnością. Od zawsze fascynowała ją myśl, że tak naprawdę nigdy nie zdołają jej złapać. Lubiła wyślizgiwać się z rąk. Lubiła wymykać się niespodziewanie, przekręcając bezszelestnie klucze w zamkach. Czasami wychodziła, by wrócić, inny razem jednak bezgłośnie opuszczała dom i już nigdy do niego nie wracała. Te ucieczki były jak powroty do siebie samej. Uciekała w miejsca, których lokalizacji nigdy nikomu nie planowała zdradzać. Tam siadała, łapała dystans, opracowywała wszystkie nowe informacje o sobie samej, a następnie ruszała dalej. Samotne powroty w towarzystwie nowej wiedzy lubiła najbardziej. Uwielbiała wiedzieć o sobie jak najwięcej. Uwielbiała od razu wykorzystywać to w praktyce. Uwielbiała kopać i grzebać w meandrach własnej głowy. Uwielbiała cyklicznie uświadamiać sobie, że znów wykonała te kilka kroków więcej. Dziękowała sobie wtedy i doceniała swoją siłę tak mocno, jak tylko umiała, starając się nadrobić te wszystkie lata, gdy za grosz nie potrafiła tego zrobić. Lubiła w sobie tę zawziętość. Lubiła to nieustanne droczenie się ze sobą samą. Lubiła sama siebie podpuszczać, że czegoś nie da rady zrobić. Sprowokowana do walki o siebie i ryzykownych wspinaczek po własnych szczytach bywała podobno najbardziej pociągająca.
Chcesz ją złapać, mówisz. Nie będzie łatwo jej zatrzymać, ale jeśli uda ci się porwać ją na długi spływ strumieniem twoich myśli, to istnieje ogromna szansa, że z przyjemnością w nim utonie.
Marta Kostrzyńska
77 notes · View notes
inabutterflyworld · 1 year
Text
Moje mysli
Wczoraj myślałam trochę bardziej nad Ana,byłam świadoma tego wszystkiego co robię, że prowadzę się do zniszczenia,i wogle ale pomyślałam sobie że jestem naprawdę młoda osobą i co by było gdyby mnie już na tym świecie nie było, po prostu serce mi jeblo podczas głodówki, albo po prostu jakbym zemdlała pewnego dnia i się już nie obudziła? Ludzie myślą że to że komuś się coś stało,nie znaczy że im się coś stanie, i to jest duży błąd! Jeśli w naszym ciele jeden organ źle pracuje,odrazu odbija się to na reszcie,przy anoreksji pojawia się zanik miesnia sercowego, to tylko kwestia czasu, chce uświadamiać was i siebie o tym,bo naprawdę czasem nasze myślenie nas zawodzi,anoreksja to choroba psychiczna ,nie wyjdziesz z tego, myślisz że schudniesz i się zaakcwptujesz? Nie! Będziesz chcieć tylko więcej i Wiecej.. tak nie da się żyć szczęśliwie. Gdy pierwszy raz weszłam na ed tumblera ,zauważyłam że nikt nie mówił o tym co jest złego w anoreksji ,i to jest straszne..
kocham was<33
58 notes · View notes
fuckingmoonprince · 5 months
Text
Ej zaczynam sobie uświadamiać ze to chyba straszne ze większość moich związekow zaczyna się tym ze jestem nietrzeźwa, faceci traktują mnie jako zabawkę a laski jako przygodę a sama też nie jestem najlepsza bo stabilność mnie przeraża i ciągle szukam one night standów i znów zaczynam erę klubów drogich zakupów i dziwnych substancji
Niech ktoś mnie zabierze zanim znów jakiś patus zrobi że mną co będzie chciał i ja wiem ze to brzmi dziwnie ale ja jestem tego świadoma ale nie jmiem nad tym panować
Po prostu taka jestem a nie chce
I dopiero teraz jestem w stanie się przed sobą przyznać że jeszcze trochę ponad rok temu byłam w 2 związkach na raz 🤡
Mysle że dla terapii swojej własnej i przestrogii wam napisze o tym co odpierdalam XDD
Alw tak proszę o pomoc
I psycholog powiedział że to może być borderline 😘😘😘😘😘 bawię się wyśmienicie
9 notes · View notes
piotrtymcio · 6 months
Text
Bartek
Tumblr media
Canon Powershot A310
[EN] It's the year 2004. Bartek is sitting in my apartment. In the background, you can see mega trendy curtains in the color of the Great Masurian Lakes. I suspect they were handmade by my mother, but I might be wrong. It's a minor detail in the photo but relates to my past and memories. To the right of Bartek, you can see a radiator in red, which I painted myself using spray paint and without my parents' consent. Nonetheless, it is 2004, and we are sitting in my room, in front of a desk, playing with a Canon A310 compact camera. The first digital camera I owned, not counting a phone attachment. Sixteen years later, Bartek died nearly a month before his 35th birthday. And even though we didn't see each other as often after finishing high school, it's hard for me to come to terms with this fact. We won't meet at the corner of the street anymore and won't talk about what's going on. Bartek won't drop by with his family for a session. We had planned a photoshoot, but we never got around to it. He's not the only case like this. I knew another boy from outside of school who passed away even younger. I found out about it later, and it felt strange. Another friend from high school suddenly went to the emergency room and never came back. Moreover, one of my students (I taught at an elementary school) committed suicide as a young, but still teenage, adult. And yet, we continue. I, as I write this. You, as you read these words. Maybe this post has turned into a kind of soulless enumeration, but I hope it also provokes a moment of reflection. Try to make the most of the fact that you are still here and do something nice for your loved ones while they are still around. Tomorrow may be too late.
[PL] Jest rok 2004. Bartek siedzi u mnie w mieszkaniu. W tle widać mega modne zasłony w kolorze wielkich jezior mazurskich. Podejrzewam, że uszyte własnoręcznie przez moją matkę ale mogę się mylić. To mały szczegół na zdjęciu ale dotyczy mojej przeszłości i wspomnień. Otóż po prawej od Bartka widać kaloryfer w kolorze czerwieni. Który pomalowałem sam za pomocą farby w sprayu i bez zgody rodziców. Nie mniej jednak jest rok 2004 siedzimy u mnie w pokoju, przed biurkiem i bawimy się aparatem kompaktowym Canon A310. Pierwszy aparat cyfrowy jaki posiadałem, nie licząc przystawki do telefonu. Szesnaście lat później Bartek zmarł na niespełna miesiąc przed swoimi 35 urodzinami. I mimo, że po zakończeniu liceum nie widywaliśmy się już tak często to ciężko uświadamiać mi sobie ten fakt. Nie spotkamy się już na rogu ulicy i nie porozmawiamy o tym co słychać. Bartek nie wpadnie z rodziną do mnie na sesję. Planowaliśmy zdjęcia ale nie zdążyliśmy ich zrobić. To nie jedyny taki przypadek. Znałem innego chłopaka z poza szkoły który odszedł w jeszcze młodszym wieku. O tym fakcie dowiedziałem się po czasie i było to dziwne. Inny kolega z lo w trybie nagłym pojechał na sor i już nie wrócił. Mało tego. Jeden z moich uczniów (a uczyłem w szkole podstawowej) popełnił samobójstwo już jako dorosły, ale chyba wciąż nastoletni, chłopak. A my jeszcze trwamy. Ja kiedy to piszę. Ty kiedy czytasz te słowa. Być może ten post zamienił się w taką wyliczankę bezduszną ale mam nadzieję, że sprowokuje też trochę do chwili zadumy. Postaraj się wykorzystać to, że jeszcze jesteś i zrób coś miłego dla bliskich póki oni też jeszcze tu są. Jutro może być za późno.
7 notes · View notes
radykalny-feminizm · 7 months
Note
pamiętam jak kiedyś na zapytaj onet jakaś 16 letnia dziewczynka zapytała czy jej związek z ponad 21 letnim mężczyzną jest okej a wszyscy pisali "oczywiście fajne że młodą wyrwał" i "moja żona miała tyle lat" a ja jako jedyna napisałam co o tym myślę ponieważ związki homoseksualne w polsce były nielegalne przez tak długi czas ale "wyrywanie szkolnych naiwnych dziewczynek" jest wporządku? nie rozumiem dlaczego wiek zgody nie wynosi 18 lat w polsce tak jak w Watykanie.
Wiek zgody jak najbardziej powinien wynosić 18 lat. Faceci "wyrywają" młodsze dziewczyny, ponieważ są one mniej doświadczone życiowo, często naiwne i niepewne siebie. Taką osobę łatwiej zmanipulować i sobie podporządkować. Tylko i wyłącznie o to chodzi w takich relacjach. Dorosła, pewna siebie kobieta nie będzie tak tolerancyjna i uległa jak dziecko właściwie, bo 16-letnia osoba to wciąż dziecko. Zawsze piętnuję związki z dużą różnicą wieku. Mając 26 lat nie mam pojęcia co mogłabym mieć wspólnego z kimś mającym, dajmy na to, te 16 lat. Nie ma też czegoś takiego jak bycie "dojrzałym jak na swój wiek". To jeden z typowych tekstów tych obrzydliwych groomerów. Trzeba uświadamiać młode dziewczyny, że starszym facetom wcale nie chodzi o ich rzekomą dojrzałość i inne zalety charakteru. Chodzi wyłącznie o wytresowanie sobie uległej przyszłej żonki i "korzystanie" z uroków młodego, atrakcyjnego ciała. Nic więcej.
8 notes · View notes
meelaancholy · 2 years
Text
Muszę coraz częściej sobie uświadamiać
Że dzieli nas przepaść bez dna
20/7/22
meelaancholy
69 notes · View notes
liamowiczek · 3 months
Text
Chciała bym znów poczuć się zauważona i ważna dla kogoś.. dlaczego nie czuje tego zajebistego uczucia?.. Nienawidzę być tą wersją siebie gdzie pragne uwagi.. to nie możliwe żeby nagle miał mnie gdzieś przecież tak bardzo mi pomagał.. nie wiem już co ze mną nie tak co takiego złego robię ?? nie chce uświadamiać sobie ze słowa „jesteś najważniejsza zawsze jesteś u mnie na pierwszym miejscu” to kłamstwo które kiedyś po prostu mówił i rzucał je na wiatr.. bo przecież jestem dla niego nadal ważna prawda?
2 notes · View notes
mikoo00 · 1 year
Text
Ataku paniki dostałem i chciałem iść kupić se wino albo dupnąć se pół litra wódy
Zamiast tego posłuchałem muzyki i przeanalizowałem dlaczego dzis tak panikuje Zaczołem sobie uświadamiać ze nie jestem już ta sama osobą co bylem gdy zaczynałem pic Przeszedlem już przez kilka ciężkich momentów bez sięgania po alkohol
Uspokoiłem się Wkoncu cos zjadłem wcześniej nie byłem wstanie z tego napiecia
Pogadałem sobie trochę z mamą
Teraz mogę wracać do kończenia prezentacji
Resztę ogarnę po terapi a jak się nie uda to wyślę jutro przed pracą do 26 mam czas do 23:59 XD tak podali nawet godzine
19 notes · View notes
fightwithdemons · 1 year
Text
WSTĘP:
To mój pierwszy wpis i szczerze przyznam, że nie wiem co mam napisać. Ten profil jest czymś, gdzie mogę się udać i zapomnieć o całym świecie w którym żyje.
Mam na imię Monika. Jestem przed trzydziestką, a z bogatym bagażem na swoich plecach. Tak, tak wiem, że nie jestem jedyną osobą na świecie, która ma jakieś problemy z przeszłościa. Nie musisz tego mi wcale uświadamiać, bo ja o tym doskonale wiem, ale jeśli denerwuję Cię, że kolejna osoba załozyła tego tumblra, po to że by sie nad sobą użalać, to ładnie proszę wypierdalać :)
Albo wbij sobie do tej durnej i tępej łepetyny, że takie wyrzucanie z siebie emocji i myśli na ten blog, może ratować moje życie oraz pomóc innym, którzy porykają sie z takim samym problemem jak moim, czyli DEPRESJA..
Słowo Depresja, napewno nie jest nam obca w dzisiejszych czasach prawda? Niestety, nie każda osoba może sobie z tym poradzić..
Osoby, które jej nie doświadczyły, nie mają pojęcia jak bardzo ciężką jest chorobą. Oczywiście, nie życzę im by doświadczyły tego. Ja ci powiem z miłą chęcią jak to bylo ze mną, ale troche czasu minie zanim sie rozwinę. Masz czas? Zrób sobie herbate, kawe czy na co to masz ochote :)
Podejrzewam, że nigdy nie byłeś nawiedzony przez demony, spokojnie ja też nie. Używając tych przenośni, łatwiej będzie mi wytłumaczyć co to jest depresja, niż zrobić kopiuj wklej z wikipedii..
Któregoś dnia, po prostu czujesz się źle. Prawdopodobnie dopadła Cię grypa. Nie możesz ruszyć sie z łóżka, bolą Cię kości, mięśnie, jest ci zimno. Musisz to wyleżeć tydzień, niestety jesteś przywiązany do łóżka. Całymi dniami śpisz, czując ogromne zmęczenie po przebudzeniu.
Oho kiedy budzisz się, nagle zaczynasz słyszeć takie odgłosy w swojej głowie jak : jesteś nic warty, jesteś zły. Po co żyjesz? Pamietamy o twojej przeszłości i chcemy Ci ją teraz przypomnieć. To co zrobiłeś jest karygodne. Musisz teraz z tym żyć! Zniknij!
Nagle zaczynasz łapać schizy, co się wgl dzieje.. Jesteś zmęczony, obolały a te słowa, które masz w głowie, nie chcą ucichnąć.. Zaczynasz mieć gonitwe myśli, jedna goni drugą. Kurwa co sie dzieje?! Ten demon, który cię nawiedził, to tylko początek. On nie odejdzie, on właśnie wprowadził się do Twojego umysłu, rozgościł się i nie zamierza odejść.
Ten demon, zaczyna poznawać Cię lepiej udając przyjaciela, ale nie dlatego by cie wspierać, ale dlatego by móc dotykać Cię tam gdzie najbardziej Cię boli.
Cały czas wmawia Ci jaki jesteś zły, po co żyjesz.. Obejmuje cię swoim ramieniem, nie po to by cię przytulić, ale po to by cię zakneblować, chcąc przejąć kontrolę nad całym Twoim ciałem.
Każdy Twoj ruch jest teraz zależny od niego.. Zaczynasz dostrzegać że świat, który miał żywe kolory, nagle stał się szary.. To nie przeziębienie, które wyleczysz po tygodniu.. To coś znacznie gorszego.. Rak? Być może.. Demon zakorzenił się w Tobie na stałe i nie wywalisz go sam.. On cię doprowadza do ruiny.. Nie leczysz tego. Co dzieje się z organizmem, które choruje a ty bagatelizujesz chorobę? Zaczynają się powikłania. Nie od razu, ale z czasem je odczujesz..
Nie leczyłam tego, mój demon zamieszkał u mnie na dobre i nie mogę go wytępić z głowy, ale próbuje się z nim zaprzyjaźnić, jak? Gram z nim w grę, na jego zasadach odbijając piłeczkę.
Napewno jesteś ciekaw, jaki patent mam na mojego demona. Oczywiscie bez farmakologii oraz pomocy terapii, napewno nie udało by mi się z nim kolegować. Ale chętnie opowiem jaką toczę bitwe kazdego dnia ze soba po to by moj tak zwany demon przeszłości, mógł mi zaufać i żyć idąc na jakiś kompromis.
Tumblr media
4 notes · View notes
thelastsilentapnea · 2 years
Text
Mężczyzna funkcjonuje na kobiecej energii tak jak samochód na benzynie. Kobiety posiadają ogromną lecz zupełnie nie uświadomioną przez siebie moc.
Większość kobiet zupełnie z niej nie korzysta, garstka z nich posługuje się tylko maleńką częścią tej mocy. Przypomnijcie sobie opowieści jak z powodu kobiet zaczynały się wojny, rycerze strzelali do siebie w pojedynkach, a wszystko to z powodu ręki i serca kobiety. Najwyraźniej kobiety te były doskonałe - widocznie miały świadomość swojej mocy i mądrze się nią posługiwały.
Zapamiętajcie kochane - jeśli kobieta nie posługuje się swoją kobiecością to czym się posługuje? Męskością. I oczywiście od razu przegrywa a to dlatego, że nie jest mężczyzną! Jedyną możliwością dla kobiety aby walczyć o swoje (czy to jest uwaga najbardziej nieprzystępnego mężczyzny czy też zachowanie miłości w rodzinie itd.) to być Kobietą! Działać po kobiecemu!
Co znaczy "działać po kobiecemu"?
To oznacza całym swoim wyglądem przejawiać piękno - zarówno piękno zewnętrzne jak i wewnętrzne. Nie powinna to być wydmuszka w ładnym opakowaniu ani też jakaś "niechluja" z pięknym światem wewnętrznym. We wszystkim jest ważna harmonia! Kobiety boją się być wyrazistymi, boją się wyrażać siebie, ubierają się na czarno, noszą szare chusty i przy tym mają nadzieję, że mężczyźni je zauważą. Ale dla mężczyzn ważnym jest zobaczenie piękna, widzieć obok siebie słoneczko, które jaskrawo świeci.
To oznacza być spełnioną i szczęśliwą. Wskaźnikiem naszego spełnienia jest bezwarunkowy uśmiech. Spójrz w tej chwili na siebie - uśmiechasz się czy też siedzisz z buzią jak szara chmurka? Jeśli jest to wariant 2. to musisz pilnie zwiększać zapas kobiecej energii, rzucić wszelkie zadania, oderwać się od czytania niniejszego artykułu i iść rozkoszować się życiem, radować się przyjemnymi doświadczeniami.
Drogie kobiety - mężczyźni ubóstwiają nasze uśmiechy! Dla nich gotowi są na heroiczne postępki i dokonania, gotowi są być dla nas najbardziej szlachetni, najbardziej szczodrzy, najbardziej męscy, o ile nie będziemy rozmawiać z nimi w tonie pretensji i niezadowolenia lecz ze szczerym uśmiechem i czułością w głosie!
To oznacza być tętniącą życiem i pełną energii. Kobiety często sądzą, że mężczyźni - szczególnie ci w zaawansowanym wieku - ciągną do młodszych dziewcząt. To wcale nie tak! Mężczyzn pociągają dziewczyny "energetyczne"! Jeśli masz lat 50 i potrafisz być pełną życia i energii to mężczyzna nigdzie od ciebie nie pójdzie! A to dlatego, że mężczyzna funkcjonuje na kobiecej energii tak jak samochód na benzynie. Niezbędna jest dla niego nieustanne "doładowanie" - potwierdzają to sami mężczyźni. Przypomnijcie sobie powiedzenie mężczyzny o kobiecie: "pragnę jej". No właśnie, dokładnie tak - pragnie. Wszak kobieta tak jak woda zasila swojego mężczyznę, daje mu energię, siłę, możliwość osiągania dowolnych szczytów! Kobieta może brać energię z czego tylko chce: z natury, zakupów, jakichkolwiek zewnętrznych czynników, miłych emocji. Mężczyźni takiej możliwości nie mają - oni biorą energię właśnie od kobiety.
To oznacza posiadać wysoki duchowy potencjał. Nawet jeśli jesteś urodziwą i energiczną dziewczyną ale poziom Twojej duchowości jest niski to mężczyzna będzie się z tobą spotykał, będzie z tobą spał, będzie brał energię ale nigdy nie zechce się z tobą ożenić. A nawet jeśli z głupoty się ożeni to bardzo szybko zacznie spoglądać na inne kobiety. Kobieta powinna uświadamiać sobie swoją Boskość - czuć ją. Powinna zajmować się samorozwojem - nieść miłość na wszystkie płaszczyzny bytu. Powinna pojmować przeznaczenie kobiecej Duszy, które polega na tym aby przejawiać cechy żeńskie, być zrealizowaną w rodzinie jako żona i matka.
Bądźcie Kobiece, rozwijajcie się, chrońcie harmonię wewnątrz was a wtedy szczęście, radość i miłość staną się waszymi wiecznymi towarzyszkami!
Tumblr media
7 notes · View notes
system-podatk0wy · 1 year
Text
Zmieniające się perspektywy
Ostatnio zauważam, ze moja perspektywa na temat swoich zaburzeń powoli się zmienia. Nie wiem czy to zasługa terapii czy własnych przemyśleń, ale pewne kwestie stają się dla mnie jaśniejsze. Czuje, ze mam w sobie większą gotowość do stopniowych integracji.
Kilka rzeczy też, z pomocą terapeuty zaczęłam sobie uświadamiać (ktore widzę w społeczności DID bardzo często i do których staram się przekonać własny system):
1. Hiperindywidualizacja każdej osobowości jest działaniem „counterintuitive” czyli przeciwnym do zamierzeń terapii.
2. Terapia nie powinna być taboo; proces zdrowienia jest celem.
3. Czy nam się to podoba czy nie, wszyscy stanowimy jedną całość.
4. Nazywanie siebie „alterem” albo „częścią systemu” jest dehumanizujące; jestem osobą z zaburzeniem, a nie zaburzeniem.
5. Podpisywanie się pod każdym najmniejszym komentarzem (zwłaszcza jeśli robimy to wśród nieznajomych aka na tiktoku, Twitterze etc.) jest bez sensu. Randomowi ludzie nie znają nas i podpis „-slime” nic im nie mówi.
6. Niektórzy udają. Po prostu. Postawa „everyone is valid no matter what” jest szkodliwa dla wszystkich stron.
7. DID jest częścią mnie i mojego życia; nie całym mną i moim życiem.
8. Ile osób z DID tyle perspektyw. Posiadanie własnego, czasem odmiennego zdania jest Ok.
Oczywiście z góry mówię:
Każdy jest na swojej własnej drodze leczenia i radzenia sobie z zaburzeniem. To, że coś jest dobre dla mnie, nie znaczy że będzie dla każdego, ale uważam, że dobrze zrobić sobie samemu rachunek i podsumowanie tego, gdzie się na tej drodze jest. To może pomóc uporządkować niektóre rzeczy i zmiany, które zachodzą. Osobiście- jeśli szykuje się dla mnie i M. fuzja, to jestem na nią (w miarę) gotowa.
2 notes · View notes
martiove · 7 months
Text
Można sądzić, że teraz, kiedy znalazły się w [bezpiecznym środowisku], ogarnie je deliryczne szczęście. Ale nie. Nie zauważają, że ludzkie spojrzenia nie są już pogardliwe, że częściej są neutralne, a nawet pełne podziwu i aprobaty. Przynajmniej przez jakiś czas są potwornie nieufne. Czy ci ludzie naprawdę mnie cenią? Czy jestem tu bezpieczna? Czy mnie nie przepędzą? Czy mogę spać spokojnie? [...] Po jakimś czasie podejrzliwość ustępuje i nadchodzi kolejna faza powrotu do siebie: akceptacja własnej niepowtarzalnej urody – dzikiej duszy, z której nas zrobiono. Nic tak wyraźnie nie świadczy o tym, że kobieta była Brzydkim Kaczątkiem przez całe życie albo na jakimś etapie swojej drogi niż jej niezdolność do przyjęcia szczerego komplementu. Może to kwestia skromności, może należy to przypisać nieśmiałości – chociaż zbyt wiele bolesnych ran bezmyślnie się lekceważy, tłumacząc je "zwykłą nieśmiałością" – częściej jednak komplement odbiera mowę, ponieważ wywołuje automatyczny i nieprzyjemny dialog w umyśle kobiety. Jeśli jej powiedzieć, jaka jest cudowna, jak piękne jest to, co robi, albo obdarzyć komplementem coś, w co włożyła duszę, natchnienie, całą siebie, to coś w jej głowie zaczyna mówić, że na to nie zasługuje, i ten, który ją chwali, jest niemądry, że tak w ogóle myśli. Zamiast zrozumieć, że kiedy jest sobą, piękno jej duszy roztacza blask, kobieta zmienia temat i skutecznie odbiera ożywczą karmę swej duszy i jaźni, które przecież rozkwitają, kiedy się je ceni, kiedy się je dostrzega. To jest więc ostatnie zadanie [...]: nie tylko akceptować własną indywidualność, własną niepowtarzalną tożsamość, ale akceptować również swą urodę, kształt własnej duszy i fakt, że bliskość dzikiej istoty przeobraża wszystko, z czym się styka. Akceptując własną dziką urodę, umieszamy ją w szerszej perspektywie i przestajemy ją sobie tak boleśnie uświadamiać; jednocześnie nie zapieramy się jej, nie wyrzekamy. Czy wilczyca wie, jaka jest piękna, kiedy daje susa? Czy wielkie i małe koty wiedzą, ile mają uroku, kiedy po prostu siedzą? Czy ptak zachwyca się łopotem swych skrzydeł? Ucząc się od nich, zachowujemy się w sposób naturalny, nie ukrywamy naturalnej urody, nie uciekamy przed nią. Jak dzikie zwierzęta, po prostu jesteśmy i tak powinno być.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 255-256)
1 note · View note
teatralna-kicia · 8 months
Text
Tumblr media
“Solaris”
Teatr: Narodowy Stary Teatr w Krakowie / Festiwal Opera Rara / kooperatyw muzyczny Hashtag Ensemble / Warszawskie Towarzystwo Sceniczne
Reżyseria: Waldemar Raźniak
Mam nieodparte wrażenie, bazując na danych z mojego ulubionego źródła, czyli instytutu im . Doktora House’a z Uniwersytetu Danych z Dupy (czyli, jak widać, znamienite i relewantne źródło informacji), że „Solaris” to najbardziej znana książka Lema. Tak naprawdę wydaje mi się tak z powodu licznych ekranizacji i kliku scenicznych wersji, które miałem przyjemność lub nieprzyjemność oglądać. Dlatego właśnie byłem mocno podekscytowany jak tylko usłyszałem, że w ramach Festiwalu Opera Rara będzie można obejrzeć interpretację tej powieści przepuszczoną przez szkiełko wrażliwości i estetyki Waldemara Raźniaka (obecnego dyrektora Narodowego Starego Teatru). Niesamowicie ciekawiło mnie jakim Raźniak jest reżyserem, bo nie miałem nigdy przyjemności zobaczyć żadnego spektaklu przy którym pracował. Zadawałem sobie bardzo mocno pytanie – czy jest tak samo dobrym reżyserem jak dyrektorem? Dodatkowo ciekawym elementem było to, że pokazy odbywały się w Narodowym Centrum Promieniowania Synchrotronowego SOLARIS, przestrzeni zwykle nie tak łatwo dostępnej.
W „Solaris” obserwujemy Krisa Kelvina, który przybywa na stację kosmiczną, aby rozwikłać tajemnice dziwnego zachowania załogi i dowiedzieć się, czemu Gibarian odebrał sobie życie. Po przybyciu okazuje się, że sprawa jest bardziej nadnaturalna niż detektywistyczna. Kris dowiaduje się, że ocean z planety Solaris, wokoło której krąży stacja, wysyła do członków załogi „gości”, czyli fantomowe istoty przybierające postać bliskiej osoby członka załogi. Sprawa wygląda dosyć poważnie, zwłaszcza gdy Kelvin zauważa, że powodem samobójstwa Gibariana był gość, który przybrał postać jego dawno zmarłego ojca. Atmosfera gęstnieje, gdy Krisa odwiedza jego dawno zmarła ukochana, do której śmierci sam Kelvin mocno się przyczynił. W ten sposób rozpoczyna się pewnego rodzaju gra między Rheą (gościnią Kelvina) a samym Kelvinem; on wie, że ona nie może być prawdziwa, ale z miłości do prawdziwej dawno zmarłej kobiety zatrzymuje ją przy sobie; ona natomiast, im dłużej z nim przebywa, tym bardziej zaczyna sobie uświadamiać, że nie jest Rheą i coraz bardziej popada w potworny lęk niemożliwości określenia czym jest.
Całość tej opery została poprowadzona pod przewodnictwem dyrygentki Lilianny Krych i licznej grupy muzyków, którzy – ku mojej uciesze – nie byli ukryci, ale brali czynny udział w spektaklu, często mieszali się z aktorami; trwał doskonale zaplanowany i wymyślny dialog muzyki z aktorem i z samą treścią libretta (za które odpowiadał reżyser – Waldemar Raźniak). Co ciekawe, w tym operowym spektaklu miejsce tradycyjnego śpiewu  operowego zajmuje wokal generowany za pomocą algorytmu komputerowego i sztucznej inteligencji, które trigerowali aktorzy i muzycy swoimi głosami i instrumentami. Warstwa muzyczna robiła piorunujące, iście kosmiczne wrażenie, które zasługuje na gromkie brawa.
Bardzo ciekawe w kontekście treści było dla mnie odejście od najczęściej wybieranego kierunku interpretacji powieści Lema, czyli problemu niemożliwości komunikacji i porozumienia się z oceanem na Solaris, a przyziemnie: ludzi między sobą. Raźniak przy adaptowaniu skupił się mocno na relacji Kelvina ze Rheą i stworzył chwytającą za flaki opowieść o nieutulonej tęsknocie za kimś, kogo się straciło. O bólu i samotności tak przejmującej, że szuka ukojenia w fatamorganie, mimo świadomości, że nie ma już szansy na powrót dawnych, szczęśliwych czasów. Finałowa scena, w której Kelvin zostaje sam, gdy gościni-Rhea znika, była dla mnie paraliżująca; człowiek tak bardzo tęskni, że postanawia czekać i liczyć na to, że cień zmarłej osoby jeszcze się kiedyś pojawi; czeka bez gwarancji, że to się wydarzy, ale nic innego już mu nie pozostało. Uwypuklenie tego wątku było fenomenalnym pomysłem i mocno to odróżniło tę wersję „Solaris” od poprzednich, które widziałem.
Jeśli chodzi o aktorów Teatru Starego, którzy podjęli się przylecenia na Planetę Solaris – są fantastyczni. Jak zawsze nie da się od nich oderwać oczu. Duet Staniec – Zawadzki, którzy grają Rheę i Kelvina, robi ogromne wrażenie, czuć wręcz w powietrzu to uczucie i ten żal z przeszłości, jaki jest między nimi zakopany. Podkreślę też, że to, co Karolina Staniec wyczyniała w tym spektaklu, jest nieziemskie. Zresztą, to wybitna aktorka, która już nieraz mnie chwyciła za serce, czy to w „Genialnej przyjaciółce”, „Klątwie rodziny Kennedych” czy „I tak nikt mi nie uwierzy”. Klasa sama w sobie, dobrze kolejny raz oglądać jej kunszt.
Podsumowując, „Solaris” było dla mnie doświadczeniem duchowym w warstwie wizualnej, muzycznej i przede wszystkim znaczeniowej. Waldemar Raźniak wraz z całą ekipą zrobił operę-petardę. Totalnie szkoda, że zakończyła ona swój żywot wraz z festiwalem, bo naprawdę chętnie obejrzałbym ten spektakl kilka razy, żeby móc nurzać się w tym smutku. Całkowicie mój rodzaj teatru, który prócz pięknego opakowania ma też treść. NA BOGA, PANIE WALDEMARZE, PROSZĘ O WIĘCEJ!
1 note · View note
ana-slut · 1 year
Text
dlaczego słucham Any
jest to swoista forma samo motywacji więc po prostu scrolluj dalej
1. jestem okropnym człowiekiem zasługuję tylko na głód i cierpienie
2. gdy nie jem nie myślę o bólu psychicznym tylko o jedzeniu
3. nie będę gruby
4. mogę łapać za kości i uświadamiać sobie że jestem piękny
5. wreszcie ktoś mnie zauważy, to że jestem inny
6. będę wreszcie atrakcyjny
7. będę mieścił się w większość ciuchów
8. będę bardziej lekki i ćwiczenia nie będą mi sprawiały takiego problemu
0 notes
radykalny-feminizm · 4 months
Note
i to tyle? czyli nie da się pomóc kobietom które się poniżają dla mężczyzn i ich walidacji? nie możemy ich edukować? czyli jesteśmy na przegranej pozycji.
Tumblr media
Wklejam wszystkie twoje wiadomości dla kontekstu.
To że ruch tzw "motylków" wciąż jest popularny wśród młodych dziewczyn jest tragedią, za którą należy winić patriarchat. Media rządząne przez mężczyzn wciskają nam obraz idealnie szczupłych kobiet, bez cellulitu i rozstępów, i stawiają je za wzór. Mężczyzni w internecie, którzy nawet nie pokazują twarzy, czują się upoważnieni do oceniania ciał kobiet w sposób całkowicie bezpośredni i obrzydliwy. Wklejam przykład, który ostatnio podniósł mi ciśnienie:
Tumblr media
Bycie kobietą w tych warunkach jest absolutnie nie do zniesienia, jeśli nie ma się wyrobionej odporności psychicznej i świadomości własnej wartości. Nie dziwi mnie, że młode, niedoświadczone dziewczyny, które pragną walidacji i uwagi, dążą za wszelką cenę do "ideału". Ale ten ideał jest fałszywą ideą. Nawet jeśli będzie się wyglądać jak bogini wg przyjętych standardów, mężczyźni zawsze znajdą jakiś prawdziwy lub wyimaginowany mankament urody, który bez wahania kobiecie wytkną. Po prostu po to, by sprawić jej przykrość. Dlatego spełnianie pragnień i wymagań mężczyzn jest bezcelowe i uwłaczające. Oni i tak zawsze będą nas nienawidzić, naszych ciał i umysłów.
Jeśli chodzi o wysyłanie wiadomości do takich dziewczyn by jakoś im pomóc, wydaje mi się że to nie zaszkodzi, ale nie jestem też pewna czy pomoże. Warto im uświadamiać, że mają ogromną wartość poza swoim ciałem. Tymczasem niszczą swoje życie i zdrowie po to tylko, by osiągnąć określony wygląd swojej fizycznej powłoki, która i tak za kilkadziesiąt lat będzie gnić w grobie. I po co to wszystko? To nie jest gra warta świeczki. Można się skupić na sobie, a nie na wymaganiach wobec nas, dążyć do szczęścia, rozwijać się, przeżywać życie w pełni, zamiast desperacko liczyć kalorie i myśleć na okrągło o czymś tak prozaicznym jak waga. To jest po prostu dobrowolne marnowanie życia, tej wartości, której tak wiele osób desperacko pragnie i o nią walczy. Najlepszą rzeczą byłoby oczywiście poradzić tym dziewczynom skorzystanie z pomocy psychologicznej, zwłaszcza że niektóre z nich z pewnością s�� już w głębokim stadium anoreksji. Ale nie można nikogo zmusić do szukania pomocy, jeśli ta osoba pomocy nie chce. Bezradność dobija, ale nie możemy wszystkich zbawić, mimo że bardzo byśmy chcieli. At the end of the day, do nich należy decyzja co zrobią ze swoimi życiami.
4 notes · View notes