Tumgik
violetcreator · 6 months
Text
Tumblr media
,,If you want it, yeah You can have it….”
Przed urlopem rozmyślałam o urlopie. Wyobrażałam sobie wszystko to co chciałbym zrobić, kogo odwiedzić, dokąd pojechać, jak spędzić czas by wycisnąć z niego najwięcej jak się da. Podczas urlopu moja uważność naprawdę dostała w kość, ponieważ była na pełnych obrotach. Trzy tygodnie spałam za krótko, przeżywałam dużo i spełniałam długą listę wakacyjną to-do na każdy dzień. Odwiedzam wszystkie stare miejsca. Wszystkie gdzie został jakiś ślad, ostatecznie tylko w mojej pamięci. Niekończąca się historia… Ale tylko w mojej głowie. Tam gdzie skończyło się wszystko, przychodzę ja i wygrzebuję wszystko na nowo. Za każdym razem gdy wracam do mojego pokoju, przyglądam się swojemu odbiciu w szybie szafki z książkami. Mam wrażenie że tam wciąż tkwi moja Wiola, która wszystko przeżywa tysiąc razy, dokładnie ta sama która pisała pamiętniki i dokładnie ta która nie wyrzuca rzeczy, które pieprzonym sentymentem mogą bardzo ranić. Za każdym razem podczas odwiedzin w domu, czytam ten sam list i za każdym razem wraz z biegiem czasu pozwalam sobie analizować i kwestionować decyzje podjęte wcześniej. Oczywiście wiem, że tak się nie robi i rozsądna Wiola na co dzień nie robi takich rzeczy. Tylko powrót do tych słów i zdjęć stanowi wyjątek. Przeczesuję krótkie znów włosy palcami i czuję że cofam się do przeżytych wydarzeń. Zgodnie z postanowieniem, odwiedzam wszystkie miejsca z mojej pamięci. Po kolei zjawiam się wszędzie. Ile by mnie to nie kosztowało. Przecież taki masochizm jest tego warty. Przecież całe moje jestestwo podpowiada mi, że w taki sposób mogę jeszcze zmienić bieg wydarzeń. Z przeszłości.. To dlatego stoję przed drzwiami i tylko dotykam ich faktury. Oczami wyobraźni jestem już za tymi drzwiami i pozwalam sobie zrobić kawę. Oddycham głęboko i czuję znajomy zapach tego przytulnego mieszkania. Wpuszczam z ogródka obcego kota do salonu. Przejeżdżam palem po albumach i szukam tego ostatniego dla mnie. Dotykam rękopisów w znajomym zeszycie i w ostatniej chwili łapię się na tym, że za tymi drzwiami raczej nie powinno mnie już być. Otwieram oczy, opuszczam dłoń i odchodzę niosąc pod palcami znajomą fakturę… Niczego sobie nie obiecuję. Następnym przystankiem jest plaża, do której drogę przypominałam przez godzinę. Ostatecznie razem z wodą w szklanej butelce mogłam tam pobyć i przywoływać absolutnie wszystkie wspomnienia podczas odsłuchu starych wiadomości głosowych. Śmiech i płacz. Jakie są podobne… Innym zaś razem witam nowy dzień z cudownym wschodem słońca i Kubem 555 nad jeziorem Białym. Znajduję szczególne miejsce przy brzegu i zasiadam pogrążona w myślach. Pogrążona.. Kilka innych miejsc odwiedzę w przyszłym roku. I już teraz wiem, ze pomimo wrażenia czyjejś obecności -będzie to samotna podróż. W głąb siebie. W myślach powtarzam swoją lokalizację i wierzę, że Twoje myśli w tej chwili potrafią to usłyszeć. Czasami zastanawiam się czy wypowiedziane kiedyś słowa tracą w końcu ważność, czy zawsze będą aktualne. W wielu przypadkach patrząc przez taki pryzmat w końcu nie wiem jak postąpić. Może trzeba przestać patrzeć. A może trzeba w końcu postąpić.. Powiedz mi. Czy wciąż istnieją kiedyś wypowiedziane słowa?
0 notes
violetcreator · 1 year
Photo
Tumblr media
Księżyc w zenicie. Czas bezsenności i pisania w dzienniku wdzięczności. Czas udawania, że uciszę z łatwością swoje niesforne myśli i zamknę oczy. Chociaż z tym drugim idzie łatwo to z tym pierwszym za cholerę. Bywają noce gdy mój umysł stwierdza: no ale przeanalizujmy to wszystko jeszcze raz, bo na pewno coś Ci umknęło. I za nic w świecie nie przekonam go, że decyzje które zostały podjęte dawno temu były wtedy najbardziej słuszne, adekwatne i potrzebne, bo to już analizuje się samo bez mojej ingerencji.  Im częściej to się zdarza tym częściej uświadamiam sobie jak wiele ważnych mi kiedyś rzeczy zaczynam zapominać. Zauważam to i analizuję. Ale tylko przez chwilę, bo później zasypiam w odmętach moich wspomnień. Nadszedł czas gdy coraz częściej wypełzają sprasowane (jak kwiaty z moich książek) wspomnienia.  Wiedziałam, że ten czas nadejdzie no ale jak to ja-dawałam szansę że nie wyjdą już więcej nigdy. Teraz powracam do rzeczy które robiłam zanim igła mojego kompasu zmieniła kierunek. Wspominam pracę i często mi się śni. Tęsknie za dobrym. Rugam siebie za złe słowa które padały z moich ust. Rugam za dobre intencje które zostały odtrącone. Przy tych wspominkach zachowuje się jak nie ja. Włączam Naruto od momentu w którym przerwałam oglądanie i kłaniam się z wdzięcznością. Tobie. Czuje ze mija coraz więcej czasu bo zmienia się mój dystans do tych wszystkich spraw jakie zostawiłam bez słowa. Ale ile czasu minęło? Szczerze?  Nie wiem. Wierzę że Ty wiesz. Zapominałam o tym by nosić okulary. Nie lubię iść na kompromis gdy chodzi o to co widzę. Lecz gdy małe cyferki zaczęły wyglądać podobnie, musiałam coś z tym zrobić. Chyba przeproszę okulary i będą mi towarzyszyć w pracy codziennie. Ciekawe ile rzeczy bez nich przeoczyłam... Ciąg dalszy został z premedytacją wycięty. Chociaż raz odezwało się moje sumienie i kazało podzielić wywód pełen przytyków na dwa. Bo czyje serce by to zniosło?
4 notes · View notes
violetcreator · 1 year
Video
youtube
Na zakończenie zimy oddaję w Wasze ręce ,,Zimowy film" ze wszystkimi widokami z okien w moim domu rodzinnym,  z zimową krainą - ogrodem mojej babci oraz z namiastką mojego wolnego czasu spędzonego w ukochanym miejscu. Nieidealny, nieprofesjonalny lecz stworzony z dobrą intencją i pomocą mojej młodszej siostry. Miłego oglądania. :)
 Muzyka 
,,I'll Be Right Behind You, Josephine" autorstwa Josha Woodwarda www.joshwoodward.com 
www.facebook.com/joshwoodwardmusic 
www.twitter.com/joshwoodward
 www.youtube.com/joshwoodward
 Wideo
 Wioleta Jasińska 
www.facebook.com/wioleta.jasinska/
 www.instagram.com/violet.creator/ 
www.instagram.com/wioleta_jasinska_pl/
0 notes
violetcreator · 1 year
Photo
Tumblr media
Piękna pogoda za oknem. W Holandii pada śnieg. Zjawisko rzadko spotykane a jednak! Aż mam ochotę wyjść i pozwolić by wielkie płaty śniegu zasypały moje włosy, tak jak kiedyś. Wszystko tak jak kiedyś... Radość jak kiedyś. Poczucie przynależności. Głęboka pomyślność. Wspomnienie tego jak było kiedyś... Teraz wydaje mi się ze mogę to wszystko  podsumować przekleństwem. Ale nie wiem co będzie mi się wydawać za rok czy dwa. Jeśli jestem w drodze  przeżywania tego wszystkiego, to wierzę głęboko że wszystko co najlepsze jest wciąż przede mną.  I zawsze tak będzie, bo ja zawsze w to wierzę. Nadchodzi moja ulubiona godzina. Jak to jest, że nocą odpalają się podwójne pokłady produktywności? Od dziecka się z tym spotykałam. Ilekroć tworzyłam wielkie 'arcydzieła' na kartkach, tylekroć łapałam się na tym, że jest już  bardzo późno i generalnie powinnam iść spać. Ale to było silniejsze ode mnie. Ta pasja, zaangażowanie, wiara w swój rozwój i odkrywanie możliwości swojego małego talentu. Ten brak samokontroli... Dopóki mama nie zgasi światła o pierwszej w nocy. Dzisiaj już jestem dorosła i sama gaszę światło o pierwszej w nocy, zostawiając książki, rysunki i zdjęcia. Dzisiaj wiem, że jutro też jest dzień i mogę zacząć wszystko od nowa albo kontynuować. O ile ten nadejdzie... Hippie Sabotage - Your Soul Jak kiedyś.
6 notes · View notes
violetcreator · 1 year
Photo
Tumblr media
Dobrze jest wrócić po długim czasie i coś napisać. W tym jestem mistrzynią i nie zaprzeczą mi moi przyjaciele. Lecz tak to właśnie wygląda. Powrót do rutyny po urlopie nie był prosty ale właśnie dzisiaj mogę z ręką na sercu przyznać, że jestem całkiem dobrze ogarnięta i zorganizowana. W krótkim czasie, bo na przestrzeni tygodnia narodził się pomysł na biznes i kupno auta! Początek roku, który mnie uszczypnął ale i zachwycił. W przeddzień Wigilii jechałam zdekoncentrowana do domu rodzinnego. Nie mogłam wyluzować i zostawić pracę w pracy. Czy to już jest pracoholizm?   W długich trasach, takich jak ta mam czas na porządkowanie myśli. Lubię długie trasy, nie lubię w nich tylko tego, że mnie męczą. Sam fakt tego, że wracam do Polski był dla mojego umysłu wypaczeniem. Tak długo czekałam na dom rodzinny. Tak długo czekałam na to by "pożyć starym życiem".  Tak bardzo stęskniona za polskim jedzeniem. Zrozumie to tylko tak samo głodna dusza jak ja. Yerba mate o 21:30? No ale dlaczego nie? Składam zimowy film i jestem szczęśliwa I dumna z siebie, że moja samodyscyplina  jest znowu na wysokim poziomie. Z nią jest tak, że gdy się już przetrwa własne pierwsze grymasy, to ona bardzo szybko nabiera tempa. Ciężko ją później zatrzymać, bo wszystko co z nią robisz staje się przyjemnością. To dzięki niej zebrałam materiał na zimowy film podczas urlopu, a nie było to proste( o czym może niedługo opowiem). I dzięki niej nareszcie  dzień w dzień ćwiczę swoje ciało. Samodyscyplina to wolność i najlepsza przyjaciółka.
Gdzieś tam głęboko w duszy czuję ukłucie tęsknoty za nauką gotowania. Dlatego wracam do starych przepisów szkolnych.  To jest najlepsze. Na bezpiecznym gruncie, bo w sumie nigdy więcej nie chciałabym wrócić do czasów szkolnych. Może dlatego, że wiem jak się to wszystko skończyło. Całe szczęście, że jest to niemożliwe. Za to bardzo możliwe jest odtwarzanie smaków potraw jak i moich wspomnień. Moja biblioteka wspomnień jest tak obszerna i szczegółowa, że naprawdę żałuję iż nie jest fizycznie dostępna. Lecz kocham siebie za to, bo wiem że nie każdy ma tak dobrą pamięć co do wspomnień... "Noc jak każda inna Noc." Nie mogę spać. Nie znoszę przestawiania się z ranków na popołudnia. A dokładnie to nie znoszę tego że tak trudno jest mi wcześniej zasnąć po popołudniach by przygotować się do tych ranków w pracy jakie mnie czekają. Zawsze gdy tak jak teraz - leżę w łóżku i nie mogę zasnąć,  sięgam po telefon i gram partię szachów. Najlepiej z komputerem, aczkolwiek przyzwyczajam się ponownie po długiej przerwie do gry z ludźmi.  Czasami szachy to najlepsza opcja. Dużo lepsza niż podążanie za swoimi nocnymi przemyśleniami. A wielu z nas wie, że często nie są to najprostsze labirynty.
1 note · View note
violetcreator · 1 year
Photo
Tumblr media
Jakoś tak wychodzi, że lubię wstawić post w moje urodziny. Chyba w ten sposób coś przypieczętowuję. Kontemplacja i mentalne przygotowanie się do tego dnia zaczęło się u mnie już kilka miesięcy temu. W końcu zrozumiałam kiedy jest mój dzień w roku na podsumowania. Dotychczas robiłam to nieświadomie. Z roku na rok w ten dzień przychodziło do mnie mnóstwo wspomnień. Dużo emocji. Śmiech i łzy. Szczęście i rozpacz. Cisza i cisza. Tym razem jednak zrobiłam dużo, by przebrnąć przez jesień ze spokojem i porządkiem w głowie by dotrwać do dzisiaj i po prostu się do siebie uśmiechnąć. Znowu jestem tutaj i hamuję swoje wszystko by potwierdzić kilka faktów, zaś inne zaakceptować. Jestem inną osobą niż rok temu. Jestem trochę starsza, ale nie popadam tym razem w bezdenną rozpacz. Tak. To są fakty. Również to, że gdy wrócę do domu zimą to świętuję z moją siostrą nasze urodziny jeszcze raz. I ja jako ta starsza rozpalam kolorowe świeczki na zimowym torcie. Naprawdę mamy jesień a ja naprawdę dobrze się trzymam. Chyba któraś z moich afirmacji usadowiła się całkiem głęboko. Lub po prostu moja empatia tym razem do samej siebie zdała egzamin na piątkę. Już przy pierwszych sygnałach smutku dobiegających z mojego wnętrza, od razu zaopiekowałam się sobą najlepiej jak potrafię. Jak chorym zwierzęciem, jak usychającą rośliną. Przyglądam się sobie i widzę, że wracam ostatnio często do przeszłości. Całe szczęście tylko wracam i się przyglądam, a nie wracam i rozgrzebuję przy okazji opłakując cokolwiek i użalając się nad czymś. Mam do tego dużo zdrowsze podejście niż niegdyś. Daję sobie lekką książkę na dobry sen, która spisuje się świetnie w tym zadaniu. Coraz chłodniejsze poranki nie ustępują, aczkolwiek dzisiejszy był jakiś taki inny. Na zewnątrz chłodny i ciemny, zaś wewnątrz mnie prawdziwie potulny dla mojego ciała i duszy. Pobudka bez budzika, herbata z pyłkiem pszczelim i Klub 555. To jest to co naprawdę zrobiło mi dzień i utorowało drogę na wszystko czego chciałam dzisiaj jeszcze doświadczyć. To był taki poranny fundament, zaś teraz kiedy widać już wianek czuję się prawdziwie spełniona i szczęśliwa. Do tego pełna podziwu, że nie uroniłam ani jednej łzy. No prawie. Nie licząc tych malusieńkich kiedy to osoby zupełnie ze mną niespokrewnione  obdarowały mnie dobrym słowem prosto z serca.  Dziękuję. Po stokroć dziękuję!
Synergia w akcji. Gdy te wszystkie sytuacje ładują mnie pozytywną energią, jak mogę być inaczej nastawiona do życia? Nie interesują mnie już słowa na które w tej właśnie chwili nie mam twardego potwierdzenia, że wciąż są aktualne.
Kończę dzisiaj siódmy raz siedemnaście lat. I kocham ten dzień wraz z całą jego oprawą.  Tu właśnie jestem, w takim momencie swojego życia- ja, mała osoba kochająca naturę, rozwój i dobre jedzenie. Bez ani cienia smutku. Życzę sobie tego na przyszłość i Wam wszystkim również. Z resztą nie pierwszy to już raz. Wasze zdrowie herbatą lawendową.
Jest tak dobrze, że nie mam nic więcej do powiedzenia. No dokładnie, samolubny post. Ale nie martwcie się- nie dziś to innym razem się to spieprzy i się Wiola rozgada.
Dobrej nocy.
1 note · View note
violetcreator · 2 years
Photo
Tumblr media
Jestem gotowa, żeby to wszystko napisać. Jestem gotowa, żeby tutaj wrócić. Jestem gotowa, śmiała i wolna. Od dłuższego czasu zastanawiałam się jak powinien wyglądać ten wpis. Czy tak prosto i zupełnie beznamiętnie, czy też jak wpis prosto mojego pamiętnika. Jestem znowu skłonna ku temu drugiemu i kiedyś było takie miejsce gdzie prowadziłam bloga i rzeczywiście pisałam bez owijania w bawełnę. Teraz zaś piszę sobie na brudno w Wordzie i czuję się przez to dokładnie tak samo jak wiele lat temu kiedy pisałam proste opowiadania i ciągle zalewałam czymś klawiaturę. Zaczęłam zapisywać od jakiegoś czasu krótkie myśli, zlepki słów. Wszystko rozrzucone w miliardzie notatek w telefonie i fizycznie na kartkach. Pora to wszystko zebrać do kupy, wyrzucić z siebie i zrobić miejsce na nowe... Zazwyczaj ten ‘śmietnik’ myśli trafia tutaj, czyli do małej liczby odbiorców. Wiem do kogo. I wiem dlaczego tutaj jesteś.
Ta emigracja uratowała moje życie. Po niemal całym roku spędzonym za granicą, teraz kiedy spoglądam wstecz.. Wciąż uważam, że to była najlepsza, chociaż bardzo szybko podjęta decyzja. Ten wyjazd uratował moją psychikę i emocjonalność. Oczywiście nie tylko, lecz zawsze kładłam duży nacisk na to by je u siebie badać, przyglądać się im. Tak więc widzę, że wyszło mi to na dobre, pomimo tego, że nie czuję tego czasu jaki upłynął. Mam wrażenie, że moje myśli ‘wyłączyły’ ten licznik czasu dla mojego dobra. By nie szukać dat, nie wracać do wspomnień, nie przeżywać czegoś kolejny raz. 
Wychodząc o poranku z domu czuję delikatny zapach chłodnej jesieni. Pomimo tego, że tutaj jeszcze jej nie widać a pogoda nieznacznie się zmienia, to wiem że ona nadchodzi. Czuję jesień całym swoim sercem. A może to dlatego, że urodziłam się jesienią i celebrowanie urodzin wypadało właśnie wtedy. W mojej pamięci mam wiele wspomnień dotyczących urodzin i to z wielu lat. Chyba jedne z prawdziwie najszczęśliwszych wypadły w gimnazjum. Każde kolejne były.. No cóż. Pomimo tego, że spędzane różnie, to przy każdych poczynając od szkoły podstawowej, towarzyszył mi pewien smutek. I wciąż mi towarzyszy. Ten sam. Dokładnie wiem dlaczego, ale nie potrafię tego za cholerę przepracować ani powstrzymać.
Wyjeżdżając za granicę, postanowiłam zrezygnować z wielu zajęć na które wcześniej poświęcałam czas. Po części postanowiłam a po części po prostu musiałam. Dlatego też mam ograniczone pole dla moich zajęć tutaj. Generalnie to dobrze, ponieważ mogę skupić się na mniejszości, na którą postawiłam i doprowadzać moje plany do końca, nie rozpraszając się przy tym zbytnio. Jestem osobą, dla której jest to wskazane jeśli mam doprowadzać do końca cokolwiek, ponieważ mam tendencję do zaczynania wielu rzeczy w tym samym czasie. Tak więc zabrałam się znowu za malowanie drobiazgów farbami akrylowymi oraz zrobiłam sobie kurs malowania akwarelą. I chociaż czuję, że nie nadaję się do tworzenia innych ilustracji niż botaniczne to i tak daję temu szansę. Jestem tak bardzo zżyta z naturą, że w sumie co innego mogłoby znaleźć się na moich akwarelach? Czemu innemu mogłabym poświęcać swoją uwagę? Natura i uważność to małżeństwo idealne.  Czasami tęsknie za starą pracą, zapachem tytoniu, ciągłym hałasem skomplikowanych maszyn. Lecz później przypominam sobie dlaczego to zostawiłam. Czasami tęsknię za ludźmi lecz szybko przestaję, ponieważ wiem że oni nie tęsknią za mną. Czasami okropnie bronię się przed wspominaniem przeszłości. Lecz gdy bronię się za dnia to przyśni mi się na przekór w nocy. W dodatku bardzo realistycznie. Generalnie nie rozdrabniam się nad tym wszystkim co było, ale jak na ekstremalnie emocjonalną osobę przystało- czasami muszę sama sobie zabić jakiś gwóźdź we wspomnienia. Najlepiej tak, żeby ugodzić nim także moją wrażliwą duszę.  Ta jesień będzie trudnym czasem dla mnie, czuję to. Może pozwolę sobie wpaść w objęcia ulubionego serialu i zakopię się pod kocem.  Może zacznę hartowanie ciała w niskich temperaturach. Jesień jest na to idealnym czasem, a moje ciało ewidentnie tego potrzebuje. W tym roku przeżyję część zimy w moim domu rodzinnym. Cieszę się, ponieważ patrząc przez pryzmat niskich temperatur – będzie wiele okazji i moich ulubionych miejsc do odwiedzenia właśnie na morsowanie. Chcę skorzystać z tego sezonu w pełni. Powrót do domu rodzinnego ukoi moje stęsknione serce. Chociaż na co dzień celowo nie myślę o tym-bo tak jest prościej, to gdy zastanowię się nad tym dłużej i wrócę we wspomnieniach do wyjazdu z domu- myślę że lepiej jest nie czuć nic.
Cholernie tęsknię za wypiciem kawy w domu rodzinnym z moją rodziną, która jest mi najbliższa. Tęsknie za bosymi spacerami po ogrodzie mojej babci. Tęsknię za krajobrazem tego miejsca i świętym spokojem jaki zawsze tam znajdowałam.
Niedługo będę.
Tymczasem chowam swoje zapiski z myślami. Wciąż czuję opór by używać w niektórych sprawach mocniejszych słów. Przecież nie chcę nikogo krzywdzić. Bez wzajemności. 
Często przed zaśnięciem analizuję dzień, moją osobę i to co czuję. Bardzo często czuję wdzięczność. Zaś ja sama- kolejny raz nie jestem tą samą osobą..
0 notes
violetcreator · 2 years
Photo
Tumblr media
Zrobiłam dzisiaj moje ulubione naleśniki i chciałabym powiedzieć, że dzisiaj nie są smutne lecz byłoby to podłym kłamstwem. Nie jestem w najlepszej zdrowotnej formie, lecz jestem z planem na najbliższe kilka miesięcy, którego jestem pewna. Nie mogę mieć wszystkiego. I nie chodzi pierwszy raz o to, że nie zasługuję. Po prostu mnie na to nie stać. Chociaż z drugiej strony gdy upadł jeden obszar mojego heksagonu szczęścia, w jego ślad poszły następne. Lecz obiecuję Ci Wiola, naprawię dla Ciebie wszystko. 
W sobotę wyjeżdżam w zupełnie obce miejsce. Nie wiem czego mogę się spodziewać. Natomiast wiem, czego będę oczekiwać, wiem w jakim kierunku idę i wiem po co. Podążam w zgodzie z własnym wnętrzem. Nie robię nic wbrew własnej woli. I w końcu wychodzi mi to na dobre. Pomimo tego, że musiałam zmienić kierunek, pewności nie mam że przyszłość nie będzie właśnie taka jakiej pragnęłam za pierwszym razem. To smutne ale także ekscytujące. Przyszłość i życie takie nieprzewidywalne.. Możesz sobie planować i stawać na głowie, lecz co ma się wydarzyć i tak się wydarzy. Pomimo przykrych, szokujących i smutnych wydarzeń, trudnych momentów, ciężkich do dźwignięcia okresów ja wciąż kocham życie. Nie wyzywam już Boga, że był niesprawiedliwy, nie obwiniam świata, nie przeklinam ludzi. Cieszę się, że jestem tu gdzie jestem, z bagażem doświadczeń, którego nie dźwignął nikt inny. Z bagażem doświadczeń, który ukształtował mnie właśnie taką jaka jestem. Nie czuję nienawiści, ja czuję wdzięczność. Chociaż nie było to proste, lecz jak bardzo bogate..
Chociaż zaciskam pięści i chcę powiedzieć, że tak bardzo tęsknię, to ten mój nowy wiek, który zatwierdziłam zdmuchnięciem świeczek, chyba zobowiązuje do tego by zamknąć usta. 
Nie chciałam pisać zupełnie żadnej notki. Ponieważ liczę się z tym, że to co ostatecznie zostało napisane może spotkać się z różnorakim odbiorem. Z drugiej strony.. To przecież moja sprawa. Nie muszę się usprawiedliwiać. Nie muszę się tłumaczyć. 
,,Jeśli kogoś kochasz, pozwól mu odejść. Jeśli wróci, jest twój. Jeśli nie - nigdy twój nie był" -  SJ Hooks
1 note · View note
violetcreator · 2 years
Video
youtube
,,Jesienne rytuały"- ten krótki film w przepięknej oprawie muzycznej stworzonej przez mojego utalentowanego przyjaciela Valentina, ma na celu przedstawienie jesiennego klimatu w pozytywny, ciepły i zachęcający do korzystania z niego sposób. 🍁 Dziękuję Валентин za pracę włożoną w przygotowanie muzycznej kompozycji, jesteś nieoceniony w swym fachu. 🎶 Cieszę się ogromnie, że film nad którym pracowałam cały wrzesień, w końcu może do Was trafić. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest idealny, ale mam nadzieję, że namaluje on uśmiech, poprawi nastroje lub zainspiruje. Muzyka Валентин Сосницкий https://www.facebook.com/electrovalentin www.instagram.com/electrovalentine/ Wideo www.facebook.com/wioleta.jasinska/ www.instagram.com/violet.creator/ www.instagram.com/wioleta.jasinska.pl/
4 notes · View notes
violetcreator · 3 years
Photo
Tumblr media
Witam Was dzisiaj zdjęciem z sesji jesiennej sprzed roku. Nie wiem dlaczego, ale przypadł mi do gustu bardzo jej klimat i uważam, że razem z moją siostrą zrobiłyśmy wtedy kawał dobrej roboty. 
Dzisiaj od rana ogień. Przeszłam przez ten dzień i pochłonęłam tyle inspiracji, narodziło się tyle pomysłów, że jest to wręcz niewiarygodne. Dobre rzeczy i dobrzy ludzie otoczyli mnie dzisiaj życzliwie i ciepło. Mamy późną godzinę a ja czuję się spełniona i gotowa na wspaniałe jutro. 
Przyznaję, że ostatnie cztery dni nie rozpieszczały mnie w szczególności i gdzieś tam cichutko przymykałam już oczy na własną niechęć do wielu rzeczy i pewnego rodzaju wypalenie.. Gdzieś tam powoli gubiłam sens i chęć..
“ (...)jak za długo patrzysz w otchłań to otchłań patrzy w ciebie.”
 Lecz dzisiaj było zupełnie odwrotnie. Przepiękne powitanie poranka z Klubem 555 i herbatką z kwiatu lipowego, spontaniczne wyjście do ‘jesiennego obcowania z zimną wodą’. Przy tym- bardzo dobre towarzystwo. Towarzystwo osoby, która odważyła się wejść ze mną w ten pochmurny, deszczowy, chłodny dzień do jeziora. Znowu chcę powiedzieć, że gratuluję Ci odwagi i dziękuję za motywację dla mnie. Dziś na Twoim przykładzie zobaczyłam znowu jakie początki mogą być piękne oraz jaką wartość może mieć pierwszy krok ku zrobieniu czegoś nowego, ku zmianom. 
W mojej głowie mam już plan na wrzesień. Chociaż wczoraj nic nie zapowiadało, że cokolwiek ma obudzić mnie z mojego smutnego letargu, tak dzisiaj wiem dokładnie co chcę zrealizować i dokąd zaczynam biec. 
Macie czasami takie przebudzenia? Takie, które nagle potrafią nadać ogromny sens i poczucie, że macie misję do spełnienia? 
Dobro wraca!
Wszechświat słucha!
4 notes · View notes
violetcreator · 3 years
Photo
Tumblr media
Skąd ta wena na na wstawianie zdjęć? Co mnie napadło? No cóż. Nie chce mi się, dlatego to robię - to najlepszy sposób na prokrastynację. Mojego zwlekania było bardzo dużo, chcę to trochę nadrobić. Pora znowu wyruszyć w plener na sesje. Pora pokazać Wam efekt mojej pracy jeszcze sprzed roku. Kiedy będzie najlepsza pora? Samo nic się nie zrobi. Może to jest mi potrzebne, bym wracała na te ‘właściwe” tory. 
Spędziłam dziś pół dnia w ogrodzie mojej babci, przy porządkowaniu. Trochę mi lepiej. Dobrze jest zagłuszyć swoje myśli kosiarką. Nie zawsze wyciągam z domu samą siebie gdy nie chce mi się najzwyczajniej wychodzić. Lecz dziś pośród tysiąca różnych nastrojów znalazł się też taki, który sam mnie popchnął do odreagowania w naturze.. Dziś na nowo odkryłam, jaka jest piękna. 
Chciałabym cofnąć wszystkie złe słowa jakie wypowiedziałam w ostatnim czasie. Nie jestem w swojej najlepszej formie i czułam od dawna, że pewien etap dla mnie chyba się właśnie kończy, więc może dlatego jakoś ciężej mi się ze wszystkim pozbierać. Dziś zauważyłam, że ktoś polubił jeden z moich postów, aż sama zagłębiłam się w jego treść i dotknął mnie w nim pewien cytat. “Umrzeć tylko po to, żeby wstać”. Jestem chyba właśnie w tej pierwszej części zdania. Chyba właśnie przechodzę ten proces i nie jest wesoło. Lecz wiem, że wstanę. Zawsze tak jest, generalnie jak to w naturze.. 
Brakuje mi trochę optymizmu. Ale ten też wróci na swoje miejsce. 
Przecież go kocham. 
2 notes · View notes
violetcreator · 3 years
Photo
Tumblr media
Chciałabym nacieszyć się jeszcze letnim klimatem, lecz ten sierpień w ogóle mnie nie rozpieszcza. Dobra pogoda- jak na lekarstwo. Dobrze, że jeszcze liście nie spadają z drzew, bo wraz z nimi spadłoby chyba na mnie przygnębienie. Łóżko ciągle mnie wzywa, bym się położyła i już nie wychodziła najlepiej nigdzie. Nawet mój pies jest ospały. Może na niego też wpływa słaba pogoda. W każdym bądź razie łączę się z nim w tym. Lecz dzisiaj wychodzę. Co prawda nie po to by się świetnie bawić, lecz trochę zarobić. 
Za każdym razem gdy wsiadam do auta by pokonać dłuższą trasę, przypominam sobie jak bardzo lubię jeździć. Mogę być w tym zupełnie samotna, nie potrzebuję nikogo by jazda sprawiała mi przyjemność, lecz przejeżdżając obok pięknych miejsc, czasami żałuję że wybrałam swoje samolubstwo. Proszę nie brać tego dosłownie. 
Mam wrażenie, że wypadłam trochę z dobrych torów życia. Mam wrażenie, że sobie spaceruję i szukam tego co dla mnie dobre. Pierwszy raz od dawna nie pogania mnie czas ani szef nad głową. Może to pora zakładać własną firmę? Albo wdepnąć w konkretne problemy by nie było zbyt spokojnie. Ta moja samodzielność mnie czasami przeraża. 
Robię ulubioną kawę i zasiadam do szkicu z wczoraj. Dużo pracy mnie jeszcze czeka. Lecz efekt końcowy musi być tego warty. Kto wie, jeśli dopnę swego, prawdopodobnie podzielę się tym z Wami. 
Może i na Waszych twarzach pojawi się uśmiech. 
0 notes
violetcreator · 3 years
Photo
Tumblr media
Ten post powinien oznaczać mój ewidentny powrót. Tymczasem ja potraktowałam jako znak to, że dzisiaj jest Światowy Dzień Fotografii i warto wrzucić zdjęcie. Banalny impuls. Kilka sesji w zanadrzu a ja czekam sama nie wiem na co. Szczerze to kilkanaście razy usiłowałam napisać jakikolwiek post, chciałam się przełamać nawet by wstawić zdjęcie bez żadnej “wypowiedzi”. Ostatecznie.. Kto mi kazał pisać te wszystkie posty? Sama tego chciałam. Lecz czasami długotrwały brak weny doprowadza do szaleństwa. Lubię tworzyć i się rozwijać, a ostatnio trochę bardziej popłynęłam w moją starą pasję- malowanie. Zapytacie- a co z tym rozwojem? Zaczęłam spełniać swoje dawne marzenie odnośnie trenowania sztuk walki. Kilka treningów za mną a kilkaset przede mną zanim będę tak wprawiona jak tego chcę. Powoli układam wszystko z tej piekielnej rozsypki jaka miała miejsce na przestrzeni ostatnich miesięcy. Powtarzam sobie, że będzie dobrze. Lecz wiecie co. Ja naprawdę w to wierzę. Pochmurny i zimny poranek słabo zachęca do czegokolwiek, pomimo tego każdego dnia dziękuję za wszystkie poranki, które mogę przywitać. 
Koniec końców z  zamysłu na konkretny post wyszła babska paplanina o wszystkim i niczym. Chcąc uniknąć dalszego pierdolenia bez składu i sensu- kończę. 
Cieplejszych dni, spojrzeń i słów Wam życzę. 
0 notes
violetcreator · 3 years
Photo
Tumblr media
Ciężko było zabrać się za pisanie kiedy wewnątrz Ciebie rozgrywa się wojna. Cicha wojna pomiędzy tym co słuszne a tym co choć trochę potwierdza Twoją wrażliwość. Jak obiektywnie opisać cokolwiek jeśli wszystko dotyka Twojego bolącego wnętrza? Nadwyrężona cierpliwość, zagryzione policzki, urwane słowa, oddech na 3-3-6. Decyzje, które wydają Ci się być właściwe ale zaczynasz czuć ich ciężar podczas stawiania kolejnych kroków ku ich realizacji.
Przychodzisz na świat po to by być szczęśliwym. Czym jest szczęście dla Ciebie? Ciszą bez kłótni? Głębokim snem bez poczucia winy? Jaki sens ma ciągły stres, którego nie możesz się pozbyć? Tyle pytań retorycznych. 
Kochana zimo. Obyś zmroziła mnie do samego serca. Do szpiku kości. Może i schłodzisz moje spojrzenie?, by było adekwatne do oceny  sytuacji. W drodze do ukochanego miejsca, przez 40 minut siedzę w ciszy i zachwycam się, komplementuję w głowie otaczający mnie, zamrożony jak na zdjęciu krajobraz. Wszystkie  drzewa osypane śniegiem niby cukrem pudrem. Z pokorą w środku lasu  pochylam głowę i też daję ją oprószyć. Szczęście tak wiele kosztuje... Chcę dać ostatni raz szansę samej sobie. Zawsze powtarzałam sobie, że do wielu rzeczy trzeba po prostu dorosnąć, lecz teraz nie mam siły. Coraz częściej  nie otwieram ust i zostaję z niewypowiedzianymi słowami w sobie. Kto powtórzy to mnie? Kto mi to wyszepcze do ucha? 
Kolejny raz piszę post na przestrzeni kilku dni. Lecz chyba pierwszy raz nie będę korygować tutaj dosadnych słów które zostały napisane. Mam prawo do gorszego dnia jak każdy z nas. Mam prawo do przeżywania wszystkiego po swojemu. Moi Kochani. Czekają mnie ogromne zmiany. W związku z tym nie chcę abyście myśleli, że zostawiam swój blog i kończę to wszystko w cholerę. Tak nie będzie. Chcę powiedzieć, że teraz w moich priorytetach znajdują się rzeczy, którym się poświęcam, które poznaję, są dla mnie nowe i chce być w nich dobra. Potrzebuję ogarnąć to co jest w moim priorytecie, zaś gdy wystarczy mi czasu  skupię się także na blogu i mojej pasji - zdjęciach. Mam ochotę napisać tu obszerne wyjaśnienia, łzawe przeprosiny  ale po co to wszystko skoro to nigdy nie trafi w ręce tej osoby, do której powinno choć raz trafić. Pamiętajcie  Kochani, zmiany są dobre. I chociaż nachrzaniliście w swojej  przeszłości konkretnie, to przyszłość wcale nie musi wyglądać tak samo. Wszystko zależy od Was. Możecie to zmienić w każdym momencie. Możecie być szczęśliwi, lecz pozwólcie sobie na to w końcu. Każdy dzień może być Waszym szczęśliwym dniem, trzeba to tylko dostrzec. Błogosławię i przytulam. Wioleta.
0 notes
violetcreator · 3 years
Photo
Tumblr media
Po wypiciu kawy i przeczytaniu kolejnych 100 stron książki o poranku zaczynam czuć  się tak naprawdę dobrze. Blady świt niechętnie się rozwija i chce wpaść przez moje okno na kartki książki. Doświetlam sobie wszystko lampką nocną i  szczerze to dochodzę do coraz to poważniejszych wniosków. Pomimo zatracenia w lekturze czuję strach przed decyzjami, które prawdopodobnie podejmę. Nie potrafię chyba do końca siebie zrozumieć, albo ogarnia mnie zmęczenie albo rzeczywiście  dorastam do pewnych sytuacji  i zaczynam kwestionować własne postawy względem różnych spraw. Wprowadza mnie to w stan pewnego rodzaju bezszelestnego ale oblewającego mnie całą niepokoju. Chciałabym  wyrazić się jasno lecz w mojej głowie jest tak wiele rzeczy nie ubranych w słowa.. Trudnych rzeczy. Jak mam to zrobić?
Popołudnia w pracy w moim grafiku są całkiem dobrą porą. Lubię popołudnia, szczególnie że wstaję wcześnie rano być dać sobie 'życie przed życiem'. Nadrabiam w pewnym sensie ostatni miesiąc i doprowadzam siebie do ładu, przypominam czym jest dyscyplina.  Małe śniadanie, książka na obudzenie umysłu,  Klub 555, poranna yerba lub pyszna kawa, kolejna lektura, później lekcje gry w szachy. To mi się podoba. Chciałabym tak sobie pozwalać na to wszystko każdego dnia, i generalnie póki co mogę. Mam urlop. Egoistycznie zajmuję się samą sobą i spędzam czas z najważniejszą osobą w moim życiu-  mną. Urlop to cudowny czas, czekałam na te ‘drugie wakacje’ bardzo mocno lecz fizycznie  nie były mi aż tak bardzo niezbędne.  Zerkam w kalendarz. 1 grudnia. Powiesiłam już lampki w swoim mieszkaniu lecz nie planuję świąt. Bynajmniej nie w tym roku.  Do tego nie nachodzą mnie jeszcze myśli które chciałyby podsumować ten rok. Jedyne co mnie nachodzi to cichy stres czy podejmuję  dla siebie właściwe decyzje. Czy podziękuję sobie za to w przyszłości czy też znienawidzę siebie za to wszystko.
Jesień o dziwo mnie nie dobiła, a subtelna zima dmucha  o poranku malutkie drobinki śniegu w moje włosy. Zaczynam marznąć bez czapki i chyba najwyższa pora by się tym przejąć.  Lecz Wiola przejmuje się teraz tym, czy za szybko nie skończy czytać ulubioną książkę, czy nie wyczerpie się limit zadań szachowych na dany dzień, czy wystarczy jej yerba mate na najbliższe dni. Ach te priorytety..
Wspominałam ostatnio, że pochwalę się nowym zakupem, mianowicie Instax Wide 300, i oto jest. Nie jestem jeszcze jakoś szalenie sprytna w robieniu nim zdjęć, lecz spokojnie wszystko w swoim czasie. Kto wie, może gdy uda mi się zrobić jakieś godne uwagi - pochwalę się nimi. Lecz jeśli ktoś się zastanawia czy w ogóle warto inwestować w taką ‘zabawkę’ odpowiadam-  warto.  Zdjęcia które mamy natychmiast w naszej dłoni są  klimatyczne i osobiście uważam że miło jest zachować dla siebie wyjątkowe momenty z naszego życia w takiej właśnie formie.
W moim internetowym koszyku piętrzą się książki. Na moim stoliku też nie jest lepiej. Marzy mi się.. biblioteka w moim domu. Pomieszczenie do którego wchodzisz i od razu otula Cię klimat, błogość i beztroska. Wodzisz palcem po grzbietach książek, wybierasz jakąś dla siebie i siadasz na skórzanej kanapie w centrum biblioteki. Obowiązkowo do Twoich pleców przytula się przyjemny w dotyku koc a na strony książek spada światło lampy. Tu chłoniemy wiedzę a później ją wykorzystujemy tworząc w naszym życiu najpiękniejsze scenariusze.  Rozwój osobisty. Jak dobrze, że mnie to dotyka..
0 notes
violetcreator · 4 years
Photo
Tumblr media
Witam, witam.
Oświadczam, że jesień przyszła z ogromnym przytupem dla mojej duszy i serca.  Z jednej strony jestem zakochana a z drugiej wewnętrznie cierpię. Piałam już chyba, że jesień potrafi ze mną robić co tylko zechce.  Czuję się gościem na wielu płaszczyznach życia, a liście spadają na moje włosy. Ach, kochana.
Jesienny czas zawsze kojarzył mi się ze zbieraniem plonów, owocami późnego lata. I tak właśnie chciałam przedstawić się na zdjęciu. Szczęśliwa, rozświetlona własnym uśmiechem, zatopiona w naturze, praktykująca uważność Wioleta. Boso w ogrodzie, boso po trawie, boso nad ranem po rosie. Chcę odczuwać więcej, skupiać  wszelkie bodźce wśród cudownej natury.
Już niedługo pochwalę się Wam nowym zakupem. Czuję, że to była dobra decyzja. Postawiłam na aparat natychmiastowy Fujifilm  instax wide 300. Stwierdziłam, że chcę mieć najpiękniejsze wspomnienia w klimatycznej wersji, która zostanie ze mną na lata, lecz o tym wszystkim najprawdopodobniej opowiem następnym razem.
Przeczytałam ostatnio swoje posty. Muszę się Wam przyznać.. Nastąpił we mnie ogromny progres. Rozwój osobisty, zmiana nawyków, uczestnictwo w Klubie, medytacja… Lecz widzę, że to o czym piszę i w jaki sposób o tym piszę nie jest jeszcze dokładnie tym czego chciałam. Zatem nie spocznę  i będę pisać, rozwijać się dalej. Do przodu, do przodu! W zasadzie co do pisania- jesteście moimi świadkami- tej jesieni siłą rzeczy przeżywam bardzo niestabilny czas dla mnie. Nie chcę się tego wstydzić, będę o tym mówić. Nie każdy zawsze stoi na wyżynach własnego życia i nie zawsze jest kolorowo. .
Ostatnio słyszałam piękny tekst.  Przytoczę go niestety własnymi słowami.  W naszym życiu wsiadamy do wielu pociągów i wyruszamy w przeróżne podróże. Z tego składa się nasze życie. Przeżywamy, doświadczamy, rośniemy. Lecz są też takie pociągi które zatrzymują się tylko raz, i jeśli do niego nie wsiądziemy- nie zatrzyma się on na tym peronie już nigdy więcej. Nigdy więcej go nie spotkamy. Odjedzie bez nas i nigdy po nas nie wróci.
Chyba sami rozumiecie. To jest piękne. Wybierajcie sercem.
Dzisiaj swoje urodziny obchodzi moja najlepsza przyjaciółka, którą kocham całym sercem i jest mi tak bliska.. Chciałam tutaj o tym wspomnieć, ponieważ jej urodziny są dla mnie ogromnie ważną datą. Jak dobrze że jesteś!  Od tylu lat się to nie zmieniło i mam pewność, że się to nigdy nie zmieni. Moja Ola. Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze, Kochanie!
Październikowe plany są coraz bliżej. Niebawem wybieram się na pierwsze zapoznanie się z moim wzorem tatuażu. Czuję podekscytowanie, bo to jest dla mnie szalenie ważne i chodzi za mną od początku tego roku. Może to głupie, może tylko ja to wszystko tak odbieram, lecz czuję że wraz z zapisaniem tego wzoru na mojej skórze, będę w pewien  mały sposób ‘uzupełniona’. Tak jakby malutki fragment wskoczył na swoje miejsce, tak jakby  symbolika została zapisana na mnie po to bym nigdy nie zwątpiła we własne wartości jakimi się kieruję. Ponadczasowo.
Kocham. Ponad wszystko..
Może i zatrzymałam się na chwilę w rozwoju osobistym lecz wiem, że gdy ułożę  wszystkie sprawy, tak by były na odpowiednim miejscu – wystartuję ponownie. I urosnę. Rozwinę. Jeszcze bardziej.
I dokładnie tego samego Wam życzę. Nigdy nie zwątpcie we własne wartości i wewnętrzną siłę..
‘’Pamiętaj, że wszystko zawsze układa się pomyślnie, a jeśli nie jest pomyślnie… to znaczy , że jeszcze się układa. ‘’
0 notes
violetcreator · 4 years
Photo
Tumblr media
Witajcie.
W moim odczuciu wciąż jeszcze trwa delikatnie lato. Jeśli w ogrodzie mojej babci nie ma potrzeby grabienia liści, to jesień jeszcze nie nadeszła.  Szczerze mówiąc to cieszy mnie to. Chyba już wspominałam, że wraz z nadejściem jesieni mam bardzo  różnorodne odczucia. Moja korespondencyjna koleżanka dała mi do myślenia gdy zapytała jakie 5 rzeczy chciałabym zrobić jesienią. Już wymyśliłam, wprowadzę je do kalendarza od października.  Mam nadzieję, że uda mi się zrobić klimatyczne zdjęcia, lecz to także zostanie zaplanowane w połowie października.
Szczerze mówiąc, mam już plany na grudzień. Wszystko się u mnie rozwinęło i to bardzo mocno. Dostałam motywacyjnego kopa, najpierw w stronę planowania, realizacji celów, stawiania nowych i zmian w sobie, a później  w stronę rozwoju w pracy.  I tak oto rosnę i pracuję nad sobą. Moje wewnętrzne ja zmienia się i widzę co dzieje się z dnia na dzień.  Kochani. Jeśli zatrzymujemy się, to tylko po to by zebrać siły lub wziąć rozpęd i skoczyć/ pobiec jeszcze wyżej, dalej. Nie zatrzymujemy się by  wrócić do starego trybu życia lub rozmyślać o przeszłości lub co gorsze – rozpaczać nad nią. Nie, nie, nie.
Mamy wrzesień. Dla mnie mija rok z Klubem 555. Czuję ogromną wdzięczność, wewnętrzną radość i widzę postęp wykonanej pracy w ciągu całego roku. Całym moim sercem dziękuję dla mojego Mentora, który pokazał mi Klub i popchnął mnie w stronę zmiany. Nie jestem tą samą osobą jaką byłam rok temu i co najlepsze – już nigdy nią nie będę. To jest właśnie piękno zmiany.  Jeśli mam powiedzieć jaki okres w moim życiu jest najlepszy – to jest to właśnie ten od roku.
Nie mogę się już doczekać aż wrócę do pływania.  Oczywiście nie narzekam na brak ruchu, lecz pływanie było dla mnie taką odskocznią  i chwilą tylko dla siebie, gdzie mogłam skupić się na sobie i poukładać swoje myśli. Nawet  wczesna pora chyba najbardziej mi odpowiadała. 6:30. Kiedy masz wrażenie, że to co robisz dla siebie jest dobre i w dodatku masz energię na więcej. Uwielbiam. 6:30. Kiedy na basenie są osoby które ewidentnie kochają poranki tak jak Ty. 6:30. Kiedy pokonujesz kolejny raz całą długość sportowego i w końcu wschodzące słońce pada na Twoją twarz i rozszczepia się w wodze.  Kiedy poza szumem wody i kilkoma duszami jesteś tam sam ze sobą i siłą rzeczy po coś tam jesteś.  Tęsknię.
Pisałam ostatnio o podjęciu wyzwania. Pokochanie samej siebie.  To nie jest takie proste jak się mówi, jak się wydaje. To kształtowanie siebie na przestrzeni miesięcy, kto wie czy nie lat. To rozmowa samej ze sobą. Może to wykracza poza granice normalności, ale rozmowa na głos. Docenianie siebie, wyrażanie miłości, uznania, wsparcia, motywowanie, pocieszanie na głos. Tak dosadnie by te słowa dotarły z impetem do najgłębszych zakamarków mojej duszy. I  śmiejcie  się. Docierają, a ja rosnę. Czas i tak minie, a ja chcę mieć satysfakcję i niezbite dowody na swoją zmianę i wewnętrzną harmonię z najważniejszą osobą w moim życiu.
IV kwartał wcale nie musi być końcem.
Pozdrawiam. Z uśmiechem.
9 notes · View notes