Tumgik
#błękitu
twojewnetrza · 2 years
Text
Czyściutkie i eteryczne - meble i oświetlenie Pastel Blush
Pastelowe, miękkie odcienie roacute;żu, błękitu, zieleni i beżu to kolekcja mebli i oświetlenia Pastel Blush, produkowana przez firmę meguino. Firma powstała w 2015 roku w ramach rodzinnego biznesu i produkuje meble i oświetlenie, które łączą w sobie nowoczesne wzornictwo z klasyczną elegancją. Meble i oświetlenia wykonane są z wysokiej jakości materiałów, takich jak naturalne szkło dekoracyjne, które jest kształtowane na gorąco, luksusowe welurowo-skórzane obicie oraz złote elementy, które dodają wnętrzu szyku i elegancji. Linia produktów meguino jest szeroka i zróżnicowana, od wielkich sof, aż po małe futrzane pufy czy wazony. Przemyślane połączenia materiałów i kolorów, nowoczesne formy i wykończenia sprawiają, że produkty tej firmy są wyjątkowe i wyróżniają się z tłumu. Sofy i meble w stylu Pastel Blush to idealny wybór dla miłośników stylu boho, a jednocześnie osób, które szukają czegoś nowoczesnego i oryginalnego. Pastelowe odcienie roacute;żu, błękitu, zieleni i beżu, w połączeniu z złotymi elementami, sprawiają, że meble są jedyne w swoim rodzaju i stanowią prawdziwą ozdobę wnętrza. Wizualny i estetyczny efekt jest dodatkowo wzmocniony dzięki wysokiej jakości materiałom, z których są wykonane meble. Połączenie piękna i trwałości sprawia, że meble Pastel Blush to idealna propozycja dla osób, które szukają wyjątkowych i oryginalnych rozwiązań do swoich wnętrz. Dzięki bogatej ofercie linii mebli i oświetlenia Pastel Blush, możesz stworzyć aranżacje, które łączą w sobie klasykę z nowoczesnym pięknem.
0 notes
ahosia3 · 1 year
Text
"Przez całe życie lubiłem niepogodę. Chmury dodają mi otuchy; gdy rano z łóżka widzę, jak przelatują, czuję się na siłach stawić czoło dniu. Do słońca jednak nigdy nie umiałem się przystosować, nie mam w sobie dość światła, żeby się z nim dogadać. Ono tylko rozbudza i rozgarnia moje ciemności. Dziesięć dni błękitu wtrąca mnie w stan bliski szaleństwu".
~Emil Cioran:"Zeszyty 1957-1972"
20 notes · View notes
myslodsiewniav · 8 months
Text
Wybrałam się wczoraj na poszukiwania tego garniaka i fiasko - NIGDZIE w sieciówkach nie ma, u projektantów - niby są, ale nie ma mojego rozmiaru, ani nawet zbliżonego.
No, klęska. Jedyne garniaki jakie dorwałam to dwa szare - jeden jak popiół, drugi jak błoto.
Totalnie nie moje klimaty.
Widać jednak trzeba będzie przekopać albo internet, albo ciuchlandy, ale to na przyszłość. Bo w piątek już mam sesję.
Jakoś wczoraj tak mi elastyczniej wyszło - fiasko fiaskiem, ale jak zobaczyłam jak wyglądają te wyprzedaże (już wiem dlaczego na Vinted mi się nic nie sprzedaje) i za jakie ceny chodzą swetry z krzykliwą metką "Wool & Alpaca blend", a potem czytam skład, a tam 8% wełny i 6% to po prostu witki opadają. Ludki, nie kupujcie tego syfu, to was nie ogrzeje!
Ech...
No i postanowiłam, że i tak będę pozować do zdjęć w kolorach, ale z tego co mam w domu. Trudno, nie mam marynarek garniturowych, dopasowanych do spodni, ani oversize. Ale mam lniane spodnie w kolorze błękitu, w kolorze lnu. Mam spodnie satynowe w barwach zieleni, czerwieni i indygo. I mam za dużo koszul, koszulek i innych bluzek, których nie noszę tak często jakbym chciała. A które się nadadzą do sesji wizerunkowej. Coś z tego przygotuję do sesji.
I kupiłam farbę do włosów - miedź.
Wracam do siebie.
A po tych zakupach, podczas, których memicznie odkryłam, że "Mamy McDonalds w domu" poszłam na siłkę, a potem poskwierczeć w saunie. Był tłok, ale wczoraj mi to nie przeszkadzało - cieszyłam się tym, że mogę tam być.
Wpadłam w półmroku też na pomysł na serię grafik - wiem, że ADHD ma to do siebie, że iskra do działania zaraz mi się wypali i mogę nie zdążyć zrobić tego co planowałam, ALE w końcu pojawia się chęć i wena. A w lipcu miałam przecież dołek i byłam zrezygnowana.
Dlatego dziś planuję przekopać szafę by złożyć sety do zdjęć.
Naszkicować pomysły (te na grafiki i te na kronikę oraz zadanie rekrutacyjne).
Planuję też rozpocząć kurs - nie wiem który: mam obecnie dwa czekające na mnie.
I mam to jedno zadanie z socjologii do którego jakoś nie potrafię się zebrać, bo nie potrafię wybrać animacji. Ech...
ANYWAY xD
Wczoraj tj. 17.01.2024 udało mi się pamiętać by zadzwonić z życzeniami do kumpla i jeszcze po tej saunie urządziłam mojemu partnerowi sesję relaksacyjną. Był na siłce dwa dni wcześniej i przesadził z treningiem, wszystko go bolało i nie mógł się wyspać od kilku dni. Więc: kominek z aromaterapią (olejek cytrynowy), na głośniki odgłosy lasu i wodospadu, balsam do ciała i rozmasowywanie mięśni od stóp począwszy. Łapały go skurcze raz po raz - śródstopie ma twarde jak kamień :( Nieprzyjemny to dla niego był proces, bolesny. Serce pękało widząc jak syczy i zwija się z bólu, ale jak dotarłam do barków i bicepsów - OMG, dostał taki opierdol za przetrenowanie, że mam nadzieję, że długo będzie pamiętał by nie doprowadzać się do takie stanu. Jak już raz wyczujesz te obłe i stwardniałe włókna mięśni miedzy skórą, a kośćmi, które przy każdym nacisku palców ślizgają się po kościach to nie sposób przestać zdawać sobie sprawę z poziomiu napięcia tych mięśni. Zrobiłam mu też masaż limfatyczny - to taki sensowyczny sztos, że kończyny zaczęły mu drżeć (znam to: po prostu odpuszcza stres).
No, a do snu szliśmy już przytuleni i wykochani.
Teraz mój partner mi napisał, że dziś czuje się pierwszy raz od tygodnia wyspany. See!!?? Jednak masaż i karmienie zmysłów to nieodłączny element procesu regeneracji.
Również wyspałam się fantastycznie.
Mam plany na przyszłość. W końcu zaczynam wierzyć, że coś dobrego się w moim życiu (zawodowym) wydarzy.
Dużo dziś we mnie optymizmu. :D
9 notes · View notes
nazwij-mnie2 · 5 months
Text
Zauważyłem że nawet ptaki latają parami. A ja jestem jak ten samotny, stary, brzydki i zwyczajny gołąb, który już nawet nie ma ochoty wzbijać się ku błękitu nieba. Który tak siedzi na niszczejącym parapecie i obserwuje inne ptaki, które tak cieszą się życiem.
5 notes · View notes
bajdeusz · 1 year
Text
Tumblr media
Skrzydlaci (Anioły i ptaki) są tak blisko nieba, że nie wierzymy im. iż bardziej niż powietrza, to błękitu nam potrzeba.
6 notes · View notes
szkotkaszkotka · 2 years
Text
Smutno mi, Boże, dla mnie na zachodzie 
Rozlałeś tęczę blasków promienistą 
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie 
Gwiazdę ognistą 
Jak puste kłosy z podniesioną głową 
Stoję rozkoszy próżen i dosytu 
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową 
Ciszę błękitu 
Choć mi tak niebo Ty złocisz i morze 
Smutno mi 
Smutno mi, Boże 
Ale przed Tobą głąb serca otworzę 
Smutno mi 
Smutno mi, Boże 
Jako na matki odejście się żali 
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski 
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali 
Ostatnie błyski 
Dzisiaj na wielkim morzu obłąkany 
Sto mil od brzegu, sto mil przed brzegiem 
Widziałem lotne w powietrzu bociany 
Długim szeregiem 
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze 
Smutno mi 
Smutno mi, Boże 
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze 
Smutno mi 
Smutno mi, Boże 
Żem często dumał nad mogiłą ludzi 
Żem nie znał prawie rodzinnego domu 
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi 
Przy blaskach gromu 
Ty będziesz widział moje białe kości 
W straż nieoddane kolumnowym czołom 
Alem jest jako człowiek, co zazdrości 
Mogił popiołom 
Więc, że nieznane gotujesz mi łoże 
Smutno mi 
Smutno mi, Boże 
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę 
Smutno mi 
Smutno mi, Boże 
Kazano w kraju niewinnej dziecinie 
Modlić się za mnie co dzień; a ja przecie 
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie 
Płynąc po świecie 
Na tęczę blasków, którą tak ogromnie 
Anieli twoi w niebie rozpostarli 
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie 
Patrzący — marli 
Więc, że modlitwa dziecka nic nie może 
Smutno mi 
Smutno mi, Boże 
Nim się przed moją nicością ukorzę 
Smutno mi 
Smutno mi, Boże
7 notes · View notes
black-x-rainbow-xx · 2 years
Text
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu
Hymn (J. Słowacki)
6 notes · View notes
mothylarka · 2 years
Text
1. Odpakowałam multiwieszaki i mam na jednym pozawieszane sztywne spódnice (których prawie nigdy nie zakładam, a powinnam), a na pozostałych dwóch koszule w kratę (których mam chyba za dużo, ale wciąż je noszę) oraz trzeci na koszule biurowe (mogłabym nosić na co dzień do sweterków, ale boję się że zszarzeją czy coś. Serio muszę to przemyśleć). Udało mi się też posegregować kilka łachów do specjalnej torby pt "wywieźć do domu rodziców", w której już mocno brakuje miejsca. Liczyłam na zwolnienie miejsce w szafie, ale z jakiegoś powodu tak się nie stało. Przynajmniej przypomniałam sobie trochę o tym, co mam.
2. Myślę o zakupie strategocznego sweterka na allegro, takiego pulowera w kolorze wina. Mam taki czarny i mam nieco za duży granatowy. Lubię nosić pulowery i dzianinowe bezrękawniki (aka kamizelki) na moich rozlicznych koszulach, ale obecnie modne są oversizowe, których brzydoty nie pojmuję. Widziałam ładny bezrękawnik na shein w kolorze stalowego błękitu, ale nie wiem czy chce ryzykować zamawianie stamtąd czegokolwiek. A burgundowy pulower chodzi za mną, bo w zasadzie 90% kolorów w mojej szafie to granat, bordo, butelka zieleń i byłby tak po prostu wygodną alternatywą dla czarnego puloweru.
3. Mam motywację, by iść jutro do pracy. Otóż w końcu zdecydowałam się zrealizować mój bon prezentowy i wybrałam dla siebie 8 nowych farbek. Nieustannie zastanawiam się czy podjęłam dobre decyzje, ale chciałabym w tym roku chociaż trochę częściej malować.
4. Pozostaje mi założyć, że huśtawki temperatur mają podłoże hormonalne i naprawdę liczę na to, że dzięki nim spalę wielką porcję piernika. N. ubolewal nad deszczem, bo chciał zażyć trochę ruchu i wyciągnęłam mu mój hulahop. Nawet mu się spodobało gdy już załapał jak to działa i że może przy tym jednoczesnie oglądać coś na plazmie.
3 notes · View notes
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
72) Angola (CD)
Ambriz. Gmina Ambriz położona jest w prowincji Bengo, w północnej Angoli, na wybrzeżu Atlantyku. Ambriz został oficjalnie wyznaczony przez Radę Ambriz (Concelho do Ambriz). Przed uzyskaniem niepodległości był częścią Dystryktu Luanda. Jego symbole kolonialne zostały zatwierdzone przez portugalskie Ministerstwo Terytoriów Zamorskich i opublikowane 15 marca 1962 r. Kolonialny herb miejski składał się z pola srebra, z dwoma falistymi pasami zieleni na końcu, barki czarnej ubranej na czerwono. Na czele znajduje się wieża czerwieni, rzeźbiona na czarno, pomiędzy dwoma solniczkami w kolorze niebieskim wzbogaconymi złotem. Flaga była podzielona na cztery części, czarno-czerwona, z herbem w środku. Sznury i frędzle w tych samych kolorach
2. Ambrizete. Po uzyskaniu niepodległości przez Angolę, Ambrizete przemianowano na N'zeto. Gmina znajduje się w prowincji Zair w północnej Angoli na wybrzeżu Atlantyku. Herb kolonialny był złoty, oprawiony w zieleń i ozdobiony pomalowanym na czarno, nakrapianym srebrem i dziobanym na czerwono ptakiem (perliczką), któremu towarzyszyła głowa i róg starej portugalskiej tarczy, a na końcu niebieska kotwica. Flaga kolonialna była podzielona na cztery części, biało-czarna, z herbem pośrodku. Sznury i frędzle w kolorze srebrnym i czarnym
3. Bembe. Bembe to miasto położone w prowincji Udge w północnej Angoli. W okresie kolonialnym miasto Bembe zostało oficjalnie wyznaczone na Radę Bembe (Concelho do Bembe) w Dystrykcie Udge. Jego symbole kolonialne zostały zatwierdzone przez portugalskie Ministerstwo Terytoriów Zamorskich i opublikowane 15 marca 1962 r. Herb kolonialny był ze srebra, na trzech zielonych łańcuszkach; czarny szef obładowany trzema srebrnymi kwiatami kawy. Flaga kolonialna była podzielona na cztery części, czarno-zielona, ​​z herbem miejskim umieszczonym w środku. Sznury i frędzle w tym samym kolorze
4. Benguela. „Benguela (Sao Felipe de Benguela, dawniej Benguella) to miasto w zachodniej Angoli, na południe od Luandy, stolica prowincji Benguela. Leży nad zatoką o tej samej nazwie na Oceanie Atlantyckim. Benguela została założona w 1617 roku przez Portugalczyków pod wodzą Manuela Cerveiry Pereiry, 8. gubernatora Angoli (1604-1607). Przez długi czas była centrum ważnego handlu, zwłaszcza niewolnikami do Brazylii i na Kubę. Statki muszą kotwiczyć około mili od brzegu, na głębokości od 4 do 6 sążni (7 do 11 m) i przeładowywać ładunki na mniejsze łodzie, które korzystają z pięciu lub sześciu pomostów w mieście. Jednak pobliski głębokowodny, osłonięty port Lobito jest znacznie większym portem. Benguela jest drugim najsłynniejszym miastem Angoli i samozwańczą stolicą kultury. Jest to urokliwy bałagan niskich bloków mieszkalnych i trzeszczących motocykli, które przeplatają się zręcznie między słynnymi karmazynowymi akacjami Bengueli. Kolej Benguela została zbudowana na początku XX wieku, aby połączyć miasto i Lobito z wnętrzem kraju, i odniosła wielki sukces, gdy połączono ją z Copperbelt w Katanga (w Demokratycznej Republice Konga) i Zambią. Z powodu wojny domowej w Angoli, która wybuchła po uzyskaniu niepodległości w 1975 roku i trwała do 2001 roku, ta kolej nie działa już. Działa jedynie krótki odcinek 30 km między Benguelą a Lobito. W ciągu ostatnich dwóch lat rozpoczęto odbudowę linii kolejowej między Benguelą a Huambo. W 1983 roku Benguela miała populację 155 000 osób. Podczas wojny domowej miasto Benguela zwiększyło swoją populację dzięki uchodźcom ze wsi. Podczas gdy kolonialna część miasta składa się z domów o stosunkowo dobrej jakości, większość uchodźców mieszka obecnie w dzielnicach slumsów".
Flaga miejska ma herb miejski w środku z tłem w kolorze nieba i średniego błękitu w typowym portugalskim wzorze gyronny. To flaga Angoli, a nie Portugalii. Chociaż podąża za portugalską tradycją weksylologiczną ze wzorem gyronny, podejrzewa się, że jest to czysto angolskie dzieło (lub być może ewolucja z poprzedniej kolonialnej flagi portugalskiej), ponieważ portugalskie flagi trudno byłoby uznać za dozwolone z tak nieheraldycznym wyborem kolorów. Symbol w centrum również nie jest zgodny z portugalską tradycją heraldyczną i wydaje się być czysto angolski, pomimo pewnej ciągłości z portugalskim herbem miasta, którym był srebrny słoń na złotym tle. Słowa na zwoju (odwrócone na zdjęciu) brzmią „CIDADE DE BENGUELA”, czyli „Miasto Benguela”
5. Bocoio, Prowincja Benguela. Bocoio znajduje się w prowincji Benguela w środkowej Angoli, 75 km na zachód od portu Lobito. Na zdjęciu widać flagę miejską Bocoio. Na środku znajduje się nazwa gminy nad emblematem ananasa. Tło jest podzielone poziomo na jasnoniebieskie i jasnożółte. W dolnej połowie znajduje się jasnoniebieski trójkąt, nałożony w środku na emblemat gminy
6. Bula Atumba. To gmina w Angoli. Niektóre źródła podają, że miasto znajduje się w prowincji Bengo, podczas gdy inne podają, że znajduje się w Cuanza Norte. Według Wikipedii gmina ma powierzchnię 3604 km2 i około 57 000 mieszkańców. Gmina została założona 13 grudnia 1965 r.
7. Flaga miejska Bula Atumba jest biało-jasnoniebieska, a pośrodku widnieje herb gminy
8. Catete. To miasto i gmina w gminie Icolo e Bengo w prowincji Luanda w północnej Angoli. Pierwszy prezydent Angoli, dr Agostinho Neto, urodził się w Icolo e Bengo. W okresie kolonialnym, Catete było dawnym miastem i siedzibą Rady Icolo e Bengo (Concelho de Icolo e Bengo) w dystrykcie Luanda. W latach 1980–2011 gmina Catete (i cała gmina Icolo e Bengo) była częścią prowincji Bengo. W 2011 r. została przekazana prowincji Luanda. W 2015 r. gmina uzyskała status miasta, a Catete stało się „barrio” (dzielnicą) i utraciło status miasta. Catete jest obecnie centralną częścią nowego miasta Icolo e Bengo i siedzibą administracji miejskiej. Symbole kolonialne Catete zostały zatwierdzone przez portugalskie Ministerstwo Terytoriów Zamorskich i opublikowane 15 marca 1962 r. Herb kolonii Catete przedstawiał tarczę z czerwonym polem, w którego środku znajdował się otwarty kłębek bawełny ze złotym trzonem i przegrodami oraz srebrnymi włóknami; na szwie i kontrwodzie znajdował się falisty pas koloru niebieskiego obramowany złotem. Kolonialna flaga Catete była podzielona na cztery części, żółto-biała, z herbem miejskim pośrodku. Sznury i frędzle były złote i srebrne
9. Cazenga, prowincja Luanda. Gmina Cazenga jest jedną z siedmiu gmin prowincji Luanda w Angoli i stanowi część aglomeracji miejskiej stolicy. Ma ponad milion mieszkańców. Cazenga ma trzy gminy, mianowicie Cazenga, Hoji Ya Henda i Tala Hady. Flaga miejska Cazenga jest podzielona od lewego dolnego rogu do prawego górnego rogu na równe białe i pomarańczowe połówki. Herb miejski jest umieszczony w środku białego dysku w środku flagi
10. Lobito. Lobito to gmina w prowincji Benguela w Angoli, położona na wybrzeżu Atlantyku na północ od estuarium Catumbela. Składa się z gmin Canjala, Egipto, Praia i Lobito. Jest przybrzeżnym przystankiem końcowym kolei Benguela, która łączy regiony pasa miedziowego Demokratycznej Republiki Konga i Zambii z portem. Flaga Lobito jest niebieska z herbem miasta, nad nazwą miasta, w kolorze białym w środku. Herb ma formę tarczy ze słońcem wschodzącym nad stylizowanymi falami. Przed uzyskaniem niepodległości przez Angolę w 1975 r. Lobito używał herbu wzorowanego na portugalskim
11. Luanda, miasto stołeczne. Luanda - flaga miejska (1964 - 1975). Luanda jest stolicą i największym miastem Angoli, a także najludniejszym i najważniejszym miastem kraju, głównym portem i głównym ośrodkiem przemysłowym, kulturalnym i miejskim. Znajduje się nad Oceanem Atlantyckim i jest głównym portem morskim i ośrodkiem administracyjnym kraju. Jest trzecim najludniejszym miastem portugalskojęzycznym na świecie, po Sao Paulo i Rio de Janeiro w Brazylii. W 1964 roku flaga Luandy została zmieniona, aby dostosować się do tradycyjnego portugalskiego wzoru, jak opisano w Dekrecie (Portaria) nr 20831 / 30 września 1964 r. Jest to typowa portugalska flaga miejska z herbem umieszczonym na żółtym i fioletowym gyronnie ośmiu (oznaczającym status miasta dla gminy) zwieńczonym żółtą koroną muralową. Herb i flaga są opisane w następujący sposób: "Broń - Złamana, uszyta w kolorze niebieskim i czerwonym. I) Obraz Matki Bożej Wniebowziętej, cielesnej, z siedmioma srebrnymi gwiazdami otaczającymi Jej głowę, nakryciem głowy i ubranym w srebro, z płaszczem również filetowanym w kolorze srebrnym; II) Wizerunek apostoła św. Pawła w ciele, opierającego prawą rękę na srebrnym mieczu, a w lewej trzymającego złotą księgę; szaty zielone i płaszcz fioletowy, haftowany i podkreślony złotem. Złota korona ścienna z pięciu wież. Naszyjnik Orderu Wojskowego Wieży i Miecza. Lista biała z oznaczeniem czarnym drukiem: S. Paulo da Assunção de Luanda. Flaga - Gironada złożona z ośmiu kawałków koloru żółtego i fioletu. Złote i fioletowe sznurki i frędzle. Złota włócznia i drzewce"
12. Luanda - flaga miejska (1962 - 1964). Pierwszą flagą Luandy była flaga z herbem cywilnym wyśrodkowanym na fioletowym tle, zgodnie z dekretem (rozporządzeniem) nr. 19409 / 1 października 1962
13. Quimbele. Quimbele (Kimbele) to miasto i gmina w prowincji Uige w północnej Angoli. Artykuł w Gazeta Uigense omawiał zalety i wady proponowanej ustawy, która umożliwi gminom w Angoli posiadanie własnych flag. Ilustruje to flaga miejska Quimbele (Kimbele). Flaga Quimbele ma trzy poziome pasy w kolorze zielonym, czerwonym i niebieskim z białym trójkątem na wciągniku. W centrum trójkąta znajduje się herb miejski
14. Organizacja Pionierów Agostinho Neto [Agostinho Neto Pioneer Organization; Organizadio de Pioneiros Agostinho Neto; OPA]. OPA jest ruchem skautowskim w Angoli. Została założona jako Pionierzy po uzyskaniu niepodległości w 1975 r., a organizacja przyjęła nazwę pierwszego prezydenta Angoli, Agostinho Neto, na swojej drugiej konferencji w listopadzie 1979 r., po śmierci Neto. OPA jest kierowana w swoich codziennych sprawach przez rządzące Skrzydło Młodzieżowe MPLA. Według tego źródła flaga OPA jest jasnoniebieska z logo organizacji w środku
15. Ekologiczna Młodzież Angoli [Ecologist Youth of Angola; Juventude Ecologista de Angola; JEA]. Strona Juventude Ecologista de Angola zawiera między innymi rysunek flagi, która wydaje się być bardziej klubem z Luandy niż ogólnokrajowym ruchem. Flaga to logo na prześcieradle (LOB) - białe ze specjalnie zaprojektowanym symbolem w środku. Należy zauważyć, że ten symbol "nie" jest logo grupy, ale strona nie podaje żadnego wyjaśnienia. W rzeczywistości strona bardzo ubogo opisuje flagę: mówi tylko, że została zaprojektowana przez Hugo Fernandesa. Symbolika jest dość oczywista i również całkiem oczywista: afrykańska ręka trzyma liść, również chroniony tęczą. Wyrażona idea to równowaga między człowiekiem a naturą. The Ecologist Youth of Angola ma teraz nową stronę internetową z linkiem „A Bandeira”, który prowadzi do strony o fladze. Trudno określić względne rozmiary flagi, ponieważ flaga jest reprezentowana przez ładunek na białym tle strony; nie podano żadnych wskazówek dotyczących granic pola. Jednak podano następujący opis: „Nasza flaga składa się z: Tęcza i jej kolory, które symbolizują ogromną różnorodność składników środowiska i jego różnych aspektów; Liść, który symbolizuje środowisko jako całość; Ręka, która reprezentuje JEA i jej misję polegającą na ochronie i zachowaniu środowiska w całym jego zakresie; Białe tło symbolizuje, że przyroda również potrzebuje spokoju”
16. Królestwo Mbundu. Królestwo Mbundu w Angoli używa zwykłej białej flagi z szarym emblematem Słonia Królewskiego pośrodku. Pierwotne Królestwo Mbundu istniało w Angoli i miało 22 królów i królowe. Ostatni król, Mwene Mbunda XXI Lyondthi Kapova, został uprowadzony przez Portugalczyków w 1914 roku. Następnie utworzono nowe królestwo. Mbundu mieszkają obecnie w Angoli (11 dystryktów), Demokratycznej Republice Konga, Namibii oraz w 9 naczelnikach w 5 dystryktach Zambii (w prowincjach zachodnich, północno-zachodnich i południowych). Głównym wodzem w Zambii jest Sebior Chief Sikufele X (pod brytyjskimi rządami znany jako Paramount Chief), który w 1960 r. objął stanowisko 10. starszego wodza. Wszyscy wodzowie są znani pod lokalnym tytułem króla lub wodza, a mianowicie Mwene (w tym ci z innych krajów). W Zambii tytuł królowej to Lady Mwene
17. Młodzież MPLA [Juventude do MPLA; MPLA Youth; JMPLA]. Młodzieżowe Skrzydło rządzącego Ludowego Ruchu Wyzwolenia Angoli (MPLA) w Angoli. Jest to ruch masowy w ramach MPLA wraz z Organizadio da Mulher Angolana (Angolska Organizacja Kobiet), Unido Nacional dos Trabalhadores Angolanos (Krajowy Związek Pracowników Angoli) i Organizadio de Pioneiros de Agostinho Neto. Flaga ta została po raz pierwszy zgłoszona w Flaggenmitteilung nr 75 jako flaga Organizacji Kobiet Angoli, ale był to błąd. W rzeczywistości jest to flaga Juventude do MPLA, Skrzydła Młodzieży MPLA (JMPLA). Statut JMPLA został opublikowany na stronie m.mpla.ao/jmpla/simbolos/bandeira ale szczegóły i ilustrację flagi JMPLA można znaleźć na stronie internetowej MPLA. Symbolika jest następująca: - czerwony oznacza walkę wyzwoleńczą i ofiary złożone przez Młodzież Angoli - niebieski reprezentuje Młodość - czarny reprezentuje kontynent Afryki - wschodzące słońce reprezentuje siłę Młodzieży
18. Młodzież MPLA – możliwy wariant [1]
19. Młodzież MPLA – możliwy wariant [2]
0 notes
bestmebel · 2 months
Text
Nowości w Meblach Kuchennych na Rok 2024
Rok 2024 przynosi wiele nowości i innowacji w dziedzinie mebli kuchennych. Producenci stawiają na funkcjonalność, ekologiczność i nowoczesny design. W tym artykule przyjrzymy się najważniejszym trendom, które dominują w świecie mebli kuchennych oraz jakie nowości warto rozważyć przy aranżacji swojej kuchni.
Tumblr media
Nowoczesne Materiały
Jednym z najbardziej zauważalnych trendów w 2024 roku jest wykorzystanie nowoczesnych materiałów. Kompozyty i materiały z recyklingu zyskują na popularności ze względu na swoje właściwości i wpływ na środowisko. Nowoczesne blaty z kompozytu kwarcowego oferują nie tylko wyjątkową trwałość, ale również szeroką gamę kolorystyczną i wzorniczą.
Główne Zalety:
Trwałość: Kompozyty kwarcowe są odporne na zarysowania i wysoką temperaturę.
Ekologiczność: Materiały z recyklingu zmniejszają negatywny wpływ na środowisko.
Estetyka: Nowoczesne materiały pozwalają na tworzenie eleganckich i nowatorskich projektów.
Inteligentne Rozwiązania
Technologia coraz bardziej integruje się z naszym codziennym życiem, a kuchnia nie jest tu wyjątkiem. W 2024 roku dominują inteligentne rozwiązania, które podnoszą komfort użytkowania i efektywność pracy w kuchni.
Przykłady:
Inteligentne lodówki: Wyposażone w ekrany dotykowe, które umożliwiają zarządzanie zapasami oraz dostęp do przepisów kulinarnych.
Asystenci głosowi: Integracja z systemami smart home, umożliwiająca sterowanie urządzeniami kuchennymi za pomocą głosu.
Automatyczne systemy oświetleniowe: Czujniki ruchu i światła dostosowujące jasność do aktualnych potrzeb.
Minimalizm i Ergonomia
Prostota i funkcjonalność stają się kluczowymi elementami nowoczesnych kuchni. Minimalistyczne wzornictwo, które łączy estetykę z praktycznością, zyskuje coraz więcej zwolenników.
Kluczowe Cechy:
Ukryte uchwyty i zintegrowane systemy przechowywania: Pomagają w utrzymaniu porządku i zwiększają estetykę kuchni.
Modułowe meble: Pozwalają na elastyczność w aranżacji i łatwość adaptacji do zmieniających się potrzeb.
Ergonomiczne rozwiązania: Szafki i szuflady zaprojektowane z myślą o maksymalnej wygodzie użytkowania.
Kolory i Wykończenia
Kolory odgrywają kluczową rolę w aranżacji wnętrz, a kuchnie w 2024 roku zaskakują różnorodnością palet barw i wykończeń.
Popularne Trendy:
Ciepłe odcienie drewna: Nadają wnętrzu przytulności i naturalnego charakteru.
Matowe wykończenia: Popularne są zarówno w klasycznych, jak i nowoczesnych aranżacjach.
Odcienie zieleni i błękitu: Wprowadzają spokój i świeżość do przestrzeni kuchennej.
Podsumowanie
Nowości w meblach kuchennych na rok 2024 odzwierciedlają rosnące zainteresowanie funkcjonalnością, ekologią i nowoczesnym designem. Dzięki innowacyjnym materiałom, inteligentnym rozwiązaniom oraz minimalistycznym projektom, kuchnie stają się coraz bardziej przyjazne użytkownikowi i estetyczne. Wybierając nowe meble kuchenne, warto zwrócić uwagę na najnowsze trendy, aby stworzyć przestrzeń, która będzie nie tylko piękna, ale i praktyczna.
1 note · View note
standarsklep · 2 months
Text
Kolory marynarek chłopięcych modnych na 2024 rok
Moda dziecięca z roku na rok ewoluuje, wprowadzając nowe trendy i inspiracje, które czerpią zarówno z klasyki, jak i nowoczesnych stylizacji. W 2024 roku marynarki chłopięce zyskują na popularności, stając się kluczowym elementem garderoby młodych dżentelmenów. Sprawdźmy, jakie kolory będą dominować w nadchodzącym sezonie.
TOP 5 kolorów marynarek chłopięcych
1. Klasyczna granatowa elegancja
Granat od lat jest symbolem elegancji i uniwersalności. W 2024 roku nie będzie inaczej – granatowe marynarki dla chłopców będą królować na szkolnych uroczystościach, rodzinnych spotkaniach oraz formalnych wydarzeniach. Granat doskonale komponuje się z bielą, szarościami oraz jasnymi odcieniami błękitu, co czyni go wszechstronnym wyborem.
2. Stylowy szary
Szarość to kolejny kolor, który zyskał na popularności. Marynarki w odcieniach szarości – od jasnego popielatego po ciemny grafit – będą idealne na różne okazje. Szare marynarki chłopięce są eleganckie, ale mniej formalne niż czarne, co czyni je świetnym wyborem na codzienne wyjścia i półformalne wydarzenia.
Tumblr media
3. Pastelowe odcienie
Pastelowe kolory w modzie dziecięcej stają się coraz bardziej popularne. W 2024 roku chłopięce marynarki w odcieniach miętowego, jasnego beżu czy delikatnego błękitu są hitami sezonu. Te kolory wprowadzają lekkość i świeżość do garderoby młodych chłopców, idealnie nadając się na wiosenne i letnie miesiące.
4. Zieleń w nowoczesnym wydaniu
Zieleń, szczególnie w odcieniach butelkowej i oliwkowej, to kolor, który zyskuje na znaczeniu. Zielone marynarki dodają stylizacji chłopięcej nuty nowoczesności i są doskonałym wyborem na różnorodne okazje. Zielony dobrze współgra z neutralnymi barwami, takimi jak biel, beż czy szarość.
5. Królewski błękit
Błękitne marynarki to strzał w dziesiątkę na każdą okazję. Kolor ten, kojarzący się z królewską elegancją, będzie jednym z najmodniejszych w nadchodzącym roku. Błękitne marynarki można łączyć zarówno z ciemniejszymi, jak i jaśniejszymi elementami garderoby, co czyni je bardzo wszechstronnymi.
0 notes
konfabulacj-e · 4 months
Text
chce pocałunków, czułych jak krople rosy
ciepła nad uchem, jak poranne słońce
lekkich ukąszeń, kojonych przez dotyk
błękitu nieba, spod twoich powiek
0 notes
finneganhusum29 · 5 months
Text
Chalkidiki - czy warto jechać? Przewodnik po najlepszych plażach
Chalkidiki to niepowtarzalny z najbardziej romantycznych regionów Grecji, zachęcający turystów swoimi krystalicznie ciepłymi wodami i doskonałymi plażami. Kraj ten, często nazywany „trzema palcami” ze powodu na nasz charakterystyczny kształt, oferuje szeroki asortyment gry dla każdego rodzaju podróżnika. W polskim mistrzu znajdziesz istotne informacje o najodpowiedniejszych plażach Chalkidiki, które odbędą, że Twój urlop będzie ważny. Kassandra - pierwszy palec pełen uroków Kassandra, najbardziej na zachód wysunięty palec Chalkidiki, jest wielka z tętniącego życiem nocnego i wielkiej oferty turystycznej. Plaże takie jak Kallithea i Hanioti przyciągają turystów swoją dostępnością i wspaniałą infrastrukturą. Plaża Kallithea, z jej białym piaskiem i niebieską wodą, jest doskonałym siedliskiem dla miłośników światła i morza. Warto też odwiedzić Hanioti, gdzie oprócz pięknych plaż, można zajmować się lokalnymi tavernami serwującymi greckie specjały. Sithonia - naturalny i nieodkryty klejnot Sithonia, drugi palec, jest niewątpliwie dużo intensywny i słaby. Tutaj plaże takie jak Kriaritsi i Kalamitsi oferują znacznie bardzo prywatności i prostego piękna. Kriaritsi zachwyca swoją pierwszą przyrodą i estetycznym wybrzeżem, co działa ją wspaniałym tłem dla szukających ucieczki z tłumów. Kalamitsi, z zmiany, zaskakuje malowniczymi obrazami i krystalicznie czystą wodą, idealną do nurkowania i snorkelingu. Athos - duchowa oaza z dobrymi plażami Trzeci palec, Athos, jest mocno tajemniczy, głównie ze względu na swobodną mnisią republikę, która budzi większą grupa półwyspu. Dla gości dostępne są jednak plaże takie jak Najpiękniejsze plaże Chalkidiki, . Plaża ta, położona tuż przy granicy z miejscem mnichów, oferuje spokój i niezakłócony związek z naturą. Dodatkowo, warto wstrzymać się w Ouranoupoli, aby poczuć duchową atmosferę tego znaczenia i rozkoszować się lokalną kuchnią w przytulnych kafejkach. Najlepsze plaże dla rodzin Rodziny z dziećmi, które pragną wakacje w Chalkidiki, powinny rozważyć plaże takie jak Sani i Afitos. Plaża Sani, z prostym zejściem do wódki oraz mnóstwem atrakcji dla dzieci, jest idealna dla mniejszych turystów. Afitos oferuje nie tylko piękne plaże, a też duże placówki z zabawkami i atrakcjami, które zajmą dzieci na moc godzin. Aktywny wypoczynek i sporty wodne Dla miłośników aktywnego wypoczynku Chalkidiki oferuje duże możliwości uprawiania sportów wodnych, w niniejszym windsurfing, kitesurfing oraz nurkowanie. Plaże jak Vourvourou na Sithonii są idealne do windsurfingu dzięki swoim idealnym warunkom wietrznym. Z zmianie Ammouliani, mała wyspa niedaleko Athosu, oferuje doskonałe środowiska do snorkelingu i spokoju z dala od zgiełku większych kurortów . Chalkidiki słynie zarówno z licznej oferty kulinarnych. Restauracje serwują lokalne specjały, takie jak świeże owoce morza, oliwki i grecki jogurt, które z pewnością zadowolą każdego smakosza . Dodatkowo, region oferuje wiele festiwali kulturalnych i muzycznych, które odbywają się przez całe lato, oferując gościom nie tylko odpoczynek na plaży, a również kulturalne przeżycia . Odwiedzając Chalkidiki, warto zwrócić opinię na nietypowe połączenie błękitu wody i zieleni roślinności, co jest niezapomniane wyglądy i działa, że teren obecny istnieje jednym spośród najbardziej fotografowanych w Grecji .
Tumblr media
Podsumowując, Chalkidiki to typowe miejsce, które warto zajrzeć również dla dobrych plaż, jak również mocnej oferty kulturalnej. To świetny zestaw dla wszystkiego, kto chce doświadczyć greckiej gościnności i przyjemna natury.
1 note · View note
myslodsiewniav · 1 year
Text
Odważyłam się.
Całą noc mi się śniło, że wylewam porcelit do moich autorskich form. Całą noc xD.
Co się obudziłam, to zasypiałam i śniłam, że przy zachodzie słońca, w ciepłym miejscu, w jakiejś pracowni, przy zapalonych lampkach i wilgotnym letnią rosą powietrzu wylewam porcelit. To był chyba jakiś garaż: rozmawiałam w tym śnie z moim O. pracującym gdzieś w głębi pomieszczenia przy czymś, jakimś pojeździe.
To było tak dostarczające... no po prostu boskie! Kremowo-biały porcelit z maźnięciem intensywnego błękitu... Coś fascynującego.
Nie wiedziałam w ogóle, że porcelit.
Myślałam szczerze mówiąc nad zakupem kamionki.
A tu porcelit... Taki fantastyczny... Taki... Ech.
Wczoraj zeszłam do sąsiadki na dole. Pierwszy raz od roku jak tu mieszkam odważyłam się WEJŚĆ do pracowni, którą mam dosłownie na tej samej ulicy. Bo miałam wiele lęków, wiele przekonań, że jestem niewystarczająca - a ten certyfikat zdobyty w weekend w mojej głowie był jaką furtką, jakimś pozwoleniem na pójście dalej, wejście tam, gdzie "nie powinnam" bo nie mogę się uważać za równą/równorzędną tylko za nooba. Porozmawiałam z nią. Okazało się, że mają idealnie taki piec jaki sobie wymyśliłam, że jest potrzebny do realizacji moich prac. I wypalają idealnie w takiej temperaturze, jaka mnie interesuje (a która nie interesuje mojej weekendowej nauczycielki). I jeszcze pouczyła mnie jakie szkliwa są u nich brane pod uwagę do wypału i że te szkliwa eliminują w zasadzie wiele osób zainteresowanych ich usługą, a dla mnie od początku tylko takie były istotne, brane pod uwagę. Staram się powiedzieć, że teraz, kiedy poczyniłam krok... to nagle się okazuje, że mam pod nosem możliwość, która wydawała się nieosiągalna. A jest pod nosem.
Wczoraj wyszłam zesztywniała z wrażenia.
W ogóle to myślałam o tym jak chcę być postrzegana przez osobę z którą prawdopodobnie wejdę we współpracę. I wahałam się zawsze przed wejściem do tej pracowni na dole: bo za mało fajnie, nie atrakcyjnie, kompetentnie, świeżo wyglądam, a przez to "za mało" taka właśnie się czuję. Że chciałabym jednak zrobić dobre wrażenie, tak jak w pracy - spotkanie z klientem to pewien dress code, pewne nastawienie, pewna energia. Zwykle jestem otwarta w takich sytuacjach (nawet jeżeli w środku nie jestem do końca taka, czasem zlękniona, bo nie wiem jak to wyjdzie ostatecznie, czasem negocjuję coś czego wynegocjować nie mam szans, ale nie chcę by to było po mnie od razu widać), ciuchy, makijaż, fryzura to moje ego-busty, coś co mi daje poczucie bezpieczeństwa i nastraja do pewnej energii, do pewnego rodzaju działania, do przybrania i utrzymania jednej z moich masek, z moich wizji siebie.
I to okay, każdy tak ma.
Ale przed wejściem do pracowni, do sztuki, tak jak kiedyś do budynku ASP czuję takie... zachwianie poczucia własnej wartości, czuję niepewność, czuję sie niewystarczająca, czuję syndrom oszusta: bo ja to tak w sumie lubię w sztukę i potrafię, ale nie tak profesjonalnie jak ONI (tu: ONI na piedestale, a ja malutka zadzieram głowę wysoko-wysoko i do piedestału nawet nie sięgam na palcach, a co dopiero do NICH). Oni to wszyscy którzy tu studiują, mają lata doświadczenia, wiedzę i papierek. Ech, wiem, że to szkodliwe, i stare, i niepotrzebne. To jakieś stare przekonanie, które we mnie powoli umiera z wiekiem -dzięki doświadczeniu i poznanym ludziom, którzy udowadniają, że jak się coś robi z sercem i dogłębnie się temat poznaje to jest on źródłem dochodu i satysfakcji; a na brak dochodu nie ma decydującego wpływu to czy ma się potwierdzenie, zaświadczenie, dokument na to, że się talent ma i inny osobnik z talentem to stwierdza i kwituje, tylko szczęście, sytuacja ekonomiczna i masę innych czynników. Jednak na polu mojej wymarzonej pracy artystycznej -jak się okazuje- trzyma się mnie to przekonanie jeszcze mocno. Bo przecież wiem, takie są fakty (fakty przeciwko przekonaniom - to dobra droga), że sztuka istniała i była tworzona zanim pojawiły się papiery zezwalające, stopnie naukowe, certyfikaty i zezwolenia. A jednak we mnie to jest i nie do końca byłam dotąd uważna na ten hamulec, na zauważenie jego istnienia... ech... Chyba zaczynam to widzieć.
Wczoraj 3 razy podchodziłam do drzwi i dwa razy odchodziłam. Pojawiały się pomysły na wymówki: jutro, jak umyję włosy i lepiej je wystylizuje, jak zrobię make up, jak się ubiorę bardziej tak... żeby się czuć do rozmowy z artystką o sztuce, jak równa z równą. A przecież miałam zapytać tylko o piec i jego parametry wypału! Noż cholera! 3min rozmowy! A jednak to pierwsze wrażenie, więc lepiej nie, wrócę jutro...
Byłam ubrana w czarne dresy (i to te stare, porwane na szwie w jednym miejscu - ale nie widać, jak nie wiesz - nie te nowe, wygodne z Oysho w których się czuję jak tysiąc dolców, które podkreślają moją talię i świetnie leżą wszędzie), białe buty sportowe i czarną puchową kurtkę. Na głowie węzeł z poplątanych loków i zmęczona twarz sauté (nawet zapomniałam o kremie, jak siadłam do kompa tak przepadłam).
Wyszłam z domu w ogóle z innego powodu: byłam na szybkiej misji po papier toaletowy i mokre chusteczki dla niemowląt (przecieramy nimi dupkę naszemu pieskowi by nie brudziła mebli po powrocie ze spacerku). Tylko tyle! Po prostu wyszłam, truchtem ruszyłam do sklepu by jak najprędzej wrócić do pieska i do odpowiadania na zgłoszenia w pracy, a tu nagle szyld pracowni. I nagłe przekonanie, że teraz nie ma już piedestału, a wraz z nim nie ma wymówek, jest kolejna dana do pozyskania. I paraliż. I kołowrotek myśli. Fakty i dawne przekonania. Wątpliwości. Strach i ekscytacja.
Trzy razy wchodziłam po schodach i rezygnowałam, wracałam na chodnik kierując się do najbliższego dyskontu Biedronki, umawiałam się sama ze sobą, że potrzebuję czasu by ogarnąć emocje, chwilę na uspokojenie, poukładanie tego w głowie, oswojenie się z tym skokiem na głęboką wodę na który nie mogłam się zdobyć od roku, że w "w drodze powrotnej". Ale potem widziałam w wyobraźni siebie z paczką 16 rolek papieru toaletowego, którym brakuje kilku centymetrów by mnie przerosnąć, które wnoszę do pracowni by rozmawiać z panią artystką o możliwościach ewentualnej współpracy, bo przecież to o co chcę zapytać to takie nie ważne, takie tam pytanie przy okazji, tak naprawdę przecież zarabiam na czymś innym, że o tak, przy okazji weszłam... i zawracałam po schodach pod drzwi pracowni, bo to jednak dla mnie ważne, a papier toaletowy to dodatkowy stresor i przyczyna poczucie kompromitacji w jednak dla mnie i tak stresującej sytuacji. xD
No i weszłam za trzecim razem. Zapytałam. I te kila minut kosztowało mnie tak dużo emocji, że przeżywam to do teraz. WOW. To jest kolejny krok poza moją granicę komfortu. Bez piedestału. Z poczuciem, że jestem równa... jeden dokument zdobyty w weekend, a w głowie przemeblowanie jakby ruchy płyt tektonicznych. WOW.
Pani artystka - z którą od razu weszłam na Ty, doceniam to, nie lubię paniowania, szczególnie w pracy - opisała mi możliwości, jakie może mi zaproponować. Podoba mi się to o czym mówiła i prawdę mówiąc MOŻE bym z tego skorzystała. Serio. Gdybym dostała tylko dofinansowanie. Żeby pouczyć się jeszcze od kogoś innego, o innym spojrzeniu na materiał, a mam wrażenie, że ma bliższe spojrzenie do mojego niż prowadząca weekendowy kurs, który ukończyłam. Ale na razie nie mam kasy. Póki co - muszę kupić sobie materiał do pracy... Ale apetyt rośnie. Naprawdę. Jestem w dobrym miejscu w swoim życiu.
A na koniec zapytała mnie co w życiu robię i na czym zarabiam.
Powiedziała, że wszyscy z jej świata uciekają do mojego świata by zarobić, by mieć się z czego utrzymać.
I zasiała wątpliwości...
Bo chociaż WIEM co chcę robić, że mam póki co niewyklarowany obraz przyszłości to jednak MAM obraz, mam plan, mam wyjścia awaryjne itp. i w końcu odwagę - z bólem i wysiłkiem napięty mięsień odwagi by chociaż raz w życiu zrobić to co kocham, a nie to co byłoby bardziej odpowiedzialne, przewidywalne, mainstreamowe, przynoszące korzyści majątkowe, leżące poza rzeczami dającymi i radość, poza zdolnościami z których jestem dumna, a bazujące na tym co jest skutkiem ubocznym mojego ADHD (co tez jest we mnie super - nie umniejszam temu, po prostu jest to cenione w branżach, które mnie nie kręcą). Chodzi o to, że to co teraz robię to pierwszy raz w życiu jest realizacją MOICH tęsknot, MOJEGO marzenia o życiu, MOJEJ wizji idealnej pracy zarobkowej dającej możliwość realizować MOJE plany na życie.
I to jest cholernie ciężkie...
Bo to nie tylko odwaga, ale też konieczność walki z przekonaniami.
Szczególnie to ciężkie biorąc pod uwagę, że całe życie każdy mój wybór ścieżki zawodowej czy edukacyjnej był KOMPROMISEM, konieczną fuzją tego co jest odpowiedzialną, przewidywalną i zapewniającą utrzymanie się decyzją, a troszeczkę liźnięciem tego co marzyłam by robić, a co mi wmawiano, że nie jest odpowiedzialną decyzją (z chęci uchronienia mnie przed ubóstwem? Głodem? Bezdomnością? Złym towarzystwem? Złym życiem?).
Jestem architektką. Która nie znosi pracy architekta, bo liczenie (i zapewnienie bezpieczeństwa ludziom) mnie nie interesuje. Nie jara mnie konstruowanie statecznych, nudnych budowli, domków jednorodzinnych czy odnowy elewacji budynków z '70 (tj. interesowałaby mnie, gdyby była mowa o wielokolorowości, braniu pod uwagę murali czy bardziej kreatywnych pomysłów - proste "żółty jasny, żółty ciemny, zielony" po 10 razie po prostu koszmarnie nudzą i zniechęcają do tej roboty... każde dziecko obsługujące painta to potrafi, nie po to studiowałam, żeby robić tak nudną robotę i dostawać za nią tak chujowe wynagrodzenie) itp. Wolę projektować wnętrza, ale ciekawych wnętrz się od razu nie projektuje, najpierw trzeba zrobić milion nudnych, niekreatywnych, a zgodnych z przepisami chałtur i MOŻE wygra się jakiś przetarg, lub MOŻE trafi się na ciekawego klienta... Kochałam studiowanie tego kierunku. Ale przede wszystkim lekcje historii sztuki, historii architektury, rysunku, malarstwa, rzeźby, projektowania (każde! Domek kuźwa nad skarpą, centrum handlowe, budynek użyteczności publicznej, wesołe miasteczko, osiedle jednorodzinne - KAŻDE działanie kreatywne było super), ergonomie, rysunek, programy do obróbki, rewitalizacje, urbanistykę, zagospodarowanie ogrodów. Nie jarała mnie geometria - potrafiłam, ale nie miałam z tego przyjemności (przyjemność byla w tym, że rozumiałam i zdawałam, i nie musiałam do tego wracać), fizyka, matematyka, konstrukcje, budownictwo (poza ćwiczeniami - mieszanie materiałów mnie ciekawiło). A jednak w realnej pracy po studiach rzeczywistość bardziej opierała się na tych rzeczach, które mnie nie jarały.
Przygotowywałam się niemal do ostatniej klasy na studia medyczne... biologia mnie ciągnęła, ciekawiła, fizyka i chemia też - szczególnie jak mama (osoba, która ma do tego serce i pasję) mi te przedmioty tłumaczyła. Ale chciałam swoje życie zdeterminować pod swoją potrzebę bezpieczeństwa. Pod chęć naprawienia systemu: żeby być takim lekarzem, którego potrzebują dzieci. Którego ja jako dziecko nie miałam. Takiego, który nie pozwala by dzieci były krzywdzone przez personel medyczny, by ich prawa nie były respektowane, gdy leżą w szpitalu (moje prawa nie były respektowane, gdy leżałam w szpitalu - czasami dopiero powołanie się na pokrewieństwo z lekarzem zmieniało sposób w jaki mnie traktowano). Rozumiałam od wczesnego wieku, że lekarze nie zawsze wiedzą na co chorowałam, nie zawsze potrafili zdiagnozować mnie, że nauka wymaga badań, prób i błędów. I cierpliwości. Chciałam być lekarką, która czyni ten proces bardziej znośny dla dzieci... Tylko i aż tyle. Nie interesowała mnie żadna dziedzina wiedzy szczególnie. Po prostu chciałam mieć wiedzę, jak uczynić proces leczenia bardziej znośnym emocjonalnie dla dzieci... i by być osobą która przyczyni się do rozwoju jakiejś dziedziny naukowej, pomoże w badaniach. Nic szczególnego nie miałam na myśli, nic mnie wyjątkowo nie nurtowało - uwielbiam w ogóle naukę i dowiadywanie się nowych rzeczy. To był mój pomysł dziecięcy na siebie... Jak będę dorosła i zdrowa to pomogę innym, małym i chorym, bo pamiętam jak dzieci bywają bezradne w szpitalu...
Ale nie to przynosiło mi radochę... tylko malowanie, tworzenie. Latałam w euforii przy realizacji każdej pracy manualnej. I ZAWSZE byłam w tym dobra i wyróżniałam się na tle rówieśników. Zdobywałam nagrody. Byłam chwalona... Z biologii, chemii czy fizyki to już różnie: jak przy okazji wypełniania testu na ADHD wspominałam wśród rówieśników zawsze byłam "tą obrytą laską, która zna odpowiedzi, kumpluje się z kujonami klasowymi, ale jest spoko i podpowie", ale jednocześnie jak przychodziło do testu to moje oceny oscylowały w granicach 2-4. Czyli byłam obryta, a nie potrafiłam tego przekazać w normatywny sposób przez co też nie byłam za tą wiedzę doceniana, chwalona.
A w dziedzinie artystycznej byłam. Wyróżniałam się. Bez wątpliwości.
Dlatego jak przyszło do wyboru z czego pisać maturę musiałam sprawdzić, rozejrzeć się co jest faktycznie opowieścią o moich marzeniach, a co decyzją dyktowaną rozsądkiem i żalem po dzieciństwie spedzonym w szpitalach...
Tyle, że po tylu latach przygotowań do medycyny oświadczenie rodzicom, że chcę na ASP spotkało się z lękiem. I przypominaniu mi, że to musi być odpowiedzialna decyzja, która mi da umiejętności fachowe, które pozwolą mi sie utrzymać, że realizacja studiów z dziedziny sztuki to nie najlepsza decyzja w kategoriach "spokojna przyszłość, stabilna praca, samodzielne utrzymanie". Zrobiłam reaserch i wyszło mi, że architekturze najbliżej do ASP, że jest sztuka, kreatywność i jest fach w ręku, kolejny stateczny, potrzebny zawód.
A praca... ech... to już różnie bywało. Byle zarabiać. Najgorzej było mi zarabiać jako architektce - syndrom oszusta na maksa, w bólu te obliczenia i zastanawianie się PO CO utknęłam w najgorszym co mogę robić, do czego nie mam ani serca, ani zdolności i jakim cudem ja w ogóle chcę na tym zarabiać. Myśl o odpowiedzialności jaką niesie ze sobą WAGA moich obliczeń, myśl o tym, że te chujowe, nijakie, miałkie i zgodne z przepisami elewacje budynków będą podpisane moim nazwiskiem, że realizuję projekty nudnych, wybranych z katalogu domków, a moja praca polega głównie na tym, że tłumaczę ludziom wryty - nie wiadomo kiedy - na pamięć kodeks budowlany i prawa fizyki wyjaśniając dlaczego nie przeniesiemy tej ścianki o tutaj, a w tym miejscu nie da się tanio załatwić czegoś-tam bo grozi to zaczadzeniem, że trzeba zainwestować w rozwiązania a, b lub c, a ja im powiem jak to wykonać tak, by dom był bezpiecznym miejscem... Ech. Nienawidzę tej pracy. Nic nie jest moją kreatywnością. Czuję się okłamana tym, jak cudownie pobudzające wyobraźnie były studia i jak tłamsząca wyobraźnię jest rzeczywistość. Ja mam być tylko wykonawcą cudzych pomysłów, podpowiadaczką możliwych rozwiązań i chodzącą encyklopedią fizyki, prawa, miar, ergonomii, teorii kolorów i okresu kwitnienia roślinności.
Nie miałam do tego serca. Określenie się architektką powodowało i nadal powoduje wstyd i ból żołądka. Nienawidzę tego zawodu.
Ciekawe czy są osoby po architekturze, które miały podobne oczekiwania do mnie, a które się w tej pracy znalazły.
Wolałam pracować w sklepie. A jeszcze lepiej być wizażystką - na bieżąco tworzyłam, na bieżąco działam kreatywnie. To była praca dorywcza - tj. odpowiedzialna, bo nie na pełen etat.
A tu w końcu po latach zdobyłam się na to, co w mojej głowie odzywa się lękiem moich rodziców o mój byt. Na pracę ze sztuką. Nie wiem czy pyknie.
Ale przynjemniej SPRÓBUJĘ tego, co jest MOJE.
Tak czy owak to ja poniosę konsekwencje - konsekwencją wyboru studiów i klas medycznych jest to, że wiem w czym jestem dobra, co lubię, że nie straciłam fascynacji nauką i że mam niskie poczucie własnej wartości, bo... przecież z moich naturalnych talentów się nie wyżyje, nie? Przecież inni, którzy się odważyli iść mimo wszystko na ASP i teraz prowadzą własne pracownie czy szkoły są w mojej głowie na jakimś niewyobrażalnym, nieosiągalnym piedestale. Teraz nie mam oporów by się krzywić jak słyszę o pracy w biurze architektonicznym i chałturzeniu na tych polskich przetargach - bo wiem, że to nie jest absolutnie praca dla mnie. Ale przez rok obawiam się wejść do pracowni artystycznej, bo mam przekonanie, że jestem za mało wystarczająca, gorsza, że poniosłam porażkę - a ja nawet nie spróbowałam!
Może się okazać, że to nie będzie coś dla mnie! A może będzie... nie wiem tego.
Ale najważniejsze, że się zdobyłam... odwazyłam.
Dlatego, gdy dziewczyna z pracowni w sąsiedztwie mnie zapytała - tak trochę z politowaniem - dlaczego zrobiłam sobie te uprawnienia, jeżeli życie pokazuje, że w zasadzie wszyscy z jej świata teraz robią wszystko by uciec do mojego... poczułam się obnażona. I poczułam, jak usta mi drżą od powstrzymywanego łkania, które wyrywało mi się z gardła. O ja, jakby trafiła w czuły punkt.
BOJ�� SIĘ, że inwestuję kasę w coś co nie wyjdzie! Boję się, że to najbardziej brawurowa i ryzykowna decyzja mojego życia, którą opłacę w ratach kredytu na 7 lat. Ale tak wiele odwagi kosztuje mnie to zawalczenie o sprawdzenie swoich marzeń, że trudno mi to opisać - i WIEM, że to mała rzecz! A jednak przez rok nie weszłam do tej pracowni! Świata to nie zmieni. Moje myślenie o sobie samej i swojej sprawczości zmieni! Bez względu na wynik! Na to jak się potoczy historia - spróbuję, poznam, posmakuję, ocenię czy mi to odpowiada czy jednak to nie jest moja droga.
Ech.
Jak opanowałam płacz i panikę próbowałam jej w kilku słowach wyjaśnić co robię i po co. W kilku słowach. To co powyżej. Ech. Karkołomna próba. Tym bardziej, że ze stresu skończyło się na kilku pourywanych zdaniach i zbierających się łzach pod powiekami...
Powiedziałam jej ostatecznie coś mniej więcej takiego "jak masz do czegoś smykałkę i serducho to z tego są pieniądze, jeżeli jeszcze dodasz trochę sprytu, a jak cos robić dostosowują się tylko po to by przetrwać, nie ma w tym serducha i nie ma fascynacji to z tego kasy nie będzie" - brzmi to jak paolocohelizm. Pusto. Miałko. Jak jakiś cytat z totalnie odlecianego coacha biznesu, ale z tych co patrzą w gwiazdy szukając kontaktu z UFO i używają ezoterycznego języka, który nie trafia do ludzi operujących na mniej emocjonalnym języku.
Laska mnie popatrzyła jak na szaloną i tylko pokiwała głową ugodowo. Nie zrozumiałyśmy się. Za duże uproszczenie. Za duże... Ech.
Wyszłam stamtąd niezręczna jak cholera, ale stres zszedł. Odważyłam się. Byłam tam. Stać mnie na jej usługę. Jest dobrze.
Jestem w dobrym miejscu życia.
A teraz czekam na materiały z jednej dziedziny i rozważam czy zamówić porcelit...
20 notes · View notes
xlmeblepl · 5 months
Text
Psychologia Koloru w Dekoracji Wnętrz: Wykorzystując Moc Koloru
Kolor odgrywa kluczową rolę w dekoracji wnętrz, wpływając na nastrój, postrzeganie i atmosferę. Zrozumienie psychologii koloru może pomóc Ci stworzyć przestrzenie, które wywołują pożądane emocje i energię. Oto jak wykorzystać moc koloru w dekoracji wnętrz:
Tumblr media
1. Kojący Błękit: Odcienie błękitu, takie jak delikatny błękit nieba lub spokojna granatowa, wywołują uczucie spokoju i serenady. Wprowadź odcienie błękitu do sypialni i miejsc relaksu, aby promować spokojny sen i relaks.
2. Energizujące Żółcie: Żółty kojarzy się z radością, optymizmem i energią. Użyj odcieni żółtego, od słonecznej cytryny po złoty ochrę, w miejscach, gdzie chcesz stworzyć żywą i podnoszącą na duchu atmosferę, takich jak kuchnie i jadalnie.
3. Kojące Zielone: Zieleń symbolizuje naturę, wzrost i odnowę, co czyni ją idealnym do tworzenia harmonijnych i zrównoważonych środowisk. Przynieś naturę do środka za pomocą odcieni zieleni w salonach, biurach domowych i miejscach medytacji, aby stworzyć poczucie spokoju i związku z naturą.
4. Pasjonujące Czerwienie: Czerwony to odważny i pasjonujący kolor, który pobudza zmysły i zwiększa poziom energii. Wprowadź odcienie czerwieni, od głębokiego bordo po żywy szkarłat, w miejscach, gdzie chcesz stworzyć poczucie podekscytowania i intymności, takich jak jadalnie i miejsca rozrywki.
Tumblr media
5. Neutralne Podstawy: Neutralne kolory, takie jak beż, taupe i szary, stanowią ponadczasową i wszechstronną bazę dla każdego stylu dekoracji. Użyj tonów neutralnych jako bazy i uzupełnij je akcentami koloru, aby dodać zainteresowania wizualnego i głębi Twojej przestrzeni.
6. Serenada na Białym Tle: Biały kojarzy się z czystością, prostotą i czystością, co czyni go popularnym wyborem dla minimalistycznych i nowoczesnych wnętrz. Użyj bieli jako dominującego koloru w niewielkich przestrzeniach, aby stworzyć iluzję przestronności i lekkości.
7. Elegancja Czerni: Czarny dodaje dramatu, elegancji i szyku każdemu pomieszczeniu. Użyj czarnych akcentów, takich jak meble, dodatki lub ściany akcentowe, aby stworzyć kontrast i wizualny efekt w nowoczesnych i stylowych wnętrzach.
8. Zrównoważone Kolory Ziemi: Naturalne odcienie, takie jak terrakota, rdza i oliwka, dodają ciepła i stabilności wnętrzom inspirowanym naturą. Wprowadź kolory ziemi w elementy dekoracyjne, takie jak tekstylia, dzieła sztuki i dodatki, aby stworzyć przytulną i zapraszającą atmosferę.
9. Zabawne Pastelowe Kolory: Pastelowe kolory, takie jak delikatny róż, miętowa zieleń i lawenda, dodają zaczarowany i zabawny akcent do każdego pomieszczenia. Użyj pastelowych odcieni w pokojach dziecięcych, łóżeczkach niemowlęcych lub przestrzeniach kreatywnych, aby wywołać poczucie niewinności i wyobraźni.
10. Osobiste Wyrażenie: Ostatecznie, najlepszym schematem kolorów dla Twojego domu jest ten, który odzwierciedla Twój osobisty styl, preferencje i osobowość. Eksperymentuj z różnymi kolorami, teksturami i wzorami, aby stworzyć przestrzeń, która jest wyjątkowo Twoja.
Tumblr media
Dzięki zrozumieniu psychologii koloru możesz skutecznie wykorzystać kolor w dekoracji wnętrz, tworząc przestrzenie, które nie tylko wyglądają pięknie, ale także wywołują pożądane uczucia i emocje.
Odkryj świat możliwości kolorystycznych dla dekoracji wnętrz na xlmeble.pl. Odkryj szeroki wybór mebli, tekstyliów i dodatków we wszystkich kolorach tęczy.
0 notes
seryjny-sowiecki · 5 months
Text
nazywam się Błękit
żadne piekło nie jest mi obce
chodź, usiądź
to wierszydło nie o mnie
zamknę swoje usta, ty zamkniesz swoje uszy
potłukę twój zegarek i możemy rozmawiać
niech się na ciebie drze prezes,
niech mnie profesor oblewa
- akysz sekundo minuto godzino
wystaw operę której libretto
skończyłam czytać nim zacząłeś śpiewać;
nazywam się Błękit
na tej przykrytej sztaludze o którą pytałeś
szkicowałam labirynt twoich blizn od jakiegoś czasu
nie przyznam ci się nigdy lecz podsłuchiwałam
które gesty burzą twój oddech
nie przyznam ci się za nic lecz podglądałam cię w tych intymnych spotkaniach
z zaciśniętą pięścią z trzęsącą się nogą;
na kłamanie nie milczę a mówię że wierzę
na płakanie nie przeczę a razem z tobą płaczę
nie z hipokryzji głupota hańba opętanie
z hipokryzji człowieczeństwo z hipokryzji przetrwanie
a jakże z szacunkiem nosić imię Błękit,
gdy dobro zwiesz najlepszym a zło zwiesz najgorszym?
masz żebra wygięte struny rozdarte
na wszystkie strony rozrywa cię niemoc
masz przekleństwo w ustach na ustach szwy przewiązane
w oczach masz tragedię na oczach odwagę
a ja przyjacielu nazywam się Błękit
i żadne piekło nie jest mi obce
pod skórą mam ogień pod golfem oparzenia
na rzęsach mam tusz pod rzęsami smołę
kto Błękitu łaknie ten łaknie wyjść z piekła
kto Błękitem się staje ten z piekłem zamieszkał
ale ja się właściwie jeszcze nie nazywam Błękit i nie mieszkam z piekłem
- w Błękit czasem się bawię a Lucyferowi tylko żonkile podlewam
0 notes