dobrynumer
dobrynumer
dobry numer
9 posts
Don't wanna be here? Send us removal request.
dobrynumer · 3 years ago
Text
#8
Mało docenianym, ale jakże ważnym gatunkiem muzycznym jest muzyka filmowa. Oglądanie ulubionych filmów bez niej, byłoby na pewno mało komfortowe. Muzyka w filmie nastraja, wzmacnia odczuwane emocje, a przede wszystkim co nieco spojleruje czy scena będzie raczej pozytywna czy wręcz przeciwnie.
Szczególnie dobór utworów podoba mi się w filmach science fiction, gdzie soundtrack jest w całości stworzony przez kompozytorów, lub pojedyncze utwory nawiązują do popkultury. Z tego powodu w tym poście porównam dwa utwory z najbardziej kasowych filmów ostatnich lat, mianowicie Diuny i Avengers: Endgame. Utwory co ciekawe, mają ten sam tytuł The One. Kompozytorzy tych dwóch dzieł muzycznych są różni, aczkolwiek bardzo wpływowi jeśli chodzi o holywoodzką muzykę filmową. Mową o Hansie Zimmerze oraz Alanie Silvestrim.
Tytuły tych dwóch utworów odnoszą się głównie do fabuły filmów. The One Zimmera oraz Silvestri'ego niewiele różnią się długością trwania, także podobnie się rozpoczynają. Krótki, cichy wstęp powoli narasta. Wzmacnia się głośność utworu, a wraz z nią dramatyczność brzmienia. W utworze Zimmera jest to bardziej jednostajne, The One Silvestriego wprowadza więcej gwałtownych zmian melodycznych. Także tempo tego drugiego jest szybsze.
The One Hansa Zimmera ma dosyć mroczne wprowadzenie, oprócz instrumentów orkiestrowych, słyszalne są odgłosy burzy. Następnie pierwszą partia cichnie i ponury klimat zastępują dźwięki, które mają przypominać o spokoju i nadziei. The One z filmu Avengers: Endgame jest bardziej monotematyczne. Szybkie tempo i ciągłe budowanie napięcia trwa przez cały, ponad dwuminutowy, utwór. Dodatkowo przewagę mają instrumenty dęte i blaszane.
Jeśli miałabym wybrać spośród nich, zdecydowanie bardziej podoba mi się kompozycja wykonana dla filmu Diuna. Jej charakterysytyczny klimat od razu kojarzy się z tym filmem, ale także z najpopularniejszym kompozytorem muzyki filmowej.
Jakie są wasze odczucia? Znacie te dwa filmy? Może inny utwór z ich soundtracków przykuł wasza uwagę?
Zachęcam do komentowania i polubień ;)
0 notes
dobrynumer · 3 years ago
Text
#7
Kolejna polskojęzyczna piosenka, która idealnie wpasowała się w ideę tego bloga jest 2009 od Ralpha Kaminskiego. Obecnie artysta jest bardzo wpływowym muzykiem, o czym świadczy m.in. nagroda Paszportów Polityki za osobowość roku.
Mimo, że Ralph debiutował już w 2010 roku, a z muzyką związany jest od dzieciństwa, największą sławę przyniósł mu album pt. "Młodość" z 2019 roku. Płyta nostalgicznie nawiązuje do lat 80. XX wieku i nie świadczy o tym tylko PRL-owska estetyka teledysków, ale również muzyczne aranżacje utworów.
2009 jest idealnym przykładem przenikania piosenki aktorskiej do mainstreamu. Utwór nie jest wpisany w konwencję prostego utworu popowego. Dzieli się na partie, które najprościej można określić jako skoczne- wesołe i smutne- melancholijne. Do wesołych należy wspomnienie o tytułowym 2009 roku, natomiast wolniejsze partie przypominają, że te wspomnienia są już przeszłością, doświadczeniem, które przeminęło.
Charakterystyczne dla utworu są instrumenty, grające pojedynczo w zwrotkach. Jest to fortepian, keyboard, ukulele i flet- nadające piosence lekkości brzmienia. Dużą rolę w utworze odgrywa także chór, dzięki któremu refren jest harmoniczny i donoślejszy.
Szukając informacji na temat piosenki, znalazłam angielską wersję 2009 z 2015 roku (link poniżej). Ralph Kaminski zaśpiewał ją na koncercie charytatywnym fundacji Moja Krew, Twoja Krew. Porównując te aranżacje, na pewno dla obu wykonań różni się instrumentacja. W wersji po angielsku dominuje gitara i wiolonczela. Także tekst odśpiewywany jest szybszym tempem, przez co momentami brzmi jak recytacja. Mimo tego, wykonanie anglojęzyczne ma ogromny potencjał i według mnie powinien zostać nagrany studyjnie i udostępniony na popularnych kanałach streamingowych.
Czy podobał wam się post? Lubicie utwory Ralpha? A może nie słyszeliście wcześniej o angielskiej wersji 2009?
Zachęcam do komentowania i polubień ;)
youtube
0 notes
dobrynumer · 4 years ago
Text
#6
Być może numer PESEL Taco Hemingway'a zaczyna się od liczb 900729, jednak to utwór o takim tytule kończy pierwszy album koncepcyjny artysty. Trójkąt Warszawski, bo tak nazywa się płyta, opowiada narracyjną historię trójki bohaterów. Cała opowieść przeplatana jest niezależnymi wersami o życiowych doświadczeniach autora.
Wstęp utworu jest marszowy, jedyny słyszany instrument to werbel. Po dwóch taktach dołącza do niego niski dźwięk gitary basowej, a później słyszane są także dźwięki elektrycznego zestawu perkusyjnego.
Aczkolwiek to co najważniejsze w utworach rapowo- hip-hopowych to teksty piosenek. Często przekazują poglądy autorów, podejmują tematy, o których "nie mówi się głośno" albo są zwyczajnie utworami o miłości lub imprezowym życiu. Taco Hemingway w swoich pierwszych albumach koncepcyjnych używa każdego z tych motywów, co więcej zestawia je ze sobą lirycznymi tekstami. Oczywiście wprowadza liczne kolokwializmy i wulgaryzmy jednak nie są one wyolbrzymione, współtworzą z resztą tekstu spójną całość.
Piosenka 900729 wpada w ucho mimo posępnego nastroju a marszowa melodia nadaje jej indywidualnego charakteru.
0 notes
dobrynumer · 4 years ago
Text
#5
I just wanna go back, back to 1999...
Parę lat temu Charlie XCX i Troye Sivan stworzyli wspólną piosenkę pt. 1999, która nostalgicznie nawiązuje do lat 90-tych. Piosenka i teledysk przypominają o wielu przedmiotach, artystach czy filmach z tego czasu. Mimo, że bit utworu i estetyka teledysku są raczej współczesne, nie brakuje im elementów, dzięki którym rzeczywiście można powrócić do tytułowego 1999 roku.
Artyści wspominają o swoim wczesnym dzieciństwie, które kojarzą właśnie z latami 90-tymi. Opowiadają o beztrosce tych czasów i porównują je z obecnymi. Świadczy o tym fragment jednej ze zwrotek:
Tumblr media
Nie wiem o ile było to zamierzone, jednak można w tym fragmencie doszukać się dwóch tytułów innych utworów: Under Pressure zespołu Queen i Davida Bowiego oraz tekst "no money no problem" nawiązujące do utworu rapera The Notorious B.I.G.. Tak jak Under Pressure powstało już w latach 80-tych, jednak później stałe wracano do tego utworu, tak rapowy utwór o dokładnym tytule Mo Money Mo Problems pochodzi właśnie z końcówki lat 90-tych. Piosenka 1999 posiada również wiele innych podobnych nawiązań. Jest to na przykład cytowany fragment "Hit me baby one more time" z piosenki Britney Spears czy wspomnienie Michaela Jacksona i stacji MTV.
Dużo więcej wspomnień przywołuje także teledysk do piosenki. Wokaliści występują w nim przebrani za różne popkulturowe postaci, z którymi kojarzone są lata 90-te. Są to przede wszystkim kultowi fikcyjni bohaterowie Matrixa, Tytanika i American Beauty. Również nie brakuje celebrytów takich jak Justin Timberlake, Eminem, Backstreet Boys, Spice Girls i innych.
1999 to zdecydowanie dobry numer, który choć pozostaje przy klimacie retro nostalgii, jest zarazem taneczny i rozrywkowy.
youtube
0 notes
dobrynumer · 4 years ago
Text
#4
Na moim blogu nie mogło oczywiście zabraknąć 5 Seconds of Summer z ich najnowszą piosenką 2011. Piosenka została opublikowana równo o północy czasu europejskiego (3.12) po ponad rocznej przerwie niepublikowania nowych utworów przez zespół.
W 2011 jest sporo miejsca na nostalgię, wspomnienia i tęsknotę za wczesną młodością. Zespół nieprzypadkowo wydał tę piosenkę 3 grudnia 2021 roku. Ten dzień to ich okrągła 10-siąta rocznica powstania, czyli ustalenia 4-osobowego składu, w którym funkcjonują do dziś.
Tekst jak i melodia utworu nawiązują do przeszłości przypominając lata beztroski, kiedy byliśmy młodsi i nie tacy mądrzy [...]. Artyści także muzycznie przypominają swoje pierwsze wystąpienia. Prosty bit, dominacja perkusji i brzmienia gitar nawiązują do ich początkowych autorskich piosenek np. Gotta Get Out. Wokal w 2011 należy do basisty oraz gitarzysty zespołu. Według mnie jest to swojego rodzaju hołd oddany w ich stronę, ponieważ to właśnie Calum Hood (gitara basowa) oraz Michael Clifford (gitara) zamieścili pierwszą informacje o powstaniu i nazwie zespołu.
2011 zatem nie wprowadza czegoś nowego do brzmienia ich dotychczasowej muzyki, aczkolwiek jest ciekawym przykładem połączenia stylów od których zaczynali i jakie prezentują obecnie. Na przełomie 10-ciu lat artyści częściowo odeszli od muzyki wyłącznie pop-rockowej. Sami uważają, że muzyka tworzona po 2017 należy już do pogranicza gatunku new wave z silnymi wpływami synth-rocka.
To już kolejna taka sentymentalna piosenka 5 Seconds of Summer zaraz po Old Me z 2020 roku. Wydaje mi się, że zespół pozostanie przy tej tematyce i będzie ona motywem przewodnim w nadchodz��cym 5-tym albumie.
Zachęcam do komentowania ;)
0 notes
dobrynumer · 4 years ago
Text
#3
Dla większego zróżnicowania muzycznego w trzecim poście skupię się na piosence musicalowej, mianowicie 30/90 autorstwa Jonathana Larsona.
Przyznam, że długo myślałam jaki utwór powinien się tutaj znaleźć, jednak odpowiedź nasunęła się sama kiedy 19 listopada Netflix opublikował musical filmowy pod tytułem: Tick, Tick... BOOM!. Film zainteresował mnie początkowo ze względu na odtwórcę głównej roli: Andrew Garfielda, który wzbudza ostatnio zainteresowanie przez prawdopodobne cameo w nadchodzącym filmie o Spidermanie. Nie to jednak było dla mnie istotne, zwyczajnie byłam ciekawa jak aktor poradzi sobie wokalnie z wymagającym repertuarem. Zdecydowanie się nie zawiodłam.
Musicale są bardzo specyficzną formą jeśli chodzi o gatunki dzieł filmowych. Można je albo uwielbiać, albo nienawidzić. Osobiście bardzo je lubię, jednak znam osoby, dla których niekomfortowe są nagłe przejścia od dialogu do śpiewu i odwrotnie. Oczywiście wszystko zależy od gustu, który jest kwestią indywidualną, jednak sama postać Larsona i piosenka, którą chciałabym omówić, wydają mi się ciekawe niezależnie jaki stosunek mamy do samej formuły musicalu.
Tick, Tick...BOOM! oprócz opowiedzenia biograficznej historii kompozytora Jonathana Larsona, jest zarówno jego osobistym dziełem. Musical powstał na początku lat 90-tych, a wystawiany był m.in. na scenie off-off Broadway oraz w Village Gate w Nowym Jorku. Autor zaprezentował po raz pierwszy formę rock monologu. Dopiero po śmierci autora Tick, Tick... BOOM! wystawiono w 2001 roku na Off-Broadway'u z obsadą trojga aktorów. Film z bieżącego roku jest kolejnym nawiązaniem do dzieła Larsona. Ciąg fabularny przeplata się z adaptowanymi fragmentami oryginalnych wystąpień autora.
Niżej zamieściłam dwa linki, gdzie pierwszy z nich przedstawia Jonathana Larsona wykonującego utwór 30/90, natomiast drugi to fragment filmu gdzie tą samą piosenkę prezentuje Garfield.
https://www.youtube.com/watch?v=Z6ueegKXqL8
https://www.youtube.com/watch?v=kCt1MWLel1Q
Utwór opowiada o zbliżających się 30-stych urodzinach autora, dokładnie w 1990 roku. Tekst utworu jest spójny, pojawiają się w nim elementy, dzięki którym możemy domyślić się, że piosenka jest autobiograficzna. Melodia charakteryzuje się szybkimi zmianami tempa oraz nakładaniem kolejnych warstw instrumentacji. Początkowo słyszymy sam fortepian i i powtarzające się kilka dźwięków, które posłużyły także jako lejtmotyw filmu. Następnie dołącza się perkusja, gitara, gitara basowa oraz keyboard (co doskonale widać także w linku nr 2). Dodatkowo drugi męski wokal dodaje utworowi doniosłości. Tempo i głośność rośnie kiedy zwrotka przechodzi do tzw. pre-chorus. Oprócz zmian instrumentacji, które zachodzą w 30/90, w filmie momentami solowe partie śpiewa drugi i trzeci wokal, cały czas towarzysząc jako chórki. Prawdopodobnie zostało to zapożyczone z wersji musicalu z 2001 roku. W oryginalnej wersji z Larsonem także funkcjonuje drugi głos. Struktura utworu jednak odrobinę się różni, ponieważ znajduje się także miejsce na gitarowe riffy. Słuchając obu wersji nie miałam wrażenia, że słucham tego samego utworu. Archiwalny charakter pierwszego nagrania dodaje piosence uroku. Być może słaba jakość dźwięku jest początkowo uciążliwa (szczególnie na słuchawkach), jednak formie audiowizualnej towarzyszy warstwa emocjonalna, możemy przykładowo zobaczyć interpretacje samego autora. Wersja filmowego musicalu jest o wiele "czystsza" dźwiękowo. Nic w tym dziwnego, technologia nagrań dźwięku diametralnie zmieniła się na przestrzeni ostatnich 30-stu lat. Warto zaznaczyć także, że pierwsze nagranie jest występem na żywo. Wydaje mi się, że nie muszę tłumaczyć kwestii nakładania głosu w filmach.
Moją małą interpretacją niech będzie to, że tekst zwraca uwagę na to jak istotne są dla ludzi liczby, zwłaszcza jeśli chodzi o wiek. Nieważne ile masz lat, nieważne na ile się czujesz, społeczeństwo stale zwraca uwagę na to do jakiego wieku się przybliżasz. Utwór jak i cały musical doskonale pokazują presję przekroczenia okrągłych, 30-stych urodzin, nie trzeba jednak samemu tego doświadczyć aby utożsamiać się z głównym bohaterem.
Serdecznie polecam przesłuchania utworów z całego musicalu. Szczególnie w pamięci zapadły mi Boho Days oraz Louder Than Words, na pewno będę do nich wracać.
Zachęcam do komentowania :)
Tumblr media
2 notes · View notes
dobrynumer · 4 years ago
Text
#2
Utwór którego nie mogłabym pominąć to zdecydowanie 22:22 włoskiego rapera Ghali. Piosenka należy do albumu DNA Deluxe X z 2020 roku, który pokrył się platyną we Włoszech.
Ghali to włoski artysta tunezyjskiego pochodzenia, którego utwory opowiadają raczej o nocnym, imprezowym życiu i przelotnych znajomościach. Raper w swojej dyskografii nawiązuje także do polityki, używek, popkultury i do własnej biografii, przez co jego utwory można zaliczyć do muzycznego stylu trap, który zyskuje ostatnio dużą popularność wśród słuchaczy młodego pokolenia. Proponowane wyżej motywy są często powielane we współczesnych utworach rapowych niezależnie od krajów, w których powstają.
Dlaczego 22:22?
Zacznę od tego co dla wielu oznacza ta godzina. Niektórzy uważają, że wypowiedziane życzenie o 22:22 powinno się spełnić, ponieważ ta sama cyfra pojawia się aż cztery razy. W zegarze 24-godzinnym może zdarzyć się to tylko trzy razy, dokładnie o północy, przed południem (o 11:11) i o tytułowej 22:22. Z drugiej strony pisarz Jan Van Helsing uważał, że zwracanie uwagi na takie godziny to w filozoficznym ujęciu potwierdzenie, że znajdujemy się we właściwym miejscu, w odpowiednim czasie.
Wydaje mi się że Ghali skłania się do obu teorii. W utworze pojawiają się wersy, które po przetłumaczeniu brzmią: "Powiedz mi co czujesz o tej porze. Czy to trwa całe życie czy tylko pół godziny?". Raper proponuje rozmowę o uczuciach, oczekiwaniach co w pewnym stopniu odnosi się do wypowiadania życzeń, a także wspomina o szybkim tempie swojego życia, z którego jest zadowolony.
A Wy wypowiadacie życzenia o 22:22?
Zachęcam do komentowania i polubień :)
youtube
1 note · View note
dobrynumer · 4 years ago
Text
#1
Nie wiem jak, ale szybko znalazłam pierwszy pomysł na post wprowadzający do tematu.
Moim muzycznym odkryciem jest zespół o zaskakująco długiej nazwie, mianowicie I DONT KNOW HOW BUT THEY FOUND ME. Zespół, a raczej duet, w którego skład wchodzą Dallon Weekes i Ryan Seaman, nie może pochwalić się długim stażem funkcjonowania w branży muzycznej jednak jego członkowie owszem. Oboje należeli wcześniej do popularnych zespołów rockowej muzyki alternatywnej (Panic! at the Disco oraz Falling in Reverse).
1981 Extended Play to, jak sama nazwa wskazuje, pierwszy EP iDKHOW. Został wydany 9 listopada 2018 i składa się z sześciu utworów, z czego pierwszy z nich: Introduction, pełni formę wprowadzenia, podając między innymi informację aby zmienić stronę nośnika po usłyszeniu specyficznego dźwięku. Artyści umieszczają to celowo, ponieważ sam EP zawiera odniesienia do przeszłości, w dużej mierze do lat 80-tych XX wieku, gdzie albumy i mniej obszerne wydania studyjne były wydawane na vinylach czy kasetach magnetofonowych, w których odsłuchanie całej zawartości wymagało zmiany strony odtwarzania. W rzeczywistosci, prezentowany w Introduction dźwięk nie pojawia się później, a wydanie kończy się po około 16-stu minutach.
Jednym z kolejnych wątków sugerujących stylizację mini albumu na konkretny punkt w czasie jest oczywiście pierwszy człon tytułu, mianowicie rok 1981. Nie podejmowałabym jednak głębokich interpretacji odnośnie tego jakie znaczenie ma akurat ten rok konkretnie, ponieważ jest to również rok urodzenia wokalisty zespołu: Dallona Weekesa. Ta zbieżność na pewno nie pozostaje przypadkowa, aczkolwiek osobiście wydaje mi się, że twórcy chcieli zaprezentować, że gatunkowo utwory mogłyby wpasować się właśnie w lata 80-te. Tu bardziej skupilabym się także na teledyskach zespołu, obrazujących typowe konwencje początków wykonywania muzyki w stacjach telewizyjnych. Teledysk do utworu Choke w sposób ironiczny zwraca uwagę na obojętność wykonania utworu przez artystów, a także wyreżyserowany odbiór publiczności. Frontwokalista ma założone ciemne okulary, prawdopodobnie ukrywające jego stan trzeźwości (przyjmowanie używek przez członków zespołów rockowych i muzyki alternatywnej było, i nadal jest powszechnym stereotypem), a częste odwracanie się od mikrofonu sugeruje, że utwór odtworzony jest z tzw. playbacku. Różnice pomiędzy energicznością piosenki a teledysku sprawiły, że oglądanie go było dla mnie odrobinę męczące. Tak samo dzieje się z kolejnym wideo klipem do piosenki Do It All The Time. Teledysk ponownie nawiązuje do przeszłości, dokładnie przedstawia techniczną produkcję muzyki i pojawienie się syntetyzatorów dźwięku gdzie "muzyka tworzona jest nie przez ludzi, lecz przez maszynę". Mając świadomość, że muzycy tworzą w XXI wieku można odczuć, że prezentują swojego rodzaju wizerunek, jednak zachowany w sferze tylko i wyłącznie audiowizualnej.
To co cenię w albumach i krótszych wydaniach to podtrzymywanie wątków. 1981 Extended Play zwyczajnie zachwycił mnie swoją ironicznoscią, co dotyczy zarówno muzyki, teledysków i ogólnych odniesień do przeszłości muzyki. Melodia Choke ma potencjał do wzruszającego romantycznego utworu jednak tekst zdecydowanie od tego odbiega. Ten kontrapunkt jest zachowany także przy Bleed Magic, gdzie muzyka wprowadza w wesoły nastrój, natomiast tekst odnosi się do śmierci i zabójstwa. Wbrew pozorom uznałabym, że w czasach kiedy wszystko już było, jest to naprawdę ciekawe rozwiązanie.
Także nie bez powodu proponuję materiał o 1981 Extended Play właśnie w październiku, ponieważ oprócz wielu prezentowanych w nim wątków, brzmienia utworów kojarzą mi się z Halloween, szczególnie piąta w kolejce piosenka Absinthe 🕸️.
Który utwów z 1981 Extended Play podoba Wam się najbardziej? Słyszeliście o iDKHOW wcześniej?
Zachęcam do polubień i śledzenia kolejnych postów x
1 note · View note
dobrynumer · 4 years ago
Text
Dobry... początek
Zanim opowiem o moim ubiegłorocznym odkryciu muzycznym, czyli zespole o wyjątkowo długiej nazwie, muszę mniej więcej wyjaśnić co zamierzam tu publikować. Przeglądając playlisty na Spotify zauważyłam, że powszechnym ostatnio zjawiskiem jest tworzenie składanek z utworów, których tytuły do siebie pasują. Nie muszą mieć podobnej tematyki, nie muszą należeć do jednego gatunku, nie liczy się w nich tempo utworu wprowadzające w dany nastrój czy wzgląd na instrumentację. Jedyną korelacją są nazwy piosenek, lub zestawienie ich w sposób, w którym tworzą znany cytat albo sytuację, z którą można się utożsamiać. Takie zestawienia powstają głównie w celu rozbawienia potencjalnych odbiorców. Być może kilku z nich rzeczywiście odsłucha takiej playlisty od początku do końca jednak takie prawdopodobieństwo jest bardzo niskie.
Myśląc o tym sposobie, pomyślałam o zestawieniu utworów na moim blogu w dosyć niekonwencjonalny sposób, ponieważ główną rolę będą odgrywać tutaj.... liczby. Daty, wyliczenia, godziny etc. pojawiają się w nazwach naprawdę wielu singli, EP-ek czy albumów. Ich prezentacja nie będzie także przypadkowa, postaram się skupić na muzyce, którą lubię, znam i jestem w stanie ją polecić.
Niżej zamieszczam podgląd na przykładową, istniejącą, tematyczną playlistę, która dotyczy pierwiastków chemicznych :)
Tumblr media
2 notes · View notes