#PIWIS 3
Explore tagged Tumblr posts
Text
23-06-2025
Tu pocztówka i widoczki zaciągnięte z innych strony plaży samochodowej na której sobie koczowaliśmy przez dwa dni czerwcowego weekendu - tutaj były śniadanka (kocyczek, menażka kawusia z kawiarki) i tu były kąpiele, bo jednak trudno było znaleźć prysznice (w Słowenii i w Austrii, w Czechach w maju był łatwiejszy dostęp do pryszniców na stacjach benzynowych).
Szerokość tej plaży była olbrzymia - nie można było tam spać, ale gdy przyjeżdżaliśmy rano około 6:00 stało tam kilka kamperów i kampervanów. I maaaaaasę piesków. Ale na piasku było pełno śladów po prawdopodobnie nocnych wyścigach samochodowych - piasek był poryty. I znajdowaliśmy 6-paki pustych butelek po piwie Corona - niektóre puste butelki były zatknięte w piasek, a wokół nich rysowały się ślady opon po kołujących w drifcie samochodach (vibe "Szybkich i wściekłych" bardzo mocno xD).
Zaskoczyło mnie natomiast to, co zaobserwowaliśmy rano o tej 6, podczas, gdy my i nasz pies uprawialiśmy sobie jogging przy brzegu, na boso. Oprócz naszej trójki w tym czasie biegało max 2 biegaczy. Jeden z nich z psem na smyczy. Otóż z tych camperów i samochodów, które powoli zapełniały plażę wychodzili ludzie by się wykąpać w morzu. Ale tak dosłownie - wykąpać się. Podchodzili na brzeg z kosmetyczkami, owinięci w ręczniki i zupełnie nadzy pod tym ręcznikiem. Kobiety i mężczyźni w różnym wieku, bez żenady, bez wstydu. Nie było to miejsce oznaczone jako plaża nudystów, ale o tej 6 rano samochody naprawdę parkowały 200 - 400 metrów od siebie i łatwo było o wrażenie prywatności (no, my biegacze po prostu mijaliśmy wyluzowanych golasów, niektórych całymi rodzinami).
No to mnie faktycznie zaskoczyło.
Już rano były bardzo słonecznie - mieliśmy 22 stopnie Celsjusza, ale tak bardzo pizgało złem, że nie dziwię się, że drugi kierunek z czego słynie ta plaża (pierwszy to bycie plażą samochodową) to miejsce turniejów puszczania latawców. Anyway - przez to, że pizgało złem - chodziłam w bluzie... a do morza weszłam najgłębiej do kolan pierwszego dnia. Drugiego dnia, już wkurzona, bo na tym spontanie zapomnieliśmy zabrać płynu do mycia naczyń, więc musiałam przejść całą plażę z brudnymi garnkami, nożami, kubkami i talerzami (do śniadanka parkowaliśmy przy wydmach, więc do brzegu miałam jakieś 10 minut piechotą) - wchodzę w tej bluzie (pod spodem mam kostium) do morza, po kolana, wiążę bluzę (oversize) na poziomie talii, nadal w kapturze na głowie. Kładę garnek i utensylia na wodzie, buja nim jak stateczkiem i powoli myję naczynia w morskiej wodzie, trę piaskiem... i najpierw po mojej lewej do wody wbiega para golasów 30+, pani i pan. Potem czuję, że po mojej prawej wchodzi do morza para golasów ze szczoteczkami do zębów w ustach - taka parka 60-70+, też pan i pani, szczotkują na wyjebaniu zęby i sobie wchodzą powolutku do wody, głębiej i głębiej. No i szlag mnie trafił. Jak wróciłam z garnkami do naszego kocyczka piknikowego zarządziłam, że olać, że zimno, idziemy się kąpać.
I poszliśmy. Nie na waleta, bo jednak nie wiedzieliśmy czy to łamanie prawa czy nie. Mój narzeczony był przeszczęśliwy (on już się kąpał poprzedniego dnia), piesek to Mistrzyni Suchej Łapki (nawet jak biegaliśmy wzdłuż brzegu to nasza sunia biegła wzdłuż zygzaka linii obmywanego mokrymi falami piasku), ale jak zobaczyła, że najpierw jej psi-tata, a potem psia-mama wchodzą do wody i nie zatrzymują się na poziomie "do kolan" tylko idą głębiej, dalej, zaczęła przebierać nóżkami wzdłuż brzegu, weszła na mokry piasek, ale unikała fal, zaczęła szczekać. Zachęcaliśmy by z nami weszła głębiej i w końcu O DZIWO wbiegła do wody! XD Zostanie samą bez starych na brzegu było straszniejsze niż zamoczenie futerka xD.
Ostatecznie nasz piesek w weekend sama z siebie weszeła do wody w dwa razy, a 3 razy została zaciągnięta (dwa razy szlak turystyczny prowadził przez bród, trzeci raz mój narzeczony postanowił skrócić sobie i młodej drogę z cypla na brzeg przez zatoczkę.
Było super.
Bardzo mi się podobało.



Potem odwiedziliśmy dwa skanseny - jeden w Danii, drugi w Niemczech.
Ten duński był FANTASTYCZNY!
Byliśmy w Ribe (najstarszym mieście Danii) i w pobliskim skansenie do którego można wejść z psem (najważniejszy czynnik). OMG. Co za miejsce! Bardzo nam się podobało. Bardzo. Dosłownie WSZYSTKO, każda atrakcja była fantastyczna! https://www.ribevikingecenter.dk/en/
Zdjęcia oficjalne:

Na tym zdjęciu powyżej jest uwieczniona Pani Wikińska-Farbiarka. Z którą bardzo długo rozmawialiśmy - gdybym mogła to bym z tą Panią tam została. OMG. Ale to za chwilę. Dla mnie to miejsce było jak marzenie. I to na kilku poziomach.
Zresztą dla mojego narzeczonego też: on miał zachwyt przy KAZDYM ogrodzie jaki był tam uprawiany. Ale po kolei!
Jak tam weszliśmy na 3,5 h przed zamknięciem muzeum to myśleliśmy, że w godzinkę to obejdziemy i wrócimy na plażę lub odwiedzimy inne muzeum (miałam kilka sensownych tropów), ALE na miejscu okazało się, że 3,5h dla nas to za mało. Przede wszystkim - okazało się, że to zrekonstruowane miasteczko wikingów mogło być scenografią do serialu "Wikingowie" xD, a po drugie zostało zrekonstruowane tak, że CAŁOŚĆ muzeum jest dostępna dla osób z niepełnosprawnością. Z zaskoczeniem i z zachwytem oglądałam jak osoby na wózkach mogły się poruszać na wózkach po chatach, polach, ścieżkach, wjeżdżać bez problemu do kawiarenek, sklepów i ubikacji. Nie mogły jechać na pole i do ogródków, ale nawet do kurnika i obory można było bez problemu wjechać. I z przyjemnością oglądałam maaaasę starszych ludzi poruszających się o kulach i z chodzikami. To miejsce, gdzie można było bez problemy wjechać ze spacerówką dla dzieciaka, ale też gdzie moja mama po operacjach i z niedowładem bez problemu dałaby sobie radę.
A druga sprawa, która sprawiała, że to miejsce było fantastyczne: nie było tam przewodników. Były owszem tabliczki opisujące zabytki i atrakcje po angielsku, duńsku i po niemiecku, ale na dobrą sprawę nie trzeba było nic czytać, bo po muzeum kręcili się ludzie z reko. Wikingowie. Mówili przynajmniej w dwóch językach bez problemu. I opowiadali o tym co robią, albo w jakiej chacie siedzą. Okazało się, że to miejsce tworzą pasjonaci, którzy w sezonie mieszkają w tych chatach przez miesiąc i pracują na terenie muzeum. Można było ich zagadać - ale początkowo czułam się niezręcznie, jakbym przeszkadzała w odgrywaniu roli grającym aktorom. Tym czasem to oni nas zagadywali! :D I to tak... zwyczajnie. Bez niezręczności (ja jestem social awkward więc zawsze się tym stresuję) - ot tak, lekko.
Przykład: w pewnym momencie weszliśmy do hali dla wojowników. Po bokach oczywiście podwyższenie, malowidła, kilimy, świece, dzbany itp. I tak sobie przeszliśmy przyzwyczajeni, że możemy oglądać, ale nie dotykać eksponatów. Weszła wtedy jedna z kobiet w stroju wikingów, weszła na podest przy tronie wodza, usiadła na wygodnym krześle w kącie, za stoliczkiem i świecznikiem, następne zaczęła coś sobie układać do koszyka - chyba coś szyła, jakieś motki wełny i skrawki materiałów układała. Okay, czuliśmy, że to taka "scena rodzajowa", że to "aktorka gra", bo dosłownie zachowywała się jakby wróciła do pracy po chwili przerwy. Obserwowaliśmy ją z daleka, zaciekawieni, ale nie chcąc się GAPIĆ. Przeszliśmy do kolejnego pomieszczenia w tej chacie - wielkiej kuchni. Oglądaliśmy ceramikę i palenisko, suszące się zioła itp. I NAGLE słyszymy dźwięk jakiegoś instrumentu. Po prostu czarujący dźwięk, ale taki wprawiający w drgania włoski na rękach. Jak harfa. Pięknie się rozchodził po tej chacie (ciekawe jak to było ze średniowieczną akustyką w architekturze i czy są jakieś badania na ten temat). Weszliśmy z powrotem do hali wojowników - a to ta sama kobieta, którą przed chwilą zostawiliśmy w kącie sali przy oświetlonym stanowisku obok tronu wodza/jarla. Grała na lirze - lirze, którą chwilę temu potraktowaliśmy jak eksponat w muzeum - widzieliśmy ją przewieszoną przez oparcie krzesła na podwyższeniu i OCZYWIŚCIE nie dotykaliśmy.
Z drugiego końca domu weszła rodzina i też usiedli przy stołach zasłuchani i wpatrzeni w Panią Wikinżkę. Momentalnie - faceci i mój i ten drugi - wyciągnęli telefony i nagrywali. wszyscy stłoczyliśmy się pod podwyższeniem, przyciągnięci muzyką do stóp tej pani. Ani malutkie dzieci tamtej pary, ani mój piesek - nie drgnęli. Wszyscy patrzyliśmy jak na coś z innego świata... te dźwięki brzmiały fantastycznie. Pani w końcu skończyła grać i opowiedziała nam - ot tak, widząc nasze zainteresowanie, jakby wróciła do przerwanej rozmowy, - konstrukcji starożytnych instrumentów, że nie mamy źródeł, które by potwierdzały, że na lirze grano jak na harfie czy jak na gitarze - zaprezentowała dźwięki. Brzmiały różnie. Opowiedziała, że w Ribe na stanowisku archeologicznym znaleziono właśnie lirę, dlatego teraz oni (muzeum Vikinge Center) zadbało by była na terenie dostępna lira. I nie wiem DLACZEGO pani zwróciła się do mnie? Może miałam najbardziej rozdziawioną gębę (?), ale zaproponowała, żebym sobie usiadła na jej miejscu i spróbowała zagrać. SZOK. Upewniam się czy mogę wejść na podest - myślałam, że to ekspozycja. Na to pani, że pewnie, że mogę - to jest żywy skansen, mogę wchodzić gdzie chcę. SZOK. No to wspiełam się na podest, na miejsc obok tronu jarla i chwyciłam za lirę. OMG. Jak to opisuję to mam ciary - próbowałam grać jak na gotarze, jak sugerowała Pani Winkinżka. Z zaskoczeniem odkryłam, że pamiętam chwyty! Ojciec mnie ich nie-uczył (zniechęcał niż zachęcał), gdy miałam siedem lat! A tu nagle w Dani siadam i na lirze, która NIE MA GRYFU xD próbuję powtarzać chwyty gitarowe. I rozpoznaję dźwięki. SZOK. Ale też TAKIE CIARY! Uczyłam się, eksplorowałam - trochę pofałszowałam (jak wtedy gdy miałam 7 lat i uczyłam się grać na gitarze xD), a potem próbowałam grać jak na harfie - to wyszło mi czyściej. OMG jak byłam podekscytowana. Normalnie magia się tam wydarzyła... A Pani Wiking okazało się, że jak tylko założyła mi lirę przez ramię sobie poszła czynić jakąś magię do innej chaty xD.
Dzięki temu atmosfera była niepodrabialna. O. to fajnie opisał, kiedy siedzieliśmy na pokazie sokolników - że większość atrakcji jest pomyślana z przeznaczeniem dla dzieci, ale nie czujemy się dziecinnie angażując się w nie i pracownicy muzeum nas do tego zachęcali. Dzieci było równie sporo co emerytów i wszyscy się bawili. Atmosfera była cudowna.
W pewnym momencie trafiliśmy na pokaz Opowiadaczki - opowiadała nam mity z mitologii nordyckiej. Uśmiałam się. Naprawdę zdolna dziewczyna (sama jestem opowiadaczką) - wydawało mi się, że znam opowieści z tej mitologii, a ona wyciągnęła takie mniej znane, ale prezentowała je w sposób tak zabawny i angażujący, że mogłabym słuchać i słuchać.
Dodatkowo zachwyt we mnie wzbudzało jak to miejsce było przyjazne pieskom: pan sokolnik podszedł do nas przed wyciągnięciem ptaków i poinformował nas, że zaraz będą nam nisko nad głowami latały sokół, sowa i jastrząb. I dlatego prosi, abyśmy pieska trzymali na krótkiej smyczy. I tyle. W Polsce by to nie wydarzyło się - nie ma takiego zaufania społecznego do opiekunów psów. A jastrząb i sokół naprawdę latały podczas pokazu nisko - w pewnym momencie sokół opierdalał kurczaka trzymając ogon na moim udzie. I nasz pies - trzymany krótko - był spokojny. W ogóle jej nie interesowały ptaszki, ale też się ich nie bała. Nie było warczenia, siedziała sobie grzecznie w koszyczku skrzyżowanych nóg mojego partnera i nie oglądała: bez napięcia, bez strachu. Jestem pod olbrzymim wrażeniem tej atmosfery.
Był silver-smith i black-smith, była Pani wypalająca paciorki (przepiękny proces), byli pasterze. Pod kościółkiem w płóciennym namiocie rozbił się Pan wraz z rodziną (serio, całą rodziną - 2 buldożki francuskie, synek około 10 lat, córeczka około 5 lat, żona i jakąś jeszcze krewna dorosła, może siostra żony?) który oferował tatuaże wikingów, runy itp. (ta, mój narzeczony był gotów dać rękę, gdyby nie kolejka i brak czasu). Był kaletnik, opowiadaczki, wikliniarze, stanowiska dziewczyn które zaplatały kobietom tradycyjne warkocze kobiet-wikingów (jak w serialu "Wikingowie" serio CUDA!!! W sklepie można było kupić książkę prezentującą krok po kroku jak zaplatać te wymyślności), ale rozwaliło mi łeb jak weszłam do chaty barwiarki. OMG. To jest coś czego w PL nie doświadczyłam jeszcze nigdzie.
Na chacie wisiały suszące się warkocze wełny w różnych kolorach, ale myślałam, że to ponownie - tylko ekspozycja. Mój narzeczony zobaczył za chatą ogród, kwitnący, z grządkami - poleciał od razu z psem sprawdzić nasadzenia (to zboczenie - w skansenach ogląda grządki i generalnie odzywa się w nim rolnik, a w ruinach starożytnego Rzymu lub Grecji - ciekawi go hydraulika w łazienkach. Naprawdę - rok temu spędził przy ponad 2000 letniej wannie dobry kwadrans obczajając jak doprowadzano i odprowadzano z niej wodę). I wtedy do nas podbiła Pani pracująca w tej chacie - ta ze zdjęcia powyżej. Zagadała o pieska - wydawało jej się, że nasza suczka to szczeniaczek boarder collie (rozumiem, nawet weterynarze zdarzało się, że tak myśleli). I od słowa do słowa okazało się, że jest barwiarką i że to ona barwi wszystkie ubrania osób/wikingów pracujących w muzeum. Tradycyjnie - reko pełną parą. A jej ogród przy chacie to ogród barwierski. OMG. OMG! Ja tam dostałam kota! (dla kontrastu - mój facet dostał kota przy kaletniku i kowalu - pokazywał facetowi swoje dzieła, które uszył własnoręcznie, gadali dobre pół godziny).
Opowiadałam jej o swoich eksperymentach z barwieniem roślinnym. Ona opowiadała o swoich dokonaniach - osiąga NIESAMOWITE kolory za pomocą roślin. Jak wzięła mnie na spacer po ogrodzie, to notowałam w komórce co mi mówiła. A już rozjebało mi łeb, jak pokazała mi krzaki indygo. I zaproponowała "możesz wziąć garść nasion do domu i zasadzić". Ja na to "SERIO?", upewniałam się jeszcze kilka razy czy to okay - może głupio, ale naprawdę niedowierzałam, że dostaję nasiona indygo za darmo. Wzięłam takie powiedzmy "źdzbło", jedną łodyżkę. A barwiarka westchnęła i sama zerwała mi GARSCI nasion. Wypchałam nimi kieszenie. Na do widzenia kazała mi w sklepie kupic sobie książkę o barwierstwie - mój narzeczony pierwszy po nią pobiegł, ale okazało się, że cała była po duńsku, więc bez sensu byłoby ją kupować...

SZOK!
Żałowaliśmy, że byliśmy tam w dzień nie związany z żadnym wikingowym świętem - musimy tam wrócić z moim siostrzeńcem. Myślę, że jak młody będzie o kilka lat starszy to będzie się fantastycznie bawił.
Wracaliśmy z tego muzeum tak bardzo zadowoleni i z robudzoną ciekawością, że w drodze powrotnej z ochota wstąpiliśmy do kolejnego skansenu: https://www.lwl-freilichtmuseum-detmold.de/en/exhibitions/museum-site/
I poza jednym nagraniem, które dawało vibe naszego netflixowego "1670" niestety nie czuję się ani trochę zachwycona. Też po muzeum kręcili się ludzie w kostiumach - ale to byli aktorzy. A jak nie aktorzy to sami nie wchodzili w interakcję - jedynie w restauracjach i kawiarniach widziałam jak osoby przebrane rozmawiały z turystami. Ten skansen się chwalił, że był dostępny dla osób z niepełnosprawnościami - a prawda była taka, że absolutnie by był. Ilość progów i braku pochylni do obiektów była wkurzająca (tym bardziej, że jedna pani na wózku, która wraz z mężem zwiedzała muzeum równolegle z nami, też miała pieska, kilka razy z nią rozmawialiśmy, ta pani najczęściej była "parkowana" przed wejściem do chat, ona zostawała z psem, a jej mąż wchodził do środka... ). Widziałam tam też najpiękniejsze paleniska jakie na żywo widziałam w życiu. Naprawdę - jak z Królewny Śnieżki od Disneya. Bardzo uczciwie oddano póżno-średniowieczne północne Niemcy.
Kolejna rzecz, która rozczarowała: w samym muzeum tylko filmy opowiadające o obiektach można było oglądać z angielskimi napisami. Poza tym NIGDZIE nie było opisów po angielsku, ani po duńsku. Myślę, że to mogłoby być naprawdę ciekawe muzeum, gdyby nie bariera językowa... a z google translator nie chciało nam się chodzić co chwilę, bo słońce paliło, ledwie widzieliśmy ekran.
W jednym domku była cała ekspozycja poświęcona szlakom handlowym i hanzie. Nawet w gablotce były Polskie kartki na żywność, pocztówka z Gdańska, jakieś rękawiczki i banknot 20-sto złotowy - ale nie wiemy o co chodziło, bo gablotka nie była opisana ani po niemiecku, ani po angielsku xD.
Na plus natomiast była obecność zwierząt i pastwisk. Naprawdę to było super - to sprawiało ze te chaty trochę ozywały.
Uciekliśmy z tego muzeum bo zaatakowała nas alergia... I to ciężko - mojego O. i naszego psa najbardziej, ledwie widzieli na oczy.
W drodze do Dani zwiedziliśmy jeszcze Lubekę. Bardzo dostarczające miasteczko. :D
Czułam się tam tak, jak myślałam, że będę się czuła w słoweńskim Bledzie - małe miasteczko z urokliwym klimatem i zabytkami (jak już byłam w Bledzie czułam się jak na Krupówkach w Zakopanem w szczycie sezonu - nawet nie wysiadaliśmy, pojechaliśmy dalej, do kolejnej miejscowości i innego jeziora polodowcowego).

Wyjazd super. Ale jestem w dupie z zaliczeniami. Wiec teraz zaliczenia
7 notes
·
View notes
Text
tak bardzo kurwa chcę się napić, właśnie parę osób poszło na piwo, a ja nie mogę bo wiem, że na jednym piwie by się nie skończyło. chcę się po prostu najebać, mam już kurwa dość, nienawidzę tego. dlaczego nie mogę się po prostu ogarnąć? naprawdę to przecież nie powinno być dla mnie takie trudne, a jednak kurwa jest i jeszcze jak te osoby łażą na to piwo wydaje mi się codziennie to mnie w pizdu triggeruje, bo wtf już prawie 3 miesiące nie piłam sama a nawet się nie upiłam przez ten czas a ciągle jest tak okropnie trudno. ngl trochę chuj mi w dupe, nie chcę mieć takich ciągot, ale nieee bo czemu miałabym normalnie żyć i jakby już wystarczająco jest ze mną nie tak żeby mi jeszcze życie alk0h0lizm dojebało
9 notes
·
View notes
Text
Interesujące psychologczne fakty cz. II
1. Powodem, dla którego za dużo myślisz, może być to, że Twoje wewnętrzne dziecko potrzebuje poczucia kontroli. Dorastając doświadczyłaś tak dużej niepewności, że musisz myśleć o każdym możliwym wyniku i scenariuszu, aby czuć się bezpiecznie.
2. Najczęstszym powodem problemów z zasypianiem jest zbyt wysoki poziom kortyzolu w organizmie.
3. W piwie znajduje się na tyle dużo estrogenu, że regularne go picie powoduje u mężczyzn z czasem powstanie piwnego brzucha i przyrost piersi. Trafia tam razem z chmielem, dlatego zdarza się, że kobiety stosują suplementy z chmielu w celu łagodzenia objawów menopauzy.
4. Powodem, dla którego izolujesz się, gdy masz problemy, jesteś smutna lub zła, może być to, że w dzieciństwie byłaś pozostawiana sama, aby poradzić sobie ze swoimi emocjami.
5. To, że twój rodzic postrzega cię jako część siebie/swoją własność zamiast odrębną jednostkę, nie szanuje twoich granic, sam krytykuje, ale nie przyjmuje krytyki, wyciąga podstawowe obowiązki rodzicielskie jako formę szantażu lub swoje niepowodzenia zrzuca na Ciebie może oznaczać, że jest narcyzem.
6. Osoby nadmiernie hałaśliwe są zwykle ignorowane w domu, dlatego tak ważne jest dla nich podnoszenie głosu i poczucie bycia słyszanym.
7. Dziewczynki dorastające bez obecnego emocjonalnie ojca często w dorosłości wybierają chłodnych, niedostępnych mężczyzn, odtwarzając wzorce z dzieciństwa.
8. Dzieciństwo w traumatycznym środowisku może pozostawić głębokie ślady w psychice. Umysł przestaje planować przyszłość, skupiając się na przetrwaniu tu i teraz. To wpływa na zachowanie i brak motywacji w dorosłym życiu, utrudniając osiąganie celów i budowanie satysfakcjonującej przyszłości.
9. Termin depresja wysoko funkcjonująca odnosi się do osób, które pomimo cierpienia psychicznego i objawów depresji, są w stanie zachować pozory normalnego funkcjonowania w życiu zawodowym, społecznym czy rodzinnym.
10. Pamięć wcale nie odtwarza naszych przeżyć, bo nie ma charakteru reprodukcyjnego, tylko rekonstrukcyjny. To znaczy, że nasz umysł aktywnie rekonstruuje wspomnienia, łącząc dostępne informacje i wiedzę, by stworzyć spójną narrację. Wspomnienia mogą być poddawane wpływom i mogą się zmieniać w ciągu życia oraz można nimi manipulować. Dlatego możemy nie mieć nawet świadomości, że jakieś nasze wspomnienia są całkiem fałszywe.
11 notes
·
View notes
Text
Brighter

Canon EOS 77D, EF-S18-135mm f/3.5-5.6 IS
[EN] Sometimes, it’s a little brighter. Sunset today was at 3:47 PM. Unfortunately, not as picturesque as in the photo—fog, moisture, and the like. But still, 3:47. We’re edging closer to 4 PM. Does it change much? Not really, but it’s something. At least on days off. On workdays, I still won’t see the daylight when I need it most.
By the way, while walking the same path as always during the day, I noticed just how much trash is scattered along the roadside. Damn tourists. Bottles, beer cans, soda caps, 7-Up lids, milk cartons. Sure, you could argue it’s locals too. Maybe. But we do a cleanup every year—would locals really dump garbage on their own roadsides, knowing they’ll just have more work come spring? I don’t believe it.
Stop littering. Seriously. Come on.
[PL] Czasami bywa jaśniej. Zachód słońca dziś był o 15:47. Niestety nie taki jak na zdjęciu. Mgła. Wilgoć i takie tam. No ale 15:47. Zbliżamy się do 16stej. Czy to coś zmienia? Niewiele ale zawsze to coś. Przynajmniej w dni wolne. Bo w te pracujące dnia i tak nie zaznam wtedy kiedy mi to najbardziej potrzebne.
Swoją drogą wędrując dziś za dnia tą samą ścieżką co zawsze byłem w stanie dostrzec ile śmieci jest na poboczach. Pieprzeni turyści. Flaszki, butelki po piwie, puszki po czymkolwiek. Kapsle 7 up. Karton po mleku. Oczywiście można zarzucić, że to miejscowi także. Być może. Ale co roku robimy akcję sprzątania i ludzie mieliby wywalać sami sobie na pobocze śmieci? Dokładając roboty na wiosnę? Nie wierzę.
Przestańcie śmiecić. Ja pitole.
#photography#fotografia#photographer#photo blog#photographers on tumblr#mazury#święcajty#jezioro#lake#sunset
4 notes
·
View notes
Text
-Kobiety, wiesz one są takie ładne, ślicznie pachną, mają piękne twarze, delikatne ponętne kształty, są tak miło ciepłe i kuszące. Tak cudownie je całować, dotykać i wiesz te sprawy…
-Tak, to typowe przedstawicielki tajnej agentury ubezpieczeń społecznych.
Mam podejrzenie że one wszystkie pracują w dziale dywersji kardiologicznej ZUS.
Dzięki tym cudownym atrybutom i kamuflażowi przyśpieszają obieg krwi u mężczyzn, serce szybciej bije, krew płynie przez wszystko szybko ścierając organy, żyły nie wytrzymują, mózg nie wytrzymuje, serce również, to duże ciśnienie, organizm się zużywa, a taki facet przez to szybciej żegna się ze światem średnio 3-5 lat zaraz po przejściu na emeryturę. I cała kasa jaką wpłacał przez wiele lat pracy do ZUS przepada. Większy biznes.
Mówię ci, kobiety to agentura czyhająca na nasze życie.
#czarnykot i rozważania przy piwie
Czarny kot i Mężczyzna/ żartem
3 notes
·
View notes
Text
From Engine to Electronics: Proper Diagnostic Techniques for Resolving Maserati Problems

Maserati, the epitome of Italian luxury and performance, is renowned for its stylish design and high-performance capabilities. However, like any high-end vehicle, Maserati can encounter a range of issues, from engine troubles to electronic malfunctions. Proper diagnostics is crucial in maintaining the health and performance of these sophisticated machines. This article will guide you through the common problems Maserati face and the proper diagnostic techniques to resolve them.
Common Maserati Problems
1. Engine Issues
Maserati engines are marvels of engineering, but they can develop problems over time. Common engine issues include:
Misfires and Rough Idling: This can be caused by faulty spark plugs, ignition coils, or fuel injectors.
Overheating: Often due to a malfunctioning cooling system, such as a failed water pump or a clogged radiator.
Oil Leaks: These can originate from various seals and gaskets, leading to low oil levels and potential engine damage.
2. Transmission Problems
Maserati transmissions are designed for performance but can experience:
Slipping Gears: This could indicate worn-out clutch plates or issues with the transmission fluid.
Delayed Shifts: Often due to problems with the transmission control module or low fluid levels.
3. Electrical and Electronic Failures
Modern Maseratis are equipped with advanced electronics that can sometimes fail, including:
Dashboard Warning Lights: These can indicate issues ranging from simple sensor failures to serious engine problems.
Infotainment System Glitches: Problems with the touch screen, navigation, or audio system are not uncommon.
Diagnostic Techniques
1. OBD-II Scanner
The On-Board Diagnostics II (OBD-II) scanner is an essential tool for diagnosing Maserati problems. It can read error codes from the car's computer, providing insight into various issues.
How to Use: Connect the OBD-II scanner to the port located under the dashboard. Turn on the ignition and follow the scanner’s instructions to retrieve the error codes.
Interpreting Codes: Each code corresponds to a specific problem. For example, P0300 indicates a random/multiple cylinder misfire, while P0128 points to a coolant thermostat issue.
2. Visual Inspection
A thorough visual inspection can reveal obvious issues such as leaks, damaged components, or worn-out parts.
Engine Bay: Check for oil leaks, loose connections, and the condition of belts and hoses.
Undercarriage: Inspect for fluid leaks and damage to the exhaust system.
Electrical Connections: Look for corroded or loose battery terminals and wiring issues.
3. Multimeter Testing
A multimeter is useful for diagnosing electrical issues in a Maserati.
Battery Voltage: Measure the voltage across the battery terminals. A healthy battery should read around 12.6 volts when the car is off and around 14 volts when running.
Sensor Checks: Test various sensors, such as the oxygen sensor or mass airflow sensor, to ensure they are functioning correctly.
4. Compression Test
A compression test helps diagnose internal engine problems such as worn piston rings or valves.
Procedure: Remove the spark plugs and insert a compression gauge into each cylinder. Crank the engine and note the pressure readings. Low or uneven readings indicate internal engine issues.
5. Professional Diagnostic Tools
Maserati dealerships and specialized repair shops use advanced diagnostic tools that can access proprietary systems and provide more detailed information.
SD2/SD3 Diagnostic Systems: These are specialized tools used by Maserati technicians to diagnose and program vehicle systems accurately.
Diagnostic Software: Tools like Xentry or PIWIS can interface with Maserati's electronic systems for comprehensive diagnostics.
Addressing Common Issues
1. Engine Repairs
Misfires and Rough Idling: Replace faulty spark plugs, ignition coils, or fuel injectors. Regular maintenance and using high-quality fuel can prevent these issues.
Overheating: Ensure the cooling system is functioning correctly by checking the water pump, radiator, and thermostat. Flushing the coolant system periodically is also recommended.
Oil Leaks: Identify the source of the leak and replace the necessary seals or gaskets. Regularly check oil levels and change the oil according to the manufacturer's recommendations.
2. Transmission Solutions
Slipping Gears: Inspect and replace worn clutch plates and ensure the transmission fluid is at the correct level. Consider a fluid change if necessary.
Delayed Shifts: Diagnose and repair issues with the transmission control module or solenoids. Regular transmission servicing can prevent many of these problems.
3. Electrical Fixes
Dashboard Warning Lights: Use an OBD-II scanner to identify and address the underlying issue. Reset the warning lights after repairs are completed.
Infotainment System Glitches: Perform software updates and check for any loose connections or faulty components. In some cases, a complete system reset may be required.
Conclusion
Proper diagnostics are essential for maintaining the performance and reliability of your Maserati. By using the right tools and techniques, you can identify and resolve issues promptly, ensuring your luxury car continues to deliver the driving experience it was designed for. Regular maintenance and timely repairs are key to keeping your Maserati in top condition, from the engine to the sophisticated electronics.
#maserati car#maserati car diagnosis#maserati service center#maserati car maintenance#maserati car mechanic
2 notes
·
View notes
Note
(dont mind my username. i use a different account) i own a character named Alex and i want to share him!
He is a scenecore Character. He is a kiwi bird half Labrador Retriever and he is From Russia! He lives in germany Currently. He is 13 (shown in Human Years)!
He was in The military For 3 years. Before you slap me Let me explain: He lives on a replica Of earth and Countries Are a little different. They are shaped different And History is Very Awkward. This is due to The solar System they live in and thats causing history to deform over time. And because well, its a different planet. Its full of birds.
Alex Is a male. He is Poly (Mates with Piwi and Skiye, Can't Birth eggs though Lol)
Here is what he looks like, The image beside him is what he is referenced off.
.
18 notes
·
View notes
Text
P-P-P-Power Rankings!!
Gamera: Rebirth (Last: 1): THE KIDS LAUNCHED A WILD PLAN TO FRY ZIGRA'S SENSES TO BUY TIME FOR GAMERA TO ONE-SHOT IT WITH FIRE.
Bungo Stray Dogs (Last: 2): The tables turned when Bram was freed and Ouchi lost his sword, but this was all roughly as keikaku.
Jujutsu Kaisen (Last: 3): Gojo thought he had everything until control until the curse wearing Geto's skin proved that he didn't.
Helck (Last: 4): Helck snapped while fighting his way through the dead kingdoms, but Piwi helped pacify the monstrous opponent.
Dark Gathering (Last: 5): Yayoi's Graduate subdued the Castle H spirit, which turned out to be evil only because of a talisman.
The Great Cleric (Last: 7): Luciel spent 6 months clearing the dungeon and returned to find adventurers protesting his absence.
Synduality: Noir (Last: 8): Kanata joined the operation in time to help destroy the Silver Storm's cores, only to reveal a new core.
Reborn as a Vending Machine (Last: NR): Facing their toughest opponent yet, Boxxo used gas and defibrilation to keep the team alive.
Aiming for eight each week cuz eighters gonna eight. [Full Watch List]
2 notes
·
View notes
Text
15.04.2025 Dzisiaj udało mi się skończyć tylko na jednym piwie wiec jest moc normalnie :3 Moje płuca natomiast mają mnie dość, ale to szczegół więc csiiii.... Mentalnie jestem strasznie zmęczony, mimo że koszmary mi odpuściły. Pytanie jednak brzmi na jak długo to się utrzyma zanim znów wpadnę w dół bez dna?
#ciecie sie#notatki samobójcy#pocięte nadgarstki#samookaleczanie#samotność#nie daje rady#alkohol#uzależnienie
1 note
·
View note
Text
PORSCHE PIWIS 3
Translator PORSCHE PIWIS 3 V. 38.400.00 PORSCHE PIWIS 3 Diagnostic est la troisième génération d’outil de diagnostic Porsche qui fera certainement croître votre entreprise au plus haut niveau de services. Les ingénieurs Porsche ont créé ce chef-d’œuvre, offrant à ses utilisateurs de nombreuses possibilités pour fournir des services de diagnostic et de réparation hautement qualifiés pour les…
0 notes
Text






Super #VAS6154 Clone #ODIS VAS 6154 Audi VW Vag Diagnostic tool Firmware 1.92 Support Update Work For Porsche Piwis 3 and Audi VW Seat Skoda And Porsche can Replacement ODIS Vas #5054a
Whatsapp / Wechat : +86 13691674080
Skype : [email protected]
0 notes
Text
It's that time again! Time to fly off to meet my #winelover friends somewhere in the world. This time we are heading into the #summerofriesling with a bang! I adore Riesling and couldn't ask for better guides for my immersion than resident expert Jan Mattias Klein and Karin Luize De Carvalho. They've planned visits to 2-3 star wineries in Rheinhessen/Bergstrasse, traipses through wineries in Mosel & Nahe, lodging at@staffelhof862 Walking to Vitiforesty Project for a tasting in the vineyard. They have planned a tasting PIWI wines with new Mosel initiave "Vision Mosel" (www.vision-mosel.com); Tasting of aged Riesling wines @ @Weingut MartinMüllen. topping off the trip with "Mythos Mosel, a Riesling Tour" (https://www.mythos-mosel.de/en/information-faq/) - Mythos Mosel is a unique vintage tasting grand event including around 120 wineries. Stay tuned for the highlights of the trip #moselriesling24 is going to be a blast.
0 notes
Text
Power Up Swiftly with Level 3 DC Charger at Piwin EV Charging

Explore the future of electric vehicle charging with Piwi's Level 3 DC Fast Charger. Discover efficient DC charges for your electric vehicle at Piwin EV Charging. Unleash the convenience of fast charging and stay on the road longer. Upgrade your EV experience with Piwi's cutting-edge DC charger technology, designed for speed, reliability, and sustainability.
1 note
·
View note
Text

(2017) 'Miru-Miru': 50x5' episodes adapted and dubbed in English: Prod.: Folimage, PIWI and BelVision with the participation of Canal + Family; Distributed by: MediaToon,France/ Series created by: Haruna Kishi and Mathilde Maraninchi together with Guillaume Lorin
Production: Beep! Studios/VPI VoiceProfessionalsItaly, Rome, Italy/Recorded and mixed at: StudioColosseo, Rome/Dialogue lists + Dubbing Director: Edwin Alexander Francis, VPI
Character/Dubber: Frog: Bianca Alessandra Elton Ara Iguana: Gabrielle Chiararo Hedgehog: Flaminia Fegarotti Bat: Kathleen McGovern Racoon: Larry Kapust
....and now, please allow me to present you to: Miru-Miru ->

Miru is....




...and here are his friends ->



For Your Pleasure: here are 3 sample episodes (not for distribution)
ENJOY! ->
youtube
youtube
0 notes
Text
Porsche Piwis 3 Tester III Diagnostic Tool Support Diagnosis And Programming V42.100.02+ V38.250.000
#piwis3 #porschepiwis3 #porsche #piwis3tester #piwis3tester3 #autodiagnostictool









wasap.my/+8615886576826
0 notes
Text

dodaje post za wczoraj bo wczoraj byłam najebana XDD nie zjadłam nic ani jednej kalorii ani jednej rzeczy a 800 kalorii przez sam alkohol ja zwariuje teraz mam 5 razy większego kaca niż miałabym normalnie bo piłam na pusty zoladek i te kalorie mnie bola bo 800 kalorii to są prawie 3 cheeseburgery lub nwm 2 paczki czipsow a ja to wypiłam w piwie zamiast sobie coś zjesc😭😭😭 najgorsze jest to ze jutro tez wychodze i w sobote mam domowke wiec wypije w chuj kalorii w alkoholu i znowu sie bede chujowo czuć i bede mieć kaca bo bede pic na pusty zoladek i oszaleje już do reszty wolałabym już coś zjesc co ma tyle kalorii zamiast wypic te kalorie w alkoholu przejebane
0 notes