na uniwersytecie warszawskim zaczął się protest okupacyjny, w parku autonomia (nowy świat 69). uw nie dość że odmawia udziału w rozmowach to zamknęło dostęp do budynku (w tym bieżącej wody). jeśli ktoś byłby w centrum to możecie podejść zapytać się czy czegoś nie potrzebują (na fb jest chyba link do listy z rzeczami np. baterie aa)
Mały Książę to pracujący arystokrata o zamiłowaniach plantofilskich, wykorzystujący zwierzęta (ptaki wędrowne) do podróży lub (w przypadku baranka) do wojny biologicznej, będący przy tym w stanie nawiązać głęboką więź ze zwierzęciem z gatunku nadal nielubianego i uważanego za szkodnika przez wielu ludzi. Okazuje pewien szacunek samozwańczemu monarsze narzucającemu swoją wolę innym (mianowanie Księcia ambasadorem planety Króla), gorąco pragnie pomóc alkoholikowi będącemu na dnie rozpaczy i uważa za sensowną kompletnie niepotrzebną pracę de facto niewolniczą narzuconą Latarnikowi nie wiadomo przez kogo. Nie ma się co dziwić, że wywołuje emocje na Tumblrze ;P /// Na wszelki wypadek zaznaczam, że powyższy tekst to żart.
Publikowane na własną odpowiedzialność askujacego 🫣
[tiktok kszołdra przebrzydła nie chce mi pozwolić wstawić filmu z akurat tą piosenką, zatem wrzucam tutaj, zanim ją zmienię, bo to moje największe dzieło wizualne dotychczas]
odkąd ich poznałam to moja ulubiona dynamika w parach: on wiecznie rzuca się przed nią na kolana, ona czule patrzy na niego z góry
czyli poczytaj ze mną lalkę ;D feat. romeo i julia
izabela jest dość kontrowersyjną postacią, ponieważ pomimo jej katastrofalnego wpływu na wokulskiego jest wyraźnie zaznaczone w powieści, że raczej nie jest za to bądź za niego odpowiedzialna. trudno oceniać moralność postaci tak głęboko zagmatwanych w kulturę - tutaj chcę się skupić na jednym fragmencie, o tym, jak postrzeganie świata izabeli zostało przedstawione przez jej interpretację "romea i julii".
izabela egzemplarz dramatu dostała od rossiego i czyta go, ponieważ nie odwiedził jej w czasie swojej wizyty w wwie. fantazjując o niedoszłym spotkaniu przychodzi jej na myśl wokulski:
wyobrażenie sobie wokulskiego jako pobłażliwie głaskanego psa mówi bardzo wiele o tym, na jaką rolę on wg. niej może zasługiwać. nie jest to pierwszy raz jak nasz stach jest porównywany do psa łęckich:
czytając, izabela deklamowałaby wokulskiemu skargę romea, jakby była powiedziana przez rossiego o niej. myśli o tym z przyjemnością - status łęckiej opiera się na byciu pożądaną przez mężczyzn. czuje się bardziej *obrażona* niż zrozpaczona kiedy jakiś się dla niej nie poświęca. to jest pierwsza rzecz która odróżnia ją od julii, która rzeczywiście kocha romea i pragnie z nim być, cierpi z powodu rozłąki. ten fakt jakby nie był zarejestrowany przez izabelę, która "wciela się" w tę niecierpiącą "julię" w tym wymyślonym scenariuszu. izabeli jest lepiej jako *obiekt* adoracji cierpiącego mężczyzny niż jako zakochana kobieta, więc przeinacza scenę z dramatu.
dobrze, a czemu mówi to wokulskiemu?
bo wie, że wokulski jak pies znosiłby wszystko i nadal poświęcał się dla niej. nie czuje się źle z tego powodu, nie czuje się mu coś winna, nie czuje, jakby go wykorzystywała.
przerwa od analizy.
teraz musimy się umówić, kochani, że nieważne ile hajsu wokulski wrzuca w izabelę, ona *nie* jest zobowiązana do żadnego uczucia względem niego. masę konkretnie *chłopców* ma z tym problem, ale kobiety nie muszą za życzliwość mężczyzn płacić relacją z nimi.
ten sentyment nie wyklucza się jednak z innym: izabela nie jest tępa, i wie, że wykorzystuje *nie tylko* życzliwość wokulskiego, ale i jego miłość do niej. i tu zaczyna się inny parallelizm do julii wg. łęckiej i jej obecnej sytuacji - jako obiekt westchnień romea, "julia" ma nad nim władzę. władzę kontrolowania dostępu do siebie:
może go pogardliwie drapać pod brodą i łaskawie pozwalać na leżenie u jej stóp. oczywiście w oryginale, jak to w romansach bywa, miłość obnaża obu kochanków - julia może złamać i kontrolować serce romea, ale romeo również może tak zrobić julii. w "władzy" biegnącej z wrażliwości, intymności i znania drugiej osoby jest równość. branie pod uwagę swojej możliwości do manipulowania drugiej osoby nie jest dobrym fundamentem na miłość, point blank. co było tragedią odseparowania od kochanka przez siły wyższe w fantazji izabeli jest prawem kobiety do bycia słabością mężczyzn i wykorzystywania tego faktu, choćby powodowało to cierpienie.
czytając dalej, napotyka na najbardziej znany lament julii. julia kocha romea i cierpi, że z powodu jego rodu (imienia) nie mogą być razem. jego wysokie urodzenie nie obchodzi julii, ją uwiódł chłopak przy pomocy boleśnie chrześcijańskiego flirtu (lmao). gdyby nie *pochodzenie* romea, mogliby być tak szczęśliwi!
łęcka natomiast:
sama przyznaje, że poza byciem niedostępnym śpiewakiem, rossi jej nie imponuje.
gardzi samym pomysłem bycia z nim w... prawdziwej relacji? takiej, w której ludzie są ze sobą na co dzień?
kolejny dowód na to, że w swojej fascynacji niektórymi panami łęcka nie ma za cel rzeczywistej relacji z nimi. "tragizm" jest tym co ją przyciąga - fantazjuje o rossim, o posągu apollina. nie chce spełnienia, jedynie komfort, stałość, hołd.
izabela zauważa, że jako powierniczka florentyna po prostu nie dałaby jej takiej satysfakcji, jak dewocja wokulskiego, która jest świadectwem dobrze wypełnionej roli społecznej. czy winą izabeli, że jej rolą jest być usługiwaną? pożądaną? że nie potrafi przestawić się na lichą rolę czyjejś żony?
Heh nie wiedziałam, że niektóre postacie z Rancza mają kanoniczną datę urodzenia. Niektóre sam rok a niektóre miesiąc i dzień. Wczoraj dopiero zajrzałam na polską wikipedię i się dowiedziałam. Anyway spiszę od najstarszego do najmłodszego: