Tumgik
#pilotki
oftal-koralewscy · 1 year
Photo
Tumblr media
H1N1 4109 #h1n1eyewear #optyk #optykpoznań #optykpoznan #wildaoptyk #koralewscy #oprawkipetardy #lokalnyoptyk #optometrysta #lokalnie #kupujlokalnie #lokalnybiznes #modnyfacet #pilotki #oprawki #okulary #wloskarobota #poznan #wielkopolska #wielkopolskie #wielkopolski #poznań #badaniewzroku #dlamężczyzn #dlafaceta #dlaciebie #wiosna #wiosennie #idziewiosna #nowość (w: Optical Center Oftal Koralewscy) https://www.instagram.com/p/CqAIwXvtfK1/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
kaylaandvictoria · 1 year
Text
Las mujeres y los uniformes durante la guerra civil española
Tumblr media
En Espana, llega la Guerra Civil Espanola y la mujer tiene que simplificar su ropa, con telas rusticas y de colores sombrios. El estilo se simplifica y se cosen chaquetas y faldas sin estilos femeninos, es una moda que es bastante rectangular, no se enfatiza la figura de la mujer. Es una moda tipo militar, utilitario, sin excesos. Durante la guerra civil, aproximadamente setecientos mil niños tuvieron que abandonar las principales ciudades. Necesitaban escapar de los bombardeos. Los niños fueron enviados a Gran Bretaña, Bélgica, México, y otros lugares. A finales del siglo XIX, los niños españoles comenzaron a usar pantalones hasta la rodilla. Además, los trajes de marinero fueron populares tanto en el siglo XIX como en el XX. luego, a principios del siglo XX, las bragas y los pantalones cortos eran más populares. Cuando la guerra comenzó, los niños usaban pantalones cortos y batas para ir a la escuela, pero la pobreza era más popular cuando estalló la guerra. La ropa no era importante ya nadie le importaba cómo se veían. Por otro lado, los trabajos y roles de las mujeres también cambian durante la guerra. La mujer espanola ayuda a la guerra civil desde su casa, cosiendo ropa, y tratando de mantener al hogar durante los anos de guerra civil. Cuando sale de la guerra civil, en 1939, Francisco Franco llega al poder y establece su dictadura de mas de 30 anos. Es un militar y muy religioso, entonces en Espana, la moda se mantiene muy modesto, sin decoraciones excesivos. Mientras en Francia aparece los disenadores Coco Chanel y Christian Dior, quienes van a cambiar la silueta de la moda para la mujer y crean sus modelos que se vuelven todo un exito del momento. Franco lució una cadena de oro y la cruz de la Suprema Orden de Cristo del Vaticano sobre su uniforme militar blanco. en ese momento, las mujeres se vestían según su marido. la mujer de franco se vistió a juego con franco. Las mujeres españolas se visten tan elegantemente como sus contrapartes en París o Roma y, a menudo, usan las mismas marcas de diseñadores europeos. También hay similitudes entre las mujeres en la guerra civil española y la guerra civil americana. Ambas mujeres desempeñaron roles más importantes. Las mujeres confeccionaban uniformes. El ejército nacional español vestía uniforme verde mostaza con mono de cuatro bolsillos y calzones del mismo color o beige. También vestían chaquetas cortas ordinarias con dos bolsillos y pantalones rectos o calzones con cierres de botones en los ejes de arriba a abajo. Por último, calzaban botas de cuero negro o marrón. Finalmente, los pantalones de los soldados vestidos con uniformes de campo deberían haber estado metidos en calcetines.
Tumblr media Tumblr media
-Kayla
Los recursos:
https://en.topwar.ru/172098-berety-pilotki-i-tjurbany-uniforma-grazhdanskoj-vojny-v-ispanii.html
2 notes · View notes
Text
Tumblr media
Leszka Adamczewskiego, związanego z poznańskim „Głosem Wielkopolski”, znają chyba wszyscy, którzy interesują się historią II wojny światowej oraz wszystkimi opowieściami związanymi z wojennymi i powojennymi poszukiwaniami zagrabionych skarbów. Przez wiele lat przyciągał kolejne rzesze czytelników i pasjonatów historii swoimi historycznymi reportażami. O samym tylko „świętym graalu” polskich odkrywców i poszukiwaczy skarbów, czyli Bursztynowej Komnacie, napisał kilkadziesiąt artykułów. Był znakomitych dziennikarzem i opierał się zawsze na faktach, a nie na niesprawdzonych domysłach. Takie były zarówno jego artykuły w gazetach, jak i książki, których zostawił po sobie całkiem sporo. Zmarł w zeszłym roku, w wieku 74 lat.
W naszej dolnośląskiej biblioteczce chcemy polecić Wam książkę, którą w zeszłym roku na rynek wprowadziło poznańskie wydawnictwo Replika. Pozycja ta, pod tytułem „Zejście do piekła. Od Niederschlesien do Dolnego Śląska”, jest zbiorem ponad dwudziestu reportaży poświęconych temu regionowi. I to nie tylko dzisiejszemu województwu dolnośląskiemu, ale także obszarom historycznie do Dolnego Śląska należącym. Stąd na początku możemy przeczytać na przykład o nieznanym szeroko ataku Wojska Polskiego podczas wojny obronnej 1939 roku na dzisiejszą Wschowę w województwie lubuskim, wtedy - położonego na terenie Rzeszy niemieckiego Fraustadt.
Adamczewski opisuje Jelenią Górę i Legnicę w ostatnich dniach niemieckiej władzy i pierwszych dniach, gdy te niemieckie miasta obejmowali w posiadanie nowi gospodarze. Możemy poznać historię pochodzącej z Jeleniej Góry słynnej niemieckiej pilotki Hanny Reitsch czy Bernarda Drzyzgi, polskiego dowódcy legendarnego oddziału Armii Krajowej, którego zadaniem było prowadzenie akcji dywersyjnych na terenach niemieckich, w tym tej najbardziej znanej, czyli podłożenia bomby w samym sercu Rzeszy, na Breslau Hauptbahnhof.
Atak bombowy to oczywiście nie jedyna historia z wojennego i powojennego Wrocławia. Adamczewski jednak nie skupia się tylko na stolicy Dolnego Śląska. Zabiera nas w podróż do małego Wąsosza, gdzie opowiada straszną historię żłobka dla dzieci robotnic przymusowych, czy do podjeleniogórskiego wtedy Agnetendorfu, czyli późniejszej wsi Jagniątków, dzisiaj dzielnicy Jeleniej Góry, gdzie do swojej śmierci, już po zakończeniu wojny, mieszkał jednej z najbardziej znanych śląskich pisarzy i noblistów - Gerhart Hauptmann.
Bez względu na to, który reportaż wybierzecie, na pewno nie będziecie mogli się od niego oderwać. Znakomicie napisane i udokumentowane krótkie opowieści stanowić będą świetną lekturę zarówno jeśli interesujecie się historią o dawna, bo pozwolą Wam nieraz poznać nowe fakty dotyczące tych powszechnie znanych wydarzeń, jak i wtedy, gdy dopiero zaczynacie przygodę z pasjonującymi tajemnicami Dolnego Śląska. [wg]
Leszek Adamczewski Zejście do piekła. Od Niederschlesien do Dolnego Śląska Wydawnictwo Replika 2022 ISBN: 978-83-66989-60-3 376 stron, 145x205 mm oprawa miękka ze skrzydełkami
0 notes
Text
Tumblr media
Idete autobusom🚌 a šoféruje ho žena, sadnete na taxík🚕 a opäť vás privíta prívetivá ženská tvár. Ak by ste mali sadnúť do lietadla✈ a viete, že ho pilotuje žena👩‍🦰, boli by ste nervózni?
Ak áno - prečo? Iba kvôli predsudkom alebo iba preto, že je to niečo nezvyčajné?
Mnohé, predtým čisto mužské profesie, dnes zo zapojenia žien výrazne profitujú💁‍♀️. Ženy prinášajú iný, pokojnejší pohľad na vec. Nie vždy potrebujú presadzovať svoje ego a sú tým faktorom, ktorý skôr spája🤝, ako rozdeľuje.
Vedeli ste, že i na Slovensku mám ženy pilotky👩‍✈️?
Aké to je pre mužov👨‍✈️ v tomto tradične mužskom zamestnaní? Ako ich vnímajú? Je to pre ženu omnoho ťažšie stať sa pilotkou?
👉Prečítajte si, ako žije život podľa vlastných predstáv slovenská pilotka👩‍✈️ Sandra Sandtnerová: https://www.swisslifeselect.sk/sk/home/clanky/zivotne-temy/pilotka-sandra-sandtnerova-vycvik-by-som-zvladla-aj-keby-som-mala-tri-roboty-hnala-ma-motivacia.html?utm_source=tumblr&utm_medium=obrazok_novinka
Aké boli vaše sny💭 a túžby, ktoré ste si dali ako dieťa? Podarilo sa vám ich naplniť? O čom snívate v dnešnej dobe?
Či už máte malé alebo veľké sny, radi vám s ich realizáciou🏗 pomôžeme. Zhodnotíme vašu aktuálnu situáciu a navrhneme optimálne riešenia✅. Spoľahnite sa na odborníkov. Využite stabilitu a know how švajčiarskej skupiny Swiss Life, ktorá má viac ako 165 ročnú históriu. Vyskúšajte aj vy švajčiarske finančné služby pre život podľa vlastných predstáv💯.
0 notes
americanway6 · 2 years
Text
Jak dobrać okulary do kształtu twarzy?
Jak dobrać okulary do kształtu twarzy?
Czy wiesz, jak dobrać okulary do kształtu twarzy? Wiedza na ten temat będzie przydatna, jeśli decydujemy się kupić swoją pierwszą parę okularów. Warto wziąć pod uwagę kształt swojej twarzy, by po założeniu konkretnych modeli, prezentowała się jak najlepiej. Sprawdź, jakie okulary pasują do Ciebie.
Tumblr media
Rodzaje kształtów twarzy
Jeśli chcesz odpowiedzieć sobie na pytanie jak dobrać okulary do kształtu twarzy, musisz poznać swoje rysy. Wyróżniamy następujące rodzaje rysów:
twarz owalna - linia policzków zwęża się na dół, wysokie czoło, podłużny, zaokrąglony podbródek, najszersze miejsce znajduje się przy kościach policzkowych
twarz okrągła - równa wysokość i szerokość twarzy, niskie czoło, okrągły podbródek i pełne policzki
kwadratowa - wyraźnie zarysowana żuchwa oraz szerokie czoło (takie same proporcje)
sercowata - szczupła broda i szerokie czoło
Jak dobrać okulary do kształtu twarzy?
Wyróżniamy kilka rodzajów oprawek:
okrągłe
owalny
panto
kwadratowy/prostokątny
kocie oczy
pilotki
Tumblr media
Żeby prawidłowo odpowiedzieć na pytanie, jak dobrać okulary do kształtu twarzy, należy przyporządkować konkretne modele do swoich rysów. Do twarzy owalnej będą pasować wszystkie kształty, jednak najlepiej prezentują się okulary kwadratowe oraz pilotki. Twarz okrągła dobrze pasuje do oprawek kwadratowych z cienkimi oprawami, ewentualnie bez nich. Osoby o twarzy kwadratowej powinny wystrzegać się topornych i szerokich opraw, ponieważ optycznie pogrubiają one twarz. Do twarzy sercowatej warto wybrać cienkie i zaokrąglone krawędzi, a wystrzegać się ostrych kształtów.
0 notes
leyraa · 5 years
Photo
Tumblr media
2018💕 http://leyraa.blogspot.com (link do bloga w bio) 💙 #kielce #sesjazdjeciowa #lublin #sunglasses #szorty #shorts #jeans #jeanshorts #diy #diyshorts #bandana #trampki #blond #bmw #bmwe46 #bokserka #pilotki #photosession (w: Skarzysko-Kamienna) https://www.instagram.com/p/ByHmmSioXza/?igshid=x446kzjcz3li
0 notes
oftal-koralewscy · 4 years
Photo
Tumblr media
Aviatory Moonlight RM5800 z lustrzankami Revo 💙 z polaryzacją 👓#moonlight #okularyprzeciwsloneczne #okularydladzieci #sunglasses #sonnenbrille #gafasdesol #occhialidasole #revolens #polarized #mirrorlens #polarizedsunglasses #aviatorglasses #pilotki #optyk #optykpoznan #optykpoznań #wildaoptyk #koralewscy #optometrysta #lustrzanki #optiker #optician #oprawkipetardy #glasses #okulary #oprawki #brille #instaglasses #glassesfashion #eyewear (w: Optical Center Oftal Koralewscy) https://www.instagram.com/p/CCEbA8FhQMs/?igshid=pq781n6j4jmr
0 notes
szafademi · 4 years
Text
Era “Here We Go Again”...
…czyli rockvato w delikatniejszym wydaniu
Tumblr media
Tytuł drugiego studyjnego albumu Demi na pewno nie miał odnosić się do stylu jaki Demi prezentowała w tamtym czasie. Nie trudno jednak pokusić się o spostrzeżenie, ze Demi jak w tytule próbuje na nowo odkryć styl rockowy. Sprawdźmy więc jak to wyszło...
Nie ma co ukrywać, że Demi znów stawia na styl rockowy, ale już nie koniecznie ten chłopięcy. Efekt widać już w głównym teledysku do piosenki Here We Go Again gdzie Demi występuje w sukience i w ramonesce, tak więc wracamy do skórzanego elementu. I to właśnie stają się podstawowe elementy garderoby Lovato. Przy tym wszystkim nasza idolka rezygnuje również z czarnych rajstop. Oczywiście nie zawsze, są momenty w który je zakłada, ale o wiele częściej pokazuje swoje nogi bez nich.
Tumblr media
Kolejną zmianą jaka zachodzi w stylu Demi to coraz mniejszy udział czarnych skórzanych kozaków w jej outfitach. Zastępują je wysokie obcasy.  Czasami są to szpilki, czasami sandałki, ale mimo wszystko działają na korzyć figury Demi. 
Oczywiście jak to z reguły bywa można popaść ze skrajności w skrajność i tak oto Demi równie często jak na sukienki zakłada dresy i workowate ciuchy. Co oczywiście nie jest niczym dziwnym, no bo kto nie lubi wygodnych ubrań :)
Kolejną zmianą charakterystyczną dla ery Here We Go Again jest coraz to większa rozmaitość dodatków i akcesoriów. Demi stawia na duże masywne torebki, coraz większe naszyjniki i okulary pilotki. 
Tumblr media
Kolejna duża zmiana to wygląd i fryzura. Demi stawia na czarny kolor włosów, ale w kontraście od tego mamy do czynienia w coraz bardziej delikatnym makijażem. 
Końcowy efekt jest taki, ze Demi wygląda coraz bardziej dziewczęco i po porostu pięknie.  
Tumblr media
Podsumowując, era “Here We Go Again” to przede wszystkim:
sukienki
skórzane elementy 
sandałki na wysokim obcasie i szpilki
dresy
t-shirty z wizerunkami zespołów  
duże torebki
...i wielorakość kolorów
Tumblr media
Dziękuję, że dotrawiliście od końca. Mam nadzieję, ze Wam się podobało.
Cały tekst oraz kolaże zostały wykonane przeze mnie i są moją własnością.
Zapraszam na pozostałe konta:
ASK - https://ask.fm/szafaDemi
TWITTER- https://twitter.com/szafaDemi
1 note · View note
tsuiraku · 5 years
Text
heart hope
Tak jak zawsze obudziłem się o wiele za wcześnie. Swoim zwyczajem przeleżałem w łóżku jeszcze długi czas, bawiąc się telefonem. Ponowna senność nadeszła w tym samym momencie, gdy musiałem naprawdę wstać. Tego dnia nie chciałem się spóźnić, jednak i tak, nim zwlokłem się z łóżka, miałem tylko pół godziny, by dotrzeć do studia. Wziąłem prysznic, okręciłem się ręcznikiem wokół bioder i zrobiłem kawę. Na lepsze rozbudzenie i myślenie wlałem do niej odrobinę wódki, co jakimś cudem ostała się na dnie butelki, którą wczorajszego dnia namiętnie opróżniałem w rytmie radiowych kawałków. Tego poranka też włączyłem radio. Popijając kawkę i słuchając tego, co speaker miał do obwieszczenia w porannych wiadomościach, poszedłem się ubrać. Przebierałem między bluzkami a koszulkami. Ta nie, ta nie, ta też nie… Ostatecznie stwierdziłem, że to i tak nie miało sensu, więc wcisnąłem się w pierwszą lepszą rzecz.
Rozbrzmiał dzwonek mojej komórki. Akurat zakładałem buty i jednocześnie przelewałem resztki niedopitej kawy do termoizolacyjnego kubka. Popatrzyłem na to, kto dzwonił, po czym odebrałem z głębokim westchnięciem. Menadżer pytał, gdzie byłem, gdyż za kilka minut miało zacząć się spotkanie. Zerknąłem na zegarek. Byłem dziesięć lat spóźniony. Miałem być na miejscu już dwadzieścia minut temu. Odparłem więc tylko, że właśnie wchodzę do sali konferencyjnej i się rozłączyłem. Narzuciłem na siebie ramoneskę, a na nos wcisnąłem czarne pilotki. Chwyciłem kluczyki i tak gotowy byłem na spotkanie z przeznaczeniem.
Ruki krytycznie popatrzył na mój dziergany sweterek, który dostałem pięć lat temu od babci na urodziny. Prychnął jedynie i pokręcił głową, szczędząc sobie przy tym więcej zbędnych komentarzy. Siedział na ławce przed budynkiem, paląc papierosa bez filtra. Zgadywałem, że ukradł go komuś z paczki, ale nie chciałem wdrażać się w głębsze spekulacje na ten temat. I tak nic mnie to nie obchodziło.
– Pospiesz się, bo spóźnimy się na konferencję. Wszyscy na ciebie czekamy – powiedziałem, niby to zaczepnie.
Wywrócił oczami, zaciągając się używką.
– Na mnie? – odparł z nutą irytacji w głosie. Jednocześnie wypuścił pokaźną chmurę dymu, która owiała mnie jak powiew świeżego, wiosennego wiaterku. – Zdajesz sobie sprawę, że konferencja już trwa?
– Już? A ty co tu robisz?
Wzruszył ramionami.
– Głowa mnie boli.
– Może masz jakiś guz mózgu, że tak cię łeb bez przerwy napierdala, co?
Wyciągnąłem z kieszeni kurtki papierosy. Wyjąłem jednego z paczki. Chwilę później odkryłem, że skończył mi się gaz w zapalniczce. Spojrzałem znacząco na wokalistę, ale ten tylko pokręcił głową. Czyli nie dość, że podwędził komuś papieroska, to jeszcze nie miał ognia. A to cwaniaczek.
– Ty masz chyba guza. Od kogo masz ten sweter? Żony Frankensteina?
A więc nie obyło się bez uszczypliwości. Słodziutko.
– Słusznie – westchnąłem, chowając papieros z powrotem do paczki. – Przypomniałeś mi, że miałem jej go oddać. Ale nie obrazisz się, jak jeszcze go trochę ponoszę, co? Wyglądam w nim o niebo lepiej niż ty.
– Ha, ha – burknął kpiąco. Zgasił używkę o chodnik, po czym niedbale przydeptał niedopałek.
Poszliśmy we dwóch na konferencję dotyczącą nowego singla. Ja usiadłem gdzieś z tyłu, a Ruki zajął swoje miejsce między Reitą a Uruhą. Nie miałem wcale ochoty pchać się naprzód, choć również byłem członkiem tego zespołu. Jakoś tak… Nie. Nie czułem się dobrze. Poza tym, moje zdanie i tak się nie liczyło. Nikt mnie nie słuchał, cokolwiek bym nie powiedział, to i tak była głupota. Jaki był więc sens, by niepotrzebnie wypruwać sobie flaki.
Nie obyło się bez ostrych słów, że znów się spóźniłem. Najpierw dostałem przysłowiową zjebę od menadżera jednego, później drugiego. Pani dyrektor generalna również postanowiła się zjawić, by wyrazić brak ukontentowania dla mej niekwestionowanej impertynencji, która wprawiła zgromadzoną asocjację w stan wybuchowej irytacji. Kai to tylko strzelał we mnie laserami z oczu, jakby chciał mnie zabić wzrokiem. Nie zrobiłem sobie jednak nic z tego. Groźby groźbami, ale póki nie dochodziło do rękoczynów, mogłem spokojnie udawać, że w dalszym ciągu nie przeszkadza mi nic, co tu się działo.
Kilka dni później mieliśmy próbę. Przyszedłem nie aż tak spóźniony, bo raptem piętnaście minutek, po studencku. A myślałem, że perkusiście zaraz wyskoczą gałki z oczodołów, tak nimi przewracał. Taką samą minę miała dziewczyna, którą bzyknąłem po ostatnim koncercie i sam już nie wiedziałem czy to dobrze, czy raczej jej się nie podobało. W każdym razie, numeru mi nie zostawiła, a szkoda. Zastanawiałem się tylko, czy wciąż była fanką, a może dała sobie spokój.
– Ruchać mi się chce – wyrwało mi się.
– Jak jeszcze raz się spóźnisz, to wsadzę ci to w dupę – powiedział, wymierzając we mnie pałeczką.
– Lepiej nie obiecuj.
– Myślałem, że powiesz, że nie jesteś gejem – westchnął Reita z udawanym rozczarowaniem i smutkiem w głosie.
Uśmiechnąłem się tylko pod nosem. Należało brać się do pracy, póki jeszcze ją miałem. Zasiadłem obok drugiego gitarzysty, witając się, a ten nawet na mnie nie spojrzał. Już chciałem się zdenerwować, gdy zdałem sobie sprawę, że miał słuchawki izolujące. Pochylał się nad gitarą, coś tam na niej wygrywając i miał absolutnie gdzieś cały świat. A podobno to ja byłem dupkiem.
– Hej, Piękny – klepnąłem go lekko w ramię. Podniósł głowę, patrząc na mnie całkiem bez emocji.
Gdy myślałem, że ten człowiek nie może już pałać do mnie jeszcze większą niechęcią, to okazało się, że wszystko było możliwe. To spojrzenie samo przez siebie mówiło, że mam spierdalać. Gdzieś miał moje powitania, fakt, że byłem drugim gitarzystą. W ogóle, w swoim owłosionym odbycie miał mnie. Popatrzył na mnie bez większych finezji, zdjął jedną stronę słuchawek z ucha.
– Co.
Coś mnie ukłuło w brzuchu. I czułem to za każdym razem, gdy się w ten sposób do mnie odnosił.
– Nie. Nic. Tak tylko się chciałem przywitać.
Patrzył jeszcze na mnie w milczeniu przez może dwie sekundy, aż poprawił słuchawki i wrócił do grania.
Pomyślałby ktoś, że z tym człowiekiem byłem kiedyś blisko. Bardzo blisko. Bliżej niż z kimkolwiek innym. Chcąc sprostować wszelkie niedomówienia – mieliśmy swój drobny epizod, który nazwałbym subtelnie historią miłosną. Nasz romans pełen wzlotów i upadków ciągnął się przez kilka lat, aż w końcu upadł gdzieś z naprawdę wysoka, bo nie dał rady już wstać. Podejrzewałem, że umarł i w ogóle się nie myliłem. To było już kilka lat, gdy nasza dwójka trwała w tak ohydnym marazmie. On był oschły, ja próbowałem rozmawiać. On próbował rozmawiać, ja byłem oschły. I sam już nie wiedziałem czy naprawdę coś między nami kiedyś było, oprócz pożądania. Bo seks był świetny, ale czy to wyszło gdzieś poza obszar bycia przyjaciółmi z korzyściami? Tak myślałem. Ale jak widać, myliłem się.
Czasami zastanawiałem się, kogo teraz posuwał. Jak nie mnie albo nie ja jego, to kto, do cholery bzykał się z nim. Obaj byliśmy seksualnie niewyżyci, co nasz związek mi pokazał, dlatego ciekawiło mnie, co teraz z tym wszystkim robił. Niby na zewnątrz był zimny, profesjonalny, ale wewnątrz wciąż był facetem, który z chęcią pieprzyłby się przy hotelowym oknie.
– Przybieżeli do Betlejem PAS-TE-RZE – usłyszałem nagle za sobą. Odwróciłem się w stronę Rukiego, który próbował rozgrzać swe oziębłe struny głosowe. Wówczas też zauważyłem, że wszyscy w pomieszczeniu, oprócz mnie (oczywiście, kurwa) mieli na sobie wygłuszające słuchawki. Jezusie, dopomóż. – Grając skocznie dzieciąteczku NA-LI-RZE. CHWAŁA NA WYSOKOŚCI, CHWAŁA NA WYSOKOŚCI. A-PO-CHUJ NA-ZIE-MI. CHWAŁA NA WYSOKOŚCI, CHWAŁA NA WYSOKOŚCI. A-PO-CHUJ NA-ZIE-MI.
To chyba nie do końca tak szło.
Jeszcze brakowało, by Barkę zaczął śpiewać, tak jak kiedyś zrobiliśmy o pewnej wieczornej godzinie. Szliśmy środkiem chodnika, piliśmy napoje wyskokowe i śpiewaliśmy największe hity Ich Troje, aż nagle ktoś wyskoczył z informacją, że nastała godzina zero. To dopiero były dzikie szarże ułańskie.
Zwinnie niczym sójka przemknąłem przez studio. Wyszedłem z pomieszczenia, po czym udałem się windą na najwyższe piętro budynku. Stamtąd wspiąłem się po schodach pożarowych na dach. Musiałem zaczerpnąć nieco stęchłego miejskiego powietrza i zapalić. Jak dobrze, że tym razem miałem działającą zapalniczkę, bo chyba bym się rzucił na chodnik. Gdybym przeżył i ludzie pytaliby mnie, dlaczego to zrobiłem, zwyczajnie odpowiedziałbym, że sądziłem, iż oknem będzie szybciej do chłopaków.
Ajć! Niemądry Aoi. Głupiutki Aoi. Ten to zawsze coś wykombinuje. Nu-nu.
Usiadłem po turecku na zwilgotniałym betonie. Bez większych emocji patrzyłem przed siebie. Na budynki mniejsze i większe, jednak wszystkie szklane i szare, jakby ciężkie życie je uczyniło takimi sztywnymi i przezroczystymi. Odrobinę utożsamiałem się z tym wszystkim, choć nigdy nie byłem wysoki. Zawsze byłem mały, czułem się nawet mniejszy od Rukiego, którego ego miało siłę Little Boya. A ja miałem tę nijaką energię, która odepchnęła ode mnie nawet mężczyznę, którego chyba kiedyś nawet trochę kochałem.
– Wyjebane – machnąłem ręką.
Zaciągnąłem się porządnie, tak aż oczy zaszły mi łzami. To były łzy szczęścia, bo już dawno nie paliłem. Zesrać mógłbym się nawet z tej radości.
Pewnego dnia dotarła do nas informacja, że pan Piękny kogoś ma. Ledwo zdołałem wyjść z windy, gdy dopadł do mnie Reita, niemalże płacząc, że jego kumpel spotyka się z jakąś laską. Trząsł moimi ramionami, czego było mi trzeba, bo za cholerę nie mogłem się przywrócić do porządku z tego szoku. Reita był w rozpaczy, ale to ja się czuję, jakby ktoś mi siłą odebrał moją własność. No i pięknie, to teraz wiedziałem, z kim się ruchał.
– Puszczaj mnie, idioto – prychnąłem, strzepując z siebie jego ręce. – Ty też masz laskę i nikt nie dramatyzuje.
W tym samym momencie dostrzegłem, że Ruki wyglądał do nas zza drzwi. Zmrużył oczy niczym jadowita żmija na moją uwagę i tylko mi brakowało, by zaczął na mnie syczeć. Ach, te snejki. Wszędzie ich pełno.
– Baba z kutasem – kontynuowałem, odchrząkując. – To się zdarza.
– Jaki z ciebie pojeb jest czasami, to ja nie wierzę – warknął na mnie Ruki, zatrzaskując za sobą drzwi.
Reita zdał sobie sprawę, co się właśnie stało. Odwrócił się w stronę drzwi, a później do mnie. Blady był jak ściana i zdaje się, że ręce nieco zaczęły mu się trząść.
– Znowu będzie go bolała głowa – stwierdziłem.
– Teraz przesadziłeś – odparł.
– Nie czepiam się twoich gustów. Niektórzy wolą…
Już nawet mnie nie słuchał. Wściekły odwrócił się na pięcie, po czym zostawił mnie na korytarzu. Co mogłem poradzić, że musiałem się wyżyć na kimś, a ci dwaj byli pod ręką. Zdaje się, że lista moich kumpli skróciła się o dwie osoby, ale co poradzić.
Gorący temat ucichł po kilku dniach. Mogłem więc się spodziewać, że była to wyłącznie plotka rzucona przez cholera wie kogo, żeby trochę mi uprzykrzyć życie. A przynajmniej tak sobie wmawiałem. Uruha nigdy nie był zbyt skory, by mówić o sobie, a wszelkie pogawędki zawsze wolał zostawiać w sferze neutralnych tematów. Cwaniak, rzadko kiedy mówił o sobie. Rozmawialiśmy jednak ze sobą sporo, gdy się spotykaliśmy. I to nie były rozmowy wyłącznie o pogodzie. Ile to razy leżeliśmy w łóżku po dobrym seksie i rozmawialiśmy przez długie godziny, by później bzyknąć się jeszcze raz. Raz wyjechaliśmy razem na jakiś weekend i praktycznie przez dwa dni nie wychodziliśmy z łóżka. Wypracowaliśmy sobie piękną rutynę: seks – prysznic – seks – coś do jedzenia – seks – znowu coś do jedzenia – seks – prysznic – seks. W tym czasie, podczas naszych krótkich przerw, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Rozmawialiśmy o nas. To był jeden z najlepszych okresów naszej relacji, krótko przed tym, jak niespodziewanie wszystko się zepsuło.
Pamiętałem całą tę sytuację, jakby wszystko miało miejsce przed chwilą. Leżeliśmy nago na łóżku, przy uchylonym oknie. Paliłem papierosa, on trzymał popielniczkę na swojej nagiej klatce piersiowej. Patrzyłem na niego z góry, opierając się o zagłówek łóżka, a on leżał całkiem płasko, mając blond włosy roztrzepane na białej poduszce. Spytał wtedy czy nie chciałbym z nim zamieszkać. Zaskoczył mnie tak nagłym pytaniem i nie wiedziałem do końca, jak powinienem na nie zareagować. W pokoju było niemal zupełnie ciemno, ciężkie metalowe zasłony zupełnie tłumiły promienie słońca. Jedynie przez lekko uchylone okno do dusznego pokoju wraz z podmuchami powietrza dostawała się odrobina światła dnia.
– Nie wiem – powiedziałem wtedy, strzepując popiół do szklanej popielniczki na jego klatce piersiowej. Naczynie unosiło się lekko w rytm jego spokojnych oddechów. – A chciałbyś ze mną mieszkać?
– Nie pytałbym, gdybym nie chciał.
Przesunął dłonią po pościeli i subtelnie dotknął mojej ręki. Spletliśmy się w czułym uścisku, że aż mnie coś w środku zabolało.
– Jasne, że bym chciał.
Kilka miesięcy później on oddawał mi moje rzeczy, a ja jemu jego. Zrobiliśmy to na spokojnie, bez żadnych wielkich sprzeczek i dramatów. Ale nijak nie mogłem zapomnieć paniki, jaką obaj mieliśmy, gdy tylko uzmysłowiliśmy sobie, że to był koniec. Wszystko runęło w jednej chwili i żaden z nas nawet nie wiedział dlaczego. Stwierdzenie, że nie powinniśmy jednak być razem padło od nas obojga i choć to bolało niemiłosiernie, tak jednak wiedzieliśmy, że to musi nastąpić. Co jeszcze mnie dobijało, to fakt, że mieliśmy upatrzone piękne mieszkanie. Chcieliśmy się wprowadzić do niego jeszcze przed końcem roku. Planowaliśmy też powiedzieć wszystkim, że jesteśmy razem. Obyło się jednak bez przeprowadzek i wielkich wyznań.
Życie jednak toczyło się dalej. Byliśmy dla siebie oschli. On kogoś miał, ja w wolnym czasie chodziłem na dziwki. Raz udało mi się poznać całką fajną dziewczynę, ale zdaje się, że nie spodobał jej się fakt, że na pierwszej randce zabrałem ją na ryby. Więcej się do mnie nie odezwała, choć zapowiadał się ciekawy związek. Po niej jednak stwierdziłem, że nie chcę się więcej z nikim wiązać. Nie chciał ponownie wkręcać się w związki, zakochiwać się, a później cierpieć przez zawód miłosny. Trwałem więc tak w swoim jałowym kokonie. Od czasu do czasu przespałem się z kimś i tyle. Było mi dobrze, wygodnie. Nie musiałem się przejmować o nikogo więcej, tylko o siebie i moje cztery litery. Chociaż, co niechętnie musiałem przyznać, samotność zrobiła za mnie zgreda. Byłem o wiele bardziej złośliwy, a poza tym… jednak nie czułem się dobrze z myślą, że żaden związek nie mógł mi wyjść. Byłem tak trochę bezużyteczny.
 Pewnego, późnojesiennego popołudnia siedziałem w studio. Podczas gdy inni odpierdalali fuszerkę z nagrywaniem nowych utworów, tak ja wykonywałem jedną z najważniejszych w moim życiu misji i pieczołowicie wydłubywałem rodzynki z makowca. Po tym, jak skończyłem zajmować się wydłubywaniem tego zła największego, rozrzuciłem je po studio niczym ziarno dla gołębi. Ptaki zleciały się szybko, tylko zamiast gruchających gołębi, były to jakieś Hitchcockowe ptaki. Kai wściekle wyprowadził mnie za drzwi. Krzyczał. Zaczęliśmy się szarpać. Podbiegał do nas ktoś ze staffu, próbując nas rozdzielić. Ostatecznie dostałem w twarz. Lider niemal na mnie splunął, mówiąc, że mam się w końcu ogarnąć, bo zachowywałem się z każdym dniem coraz gorzej. Ale się wkurwił o te rodzynki, a ja tylko chciałem pomóc. No i w końcu się na coś przydać. Mało kto w końcu lubił rodzynki w makowcu. Jaki chory pojeb w ogóle wpadł na pomysł, żeby dodawać rodzynki do ciast.
Następnego dnia nie miałem nawet ochoty przychodzić do tego wariatkowa. Ułożyłem wygodnie z piwkiem i z laptopikiem w moim łóżeczku i przez większość dnia oglądałem serialik. Nagle zrobiłem się bardzo głodny, więc wstawiłam fryteczki do piekarniczka. Błądziłem przez jakiś czas w ten deszczowy dzień po swoim mieszkaniu, jakbym nie mógł znaleźć sobie miejsca. A tylko czekałem, aż frytki się upieką. Wiedziałem, że jeśli się znów położę do łóżka, to nie wstanę i prawdopodobnie spalę mieszkanie, a w tym siebie. W zasadzie… To brzmiało kusząco.
Wyciągnąłem frytki i polałem je keczupem, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Westchnąłem ciężko, ruszając, by przekonać się, kto był nieproszonym gościem. Dzwonek powtórzyłem się kilkakrotnie, jak szedłem i mało się nie zdenerwowałem. Ile można, przecież nie mogłem otworzyć drzwi w ciągu trzech sekund. Litości!
Reita nie wydawał się być w nastroju, ale i widziałem ulgę na jego twarzy, jak tylko otworzyłem mu drzwi. Spytał czy zdawałem sobie sprawę, że każdy do mnie dzwonił od rana, ale wzruszyłem tylko ramionami. Faktycznie, było kilka telefonów i esemesów, ale nie od wszystkich. Oczywiście, Uruha nie raczył się mną zainteresować. Zaproponowałem Reicie piwko i frytki. Przystał jedynie na frytki. Zaprowadziłem go do kuchni. W chwili, gdy próbowałem znaleźć dla niego jakiś czysty widelec albo inny sztuciec, którego mógłby użyć do jedzenia, wydał z siebie okrzyk przerażenia. Aż podskoczyłem, mało nie upuszczając pałeczek. Odwróciłem się do niego na pięcie.
– Ty boga w sercu nie masz! – oznajmił w zburzeniu tak wielkim, jakbym co najmniej zafundował mu darmowy striptiz z pokazem tańca na rurze z moją osobą w roli głównej. Pochylał się nad miską frytek. Przeżegnał się, po czym złączył dłonie, mamrocząc jakieś pogańskie mogły pod nosem.
– O chuj ci chodzi?
– No żeby frytki całe polać keczupem, a nie z boku? Czy ty masz rozum i godność człowieka?
– Rigcz left the chat.
– Tak jak myślałem.
Porozmawialiśmy ze sobą jakiś czas, jedząc pyszne fryteczki. Reita w pewnym momencie spytał, co mi w ogóle jest, że tak dziwnie się zachowywałem. Nie rozumiałem jednak, co miał na myśli przez dziwne, ale uznałem, że chodziło o polanie całych frytek keczupem. Później dopiero doprecyzował, że miał na myśli moje nie do końca przemyślane i odrobinę impulsywne zachowania. Oraz fakt, że byłem dla wszystkich dupkiem. Nie wiedziałem, co mu powiedzieć, więc najzwyczajniej w świecie stwierdziłem, że przechodzę nieco gorszy okres w życiu, a to, że trwał on już kilka lat, to inna bajka.
Następnego dnia postanowiłem już nie być aż taką moody bitch i nie przychodzić do pracy bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Zapakowałem dwie żony i pojechałem swoim białym Mercem najpierw do własnej wytwórni, a później do tego zjebanego P*C. Przywitałem się ze wszystkimi okrzykiem samca perliczki w okresie godowym, po czym z moimi dwiema żonami ruszyłem, niczym ten szejk arabski, w stronę studia nagrań.
Ten dzień był dziwny. Naprawdę dziwny. Siedziałem sobie jak człowiek na swoim miejscu, aż tu nagle zaczepił mnie drugi gitarzysta. Spojrzałem na niego, z początku kątem oka, ale jak tylko zauważyłem, że się uśmiechał, to mało karku nie skręciłem, odwracając się w jego stronę.
– Reita mi mówił, że masz u siebie taki syf, jakby 2012 odbył się wyłącznie w twoim mieszkaniu – zagaił.
– Sprzątaczka ma wolne.
– Nie masz sprzątaczki. I jak widać, klasy też nie masz, jak wprowadzasz kumpli do takiego syfu.
– Mam klasę! E klasę. Stoi na parkingu, widać ją przecież przez okno.
Przewrócił oczami.
– Chciałbym z tobą porozmawiać, ale nie tutaj. Sam na sam, w cztery oczy.
– Bo…? – spytałem podejrzliwie. – Od kilku lat nie chcesz ze mną rozmawiać, a nagle ci na tym zależy?
– Wydaje mi się, że w końcu… Ugh. Po prostu mi powiedz czy masz czas po pracy.
– Mam czas. Ale niekoniecznie dla ciebie.
– Tak? A dla kogo niby?
Zaskoczył mnie tym zirytowanym tonem. Rzadko tracił kontrolę nad sobą.
– Może się z kimś spotykam? Nic ci do tego i tak.
– Doprawdy? Świetnie! Więc powiem ci tu i teraz. Po pierwsze, ogarnij się w końcu i skończ z tymi swoimi humorkami. Gorzej z tobą niż z babą! Odpierdalasz jakieś durnoty, tylko wszystkich wkurwiasz. A po drugie, nie wierzę, że spotykałem się z takim psychopatą, co polewa całe frytki keczupem. Obrzydliwe!
I odszedł. To by chyba było na tyle, jeśli chodziło o nasze rozmowy. Aż żałowałem, że nie dałem mu szansy, bo z pewnością chciał mi powiedzieć coś więcej. Tylko go zdenerwowałem. No cóż…
Obiecałem sobie, że w końcu przestanę zadręczać się przeszłością i stanę oko w oko z podłą rzeczywistością. Chciałem być lepszym, milszym człowiekiem, ale skończyło się tak, że dostałem w ryj od Reity. Mężczyzna zafundował mi takiego gonga prosto w nos, że już myślałem, że będę musiał pożyczyć od niego jakąś opaskę. Chociaż później zastanawiałem się czy opaski na twarz nie są tą intymną częścią garderoby jak bielizna. A właśnie o majtki nam poszło. To znaczy jemu poszło. Zaczepnie spytałem się Rukiego, jaką ma dzisiaj bieliznę. Po przyjacielsku objąłem go jeszcze ramieniem, żeby przypadkiem nie zabrzmieć jak jakiś zboczeniec. Reicie się to jednak nie spodobało i chwilę później leżałem na podłodze, a kolorowe gwiazdki krążyły mi przed oczami jak jakieś pierdolone asteroidy pędzące ku zagładzie Ziemi. Powiodłem drżącą ręką do swojej twarzy, po czym odkryłem, że leci mi krew z nosa. Chwilę później byłem nieprzytomny.
Ocknąłem się dopiero na OIOMIE. Miałem zaklejony nos jakimiś watami, bandażami i innymi taśmami. Oddychanie średnio mi wychodziło, niewiele brakowało do uduszenia się. Ale cóż począć.
Po tym, jak powiedzieli mi, że wyprostowali mi nos, a później będę musiał zgłosić się do swojego lekarza, by kontynuować leczenie złamanej części mej przystojnej twarzy, na korytarzu powitał mnie widok jednocześnie piękny, ale i zaskakujący jak hiszpańska inkwizycja. Uruha siedział na jednym z kilku wolnych krzesełek w poczekalni. Wcisnął się gdzieś pomiędzy starą, tłustą babcię z laską i mężczyznę z opaską pirata. Rozejrzałem się, jednak nie widząc nikogo więcej znajomego, podszedłem do niego. Podniósł na mnie głowę, po czym wstał, chowając komórkę do tylnej kieszeni.
– Tego się nie spodziewałem – przyznałem. Brzmiałem okropnie z tym zatkanym nosem. Prawie jak Reita.
Uśmiechnął się do mnie jedynie, po czym ruszył w stronę wyjścia. Poszedłem za nim. Wsiedliśmy do jego samochodu. Zanim odpalił silnik, siedzieliśmy przez kilka chwil w ciszy.
– Dzięki – wymamrotałem, przerywając milczenie między nami.
– Nie ma za co.
– Chłopaki pewnie są wściekli.
– Nie. Może Reita się gniewał, ale teraz zżera go poczucie winy, że aż tak ci przywalił. Ale na przyszłość, nie gadaj więcej takich głupot do Rukiego.
– Postaram się. To samo tak jakoś…
– Aoi – przerwał mi, zaciskając dłonie na kierownicy tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie – co się z tobą stało?
– Hm? Co? Nic przecież się nie stało.
– Kiedyś nie byłeś taki. Znam cię przecież.
Spojrzał w moją stronę. Patrzyliśmy na siebie przez jakiś czas, a ja nie mogłem wyjść z podziwu, jak przejęty i zmartwiony był.
– A może w ogóle cię nie znałem.
– Nie mów tak.
– To co ci jest? Kiedyś miałeś w sobie coś takiego… Miałeś w sobie pasję.
– Pasję w łóżku?
Zaśmiał się głośno.
– W łóżku też. Ale chodzi mi o ciebie ogólnie. O twoje życie. Miałeś pasję do wszystkiego, do muzyki, do zespołu. Chciałbym kiedyś choć jeszcze raz móc to w tobie zobaczyć.
– Wiesz, co ja bym chciał?
– Hm?
– Chciałbym się cofnąć o kilka lat – oparłem się swobodnie o zagłówek. – Wrócić do tego, jak kiedyś było między nami.
– Czasami też bym tego chciał.
– Ale?
Pokręcił głową.
– Po prostu wiem, że nic już nie byłoby jak kiedyś.
Uruchomił samochód. Silnik zamruczał znajomo, jakby miło witając mnie po całym tym czasie. Odwiózł mnie do domu.
Gdy już miałem wysiadać z jego samochodu, spytałem czy jutro po mnie przyjedzie. Chciałem odebrać swoją białą strzałę z parkingu piekła. Odparł, że chętnie po mnie wpadnie.
– Zawsze możesz też mnie odwiedzić – powiedział.
– Mam jakiś konkretny powód?
– Małe kotki w piwnicy?
– Na litość – wywróciłem oczami tak mocno, że aż mnie zabolało. – Dobrze wiesz, że jestem uczulony na sierść.
Roześmiał się, a ja mu zawtórowałem. Zastanawiałem się czy może powinienem się z nim pożegnać w jakiś specjalny sposób. Ostatecznie po prostu jeszcze raz mu podziękowałem, że był moim uberem od nagłych wypadków. Wysiadłem, zatrzasnąłem za sobą drzwiczki i patrzyłem, jak odjeżdżał. Niedługo później straciłem jego samochód z oczu i zostałem całkiem sam przed apartamentowcem, w którym mieszkałem. I choć wtedy byłem sam, tak poczułem w środku jakieś dziwne, choć znajome uczucie. Prawdopodobnie w sercu zaczęła mi się tlić nadzieja.
Albo zwyczajnie zrobiłem się głodny.
4 notes · View notes
maniekandmarcelka · 5 years
Photo
Tumblr media
Kowalski gdzie raport z planów na jutrzejsze posiłki? 🐧 ... #weeklyfluff #sweetcatclub #balousfriends #pingwinyzmadagaskaru #pingwin #kotka #kocica #jakzbajki #białykot #whitecats #cutecats #cute#pets #uszy #pilotki #minauszna #Marcelka ##photooftheday #instamood — view on Instagram https://ift.tt/2Qm07VP
11 notes · View notes
cysnews · 3 years
Text
Národní technické muzeum zve na přednáškový program s názvem „Hladká přistání“
Národní technické muzeum zve na přednáškový program s názvem „Hladká přistání“
Národní technické muzeum ve spolupráci s Balonklubem Praha pořádá v sobotu 2. října 2021 přednáškový program „Hladká přistání“, který bude věnován počátkům balonového létání v českých zemích, osobnosti první české pilotky Boženy Laglerové i současné vzduchoplavbě. Všechny tyto události připomínáme při příležitosti kulatých výročí. (more…)
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
comicsholky-blog · 6 years
Text
Tumblr media
Superhrdinka Captain Marvel, vlastním jménem Carol Danvers, má poněkud komplikovanou a nešťastnou minulost, ale i v jejím životě se objevují chvíle hodné obdivu a obliby. Její cesta od pilotky až k nejsilnějšímu členovi Avengers rozhodně stojí za zmínku a navíc se můžeme připravit na její nadcházející film.
Tumblr media
Slova “na holku dobrý” slýchávala od svého otce, protože dle něj se nikdy nemohla vyrovnat svým bratrům v jeho očích. I přes její výborné výsledky na škole, její otec poslal na vysokou jednoho ze synu a Carol se rozhodla jít do armády. Už od dětství bylo jejím snem létání, a tak netrvalo dlouho a stala se jednou z nejlepších pilotek a přidala se k US Air Force, kde dosáhla až hodnosti majora. Spolupracovala s Furym a též s Loganem. Ano, tím Loganem. Později přešla k NASA jako jejich nejmladší v historii ředitel ochranky. Na své pozici nejčastěji čelila útokům od rasy jménem Kree.
Tumblr media
Superschopnosti získala po nehodě v důsledku výbuchu Kree technologie v její blízkosti a blízkosti dalšího Kree Mar-Vella. Její DNA se rozložila na lidskou a tu kree. Komiks. Měsíce ale netušila, co se s ní děje, měla výpadky paměti na dobu, co její superhrdinská identita přebírala kontrolu.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Z NASA musela bohužel odejít a chvíli pracovala jako redaktorka v The Daily Bugle, kde odmítala být jen posluhovačkou a psát články pro ženy o kosmetice. S jejími výpadky ji pomohl Kree jménem Ronan (ano, ten šmoula ze Strážců Galaxie) a Carol se naučila své schopnosti ovládat. Teď jako superhrdinka pod jménem Ms. Marvel začala zachraňovat New York a spolupracovat s dalšími superhrdiny až ke chvíli, kdy si ji všimli Avengers a nabídli ji se přidat k ním.
Tumblr media
Tvůrci #200 dílu Avengers to jasně přehnali. Pozice, do které dali svojí hrdinku Ms Marvel pobouřila tehdejší fanoušky a především fanynky a nejedna kritika byla napsána v té době, kdy se vyjádřila nechuť, se kterou museli čtenáři daný díl přijmout. Jednu z kritik napsala i spisovatelka Carol A. Stickland a vidíme, že už v 80. letech mohlo publikum vyjádřit své znepokojení s využitím ženských postav v komiksech. 
Carol byla znásilněna zloduchem jménem Marcus a ten ji přivedl i do jiného stavu. Který trval tři dny po jejichž uplynutí Carol porodila malého Marcuse, který za asi jeden den dospěl v dospělého muže a pokusil se své matce/milence opět projevit náklonnost? Komiks.
Nejhorší na tom všem je, že se Carol nedočkala psychologické pomoci, nedočkala se ani podpory. Avengers ji nejdříve gratulovali k těhotenství a posléze se ji pokusili vyhnat pryč za blouznění a lži. Milí to hrdinové.
Tumblr media
Carol to napříč svými komiksy neměla vůbec, ale vůbec lehké. V době vniku její postavy byla odpovědí na 2. vlnu feminismu, která se prohnala americkou společnosti a vzrostla poptávka po silné, emancipované ženské hrdince, která sama dosahuje svých cílů a jde si za svým. Proč ji ale museli tolikrát zlomit? Zřejmě byla až moc emancipovaná. Kromě znásilnění se potýkala i odloučením od lidí, které znala, nakonec i s odloučením s planetou Zemi. Zřejmě ji už natolik zklamala. 
Bohužel po incidentu s Avengers, se Carol dostala až do domu X-menů, kde ji ale napadla Rogue (důvody byly autorem komiksu objasněny jako bezdůvodné) a v důsledku tohoto souboje přišla Carol o své schopnosti. Později ji zashl evoluční paprsek a spolu s novými schopnostmi teď už jako Binary odletěla ze Země, sama a bez vzpomínek na minulost. Po čase se vrátila, zachránila Slunce a musela se dlouho zotavovat ve společnosti Avengers, kteří se nadále chovali “milé” (Captain America ji vyháněl pryč). 
Carol totiž propadla alkoholismu a musela pryč. Její síly byly na minimu, rozvíjela se u ní těžká deprese a těžko zřejmě splňovala kvality superhrdiny.
Tumblr media
Pamatujete si výše zmíněného Kree vojáka jménem Mar-Vell? Byl představitelem nížší kasty jejich rasy, byl růžový Kree a tudíž vypadal jako člověk. Jeho posláním bylo špehovat na naší planetě, ale po několika přestřelkách se nakonec stal Carol spojencem a nejspíše i milencem. Tak ten Mar-Vell? On zemřel. Během událostí obrany proti Dark Phoenix se Mar-Vell obětoval. Carol byla do něj zamilovaná a v jeho čest si vzala jeho hrdinské alias - Captain Marvel.
Tumblr media
Jako Captain Marvel je Carol často pryč ze Země. Stala se z ní agentka S.H.I.E.L.D.u a má kočku jménem Chewie. Během svých misí, kdy zachraňuje bezmocné na jiných planetách, se nejčastěji setkává se Strážci Galaxie.
Tumblr media
Postava Carol Danvers se poprvé objevila v roce 1967 v komiksu Marvel Super-heroes #13. Její origin se objasňoval v Marvel Super heroes #18 a její současný origin najdeme v jejím samostatném komiksu Ms Marvel z roku 2006.
Tumblr media
K přečtení doporučím její současnější série z roku 2012 a 2014 napsané Kelly Sue DeConnick. Kromě jejího modernějšího vyjádření se můžete těšit na komiks psaný ženou, která postavu Captain Marvel chápe a ví jak vyprávět její příběh. Její Carol je hrdinka, superhrdinka a především je ochránkyní pro slabé a bezmocné. Je vzorem pro svojí malou sestřenici Kit a též pro mnohé další ženy. Opravdu cítíte tu sílu, kterou Carol Danvers vyřazuje. S takovou nadějí, kterou nese a s její neuvěřitelnou sílou není divu, že veškerý spoleh na záchranu Avengers v dalším filmu, je teď na ní. Navíc má ten nejroztomilejší vztah se svojí kočkou Chewie, pro kterou by udělala první-poslední. Což je myšleno zcela vážně, Carol nejdřív zachraňuje Chewie a až pak sebe, když se na ně řítí nepřátelská loď.
Tumblr media
Máte-li tyto série za sebou, můžete se podívat na nejsoučasnější příběhy psané o Captain Marvel. Ať už společně s Avengers nebo samostatné.
Tumblr media
Proč máme několik postav pod jménem Captain Marvel už víme, ale máte pocit, že jste slyšeli i o další Ms Marvel? Je to tak, po tom, co se superhrdinské alias uvolnilo, převzala si ho Kamala Khan a teď ona je Ms Marvel. Dívka je mladou teenagerkou a první muslimskou superhrdinkou. Schopnosti získala po aktivaci přeměny v souvislosti s tím, že je Inhuman. Kamala je velkou fanynkou Carol :)
Tumblr media Tumblr media
Do kin jde samostatný film o Captain Marvel a půjde o její origin, proto se bude příběh odehrávat v 90. letech. Hlavní role se ujala oceněná herečka Brie Larson. Po jejím boku se dále objeví Samuel L. Jackson jako Nick Fury, který má ještě dvě oči. Stejně tak se vrátí náš oblíbený agent Agent Coulson. Objeví se i Lee Pace, aby zopakoval svojí roli Ronana. 
Pro Avengers 4 nám zůstávají zatím pouze spekulace o tom, jaká bude role Carol proti Thanosovi. Ale už teď víme, že ona je neuvěřitelně silná, prý dokáže hýbat s planetami a byla poslední nadějí Nicka Furyho, takže můžeme doufat v její schopnosti odvrátit to nejhorší, co se během lusknutí rukavicí stalo. Prý může Carol přiletět s dalším kamenem (Ego Stone) a porazit Thanose v luskání, kdo ví? Víme jen, že se máme na co těšit a že Captain Marvel vše dá do pořádku.
Tumblr media
Děkuji za pozornost!
- Nasťa
1 note · View note
vladimirsa · 4 years
Link
0 notes