Tumgik
#do biura
xelka-shop · 2 years
Text
Tumblr media
Koszula ARIAL kołnierz tym razem w kolorze intrygującej zieleni <3 Piękna propozycja pasująca zarówno do jeansów jak i eleganckich spodni <3 Rozmiary 44-56 https://bit.ly/3xImJaS
0 notes
whisperofthewaves · 5 months
Text
Tumblr media
normalnie kupię sobie tę koszulkę żeby być pasywno-agresywną w pracy
9 notes · View notes
remobile · 4 months
Text
Biura do Wynajęcia w Krakowie
Cushman & Wakefield to globalne przedsiębiorstwo świadczące usługi doradcze na rynku nieruchomości komercyjnych. Oferuje powierzchnie biurowe do wynajęcia w kluczowych miastach, takich jak Gdańsk, Katowice, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław.
Tumblr media
Odkryj Różnorodność Naszych Ofert
Kraków, perła polskiej historii, przyciąga zarówno turystów, jak i przedsiębiorców. Na naszym portalu prezentujemy różnorodne oferty wynajmu biur w najbardziej ekskluzywnych lokalizacjach Krakowa. Te przestrzenie o wysokim standardzie mieszczą się strategicznie w kluczowych punktach miasta, gwarantując łatwy dostęp.
Tumblr media
Kluczowe Informacje o Ofertach:
Każda oferta biura jest szczegółowo opisana, prezentując zarówno powierzchnię, jak i unikalne cechy lokalu, w tym standard wykończeń.
Powierzchni Biurowych Dostarczamy zróżnicowane powierzchnie biurowe, dopasowane do różnych potrzeb - minimalne i maksymalne powierzchnie są jasno określone.
Oferty zawierają informacje o całkowitej powierzchni biurowej, dacie zakończenia budowy, dostępności parkingów, certyfikatach i innych kluczowych elementach.
Nasze oferty obejmują pełne koszty najmu, a także jasno określone warunki, dostarczając pełnej przejrzystości w procesie wynajmu.
Odkryj różnorodność naszych propozycji i znajdź biuro do wynajęcia w Krakowie!
1 note · View note
robert7979 · 1 year
Text
New Post has been published on Budowa i remont
New Post has been published on https://remont.biz.pl/meble/montaz-mebli-a-ergonomia-jak-zapewnic-komfort-uzytkowania/
Montaż mebli a ergonomia: Jak zapewnić komfort użytkowania
Tumblr media
Montaż mebli a ergonomia: Jak zapewnić komfort użytkowania.
Odpowiednie zrozumienie zasad ergonomii może pomóc w zapewnieniu optymalnych warunków dla ciała i umysłu. Udowodniono, że prawidłowo zaprojektowane i dostosowane do stanowiska pracy meble mogą zwiększyć produktywność o około 10-15%. Składanie mebli ergonomicznych nie jest bardziej skomplikowany od montażu nieergonomicznych, a cennik montażu mebli zawsze można dostosować do własnych możliwości finansowych.
0 notes
yazamco · 2 years
Text
Jak wybierać dystrybutory wody do biura?
Podstawowym elementem wyposażenia każdego biura są dystrybutory wody. Obecnie na rynku oferta dystrybutorów jest ogromna, jak zatem wybrać ten najlepszy? Na to pytanie odpowiadamy w tym wpisie, zapraszamy do przeczytania naszego wpisu!
Tumblr media
Dlaczego warto kupić dystrybutor wody do biura?
Dystrybutor o dużej pojemności to prosty sposób na zadbanie o to, aby Twoi pracownicy odpowiednio się nawadniali. Jest to idealna alternatywa dla kranówki, która, mimo iż jest wysokiej jakości w Polsce to już rurociągi, którymi dostaje się do naszego kranu nie koniecznie. Dystrybutory wody do biura są również o wiele bardziej ekologiczne niż kupowanie całych zgrzewek butelek wody w plastikowych butelkach. Takie dystrybutory są również niedrogie, wielu dystrybutorów oferuje możliwość wykupu miesięcznego abonamentu. Jest to niezwykle wygodne rozwiązanie.
Tumblr media
Na co zwracać uwagę wybierając dystrybutory wody?
Kluczowym czynnikiem jest pojemność, staraj się dopasować ją do wielkości zespołu pracowników, dla których przeznaczony będzie taki dystrybutor. Dla większych zespołów warto wybrać większy dystrybutor. Dystrybutory wody do biura różnią się między sobą nie tylko pojemnością, ale i tym jaka wodę oferują. W niektórych dystrybutorach będzie dostępna woda nie tylko zimna, a również gorąca. Wiele dystrybutorów oferuje również wodę gazowaną. Zanim zdecydujesz się na wybór konkretnego modelu możesz przeprowadzić ankietę wśród swoich pracowników. W ten sposób poznasz ich preferencje i będziesz mógł wybrać odpowiedni dystrybutor.
1 note · View note
cateringrownosc · 2 years
Text
Śniadanie do biura - idealny pomysł na integrację zespołu
Integracja pracowników Twojej firmy ma dla Ciebie znaczenie? Pomysłów na zacieśnienie więzi w zespole jest tysiące, jednak wiele firm nie praktykuje ich w codziennym życiu, skupiając swoją uwagę na codziennych obowiązkach. Poznaj nasze propozycje na świetną integrację. Dowiedz się, jak zorganizować śniadanie do biura, by poprawić rozpoczęcie nowego dnia swoim pracownikom.
Tumblr media
Dlaczego integracja zespołu jest ważna?
Cykliczne spotkania w gronie pracowników mają pozytywny wpływ na zadowolenie z przynależności do danej firmy. Dzięki wspólnej chwili na rozmowę, śmiech i żarty poza codziennymi obowiązkami, motywacja do pracy wzrasta. Śniadanie do biura to połączenie czasu na poranną kawę i ciepły posiłek oraz przyjemnego spotkania w gronie zespołu.
Tumblr media
Śniadanie do biura- jak to działa?
Zorganizowanie posiłku pracowniczego pod wskazany adres jest banalnie proste. Wystarczy skorzystać z oferty naszej firmy, która zajmuje się kompleksowym cateringiem okolicznościowym. Przygotujemy za Ciebie śniadanie do biura, a Twoim jedynym zadaniem będzie wybrać motyw przewodni uczty. Chcesz zjeść pyszne śniadanie w stylu włoskim lub greckim? Może regionalne potrawy są najbardziej lubiane w Twoim zespole? Nie musisz tracić cennego czasu na zorganizowanie idealnej porannej integracji. Skorzystaj z oferty naszego cateringu.
0 notes
lekkotakworld · 8 months
Text
Jak żegnam moich współpracowników? Upiekłam górę rogalików z dżemem wiśniowym 🤭🧡
Tumblr media Tumblr media
Będę tęsknić 🥹 ale za rok (a może za pół roku) wracam do biura chyba już na stałe ✊
80 notes · View notes
kasja93 · 3 months
Text
Hej
Tumblr media
Kolejny dzień za mną. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Z reguły mam to w czterech literach i nie reaguje, ale chyba wjechała jakaś niepoczytalność bo wstałam i zerknęłam zza firanki. Na asfalcie stoi sobie gościu. Nie opalony zatem blada twarz nie stanowi zagrożenia. Otwieram okno a tam gość się zaczyna tłumaczyć - otóż był to czeski kierowca czyli brat w niedoli. Stoi za mną i się zakopał w bagnie zwanym parkingiem. Wyjechałam z bagna, stanęłam przy nim na asfalcie, zaczepiliśmy pasy i wyciągnęłam jego zestaw.
Kawę wypiłam już pod rampą chociaż jej w sumie nie potrzebowałam. Ostatnio dostaje palpitacji po wypiciu kawy, ale nie rezygnuje z tej wątpliwej przyjemności.
Tumblr media
Po rozładunku udałam się na załadunek. Nie obyło się bez problemów. Najpierw nie mogłam znaleźć firmy, później odesłali mnie z jednego biura do drugiego gdzie akurat była przerwa. Czekałam pół godziny by dowiedzieć się, że potrzebuje nr referencyjne za załadunek. Gdy w końcu je otrzymałam dziad w okienku nawet na nie nie zerknął tylko od razu dał mi papier dla magazyniera.
Załadunek kij wie czego w big bagach (wielkich torbach po 500kg każda), powrót do biura po papiery, walka o przetrwanie w niemieckich korkach a następnie zjazd na płatny parking bo darmowe zapełniły się conajmniej dwie godziny wcześniej…
Naprawdę już jestem zmęczona. Jutro powinnam by już w domu a tu jestem w Niemczech do rozładunku a gdzie tu jeszcze się załadować, wrócić do Polski, rozładować się i najlepiej jeszcze coś załadować bo mnie pół Polski na pusto nie ściągną :/
Jedzeniowo: kawa z mlekiem roślinnym oraz bagietka.
13 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 months
Text
Ostatnie cztery dni są dowodem na nadciągającą katastrofę klimatyczną
I wiem, że kto jak kto, ale ja z tą swoją tolerancją na wysokie temperatury to przeżyję. :D BYŁO CUDOWNIE!
Słucham jak ludzie narzekają, że jako ludzkość mamy przejebane, bo w kwietniu nie powinno być lata. I to fakt. To dla wegetacji roślin, życia zwierzaczków niezbyt dobry scenariusz.
Ale dla mnie to fantastyczne wieści!
W sobotę było chyba u nas najcieplej - powyżej 30*C. To był w końcu pierwszy raz, kiedy poczułam, że mogę bezpiecznie ściągnąć z siebie koszule i zostać w samym topie. CUDOWNE. KOCHAM ten stan.
Przez kolejne dni musiałam mieć coś zarzucone na ramiona, a w poniedziałek nawet siedziałam wieczorem pod kocem - niby było ciepło, ale nadal to były zbyt nieprzyjemne warunki do życia.
Mój chłopak coś tam przebąkiwał, że "słońce praży" i że "leje się z niego" - a dla mnie to była ledwo-ledwo temperatura komfortowa do życia.
Dawać mi te zapowiadane lata z gorącem 40*C!
Nie wiem czy będę miała co jeść (bo w teorii zboża i inne uprawy spłoną), ale wreszcie będę się dobrze czuła we własnej skórze.
Przykład tego jak cierpię w okresie jesień-zima-wiosna? W poniedziałek przed pracą obydwoje szykowaliśmy się do wyjścia z mieszkania. Wiadomo: rano niższa temperatura, chłodem wieje. Mój chłopak: skarpety, bielizna, jeansy, sam T-shirt i na niego skórzana kurtka (ale rozpięta). Ja: grube skarpety, bielizna, grube dresowe spodnie, na górę sweter z kaszmiru i wełny merino, na głowę czapka i na wszystko bluza z kapturem. Jak wychodziliśmy sprzeczaliśmy się: ja do niego miałam problem, że nie zabrał chociaż bluzy i się przeziębi, bo przecież jest zimno na dworze, może po pracy będzie pogoda na T-shirt! On do mnie, że przecież mamy od 2 dni lato, więc powinnam sama założyć T-shirt, zamiast przegrzewać się w swetrze z kaszmiru i merino, że skończy się tak, że to ja się rozchoruję. Wyszliśmy na dwór. On odetchnął, ja zadrżałam. Wróciłam do mieszkania zmienić tą bluzę na kurtkę puchową. Dopiero w zestawie kurtka puchowa + sweter merino-kaszmir było mi ciepło. Mój facet czekał na mnie na chodniku, w tym T-shircie i w rozpiętej kurtce, kiwał głową z niedowierzaniem.
Kurtkę puchową ściągnęłam dopiero około godziny 11, jak wracałam z biura do mieszkania. Wtedy dopiero czułam, że jest mi ciepło. Po 13 zmieniłam sweter na T-shirt.
Ja nie znoszę zimna! Nie mam tolerancji na zimno, a zimno to dla mnie WSZYSTKO co jest poniżej 25*C i co zmusza do noszenia WIELU WARSTW ODZIEŻY. Ech. Właśnie to, od kiedy wiem, że mam ADHD stało się jasne - nie lubię marznąć, a najlepiej się czuję im mniej na sobie mam. Dlatego kocham lato, bo mniej bodźców dostarcza mi odzież, którą noszę. Przytłaczające i niekomfortowe dla mnie jest noszenie WARSZTW, noszenie ciuchów z DŁUGIMI rękawami, rzeczy, które muszą przylegać by na nie móc założyć kolejne WARSTWY. Czuję się wtedy w opresji. Przytłacza mnie ilość drażniących bodźców na skórze. Najprzyjemniej jest wtedy, gdy mam na sobie coś zwiewnego, co najwyżej muska moją skórę. I dobrze jest czuć komfortowe ciepło... a komfortowe ciepło dla mnie to przynajmniej 30*C.
Przetrwam katastrofę klimatyczną - mam nadzieję.
----
Byłam wczoraj u mojego dziekana. Spoko człowiek. Wyjaśniłam wszystko i wierzę, że jest spoko. A jak nie będzie spoko, to znowu się do niego wybiorę, bo zapewnił mnie, że w żadnym wypadku nie powinny mnie spotkać jakieś nieprzyjemności z powodu zasadnej skargi. Fajnie było. On też mi wyjaśnił - w słowach bardziej literackich i akademickich - że odpisywali mi tak oficjalnie na skargę, bo zakładali dupochron. Opowiedział jakie sytuacje mieli (jeden student w imieniu całej grupy napisał skargę na nauczyciela akademickiego nie do dziekana, nie do rektora, a od razu do MEN xD - no i musieli się z tego wybronić - tym bardziej, że pozostali studenci w imieniu których napisał tą skargę nie mieli pojęcia, że gość skargę pisze i że w dodatku pisze w ich imieniu, bo oni nie czuli, żeby cokolwiek skarżenia wymagało). Trochę mi lżej. Przy tym wyjaśniłam dlaczego ja pisałam skargę (bo nie mamy starościny/starosty) - na to typ mi wymienił masę powodów dla których należy przeprowadzić wybory na starościnę/starostę oraz zaznaczył, że w obecnych okolicznościach ja nie powinnam podejmować się obowiązków starościny - mam indywidualny tryb nauki, mam dwie uczelnie i semestry do zaliczenia. To DOŚĆ jak na jedna osobę.
Jestem bardzo zadowolona z tego spotkania.
Natomiast martwi mnie, że mam do nadrobienia kilka lekcji na drugiej uczelni - ogarnę. Ale nie mam czasu ostatnio.
Po spotkaniu z panem dziekanem oddzwoniłam so siostry, która - ma timing! - podczas całego spotkania z dziekanem dobijała się do mnie telefonem, sygnał za sygnałem, totalnie ignorując odrzucanie jej z smsem o treści "Nie mogę teraz rozmawiać. Oddzwonię później." Ech. Stres dodatkowy. Myślałam, że z rodzicami się coś stało dlatego na alarm bije, ale nie - ona chciała po prostu pogadać podczas spacerku z synkiem po parku.
Ech.
Nie zauważyła smsa ode mnie, bo miała ręce pełne pieluch, rozumiem. Ale stresu się najadłam przez to jej dobijanie się. Że też ona ma taki timing! Od kilku dni dzwoni, jak akurat robię coś ważnego. Ech. Porozmawiałam z nią chodząc po uczelnianym parkingu i strefie rekreacyjnej - miałam zamiar wrócić do domu, ale gdybym wyszła na główną ulicę, to po prostu nie słyszałabym jej i sama bym darła się do słuchawek xD A poza tym, oczywiście byłam u dziekana z moim psiaczkiem, więc przy okazji młodej dałam szansę na odpryskanie się.
Ponownie ta sama konkluzja po rozmowie z siostrą: lekarze swoją ignorancją i brakiem empatii, a czasem po prostu brakiem elementarnej zdolności słuchania ze zrozumieniem (!) robią z ludzi antyszczepionkowców. No to po prostu oburzające! I chociaż jeszcze miałabym poprawkę, że słyszę interpretację ROZMOWY z lekarzem, od strony sporu. Ale nie, siostra czytała mi pismo. W zasadzie wymianę korespondencji między nią i różnymi ciałami regulacji pracy lekarzy.
Moja siostra nim napisała to pismo konsultowała wszystko z prawniczką. Wiele godzin obydwie wertowały regulacje prawne Rzeczypospolitej Polskiej nim napisały to pismo, sprawdziły i poddały weryfikacji jakim regulacjom podlega praca lekarzy i jakim podlegają prawa pacjenta. Siostra zweryfikowała jak w świetle prawa należy traktować informacje na produktach farmakologicznych, w jakich przypadkach mówimy o odczynach niepożądanych, do jakich zaleceń należy się stosować (ha! Banał: tych na ulotce załączonej do opakowania). Wszystko dlatego, że moja siostra chce być odpowiedzialnym rodzicem, który da swojemu dziecku całą najlepszą ochronę i zarazem ochroni je przed cierpieniem, poszuka sposobu na ulżenie w bólu dziecku. A tym czasem jej długaśne pismo z powoływaniem się na konkretną podstawę prawną w każdym aspekcie xD doczekało się odpowiedzi w postaci jednego zdania, którego sens to "No o co pani chodzi? Przecież dziecko nie zostało zaszczepione kolejną dawką. Chyba o to chodziło, nie?". I tyle. To moją siostrę wkuuuuurwiło jak nie wiem. Jakby do lekarzy nie docierało, że siostra zaskarża ich o celowe działanie na niekorzyść małoletniego pacjenta, o łamanie polskiego prawa, o nadużycia i że domaga się wyciągnięcia konsekwencji, bo takie zachowanie zagraża kolejnym pacjentom. Krzyczała mi do słuchawki, że oni chyba myślą, że faktycznie jest jakąs sekciarą co nie lubi szczepioenk i której o antyszepionkstwo chodzi, a ona przecież wskazała, że pani pediatrka dopuściła się rażących niedopatrzeń, nadużyć i zaniedbań wobec małoletniego pacjenta, w dodatku załamała prawo polskie i regulacje na które są stosowne paragrafy, które wskazała moja siostra - ta pani powinna ponieść za to karę, a jej przełożeni ta próbą "zamiatania tematu pod dywan" narażają kolejne dzieci i ich rodziców na podobne cierpienie jakie było udziałem mojego siostrzeńca! Jakby tam komunikacja totalnie nie działa. Lekarze z przychodni i rzecznik do spraw pacjena widzą takie zgłoszenia zerojedynkowo: albo szczepimy jak leci, a jak rodzic zgłasza niepokój to jest AnTYszCzzepiOOOONkowcEM-SzuREM-PokręCONym. No nie. Dawno się skończyły czasy w których słowo lekarza było jak zaklęcie, w które traktowano jak niepodważalną prawdą. Teraz oczekuje się od lekarzy partnerskiego podejścia - to specjalista usługodawca. Przed wszystkim to też człowiek, który popełnia błędy - jak wszyscy i jak wszyscy musi ponosić za błędy konsekwencje. Ot, jak wielu innych specjalistów usługodawców. Jak dajesz feedback fryzjerowi, że twoim życzeniem było zafarbować włosy na blond, ale w trakcie farbowania czujesz, że występuje reakcja alergiczna, dajesz znać, że coś jest nie tak, a fryzjer to ignoruje i nie zmywa farby w wyniku czego ty potem przez tydzień masz krosty i poparzenie skóry głowy, podrażnienie oczu itp - kiedy skarżysz się na takiego specjalistę fyzjerstwa nie oznacza to przecież, że taka skarga równa jest temu, że jesteś przeciwna farbowaniu włosów i tak naprawdę nigdy ich pofarbować nie chciałeś/chciałaś! To absurd!
Chodzi o popełnienie błędu, który był w dodatku na szkodę zdrowia pacjenta za który lekarz musi ponieść karę. A poszkodowany może się domagać przyznania, że jego uwagi są zasadnie, oczekiwać przeprosin.
Dlatego przez ostatnie tygodnie siostra się bujała czy jej się chce odpisywać na te pisma od lekarzy. Ale kilka dni temu była u fizjoterapeutki - tej przepisanej "w ramach zadośćuczynienia" przez tą panią doktor, która chciała szczepić mojego siostrzeńca mimo niepożądanych odczynów poszczepiennych. Pani fizjo zwróciła rodzicom uwagę, że młody zbyt szybko wstaje. Mają go hamować z tym, okay. A poza tym zauważyła, że dziecko powłóczy (użyła innego słowa, którego nie pomnę - chodzi o to, że chłopczyk nie używa prawie jednej rączki, ma problem z jej podnoszeniem, podpieraniem się nią) jedną rączką i rzuciła, że to pewnie po szczepieniu, bo pewnie niedawno był szczepiony. Że póki co jest normalne, ale jeżeli utrzymuje się dużej to trzeba będzie z tym pracować. Fizjoterapeutka pouczyła siostrę, że jeżeli ta sytuacja z rączką się utrzyma dłużej niż tydzień mają dzwonić, bo pamięta, że podczas ostatniej wizyty, ponad miesiąc temu, też tak miał z tą rączką. To zmroziło moją siostrę i jeszcze bardziej wkurwiło. Pani fizjoterapeutka ewidentnie zapomniała jaka jest historia mojej siostry i po prostu założyła, że ma przed sobą dziecko, które podąża regularnie za kalendarzem szczepień. Tym czasem mały nie był szczepiony od czasu tamtej pierwszej fizjoterapii, a nadal mu się utrzymuje efekt tego niepożądanego odczynu poszczepiennego.
Siostra - po prostu smutna, rozgoryczona, zmartwiona - poprosiła fizjoterapeutkę wystawienie pisma w którym zawrze tą uwagę, bo potrzebuje takiej opinii do dokumentacji, którą zamierza złożyć do Sanepidu. Siostra nic więcej nie powiedziała. Po prostu była zmartwiona. A fizjoterapeutka wystrzeliła zdziwiona "a po co pani taki dokument? Jest pani antyszczepionkowcem?". No mnie samą to wkurwiło, jak siostra mi to relacjonowała. Czy naprawdę ludzie nie widzą sedna problemu!? Nie, dziecko nie rozwija się prawidłowo, ma niepożądany odczyn poszczepienny, którego mimo upływu miesięcy nie nadrabia! To martwi! Trzeba się dowiedzieć czy młody nie jest na coś uczulony. No kurwa, skoro to co obserwują nie jest naturalne, nawet na tyle, że "jak nie mienie do tygodnia to proszę dzwonić" to należy szukać pomocy u kompetentnych osób!
Moja sis - już wkurzona - wyjaśniła, że polskie prawo wymaga by zgłaszać NOPy, powinien to zrobić lekarz pierwszego kontaktu, ale doświadczenia ma takie, że lekarze tą procedurę olewają, całe szczęście może to również zrobić rodzic. Na co pani fizjoterapeutka "a co to NOPy?', na to siostra spokojnie "Niepożądane odczyny poszczepienne", na to fizjoterapeutka przyjaźnie "Ale niepożądane odczyny poszczepienne są normalne, zawsze się pojawiają, gorzej jak się utrzymują długo. Raczej nikt tego nie zgłasza, tylko anstyszczepionkowcy. Moja mama jest pediatrą, uważa, że lepiej zaczepić niż nie zaszczepić!", na to siostra już gorzko (bo znowu została antyszczepionkowcem - ot tak, bo dba o zdrowie swojego dziecka) "Jeżeli występują objawy niepożądane, które producent zawarł w ulotce należy je zgłaszać. Nie wolno szkodzić pacjentom, to wynika nie tylko z przysięgi Hipokratesa, ale jest też zapisane w polskim prawie. Również karnym", a na to pani fizjoterapeutka "a jak tak, to spoko! Napiszę!".
xD
Przedwczoraj siostra znowu spotkała się ze specjalistką od prawa. I odpisała na te pisma różnych instytucji. Wrednie odpisała. xD Czytała mi to wczoraj. Najpierw zwróciła uwagę, że chyba zaszła pomyłką, bo w odpowiedzi na jej kilku stronnicowy list w którego treści odnosiła się do kilku aspektów, kilku zaniedbań i do każdego przytaczała postawę prawną z konkretnym paragrafem obowiązującego prawa dostała jedynie dwu-akapitową odpowiedź w której treści nie odniesiono się do wskazanych przez nią zaniedbań pracy lekarki pediatry. Wciąż czeka na odpowiedź na swój ilist w którym również prosiła o przekazanie zgłoszeń NOPów, które pani doktor twierdziła, że na przestrzeni ostatniego roku zgłaszała - nie mogła się doprosić tych dokumentów od samej pani doktor (chociaż ma na piśmie i w postaci nagranych rozmów z recepcji ustne zapewnienia petdiatrki, że takie NOPy zostały zgłoszone), a liście wysłanym wcześniej domagała się od placówki przesłania tych NOPów lub uzasadnienia dlaczego ich nie chcą przesłać, najlepiej by przy tym powołali się na konkretne paragrafy, wówczas zweryfikuje ze swoją prawniczką czy to zasadnie i czy nie skończymy z kolejną skargą do odpowiedniej instytucji - bo akurat utrudnianie jej wglądu w dokumentację medyczną własnego dziecka to jest przestępstwo. ITP ITD.
Tak całe pismo konstruowały. Bardzo rzeczowo, punktując kolejne sprawy, na które się skarżyła siostra, a na które nie dostała odpowiedzi. Dodając do każdego akapitu "Proszę odnieść się do powyższego aspektu, a jeżeli zdecydują się państwo go pominąć proszę o uzasadnienie wraz z adnotacją do podstawy prawnej".
Ech. Początkowo chciała - serio - zostawić to. Olać. Ma nową lekarkę, której ufa, wydaje masę kasy na dotarcie do sedna problemów zdrowotnych jej synka. Ale to zakładanie, że jej zasadne skargi na obsługę pacjenta w NFZ, na działanie na szkodę pacjenta, na zaniedbania ze strony pani lekarki, że to wszystko jest akt antyszczepionkowej złośliwości to ją wkuwało. To brzmi, jak "pacjent, który nie słucha bezwzględnie lekarza jest szurem i idiotą" - nie jest szurem i idiotą, po prostu domaga się sprawiedliwej obsługi i przyznania do błędu!
A - dla równowagi - na tych antyszczepionkowych spotkaniach na które trafiła po pierwszym wkurwie i rozgoryczeniu: traktuje się ją partnersko. Tak, pewnie, czasem weryfikacja faktów tego co mówią prelegenci sprawia, że wszystko kupy się nie trzyma i tak na logikę zaufać temu się nie da w 100%. Ale dostała wgląd w masę badań, masę hipotez, masę teorii. Poznała ludzi, którzy są pomiędzy - jak ona - nie negujących szczepionek, ale widzących, że szczepionki nie służą ich dziecku, szukających sposobów na zapewnienie dziecku odpowiednich szczepień ale bezpiecznymi preparatami, badających dzieci pod kątem uczuleń. Nikt nie podważa troski mojej siostry o swojego synka, nikt nie mówi "lekarze to idioci" (no dobra, tak teraz mówi moja własna siostra jak wspomina to pismo z odpowiedzią, które jej wysłali xD wkurwili ją). Nikt na jej zasadne obawy czy szczegółowe pytania nie wystrzela "jesteś antyszczepionkowcem" jakby to była obelga, która zamyka rozmowę i zapewnia ostracyzm.
----
Po zakończeniu rozmowy z siostrą zdzwonił mój partner. Okazało się, że za godzinę (jak to zleciało!) miał skończyć pracę i chciał, abym pomogła mu wybrać jedną rzecz w sklepie. No to nie opłacało mi się wracać do domu xD, więc wzięłam psa do biblioteki na uniwerku xD. Zaszyłyśmy się między regałami z magazynami o pisarstwie, medioznastwie i podróżach. Dalej próbuję napisać zadanie zaliczeniowe na zajęcia u Dumbledora, ale mam blokadę. Chyba znowu za duże oczekiwania wobec siebie mam. Po prostu mam już pomysł, ale jak do pisania siadam to dopadają mnie wątpliwości - czy ja w ogóle potrafię pisać? Czy ja się nie zbłaźnię. I jak widać - piszę metrowy wpis do pamiętnika, zamiast zadania, które mnie jara i które spędza mi sen z powiek.
Ech. :p
Potem pojechałam do mojego chłopaka. Po drodze się posprzeczaliśmy o pierdołę. Ja zrobiłam literówkę piszę wiadomość ("Są korki kochanie, będę bardziej o 16:40" - a byliśmy umówieni na 15:30. Jestem pewna, że napisałam 15:40, ale ściśnięta w tramwaju, ze spanikowanym pieskiem na rękach mogłam nie zauważyć, że palec mi się omsknął. A potem w tym ścisku nie odpisywałam na wiadomości faceta, który właśnie się dowiedział, że ma na mnie czekać półtorej godziny xD - dzwonił, to na niego nawarczałam, że nie mam jak gadać, bo pies wariuje, tłok, ludzie, hałas, pa! xD Oddzwoniłam te pięć minut później wyjaśniając, że już wysiadłam z tramwaju, że za 2-3 minuty będę w umówionym miejscu, ale zarazem byłam zła na niego, że do mnie dzwonił w ogóle - przecież napisałam, dałam mu znać, wie przecież, że nie znoszę jeździć z małą tramwajem w godzinach szczytu, że to powoduje we mnie stres, a odbieranie telefonów jest wtedy niemożliwe i jeszcze bardziej stresujące by operować jedną ręką psem, a drugą telefonem. Tym czasem on zdążył się już na mnie wkurzyć, że kazałam mu czekać na siebie półtorej godziny. Więc chwilę warczeliśmy do siebie, aż dotarliśmy do sedna problemu - on nie wiedział, że jestem w tramwaju, wiedział tylko, że mam pojawić się o 16:40, dlatego dzwonił, a ja nie wiedziałam, że wpisałam złą godzinę. Głupie nieporozumienie. Ale cieszę się, że te nasze nieporozumienia czy sprzeczki są takie, o błahostki. I że tak sobie z nimi radzimy. Zamiast się nakręcać "daj mi minutę, musi mi minąć złość", uspokajam się i uczciwie mówię "przepraszam, rozumiem jak musiałeś się poczuć". I to działa w obydwie strony. Trzeźwe spojrzenie na sytuacje, wzięcie swojej winy na siebie, a cudzej - oddanie tej osobie, której to był kawałek. Fajne to.)
Było ciepło. Dostałam od mojego chłopaka naszyjnik. Poszliśmy na spacer... a potem spontanicznie zaprosił mnie na obiad. Poszliśmy w trójkę na pizzę. Było cudownie. Ciepło - miałam na sobie letnią sukienkę i katankę. Fajnie.
A potem wróciliśmy do domu.
Zmęczeni okropecznie.
Obydwoje potrzebujemy tego urlopu tak bardzo...
Mój chłopak wyznał mi, że jest tak bardzo ze mnie dumny, że zdecydowałam się na studia i że obecnie, trochę z przypadku, realizuję aż dwa na raz.
I że imponuje mu to jak wybieram miejsca potencjalnej pracy - zawsze patrzę pod kątem tego czy mogę się w tym miejscu rozwinąć, żeby nie było mi tak, jak jest u obecnego szefa. To miłe. Fajne, że to widzi i to ceni.
A propos napisałam do szefa w sprawie urlopu. Ech. Nie odpisał. Strasznie mnie to stresuje - napiszę z miesięcznym wyprzedzeniem: ignorka. Napiszę z dnia na dzień: ignorka.
OMG jak mnie brzydzi praca w firmie tego człowieka.
Ech, całe szczęście studia mam fajne...
Idę pracować. Ciao
12 notes · View notes
persephoneola · 1 month
Text
wtf
Miałam dziś strasznie głupią sytuację z szefem w pracy. Mój szef jest sześć lat starszy ode mnie, więc ogólnie raczej gadamy sobie dość swobodnie zazwyczaj.
W czwartek kupiłam sobie kwiaty i postawiłam w biurze. Dziś były one już nieco padnięte. Mój szef jest typem człowieka, który dużo rzeczy robi sam, jak mu coś przeszkadza, a nasze biuro jest jak mieszkanie, więc panuje tam raczej domowa atmosfera.
No więc rano chciał te kwiaty wyjebać, na co ja, że nie, trzeba dać im jeszcze szansę.
Potem wchodzi i się pyta, skąd mam te kwiaty. Pytanie trochę mnie zbiło z tropu, więc mówię zgodnie z prawdą, sama se kupiłam. I dodałam: bo Ty mi innych nie kupiłeś. Był to taki tekst z dupy, bo pytanie było z zaskoczenia, a poza tym, jak już wspominałam, rozmawiamy na co dzień dość luźno i miało to oznaczać, że jak ci przeszkadzają stare, to kup nowe.
Na co on: jak ja Ci zacznę kupować kwiaty, to będziemy mieli inne problemy.
Na co ja znowu zbita z tropu, w myślach zrobiłam rybkę 😯 i ponieważ zdezorientował mnie jeszcze bardziej, to zamiast powiedzieć coś w stylu-jprd, o czym ty myślisz albo że to był ŻART, to dopiero po 2 sekundach za dużo, powiedziałam, że tak ogólnie do biura, nie że dla mnie przecież.
No i teraz jest nieco creepy. I nie wiem, czy jeszcze kiedyś nawiązać do rozmowy, czy raczej zostawić temat, bo będzie jeszcze gorzej.
17 notes · View notes
presleyowa · 1 month
Text
Poniedzialek....
Wczoraj przed snem zlapalam dola do tego stopnia, ze ani medytacja, ani podkasty kryminalne nie byly w stanie mnie ululic do snu. Napisalam matce, co mysle o sytuacji, a jej jedyna odpowiedzia bylo "To nie moj dom". Ale w tym domu sa jej rzeczy z dziecinstwa, doroslosci, jej plyty winylowe-wiekszosc ukradziono, ale czesc jeszcze zostala. Ja w domu rodzinnym nie mam doslownie nic-wszystko przepadlo trzykrotnie.
Nie mam sily. W trakcie pobytu tesciowa cos palnela, ze szwagier nie ma gdzie mieszkac w miescie-a dostal od nich dom i ziemie na wsi. Mieszkanie mialo byc dla K. ale to tez juz nie jest oczywiste. Wyglada na to, ze jesli sie wszystkiego nie uporzadkuje za zycia, to wychodza pozniej takie cyrki. Moi rodzice od swoich rodzicow nic nie dostali, wiec nie mieli co mi dac. Cos czuje, ze nasz "sukces" zagranica poskutkuje powtorka z rozrywki. I nie to, ze oczekuje czegokolwiek od rodzicow i tesciow-ich majatek, ich sprawa, ale niech tez nie oczekuja, ze w razie potrzeby rzucimy cale zycie tutaj i wrocimy pomagac do PL. Cos za cos, konsekwencje jak to sobie wczoraj powiedzielismy. Moja jedna i druga babcia zmarly nagle, dziadkiem zajmowala sie babcia, a drugi dziadek zmarl mlodo. Tesciowa wiele lat zajmowala sie ojcem, ale miala ta mozliwosc, ze nie musiala pracowac, my musimy.
W zwiazku z sytuacja zaczelam sie zastanawiac, jakie ubezpieczenie na dom mamy z K. Nie mamy nic drogocennego, ale byc moze przydaloby sie rozwazyc dodatkowe ubezpieczenie. Kwestia naszego testamentu tez przeszla kolejny rok niezalatwiona. Jako bezdzietni lambadziarze musimy na to uwazac.
Jestem mocno przeziebiona, wiec zamiast jechac do biura, to pracuje z domu. Napisalam szefowi, nie ma z tym problemu. Na poczatku sie okladalam, a potem doszlam do wniosku, ze taka jest sytuacja, nie ma co sie umartwiac, taka podjelam decyzje i stawiam przed faktem dokonanym.
Oby przetrwac ten tydzien.
8 notes · View notes
wzruszenia · 3 months
Text
nie miałam jeszcze takiej motywacji do wyzdrowienia i pójścia do biura, jak tłusty czwartek
mam swój honor i drugi raz tych dmuchanych pączków z biedry jeść nie będę, nie dam się znowu nabrać na te migdały na wierzchu a nie mam żadnej sensownej piekarni w pobliżu
nie wyzdrowiałam, nie poszłam, pogodziłam się
i zdarzył się pączkowy cud
współlokator przywiózł KARTON pączków z budowy, bo im kierownik kupił ponad możliwości
ALE CO TO BYŁY ZA PĄCZKI
luksus nabrał nowego znaczenia - wielkie, tłuste, ważyły po dobre pół kilo, posypane kwiatami, nadziewane UCZCIWYM kremem pistacjowym, mam duże możliwości a musiałam zrobić przerwę w połowie na oddech, no niebiańskie wrota pączkowości stanęły otworem
i w takie właśnie cuda wierzę
7 notes · View notes
babuszcats · 7 months
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
[fragment audycji Podsumowanie dnia TokFM 27.10.2023 - wypowiedź dr Osamy Abo Zebida]
List dr Osamy Abo Zebida, Polaka uwięzionego z rodziną w Strefie Gazy. Do całego świata, w szczególności do rodaków w Polsce
Nazywam się Osama Abu Zebida, jestem inżynierem, ojcem czwórki dzieci, Gazańczykiem, Palestyńczykiem, Polakiem.
My, kolejne cztery polskie rodziny oraz ponad dwa miliony ludzi, jesteśmy więzieni w Strefie Gazy przez Izrael. Jest tu 28 osób z polskim obywatelstwem oraz dwoje małżonków polskich obywateli.
Nie jesteśmy wcale lepsi czy ważniejsi od pozostałych dwóch milionów ludzi w Gazie. Ale nie jesteśmy też gorsi, a nasze życia nie są mniej warte od innych Polaków – np tych, których polski rząd ewakuował wojskowymi samolotami z Izraela.
Nasz dom w mieście Gaza został zbombardowany przez Izrael pierwszego dnia wojny. Zdążyliśmy zabrać telefony i paszporty, nic więcej, wskoczyliśmy w samochód i uciekliśmy na południe Strefy Gazy – tam gdzie Izrael kazała udać się milionowi ludzi. Cała nasza piękna dzielnica kilka godzin później leżała w gruzach.
Uciekliśmy do domu przyjaciół w Rafah. Południe miało być bezpieczniej, ale nie jest. Izraelska armia cały czas bombarduje nasze okolice. Przedwczoraj izraelski pilot zbombardował dom naszych sąsiadów w Rafah i zabił całą rodzinę, która tam mieszkała, oczywiście wśród nich były kobiety i dzieci. Dziś w nocy Rafah było celem izraelskiego ostrzału artyleryjskiego. To było wyjątkowo przerażające.
Czy Państwo wiecie jak działa artyleria? Pocisk artyleryjski trafia do celu jeśli spadnie w odległości 100 – 150 m od wyznaczonego obiektu. Zgodnie z przepisami prawa międzynarodowego, nie wolno ostrzeliwać z artylerii gęsto zaludnionych obszarów cywilnych – a praktycznie cała Strefa Gazy jest gęsto zaludniona, a miasta na południu szczególnie – Rafah i Khan Younis z setkami tysięcy ludzi, którzy uciekli z północy – są pełne ludności cywilnej.
W mieszkaniu, w którym teraz jesteśmy przebywa blisko 70 osób, znowu – większość z nich to dzieci. Izrael używając artylerii za cel stawia sobie całą ludność cywilną w Rafah, my też jesteśmy celem.
Nie widzimy tutaj żadnych uzbrojonych ludzi, nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy, żeby z naszej okolicy Hamas wystrzeliwał rakiety. Ale dla nas jest jasne – celem Izraela nie jest zniszczenie Hamasu, celem jest zniszczenie całej Strefy Gazy, sterroryzowanie ludności cywilnej, dokonanie jak największych szkód. Izraelska armia morduje wszystkich – kobiety, dzieci, starsze osoby.
Nie mamy wody, prądu, sieć komórkowa jest bardzo słaba, Izrael celowo zniszczył infrastrukturę komunikacyjną. Nie wiemy co się dzieje z naszymi bliskimi, są tu polskie rodziny, z którymi nie mamy kontaktu.
Nie wiemy co jest bardziej przerażające – czy bombardowania i strach przed śmiercią czy też fakt, że za moment nie będziemy mieli jak się komunikować ze światem. Tu będzie trwało ludobójstwo i świat się o tym nie dowie.
Ale nawet teraz, póki z Gazy docierają wiadomości o sytuacji tutaj – nikt się nami nie przejmuje. Przecież wiecie o dziesiątkach rodzin zabitych we własnych domach, o przepełnionych szpitalach, w których operacje przemęczeni lekarze przeprowadzają na podłodze, bez narkozy. Wiecie o całych dzielnicach mieszkalnych zamienionych w pył. Wiecie o blisko 6 tysiącach zabitych ludzi, z których większość to kobiety i dzieci. Wiecie, że kara za działania Hamasu spadła na ponad dwa miliony ludzi i wiecie, że to jest pogwałcenie prawa międzynarodowego.
Jesteśmy obywatelami Polski, ale już wiemy, że drugiej kategorii; wiemy, że w Waszych oczach nasze życie, nasze cierpienie nie jest warte tyle samo, co Polaków po drugiej stronie granicy.
Zginęła rodzina naszego przyjaciela, obywatela Polski – jego mama, siostra, jej dzieci, jego bratowa i bratanek. Czy ktoś z MSZ-u się tym zainteresował? Nad ewakuacją Polaków z Izraela debatował prezydent i Biura Bezpieczeństwa Narodowego, poleciały samoloty wojskowe. A co z nami? Gdzie narada w sprawie ratowania nas? Prosiliśmy Ambasadę RP i Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP o ewakuację nas z Gazy w celu ratowania nasze życia, ale nie było z ich strony reakcji.
Nie ma tu schronów, nie ma bezpiecznych miejsc, nie ma już dokąd uciekać. Nie możemy wyjechać dopóki Izrael nie nakaże Egiptowi otworzyć przejście graniczne w Rafah. Izrael bombarduje szkoły, szpitale, obiekty ONZ, domy rodzinne, meczety, kościoły. Gdzie mamy się schować, gdzie mamy iść?
W Strefie Gazy jest teraz 28 osób z polskim obywatelstwem i dwoje małżonków obywateli Polski. My, i ponad dwa miliony ludzi w Strefie Gazy, jesteśmy zakładnikami Izraela. Zakładnikami, których Izrael regularnie zabija. Mam nadzieję, że gdy będziecie czytać ten list, wszyscy z nas będą jeszcze żywi.
Wzywamy do natychmiastowego rozejmu i zaprzestania masakry popełnianej przez Izrael na cywilach w Gazie!
Podpisano, dr Osama Abo Zebida Rodzina Mustafa Rodzina Taha Joanna Majid, Marta, Julia, Karim, Elias El Nakhal
10 notes · View notes
Text
Podsumowanie 27.12
Zjedzone~700 kcal
Spalone-491 kcal
Bilans~209 kcal
Rano było trochę kłótni szczerze moje antydepresanty nowe źle trochę działają ale organizm przyzwyczaja się do nowej subtanci
Ale potem było lepiej poszłam się spotkać z Nadia i dać jej część prezentu i pochodziłyśmy po sklepach ale niestety popełniłam jeden wielki błąd
Zostawiłam torbę w autobusie naszczescie nie z prezentem ale z zakupami z Rossmana i apteki oraz najgorsze portfel naszczescie okazało się że atobus po tym kursie pojechał do remizy a nie na miasto więc jutro jadę do biura rzeczy znalezionych i m nadzieję że się znajdę bo nie wiem załamie się szczerze bardzo się boje ze niebedzie ale terz czuję nadzieje i boje ze się zawiode
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Moja kobieta jeszcze mi mówiła że mi dużo nie kupiła ona tak dba o mnie wie o moim Ed I w większości kupiła mi rzeczy które wie że zjem i nie będę czuć się źle i to urocze
Nasz wspulnu przyjaciel powiedział że nas obie powaliło z tym ile prezentów sobie dajemy
Miłej nocy zagubione dusze<3
5 notes · View notes
whisperofthewaves · 5 months
Note
1670 jeszcze nieobejrzane? no wiesz co
kajam się i zasłaniam generalnym brakiem sił życiowych po powrocie do biura 💔 będzie nadrabiane w czwartek kiedy zaczynam świąteczne wolne. może nawet zamienię to w rodzinny seans. ale po sprawdzeniu pierwszego odcinka xD
4 notes · View notes
lekkotakworld · 4 months
Text
11-14.02.24 - dzień 42-45
Kolejny update:
Byłam w u byłego szefa, trochę mi pomaga z magisterką, mam też klepnięte miejsce w pracy jak tylko się obronię 🫶 wrócę do biura, w którym byłam w wakacje
Powiedzmy, że mam wybrany temat pracy magisterkiej
Zaczęłam czytać Konieczny. Na styk i wowowowo jestem zakochana w tej książce! Miłośnicy architektury - gorąco polecam
Mam trochę gorszy czas jak chodzi o akceptację wagi, znów zaczęłam ważyć się również wieczorem.. Wczoraj nawet myślałam o powrocie do liczenia kalorii, ale nie zrobię sobie tego, nie teraz kiedy naprawdę bardzo mi się poprawiło, to tylko głupie cyferki na wadze
W niedzielę pod wieczór zaliczyłam lekki zjazd, chyba schodzą mi trochę emocje, popłakałam, miałam dość wszystkiego, ale poszłam spać i było okej
Odsypiam.
Spotkałam się z byłą współlokatorką, z którą mieszkałam jeszcze przed pandemią
Miałam jechać tylko z rodzicami nad morze - dziś okazało się, że mój chłopak też jedzie, fajnie, 5 dni razem 🫶
Rozważam odejście z tumblra..
10 notes · View notes